Wracam tu po pół roku. Jest tu opis schematologizmu, który "zabija". Mówi Ksiądz "jeśli miałbym poznawać ludzi na zasadzie takiej, że wyrabiam sobie o nich idee i wtłaczam ich w te moje idee - to jest zamordyzm, totalitaryzm, to strasznie niesprawiedliwe traktowanie człowieka. W mojej relacji do człowieka muszę zakładać, że człowiek jest niezgłębioną tajemnicą, jest w nim więcej niż mogę poznać, muszę go poznawać, ale nie mogę mojego poznania tej osoby stawiać ponad ta osobą". To prawda. Nie ma wtedy miejsca na miłość bliźniego. Nie chcę popełniać więcej takich błędów. Wstydzę się. Nie można poznać człowieka nawet będąc przy nim 24h, słuchając, szperając w jego przeszłości, patrząc na relacje z innymi, nie siedzimy w jego głowie, serce zna tylko P. Bóg i nie mamy pojęcia co naprawdę człowiekiem powoduje, co teraz jest w nim, o czym myśli, co czuje i skąd jego takie, nie inne reakcje. Po prostu nie. Tylko ten człowiek może sam nam to powiedzieć, tylko on sam może wyjaśnić swoje postępowanie, tylko on może powiedzieć nam o sobie prawdę. I on może wskazać kłamstwa, które są kłamstwami, choć noszą znamiona prawdy. Tak jak Ksiądz powiedział - odbieranie mu tego daru, to zamordyzm. Tak czuję. Można rzeczywiście zabić prawdę (niejedną) i samego człowieka. Czy to podoba się Panu Bogu? Doświadczyłam tego. Czuję się jak zbity pies. Nie wiem czy tak docelowo miało być. Btw, ostatnio "diagnozowała" mnie sympatyczna pani. Dopiero teraz przeczytałam jej nazwisko i skojarzyłam, że lata wstecz kiedy byłam u niej z synem, uznała, że panikuję i że to "wszystko, tylko nie autyzm". Mój syn miał wówczas tzw. meltdown i jakaś pani pedagog nazwała go nieznośnym. Dziś jest po profesjonalnej diagnozie, o której zdecydowałam tylko ja. Oczywiście ma autyzm. I powinien nosić t-shirt z tą informacją, wiele by ułatwił. Sporo czasu straciliśmy. Jak ja powinnam traktować diagnozę tej pani na jednej str A4, bez rozmowy po jej otrzymaniu? Jako stracone pieniądze...? Niech będzie. Rzeczywiście, dając komuś zielone światło i możliwość spokojnej wypowiedzi, z zaufaniem, nawet jeśli trudno nam się na nie zdobyć, możemy się zdziwić, jeśli np zrozumiemy po czasie, że nie jest tak, jak myśleliśmy, choć wszystko wskazywało na to, że to my mamy rację. I my sami rzeczywiście będziemy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy tak, jak zrobiłby w naszej sytuacji Pan nasz Jezus Chrystus. Dlatego poza tym przemyśleniem nie oceniam już pochopnie także wspomnianej pani. Nikogo. Nie wiem co miało wpływ na diagnozę, pewnie także to, że ja nie byłam sobą. Nie potrafię po tym, jak potraktowano mnie "troszkę" tak jak Ksiądz to opisuje. Jest we mnie teraz dużo więcej niepewności niż było, mniej ufności, więcej smutku, dużo mniej nadziei, ale i dystans. Choć nigdy nie będę obliczać, czy ludzie, których miłością bliźniego darzę, mają jej dla mnie choć tyle, co na lekarstwo. Nie o wzajemność chodzi. Zawsze jednak zostanie niedowierzanie, że można nie pozwolić choć spróbować komuś coś wyjaśnić, żeby uzdrowić jego, siebie i sytuację. Można wtedy wiele uświadomić przepraszającemu, dając mu najlepsza naukę. Wtedy można powiedzieć "wybaczam ci". W innym razie to puste słowa. Muszę wiedzieć co wybaczam. Wtedy jest w tym obecny P. Bóg. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Dziękuję za tak cenne przemyślenia. Słuchałam ich w lutym, w niezwykle trudnym dla mnie czasie, a teraz jest mi jeszcze trudniej. Tym bardziej dziękuję, że dzięki się Ksiądz Profesor swoją wiedzą.
