Bo wtedy filmy robili ludzie a nie korporacje, i nie były finansowane z systemu banksterskiego, który ma interes nas tak czy inaczej programować (wajcha się zmienia). Wtedy zbierałeś drobny % obecnego budżetu i zamiast wpychać więcej cgi to knułeś jak zrobić dobry scenariusz oparty o praktyczne efekty i wyciskałeś ile się da z aktorów (którzy czasem nawet za to płacili zdrowiem z powodu zbyt dużych emocji)
film ma sporo wad które po latach jeszcze bardziej uwierają np. zostawienie childsa samego w razie jakby Blair wrócił do bazy albo budowanie ufo po tą szopą. Jak Blair w ciągu tych 24h (może ciut wiecej) to wszystko zbudował ? Gdzie wyrzucał śnieg i co jeżeli ktoś nagle przyszedł zobaczyć co u niego a on tam kopie xd ? Naulus też odchodzi pod koniec filmu aby zobaczyć co z garrym nie mówiąc nic Mcreademu. Albo dotykanie ustami ołówka którym wcześniej dotykał tego obcego z norweskiej bazy ;0 jest tego dużo wiecej
Ja dalej nie rozumiem jak ten film mógł dostać nominacje do złotej maliny za soundtrack. Naprawdę muzyka w filmie dodała tak niesamowitego klimatu. O niebo bardziej mi się podobała od tak wychwalanego ,,Omenu''
No i elegancka recenzja ;) Obejrzyj parę razy żeby wyłapać smaczki. Zakończenie nie jest takie oczywiste(jest parę teorii na jego temat, z czego najlepsza wydaje mi się ta że jeden z ocalałych jest cosiem i specjalnie chce zamarznąć ponownie, aby zyskać kolejną szansę gdy ktoś go odnajdzie). I scena gdzie doktorek na tym kompie symulację robi jest dosyć sensowna - gdyby taka istota wydostała się na ląd, np do miasta to masakra i to w cichutki sposób. Ludzkość nawet by nie zauważyła że przestała istnieć :) Jeszcze co do prequela to można obadać ale jak zna się klasyka już na pamięć. Wtedy jako taki smaczek można zobaczyć, chociaż jest to nieporównywalnie gorszy film, by nie rzec spaprany. Z sentymentu widziałem i kilka rzeczy(tja) nawet mi się tam podobało.
Czy to ptak czy to samolot? Nie, to retro recenzje. Efekty specjalne były, ba nadal są fenomenalne. Świetny motyw psychologiczny postaci. Widz potrafi wczuć się w tą trudną sytulacje i to trzyma w napięciu do samego końca.
The Thing to mój ulubiony horror sf.Oglądam go średnio 2 razy w roku,scena z psami wciąż robi na mnie wrażenie,te odgłosy które wydaje istota,po prostu ciary na plecach za każdym razem kiedy to oglądam.
Jeśli podobał Ci się ten film to polecam też "Muchę" Cronenberga, choćby dla samych efektów specjalnych warto. Ale zaznaczam, że lepiej na filmie nie jeść:-)
Rzeczywiście świetny film. Dla mnie niesamowity jest również z 2001 "Inni". Genialny, zaskakujący. Nie ma "potwór" biegających za bohaterami, a stale trzyma w napięciu.
2:40 no nie wierze że nie widziałeś tego filmu wcześniej. Aż musiałem zastopować żeby to napisać. Wstyd i hańba normalnie. Dla mnie to absolutna czołówka horrorów i już jako smark to oglądałem obsrany okrutnie. Co jakiś czas sobie oglądam i w tej chwili widziałem cosia już ze dwadzieścia razy lekką ręką. Uwielbiam ten klimat jest niepowtarzalny. A efekty? Ni zmienił bym ich za nic bo nadal są wg. mnie genialne i straszne. Dla mnie to bez zastanowienia 10/10 od jakichś 20 paru lat. Ok a teraz kontynuuję Twoje "wypociny" :) Obym nie musiał edytować tego komentarza bo uwielbiam ten kanał :)
Mój pierwszy horror. Lat miałam 9. Ja nie wiem, że rodzice takie rzeczy pozwalali oglądać ... :D Ale tak mi się po tym filmie gatunek spodobał, że w wypożyczalni w ciągu miesiąca wszystkie pozostałe horrory obejrzałam. Dla mnie wszystkie mają klimat, nawet największe szmiry :)
Co za piękne czasy. Było się małym szczylem a wszyscy mieli wywalone co oglądasz, szło się do wypożyczalni i nikt nie miał problemu że Ci horror psychikę spaczy xD. Jak dziś pamiętam jak za gówniarza leciałam do kiosku po Twój Weekend dla brata... 😂 Piękne czasy!
