Bardzo interesujacy filmik. Ja stosuje sie do wiekszosci porad od lat. Zawsze staram sie pozbywac nadmiaru rzeczy. Jedyna katergoria do jakiej mam jeszcze sentyment to kartki, pocztowki i wizytowki. Jeden karton nie jest dla mnie problemem a lubie do niego zagladac od czasu do czasu. Zawsze tez staram sie minimalizowac ich liczbe. Pozdrawiam serdecznie.
Ja zaczęłam minimalizowanie przedmiotów w mieszkaniu od łazienki (zdecydowanie najłatwiejsze pomieszczenie). Okazało się, że mam 5 butelek szamponu (wszystkie otwarte), 6 opakowań kremu (wszystkie otwarte), 7 tubek pasty do zębów, ok 30 reklamówek różnych kosmetyków (które zbierałam nie wiadomo po co), podwójne lub potrójne opakowania środków czystości itp, itp. Przestraszyłam się! Poukładałam to wszystko grupami i postanowiłam , że nie kupię żadnego kosmetyku dla siebie/dla domu nawet gdyby sprzedawali za 1 grosz (lub dawali za darmo). Dobrych kilka miesięcy trwało zanim udało nam się to zużyć. Teraz staram się mieć kosmetyki wyłącznie na bieżące potrzeby (w 1 egzemplarzu). Na drugi ogień poszła kuchnia (też nie była trudna - łatwo jest się pozbyć przeterminowanego jedzenia, pękniętych pojemników, obitych kubków, nie działających urządzeń, etc) a potem były ubrania/buty/książki/papiery. Te były zdecydowanie trudniejsze, ale widząc efekty w łazience/kuchni było mi łatwiej. Niestety jeszcze sporo pracy przede mną, ale takie porządki uczą dyscypliny -teraz trzy razy się zastanowię zanim coś kupię. Przełożyło się to na finanse (wydajemy o wiele mniej) i na wygodę życia - żyje się zdecydowanie wygodniej. Więc polecam minimalizm wszystkim zapracowanym i zabieganym - aż trudno uwierzyć jak on upraszcza nam życie i jak nagle mamy więcej czasu na to co ważne!
U mnie doskonale sprawdzają się małe zapasy past do zębów, żeli do kąpieli, płynu do mycia naczyń. Kupuję je w promocji. Bardzo nie lubię płacić za te produkty normalnej ceny. Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Kiedyś (na samym poczatku swojej drogi w dorosłym zyciu) robilam bardzo glupie zakupy spozywcze. Szybko jednak zorientowalam się, że nie warto kupowac wszystkiego jak leci, ale robić listę zakupów i planować posilki. Teraz sporadycznie wyrzuce resztke jogurtu czy śmietanki, a resztę zjadamy. Nic się nie marnuje. Generalnie pochodzę z domu, gdzie często robilo się przegląd rzeczy. Ciuchów nigdy nie mialam duzo. Dla mnie najwiekszym przekleństwem byly kosmetyki kolorowe. Część wyrzucilam, część Oddałam, część zostawilam sobie. Zostawilam trochę więcej niz bylo mi potrzebne, zebym się przekonala jak dlugo zuzywa się no. Róż czy paletkę cieni. Zrobilam to po to, aby mi się odechciało zakupów. I u mnie dziala! Teraz jak widzę szminke to w głowie mam mysl: "cholera, bede zuzywac to pol roku lub rok, nie warto, mam podobna". Dla mnie byla to ogromna zmiana. Niełatwo było mi przestac kupować. Kupowalam kosmetyki, żeby się nagrodzic, na lepszy dzien, na gorszy dzien... 😊 Kiedy spisalam wszystkie ceny swoich kosmetyków i je zliczylam, zrozumialam, ze te pieniądze wolę zainwestować w swoj rozwoj, w siebie. Albo gdzieś wyjechać i gromadzic piekne wspomnienia. Kocham makijaż, ale wiem, że nadmiar nie jest mi potrzebny, a kolejny blyszczyk nic w moim życiu nie zmieni. Wszystko jest kwestią kreatywności, nawet mając niewiele kosmetyków moge miec zroznicowany makijaż 😊 Polecam kazdemu spisac wydane pieniądze na produkt, ktorego mamy za duzo. Serio, mysle, ze wiele osób to przekona. Czasem tu 2 dyszki, tam 3 dyszki, a pozniej się okazuje, ze moglismy miec za to przepiekny weekend w Krakowie z dobrym jedzeniem w restauracji albo kurs, ktory podniesie nasze kompetencje i pozwoli zarabiac więcej 😊
Problem ze skarpetkami jest łatwy do rozwiązania. Wystarczy kupować takie same skarpetki, wtedy dziurawe i zniszczone się wyrzuca, a tą nie od pary można zostawić, bo pasuje do innych i można ją "wynosić".
