Ja pamiętam jak miałem te pare lat i zgubiłem maskę toa likana czy jak mu tam i mi było przykro, więc napisałem moim koślawym pismem list do LEGO na adres z pudełka że mi zależy na tej masce i wgl i włożyłem do koperty 2zł XD i najlepsze odesłali mi list z maską i wydali resztę- 1zł XD
Białe najlepsze zawsze. Nieważne jaka seria wychodziła, dobrych czy złych, to białego brałem zawsze. Plus, biali toa to zawsze były "mózgi" a że ja byłem nerdem w okularach no to hej, obvious choice!
Dosłownie w każdym momencie filmiku miałem: rel rel rel rel Z tą różnica, że Fanggotten miał na filmiku takie: hehe beka z wyciąganej szyi XD hehe dla dzieciaków. A ja nadal mam takie: OOO ALE ZAJEBISTY KUUUURWAAAA 1 generacja najlepsza, najsilniejsza i w ogóle.
Fangotten, dla ludzi, którzy siedzą w lore zatostowałeś niezłą krindżuwe. Zatem pozwolę sobie tylko zarzucić klasycznym tekstem "so the lore behind Bionicle is surprisingly deep"
a pająka ktoś miał? strzelał dyskiem, który latał!!1111 pamiętam, że brałem pieprzony taboret i nitką robiłem na nim pajęczynę tworząc mu środowisko do życia
Z tej generacji byl Ketongu (o ile dobrze pamietam imie, mam na mysli tego żółtego ziomeczka z okiem jak cyborg). Po kilku latach byl w sklepie na promocji za 30zl. Super okazja zycia
@OgatoczIP nie do końca, bo czarny mógł np kamieniami rzucać lub wspinać po ścianach pod każdym kątem, a brązowy np robił burzę piaskową czy coś takiego
Matko miałem dokładnie tak samo jak Ty. Jakbyś opisywał moje wspomnienia z dzieciństwa. Też miałem dużo modeli, byłem fanem i czekałem na lekcje informatyki po to aby wejść na stronę. Super film. Rocznik '95 pozdrawia
Miało się trochę tego, z pierwszej serii ten czerwony. 4:20 z tej serii też czerwony, można go było składać w kulę i toczyć 6:27 ten czerwony z zbroi, hajp był niesamowity że mogę nim latać na desce po całym podwórku W następnym odcinku bejblejdy, na to też poszła kupa hajsu. Podróby które puszczały iskry przy zderzeniu to też był szał
Pamiętacie konkurs organizowany przez producenta chrupków? Za zebranie naklejek czy tam kodów kreskowych z opakowań, można było wygrać Bionicle z drugiej generacji. Pamiętam doskonale dzień w którym listonosz przyniósł dwie paczki, a w nich Kopaka i ten zielony. Ten dzień zapadł mi mocno w pamięć i był to pierwszy i ostatni raz kiedy coś wygrałem :D
Do tej pory mam Bionicle wystawione na półce w pokoju, aby przypominały mi stare dobre czasy. Bionicle to było życie. To był stan świadomości. Pamiętam jak w przedszkolu urządzaliśmy zawody kto szybciej złoży jednego bez instruckji i każdego dnia się nimi bawiłem. Pomimo tego że w danej serii praktycznie wszystkie były takie same, to jako dziecko się tego tak nie postrzegało. Filmy też się oglądało po kilka razy. Ah ta nostalgia...
9:19 jedyna figurka LEGO z serii Bionicle jaką kiedykolwiek miałem, która dawała mi poczucie przynależności do grupy docelowej odcinka. Komentarz Fangottena: - CO to jest... Kur... To chyba nie jest... Co TO jest? PS ten zielony wymachiwał rękami jak pokręciłeś zębatką na plecach ;-; Fajny był.
@The Fantangolus Ci mali- Matoranie byli zwykłymi mieszkańcami wyspy normalnie pracującymi z podziałem na żywiły/profesje. Kilku Matoran zostawało wojownikami/wybrańcami- czyli Toa. Bronili ten plebs przez złem itd.