Obejrzałem po raz drugi bo pierwszy raz widziałem ten film właśnie po Twojej recenzji i teraz spodobał mi się jeszcze bardziej,fantastyczny klimat i muzyka.Dla mnie solidna 8 albo 8,5 😊
Zazdroszczę. Zobaczyć ten film pierwszy raz jako dojrzały kinoman, to musiało być COŚ :) Ja też miałem uwagi co do finału i kilku jakby nienaturalnych zachowań i samego egzotycznego doboru charakterów na naukowców. Film miał u mnie dychę, ale coś mnie gryzło i nie pasowało. Aż do momentu jak zobaczyłem Spotkania na krańcu świata. W kontekście omawianego filmu polecam. I zrozumiałem, że realizm charakterologiczny jest w filmie Coś znacznie większy niż przypuszczałem i skali punktowej mi teraz brakuje, bo przydałoby się jeszcze cosik dodać. Finał jest spójny. On wynika z postaci i wizji ekranowej bohaterskości z lat 80. W Obcym de facto finał jest identyczny. Daje furtkę na następne części, bo finałowe zniszczenie zła po całej galopadzie prób wcześniejszych jest takie z lekkim znakiem zapytania czy wystarczylo. Ten znak zapytania jest zasiany w umyśle widza dociekliwego. Reszta widzów ma katharsis - udało się i człowiek jest zdolny to zło pokonać. Dum dum, dum dum ... PS. Super że robisz takie recenzje. Trzeba przybliżać takie hity, bo początkujący kinomani nie czują, co jest oryginalne a co odtwórcze w obecnych filmach. A robisz to bardzo ludzko i rzeczowo. Może kiedyś się skusisz na np Ostatniego cesarza i omówienie klasyków biograficznych. Bo dziś takich produkcji jest pełno i są makabrycznie zapominalne i nudne. Pozdrawiam.
Dzisiaj odkryłem ten kanał i od razu obejrzałem kilka odcinków. Bardzo fajnie opowiadasz, umiesz przykuć uwagę na te kilkadziesiąt minut. Nie jestem jakimś maniakiem kina, ale na pewno będę śledzić ten kanał. Co do "Cosia" to film oczywiście klasyka, a prequel jak najbardziej polecam bo niby wyjaśnia motyw z Norwegami i psem (co skrytykowałeś w tej rece), ale robi to w bardzo przemyślany sposób.
The Thing to film ponadczasowy który nigdy mi się chyba nie znudzi :D Obejrzałem go po raz pierwszy ponad rok temu ale efekty specjalne, klimat i soundtrack przewyższają dzisiejsze horrory o głowę. W tym tygodniu oglądałem The Thing 2 razy a jeszcze w sobotę obejrzę 3 raz. Tak dobry jest ten film :D Sam prequel też jest całkiem porządny choć ma kilka nieścisłości i niezgodności z pierwowzorem. Do tego efekty specjalne są tam gorsze niż w The Thing z 1982 co jest naprawdę ewenementem by stary film miał lepsze efekty specjalne niż film wydany 29 lat później. Niestety nie było to podobno głównym zamierzeniem filmu bo mieli przygotowane i zrobione praktyczne modele potworów pod postacią których Cosiek się ujawniał ale z jakichś tam powodów musieli użyć efektów komputerowych. A szkoda, bo na filmiku pokazującym te nie-komputerowe kreatury wyglądały one naprawdę genialnie!
