Brawo brawo brawo! Ja popieram stopami i dłońmi, podpisuje się pod tytułem. Dzielenie fifty fifty dużo napsulo w mojej poprzedniej relacji. Faceci się rozleniwiają, ich zle cechy czyli brak ambicji, lenistwo się jeszcze bardziej rozkręcają. Facet staje się stereotypowa baba przez podział na rowno. Ja już jestem w nowym związku, gdzie od początku przedstawiałam to w ten sposób że nie będę płaciła za jego obiady w restauracjach, wszystko jest tak jak należy. Mam wrażenie że mało już jest takich facetów, którzy to rozumieją. Sami szkodzą sobie tym że dają za siebie placic. Oglądałam Twoje storki i widziałam że ludzie dużo chcą wiedzieć o randkowaniu bo jesteś fajna, niezależna babka. Widać że kwitniesz po 30tce. Pozdrawiam z Mazur, nieco młodsza widzka.:)❤
Dlatego wspominam o kobiecej i męskiej energii☺️Facet gdy nie ma poczucia, że jest providerem i się opiekuje, szybko traci energię i zaangażowanie. Tak samo kobieta, gdy pewnych rzeczy w związku nie ma, też nie ma ochoty roztaczać opieki nad swoim partnerem. Wszystko się zazębia. Ja z „płacącymi” facetami mam same dobre doświadczenia, a ci którzy nie lubią się dzielić kasą, nie lubią się dzielić niczym i zwiazek z nimi jest skazany na porażkę😞
@@PinkVixenJestem na bieżąco bo ogladam babeczkę na RU-vid która o tym opowiada. Lubię czuć się zaopiekowana, masz absolutna rację że jak facet na początku nie płaci to później też jest sknera na różnych etapach życia, nie daj Boże żeby kobieta straciła pracę, co wtedy... Mój ex nie za bardzo lubił placic, pierwsze jedzenie było w Macdonaldzie przy okazji więc mogłam się zorientować w porę, widziałam red flag a pominelam😂😅
Super film, pięknie wyglądasz :) Pamiętam jak spotykałam się mając 25 lat i będąc na stażu lekarskim tuż po studiach z 7 lat starszym dyrektorem IT w międzynarodowym korpo. Okropne dla mnie było, gdy na pierwszej randce powiedział mi"dzisiaj ja za place, ale na następnej randce Ty". Jak się pewnie domyślasz, długo to nie trwało. Nie wiem, próbowałam to sobie tłumaczyć, ale mnie będąc facetem byłoby głupio cokolwiek w tym stylu powiedzieć, ale jak widać panowie nie mają z tym żadnego problemu. Eh.
Dziękuję ślicznie, Justynko!! No właśnie, to jest kolejna kwestia: ile kto w związku zarabia. Jeśli facet zarabia znacznie więcej od kobiety, to nie widzę innej możliwości niż jego znacznie większy wkład finansowy w związek. A jeśli on uważa inaczej... Thank you, NEXT! ;)
Kiedyś byłam świadkiem smutnej sceny : lato, para z niemowlaczkiem w sklepie, kobieta chce kupić letnie spodenki dla dziecka, na co mężczyzna, ze po co jej, przecież ma dla dziecka ubrania. Kobieta na to, że krótkich spodenek ma tylko 3 pary a to mało bo ciagle musi prać, a te spodenki kosztują 10 złoty ( był to sklep Kik czyli taniocha). No i ten mężczyzna się nie zgodził :( Kurde! Gościu pożałował 10 złoty!!! Wtedy (było to kilka lat temu) obiecałam sobie, że z nikim takim się nie zwiąże. Mój mąż nie problemu z utrzymaniem rodziny, nie żałuje pieniędzy na rzeczy dla dziecka. Mimo, że mieszkamy w moim dość sporym mieszkaniu i moglibyśmy w nim zostać, to i tak postanowił kupić dla nas większy dom, mimo, że nie musiał, ale czuje się w obowiązku zapewnić swojej rodzinie dobre życie. Oczywiście ja pracuje i mam swoje pieniądze na swoje wydatki czy żeby kupić cos dziecku - mężowi również cos czasem kupię nawet bez okazji i staram się zachować niezależność finansową jak i psychiczną żeby nie było ;) A sukienka super, chętnie bym taką kupiła właśnie z myślą o ubraniu na plaże…
Ja mam 50/50 w małżeństwie i dla mnie to masakra. Tak sobie zażyczył mój mąż Amerykanin i tak jest od początku. Niestety płacę też za jego błędy jak np. samochód, którego nie sprawdził przed zakupem, i nie ma że to jego błąd, płacimy po połowie. Ogólnie przez te podziały jestem ciągle bez pieniędzy, mimo że zarabiam więcej niż on.
