Powiem Ci z doświadczenia, że mają tragiczny wpływ. Ja miałem jeszcze takie combo, że ojciec był nieobecny, a jakąkolwiek nauka którą przekazywał było "do niczego się nie nadajesz" a nadopiekuńcza matka z kolei mówiła "nie rób tego, bo to niebezpieczne lub niepotrzebne" to jest najgorsze połączenie, samoocena i poczucie własnej wartości spada w takim otoczeniu na łeb.
Mam fart, że mój tata jest ze mną całe życie, i przez całe życie spędzałem z nim dużo czasu, nie na grach i rozmowach. Ale na takich codziennych ludzkich zajęciach. Pokazał mi jak rozumnie podchodzić do trudności i dzięki niemu mam pewność siebie i poczucie, silnych fundamentów. Aktualnie mam 32 lata, z tatą widzę się co tydzień, i myślę że jest moim przyjacielem. Budzi we mnie ambicje bycia świetnym ojcem dla moich dzieci i dobrym mężem dla mojej żony. Chciałbym być choć w połowie takim świetnym tatą jakiego sam mam. Myślę też że na tle lat 90 w których się wychowałem, mam szczęście lepsze niż wygrana w totka.
Mam pecha, że mój ojciec przez większość mojego życia miał mnie głeboko w dupie i przez większość życia nie mogłem zrozumieć dlaczego i z czasem zacząłem sobie wmawiać że ojciec mnie po prostu nienawidzi dlatego ma mnie gdzieś a jak miałem mu pomóc w jego codziennej pracy to mnie poniżał i wyzywał, że nie umiem czegoś dobrze zrobić co robie pierwszy raz, przez co wzbudził do mnie nienawiść do motoryzacji. Ojciec zawsze powtarzał że najgorszym jego dniem jest niedziela bo wtedy musi siedzieć w domu i nie może pracować choć wcześniej i tak pracował w niedziele. Dziś mam 18 lat i mam problemy psychiczne, przegrałem w totka
Trafiłeś z tym tematem... Mam 31 lat, a wspomnienie mojego ojca z dzieciństwa, to Pan który leży na kanapie, zmęczony po pracy i ogląda kiepskich popijając piwko. Poza tym że czasem dostawałem opie**ol za złą ocenę z dyktanda to by było na tyle, jeśli chodzi o wychowanie. Dzisiaj są cykliczne awantury o "brak szacunku", bo nie bardzo mam ochotę rozmawiać z człowiekiem którego (z wzajemnością) za bardzo nie znam i z którym różnię się o 180 stopni.
XD MacBook Pro 16'' M1 Max przed moimi oczami, a to i tak jest mój przenośny, na codzień posługuje się komputerem kwantowym, nie będę ci nawet cen podawał, bo co najwyżej z krzesła padniesz na ziemie, jak nie jeden już na tej stronce, cwaniak taki, a jakby przyszło ci porównać mój sprzęt do twojego to szybko byś zniknął ze wstydu z tej strony
@@pixwik Co ty bredzisz w ogóle, każdy nam zazdrości, prestiżowy kraj, elegancja w czystej postaci, w prawdzie jest tu trochę Polaków, ale większość zatrudniona na zmywaku, ja tam preferuje mój poziom - programista, biznesmen, przedsiębiorca, to jest poważny kraj
Super odcinek 👍 Moje relacje z ojcem były bardzo trudne. Nie pił, nie brał narkotyków był po prostu agresywnym narcyzem. Przemoc i poniżanie odkąd pamiętam do wszystkich członków rodziny. Wszystko musiało byc ustawione pod niego. Przykładów bez liku. Pamiętam nawet jak pojechaliśmy do cioci czyli jego siostry i wparowalismy całą pięcio osobowa rodziną o 6 rano!! Więc ... Gdy byłem w ósmej klasie postanowiłem przeprowadzić badania. Chciałem zobaczyć czy inne rodziny są tak dysfunkcyjne jak moja. Odwiedzalem pod byle pretekstem każdą osobę z klasy a było nas 30 w podstawówce. Po zeszyt, książkę cokolwiek byle tylko zobaczyć jakie są relacje u nich w domu... Do mnie nikt nie mógł przychodzić był absolutny zakaz przyprowadzania kolegów. U innych dzieci było różnie. Dlatego żeby się nie rozpisywać podam mój najlepszy przykład ... Gdy odwiedziłem Pawła po zeszyt a przy okazji pograć na komputerze w przedpokoju pojawił się jego tata... - oooo Ciebie jeszcze u nas nie widziałem. 😊 Chodzisz z Pawłem do klasy? - tak jesteśmy w tej samej klasie. Odpowiedziałem zmieszany bo raczej do tej pory ojcowie przemykali i odpowiadali tylko "dzień dobry". Tata!!! Idź do siebie robisz mi przypał... Masz swoich kolegów... Na zmieniony ton Pawła i lekko podniesiony głos aż mnie zamurowało... - Mam pomysł może pogram razem z wami 😂😂😂😂 - Taaaatttaaaa idź do siebie i zobacz czy tam Cie nie ma. Stałem jak zamurowany gdy Paweł zaczął się przepychać w przedpokoju ze swoim ojcem... U mnie to było nie do pomyślenia a oni się śmiali i się silowali... - dobra już dobra idę do siebie. - sorry za mojego starego czasem ma swoje odpały - nic nie szkodzi mój też ma... To spotkanie zaważyło na dalszym moim życiu... Zrozumiałem wtedy słowa "Ojcem może być każdy ale Tatą już nie" Próbowałem rozmawiać ze swoim ba nawet coś naprawic ale nie dało się ... Wypiera wszystkie negatywne wspomnienia i mówi że nic nie pamięta ... "Nawet jeśli było tak jak mówisz to i tak miałeś połowę tego co ja przeżyłem" Więc... Opowiadałem swoim dzieciom jak ja miałem podałem przykład z Pawłem smutne i wesołe zdarzenia... Teraz mają po piętnaście lat i mam w nich oparcie jak jest źle u mnie czy u nich rozmawiamy czasem do późna... To się wzięło od nocnego czytania bajek gdzie miały zawsze dużo pytań. Więc gdy spoykaly się z dziadkiem a moim ojcem wiedziały co robić... Kiedyś gdy jeszcze próbowaliśmy organizować rodzinne spotkania bozbawiony atencji wypalił do mojego 10 letniego syna ... - A Ty docent ( do mnie też tak się zwracał gdy chciał się zwyczajnie o coś przyjeb...) Sama skóra i kości, spodnie z tyłka Ci spadają pewnie tylko Cola i czipsy ... Wyglądasz jak patyk Mnie już wyprostowało i chciałem go obronić ale on spojrzał na mnie uśmiechnął się i wypalił w stronę dziadka - może jestem chudy jak patyk ale tak łatwo mnie nie złamiesz Wszyscy goście rykneli śmiechem przecież dobrze wiedzieli jaki jest mój ojciec... Jak ja sobie poradziłem kiedy byłem dzieckiem? Różnymi sposobami, chodziłem na internet do kolegi bo nie miałem, a to do biblioteki ( dlatego przeżywał mnie docent😅), jeździłem na działkę skopać grządki wszystko byle nie być w domu. Tylko czasami jak wracałem było już po awanturze. Mój brat który otwierał mi drzwi pytał... - gdzieś ty był? Nawet nie wiesz co tu się działo... Może tym razem byśmy dali mu radę. On miał 12 a ja piętnaście lat. Nawet dorzucalem mu do obiadu leki na uspokojenie mojej mamy tylko razy 2 żeby spał i się nie awanturował... Były inne czasy było przyzwolenie na przemoc w domu i ojca z ciężka ręką... Więc gdy dorastałem namawiałem mamę żebyśmy się wyprowadzili a ona na to - on nas znajdzie i nie da nam spokoju... Wiedziałem że muszę to przetrwać że nie będzie tak zawsze... Dlatego to czego nauczył mnie ojciec też jest cenne bo wiem jaki mam nie być. Pozdrawiam serdecznie 😸👍
10tys lat temu ojciec był wyrocznią bo uczył przetrwania. Obecnie musi uczyć kombinowania, a to w pełni udaje się jednemu procentowi. Ja sam nie wiem czego uczyć moje dziecko mając za sobą takie a nie inne życie. Nie mam dla niego żadnych rad które można przekuć w sukces.
@@krzysztofolszewski464 aspekt krytyki bez powodu jest wyjasniony w ksiazce Jacka Maslowskiego No, bez jaj. W poszukiwaniu męskości. Tak krytyka to taki stary system motywowania do rozwoju... tylko ze nie dziala...