Dziękuję za piękny wywiad. To ja już wiem, dlaczego protestanci odrzucają księgi Królewskie... Przecież oni głoszą tylko wiarę sukcesu! A tu taki Eliasz się trafił! Człowiek z krwi i kości, który wcale nie musiał być mocarzem żeby być świętym.
Co do Eliasza - pełna zgoda. 🙂 Natomiast co do Ksiąg Królewskich - protestanci bynajmniej ich nie odrzucają. Księgi Królewskie znajdują się w kanonie Biblii hebrajskiej i zostały przejęte również przez wyznania protestanckie.
Czy Kardynal Arborelis postawil sobie pytanie w sumieniu dlaczego katolicy odchodza od praktykowania wiary w Szwecji? Kazda dusza jest na wage Krwi Odkupienczej Jezusa Chrystusa, ktory po to przyszedl na Ziemie aby nas zbawic i dac swiadectwo prawdzie. Tu chodzi o zycie wieczne a nie kolka wzajemnej adoracji. W jednej z parafii posluguje ksiadz, ktory otwarcie powiedzial, ze wkrotce bedziemy razem z Protestantami jednym kosciolem. Zabrania modlic sie publicznie do sw. Michala Archaniola. Ma powazne problemy ze zdrowiem psychicznym, co wplywa na ogol samopoczucia wiernych, a Kardynal nie reaguje i kaze ludziom dopasowac sie do czlowieka z problemami emocjonalno-socjalnymi. Inna sprawa to wyswiecanie zonatych konwertytow ex pastorow w szybkim tepie na ksiezy z lamaniem przepisow kanonicznych odnosnie czystosci. Osoby te zyja pelnym zyciem malzenskim i kaplanskim. Rzeczywiscie Polska jest bastionem zachowania wiary, a wybor konwertyty na biskupa i kardynala czlowieka, ktory sam nie ma ugruntowanej wiary ale jest plynnie nastawiony do wszelkiej masci samozwanczych heretyckich grup jest ogromnym bledem, , gdzie lamane sa prawa naturalne jak dwie biskupki -kobiety zyjace w zwiazku homoseksualnym. Garstka zla zakwasza cale ciasto.
W Polsce, ukazanej tutaj jako wzór, wierni odchodzą od Kościoła w rekordowym tempie. Owszem, startujemy z wyższego poziomu. Zmiany są skutkiem procesów sekularyzacyjnych w skali całego społeczeństwa. Pytanie nie brzmi, jak zatrzymać proces sekularyzacji (nie znam precedensu, gdzie by się to udało), ale jak głosić Ewangelię w sekularyzujacym się i zsekularyzowanym społeczeństwie. Głosić tę samą od wieków Ewangelię nowym ludziom, w nowych kontekstach. I pod tym względem możemy z doświadczenia kard. Arboreliusa wiele zaczerpnąć. Przy okazji - ciekawe, że właśnie w tym zsekularyzowanym społeczeństwie stosunkowo dużo jest konwersji, i to właśnie wśród Szwedów. Konwertytami byli m.in. św. Paweł, św. Augustyn czy św. John Henry Newman. Więc trudno sam ten fakt traktować jako zarzut.