Od kilku lat nie kupuję ciuchów w sklepach, od czasu do czasu coś dostanę w prezencie albo wygrzebię jakąś fajną rzecz w ciucholandzie albo na wymiance. Mam tych ciuchów tyle, że spokojnie obdzieliłabym jeszcze dwie osoby. Ale skórzanych spodni, które teraz są za małe w pasie, nie oddam nigdy! Może do nich schudnę, niewiele brakuje. :) Przeczytane czasopisma i nadmiarowe kwiaty doniczkowe wystawiam na korytarzu w bloku, z notką, że można sobie zabrać. Szybko znikają. :)
Z tymi instrukcjami obsługi ja bym uważała. Bo właśnie wtedy, kiedy będą potrzebne, nie będzie prądu, zasięgu, czy innych zdarzeń uniemożliwiających przeczytanie w necie.
Wiem, że dodaje komentarz po 4 latach, ale chcę przestrzec, że ja w ostatnim czasie parę razy żałowałam, że nie zostawiłam instrukcji. Zwłaszcza przy urządzeniach, które są starsze. Np.prawie zepsuliśmy wózek dziecięcy, który ma 4 lata. NIGDZIE w internecie nie było instrukcji..
Ja pozbyłam się Telewizora, wieży na kasety magnetofonowe i CD; można pozbyć się właśnie kaset magnetofonowych i VHS, włóczki, nadmiaru guzików, niepotrzebnych śrubek, gwoździ, bo i tak się z nich nie korzysta; Tata powiedział mi, że nie ma sensu trzymać zdjęć z jakimiś ludźmi, z którymi nie mamy kontaktu i nawet już ich nie pamiętamy, lub byli to ludzie przypadkowi na zdjęciach, można pozbyć się zdjęć jakiś miejsc, na których nas nie ma, bo piękne fotografie z nimi można znaleźć w sieci; W ten sposób dążymy do minimalizmu :) pozdrawiam i dziękuję za nowe inspiracje :)
Ja również wyrzuciłam kasety magnetofonowe. Plastiki do odpowiedniego pojemnika, a taśmy do śmieci. W tym roku dowiedziałam się, że pasjonaci, są w stanie zapłacić za nie spore pieniądze... Pozdrawiam serdecznie! 🙂
Mój minimalizm zaczął się właśnie od uporządkowania ubrań. Pamiętam, że gdy zabrałam się za szafę, to na chyba 300 sztuk ubrań odłożyłam kilkanaście sztuk, które lubiłam i które nadawały się do pracy czy ogólnie - do wyjścia.