@@Wujek_Dobra_Rada Zależy co dla kogo jest sukcesem. Dla mnie będzie sukcesem jeśli mój mąż (wychowywany bez ojca, gdzie jedynym autorytetem był unikający zaangażowania dziadek) nauczy córkę, jak wygląda prawdziwa miłość męża do żony, jeśli pokaże jej Boga i jego Słowo, jeśli pokaże, że można pracować nad swoimi brakami i jeśli pokaże, że w życiu nie trzeba być akuratnym, tak by zadowolić wszystkich dookoła. Sukcesem będzie jeśli nauczy córkę dystansu do siebie i swoich niepowodzeń, a jednocześnie zbuduje zdrowe poczuciewłasnej wartości u córki, broniąc jej kiedy naprawdę zajdzie taka potrzeba. A reszta, to już kwestia dziecka, które samo ma wybrać zajęcie życiowe i samo zdobyć wiedzę, co w dzisiejszych czasach jest najmniejszym problemem.
Mój tato zaczął pracować w Niemczech gdy miałem 3 lata . Teraz mam 22 i nadal jeździ . Do Polski zjeżdża co tydzień. Gdy byłem mały to byłem zły że ma naszą rodzinę gdzieś . Jednak z czasem cieszę się z tego jak jest bo zapewnia naszej rodzinie naprawdę życie na dobrym poziomie. Po za tym słuchając innych którzy mieli na co dzień swoich ojców to za dużo czasu i przebywania z nim nie działało dobrze. Mój tato jest naprawdę dobrym gościem i tak naprawdę nie można wszystkich ładować do jednego worka . Sam fakt że tacie chce się tak jeździć tyle lat to szacunek dla niego
"Mój tato jest naprawdę dobrym gościem i tak naprawdę nie można wszystkich ładować do jednego worka" jeśli mówimy o jakimś problemie społecznym to odnosimy się do ogółu społeczeństwa, od tego jest zawszę masę wyjątków, zwykle to rozkład normalny gdzie mówimy o większości ludzi, wykluczając chociażby twojego ojca. To powinno być dla każdego oczywistością, sam często rozmawiam z ludzmi na podobne tematy i szczerze to denerwujące, kiedy mówię coś w stylu "mężczyźni lubią to, to i to" a ktoś wyskakuje z tekstem "nie wszyscy, mój sąsiad ma kolege co nie lubi tego"... to dla mnie sytuacja podobna do tego, jak ktoś opowiada żart, każdy się już śmieje i znajdzie sie koleś co tłumaczy wszystkim, o co chodziło w tym żarcie - cieszymy się, że nam wyjaśniłeś, ale każdy o tym wie.
Mój ojciec cały czas był ale tylko w domu i na papierze. Nigdy z nim nie rozmawiałem dłużej niż 30 sekund, zawsze ważniejsze dla niego było piwko i tv. Nie nauczył mnie żadnych wartości (oprócz tych złych), zawsze były tylko krzyki i kłótnia. Z czasem czuje straszne obrzydnie do własnego ojca po wszystkich latach obserwacji jego zachowania.
Ojcostwo to odpowiedzialność.Nikt nie uczy jak zostać rodzicem.Nikt nie daje/wymaga certyfikatów by nim być. Jak Pan Niewiealesiedowiemski wspomniał dzieci uczą się przez modelowanie.Gdy ojca nie ma w ogóle (fizycznie) to jest źle.Są na to statystyki,więcej problemów,drastyczniejsze formy buntu przejawiają nastolatki (zwłaszcza dziewczęta),które nie miały na co dzień ojca.Bierność jest zła,ale ponownie,nikt bycia ojcem nie uczy.Gdy zabraknie inicjatywy ze strony kobiety to trudno sprawa jest przegrana bo dzieci choć inicjatywę też mogą przejawiać to po kilkukrotnym odrzuceniu po prostu pozostaną bierne. Dodajmy do tego system w Polsce,w którym sfeminizowane sądy w większości przypadków przyznają prawa do opieki nad dzieckiem przyznają matkom zamiast stosować domyślnie opiekę naprzemienną i mamy przepis na katastrofę społeczną.
Cóż.. Nie mam dobrego kontaktu z ojcem, w dzieciństwie i młodości praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy. Czułem, że jest tak obcy, że przez prawie całe życie krepowalem się przebywać w jego towarzystwie, zwłaszcza podczas wspólnych posiłków typu wigilia. (Bo jak był obiad to uciekałem do pokoju albo na taras) Oczywiście mam też przez niego niską samoocenę, bo jedyny kontakt który mieliśmy od czasu do czasu, to było krytykowanie mnie i rodzeństwa że do niczego się nie nadajemy. Z jednej strony niczego nie nauczył, do nieczego nie zachęcał, żadnych wzorców nie przekazał, z drugiej strony jego jedyną interakcją z nami było krytykowanie, a wręcz poniżanie. Doszło do takiego momentu, że wszyscy z czwórki rodzeństwa w dorosłym życiu nawet nie zrobiliśmy prawa jazdy, bo się baliśmy że nic nie potrafimy i że się nie uda. Trudno mi to komuś tłumaczyć, jak wyglądał proces utraty poczucia własnej wartości, bo to się ciągnęło do moich 21 urodzin, dopiero wtedy gdy znalazłem pierwszą lepszą pracę uciekłem z domu bo już nie mogłem sobie z tymi ludźmi poradzić (matka z kolei nadopiekuńcza, wmawiała nam żebyśmy nie robili tego czy tamtego, bo stanie nam się krzywda. Ciężko było pojechać z kolegami na pizzę czy piwo, bo zaraz wydzwaniała, jak tylko jakąś karetkę słyszała, leczy się.) Teraz mając 35 lat wiele rzeczy im wybaczyłem i zrozumiałem, ojciec miał jeszcze gorszego ojca niż ja (mój dziadek strasznie maltretował mojego ojca) Mam z nimi kontakt, nawet im czasem pomagam, głównie finansowo, ale postanowiłem, że gdy ja będę miał dzieci, będę inaczej je wychowywał. No i mam i niestety ogarnia mnie okropna frustracja, bo choć z jednej strony wspieram swoje dzieci, często mówię że jestem z nich dumny, (nigdy czegoś takiego nie słyszałem od swojego) interesuje się ich życiem, szkołą, problemami, rozmawiamy, zwłaszcza najstarsza córka lubi że mną rozmawiać np o moim dzieciństwie, jakie bajki lubiłem ogląda, w co się bawiłem itp :p To jednak nie poświęcam dzieciom tyle czasu ile bym chciał i ile one potrzebują. Przez moje problemy rodzinne, niską samoocenę itp wcześniej zacząłem pracować, więc nie poszedłem na studia, a więc nie mam dobrego wykształcenia. To sprawia, że siedzę w jednej pracy już 1/3 mojego życia, a ze względu na staż, zarabiam całkiem dobrze, tylko że nie ma mnie 10 godzin w domu przez 6 dni w tygodniu, a z każdym rokiem czuje się do raz bardziej zmęczony, mój organizm nie wyrabia. Bywa tak, że córka chce się ze mną pobawić, a ja przychodzę tak zmęczony, że zdążę jeszcze pomoc żonie ogarnąć dzieciaki, czy obiad i klade się spać... Dni mijają, miesiące, lata, a ja walczę pomiędzy obowiązkiem w postaci pracy, którą boje się stracić, ograniczeniami mojego organizmu, a obowiązkami męża i ojca. Niby wspieram, rozmawiam i jestem dumny ze swoich dzieci, ale boje się, że za mało tego czasu im poświęcam i kiedyś to się na nich odbije negatywnie.
Dzieciaki potrafią myslec i zawsze docenia ojca który dla nich się stara. Może nie zawsze tu I teraz ale na pewno to zauważą. Odpocznij jak się da i rób swoje. Powodzenia 😉👍
Jestem "ofiarą" Biernego Ojca który pracował za granicą, a w domu były procenty, mam coś w stylu fobii społecznej, nie umiem postawić swoich granic wobec innych ludzi, ciężko reaguje na agresje ze strony innych osób, szybko się poddaje, mam bardzo słabą psychikę, a niektórzy ludzie mają czelność powiedzieć mi ze jestem dziwny. Wszystko czego pragnął bym od ojca: miłości ojcowskiej, pokazania drogi, wspólnych hobby nie dostałem i to boli tak że aż płacze z tego powodu. Przede mną dużo czasu abym się naprawił i odzyskał pewność siebie, cieszę się że ten temat jest poruszany na tym kanale i że pokazuje problemy tego świata. A do ludzi którzy chcą mieć dzieci: proszę was zróbcie wszystko aby wasze dziecko dostało tyle samo czasu od was równolegle przy wychowaniu żeby nie miało takich problemów jak ja, w sumie dla większości ludzi polecałbym obowiązkowo książkę jak starać się wychować dziecko, ale to już inny temat pozdro
Nie przejmuj sie, nie ma na swiecie osoby, ktora nie mialaby w sobie cos dziwnego, nawet do bolu poprawne osoby sa dziwne, bo sa do bolu poprawne :D sam widzisz
Popieram iż temat na czasie i w punkt trafiający... z Tata miałem taki o kontakt, był często zmęczony i zabardzo nie bawił się że mną w młodości, jednak gdy już stałem się dorosły często się kłóciliśmy i była różnica zdań bym powielał schematy które mi nie dokończyć odpowiadały. Tato zmarł i rozmyślam czemu niektórych rzeczy nie mogłem zrozumieć i dlaczego Tato nie rozumiał mnie. Obecnie mam rodzinę i bardzo się angażuje w wspólne życie, staram się odciążać żonę kosztem swojego wolnego czasu i na czynności potrzebne poza domem. Nawet rzuciłem pracę w której były pracodawca nie mógł zrozumieć dlaczego tak spieszy mi się do domu? Przecież facet musi tyrać w pracy i brać nadgodziny nie patrząc na zegarek a żona ma wychowywać dzieci... żal mi go i jego dzieci. Świadomość rodzicielka jest ważna... w przyszłości zdanie naszych dzieci o nas i ich czyny to zweryfikują.