@@karmelicibosikrakow Rozumie, ze czesc spoleczenstwa szwedzkiego jest na tyle swiadoma, ze religia protestancka zostala narzucona temu spoleczenstwu w latach Reformacji i poszukuje prawdy Obserwujemy w Szwecji inne zjawisko rowniez, ze zniecheca sie ludzi do konwersji w ramach EKUMENIZMU i ze moga wybierac religie chrzescijanska jaka chca, poniewaz my wszyscy jestesmy chrzescijanami. Z drugiej strony znam wiele przykladow, gdzie ludzie powracali do Protestantow zawiedzeni tym co zastali w KK, Wielu ludzi poszukuje oczekuje moralnego kregoslup w kosciele, czego nie znajduje w kosciolach protestanckich, ktore ukladaja sie ze swiatem w sprawach obyczajowych, gdzie akceptuja homozwiazki, aborcje i podporzadkowanie sie swieckim decydentom partyjnym. Ogolnie, w Kosciele Katolickim obecnie tez obserwujemy rozlamy, podzialy i dziwactwa, gdzie wiernym podaje sie zgnile owoce. Ofiare zamienione w dziwaczne uczty, Kodeks Prawa Kanonicznego nagminnie jest lamany, koscioly zamieniane na sale koncertowe czy balowe itd. SAKRUM niszczone jest na kazdym szczeblu tylko rosna TRONY. Rozumie, ze w tym zamieszaniu wykwitaja perly w postaci osob charyzmatycznych, swietych i meczennikow. Koscil prowadzi Duch Sw. i w kazdym wieku Bog powoluje jednostki, ktore nadaja wlasciwy puls i droge, ktora ludzie powinny isc aby sie zbawic. Wielu swietych, ktorzy dostawali laski odwiedzenia piekla, widzieli tam tych, ktorzy maja prowadzic dusze do zbawienia: biskupow, ksiezy i zakonnice. Zgnile jablka podawane ludziom w Kosciele Chrystusowym w postaci plynnej prawdy to najgorsze zlo, jakie czlowiek moze dostac w miejscu, gdzie dla jedynej PRAWDY powinien dostac wiare i moc aby oddac swoje zycie za wiare i Chrystusa. Nic dziwnego, ze Islam zalewa Europe, gdzie tchorzostwo duchowienstwa widac na kazdym kroku.
@@karmelicibosikrakow Rozumie, ale przyklady osob podanych swietych nie reformowali i nie niszczyli Kosciola od srodka, ale pokornie odcinali sie od przeszlosci i w pelni akceptowali nauki Koscola. Ich wiara nie fluktuowala pomiedzy nowym a starym pojeciem Boga. Dzisiaj lamie sie kregoslupy wiary i mozna wybierac od heretykow do scisle tradycyjnych. A prawda jest tylko jedna
Pale profesorze ,internet to maszina eiedzy I nauki . Natomiast fanatycy religi ich miejsce jest w meczecie, synagogu , kosciele lub inner swiatuni , tam moga sobie propagowac swoje domysly . Internet prosze zostawic w spokoju
Akurat prof. Majewski jest naukowcem, z ogromną wiedzą i świetnym warsztatem. A Internet miejscem wiedzy i nauki...? Chyba żyjemy w innym Internecie. 😳
Boze blogoslaw Kardynalowi Arboreliusowi za wszystkie piekne slowa o Polsce, za prace o Edycie Stein i wszystko co Kardynal robi dla Kościoła. Pozdrawiam wszystkich Szwedzkich Tradsow.Szczególnie ze Sztokholmu z Sätry oraz tych z Goteborga. Serce rośnie. Boże wam błogoslaw❤
W kontekście tej rozmowy, mam kilka kwestii: 1. Czy możemy powiedzieć, że jednym z "obrazów" Boga jest Chrystus pod postacią Eucharystii? 2. Jak się ustosunkować do procesji z obrazami (np. Matki Bożej Szkaplerznej)? 3. Jak odpowiedzieć osobie, która nie chce wejść do kościoła na Mszę św., tylko stoi przed, bo uważa że cytuję :" moc obrazu jest wszędzie taka sama"? Bardzo proszę Ojców o komentarz.
Mam w domu kilka różnych wizerunków Pana Jezusa i Matki Bożej. Niektóre kupilam sama, część to spadek po dziadkach i rodzicach. Nie wszystkie to dzieła sztuki, prawdę mówiąc są po prostu kicziwate. Ale nie mogę ich wyrzucić bo są omodlone, opłakane, wsnoszone były przed nimi prośby i dziekczynienia a moi przodkowie łączyli się przed nimi z Bogiem.Sa dla mnie święte. Idę odmawiać różaniec, oczywiście przed obrazem, pomaga mi się skoncentrować.