Przyjemnie się Panią słucha:) Bardzo fajny filmik. Obecnie przygotowuję się do zmiany organizacji mojego małego świata i na pewno te rady pozwolą mi zwrócić uwagę na rzeczy o których zapomniałam. Z pewnością będę zaglądać to częściej.Pozdrawiam
Moja mama na zasadzie "jeszcze schudnę" zachowała kilka rozmiarów, a teraz wychodzi, że najmniejszy wzięłam dla siebie, a ona teraz chudnie i używa tych rzeczy, które wcześniej odkładała, a oddaje lub sprzedaje te za duże (głównie oddaje rodzinie, bo mało używane, a się podobały).
odnośnie skarpetek, to dobrze kupować kilka par identycznych, żeby móc dokompletować lub wymienić tę potarganą lub zgubioną ( np zwianą z suszarki przez wiatr)
wszystkie kosmetyki, których nie używam (np. dostałam lub były w zestawie z czymś innym) oddaję - cieszę się , że na bieżąco robię porządek i ktoś z ich otrzymania; tak robię z ubraniami, zabawkami i masą innych rzeczy - jest to prosty sposób pozbywania się nadmiaru
Mój problem z pozbywaniem si,e rzeczy polega na tym, że jest wiele takich, które się komuś na pewno przydadzą (a na mnie za małe) ale nie bardzo mam komu dać, w internecie trudno się je sprzedaje, wyrzucić na śmietnik - szkoda bo są w naprawdę dobrym stanie.
W mojej okolicy co jakiś czas (co dwa/trzy tygodnie) wieszają kartkę, że w jakiś dzień jakaś organizacja charytatywna będzie zbierała worki z niepotrzebną odzieżą/zabawkami. Miałam sporo rzeczy, których już nie wkładałam (chociaż nie były zniszczone) a nawet takie, które miałam od dawna i których nigdy(!) nie ubrałam plus sporo zabawek po dzieciach - szkoda mi ich było wyrzucić! Wystawiliśmy na te zbiórki już kilkanaście worków. Nie wyobrażasz sobie co to za ulga! Jeśli mieszkasz w okolicy, gdzie nie ma takich zbiórek poszukaj w necie, na pewno możesz gdzieś to odwieźć i komuś podarować Zdumiewające jest to, że czym mniej ma się rzeczy, tym łatwiej się żyje (a ja zawsze dotąd sądziłam, że jest dokładnie odwrotnie!). Powodzenia!
Żywność polecam oddawać do banków żywności, jadłodajni dla bezdomnych lub punktów "foodsharingu". Zepsutą elektronikę: 1. spróbować naprawić, 2. spróbować sprzedać (zdarzają się chętni na uszkodzone sprzęty), 3. w ostateczności oddać do punktu zbiórki elektrośmieci (również kable!). Długopisy itp. można podarować np. Domom Dziecka lub oddziałom pediatrycznym (tak samo książki).
No akurat kaszy, ryżów czy makaronów nie ma co wyrzucać, nawet po terminie nie psują się. To zwykła głupota. Zamiast kupować nowe, można ugotować z zapasów i następnym razem nie robić aż tak dużych?
Z tą pościelą to prawda. Mam też dużo materiałów do szycia jeszcze w poprzednim systemie kupowanych. Potwór skarpetkowy u mnie mieszka w pralce i czasami w kolejnym praniu oddaje skarpetki. :-)
Bardzo fajny materiał :) Jeśli o mnie chodzi, to jest postęp, wiele z tych kategorii spełniam ;) Ale instrukcji nie wyrzucam - ja jestem z tych, którzy czytają instrukcje i wracają do nich :) Aż tak dużo nie zajmują - Jedną grubą, wypchaną kopertę (na 5cm wypchaną kopertę A4). Poza tym większość sprzętów po jakimś czasie odprzedaję lub oddaję, więc fajniej zrobić to z instrukcją :) Mam też wiele pudełek - z tego samego powodu. Ale z pudełkami to trzeba ostrożnie - ja mam akurat strych na którym nic prawie nie ma, więc mam miejsce, jeśli ktoś nie ma tego luksusu, to faktycznie pudełkami nie ma sensu sobie mieszkania zastawiać (chyba że mamy aż tak minimalistycznie, że w szafie pustki - wtedy można ;) ). Z terminem ważności to też bym polemizował... przede wszystkim jeśli chodzi o żywność, to były już dyskusje żeby w ogóle usunąć termin ważności, a przydatność do spożycia oceniać na podstawie wizualnej, węchowej, smakowej itp. - popieram i stosuję :) wiele produktów jest zupełnie normalnych po dacie ważności (a czasem się zdarza, że niby w dacie a coś się popsuje). Nie namawiałbym może do stosowania przeterminowanych kosmetyków i leków, ale... ja stosuję (jak do tej pory bez jakichkolwiek problemów, no ale wiadomo - to też należy się sugerować stanem wizualnym, zapachowym itp.), bo tak sobie myślę... w czasach kiedy przedmioty są sztucznie postarzane żeby się psuły po okresie gwarancji, kto zabroni wybić datę ważności wcześniejszą niż faktycznie kończy się przydatność produktu?