U mnie czasem lepiej było nie być w domu niż siedzieć i słuchać, ewentualnie wyłapać słowem lub czynem. Najciekawsze kiedy życie weryfikuje i wraz z dwoma braćmi pozaświątecznego kontaktu z tatą nie mamy. Czytam komentarze innych i widzę jak wielkie zadanie mają przed sobą mężczyźni z mojej generacji (urodzony '91). Świadomi błędów naprawiajmy co możemy. Bądźmy MĘŻCZYZNAMI
Też jestem z tego rocznika, mojego ojca nigdy nie było w domu pracował dużo ale za małe pieniądze bo nie umiał się przeciwstawić...(w domu jak najbardziej potrafił, właściwie zawsze było tak jak on chce) było mu wygodnie bo opieka nademna i obowiązki domowe spadły na mamę... Dzisiaj leży obrażony że życie sobie zmarnował na nas😂 ale ja widzę to za błąd wychowawczy starego pokolenia który brzmi "ożeń się i miej dzieci a reszta Co się ułoży"
Tak jest jak mówicie ja też z 91 hehe, ale podobnie miałem albo picie albo robota ponad normę albo mój to jeszcze miał i ma do tej pory głowę nabita piłka nożna gdzie bardziej go mecz obchodzi niż co kolwiek związane ze mną. Teraz sam jestem ojcem i próbuje żyć całkiem inaczej niż on
Też jestem 91. Chciałem naprawić to co widziałem złego jako dziecko i naprawić błędy rodziców i co? I nic... Nie dało się a namieszalem chyba jeszcze bardziej niz oni w swoim życiu.
Moje wspomnienia z ojcem to momenty gdy znęcał się nade mną że nie znam się na majsterkowaniu i elektronice (byłem wtedy tylko dzieckiem), nie zapomnę jak mi powiedział że mam go słuchać bo zostałem do tego stworzony. Do tej pory nie wiem kim jako człowiek jest mój tata, nie znam jego czułych emocji, tylko złość, niezadowolenie z życia, lęk przed innymi ludźmi. Nigdy nie powiedział mi sam ze mnie kocha, nigdy nie przytulil czule, ani nie zadbał o mnie. Wszystkie moje pasje i zainteresowania sprowadzał do niewartych niczego bzdur, liczyło się tylko to co jego interesowało i próbował mi to wydrukować. Pomimo lat uczenia go rozmowy, mówienia o swoich słabościach i zwykłego mówienia że się kocha, nic nie zmieniło w moim poczuciu pustki, lęku przed byciem wykorzystywanym emocjonalnie, zmiażdżonym i zawstydzanym za niewiedzę. Życie w pracy i podleganie pod menagment jest dla mnie piekłem. Boję się bliskości w związkach, pomimo ogromnych starań i bycia obecnym "na głowę" nie potrafię się poczuć bezpiecznie albo nie czuję nic. To jest to czego można się spodziewać po tak ogromnym bólu nieobecnego i emocjonalnie przemocowego i bezlitosnego ojca. Dla wszystkich co przeżyli podobne piekło, trzymajcie się i nie jesteście sami. Zadbajcie o siebie w terapii i duży pro tip ode mnie którego potrzebowałem w procesie wracania do zdrowia to poczucie emocji w ciele - na myśleniu daleko się nie zajdzie, trzeba zadbać o to aby uspokoić zalekniony i wyłączający emocje mózg.
Ojciec wiecznie pijany, bił mamę. W końcu mama zdecydowała się na wyprowadzkę. Trafiliśmy do dziadków. Ojciec mimo, że zarabiał dużą gotówkę to alimentów nie płacił. Kombinował jak mógł, aby komornik z niego nie mógł niczego ściągnąć. Kiedy byłem młody mama musiała pożyczać pieniądze od wujka. Nie miałem komputera ponieważ nie było nas stać, a jestem informatykiem. Wyobraźcie sobie informatyka siedzącego nad książką z opisanym Word'em i próbuje sobie wyobrazić gdzie jest wywoływane menu. Potem na informatyce inni mieli przerwę, a ja musiałem ćwiczyć to co było w książce. Niektóre elementy mi niestety nie wychodziły. Przed nikim się nie przyznałem, że nie mam komputera z powodu, że byłbym pośmiewiskiem numer jeden. W końcu znalazłem ośrodek, który po kursach udostępniał komputery osobom chcącym czegoś się nauczyć. Problem był w tym, że autobusem to było prawie 2 godziny w jedną stronę. Będąc w szkole podjąłem decyzję aby jeździć i w ten sposób spędzałem dni. Najpierw szkoła później jazda, aby poćwiczyć na komputerze. Wychodziłem z domu o 7:30, a wracałem o po 22. Byłem zmęczony. Weekend pozostawiałem na odrobienie lekcji. Tak samo było też w następnej szkole. Pierwszy komputer to był komputer używany przez córkę wujka. Był stary, ale ja cieszyłem się, że wreszcie go mam. To są skutki nie posiadania ojca, który nawet alimentów nie zapłaci! W końcu przeszedł na emeryturę i teraz komornik ma prostą pracę, wystarczy napisać do ZUS'u.
gratuluję samozaparcia w dążeniu do celu. "per aspera ad astra". jest taka scena w dawnym indyjskim hicie filmowym "Żona dla zuchwałych", gdzie ojciec mówi synowi: "my nie jesteśmy tylko po to, by patrzeć na gwiazdy, my jesteśmy po to, by po nie sięgać!". tam akurat tą gwiazdą była dziewczyna, w której ów syn się zakochał, a jej ojciec postanowił ją wydać za mąż za wybranego przez siebie kandydata. ale morał ten sam :)
Nie warto jest wciągać nieobecnego ojca w aktywności i rozmowy, tak jakby był na nie otwarty. Nie byli całe życie zainteresowani dziećmi nie przez przypadek i jednostronna próba odbudowania relacji skończyć się może tylko rozczarowaniem i większym bólem emocjonalnym... Wiem, bo znam takie przypadki.
ale też trzeba pamiętać, że są bardzo różne przyczyny takiego niezainteresowania ojca dzieckiem. Na przykład, jak zostało wspomniane w filmie, negacja roli ojca jako opiekuna przez matkę. Warto myślę próbować, i nie przekreślać swoich ojców od razu, ale oczywiście są różne przypadki
Jestem właśnie w takim punkcie swojego życia. I wiesz co? Nie chcę później żałować, że nie spróbowałem. To, że on całe moje życie nie zrobił nic, żeby zbudować relację między nami nie znaczy, że ja mam robić to samo.
Mój ojciec zmarł jak miałem 4 lata po części poprzez swoje destrukcyjne życie. Lata 16-30 "udało mi się" przeżyć w wielkich trudach a z emocjami radziłem sobie z pomocą hazardu lub używek. Cud że przeżyłem i to po części dzięki wielkiemu osobistemu upadkowi któremu towarzyszyły narodziny mojego syna. Staram się pracować nad sobą i uczyć się życia na nowo i robię to wraz z moim synem. Jestem wdzięczny za każdy trzeźwy dzień w którym najcenniejszym jest czas z synem i odkrywanie świata na nowo.
Ja dziękuje Bogu każdego dnia coraz bardziej ze wychowałem się bez rodziców dzięki temu czuje sie jak król bardzo wdzięczny jestem za to co mam to było moje marzenie i to sprawia ze jestem turbo szczęśliwy z tego co mam a rodziny nigdy nie miałem ale za to spotkały mnie turbo traumy w dzieciństwie
Wypisz wymaluj opis mojego życia. Mam teraz grubo ponad 30 lat, świetne dziecko, super ładną i przedsiębiorczą żonę, takich samych znajomych. A ja w głębi duszy dalej jestem gburowaty i poszukujący się spisków. A wszystko przez to że wychowałem się w patolce. Nie bójmy się iść porozmawiać o takich sytuacjach do psychologa, aby nie tylko nam było dobrze ale i naszym bliskim.