Nie, nie nie! A gdzie zwykła konieczność sensu o którą upominał się Norwid? Jestem katolikiem i nie wierzę w świętość obrazów. Nie wierzę w objawienia . Żadne. Nie rozumiem jak kościół może aprobować sprowadzanie wiary do kultu przedmiotów, do objawień których autentyczność jest bardziej niż wątpliwa.
Chyba trochę inaczej rozumiemy objawienie/objawienia. Zupełnie czym innym jest Objawienie, czyli Bóg, który sam wychodzi do nas, żeby mówić o sobie - czego punktem szczytowym jest życie i słowa Chrystusa. I objawienia, czyli prywatne wizje tej czy innej osoby. Sporo mówimy o tym we wcześniejszych odcinkach, więc do nich odsyłam ("Jak się ocenia objawienia", "Mistyczne przypadłości"). Tutaj, o ile dobrze pamiętam, w ogóle nie powołujemy się na objawienia w tym drugim sensie - tylko na Objawienie (Bóg, który sam mówi o sobie przez słowa Pisma). A jeśli również to Objawienie Pan odrzuca, to podważa Pan sam fundament chrześcijaństwa. Ale rozumiem, że chodzi raczej o te drugie. Kościół nie nakazywał i nie nakazuje wiary w tzw. objawienia prywatne.
@@karmelicibosikrakow Tzw "objawienia prywatne" przez kościół są nazywane "objawieniami" z pominięciem "prywatne" i obaj wiemy o co chodzi. Kościół nie nakazuje wiary w objawienia prywatne, nie nakazuje kultu obrazów, ale w kościołach odprawia się "nabożeństwa fatimskie", koronkę do miłosierdzia czy chociażby różaniec, w kościołach wiszą oryginały kopie obrazów a wierni są zachęcani do ich kultu. Kościół organizuje już zupełnie niezrozumiały dla mnie spektakl - "nawiedzenie kopii obrazu jasnogórskiego". Problem zaczyna się kiedy wyskoczy takie Medżugorie, ale nie tylko, bo przecież czterech papieży odmawiało stanowczo uznania objawienia siostry Faustyny które jest bardzo problematyczne.
To akurat trochę problem języka polskiego. Po łacinie jest klarowne rozróżnienie "revelatio" i "apparitio", które na polski jest trudne do oddania. W kwestii stosunku Kościoła do objawień (apparitiones) - polecam dokumenty w temacie. Brak obowiązku wiary nie jest tym samym, co obowiązek niewiary. W świetle nauczania Kościoła ma Pan pełne prawo prywatnie nie wierzyć w prywatne objawienia i być pełnoprawnym katolikiem. Ale Pan oczekuje czegoś więcej - oficjalnego odcięcia się Kościoła od wszelkich tego typu zjawisk. To spora różnica.
@@karmelicibosikrakow Ja oczekuję poszukiwania prawdy. Przyjmowania na poważnie słów Jezusa o fałszywych prorokach, o tym że on jest ostatnim prorokiem. Przyjęcia że Bóg nie jest Bogiem stworzonym ludzką ręką. Cielec którego czcili Żydzi pod nieobecność Mojżesza też był wyobrażeniem Jahwe a nie autonomicznym bóstwem, a jednak w oczach Boga był to grzech. Dzielenie Matki Bożej na Częstochowską, Ostrobramską, Licheńską i mówienie że to ta sama Matka Boża przypomina kult Buddy czy bogów hinduistycznych we wszystkich wcieleniach. Poza tym we wszystkich objawieniach jest jakiś element który podważa ich wiarygodność. W przypadku Faustyny jest to obraz (Bóg nie wymaga od nikogo działań ponad jego możliwości) w przypadku Fatimy - trzecia tajemnica fatimska. I tutaj mamy dodatkowo przykład jak propagowanie takich objawień prowadzi do szerzenia zabobonów. Fatima jest znana również z tego że kwitnie tam handel ludzkimi organami wykonanymi z wosku których spalenie ma uzdrowić te naturalne. Kościół nie jest w tych sprawach neutralny. Po cichu mówi - "Wicie, rozumicie, jak chcecie to wierzcie jak nie to nie" a na widoku postępuje tak jakby to były prawdy wiary. Ksiądz który daje za pokutę różaniec czy koronkę nie pyta czy wierzysz w te objawienia bo masz wierzyć i już. A mnie te modlitwy kojarzą się z młynkiem modlitewnym. Jezus powiedział "Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem". Szukajmy prawdy nie rewelacji.
