Możesz wesprzeć mnie na Patronite: patronite.pl/g... GRAMOFON JEST NA FEJSIE!!! maxior88bpm Muzyka w recenzji pochodzi z recenzowanej gry. Grę do recenzji kupiłem. Podobało się? Daj łapkę w górę :)
Dzięki za materiał. Wiele dobrego słyszałem o Ace Ventura. Szkoda, że nie zestarzała się (fabuła) tak dobrze jak oprawa. Maxsior, co sądzisz o polskiej przygotówce Jack Orlando A Cinematic Adventure? Sam ma ją w wersji Director Cut na GOGa i pamiętam ze gdzieś czytałem, iż podobno jest naprawdę dobra, ale chciałbym też poznać twoją opinię.
Jack Orlando jest świetny, chociaż to już bardziej poważna gra. No i to też przygodówka, w której można zginąć, co mnie zawsze w jakiś dziwny sposób zniechęcało. Nie mam pojęcia czemu, ale utożsamiałem gry point’n’click z tymi bezstresowymi tytułami, w których zawsze możesz bez konsekwencji próbować najgłupszych rozwiązań 😄
Moja pierwsza pełna przygodówka. Dostałem w 1998 :P, a grałem w demo z gazety rok wcześniej. Wtedy cudo i ideał. Mam nadzieję, że nagrasz o wiele więcej materiałów o przygodówkach point and click :) - mój ulubiony gatunek ever.
Akurat grałem z miesiąc temu. Nadal lubię, chociaż niektóre zagadki są (hehe) z dupy, a ostatniej z łączeniem kropek to za cholerę nie ogarniam do tej pory.
Ja miałem w pierwszej chwili taką zwiechę mózgu przy tej zagadce z kropkami, która koniec końców okazuje całkiem prosta. Ważne jednak, by rozwiązywać ją powoli, bo łatwo sobie samemu w głowie namieszać 😄
Paaaaaaanie, pytasz dzika... :P Kiedyś chyba już to powiedziałem, ale grałem w bardzo dużo przygodówek, bo miałem słaby komputer, a gierki p&c zawsze odpalały i zawsze wyglądały wybornie :)
Miałem wspomnieć o tym, że jej rozwiązanie jest na pudełku? 😜 BTW jakoś z nią nigdy nie miałem problemu, za to ta z kolorowymi kropkami nawet teraz sprawiła nie lada kłopot 😄
Oof, pamiętam jak się w to grało. I się wkurzało, bo zręcznościowe fragmenty były słabo zoptymalizowane, ta zagadka z kolorowymi kablami.... ja nie wiem do dzisiaj, na czym ona polegała oraz sama gra była chaotyczna i momentami niezrozumiała. Nie mówiąc już o jednym fragmencie, w którym nie wiem czy tak było u innych czy tylko u mnie - ale kiedy na końcowej planszy trzeba było uruchomić przycisk w zbroi, to trzeba było kliknąć w ten jeden MALEŃKI piksel, bo ktoś źle ustawił obszar kliknięcia zbroi. Ugh, gra którą lepiej zostawić we wspomnieniach i nie wracać. No, ale przyznam - nauczyła mnie mówić DUUUUUPEEEEEK za dzieciaka xD. A rozmowy telefoniczne z początku gry - to do dzisiaj cytujemy z bratem. Mój faworyt to pizza ze wszystkimi dodatkami, NAPRAWDĘ wszystkimi xD
Te zręcznościowe fragmenty to potrafił być koszmar! Na szczęście szybko się je powtarzało i metodą siłową można je było przejść 😄 Nie przypominam sobie problemu ze zbroją, więc może faktycznie to Twoje „szczęście”, że na niego trafiłaś 😜 Ogólnie według mnie istnieją dużo gorsze gry dzieciństwa. W Ace’a spokojnie można od biedy pyknąć bez jakiejś większej frustracji. Co do telefonu, to „lewatywa miesiąca” była dużo głupsza i przez to lepsza 😄
@@Maxior88BPM Każdą grę zręcznościową dało się 'wygrać' wciskając jakąś kombinację klawiszy, nie pamiętam już jaką - tak właśnie przechodziłem tą rzeczoną zagadkę na końcu. Nie wiedziałem o co chodzi z tym 'lwy, tygrysy i niedźwiedzie', ale 'żółty śnieg' jest zawsze zabawny. Ostatnia przygoda z zamkiem sugeruje, że jest on dość duży, a nie jest jakoś szczególnie długi - trochę taki na siłę.
To jedna z tych gier, które niemal mogę w całości zacytować na pamięć. Może nie była tego warta, ale do był dobry czas. Tylko dla mnie najgorszą zagadką nie były ani kable, ani totem, którego rozwiązanie było na pudełku, tylko wpisanie hasła. Bo długo nie domyślałem się, że na znalezionej notatce "PW" oznaczało "password".
Ta gra jest de facto adaptacją animacji z Jetixa. Szczerze nie mam pojęcia, jak się prezentowała, bo widziałem tylko jeden odcinek. Jednak jak by nie patrzeć, to na cringe’u właśnie cały humor Ventury się opierał 😄