Dziekuje Twórcy tego kanału. To jeden z wielu które śledze, który pomaga mi stać się lepszą wersją samego siebie i przepracowywać istniejace problemy. W każdej wolnej chwili staram się robić coś co owocować moze lepszą przyszłością. Każdy film na tym kanale z pewnoscia mnie do tego zbliża. Jeszcze raz dziękuję i dużo zdrowia.❤
@@Embrod W takim razie. Dziękuję każdemu kto dokłada do tego projektu choćby jedną cegiełkie. Dziękuje wam za cały poświęcony czas. Wasza praca ma dla mnie ogromne znaczenie. Udanego dnia
Ja bym uważał z tego typu odcinkami i starał się zachować dystans, często tego typu materiały wywołują efekt horoskopowy, każdy z nas stara się utrwalić naszą tożsamość, głównie wyjaśniając sobie, dlaczego jesteśmy jacy jesteśmy, szukamy potwierdzenia, wyjaśnienia, żeby czuć się ze sobą dobrze, żeby nie czuć dysonansu kiedy jesteśmy inni niż reszta, lub mamy jakieś braki. Ale zaufajcie mi, podchodźcie do tego z dystansem, bo ten głos, który zmusza nas do tego, może stać się głośniejszy i bardziej nieprzyjemny, co może prowadzić do masy frustracji i wręcz się cofniecie ze swoim rozwojem.
@@dzarod3550 Zgadzam się z Panem. Mimo tego, że prawdopodobnie film zostal tak skonstruowany aby trafić do większości z nas. Bo rzuci pierwszy kamieniem, kto nie mial choć raz oschłych kontaktów z własnym ojcem. Uważa, że większość filmów na tym kanale pomaga nie tyle przepracować jakies traumy, co również jest ważne, ale zrozumieć pewne zjawiska w otaczającej nas spolecznosci i wyciągać trafniejsze spostrzeżenia na temat zachowania innych. Mam nadzieje, że lepsze zrozumienie wszystkich wokół pomoze wyeliminować dyskryminacje i te wyimaginowane roznice spoleczne. Wszak wszyscy pod skóra jesteśmy podobni.
Ja to zauważyłem jak byłem w technikum. Tata "był" ale tak naprawdę go nie było. Wszystko co dotyczyło dzieci (nas) spychał na matkę. Nie ważne czy to była wywiadówka, kieszonkowe czy cokolwiek innego. Zawsze on był tylko z boku. Jak miałem dwadzieścia kilka lat zacząłem się zastanawiać czy w tym jest problem, że nie ufam innym ludziom. Po prostu mega trudno mi komuś zaufać. Też zacząłem się zastanawiać czy tata chciał mieć dzieci czy tylko "zaliczyć" matkę.
Ojcowie boją się krytyki i dlatego czasem wolą zrezygnować z działania niż podjąć temat. Ja też się boję czasem pójść z moim do lekarza lub gdzieś indziej. Bo stereotypowo ludzie myślą że to mama lepiej wie i zna dziecko. Ojciec jest surowo oceniany. Za wybryki dziecka też zawsze wzywamy do szkoły jest ojciec lub też policja raczej do niego idzie. Ojcowie mają ciężko bo albo są ideałami albo beznadziejnymi.
Na ten temat, to ja mogę książkę napisać. Niby jest, a jednak go nie ma. Jedyne co słyszysz, to zaczepki, wyzwiska i pretensje, a później jest wielce zdziwiony, że nie chcesz z nim rozmawiać. Nie interesuje się Tobą przez 30 lat, a gdy robi się stary to nagle sobie uświadamia, że wypadałoby Cię wychować. Nie dociera do niego jednak to, że jesteś już starym chłopem, który jest już ukształtowany. Wysyła Ci sprzeczne sygnały mówiąc, że dziecko to podstawa egzystencji, jednocześnie nic nie robiąc, żeby to dziecko czuło się chciane i kochane. Patrzysz na niego i uświadamiasz sobie, że nie chcesz być takim rodzicem, co w wielkim stopniu wpływa na Twoją decyzję o bezdzietności. Ojcowie lat '90-tych, zrobiliście z całego mojego pokolenia kaleki psychiczne i nawet nie macie jaj, żeby przyjąć to na klatę. Chowacie się jak dzieci za zmęczeniem lub alkoholem. I z dziką przyjemnością czekamy na ten moment, gdy będzie wam trzeba podać na starość szklankę wody. Przed waszymi oczami wylejemy ją na podłogę. Za te wszystkie lata krzywd psychicznych i zrobienia z nas inwalidów emocjonalnych. Macie wiedzieć, że to boli.
Zgoda, z drugiej strony może warto podjąć piłeczkę i spróbować wychować nowe pokolenie na zdrowszych zasadach? Przepracować swoje traumy/boleści i "stworzyć" nowego człowieka na nowych wzorcach? Jeśli koło 30 dzieciak będzie miał z tobą dobre relacje i chętnie będzie się Ciebie pytał o radę życiową to osiągniesz większy sukces niż zbudowanie googla, według mnie.
Ten film to jeden z kilku twoich filmów, które trafiają mnie niezwykle personalnie. Z ojcem nigdy nie miałam dobrej relacji, tak szczerze to nigdy nie spędzał ze mną czasu i wiecznie tylko krzyczał. Praktycznie jedyny obraz ojca z mojego dzieciństwa to straszny pan, który dużo krzyczy. Większość swojego czasu spędza w pracy, gdy wraca do domu to tylko je, potem idzie do biura lub przydomowej siłowni. Dom traktuje jak hotel. Zaczęłam podejrzewać, że mam złą relację z ojcem już w wieku 5-6 lat, bo wiedziałam, że to nienormalne bać się swojego ojca (wiedziałam to z filmów i bajek). Następny przełom wydarzył się podczas pandemii, to wtedy zrozumiałam, że mój tata nie był dobrym tatą i zaczęłam go nienawidzić. Pielęgnowałam w sobie tą nienawiść, robiłam sobie z niego żarty i odpyskowywałam. Teraz rozumiem, że jego zachowanie to objaw traumy z dzieciństwa. Dziadka nigdy nie poznałam, bo zmarł gry miałam roczek, ale wszyscy mi mówią, że był super i cały czas żartował, a mój tata nawet powiedziała mi, że spędzał z nim czas. Z kolei z babcią nie ma aż tak dobrych relacji. Konsekwencje zachowania mojego ojca objawiają się już teraz kiedy mam te 14-15 lat. 1. Niezwykle mocno pragnę miłości (romantycznej). Zauważyłam, że bardzo często fantazjuję o zwyczajnie tym, że w przyszłości poznaje idealnego faceta i wszystko jest perfekcyjne. Dodatkowo niezwykle mocno lubię słuchać i czytać o miłości. Zawsze do większości rzeczy podchodzę racjonalnie i gdybym była mniej rozsądna to zapewne w tak młodym wieku miałabym chłopaka, co jest dla mnie absurdem. Chciałabym jakoś tym "chłopakiem" zapełnić dziurę w moim sercu zostawioną przez ojca. Dodatkowo zauważyłam, że nawet jak na mój młody wiek pod względem atrakcyjności bardziej podobają mi się faceci wyglądający starzej. Co jest kolejnym niebezpieczeństwem, bo przez ogromną potrzebę bycia kochaną zakocham się w kimś starszym, kto będzie chciał mnie tylko wykorzystać. 2. Niska samoocena Kiedyś było gorzej, zwłaszcza podczas pandemii, teraz jest troszkę lepiej, ale dalej czasami uważam, iż jestem gównem. Wydaje mi się, że to przez to, że mój ojciec często gdy na mnie krzyczał powtarzał takie frazy jak: "głupia", "niemyśląca", "do niczego się nie nadajesz", "śmierdzący leń", "nic w życiu nie osiągniesz" itd. W pewnym momencie przez jego jedną radę prawie wpadłam w bulimię. 3. Strach przed krzykiem. Tak jak już wyżej wspominałam ojciec dużo krzyczał i nadal krzyczy. Przez co teraz, gdy ktoś krzyczy (głównie mężczyzna, ale czasami też kobieta) strach mnie paraliżuje, jedyne na co mam wtedy ochotę to zwinąć się w kulkę i płakać. Na początku myślałam, że to normalne, bo gdy ktoś krzyczy to wszyscy się boją, ale wtedy zauważyłam, że jak nauczyciel krzyczał to ja się niesamowicie bałam, a większość miała to gdzieś. Wtedy zrozumiałam, że to nie jest normalne. Podsumowując mój ojciec zawalił jako tata, ale dalej go kocham i wszystko mu wybaczyłam, bo wiem, że jego zachowanie to wynik traum z dzieciństwa i zwyczajnie nie wie, że źle robi.