Przyjdzie czas, że uwierzysz i będziesz gorliwym pielgrzymem do sanktuariów. Wszystko ma swój czas. Obraz odnosi do konkretnych osób, do Jezusa Chrystusa, Matki Boskiej, św. Józefa, św. N.M. Teresy. Kochasz Osoby, a nie ich plastyczne wyobrażenia, mniej czy bardziej udane.
Te wszystkie obrazy, rzeźby, to jakiś obłęd. W jednym kościele potrafi wisieć 3-4 obrazy Maryji I 2 figury. Z Ewangeli wynika że Boga nie czcimy w tym lub tamtym miejscu, swiatyni, obrazach "Boga mamy czcić w duchu I Prawdzie." Mamy modlić się TYLKO DO BOGA. Nigdy do stworzeń. Jezus był, żył, ale nikt nie wie jak wyglądał. Te obrazki to balwochwalstwo. A już robienie szatek i oskadzanie obrazów to obled. Część należy się tylko Bogu który jest DUCHEM. Duch Święty to żadna golebica. Nawet Mojżesz nie widział Boga. Nie mamy pobudzać pamięci o Bogu. Albo czcze Boga albo deskę, papier, materiał. To samo dotyczy kleczenie i okadzanie brudnej czyjejś skarpetki, kawałka ubrania, kości z pokrojonego trupa. Obłęd. Po co. To ma pomagać ludziom zwracać się do Boga. Trzeba ludziom wyjaśnić a nie brnąć w ten obłęd.
Ja mam Matkę Bożą szkaplerzną wykonaną przez karmelitanki bose, również figurę świętej Teresy od dzieciątka Jezus i wspaniale czuję się we własnym pokoju z tymi postaciami, jest atmosfera świętości.... nie radzę stronić od wizerunków świętych, są bardzo potrzebne.
Nie ma co komplikować. W tym fragmencie z księgi wyjścia jest napisane , że nie możemy tworzyć obrazów i czcić tego co na niebie( np słońce) , pod wodą czy na ziemi( np drzewa, cielce,) Bóg nie mówi nam nic o swojej podobiźnie. Wtedy jeszcze Bóg nie był materialny, przyszedł w ciele Jezusa , który miał realny wygląd dlatego możemy czcić Jego wizerunek
@@barbaram9871Dziękuję za modliwę 🙏. Ale chyba źle mnie zrozumiałaś. Ja nie wątpię, tylko nie godzę się na niszczenie świętej Tradycji, jednego z dwóch źródeł Objawienia, modernistycznymi nowościami, "nowymi początkami" i innymi heretyckimi odchyleniami.