@@mickthemick7083 A potem Toa po wypełnieniu swojej misji narzuconej przez Pana Bo... to znaczy Mata Nui przechodzili na "emeryturę" i ewoluowali w Turaga, czyli opiekunów wioski / miasta - mędrców.
@@Leahtin Na tej małej płytce było sporo filmików, pokazujących origin konkretnych Bionicli z pierwszej geny. Była tam jakaś gierka (?), że na ekranie widniały wyryte w kamieniu maski i klawisze pod nimi, które wydawały dźwięki. Nie wiedziałem wtedy, co mam tam zrobić (odegrać jakiś szyf?), więc po prostu otwierałem płytkę prawym i tak były filmiki w którymś folderze.
@@kaczek93 A tak. Była jakaś gierka. Fajnie, że mi przypomniałeś. Nostalgia intensifies :D Szkoda, że mi się to nie zachowało. Teraz na takie rzeczy patrzę pod kątem marketingu i zastanawiam się czy producenci nie idą czasem za daleko wciskając to dzieciakom... ale wtedy to była magia. Dzisiaj już nic tak nie cieszy. Eh, starość.
Miałam w dzieciństwie tego brązowego i chyba zielonego i nawet nie wiedziałam co to do końca jest, ale i tak się bawiłam xD Ahhh pinkne czasy dzieciństwa
Ja akurat dość późno załapałem się na cały hype na Bionicle bo kiedy zacząłem je zbierać to akurat wychodził ostatni film z Bioniclami który był preqeulem do Maski Światła opowiadjącym o tym gostku z Maską Światła właśnie, a co do figurek do załapałem się na ich schyłek kiedy wychodziły własnie te Chady, a samemu bardziej byłem wkręcony w te serie figurek LEGO sci-fi Hero Factory, ale bardzo miło było wrócić do tych prostszych czasów kiedy trzeba było się martwić tylko o to aby wystarczyło drobnych na Cheetosy i pamiętać by wrócić do domu nim zrobi się ciemno.
Boroci były świetne, zwijały się w kulke i się toczyły. Pudęłko było częścią zabawki (to było świetne w bioniclach) I mogłeś bawić że to kokon. Pamiętam jak dołączali płykę do pudełka bionicla i się oglądało z wypiekami na twarzy animacje opowiadającą historie i słuchało o właściwościach masek. A gry .. były na maksa kiczowate, ale i tak się grało bo bionicle
Bajonikle to była jedna z moich największych traum z dzieciństwa. Śniło mi się to po nocach, pani w przedszkolu musiała ze mną wychodzić z sali, kiedy reszta dzieciaków oglądała film z tymi kreaturami z horroru.
Pamiętam jak byłem u babci na wakacjach i dostałem jednego Bionicla, który był kompletnie wybrakowany. Mój kuzyn dostał również cudownego bohatera i przez wiele dni się nimi bawilismy, biliśmy nimi, biliśmy o nie, kłóciliśmy ahh piekne czasy.
Pamiętam jak weszła seria ze strzelającymi Bioniclami i miały one takie kółko z cyferkami pokazującymi liczbę żyć. I szczerze mówiąc, wprowadziłem coś takiego do tych kilku figurek z poprzedniej wersji. No i ten film, który obejrzełem chyba z 5 razy i w sumie chyba jeszcze raz bym obejrzał. Po prostu tworzyło się TAKIE WSPANIAŁE historie, że głowa mała.