Może już kiedyś o tym mówiłaś, bo to banalne - ale wydaje mi się, że, by ośmielić ludzi do bezpiecznego usuwania niepotrzebnych rzeczy, dobrze jest poddać pomysł, żeby te, co do wyrzucenia których mają wątpliwości, złożyli do jakiegoś pudła i znieśli do piwnicy, na przykład, lub postawili na "kwarantannę" na pawlaczu. Taka kwarantanna powinna upewnić ich, że nie brak im tych rzeczy. Dzięki, serdeczne pozdrawiaki:)!
można komuś dać, żeby ktoś mógł wykorzystać np. oprawki, jeżeli my kupiliśmy sobie inne - jest to fajny podarunek biorąc pod uwagę to, że oprawki są bardzo drogie
Niestety z lekarstwami jest problem. Kiedyś wymieniając zawartość apteczki pierwszej pomocy przeterminowane środki farmaceutyczne chcieliśmy zostawić w aptece. Okazało się, że jest to w naszej miejscowości i w okolicach niemożliwe. Nawet nie uzyskaliśmy odpowiedzi, gdzie są przyjmowane takie przeterminowane środki Szkoda😞
Nie wiem z czego to wynika, że nie chcieli przyjąć. Sama ostatnio miałam taki problem, weszłam do pierwszej lepszej apteki i powiedzieli, że ok, że przyjmują i zostawiłam.
Co mam zrobić z moim partnerem, który znosi do domu jakieś graty i nie pozwala nic wyrzucić? Za każdym razem jest o to awantura. Kiedyś przerabiałam to z moją mamą a teraz mam znów to samo.
Jest na to metoda. Musisz schowac rzecz z pola widzenia na jakis czas, a jak on o tym juz zapomni to sie tego pozbywasz na zawsze. Potem jak jest pytanie gdzie jest ta rzecz to nie masz pojecia o czym on mowi. Gdzies ta rzecz zginela.....😈😂😁Powodzenia, ja tez niecierpie chomikowania i pozbywam sie czego tylko moge😈
A jeśli ktoś czuje sentyment do wszystkiego - zabawki z dzieciństwa , bilety wstępów , kolekcje różności , itp ? Wyrzucić coś na zawsze - to wielki krok -nie tak łatwo 🙉
"Rzeczy, ubrania, przedmioty etc., których można używać." (Nie, rzeczy, które można używać). Przepraszam za to wytykanie błędów, ale osoba, która pracuje na tekstach, nie powinna popełniać takich kardynalnych błędów, to raz, a dwa - zdajesz się przywiązywać uwagę do formy swojej wypowiedzi :)
Dziękuję za zwrócenie uwagi, masz rację, to nieładny błąd. Doceniam intencję, ale sposób, w jaki zwróciłaś mi uwagę, sprawił mi przykrość. Gdybyś zrobiła to w sposób bardziej taktowny, nie musiałabyś przepraszać ;-)
Moim zdaniem, aby krytykować innych, samemu trzeba bezbłędnie formułować zdania. Pani druga uwaga, jest moim zdaniem, napisana w bardzo dziwnym, trudno zrozumiałym stylu... Nie lepiej byłoby po prostu napisać: "Zdaje mi się, że przywiązujesz wagę do formy Swojej wypowiedzi". Pozdrawiam serdecznie! 🙂