Zagadki, ciekawostki, łamigłówki, quizy i wiele innych, to obecnie główny wątek tego kanału. Jeśli chcesz poruszyć swoje szare komórki, to z pewnością znajdziesz tu coś ciekawego dla siebie.
Nie wierze, ze sa tak dobrymi aktorami. Dla mnie ewidentnie sztuczka sie nie udala. Te miny nie s udawne. A ludzie, ktorzy mowia, se nie ma krwi to chyba naogkadali sie za duzo filmow
Ciekawą techniką jest też skupienie się na jakimś wyróżniającym się elemencie. Pewnej nocy po mocnym wyciszeniu organizmu, leżałem w łużku. Kątem oka spojżałem się na wiszący szlafrok. Zaczął falować, zmieniać wielkość, przybrał kszałt ciemnej postaci. Byłem niezwykle zaskoczony, że szybko uda mi się osiągnąć taki stan umysłu. Patrzałem jak osłupiały, jednak udało mi się zachować spokój. Serce zaczęło mi bić coraz szybciej. Z biegiem czasu następowały po sobie zmiany ciemnej plamy, w coraz to nowe antropomorficzne postacie, Z początku miały rozbudawane detale, można było dostrzec twarze, kaptur, i uwypukloną sylwetkę. Po dziesięciu sekundach postacie stały się mniej wyraźne, czasem rozdzielały się na kilka nachodzących na siebie klonów. Moje ciało zaczęło drętwieć i przechodziły w nim na przemian lekkie fale ciepła i zimna. Pole widzenia wokół plamy zrobiło się jakby ciemniejsze. Dalsze utrzymywanie tego stanu wymagało ogromnej koncentracji. Zaczęłem odczówać takie przyjemne przytłoczenie. Ciemna plama zaczęła zlewać się z otoczeniem, które stało się zupełnie ciemne. Odrętwienie stało się całkowite a fale się nasiliły. Przyjemne przytłoczenie było naprawdę dominujące. Te przedmioty fizyczne które jeszcze widziałem zaczęły odzielać się od całej reszty cieńką fioletową falą. Widziałem najwyraźniej jeszcze czarną rurę o bardzo niskim albedo, będącą oparciem od łużka. Mój umysł pogrążał się w tym mroku pomieszanym z halucynacjami. Serce biło jak szalone, czułem takie osobliwe uniesienie. Czekałem tylko na ten wstrząs po którym zaczynasz świadomie śnić. Niestety po 6-7 sekundach z powrotem zobaczyłem pokój i ciemną plamę. Skupiłem się i jeszcze kilka razy starałem się przez te wszystkie etapy dojść do tego stanu. Niestety skończyło się na tym, że moje pole widzenia na przemian się ściemniało i rozjaśniało. Miałem zbyt dużo myśli i za bardzo się skupiałem, ale to nic dziwnego, (bo jak bardzo czegoś chcesz często ci nie wychodzi, albo wychodzi na odwrót) . W końcu to był mój pierwszy raz tak czysty i świadomy. Wielokrotnie wcześniej udawało mi się przypadkowo (bez całej teorytycznnej wiedzy o OBE i technice WILD) przejść przez fazę wstrząsu (fałszywego przebudzenia) do fazy REM. Odbywało się to bez tych całych wizualizacji bo miałem głowę w poduszce i tylko końcowa faza była wyczówalna, jednak nie tak intensywnie (po prostu wiedziałem że zaraz zasnę i spróbuję się skupić) Zwykle pierwsza myśl po wstrząsie stawała się elementem snu czasami dochodziło do wybudzenia a czasem udawało się ciągnąć dalej świadomy sen. Czasami wstrząs nie występował. Dodam jeszcze tyle że przed próbą osiągania OBE warto w celu osiągnięcia wewnętrznego spokoju zastosować -melisę i/lub -CBD -myśleć o celu w jakim to osiągasz - przygotować się psychicznie na wszystko co możesz zobaczyć. Podsumowując praktykując technikę WILD w osiąganiu OBE udało się mi zrealizować cel w 40% podczas próby w pełni świadomej. I przeżyć coś podobnego do OBE w niezależnym epizodzie świadomego śnienia uzyskanego przypadkowo. Trzeba popracować aby bardziej skupić się na rozluźnieniu i dalszych etapach podróży niż na emocjach i skupieniu. Jednak nie można całkiem odpłynąć bo wtedy tracimy połączenie ze wspomnieniami z jawy.
Jak dla mnie pierwszy paradoks nie jest do końca paradoksem. Bóg wszechmogący nie będzie wstanie wstanie stworzyć tego kamienia właśnie dla tego bo jest wszechmogący. Podniesienie wszystko!
Długi czas się w to bawiłem, widziałem ciało za sobą itd i postanowiłem zrobić eksperyment. Kupiłem gazetę, otworzyłem nie patrząc na jakiejkolwiek stronie i położyłem na wysokiej szafie. Chciałem przeczytać podczas wyjścia i na drugi dzień sprawdzić i się nigdy nie udało. Widziałem gazetę it'd ale to było coś bardzo randomowo, napisy głupoty, za chwilę inne totalnie przy kolejnym spojrzeniu, bardziej przypominało to sen. Może poprostu nie udało nie wyjść mi akurat a sen udawał że to wyjście.