Jesteś mądra. Będzie dobrze. 😀. Mój tak samo robił. Ale również z podobnych przyczyn. Miał dwóch ojców. Jeden zmarł, drugi pił i odszedł. Więc wzorców raczej nie miał dobrych. Pozdrawiam!
Szukaj psychologa(najlepiej psychoterapeuty) oraz grupy wsparcia w poradni dla osób wychowujących się w przemocowym środowisku. Ja do takiej nie poszłam niestety i tym zepsułam sobie bardzo mocno psychikę i wczesną dorosłość Pamiętaj, że bez tego nie stworzysz normalnej relacji, po prostu się nie da...
Ja myślę, że dopiero za 10 lat mu naprawdę wybaczysz. Teraz masz 14, 15 lat, więc jeszcze dużo rzeczy może ulec dezaktualizacji u cb i u niego. Dorośniesz fizycznie i nadal możesz mieć żal. Dorośniesz emocjonalnie i dopiero wtedy wybaczysz, bo wybacza się zawsze z perspektywy czasu. Powodzenia!!!
@@galactic_mapper naprawdę chce ci się mnie prowokować? Co chcesz żebym ci pokazał? Moje prywatne odrzutowce? Jacht na morzu czarnym? Worek wypełniony pyłkiem księżycowym? Chłopie,ja jako biznesmen roku we Francji dziennie mam przychód 100k euro a ty piszesz te swoje wysrywy gdy tymczasem ja siedzę w limuzynie popijając drinka i mam to w dupie
Jestem wdzięcznym za mojego ojca. Dzielą nas pewne kwestie, mieliśmy i mamy nadal parę problematycznych kwestii to dziękuję, że był i to chyba dla mnie samego jest najważniejsze w tym wszystkim. Dzięki niemu też wiem co robić lub nie gdy sam zostanę ojcem wobec moich dzieci, przekazać im wiele dobra by potem one dalej je przekazywały.
Ja mojemu synowi powiedziałem żeby nie dawał się bić w szkole. Powiedziałem że jeśli ktoś go uderzy to od razu niech wali w nos, a ja ewentualnie będę się tłumaczył w szkole. Ja nie mogłem oddać bo mamusia mówiła że Pawełek nie może bić. Ostatnio mój 6latek przyszedł i mówi że go znowu bili i że walnął w nos. Aż się wzruszyłem hehe. To pierwszy krok do asertywności której mi brakowało. Poza tym mnie jako ojcowie, pomaga kilka kaw w ciągu dnia, oraz zupełnie nie piję alkoholu. Polecam. Warto dużo się wygłupiać, bo wszycy jesteśmy dziećmi i tak się dobrze zrozumiemy.
@@PaulPaul-qe6dx żadna patologia. Paweł dobrze poradził synowi, ja swojemu powiedziałem to samo. Co byś wolał? Dorosłego, który jasno stawia granicę dla innych, nie daje sobie wejść na głowę i broni swoich racji, czy popychadła, którego można bić, poniżać i wmówić wszystko za pomocą strachu? Uwierz mi, z doświadczenia wiem, że lepiej być tym pierwszym. Przemoc to nie zawsze patologia, w sytuacji obrony to konieczność.
@@PaulPaul-qe6dx nie zrozumiałeś o co chodzi i chyba mylisz pojęcia. Nie mogę się wypowiadać za kogoś innego, ale ja nie namawiam syna do bicia się. Namawiam za to do obrony przed agresorem. To są dwie różne rzeczy. I tak, zgadza się, człowiek powinien panować nad swoimi emocjami. Jakie znasz rozwiązania dla patologicznych zachowań? Przykładowo - jak rozwiązałbyś sytuację, w której 7-latek jest codziennie nękany przez rówieśnika? Skargi do nauczyciela nic nie wnoszą, bo na lekcjach jest spokój, natomiast na przerwie chłopak dostaje bęcki.
Pamiętam takie badanie, jak to ok.2000 roku, ojcowie poświęcali dziennie swoim dzieciom mniej czasu, niż jak na teleekspress. A tygodniowo, nawet mniej niż jak na mecz.
Prawda! Mój ojciec był i jest bardzo wymagający. Wszystko co robiłam było niewystarczające. Rzadko słyszałam pochwały, żebym nie zadzierała nosa. Jestem jedynaczką, więc nie mogłam być rozpieszczona. Co odbiło się na postrzeganiu samej siebie i moich kompleksach. W efekcie, będąc już po maturze, szukałam akceptacji u mężczyzn. To była patologia i upokorzenie. Dziś jestem już bardziej świadoma siebie.
dobry odcinek, ten problem namierzyłem u siebie już dawno temu. Ojciec nie miał nałogów, nie budował jakiegoś ciekawego biznesu, który zabierałby mu czas a mimo to był nieobecny, bierny. Wyjście z nim pograć w piłkę było czymś tak unikatowym, że pamiętam to do dziś. Teraz kiedy mam dzieci staram się stosować coś odwrotnego. Niestety drogie Panie potrzebujemy w tym Waszej pomocy. Kilka przykładów: z moim spostrzeżeń wynika, że mimo niezliczonej ilości mocnych stron matki to ojcowie są lepsi w niektórych dziedzinach związanych z dziećmi. Wobec tego kiedy ojciec wychodzi z dzieckiem nauczyć je jazdy na rowerze, hulajnodze, pływania - mimo szczerych chęci - nie idź z nami, czasem nas zostaw, odpocznij, zrób coś innego. My też czasem chcemy mieć coś unikatowego w relacji ojciec - dziecko. Podobnie może być z każdą inną aktywnością - niech dziecko będzie miało pewne aktywności wspólnie z rodzicami, inne z matką i jeszcze inne z ojcem, jeszcze lepiej kiedy jest rodzeństwo. Radość z przejechania bez upadku, przepłynięcia kilku metrów jest bezcenna i fajnie jest myśleć, że w tym wypadku ojciec się sprawdził. Trochę z innej beczki w reakcji na komentarze pod tym i innymi filmami na tym kanale. Moim zdaniem zbyt bardzo usprawiedliwiacie swoje ułomności wszelkimi problemami wyniesionymi z domów. Czasem słyszy się wypowiedzi młodzieży i młodych ludzi to ma się wrażenie, że dorastali w tragicznych, patologicznych warunkach i to wszyscy. Nabierzcie dystansu, rodzice nie są w 100% odpowiedzialni za Wasze poglądy na życie, wybory i problemy, które często sprawujecie sobie na własne życzenie. Poza skrajnymi przykładami, dom z problemami zawsze był w pewnym sensie normą. Teraz, 30 lat temu i 100 lat temu. To, że rodzic nie znajdzie dla dziecka czasu, odmówi mu nie świadczy jeszcze o tym, że rodzina jest dysfunkcyjna. Nie bez powodu nazywa się Was pokoleniem płatków śniegu. Za często stawiacie się w roli ofiary i niestety materiały na tym kanale to ułatwiają.
Jeśli chodzi o wspólne zajęcia faceci z mojej rodziny od zawsze mają z tym problem. Nawet mimo umawiania się na jakąś pracę, słyszałem "już zrobione, nie chciałem cię budzić/zajęty byłeś" itp. Gdy sam potrzebowałem pomocy często spotykałem się z agresjną odmową, niechęcią bo "zmęczony jestem, albo późno jest". O ile nie mogę zarzucić mojemu tacie, dziadkowi, wujkom rodzicielskiej miłości do mnie, niestety na nic się ona zdaje ponieważ nie mają elementarnej wiedzy na temat wychowania i relacjach z dzieckiem. Myślą że jeśli dadzą kase, kupią prezent, czy cokolwiek to wypełnili swój obowiązek wychowawczy. Ma to pewnie związek z tym że sami tego za młodu nie mieli i myślą że tylko tego mi było trzeba. Kończąc temat i podsumowując, faceci w naszym kraju od dawna i również obecnie nie mają pojęcia jak powinna wyglądać ich relacja z synem/córką, czego powinni uczyć, kiedy powinni być. Jest to plaga naszego społeczeństwa. Jako że jestem dorosły i widzę jakie błędy popełniali, obecialem sobie wychować moje przyszłe dzieci tak jak na to zasługują i dać im tyle czasu ze mną ile potrzebują.
Smutny jest brak męskiego wzorca w dzieciństwie. Ja do tej pory mam ojca, ale nie nauczył mnie niczego wartościowego, współczuję tym, którzy w ogóle nie mają ojca lub matki
Nie jesteś z tym sam, mam to samo. Dobrze że ten materiał powstał, bo ten temat zasługuje na większą uwagę. Może kiedyś zdobędę się na odwagę i siłę, żeby spróbować naprawić moją relację z ojcem.