Świetny film wdg mnie jeden z najlepszych hororrów, mi wystarczyła jedna scena aby wyróżnić ten horror z 1982 roku od ok 80% innych filmów z tego gatunku zaraz na początku akcji w tej psiarni reakcja Kurta Russela jest taka prawdziwa, widząc co się dzieje włącza on alarm i dalej akcja nabiera tempa.Postacie w tym filmie nie zachowują się jak pieprzeni statyści których jedynym zadaniem jest zagranie dobrze swojej śmierci,a tak jest w większości horrorów taki przykład puste ciemne pomieszczenie słychać niepokojące odgłosy a bohater/ka zachowuję się w sposób irracjonalny nie zgodny z ludzkim instyktem łądując się do tego pomieszczenia.Tylko dlatego żeby nie zawięsć scenarzystów i ekipy od efektów specjalnych .
Zazdroszczę Ci, ze obejrzałeś go teraz po raz pierwszy. Chociaż można go ogladać wiele, wiele razy. Jedna z moich ukochanych scen to badanie krwi uczestników wyprawy w szalkach. Nie potrzeba żadnych efektów , prawda? Chociaż uważam,że efekty w tym filmieroku 1982 nie zestarzały się tak bardzo
Świetna recenzja, obejrzałam film, raz o mało co nie dostałam zawału podczas jego oglądania, ale naprawdę docenić trzeba kunszt filmowy twórców, top10 :)
jeżeli chodzi o zakończenie, to chyba było tak, że miało być ono "otwarte"...nie do końca było pewne czy Coś zostało pokonane i Child's nie był zarażony, dlatego McReady mówi pod sam koniec, że "może lepiej jeżeli nikt ich nie znajdzie i zamarzną" czy coś w tym stylu.
Jeśli podobał ci sie ten film to koniecznie obejrzyj "Inwazje porywaczy ciał" z 1978 oraz nowsza wersję "Porywacze ciał' z 1993. z kosmicznych potworków polecam tez film "Blob" z 1988 choć to trochę komedio-horror.
Mój ulubiony horror i jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam. Niby tylko horror, ale jest to film wielopłaszczyznowy z wieloma odniesieniami do ówczesnej sytuacji politycznej na świecie. Trzeba obejrzeć kilka razy, aby znaleźć wszystkie "smaczki" w tym filmie.
Zawsze zazdroszcze ludziom, gdy mowia, ze go jeszcze nie ogladali :) Moj absolutny nr. 1 ze wszystkich obejrzanych filmow! Cos przebakiwano ostatnio, ze ma powstac nowa wersja, bo ktos odnalazl rozszezony skrypt Campbella. Mam nadzieje, ze za produkcje wezmie sie ktos kto ma jakiekolwiek pojecie o temacie, np. tworcy serialu "Czarnobyl" - chyba pierwszy raz po "The Thing" spotkalem sie z tak klaustrofobicznym klimatem! Recka calkiem git!
Po prostu klasyk co tu dużo mówić Za dzieciaka w tv 90' miałem koszmary Teraz to dopiero się docenia po latach, również dzięki Michałowi 😉, jaki to majstersztyk
Jeden z moich ulubionych filmów. Znakomita produkcja z rewelacyjnym zakończeniem. Po prostu genialny film. Dla mnie jeden z najlepszych horrorów SF w historii.
Ja wracam do tego filmu tak średnio co dwa może trzy lata. Wiem, że ta produkcja mi się nigdy nie znudzi. Chciałbym kiedyś zobaczyć alternatywne zakończenie filmu. Wiem, że w sumie powstały trzy różne zakończenia. Te, które mamy w filmie. Drugie, w którym MacReady zostaje uratowany. I trzecie podobno jakieś hardcorowe i to w szczególności chciałbym zobaczyć. Dzięki za opowiedzenie o tym filmie. Świetna robota. pozdrawiam.