o, matko, to brzmi strasznie... :( Ale to też kolejna kwestia ile kto w związku zarabia, bo jeśli kobieta zarabia więcej, to sprawa się komplikuje.. Jak Twój mąż się czuje z tym, że zarabiasz więcej od niego? Z tego, co mówisz narasta w Tobie złość i żal i jeśli nie zareagujesz tj. nie porozmawiasz o tym z mężem, to pewnie niebawem to wybuchnie i nie będzie czego zbierać :(
ja nie mam problemu z placeniem za siebie jak jestesm z facetem , którego znam i cenie ale skad mam wiedziec na pierwszych (przynajmniej 5ciu ) randkach czy facet mnie powaznie bierze pod uwage czy jestem jedna z wielu ,z którymi sie umawia dlatego placi tylko : 50/50. To jeden ze sposobów na sprawdzenie jakie sa jego intencje , nie musze nic nikomu udowadniac ,ze jestem samowystarczalna, ze mnie stac za placenie za siebie it itd....
Jak podczas pierwszych randek nie zaprasza i rozlicza się 50/50, na pewno nie bierze nas na poważnie. Myślę, że to jest jedna z podstawowych metod żeby to sprawdzić🤗I fajnie to ujęłaś: że nie musisz niczego nikomu udowadniać tym, że zapłacisz🙌
No to jest styl nie do podrobienia i nie do odtworzenia w żadnym innym miejscu🤗Moja jakość życia odkąd przeprowadziłam się do Hiszpanii ZNACZNIE się poprawiła, mimo że żyjąc w Polsce tez bdb się miałam i na nic nie narzekałam. Natomiast jednak jak się ma w roku ponad 300 dni słońca, dookoła morze i góry, spędzasz mnóstwo czasu na świeżym powietrzu wśród mega pozytywnych ludzi, to to jednak robi różnicę😆ściskam 😘
Przepięknie Ci w tej pomadce z sephory, kolor idealny dla Ciebie. Co do randek, ja tez jestem z tej starej szkoły i wolałabym jednak, żeby facet za mnie zapłacił.
Masz rację, trzeba czuć zr można polegać na takim facecie, a nie potem tak jak mówisz gdy stracisz pracę a on Ci powie to masz problem, ta są moje pieniądze i będzie traktował jak służąca. Jeżeli ktoś traktuje coś poważnie ,to od razu a jak ma to gdzieś tp szkoda czasu.
To jest w punkt: „Jak ktoś traktuje coś poważnie, to OD RAZU”!🙌Tak dokładnie jest. Na szczęście dzięki takim zachowaniom łatwo jest dość szybko wyeliminować kandydata😎
A my z mężem mamy 3 konta. Nasze "prywatne" tylko dla nas na pierdoły itp i jedno wspólne na domowe, wycieczkowe, chorobowe itd wydatki. Sprawdza się to super! Chociaz nie miałabym problemu, gdyby było jedno tylko bo drobne rzeczy i tak się nie pytamy czy jupic tylko kupujemy a droższe i tak ustalamy wspólnie. Nie wyobrażam sobie aby w restauracji czy gdzie kolwiek indziej mój płacił raz a ja na drugi raz. Zawsze ale tozawsze płaci mój mąż naszą wspólną kartą. Ja też jestem ze starej szkoły lecz z dodatkiem mojej osobistej 😆 Dla mnie małżeństwo to wspólna instytuacja więc nie ma podziałów. Za wszystko odpowiadamy razem.
No ja dokładnie tak zawsze funkcjonowalam w związkach i tez uważam, ze to najlepsze rozwiązanie: jedno wspólne konto, na które przelewamy określoną kwotę (na czynsz, jedzenie itp.), ale te kwoty tez nie są 50/50 tylko proporcjonalnie do tego ile kto zarabia. A poza tym wspólnym kontem, każde me swoje konto i wydaje stamtąd na co chce🤗 I jasne, jak się idzie np. na wspólny lunch, to płaci się wspólną kartą, ale już za specjalne wyjścia do restauracji płacić facet.