Dobry materiał, niemal wszystko się sprawdza co do joty... Szkoda że juz nie mam jak naprawić relacji z ojcem. Chociaż rozmowa z nim kiedyś a teraz gadanie do płyty marmurowej niczym się nie różni...
Mój Ociec zmarł kiedy miałem 7 lat. Ten film jest idealną diagnozą mnie. Od zawszę się zastanawiałem skąd u mnie ten brak motywacji do prostych obowiazków, problemy ze związkami, ta nieopanowana agresja. Dziękuje
😏 kolejny raz trafiliście z tematem dosłownie dzień po podsumowaniu, które wczoraj robiłem na ten o tym. I chyba wszystko sprawnie mi poszło, dzięki za pomoc w ocenie trafności własnych przemyśleń 😉 Jakich charakterów by nasi rodzice nie mieli (żaden nie jest idealny) to NAJWAŻNIEJSZE co mogą nam dać w procesie wychowawczym to ich CZAS i UWAGA oraz WOLNOŚĆ do bycia niezależnym człowiekiem, który decyduje sam o tym jakie ma zainteresowania i kim chce zostać w przyszłości. Tak jak było to zaznaczone w filmie, dziecko jest wpatrzone w rodzica jak w obrazek czyli ten rodzic musi być i spędzać czas razem z dzieckiem aktywnie. Ja jestem z takiej pokiereszowanej rodziny i od pewnego momentu w życiu było coraz mniej każdego z rodziców. Zapłaciłem za to najwyższą cenę bo choć starałem się jak mogłem jako młody chłopak to będąc tak bardzo niedorozwinięty emocjonalnie nie dałem rady. Dzisiaj moje Córki zasypiają pod innym adresem niż mój. Kilka ostatnich lat poświęciłem na zrozumienie i nadrobienie moich własnych zaległości i jest coraz lepiej, czuję się coraz pełniejszym człowiekiem 🙂 Pozdrawiam!
Gdy byłam mała, to tata spędzał ze mną czas, chodziliśmy czasem na sanki w zimę, na lody, na rowery, jeździł ze mną do stajni jak uczyłam się jeździć, spędzał czas od czasu do czasu. Między tymi okresami jednak był obok, nie dopytywał jak w szkole, i chociaż były dobre rzeczy, to mam teraz żal za te złe. Że jednak nie był obecny cały czas, tylko właśnie od czasu do czasu, nie potrafił mnie obronić, gdy na mieście przeszli ludzie z mojej szkoły i coś na mnie gadali na głos. Potem im starsza byłam tym mniej było spędzania razem czasu, a teraz chodzę na terapię od paru miesięcy i widzę, jak wiele z jego zachowań wpłynęło na mnie słabo
Po obejrzeniu materiału, przypomniała mi się piosenka belgijskiego artysty, Stromae pt. ,,papaoutai". Jej motywem przewodnim jest zawołanie do wszystkich ojców, których z jakiś powodów, nie ma przy swych dzieciach. Myślę, że autor piosenki dobrze oddaję emocję, jakie mogą czuć osoby bez ojca. Wynika to z faktu śmierci ojca Stromae, w trakcie ludobójstwa w Rwandzie. Czemu o tej piosence wspominam? Otóż, wydaje mi się zasadnym postawić tezę, że dzieci posiadające ,,biernego" ojca, także mogą mówić ,,Ah błogosławiony tato. Powiedz mi, gdzie się chowasz? Musi to być już tysięczny taz, kiedy liczę swoje palce. Eh, gdzie jesteś, tato, gdzie jesteś?" Smuci mnie, ile osób na świecie może cierpieć na brak ojca, chodź w większości na to nie zasłużyli...
Mój tato jest dobrym człowiekiem, za takiego go uważam. Owszem popełnił w życiu kilka błędów (np związanie się z moją matką lol) ale jako dziecko dla mnie był raczej autorytetem. W ogóle przy nas nie przeklinał, kochał nas, dbał, pracował, szanował (nas bo ja i siostra). Jak skończyłem 10 lat widywałem go już raz, dwa razy do roku. Rozstał się z moją matką, po roku znalazł nową. Ja to rozumiem bo wiem jaka nasza matka była i jest. To przez nią ten związek się rozleciał. Ona była kompletnym przeciwieństwem. Gdy mnie wzięła, wyżywala się raz na jakiś czas psychicznie i do jakiegoś czasu fizycznie. Całe dzieciństwo pragnąłem uciec od matki i zamieszkać z tatą on mówił że próbował nas wziąć, ale niestety albo nie starał się dostatecznie albo nie wiem co. ALE. W przeciwieństwie do matki za te wszystkie lata jej przemocy wobec nas, on przeprosił i powiedział jak bardzo jest mu żal i że sobie nigdy nie wybaczy za to że nas tak z nią zostawił. Może łże może nie. Ale czułem skruchę. Matka nigdy nie dała sobie wmówić że popełniła błąd. Zawsze jego zachowanie względem drugiego człowieka mi imponowało. Jak napisałem. Może nie był idealny. Ale był i nie odsunął się od nas 🫡
@@gosiapoznanska6979 nie powinno się mieć dzieci jeśli nie jest się na nie gotowe. Niestety dzieci bardzo często nie są planowane także nie wiem czy coś można z tym robić. Ja zdecydowanie wolę cieszyć się życiem, wyjechać zagranicę przynajmniej raz dwa razy do roku, wyszaleć się i dopiero potem myśleć o dziecku
Ciężko się ostatnio ogląda twoje materiały, zbyt wiele z nich trafia w samo sedno.. jakby nie było jestem wdzięczny za tak wartościowy kontent wśród śmieci
A wystarczy tylko poprosic Pana Putina i zaden Tir nie odwazy sie tam wjechac ale rolnik 3 kl szkoly nie rozu logiczne ? Te zborze kury i jajka To moze sprwowadzaja dla amerykanksiej armi i nato dzieki nim tak jest jak jest .A jesli nie beda tego chceili jesc to niech w koncu zaczna pilnowac naszych granic A co sa Tu aby za darmoche zyc. ? Putin pozwala Tirom z polski na wjazd na ukraine Bo Rosjanie takich trucizn nie jedza a polski niby rzad celowo nie blokuje granicy ?
@@ptakuuu3402 Kot ma instynkt lowcy i zgubnej ciekawosci uznaje tylko wolnosc niezaleznosc A polak uznaje wiecznie sluzyc pod czyims butem ? ma instykt slepej dziecinnej naiwnosci uwiebia szykany i byc przez cwaniakow oszukiwany ...wiec zadna lekcyjna madra rada i madra szkola nauka wyklady na kanale na Yutube Nic na polaka rozumu nie doda i korzysci nie zdola ? wiec kazdy przekaz czystej prawdy jest im jako daremny stracony czas na sluchanie od Madrego czlowieka przekazu nie do pokonania tresci ze zrozumieniem bo nie sklei im sie w glowie madra proza = od madrych ludzi wyklad uleci jak dym z ogniska a zostanie im w glowie tylko pusta skleroza....
@@dzolk4890 Jasne, wydrenuje kase i powie mi i tak, to co już i tak wiem :) Problem w tym, że nawet gdyby ojciec stał się ideałem teraz, to nie pomoże mi, bo wszystkie dołki i próby mam już za sobą.. Dorosłemu nie potrzebne już prowadzenie za rączkę..
W pełni się zgadzam. Kiedy zmarł mój tata, miałam 23lata. Pewnego dnia, może to było kilka lat po śmierci, siedząc na kanapie i wspominając go, nagle wybuchłam płaczem. Prawdziwie żałobnym płaczem. To nie był typowy żal z powodu śmierci taty. Przeżyłam w tamtej chwili skumulowaną przez całe życie żałobę po ojcu, którego nigdy nie miałam. Nie po tym konkretnym człowieku ale po kimś, kto nie istniał a kogo z całych sił potrzebowałam. Ja nie wiedziałam, co to znaczy czuły tato. Obejmowałam się i utulałam sama w tym płaczu czując dziurę w sercu nie do utulenia. Poczułam się sierotą. Mój tata był ojcem nieobecnym, mimo że fizycznie był, mieszkał. Nie dał mi miłości którą CHCIAŁ MI DAĆ ALE NIE POTRAFIŁ. Ta wiedza dana mi od Ducha Świętego była kluczowa abym mogła go zrozumieć i wybaczyć. Gdyby nie Jezus i Boże przykazania, pewnie leciałabym na każdego mężczyznę prosto w ramiona za byle ochłap zainteresowania i czułości - tak tego potrzebowałam i potrzebuję, bo nie dostałam tego od taty. Po latach rozumiem mechanizm mojego zachowania i wystrzegam się go. Nie wiem, czy potrafię szczerze kochać i zaangażować się w związek, być dobrą żoną i matką. Bardzo też boję się, że podświadomie pociągnie mnie do takiego klona mojego taty i powtórzę schemat.
