a ja proszę Szanownego Pana, pierdole to. Ani razu nie przyłożyłem ręki do tego, aby kurestwo wynieść na piedestał. Ani razu. Od kiedy sięgam pamięcią wybór był między kurwą, degeneratem i złodziejem.
Na łamach książki 'Nieprzysiadalność' drwi Pan Świetlicki z różnych polskich jazzowych muzyków nazywając ich twory pogardliwie 'Fryzjerskim jazzem'. No, że takie modnie ubrane i sztampowe. Więc ja, fan twórczości Pana Świetlickiego, idę do wrocławskich Tajnych Kompletów i kupuję tam album Zgniłości by posłuchać jak taki dobry, prawdziwy jazz powinien brzmieć. Idę do domu, puszczam płytę i co? No nic, leci to, płyta się obraca i nic ciekawego się nie dzieje, nuda i sztampa. Grzecznie jest do bólu, bez klimatu, kotleta przy tym można spokojnie skonsumować, z kolegą, koleżanką o wczasach porozmawiać i serial obejrzeć o miłości. Zawiedziony jestem bardzo bo brzmi to jak tysiąc innych projektów jazzowych i po kilku odsłuchach nie wraca się do tego chętnie ani ciemną nocą ani w środku pogodnego dnia. Miłe to i ładne ale na ten zły sposób.
Panie Świetlicki, ile Wam zapłacił Hotel Savoy za ten majstersztyk-product placement? :D Bo ja właśnie rozglądnę się chyba za jakąś rezerwacją.... Faktycznie ze wszystkich Savoi, łącznie z Londynem, ten łódzki jest chyba naj (y). PS. Aha, wersja koncertowa z bardziej dosadnym komentarzem na temat tureckich seriali w polskiej telewizji zdecydowanie bardziej mi się podoba ;)