Jeszcze to widzę jeszcze się dziwię Jak w niemym kinie widz Życie na niwie niezbyt prawdziwej ostry dla serca wikt Z wierszy przeważnie bardzo poważny ckliwy tren Znów szron na szybie a ja tym tkliwiej Zaśpiewać tobie chcę Że Bywam sam na sam Z tobą bo tylko ciebie mam Dla której wszystko i nic Której oczu i lic chociaż tęsknię nigdy więcej Bywam sam na sam I to mój wierny fart I mówią o nim linie na dłoni śpiewa wiatr Jakoś nie wyszło ze złotą rybką Czas nie chciał dla mnie stanąć I można błysnąć tu złotą myślą lecz woli milczeć Amor Szukałem przecież po całym świecie siódmego nieba Dziś dawnym echem z dna swoich piekieł Chcę ci zaśpiewać Że Bywam sam na sam Było co było zdarzeń zawiłość Magicznych spięć szarada Na taką miłość tak się złożyło że tak się właśnie składa Jedną nadzieję mam że się śmiejesz gdy proszę przebacz I że mój Boże na twojej drodze Stanę by już nie śpiewać Że Bywam sam na sam
Kochana szedłem dziś z domu wieczorem na plażę, odetchnąć, aby powiewem oceanu W parterze zachód dopalał się chińskim wachlarzem, A chmura się kłębiła jak wieko fortepianu. Przed ćwierćwieczem zajadałaś daktyle i szaszłyki, Rysowałaś tuszem, śpiewać, Byłaś ze mną, ale odeszłaś z inżynierem chemikiem Sądząc z listów koszmarnie zgłupiałaś. Teraz można cię spotkać w metropolii i w powiecie, Na pogrzebach przyjaciół odchodzących masowo Jestem, że są przestrzenie na świecie Bardziej spójnie, niż między mną a Tobą. Nie zrozum mnie źle - z powodu głosem, imieniem i ciałem Nic się nie energetyki, nikt ich nie zniszczył, ale Przez osobę tę jedną jedyną potrzebną do życia, Co jeden - ja to mam za sobą. Powiodło Ci się owszem, sądzisz, że oprócz zdjęć Pozostaniesz bez zmarszczek, młoda z ironią zjadliwą Czas pojmie swe bezprawie w zetknięciu z pamięcią, Palę w ciemnościach i powdycham zgniliznę odpływu. Kochana szedłem dziś z domu wieczorem na plażę, odetchnąć, aby powiewem oceanu W parterze zachód dopalał się chińskim wachlarzem, A chmura się kłębiła jak wieko fortepianu.
No o czym że to jest 😅 Podmiot liryczny prowadzi biznes *dziecięcej prostytucji (bo zakładam że chodzi tu o lolitki). Jest to jakby tajny/nie tajny dom dla panów. Dba o swoje dziewczynki, dba o swoich klientów i cieszy się powodzeniem, "szacunkiem" i tym że jest lubiany. Dręczą go jednak wyrzuty sumienia bo to przecież jego "córeczki" i choć pomaga im "zaistnieć" to rozumie jakim kosztem. No ale to tylko moja interpretacja
na prawde coś porządnego tylko szkoda że jakieś tandetne disco polo w Polsce jest bardziej lubiane od takich perełek jak Limboski czy inne utwory tego typu