Wypisz-wymaluj mój ojciec. Mam 30 lat, ale ojca z dzieciństwa pamiętam jedynie z sytuacji, w których wołał mnie z drugiego pokoju, bym... Zapalił światło, bo nie chciało się ruszyć dupy z kanapy. Jeśli w porę nie ukryłem oburzenia, to zgarniałem jeszcze szlaban na kompa/wyjście na dwór na tydzień. Z wieloma problemami spowodowanymi zaniedbaniem w dzieciństwie musiałem sobie radzić przez długie lata. Ale dobra wiadomość jest taka, że da się to ogarnąć, także życzę każdemu wytrwałości.
Oboje moich rodziców w stosunku do mnie ich syna było bardzo chłodnych, wręcz lodowatych emocjonalnie. W relacji do mojej siostry byli diametralnie inni. Mnie nigdy dosłownie za nic nie pochwalili, nie przytulili, nic absolutnie nic mogącego zbudować moją więź do nich i pozytywny odbiór mojej własnej osoby przez samego mnie. Ciągła krytyka, że inni chłopcy to tamto a ja jakiś taki (dopowiem inni niż sobie wymarzyli). Nigdy nie zaakceptowali mnie takiego jakim jestem. Jestem wrażliwą osobą, może bez przesady ale jednak a tymczasem jako dziecko gdy przy takim a nie innym usposobieniu potrzebowałem od nich odrobiny czułości, troskliwości, dobrego słowa, wsparcia a dostawałem coś dokładnie odwrotnego łącznie z wyzwiskami. Podejrzewam, że poprzez takie a nie inne maksymalnie oschłe "wychowanie" mnie jako chłopca chcieli bym nie wyrósł na jakiegoś słabeusza. W rezultacie zrobili ze mnie emocjonalnego kalekę. Dziś jako dorosły człowiek nikomu nie ufam, nie jestem w stanie z nikim nawiązać innej relacji niż powierzchowna czysto formalna. Boje się dziś już nawet jako 30 letni chłop samej myśli zbudowania z innymi ludźmi głębszej relacji bo skoro rodzice mnie nie zaakceptowali to co dopiero obcy ludzie, ba ja sam siebie nie do końca akceptuje w następstwie takiego dzieciństwa. Pomimo naprawdę dobrego radzenia sobie w życiu na stopie zawodowej tak w sferze prywatnej czuje się jak odmieniec, trędowaty. Zrobili mi wielką krzywdę i nigdy im tego nie wybaczę bo skutki ich podejścia do mnie jako dziecka zostaną ze mną już na zawsze.
@@monikam7762 Aby wybaczyć to muszą być spełnione dwa podstawowe założenia. Mianowicie strona winna musi dostrzec swoją winę, po drugie powinna tego żałować. Tu nie ma ani jednego ani drugiego. Ojciec już nie żyje, ale do końca traktował mnie jak śmiecia i uwielbiał obrażać, zwłaszcza w towarzystwie innych ludzi. Matka po dziś dzień, pomimo finansowego uzależnienia od mojej pomocy nie okazuje należnego mi szacunku, co prawda nie jak dawniej, ale ciągle ma coś do dodania. Tyle, że dzisiaj od razu potrafię ją słownie naprostować i na jakiś czas jest spokój.
ja miałem to szczęście, że pomimo tego, że rodzice i moi bliscy rozj*bali mi życie, to jakimś cudem, potem zacząłem się regularnie modlić ( dość sporo czasu...., a wynikało to z obietnicy) z racji, ze bylem wytrwaaly, to pomimo tego, ze przezywalem pieklo, a sama modliwa byla katorgą, okazało się, że relacja z Bogiem przemieniała mnie. Dostawałęm dosłownie to czego potrzebowałem, nauczylem sie gadać z dziewczynami, otwierać (choć nadal mailem problemy z emocjami), wychodzić poza strefę komfortu, udalo się dostrzeć silne uzaleznienie od komputera, oraz wiele innych rzeczy:)
@@adr000009 Niestety ale to tylko myślenie życzeniowe. Człowiek chce w ten sposób zastąpić sobie rodziców i silną potrzebę relacji z nimi kimś innym w tym wypadku Bogiem. Idealizuje sobie jego w swoich oczach, bo chce mieć kogoś na kogo może liczyć i na kim może mieć oparcie, lecz to tylko niewidzialny "przyjaciel" jakich pełno ludzi ma jacy są zamknięci w zakładach dla obłąkanych. Też to krótko przerabiałem i znam ten mechanizm. Wszystko wtedy co złe w życiu człowiek bagatelizuje a jak wydarzy się coś dobrego to mówi "o to zasługa Boga", "Bóg postawił tego człowieka na mojej drodze". Człowiek ma tendencję wtedy dopatrywania się w szczęśliwym przypadku interwencji boskiej, ale już nie w nieszczęśliwym z racji właśnie tego idealizowania zastępczego dla siebie rodzica. Czasami ludzie też tak mają ze swoimi zmarłymi rodzicami i wmawiają sobie, że teraz mama czy tata będą o nich dbali z góry. Niestety ale prędzej czy później przychodzi pora gdy trzeba dorosnąć i zdać sobie sprawę, że nikt ani nic o nas nie dba i nie zadba poza nami samymi we własnej osobie. Ja nigdy na serio nie otworzę się na ludzi, jak kogoś znam już długo i zyska ta osoba trochę mojego zaufania to myślę sobie może przesadzam z tą ostrożnością w stosunku do innych i jestem przewrażliwiony, może inni ludzie nie mają złych zamiarów względem mnie. Później jednak się przez przypadek okazywało, że takie osoby za moimi plecami zrzucały na mnie winę w sytuacjach gdy im tak naprawdę pomagałem ogarnąć ich sprawy jakie zawaliły itp. Nie wierzę w żadną miłość ani nawet przyjaźń ze zdecydowanej większości strony ludzi, istnieje dla nich tylko zysk jaki mogą osiągnąć dzięki relacji wszelakiej z kimś innym.
Mam podobną sytuację jak Wasza większość pisząca o ojcach. Człowiek, który był, ale zawsze praca była najważniejsza. Przemyślcie jednak inną rzecz. Postawcie się w ich skórze, którzy mogli mieć podobnych ojców. Jesteśmy w innych czasach - większej świadomości. Co za tym idzie? Możemy przerwać tę nić znieczulicy i bycia biernymi ojcami. Wszystkiego dobrego Wam życzę.
Całym sercem dziękuję za ten film. Moi Rodzice rozwiedli się gdy miałem 6 lat. Dziś mam 33 i kontakt z moim Ojcem jest trudny ale próbuje go naprawić zwłaszcza, że mam już własne Dzieci i patrzę na niektóre sprawy inaczej. Początki są trudne ale trzeba próbować, byle do celu. Pozdrawiam serdecznie!
Ja tu przypadkiem ale... Dobry ojciec musi mieć czas dla dziecka nawet jak ma niepełnosprawnego syna 10 letniego z autyzmem jak ja .. Jest ciężko ale to mój syn kocham go taki jaki jest choć chciałem by urodził się zdrowy 🥲😊 pozdrawiam serdecznie Marek 👍
Mój tata był krytykujący i kontrolujący od czasu wolnego po wybór znajomych zachowań itp, napewno nauczyłam się życia w klatce i odczuwam ciagla potrzebę bycia wolnym i niezależnym
Kolejny film i kolejna duża dawka merytorycznej wiedzy ! Najlepsze jest to, że jak się domyślam jest tu sporo odbiorców w przedziale wiekowym 20-30 lat więc oprócz pokolenia Sebastianów będziemy też mieli świadomą społeczność która postara się wychować swoje pociechy na normalnych i wartościowych ludzi !😊
Zależy kiedy taki ojciec "znika", no bo takiemu paru letniemu dziecku będzie z tym gorzej i wgl, natomiast już np w wieku 17 lat, jak mam ja, zbytnio to nic nie zmieni, ale też zależy od osoby
U mnie ojciec był bardzo zapracowany, ale mimo to udawało mu się być z nami i dawać przykład, mamy teraz relacje przyjacielskie. Ja poszedłem krok dalej i aby być w domu z rodziną skróciłem tydzień pracy.
