Dla mnie arcydzoelem jest "Amarcord" - wielki poemat o zyciu: od wiosny do wiosny, wspaniala metafora ludzkiego losu w jego wszystkich przejawach; moge ogladac bez konca, chociaz znam na pamiec.
CASANOVA.Na planie główny aktor,bardzo doświadczony ,Donald Sutherland,,nie mógł zadowolić Felliniego.Każdą scenę,każdy drobiazg reżyser miał dokładnie ułożony w głowie i ciągle żądał powtórek od odtwórcy głównej roli, by było tak jak chce Federico.Czytałam we włoskiej gazecie,że Fellini zajmował się czarną magią i przed filmem był u maga,który wywołał mu ducha Casanovy.Długo męczył tego ducha wypytując go o szczegóły z życia.