Jestem w wieku Adama i chociaż ten hype na Bionicle zawsze gdzieś był, to rodzice raczej nie kupowali mi zabawek, więc pierwszą serią, z których miałem Bionicle (nie licząc jednego małego wygranego w szkole na lekcji) były Barraki (te morskie z wyrzutniami kałamarnic). Wtedy hype u nas na wsi był tak wielki, że większość naszej ekipy jakieś miała. Mi się trafił ten brązowy garbaty, wysępiłem od cioci. Jak dobrze pamiętam, to wtedy już nie kosztowały 40 a jakoś 60 czy 80
Jestem rocznik 08 a mam parę bionicli i byłem dość głęboko w fandomie. Dostałem je od kuzyna który jest może trochę starszy/młodszy od ciebie a miał cztery bionicle bo nasza rodzina nie ma za dużo kasy. Ale jak je dostałem to pamiętam że bardzo się cieszyłem i mimo że były tylko cztery. To dalej się bawiłem. I jakieś dwa lata temu kupiłem jednego z tej ostatniej DOBREJ serii. Piękne wspomniena
Od kuzynki dostałem tego pierwszego zielonego, a potem to co roku na mikołaja tradycją było proszenie w liście o danego bionicla, kupowanie skończyłem na serii później niż ty jak były te mające magazynki do tych wyrzutni kulek. Boże Bionicle to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Pamiętam jak drukowałem sobie schematy jakichś dziwnych właśnie samoróbek ludzi i starałem się je odtwarzać z posiadanych części, piękne to były czasy :')
Kurde nie spodziewałem się takiego filmu w 2020 xD. Mimo 20 lat dalej zbieram . I do dziś pamiętam jak pani w podstawówce powiedziałem,że chcę zostać bioniclem lhikanem xD
Moja przygoda z Bionicle skończyła się na serii z 2008 roku, ale też w sumie zebrało się ze 40-50 zestawów. Pierwszym był Kopaka z 1 albo 2 serii. Przynosiło się je do przedszkola/zerówki, ale te kolegów zawsze wydawały się fajniejsze. Miałem też Maskę Światła na VHS i przyniosłem ją kiedyś na świetlicę, żeby obejrzeć z kolegami :D
Pamiętam jak mama w 2007 chyba na święta kupiła mi Bionicle Inikani dała mi niebieskiego Hahli, pamiętam jak się jarałem, potem wszedłem na stronę Bionicle.com i było mi tak smutno, bo stwierdziłem, że niebieski jest najgorszy ze wszystkich, a teraz wyobraźcie sobie mój ból jak dowiedziałem się, że "Hahli" to baba i ja w wieku 10 lat muszę się bawić i utożsamiać z babą...
Pamiętam, że w jednej z gazet typu Kaczor Donald albo coś podobnego była gra Bionicle DEMO. Instalacja gry była bardzo skoplikowana (przynajmniej dla kilkuletniego mnie), więc zawsze pomagał mi tata. To była wersja DEMO, internetu jeszcze nie miałem, a gra mi się tak podobała, że przeszedłem ją chyba z 100 razy. Znałem wszystko na pamięć, byłem w dosłownie każdym zakątku mapy itp. Muzykę znam na pamięć i do teraz niekiedy mi w głowie leci. Pamiętam, że wciskało się chyba E i klocki tak zaczynały latać i się coś budowało. Piękne czasy.
Pozdrawiam jako kolekcjoner Bionicle. Zaczynałem również jak miałem 7 lat, mama kupiła mi czerwonego Toa Tahu i to wszystko zmieniło (i uszczupliło fundusze rodziców). Na pudełku byli inni, to musiałem ich mieć, potem następna seria, i tak szło. Nie wszystko kupowałem na premierę, więc wiele zestawów po latach dopiero kupiłem, jak już przestałem się nimi bawić, tylko jako element kolekcji. Mogłem zbierać karty, znaczki czy monety, ale padło na Bio, i mam je wszystkie (jeśli chodzi o podstawy, bo jakieś udziwnienia mnie nie interesowały), i mam ich łącznie 224. Bio jest również moim ukochanym lore, na zawsze w serduszku, czytałem chyba prawie wszystko co się da, i znam większość głównej historii na pamięć do dziś. Jak byś miał za dużo czasu, to jest encyklopedia Bio po angielsku (Biosector01), gdzie jest wszystko wszystko o Bio, gdzie możesz poczytać o co chodziło i kto kim był (np. Lewa to nie Toa Dżungli a Powietrza, choć sam dopiero po latach się o tym dowiedziałem też). Co ważne to lore nie jest tylko dodatkiem do zabawek, a pełnoprawnym bardzo ciekawym uniwersum, które w 2008 ujawniło twist, stawiający poprzednie 7 lat na głowie, i który dla mnie do dziś jest jednym z największych twistów ever. No ale o Bio mogę gadać godzinami, dzięki za materiał.