Zgadzam się w 100%. Nie chodzi o to, ile facet ma kasy, tylko, czy nie jest sknerą. Kobiety same sobie strzelają w kolano, nalegając na płacenie za siebie i przy okazji kastrują facetów
@@PinkVixen czasy się może i zmieniły, ale ludzie nie. Nikt mi nie powie, że (hetero) facet nie chce się czuć, jak facet, a kobieta, kobieco, zwłaszcza dla swojego partnera. On chce być jej rycerzem, a ona jego księżniczka, a przecież nie na odwrót. Równouprawnienie chyba nie na tym polega
Oj, tak! I pewne rzeczy się nigdy nie zmienią. Fizycznie np. jesteśmy zupełnie różni: kobieta jest fizycznie słabsza i tu najzwyczajniej w świecie potrzebujemy pomocy faceta (oczywiście są wyjątki, ale wiadomo o co mi chodzi😉), to my rodzimy dzieci, karmimy je itp. I nie ma tu możliwości na podział 50/50, choćbyśmy tego bardzo chcieli. Plus tak jak mówisz: facet chce się czuć facetem a kobieta kobietą. Tak po prostu.
Jeszcze nie zdazylam objerzec tego nagrania, ale nigdy w zyciu 50/50. Jestem wlasnie swiezo po Twoim filmiku o red flags - dla mnie takim pierwszym sygnalem do powiedzenia "nara" jest sytuacja, gdy na pierwszym spotkaniu koles oglada sie na mnie, zebym zaplacila za kawe... no sorry, rozumiem, ze kazdy moze miec rozne podejscie, są kobiety, ktore wrecz chcą za siebie placic, ale patrzac na temat od strony faceta, dla mnie to jest takie dziadostwo, ze nie ma opcji, zebym sie drugi raz z kims takim umowila... pracuje, dobrze zarabiam, stac mnie na kawe, a nawet dwie :D ale to facet ma zaplacic i koniec.
A ja powiem, to zależy :) mój mąż zapłacił za mnie na pierwszej randce, ale np za drugą randkę zapłaciłam ja :) I było to ustalone wcześniej, tzn on się mnie zapytał, czy może za mnie zapłacić, a ja powiedziałam, że pod warunkiem, że następnym razem zapłacę ja :) No i tak to było i jest do tej pory, wspólne jedno konto, podział 50/50 :) jak poszłam na macierzyński też nie było problemu ani z pieniędzmi, ani np ze sprzątaniem czy gotowaniem. Tu też jest 50/50 :) ale ogólnie muszę przyznać, że od znajomych też słyszę sytuacje, w których faceci nie płacą. Też nie odsuwają krzeseł, nie przepuszczają w drzwiach, nie pomagają z torbą na dworcu... No ale to Niemcy, też wszystko takie wyzwolone.. Mój mąż też Niemiec, ale uchowała się perełka :) zawdzięczam to teściowej, naprawdę wychowała super synów! Brat męża też dżentelmen :) także ja miałam szczęście. A sukienka super! Też się zapisałam na kurs szycia na maszynie. Kolor pomadki na końcu filmu, jak mojej, uwielbiam!
@@PinkVixen mamy wspólne konto, więc z pieniędzmi nie było problemu, bo wszystko lądujew jednym worku. A tak z pracami domowymi to różnie było, ale raczej też po połowie. Mój mąż dużo pracuje z domu, więc pomagał też często w czasie pracy, jeśli była możliwość :)
@katgro91 jestem ciekawa, czy gdy byłaś na macierzyńskim, nadal obowiązywał podział 50/50, czy może jednak mąż dokładał się więcej, bo więcej zarabiał☺️
Kurde jeszcze jeden komentarz - ja nie wiem z jakimi facetami Wy sie spotykacie wiec nie oceniam. Byc może js miałam szczescie i od puerszej randki placilismy po polowie i teraz wiem ze gdyby cis to nawzajem sobie pomozemy i to jest dla nas naturalne. Byc może miałam cholerne szczescie.