Ten film to moja trauma z dzieciństwa. Koniec lat 80tych. Ja jakieś 8-9 lat. Obejrzany u kuzyna, co to miał video z hameryki. Do dzisiaj mam stany lękowe jak słyszę o tym filmie. Spróbuje obejrzeć recenzję i zasnąć dzisiaj :)
Odnośnie nacinania palców w filmach- no dokładnie to samo zawsze myślę! :D Najgorsze miejsce, żeby się zaciąć i potem ciągle krwawić. :) No chyba, że akurat nie ma się czasu na krwawienie. ;)
Ty właśnie przypomniało mi się... Secret Invasion od MCU i Skrule ze swoimi mocami to mogło być dobre jak Coś szpiegostwo i paranoja taaa mogłoby oczywiście wyszło jak wyszło.
Film , bardzo dobry . Oglądałem jak byłem mały pierwszy raz byl bardzo straszny . Oglądałem dość niedawno znowu i dość straszny . Ten nowy film całkiem dobry .
Film zjechany w czasach wydania, dzisiaj to kult klasyk. Ale nie bez powodu. Szkoda ze gnioty z naszych czasow za 20-30 lat raczej nie osiagna tego samego rezultatu...I to wszystko co mozna by powiedziec o jakosci dzisiejszego kina.
Obejrzyj sobie taki film (albo nawet całą serię jak Ci się spodoba) pod tytułem "gatunek". Te filmy obok obcego predatora i terminatora są moimi horrorami dzieciństwa
Nie mogę znaleźć wśród twoich filmów recenzji filmu Głębia/Otchłań/Abyss z 1989 roku. Co myślisz o tym dziele? Też potężne zasoby poszły na przygotowanie scenerii. Jest to mój drugi film po The Thing jako najlepszy i robiący największe wrażenie w erze VHS. Poza tym jeśli nie oglądałeś tego sequela Coś który opowiada o tym, co się działo w bazie u Norwegów, to w sumie mogę polecić. Też byłem negatywnie nastawiony a był nawet ok. Pozdrawiam
Oglądałem z 15 lat temu w tv, ale końcówka, wydaje mi się, była inna. Zostaje ich dwóch i nie wiadomo czy jeden z nich nie jest "czymś" a w dali słychać helikopter. Nie jestem pewien, bo dawno i nie na trzeźwo oglądałem.
Nie oglądałem dawno tego filmu, ale wydaje mi się że jednak kończył się dość ciekawie (tu się nie zgodzę z oceną finału) - dwóch facetów siedzi po środku lodu z pożarem stacji w tle i żaden z nich nie wie czy ten drugi nie jest mimo wszystko też "tym czymś"...:). Nie wiadomo czy to koniec. Muzyka zgoda, że kapitalna, ale pamiętam że się zdziwiłem że to Ennio Morricone ją napisał... W każdym razie świetna, jak i również trochę przypominająca klimatem ścieżkę dźwiękową Predatora (który był później nakręcony) .
Jak ten film trafił do Polski to była era VHS i złoty okres dal tych wszystkich genialnych filmów . Miało się wtedy naście lat i filmy były dostępne tylko na giełdzie i ten tytuł to był jeden z kilku tytułow gdzie oglądając naprawdę można było się przestraszyć
Carpenter zrobił co najmniej dwa wybitne filmy - ten i Halloween ale ten facet kręcił same zajebiste tytuły - film po filmie - w latach 80-tych. No, same majstersztyki. Tylko prawdziwi mistrzowie mieli taką serię rewelacyjnych tytułów jeden po drugim. Jakiś śmieszny Nolan czy Tarantino mogą Carpenterowi buty pucować.