Nie ograniczajmy działań Ducha Świętego, ale módlmy się „abyśmy umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”(Rz 12,2)
@@barbaram9871 To już wiemy. Wymyślać, że teraz Bogu przyjemne są związki homoseksualne, które zawsze były obrzydliwością w Bożych oczach, czy powtórne małżeństwa, chociaż Pan Jezus powiedział: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie waży się rozdzielać" (takie jest orginalne brzmienie) itd... te bełkoty o "nowym Kościele" prowadzonym przez jakieś nowe, synodalne tchnienie rzekomo Ducha Świętego, to jakiś koszmar!!!! Nie wiem, czy śledzisz, dokąd to wszystko zmierza... Z polskiej perspektywy to jeszcze nieoczywiste. Ale z perspektywy Kościoła powszechnego to po prostu koszmar doktrynalny i moralny. I przyjeżdza do Polski jakiś misjonarz, i mówi bez drżenia sumienia o jakimś zupelnie nowym Kościele... A przecież istotą Kościoła Chrystusowego jest chronienie czystości depozytu wiary, tej doktryny, którą od początku wszyscy wyznawali... To jest istotą świętej Tradycji. Bo... o zgrozo, dla modernistów... nie ma Objawienia bez Tradycji. Nie ma. To bardzo poważne sprawy! Nie mylmy tchnienia Ducha Świętego z naszymi własnymi żądżami, dążeniami i wizjami. Nie odnoszę tych słów do Ciebie, tylko do papieża, kardynałów i biskupów, którzy obecnie przepoczwarzają Kościół w rzeczywistość obcą duchowi Chrystusowej Ewangelii i Tradycji, która jest bezpośrednim tchnieniem Ducha Świętego!
Bardzo dziękuję za mądrą, wyważoną naukę. Niech nasz dobry Ojciec hojnie błogosławi! 🤲🏻 Nie przestanę prosić i ostrzegać przed włączeniem AI do rozbudzania wiary, do "duchowego prowadzenia" itd. To grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu i kpina z Boga! Bóg to Dawca Życia oczekujący relacji z człowiekiem. Po to mamy księży, zakonników i siostry zakonne, aby używając życiodajnej mocy Ducha Świętego zapraszali nas do pogłębiania wiary. Wszystkim maszynom, algorytmom i sztucznemu nauczaniu mówię: nie! Szczęść Boże Wszystkim! 🌞
A tak jeszcze tytułem żartu, chociaż ta sytuacja to raczej skłania do padnięcia na ziemię krzyżem i za płakania nad tymi pustymi ludźmi.Jestem ci kiedyś w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Jest niedziela, więc przyjechałem na mszę świętą. A że zwykle te 30-40 minut wcześniej lubię być,bo mogę popatrzeć jak upiększają się te kaplice w dolnej części Bazyliki,no i pomodlić przed mszą świętą.Jestem w starej kaplicy świętej siostry Faustyny.Kleczę przed cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego. Modlę się. Wchodzi młoda dziewczyna po 30-ce ze swoim facetem i głośno komentuje... Ty. Patrz. Ależ ten Jezus jest przystojniaka. Z takim facetem,to bym się hajtła. Facet na to Ale sorki. Z nim się hajtła już Faustyna. Ta na figurze.U... Na co dziewczyna. Ale przyznasz że u nas w parafii,to ten Jezus jest taki przygarbiony... stary...😂 Więc myśl jaka mi towarzyszyła,to taka, że pasowało by po zdejmować te wizerunki dla tych głupich,pustych i nie wierzących prawdziwie, niedzielnych katolików. Wtedy takie dziewczyny tam nie przyjdą,bo nie ma na co popatrzeć. Kupią gazetę z przystojnymi mężczyznami, żeby się na patrzeć i niech tak pozostanie. Tu przyjdą ludzie,dla których obraz Jezusa Miłosiernego nie jest tak ważny,jak sama tajemnica jego miłosiernej miłości i to, że jak się tak jak Faustyna będę starał z bliskością Boga. Będę jak mówił święty Jan Paweł II apostołem Bożego Miłosierdzia,to i jest duże prawdopodobieństwo, że i przede mną stanie Jezus i mi zleci zadania do wykonania,da misję. Prawdziwie wierzący będą z nim i pozwolą się mu poprowadzić, pomimo, że on będzie wciąż niewidzialny. A ci co wyżej,to kiedyś zrozumią swoje błędy i jak się za nich będziemy modlili,to wrócą i już nie będą szukali przystojnych mężczyzn a bliskości Boga i będą chcieli się poprowadzić jak dzieci,przez dobrego, miłosiernego Ojca. Może by warto było w tym kontekście porozmawiać. Wyprowadzić ludzi z błędu? Ale super że jesteście.🌹 A ojciec Andrzej będzie częściej tu na kanale gościł?