Pamietam że w pierwszej edycji bionicle była w każdym zestawie jedna złota części (maska, ręka itp) i jak się wszystkie złote części uzbierało to można było zbudować całego złotego bionicla i to było super
Noszkurrrr zielony też był mój pierwszy. Pewnie na strychu gdzieś znajdę jeszcze te zabawki. Wiąże się tez z nimi historia mojego chomika, którego zamknąłem w pudełku (?)(bo były fajne!) od klocków.... Dzięki Bogu przeżył i dożył kresu swych dni ;) To żeś przywołał wspomnienia.
Bionicle to jest moje dzieciństwo. Po prostu. Nie było chyba innego produktu bardziej wycelowanego we mnie na świecie. Zabawki odhaczały każdy punkt na mojej liście czadowości, miały maski, były robotami (przynajmniej w mojej głowie nimi były), były dwie strony konfliktu. Pamiętam, że zaczęło siętak, że kolega mieszkający piętro wyżej kupił jednego i jak to zobaczyłem to musiałem mieć też. Jednak mieliśmy zawsze niepisaną zasadę, że nigdy nie kupowaliśmy tych samych modeli. Dlatego jak wychodziła nowa seria to był wyścig kto zaklepie poprzez kupienie tego najbardziej cool (zwykle był to dla nas czerwony). Zaczęło się od bohroków, tych co miały wydłużane czachy. Cechy czadowości : zwija się w kulkę, głowa się otwiera a w środku jest maska. Nie pamiętam ile ich miałem, ale przynajmniej po jednym z każdej serii. Potem z tych bardziej charakterystycznych w mojej pamięci były rahkshi. Cechy czadowości: wyglądały jak jakieś złe insektoidy a do tego miały w plecach robaka, którego można było zobaczyć po otworzeniu tego pancerza co mają. Najbardziej istotną serią dla mnie było Toa Metru. Wtedy to podzieliliśmy się z kumplem, które kupujemy i się bawiliśmy nimi ciągle. Potem obejrzeliśmy film "Bionicle 2: Metru Nui" I to było coś. Nagle bohaterowie stali się dla nas istotni i zabawa nabrała rumieńców. Oczywiście nie moglibyśmy ominąć kolejnej częście, która w porównaniu do poprzedniej była bezpośrednią kontynuacją. Pamiętam, że ten film był o wiele bardziej dramatyczny niż poprzednie i były jakieś motywy zdrady i przemiany. W końcu bohaterowie z Metru przemienili się w Hordika. Ogólnie to żeby się już więcej nie rozpisywać, to mogę powiedzieć, żę w większości miałem tak samo jak ty, z tym że ja skończyłem zbieranie na Mathoka. Pochwalę się, że miałem kiedyś nawet bydlaka jednego, tego z serii z trzeciego filmu, Sidoraka. Jednak po czasie pogubiły mi się części, aż w końcu po przeprowadzce poszły do wyrzucenia. (Przepraszam za autobiografie, ale to temat bliski mojemu serduszku)
Jako miłośnik klocków Lego, nie miałem tych zestawów Bionicle. Ale przed tymi Bionicle były inne roboty z serii SLIZER, strzelające dyskami i każdy z nich miał specjalny kolorowy plastikowy futerał. Zbieraliśmy z kuzynem. Po uzbieraniu 4 (było chyba 8) można było stworzyć dużego Mega Slizera Fusion.
Miałem całkiem sporo, co prawda nigdy nie miałem wszystkich Toa, a chyba 3 czy 4 (najgorsze że nie miałem czerwonego), ale Rakshi był komplet, a poza tym największy szpan wszechświata czyli Toa Światła i Makuta od starszego kuzyna :D Aż któregoś dnia zły człowiek, czyli syn koleżanki mamy (jak z tego mema) "pożyczył" maskę Makuty i już nigdy jej nie zobaczyłem. Jeszcze kiedyś go znajdę i wyszarpię mu tę maskę z gardła. Film luksja, wspomnienia wróciły :)
Aaaa kochałem bionicle, jak zobaczyłem u starszego kuzyna te z 1 serii to się napaliłem na nie. Ale z tych starszych miałem tylko tego złola z czachą wysuwaną. Więcej miałem nowych jakichś podwodnych złych i tych dobrych co walczyli z tymi złymi chadami. Ogółem gierka Bionicle Heroes to złoto, kocham nad życie.
