#99 Słownik talentów - Elastyczność (Adaptability) 

dziękuję!

Oj slucham dalej i naprawdę potwierdzam co mowi ta Pani. Ostatnio wciaz mialam konflikt ze znajomą, która bez przerwy miala do mnie pretensje, że nie pisze do niej, nie odzywam się w żaden sposób. W koncu doszło między nami do przykrej sytuacji właściwie z jej strony i całkiem sie od niej odcielam. Ale tak, ja tez wciaz slysze pretensje ze nie dbam o relacje. Ale ja tez nie lubie komus ciagle na głowie wisieć. Ale fakt, że zazwyczaj ja się nie odzywam. Mój mąż jest moim przeciwieństwem. Zrobiliśmy test Gallupa razem. I wyszlo dlaczego miedzy nami są konflikty. U niego: bezstronność, zgodność, rozwaga, analityk, odpowiedzialność. Pani z podcastu opowiedziala historie o gorach. Jej mąż tez ma elastyczność wysoko wiec jak gdzies ida w gory na przyklad to chcą wysoko, mocno, bezzabezpieczen, ahoj przygodo. Tez tak mam. A moj mąż dokladnie na odwrót. W tym roku bylismy pierwszy raz razem w Tatrach. Ja zrobilam plan maksymalny - zeby przejść to i to i zeby absolutnie zaden rejon tatr sie nie powtorzyl itd. A że w Tatrach bylismy pierwszy raz to nie wiedzieliśmy ze jest tak ciężko i tak długo się wchodzi. Wiec nie wyrobiliśmy planu. Trzeba było go dostosować. (Za późno wychodziliśmy na szlak, a to był wrzesien wiec juz o 20 nocne ciemnosci). Wybraliśmy się czerwonym szlakiem na Czerwone Wierchy. Doszlismy do pierwszej polany o 14 a nad nami tak daleko i wysoko jak sam Everest, u którego stop mialam wrażenie że siedzimy, widnial nasz cel. I teraz nasza rozmowa. Po sprawdzeniu czasu okazalo sie ze o 22 zejdziemy z gor. I zastanalismy się czy to rozsądne zeby isc czy lepiej sobie darować, zmienić plan i zejsc z gor o przyzwoitej porze. I oczywiście ja nie umialam sie poddać a mąż mnożył rozsądne argumenty zeby sobie to darować tego dnia. I poszlismy. On był zly a ja chcialam isc bo bardzo chcialam zobaczyć Czerwone Wierchy, poza tym, ryzyko rowna sie przygoda! Po drodze spotkalam leśnego ducha który zdradził mi patent jak zaliczyć Czerwone Wierchy, jeden nizszy szczyt i zejsc, ale je widziec. To byl dla mnie motor napędowy i parlam na przód nie zważając na marudzenie meza. I doszliśmy. Zobaczylam wymarzone Czerwone Wierchy a z gor zeszliśmy o 20. I o co mi chodzi w tej historii? ;) ano o to jak ciężko się żyje z kimś kto prezentuje tak inne talenty. Np. Maz ma wlasnie różne nawyki. Nic nie zmienia a jak już coś by miał zmienić to poprzedzają to miesieczne przemyślenia. U niego musi być wszystko poukładane i zgodne z zegarkiem i kalendarzem. A ja jestem w gorącej wodzie kąpana. Zmiany musza być częste we wszystkim - wystroju mieszkania czy nawet w jedzeniu, gdzie ja uwielbiam wciaz nie smaki a on by jadl trzy produkty na krzyz. Często sie kłócimy bo ja chce coś zmienić (nawet w mojej pracy zawodowej) a on mnie blokuje bo nie i nie. Bo on tego nie przemyslal, nieprzetrawil, nie wie po co i na co. To naprawdę bardzo męczące. Ale z drugiej strony zas on uporządkowuje nasze życie, bo inaczej bylibyśmy totalnym niezorganizowanym chaosem. A moje zmiany, które wprowadzam nie patrząc na jego zdanie, potem on odczuwa z satysfakcja i chwali się wszystkim jakby to byl jego pomysl. No, a teraz kiedy mamy czarno na białym nasze Top5 to wiemy dlaczego zachowujemy się tak a nie inaczej i łatwiej nam siebie zrozumieć ;) ps. jaki potem byl szczęśliwy po tych Czerwonych Wierchach. Nie pamietal juz ze musialam go wlec za sobą i wysłuchiwać że po co tam idziemy ;) a to on jest z nas dwóch typem sportowca 🤣

@@SuperQnaa z ogromnym uśmiechem czytam Twoją/Waszą historię :) świetnie ilustruje podejście wynikające z różnych talentów, ale też ich świadomość i budowanie na ich znajomości. Powodzenia! :)

:) Basia przekazała dużo wartościowych rzeczy w tej rozmowie

@@DominikJuszczyk Dokładnie 😉 Dzięki 👌

cieszę się, że rozmowa wywołała pozytywne emocje :)

trzeba będzie zapytać Basi :)