Spoko wybaczone ;) Ogólnie gust filmowy podobny mamy :) Szacun za recenzję "Kleru' - jota w jotę się zgadzam. PS. Czekam na miesiąc lub pół roku z Hitchcockiem ;)
Święta prawda z tą grą aktorską psów. Kilka lat temu oglądałem po raz setny (od 7 roku życia w 1988, gdy kumpel z klasy wkradł dla mnie z domu VHSa ) ten film wraz z moją wierną psiną leżącą obok na kanapie, która jak to pies miała zawsze kompletnie gdzieś, to co wyświetlane jest na ekranie i co słychać z głośników. Wtem podczas sceny w psiarni, gdy usłyszała piski i skomlenie huskych, położyła uszy po sobie i zaczęła się oblizywać ze strachu. Pomyślałem wtedy dwie rzeczy. O kurcze! - dobry horror jest w stanie wystraszyć nawet zwierzę, oraz czym oni wystraszyli te psy, że brzmiały tak autentycznie. Jeśli na sali jest lekarz, to może wytłumaczy nam, czemu do badań pobiera się krew z palca, bo bezpośrednio z żyły bierze się tylko, gdy potrzebna jest większa ilość. Co prawda palec jedynie się nakłuwa a nie chlasta nożem, ale może miał to być element horroru powodujący u widzów większe ciarki na plecach niż odgryzanie głów i kończyn?
Ten film przełamał międzygatunkową barierę w sztuce. Dzięki za ten materiał. Już myślałem, że się zezgredziłem,skoro uważam, iż obecne filmy nie dorastają do pięt tym z lat 80'ych. Widocznie w tamtych czasach byliśmy u szczytu paraboli, gdy zachowane były idealne proporcje pomiędzy scenariuszem, aktorstwem i efektami.
Witaj. Podpowiesz gdzie o Coś mogę poczytać, posłuchać? Chodzi mi między innymi o te perypetie w temacie kompozycji muzycznych do filmu, miksach Carpentera dokonanych na muzyce Morrikone. Z góry dziękuję. Pozdrawiam.
DZIĘKUJĘ. Dziś obejrzałem, ponownie The Making Of The Thing (1982) I były wspomniane przez ciebie "momenty" Michale. Zwyczajnie tak dawno temu to było, gdy oglądałem, że zwyczajnie umknęło to z mojej pamięci. Jeszcze raz Ci dziękuję i pozdrawiam.
A jeszcze: w slasherach to oni nie idą zrobić siku. W zasadzie rozumiałabym,ze ktoś idzie , zgodnie z wieloletnim przyzwyczajeniem . zrobić siku w samotności, ale nie! Oni idą samotnie sprawdzić, co tam tak sapie za drzwiami, w tunelu, albo w lesie:)
Widzę ze zakonnica mocno weszła w krem :-)ja od siebie polecam cos z 2011. Dla mnie to był bardzo dobry film. Mimo ze wersje z 1982 znam niemal na pamięć a książkę czytałam 2 razy. Tak wiec warto obejrzeć ale może za jakiś czas
Jeśli chodzi o mnie to uważam , że końcówka jest bardzo dobra . Wyjaśniam : przez chwilę obydwaj bohaterowie byli rozdzieleni i nie wiadomo czy któryś z nich nie jest zainfekowany , jeden nie ufa drugiemu .
Masz rację - to jest trochę tak, że pierwotnie bardzo, bardzo ciekawiło to, co przeżyli ci norwegowie, skąd ten pies i wycięty spodek, jaka była historia trupa na fotelu. Ja oglądałem film ledwie kilka lat po premierze i ta świadomość tajemnicy fascynowała a wyobraźnia buzowała jak rosół w poniedziałek. Myślałem - jakby było fajnie zobaczyć taki film, ale tak naprawdę to chyba każdy rozgrywał ten prolog we własnej głowie. Prequel można obejrzeć, nie będzie się go wspominać latami, ale nie gwałci on marki jak np. Alien vs Predator czy Szklana Pułapka 5
Gdy ja ten film widziałem po raz pierwszy (na kasecie VHS), miał tłumaczenie tytułu "Rzecz". Moim zdaniem brzmi to bardziej złowrogo niż "Coś". I poprawniej. "Thing" to właśnie "rzecz", zaś z "the" to już bardziej "Rzecz" pisana wielką literą. Pozdrawiam serdecznie :)
Specjalista od efektów specjalnych został przez samego Carpentera przymusowo wysłany na kurację psychiatryczną i wypoczynek gdyż ten był tak wycieńczony tytaniczną pracą brakiem snu ze był wrakiem człowieka mozna o tym przeczytać .Ja po prostu nie mam słów.