Patrze na ten problem przez pryzmat Bibli i tego, co Bog nam w biej objawił. Mianowicie, czy Biblia daje nam opis wygladu cielesnego doczesnego Jezusa Chrystusa? Czy Jezus mówiąc: "kto Mnie widzi, widzi Ojca" z Ewangelii Jana, miał na myśli swoj wizerunek fizyczny, czy raczej, czy raczej uzewnetrznienie Jego boskości w nauczaniu i czynach? Osobiscie odnosze wrażenie, że spupianie sie na wyobrażeniach fizyczności Boga skupia uwage na wyobrażeniu sobie fikcyjnego wizerunku, a odciaga uwage od sedna wiary, czyli miłości nasladowania naszego Mistrza. Nie odbiose się do przedstawień Mari, czy innych świętych, bo to juz czyste pogaństwo.
Owszem, w nauczaniu i czynach. Ale przecież Jezus nauczał i działał właśnie w swoim konkretnym, ludzkim, fizycznym ciele. Tego pośrednictwa nie da się pominąć (próbowali gnostycy - np. doketyści). Św. Jan od Krzyża pięknie pokazuje drogę czystej wiary, ale zarazem rozumie, że jest to owoc długiej duchowej drogi. Sam zresztą chętnie posługiwał się wizerunkami Chrystusa i sam je tworzył (jego słynny szkic można łatwo znaleźć w Internecie). Kult obrazów może prowadzić do wypaczeń i o tym przecież też mówimy. Ale rozwiązaniem nie jest nowy ikonoklazm, a formacja i prowadzenie do wiary coraz bardziej dojrzałej.
@@karmelicibosikrakow Podstawą wiary jest i powinno być tylko Pismo, o tym mówi ap. Pawel, a nie nauki św. Jana od Krzyża. Z drugiej strony, to czy tylko przed przyjściem Jezusa było wielobóstwo? Zapraszam do Indii, gdzie są miliony bogów. Słowo jest niezmienne na wieki, jak zaczniemy je zmieniać, to mamy bałagan w wierze ludzi.
Oczywiście, nauki św. Jana od Krzyża nie są podstawą, ani źródłem wiary. Sam Jan od Krzyża w żadnym wypadku nie chciałby zresztą wejść w taką rolę. Źródłem jest Pismo. Świeci, teologowie etc. je interpretują, starają się coraz głębiej zrozumieć. I w tym sensie istotna jest Tradycja - nie jesteśmy pierwszymi, którzy Pismo czytają i nie czytamy go sami. Czyli chyba się zgadzamy. :) "Mimo to, chcąc nieco powiedzieć o tej nocy ciemnej, nie będę się opierał wyłącznie ani na doświadczeniu, ani na wiedzy, bo jedno i drugie może zawieść i wprowadzić w błąd, lecz korzystając nieco z obydwu tych środków, użyję głównie Pisma Świętego do objaśnienia zwłaszcza rzeczy najważniejszych i najtrudniejszych. Bowiem idąc za Pismem Świętym, nie możemy pobłądzić, gdyż przez nie przemawia Duch Święty. A jeślibym w czymkolwiek pobłądził, nie rozumiejąc dobrze tego, co zaczerpnąłem z Pisma Świętego lub skądinąd, nie chcę ani odrobinę odstąpić od zdrowej myśli i nauki świętej Matki, Kościoła Katolickiego. W tym wypadku poddaję się i ulegam całkowicie nie tylko orzeczeniom Kościoła, ale i każdego, kto o tym słuszniejszy wyda sąd". (św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, Prolog 2)
Poza tym popatrzymy na cerkiew prawosławną. Tam wizerunków Matek Boskich jest mnóstwo i mnóstwo Jezusów. I przy konkretnej ikonie się z konkretną sprawą osoba modli
Dobro, piękno i prawda zbawią swiat F.Dostojewski dojrzał do tych słów.przekazujac na łożu śmierci swoim dzieciom. Bóg jest tym Pięknem Najwyższym.Obrazy,ikony nam o tym tylko przypominają.Nawet pisząc je dany człowiek po położeniu każdej barwy modli się.Najwazniesze jest nasze wnętrze i serce❤którym Uwielbiam Naszego Ojca.U Ojców Cystersów nabyłam piękny ceramiczny wizerunek Matki Bożej Pokornej by mi przypominała jak bardzo trzeba pracować nad sobą. Bóg zapłać za ciekawą rozmowę i pozdrawiam serdecznie Ojców.
