Borownica od źródła do ujścia 

Co sądzisz o aktywnej przepławce dla ryb? Spotkałeś się z czymś takim? ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-auQSM1grQ4k.html

@@marekem11 nie spotkałem się z taką konstrukcją. Wygląda na drogą, skomplikowaną i wrażliwą na zmiany warunków, niesione gałęzie itp. I na pierwszy rzut oka to problemem może być brak nurtu wabiącego do tej przepławki. Na pewno jest to jakaś ciekawostka, chętnie zobaczyłbym funkcjonowanie w praktyce, a najchętniej wyniki badań pokazujące skuteczność - lub jej brak.

@@WolneRzeki Dzięki za odpowiedź.

Czy w każdym przypadku można użyć takiego formularza ? tzn Nad Wisłą rejon Jeziora Goczałkowickiego zbiornika wody pitnej zalegają takie sterty śmieci, a teren znajduje się pod władaniem Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów S.A.

@@a_kapela_gospodarstwoszarotki tak, można go używać. Pismo z GIOŚ zostanie skierowane do odpowiedniego adresata.

No jeszcze jak by ten człowiek nie chodzil po prywatnych lasach to jeszcze lepiej by bylo

Zaraz się ktoś podepnie ze swoimi sciekami, nie może się takie fajne źròdełko marnować...😢

Jak wszystko co państwowe

Wydział Środowiska w gminie oraz inspektorat ochrony środowiska

Czyli wydłużył bieg rzeki?

@@rafajabonski3700 dokładnie. A pod kątem bariery dla migracji, teraz rzeka nie wpada do recypienta łagodnym korytem, a spada ze skarpy wysokości na oko 1,5 m.

@@larrydzemorsky1777 masakra...

Samo źródło jest pomnikiem przyrody, choć nie ma o tym żadnej informacji w terenie.

Już widzę jak przywiezieni niejako na siłę uczniowie zachwycają się zródełkiem 😂😂

@@WolneRzeki jaka jest lokalizacja źródła?

Jest pewien powód dla którego robimy to w zimie ;) W lecie taka trasa to będzie niezły wyczyn, będzie po prostu gęsto.

Zgadza się, zima jest najlepszym okresem na przejście takich terenów i w miarę komfortowych warunkach 😉 Pozdrawiam 👍

​@@WolneRzeki ale za to jakie bujne życie tam będzie😉 może jakieś ciekawe gatunki roślin/ owadów itd

I jak?

Pięknie. Myślałem że Niemcy na Dolnym Śląsku wszystkie wyłożyli kamieniami, a tu meandrująca rzeczka szerokość 1-1.5m wszystko zarośnięte w lasku, w głębokim jarze. A jako dopływ rów odwadniający pole na którym gospodarz mógłby zrobić zastawki. Podobno gdzieś są też bobry, ale to na inny spacer

Zastawki są dobre na rowach, a nie na rzekach. A jeżeli chodzi o bobrowe tamy, to tworzą one rozlewiska przez które zazwyczaj ryby są w stanie przepłynąć, a jeżeli nawet nie są w stanie, to bobrowe tamy są tymczasowe.

Zastawki robi się na rowach, bez zastawek na rowie, rów zrobi to, co "potrafi" najlepiej, czyli osuszy okolicę. Zastawka pozwala zadowolić chorobę kompulsywną "rowokopów", a jednocześnie spowolnić trochę spływ, poprawić poziom wody w okolicy. Tama bobrowa często tworzy dla ryb środowisko tam, gdzie normalnie dałyby radę przetrwać tylko okresowo w miesiącach większego przepływu wody. No i uniemożliwienie migracji jest tymczasowe. Jaz blokuje migrację permanentnie. Więc wszelkie straty/problemy z rybostanem trzeba naprawiać zarybieniami, przeprowadzanymi często na chybił-trafił. Pamiętajmy o skali czasowej. Okoń potrzebuje w Polsce koło 8-10 lat by osiągnąć bardziej interesujące wędkarsko wymiary. Bobrowa tama często zostaje zmyta przy 1. porządniejszym wezbraniu. Jeśli nie zostaje - to wracamy do punktu z tworzeniem środowiska dla ryb, które mogą korzystać z rozlewiska do żerowania i z głębszej wody jako kryjówki. Z bobrami jest innym problem - np. we Wrocławiu, fizycznie w b. gęsto zaludnionych obszarach, relatywnie blisko centrum, bobry koszą wszystkie nadbrzeżne drzewa. Z pięknych, zielonych brzegów, tętniących życiem, robi się porośnięte trawą i chaszczami pobojowisko. Nie ma wilków, rysi, niedźwiedzi, które by na bobry polowały, więc populacja robi się na tyle duża, że straty w drzewach, szczególnie na obszarach miejskich, stają się poważne. Na jednym z lepszych łowisk za miastem jest tylko błoto i martwa trawa. Drzewa tam nie rosną, bo bobry wykosiły dosłownie wszystko, sterczą tu i tam tylko martwe kikuty.

