Wawrzyńcowe hudy są palone w całej parafii Rajcza. Do dzis pali sie je w Rycerce Dolnej i Górnej, w Rajczy na odpust św. Wawrzyńca. W Ujsołach w 1900 roku powstała parafia, ale tradycja przetrwała. Hude pali się na pamiątke meczyńskiej śmierci Św. Wawrzyńca . Spalono go na kracie. Na szczycie hudy była kukła Wawrzyńca, teraz już nie robią bo zbyt drastyczne. Wawrzyńcowe Hudy to też festyn w Rajczy zaraz przed odpustem. W Rajczy festyn nosi nazwe Wawrzyńcowe Jarmarki, albo Wawrzyńcowy wieczór.
Mój dziadek robił takie kosze, posługując się takimi samymi kozikami, a zimą nosił takie walonki. Natomiast babcia tkała na krosnach kolorowe, pasiaste chodniki. Dzięki za ten filmik.
Moim zdaniem problem braku ryb jest bardziej złożony. Mój dziadek tez opowiadał o rybach w rzekach i rowach. Jak je łowili na ssak, wędki , podrywki, wiencierze itp. Kiedyś jak była zima to była zima, jak lato to lato. Ogólnie były 4 pory roku. Większość rzek była nie uregulowana. Ryba miła odpowiednie warunki klimatyczne, temperaturę i dużą ilość miejsc gdzie mogła się wytrzeć. Później rzeki uregulowali, czyli zniszczyli tarliska, pogoda jest jaka jest każdy widzi. Leszcz trze się u nas nawet kilka razy. Do tego zanieczyszczenia i oczywiście działanie ludzi. Dlatego mamy jak mamy.
Piękne to czasy. W zgodzie z naturą. W spokoju. Bez smartfonów, ekoterrorystów, powszechnej głupoty... 🙈 Tylko natura, ciężka praca ludzi i przwdziwe życie człowieka... Bez zakłamania, fałszu i rudych polityków, którzy Polske za 30 srebrników sprzedają...😢 🇵🇱
Hm...🤔 Mickiewicz pisał, ze to jest oścień, a nie "ość". Ości to mają ryby. Są one elementem ich szkieletu. Chyba, że "ość" to tzw. nazwa regionalna narzędzia...
Pamietam te czasy, kiedy w każdej rzece czy jeziorze ryb było w bród! 🙉 Szczęściem nie było za to PZW i Wód Polskich! 😂 To moja opinia, wędkarza, byłego już członka złodziejskiego PZW, od 1971 roku. Rocznik 1955. 🇵🇱
Ojciec opowiadał, że w latach siedemdziesiątych wciskano chłopom na siłę nawozy sztuczne. Sypano na potęgę zupełnie bezmyślnie, w końcu uzależniono uprawy i pastwiska od tego syfu. Po kilkunastu latach tej polityki rowy i inne miejsca, które stanowiły naturalne tarlisko szczupaka, lina, miętusa i białej ryby, slonecznicy, ciernika szlag trafił. I nie dziwcie się, że ryb nie ma, to nie jest wina nawet kłusowników, to cena postępu. Zarabianie obcymi gatunkami też się przyczyniło.
Zazwyczaj piszę ale fajnie było kiedyś, ale jak widzę jak ci bandyci wyciągają i zabierają niewymiarowe ryby to człowieka wściekłość bierze. Takie szczupaczki nie nadają się do niczego więc pewnie karmili nimi świnie. Ciekawe czy ekipa używała też agregatu do ogłuszania ryb w wodzie?