Miałem wszystko z pierwszej i drugiej serii oprócz Toa Światła i tych "złoczyńców" xD Ale Makute też miałem i pamiętam jak go raz przyniosłem do szkoły złożonego i kumpel z klasy obok na przerwie wyjął Toa Światła to od razu urządziliśmy sobie wyimaginowaną partyjkę tej gry w którą grali w animacji pod koniec. Ahhh to były czasy,aż się łezka w oku kręci.
O ile to lat temu ile wspomnień , cudowna seria mega sentyment. Starałem się dowiedzieć czemu sie pojawili na wyspie w tych zbiornikach jak to było za czasów 1 seria . To były lata jak się dostało nowego w pierwszej kolejności leciało złożyć . Pamiętam nie mogłem usiedzieć jak dostałem na święta czy urodziny . Instrukcja w tym wypadku MUST HAVE XD bez niej bym nie złożył . Mega sprawa a film pierwszy tez robił robotę super animacja ale to było dobre.
Miałem 4 lata, kiedy dostałem pierwszy zestaw, zawsze byłem mega zahajpowany na lego, rodziców nie było stać, więc zestawy dostawałem w paczkach, od dziadków z Niemiec, zawsze dwa razy w roku. Największym rozczarowaniem było, kiedy pod stertą gaci nie znalazłem nowego zestawu, wtedy płakałem przez kilka dni i nie mogłem się doczekać otrzymania następnej paczki. Dzięki za odcinek, przywołał wspomnienia z dzieciństwa. :D
Pamiętam, że miałem jakieś nowsze bionicle. Składało się je w taki sposób, że miały tłów, dwie części rąk, po jednej części na nogę, głowę i maskę. Jeszcze były sprzedawane w takich walcowych pudełkach i MATKO BOSKA jakie te zabawki były wspaniałe. Najgorsze było to, że te ich łączenia były strasznie łamliwe i ja jako małe bobo nie potrafiłem władać ich mocą z odpowiednią siłą więc tłukłem nimi z całej siły przez co te łączenia (które były kulkami) się łamały i nie było co z tym zrobić żeby to naprawić. Piękne czasy
Pamiętam, dostałem od rodziców w podstawówce na święta. Onua nuva i dodawana była taka mała płytka (albo normalne CD). Na niej były informacje o wyspie, mini gry (w wersji chyba demo później na stronie Bionicle były ich pełne wersje) płytka po polsku za co wielki szacunek. Jeżeli dobrze pamiętam to dostałem w grudniu 2002, z bratem on dostał Lewa nuva. Dużo figurek było, został mi taki mały pomarańczowy pajączek na pamiątkę. Dzięki za filmik miło jest wrócić do tych czasów :D
@@JK-nj3bt nazywanie Hero Factory kupą jest nie odpowiednie. Jasne, Bionicle miało niesamowity klimat i lore, ale właśnie w Hero Factory spoko było to że szedł swoją drogą, mocno kiczowatą ale przyjemną.
Takanuva jest moim marzeniem do tej pory, a moim pierwszym bioniclem był ten czerwony z drugiej serii, i do tej pory pamiętam jak przyniosłem go do przedszkola, i jakiś kolega z zazdrości rzucił nim o ścianę, nirstety wiele części się pogubiło i przez długi czas strasznie ubolewałem. Ot, trauma z dzieciństwa związana z bioniclami.