Ale kochani. Doszliśmy już do tego apogeum, że osoba modli się do tej konkretnej Matki Boskiej i tego konkretnego Chrystusa, bo te wizerunki działają, pomagają a tamte mówili że działa,a lipa. I mnóstwo takich ludzi jest, dla których obraz, figura Matki Bożej,czy Jezusa nie jest spojrzeniem głębiej a powinno być. Po drugie w erze smartphone mnóstwo ludzi robi zdjęcia obrazom,figurom i ten Jezus dla nich znaczy tyle co ładny obraz. Miał rękę artysta. Nie znaczy to nic poza ładnym wizerunkiem. I teraz wyobraźmy sobie sytuację,że Watykan nakazuje po zdejmować te obrazy z kościołów i rozpocząć prawdziwą modlitwę do Boga. To mamy pustki w kościele,bo ci ludzie przychodzili do tego konkretnego kościoła,bo tu jest ładny Pan Jezus,czy ładna Matka Boża. Albo że tu Matka Boża działa cuda a w tamtym kościele jest nieodpowiednia Matka Boża i nie działa cuda. Naocznie widzę że nie ma w tych ludziach widzenia w tym wizerunku obrazu Boga który jest obok nas ciągle i czuwa nad nami. Może by teraz trzeba wyprowadzić obrazy,figury z kościoła i wtedy ci którzy naprawdę wierzą w Boga, pozostaną i będą się karmić jego słowem i jego ciałem.
Tyle, że to byłoby wylanie dziecka z kąpielą. Tak, mówimy przecież dokładnie o tym problemie. Ale rozwiązaniem nie jest nowy ikonoklazm. Sobór Nicejski II świetnie wytyczył teologiczne ramy kultu obrazów. A dzisiaj bardziej trzeba formacji, tłumaczenia, kształtowania. Owszem, czasem pewnie bardziej zdecydowanej reakcji.
Dziękuję za NAUKĘ💓🍪💓 W moim kościele parafialnym właśnie odsłaniane są malowidła biblijne zamalowane pół wieku temu - każdy nowoodsłonięty obraz sceny czy postaci jest dużym przeżyciem myślę zachęcającym do sięgnięcia do Biblii i medytacji.
Co do ikony Rublowa, krążą różne jej interpretacje. Niemniej, kluczowe jest to, że Rublow nie próbował wizualnie przedstawić Boga - osoby Trójcy są symbolicznie reprezentowane przez wizerunki aniołów. Ikona tak czy inaczej jest symboliczna, nie rości sobie pretensji do wizualnej dosłowności.
Zapraszamy do Wrocławia do Domu rodzinnego Edyty Stein, św Teresy Benedykty od Krzyża. Ul. Nowowiejska 38. Można zwiedzić, pobyć w pięknej atmosferze i świętości katolickiej i historii narodu żydowskiego. Zapraszamy też na stronę internetowa Towarzystwa im Edyty Stein. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę. Nieopodal jest też kościół św. Michała, gdzie Edyta chodziła po swoim nawróceniu. Jest też piękna kaplica z relikwiami Świętej oraz wspaniałą rzeźbą ołtarza, rzeźbiarki Alfredy Poznańskiej. Jest to wybitne dzieło sztuki sakralnej. Zapraszamy!