@@bezimienny_andzej6425 Czyli w sumie na małych ciekach jak tutaj od źródła... tama jest tak samo szkodliwa jak jaź, bo nie będzie na tyle wody by ją "zmyć", a więc ryby migrujące w górę rzeki nie dotrą do źródła okej :/ Rozlewiska to na pewno dobry temat dla ryb, ale to tworzy odcięte środowisko... albo będzie samowystarczalne, albo szybko wymrze (wydry, drapieżne ryby, czaple, kormorany, bociany) i się nie otrzyma, bo jeśli nie "ikra na kaczych łapach" to w sumie nic nowego już się tam nie dostanie - lipa :/

@@jasparta993 Ryby nie migrują bo mają takie hobby. Ryby nie płyną "do źródła", bo nie maja po co. Skad w ogóle pomysł, że ryba fizycznie musi dotrzeć do źródła? Co jej to da niby? Ryby nie ładują się na totalne płycizny z minimalnym przepływem, bo nie mają po co. Jak tam ryb nie było wcześniej (a raczej nie było, bo płytka woda to nie jest dobre środowisko, pstrąg tam raczej nie występował) to co tama zmieni? No i ile rzeki ta bobrowa tama odcina? Porównaj to z rzekami np. na Dolnym Śląsku, gdzie co parę kilometrów, a czasem i częściej masz nieprzekraczalny jaz/próg - np. na Bystrzycy odcięte feagmenty miewają po kilkaset metrów nawet. Próg powyżej i poniżej. Poza pstrągiem, wytłuczonym przez mięsiarzy dawno temu, nic tych progów nie pokona. Jazy z kolei blokują nawet troć. A ostatecznie tama się w końcu i tak rozleci/woda ją opłynie/zrobi się gdzieś dziura, bo bobry przesuną się gdzie indziej. I powtórzę - jak powyżej tamy nie było dobrych warunków, to bobry je stworzą. Jak warunki były (więcej wody) to znaczy też, że tama zostanie zmyta raczej szybciej, niż później. Jaz czy próg z kolei będzie trwał, remontowany dekady po tym, jak zniknął jakikolwiek sens jego istnienia, lub po prostu będzie tak zbudowany, że przyroda sobie z nim nie poradzi. A wydra nie wybije ci populacji ryb do zera. Po prostu wytłucze ryby większe. Ale niespodzianka - tych ryb większych i tak by w okolicy nie było, gdyby nie bobrowa tama. Jak ci kormoran ryby wytłucze - no to wina nie jest bobrowej tamy, tylko faktu, że tego szkodnika jest w Polsce ze 20 razy za dużo. I znów - tama niewiele tu zmienia. Musielibyśmy mieć przypadek, gdzie tama odcina kilka siedlisk ryb, i zarazem jest megatrwała i wytrzymuje roztopy/wezbrania. Czyli potrzebujemy tamy na korycie, którego brzegi są na tyle trwałe, że tamy nijak nie może rzeka ominąć, a jak już omija/opływa, to przeplyw jest tak duży, że ryba nie da rady. Musisz przyznać, że sporo warunków, dość trudnych do spełnienia, o ile tama nie jest betonowym jazem na uregulowanej rzece.

@@bezimienny_andzej6425 Mądrze mówisz. Nie ma konieczności utrzymywania w imię ekologii i "rybek co muszą źródło powąchać" wszystkich małych dopływów i strumyków w stanie dzikiem, utrudniającym człowiekowi życie. Powtarzam - wszystkich dla zasady! Te które są cenne przyrodniczo, należy chronić oczywiście.

Reach RX

A co to za wysokość 97 m n.p.m.?