Pierwszy paradoks to tak naprawdę błędny sylogizm. Pojęcie wszechmocy definiuje się tu w ukryty sposób jako możliwość zrobienia czegoś sprzecznego (stworzenie kamienia niemożliwego do podniesienia) z wszechmocą rozumianą normalnie (moźliwość zrobienia wszystkiego co tylko jest możliwe). Następnie tak zdeciniowaną ”wszechmoc" przypisuje się jako tę posiadaną przez Boga. Teraz już łatwo „udowadnia" się, że gdy Bóg jest „wszechmocny" to dowodzi tym samym, ze nie jest „wszechmocny" Rezultat taki jest tymczasem wynikiem zastosowania.wewenetrznie sprzecznego pojecia wszechmocy.. Drugi paradoks ten z zabiciem własnego dziadka nie ma rozwiązania które wszystkich by przekonywalo. Moja propozycja rozwiązania tego pradoksu jest związana z tym co rdokładnie rozumiemy przez cofanie się w czasiie. Z proponowanych rozwiazań w komentarzach, wynika , choc nikt w nich nie napisał tego wprost, że cofanie się w czasie rozumiane jest tam następująco. Z pewnego punktu w czasie, będącym.tetaźniejszością podróżnika, wychodzi on gdzieś w inny wymiar po za swój czas i tym wymiarem po za czasowym podąża do pewnego innego punktu czasu w przeszłości, takiego w którym żył jego dziadek. Pojawia się on w nim tajemniczo z nikąd jak T 1000 w Terminatorze 2 i zabija swojego dziadka . Tymczasem możliwe że cofanie się w czasie odbywa się w inny, prostszy sposób. Jeśli zaczynamy podróż w przeszłość w np. 25 urodziny to po roku cofania jesteśmy w dniu 24 urodzin, po 2 latach w dniu 23 urodzin itd. Oczywiście czas podróży nie musi wynosić tyle samo co czas o jaki się cofamy może być bardzo krótki. Rzecz w tym że jeśli cofniemy się o 2 lata to bedzięmy swiętować rozpoczęcie 23 lat dokładnie tak jak to wtedy robiliśmy. Czyli cofnięcie się w czasie byłoby wtedy jak cofnięcie filmu do wcześniejszej sceny. Maksymalnie możemy się cofnąć ile chcemy, ale gdy zrobimy to dalej w przeszłość po za dzień naszych urodzin, to poprosu nas nie będziie aż nadejdzie ten dzień. Wiem że taka forma podróży do przeszłości nie jest za bardzo rajcująca oraz sugeruje brak wolnej woli w sensie że wszystko jest już z góry zapisane, ale mogę przedstawić na jej rzecz 3 argumenty: 1. Najważniejszy. Paradoksu dziadka nie ma wtedy z oczywistych względów. 2. Nie tworzymy dodatkowych bytów w rodzaju jakichś nowych odnóg czasowych. 3. Gdyby podróże w przeszłość okazały się możliwe tylko w taki sposób, to faktycznie byłyby mało rajcujące. Ale czy kiedykolwiek wszechświat troszczył się w jakikolwiek sposób o masze dobre samopoczucie w sposobie swojego funkcjonowania? Najpierw pokazał ze że nasza planeta to żaden cymes wokół którego wszystko się kręci, tylko jak pozostałe zapiernicza wokół słońca gdzieś na zadupiu galaktyki, która też jest niczym specjalnym wśród miliardów innych galaktyk. Potem pozbawił nas bycia koroną stworzenia i pokazal że jesteśmy zwierzętami jak cała reszta tylko inteligentniejszymi. W reszczcie że ta nasza inteligencja to też nie jest nie wiadomo co, bo tego jak działa wszechświat w skali mikro, nikt nie jest nawet blisko by być w stanie ogarnąć rozumem. Czemu by zatem wszechświat nie miał teraz obalić naszego kolejnego złudzenia o posiadaniu wolnej woli? Nawet teologom koncepcja wolnej woli sprawia kłopoty w klarownym jej pogodzeniu z wszechwiedzą Boga. :) Pzdr.
Gniezno to nie byla pierwsza stolica tylko pierwszym była miastem więc nie mogło być stolica bo wtedy nawet nie było polski jako państwa prawidłowa odpowiedz na te pytanie to Kraków
A ja znalazłem odpowiedź. Sam wymyśliłem. Skoro Pan BÓĢ jest tak wszechomogoący to stworzy taki kamień którego nie będzie mógł podnieść. Ale Pan jest wszechmogący i potrafi czynić cuda, więc go podniesie. Paradoks goni paradoks.
Według mnie w tym paradoksie o czasie są dwie możliwości, albo ktoś kto cofie się w czasie wpływa dopiero jak czegoś tam dokona, np. Zabije swoich rodziców i wtedy sam umiera a świat współczesny też wtedy się zmienia lub taka wersja, że podróżnik raz zabił rodziców i umiera ale w tej wersji wszystko to stało się już tak jakby normalnie. Nwm czy to ma sens ale pisałem to na kiblu
Panie, nie chcę być złośliwy, ale zrób coś ze swoją przegrodą/zatokami(?) dla własnego dobra. Wiem, bo też mam z tym problemy, a bezdech to nie przelewki.