Brat cioteczny miał takie figurki, ogromne, składane, całe trzy półki były nimi zapełnione, przychodziłam do niego i się nimi bawiłam jako nic nie świadomy bachor, oglądając twój materiał widzę że właśnie to były te zabawki. Jak dziś pamiętam tego lodowego :'))
Bionicle to jedyne zestawy Lego których nie oddałem młodszym. Mam wciąż kompletne w 90% figurki, każdy wie że niektóre części się łamały. Mój pierwszy to też był Lewa 💚 Zbierałem (dostawałem) do tej ostatniej serii która pokazałeś. Miałem tego czerwonego ale to już były całkiem inne figurki. Na wycieczki szkolne braliśmy je ze sobą i pamiętam jak w pokojach robiliśmy Koloseum. Przeważnie wygrywały te z wyskakującą głową. Ale dużo zależało od "techniki" walki. To była też moda na karty typu yu-gi-oh gdzie barter był popularny. Tylko bionicle były święte i nikt ich za nic nie wymieniał Piękne czasy
O Jezu, przypomniałeś mi. Jak chodziłem jeszcze do tych wcześniejszych klas podstawówki, ojciec kupił mi płytę Bionicle: Odrodzenie Legendy. Zakończyło się mega tajemniczo i w ogóle co się dzieje... I nie powstał żaden kolejny film. Jakoś kilka lat później przypomniałem sobie o tym, i nadal smutny postanowiłem przynajmniej obejrzeć te poprzednie części. Nadal zdarza mi się czasem przy zasypianiu przypomnieć sobie o tym i spróbować rozwikłać tajemnicę o co w tym całym uniwersum, k***a, chodzi. To jest nawet gorsze niż Firefly, Weadon przynajmniej dostał film na zakończenie wątków.
A żeś mi się wstrzelił wczoraj spędziłem czas na przypominaniu sobie wszystkiego o bioniclach, a dzisiaj wyskoczył mi Twój film, dodatkowo miałem całą pierwszą i drugą serię toa, po jednym bohroku z kolejnych serii i prawie wszystkie rakshi, brakowało mi zielonego :( a potem to już jakoś zaczęło to mijać coraz to większe udziwnienia wiec tam powpadały po jednym z jakichś serii przyszłych, a potem zacząłem wiecej grać w gry niż bawić się zabawkami, w sumie to gdzieś jeszcze je mam w piwnicy pochowane jak mi sie uda odkopać to porobie zdjęcia ;)
Oj miałem do dziś mam tą swoją kolekcję zielonych XD A zaczęło się niewinnie, mama i tata wiedzieli że lubię "roboty i rycerze" więc to było bardzo bliskie ich i tak zbierałem po jednym z każde serii pierwszej generacji. A generacja 2...no cóż, nie była zbyt kochana ale nadzieja była że się przyjemie i inne dzieciaki to polubią. Dziś patrząc na swoją kolekcję z 1 generacji wiem, że miałem świetną zabawę.
nie ma takich drugich zabawek i historii jeśli się w nią wgryźć jest ona po prostu przezajebista i super mega rozbudowana i do tego zespoły które nagrywał utwory do reklam polecam kazdemu ciarki w chuj jak sie słucha i ogląda
Najlepsze czasy.. jestem '95 i pamiętam jak to wybuchło i pamiętam jak umarło. Chłopaki napieprzali się na przerwach o kilka plastikowych klocków, taką to miało moc. Kupiłam Kopakę i ustawialiśmy te figurki w klasie na przerwie w kąciku kurwa przyrody. Facetka nas jebała, że lekcje nie odrobione, a figurki z klocków przynosimy do szkoły.
Miałem wszystkie 6 Bionicli pierwszej generacji + 5 takich małych "kapłanów" (nie udało mi się zdobyć zielonego i - jak się zapewne domyślacie - było to cholernie frustrujące). W ogóle całe zbieranie tych figurek przypadło u mnie na najgorszy możliwy okres, czyli takie "wychodzenie z dzieciństwa" - z jednej strony czułem chęć i potrzebę zebrania ich i jeszcze bawienia się nimi, z drugiej jakaś (spora) część mnie czuła, że to już dziecinada, i co ja w ogóle ze sobą robię. Czułem też lekki wstyd gdy prosiłem znajomych o kupienie mi jednej z nich na urodziny. Głupie czasy, a i jeszcze głupszy wiek. ;)