Bo trzeba coś porządnie zrobić zpomysłem.dziękuję

Chodzi mi o wodę u źródła

Taka wode mozesz pic prosto ze zrodla... To co pijesz z kranu woda bym nie nazwal...

@@tawsrutra6374 dziękuję za odpowiedź

lepiej nie słuchać się losowych ludzi w internecie. to czy woda u źródła jest zdatna do picia nie jest regułą. natomiast woda w kranach w Polsce jest zdatna do picia w takim samym stopniu jak woda butelkowana.

dodatkowo na samym początku filmu pokazany jest dopływ nad źródłem który zawalony jest śmieciami w których niewiadomo co się znajduje. w takim wypadku nawet po przegotowaniu w wodzie mogą znajdować się np metale ciężkie. pojedynczo raczej cię nie zabiją ale długa ekspozycja sprzyja rozwojowi chorób.

Raczej nad rzekami budują mosty, co innego sprawa jeśli droga idzie przez torfowiska, to chyba nie trzeba mówić co się dzieje. Ale jeździć też trzeba gdzieś. Jak się zachowuje równowagę między budową a przyrodą to jest w miarę ok.

Ok, pod koniec filmu jest odpowiedź na moje pytanie. Trzeba uwolnić rzekę od bobrowej tamy

Nie wiem skąd taki wniosek. To są przeszkody tymczasowe.

@@larrydzemorsky1777 Bobry stale naprawiają i utrzymują taką tamę. Może ona tam stać nawet kilka lat. Nie sądzę, że z punktu widzenia ryb, można to nazwać tymczasową przeszkodą

Kilka lat to wciąż tymczasowa skala z punktu widzenia genetyki populacji. Tutaj ważne jest co innego - taka tama odcina 200 metrów rzeki. To jej znikoma część.

@@foxcity00 tylko nie wpływa znacząco, nie zmniejszyła przepływu ani nie zmieniła dna rzeki

lub wiatr przywiał

@@marcelblaut3692 Wyznaczone granice działki. Swoją drogą to ciekawe że na działkach prywatnych przyroda ma się lepiej niż w lasach państwowych.

Proszę pana, chodzę sobie do osiedlowego sklepu i systematycznie na półce wyprzedażowej znajduję twaróg śmietankowy, w kostkach po 200g, który w normalnej cenie sprzedał się w ilości ok. 5-8 sztuk. Reszta kilkukilogramowego kartonu idzie na promocję dwa dni przed "terminem ważności". I się sprzedaje ale raczej nie bardzo. Wczoraj widziałem podobną historię z serkiem homogenizowanym. I tak dzień w dzień z różnymi asortymentami towarów pochodzących od zwierząt hodowlanych. Jak sobie wyobrażę ile musiała zjeść na darmo siana i wypierdzieć metanu krowa, która wyprodukowała te kilkadziesiąt do stu litrów mleka, żeby wyprodukować ten KARTON sera... Krowa oczywiście jest objęta opieką weterynaryjną i jak zachoruje to dostaje leki weterynaryjne w dawkach "końskich". Wiem jak wyglądają opakowania antybiotyków stosowanych na farmach- po pół kilo i więcej wsypywanych do wody, paszy. Opakowania teoretycznie są spalane, ale trzeba je załadować, przewieźć, składować przed spaleniem, a to co z nich zostanie pozostawić na składowisku odpadów niebezpiecznych. Raz miałem styczność z 5 kilowym workiem samych woreczków po amoksycylinie. A to tylko urobek jednego przedsiębiorstwa rolnego z w sumie niewielkiego okresu czasu. Przy każdej operacji podniesienia i przerzucenia wyrzuca z siebie taki worek tyle pyłu że starczy na kilka tabletek. Może w sumie i na całą tygodniową kurację człowieka. Polska wytwarza kosmiczne ilości mleka i jego przetworów w stosunku do ilości spożywanych przez jej mieszkańców. A efektem tego jest m. in. niszczenie ekosystemów rzek, co przekłada się na suszę na co dzień i powodzie przy większych opadach oraz systematyczne obniżanie poziomów wód gruntowych, związanemu z m. in. meliorowaniem terenów w celu produkcji paszy. Temat rzeka...

Pewnie jednorazowo bez problemu, ale te śmieci jednak mocno zniechęcają.

Sprzątanie dzikich wysypisk to kompetencje właścicieli działek/gminy. Ale powodzenia w zbieraniu wielu ton napotkanych śmieci w czasie pracy :)