Tego to już całkiem nie rozumiem.... Typ zarabia 15 k, laska 3 k i oboje zrzucają się np.po połowie na mieszkanie. 1000 ona, 1000 on. To już życie, jak współlokatorzy, a nie para. Tak bym się poczuła potraktowana przez faceta w takiej sytuacji. Zero szacunku
mnie podrywał Hiszpan, ale jest tak jazgotliwy że znoszę go tylko w kontakcie on line jak sobie wysyłamy memy... ja to chyba mam energię skandynawską :D
Ok szanuje ten poglad który wyrazilas ale ja sie z nim totalnie nie zgadzam. Obecnego partnera poznalam na portalu randkowym. Od sanego początku - od pierwszej randki płacimy 50/50. Ja stawiam kawe on ciacho. I jestesmy tazem trzy lata i dzielimy sie po połowie. Tak samo Ty jak i facet chce mieć zapewnioną stabilnosc. Przeciez on tez najzwyczajniej w swiecie moze stracic prace. Zapewniam ze ognisko domowe moze zalewnic zarówno kobieta jak i facet. Wiec jakby moim zdaniem czasy sie zmieniły i jesteśmy oboje tak samo odpowiedzialni - zarówno mezczyzna jak i kobieta.
Dziękuję za komentarz!🤗Cieszę się bardzo, że jesteś szczęśliwa w swoim związku i że wypracowaliście sobie system, który u Was działa😊Ja czułabym się w takiej relacji źle i sądzę, że facet, który jest ok z podziałem 50/50 nie miałby tez wielu innych cech, na których mi zależy. Ponadto są rzeczy na świecie i różnice między kobietami i facetami, które się nigdy nie zmienią. Jedną z tych rzeczy jest rodzenie dzieci. Większość facetów w żadnym momencie swojego życia nie naraża np. swojej kariery na rzecz posiadania dzieci. To kobieta zazwyczaj jest na urlopie macierzyńskim, a potem wychowawczym przez co w drastyczny sposób przerywa swoją karierę na np. rok. To z kolei powoduje, że gdy pracodawca stoi przed wyborem i może wybrac pomiędzy 30-kilkuletnim facetem a 30-letnią kobietą o tych samych kwalifikacjach, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że wybierze mężczyznę. Dlaczego? Ano dlatego, że kobieta 30-letnia jest w wieku „rozrodczym” i może zaraz zniknąć. Znam wiele takich przypadkow. Znam tez historie kiedy (mimo że prawo tego zabrania..) kobieta była pytana o plany rozrodcze i decydowało to o jej być czy nie być. Wiec nie, nie ma i nie będzie równości między kobietami i mężczyznami w pewnych kwestiach i dlatego będę obstawała przy swoim☺️Mój facet tez ma przy mnie stabilność i wsparcie i to takie, które ceny nie ma i które ciężko w dzisiejszych czasach znaleźć. A mówiąc „mój facet” mam na myśli swoich eksów i przyszłego pana Pink Foxa, który kiedyś, mam nadzieję, się znajdzie😁ściskam❤️
Ghosting NIGDY. Uważam, że jeśli dojdę do punktu, w którym nie będę mieć ochoty lub czasu na to, by po randce z człowiekiem powiedzieć mu szczerze, ze kolejnej randki nie będzie, to będę musiała się mocno zastanowić nad sobą… Uważam, ze takie traktowanie drugiego człowieka nie ma racji bytu i zawsze ale to zawsze stawiam czoła sytuacjom, w których muszę przekazać mało miłą informację o tym, ze się więcej nie spotkamy. Zazwyczaj powód, przez który się nie spotkamy jest podobny i mam już swoją miłą formułkę copy/paste, w której dziękuję za wspólnie spędzony czas, ale perspektywy na romantyczną relację nie widzę. Gdy piszę taką wiadomość, nie wchodzę w szczegóły i najczęściej panowie tez nie proszą o szerszy feedback. Gdy jednak chcą wiedzieć więcej, wtedy piszę co mi nie zagrało. Miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji i rozumiem, że np ghosting może być dla kogoś łatwiejszą opcją, natomiast ja uwazam, ze człowiek, z którym poszliśmy na randkę zasługuje na info odnośnie braku kolejnego spotkania. To jest takie minimum wg mnie☺️