Kurcze nie wiedziałem że aż tyle osób miało problemy z ojcami, przykre to bo sam miałem trudne relacje ze starym a właściwie to żadnych relacji bo siedział za granicą. Pojawiał się raz na 8-10 lat a jak przyjeżdżał to alkohol i awantury, teraz częściej go widzę ale nie jestem z tego powodu jakoś bardzo szczęśliwy, traktuję go raczej neutralnie. Moja mama próbowała go jakoś zastąpić. Była bardzo dobrą mamą (nadal jest) ale była beznadziejnym ojcem. Takie to życie trochę niesprawiedliwe ale uważam że nie powinniśmy użalać się nad sobą bo tylko będzie to wszystko nas gnębiło, musimy wziąć się w garść i iść przez życie, dla siebie partnerów dla rodziny i przede wszystkim dla dzieci. Sam mam syna i staram się spędzać z nim jak najwięcej czasu bo bardzo go kocham i zawsze będzie mógł na mnie liczyć, kocham go bardziej od żony 😅 a żona kocha synka bardziej ode mnie taki układ powstał 😂 dlatego jeśli trzeba będzie to oddamy za niego życie. Głowa do góry i pchać te sanki bo mamy dla kogo a jeśli nie to kiedyś będziecie mieć😂
Jeju.... Życzę wszystkim skrzywdzonym synom i córkom takiej psychicznej i emocjonalnej dojrzałości jaką ma Pan. Pan przerwał to, co pewnie było od pokoleń w waszej rodzinie, ten brak miłości ze strony ojca. Ale trzeba też się zastanowić czemu on taki był, może jego ojciec też nie dał jemu miłości, a dziadkowi nie dał pradziadek i koło się toczyło. W końcu ktoś musi to przerwać. W mojej rodzinie było podobnie.
Zrób materiał otym jak miliony samotnych Polskich matek rozbiło swoje rodziny, a ojców dzieci którzy chcieli mieć kontakt z dziećmi pozbawiali praw rodzicielskich. Jest wiele forum Polek które sobie doradzają jak zniszczyć partnera sądowo i pozbawic go praw rodzicielskich
Jestem ojcem i też patrząc z perspektywy nie do końca byłem dobrym rodzicem. Mimo, że nie bylem ''niedzielnym tatusiem'' i brałem czynny udział w wychowaniu moich dzieci, myślę, że wiele rzeczy mogłem zrobic lepiej. A staralem się, poświęcałem dzieciom sporo czasu. Tyle, że kiedy dzieci były juz nastoletnie (syn 16, córka 13 lat) rozwiedliśmy się i to chyba miało spore znaczenie dla dzieci, które były przyzwyczajone do normalnego domu. Dziś staram się naprawiać to, co poszło nie tak. Szczególnie dobry kontakt złapałem znowu z synem, z którym miałem kilka lat emocjonalnego oddalenia. Dziś czuję, że robię to właściwie. Zresztą przez całe życie tak czulem, a jednak okoliczności (za które przecież my-rodzice-jesteśmy odpowiedzialni)sprawiły, że mam do siebie jako rodzica jakieś zastrzeżenia.
Aż mi się przypomniał "Świat według Bundych" A konkretnie odcinek kiedy All dostał urlop i miał wyjechać na wakacje . Ale że nie stać go było na prawdziwy wyjazd gdzieś. Więc ogrodził kanapę na której zazwyczaj siadał i telewizor płotkiem . I wewnątrz tego ogrodzenia spędził urlop zdala od żony i dzieci. Rodzina mu machała jak przechodził przez drzwi tego płotu, tak jak by wsiadał na statek . I tak siedział przez dwa tygodnie wyobrażając sobie że jest na urlopie gdzieś na rajskiej plaży. Gdzie w rzeczywistości siedział na kanapie przed telewizorem.
Rzadko piszę komentarz przed obejrzeniem. Jestem strasznie ciekawa czego się dowiem. Sama już zaraz będę ma etapie tworzenia rodziny (poród za ok 3 tyg😅) Mam kochanego męża tylko no właśnie.. dużo go nie ma.. na szczęście rozmawiamy i pracujemy nad tym. Nieobecny tata to coś okropnego.. a zwłaszcza młodzi chłopcy potrzebują ojca ❤ Ja wolę żyć skromniej, mieć mniej pieniędzy ale przynajmniej być więcej razem
Jestem kierowcą ciężarówki i jak poznałem przyszła żonę to już jeździłem za granicą, ale obiecałem jej, że wrócę do kraju żeby codziennie być w domu. Od tamtego czasu minęły 3 lata. Córka ma już 2 latka, kolejne dziecko w drodze. No i od 1 stycznia jestem już w Polsce. Rzuciłem tamta pracę, bo bardziej liczy się dla mnie rodzina niż pieniądze. Tak to byłem Ojcem tylko na weekend, a jak wróciłem do domu to zobaczyłem jak córka cieszy się na mój widok, jak lubi ze mną bawić się, jak wracam z pracy to stoi przy drzwiach i na mnie czeka :) Nie wiem czym zajmuje się mąż, ale warto zastanowić się co jest ważniejsze.
@@jacekdzbanski216 Piękna historia, cieszę się że wróciłeś do domu. Mąż ma studia dzienne, 8-14 plus dojazdy potem naucza dzieciaki.. obiecał że od września ogarnie grafik i będzie miał tylko 2 uczniów dziennie. Wierzę że będzie lepiej , wie co jest ważniejsze tylko ma skłonności do pracoholizmu do przerobienia ^^
Czytałem gdzieś, że obliczono, że statystyczny rodzic nie poświęca w ciągu dnia nawet 15 minut uwagi dziecku. Chodzi o pełną uwagę, a nie np. 2h godziny oglądania TV. Zastanowiłem się nad tym i uznałem, że faktycznie coś w tym jest. Aktualnie wprowadzam co najmniej 30 minut uwagi dla dziecka i to wcale nie jest proste. Nagram też o tym film niedługo i się podzielę swoimi doświadczeniami. Dzięki za wartościowy materiał :)
@@piotrlabno załóżmy się o 1000 zł na cel charytatywny kto jako przedsiębiorca ma wieksze obroty. Albo lepiej, podaj maila, udowodnie ci ze mam 50% udziałów w spółce ktora obraca milionami i robi kontrakty dla pkp :) podaj maila, robie screena. Potem bedziesz robił jakiegoś śmiesznego live dla 50 osób a ja się bede z ciebie smial jak się nie wywiązałeś z obietnicy :D
Szanuję ten materiał ojcowstwo dzisiaj jest zbyt niedoceniane ,a także ukazuję się je w jak najgorszym świetle.❤ Mimo iż to oni najwięcej dźwigają na swoje barki problemy.
To się zmienia. Widzę to moim bracie i kuzynie, ktorzy od początku biorą aktywny udział w wychowaniu dziecka. Myją, karmią, przebierają, zajmują się, wychodzą na spacer. Nasz tata nie robił nic z tych rzeczy.
@@Pawel.K86 po nich widzę że to są prawdziwi ojcowie a nie tacy doklejeni jak na zdjęciu za tamtego pokolenia. Spędzenie czasu z dzieckiem jest najważniejsze
@@magdalenaludwicka3800 ja również staram się być ojcem który nie tylko da kasę na zakupy ale też będzie takim kumplem dla swojego dziecka. Chociaż czasem po pracy nie mam za wiele siły bądź chęci do zabawy to wiem że ten czas szybko minie i jak to mówią... Spinam poślady i jadę dalej 😀 wolę spędzić go z dzieckiem na zabawie bądź już rozmowie niż leżeć przed tv i marnować czas.
Ja z moim ojcem nie rozmawiamy od 3 lat (mam 18) przez to że w dzieciństwie śmiał się ze mnie i poniżał mnie za to że robiłem coś pierwszy raz i nie wiedziałem jak. To kompletnie obrzydziło mnie do rozmowy z nim bo po co mam cokolwiek gadać lub pytać skoro mnie i tak wyśmieje że niby jak to mogę tego nie wiedzieć. Cały czas mieszkam z rodzicami bo dalej jestem młody i jedyna nasza forma kontaktu to jest wtedy gdy mam cos zrobić albo przynieść i podać poza tym to nasza relacja nie istnieje.
U mnie tata w domu był zawsze, ale nie mam żadnych wspomnień, w których by mnie i rodzeństwo wychowywał. Szczęśliwie w domu nie było alkoholu, mama była kochająca, opiekuńcza i bardzo zapracowana, ojciec był też zapracowany, wiecznie zmęczony i wkurzony. Taka surowa góra lodowa w drugim pokoju. W zasadzie nigdy z tatą nie rozmawialiśmy, czasami tylko wydawał polecenia albo "zgody" na wyjście. Dziś mamy lepszą relację. Wiem, ze on też raczej nie miał wzorca w domu.
Mnie wychowała matka, ojciec jedynie potrafił pić, ojczym tak samo. A kultury nauczyłem się naturalnie, nie byłem doskonały, miałem zawsze dużo znajomych, oni też mi pomagali bo znali moją stację. Mam też rodzeństwo które się o mnie troszczylo i ja o nich także. Za chwilę mam córkę i nauczyłem się od tych pseudo " ojców " by nie być jak oni.