Wspomnienia historii którą opowiadał mój znajomy pytając drugiego znajomego..." 1-masz jakieś nowe horrory?? 2- mam..1- jakie?? ...2 - coś..1- no ale jakie..2 no urwa Coś...1 - jprdl..:D
Miałem tego pecha, że wpierw czytałem nowelę Johna W. Campbella Jr i znałem treść. Ale muszę przyznać, że film jest znakomity. A sceny w norweskiej bazie - genialne! Ale zdecydowanie efekty specjalne są nazbyt efekciarskie i trącą myszką. Przy tym co zaprezentowano w "Obcym", "Terminatorze" lub "Predatorze" wyglądają jak z repertuaru kina klasy "B" niestety. Reszta - ZNAKOMITA. I dobrze, że nie nakręcili remake'u, bo myślę, że zamiast czegoś na kształt "Obcego 2" wyszedłby "Predator 2". PS: Horror? To może "The Prophecy" z 1995 r.? Genialne role Christophera Walkena i Viggo Mortensena i bardzo wciągająca (oparta mocno na żydowskiej Kabale) akcja?
Jeśli oglądałeś film, to nowela jest bardzo podobna. Z tego co pamiętam opublikował je Fenix1 w 1990 r. (pod tytułem - "Kim jesteś?" ) Niektóre szczegóły są inne (tam krew reaguje inaczej na "badanie"), ale to drobiazgi. Choć oczywiście, film jest bardziej plastyczny i mocniej przemawia do wyobraźni.
Szczerze nie polubiłam się Alienem i obejrzałam z trudem, The Thing jest moim ulubieńcem tak jak pierwsze trzy części Laleczki Chucky. To samo z Haloween nie zachwycił mnie ani nie przestraszył był dla mnie trochę nudny. Oglądałam The thing tyle razy że zaczęłam klatka po klatce oglądając film analizować jak zabijała ta istota i kiedy, cały czas mnie zastanawia dlaczego nikt jeszcze nie zrobił dogłębnej analizy tego monstra gdzie Alien ma tego multum. Tak bardzo uwielbiam Thinga że zaczęłam też analizę zasymilowanego organizmu jak działa i jak to przebiega gdy już jest całkowicie stały. Nie powiedziałabym że remake odpowiada na pytanie co się tam stało, ba mogę stwierdzić że to samo praktycznie co mamy w oryginale. Jest okropne CGI i tak naprawdę klimat został trochę zabity, najlepsza scena i moim ulubieńcem jest Splitface jak gania ocalałych po obiekcie :D Chyba się sugerowali Jurassic Parkiem. Najlepiej kiedy jest zamieć śnieżna, zimno w uj i włączasz The Thing przy padającym śniegu....kocham
Jeśli chodzi o scenę gdzie doktorek szaleje z pistoletem, to dla mnie jest ona ok - taki motyw z Lovecrafta, gdzie człowiek uświadamia sobie prawdę i chce za wszelką cenę zdusić ją w jakikolwiek sposób. Może to było trochę zbyt gwałtowne, ale nie powiedział bym że kiepskie :) Zgadzam się za to z finałem - zbyt krótki i mało dramatyzmu. Świeżo po obejrzeniu jestem bardzo zadowolony, ciekawe czy za jakis czas też uznam 10/10 :D
Mysle, ze za 40 lat ludzie beda tak smao mowili o naszych czasach. Oczywiscie, ze wychodzi masa zlych filmow, ale jest naprawde wiele wybitnych. Po prostu zeby staly sie kultowe musi minac wiele lat. Np Blade Runner tez nie mial zbyt dobrych recenzji, gdy powstawal. Na to trzeba czasu, zeby spojrzec z perspektywy.
Raczej nie będzie takiego miesiąca, ponieważ jego ostatnie chyba ze trzy filmy były na kanale już ale powiem Ci, że Labirynt dałem 8/10 i bardzoo mi sie podobał a Villeneuve'a uwielbiam, co można z resztą łatwo wyniowskować, skoro Arival i Blade Runner to jedne z moich ulubionych filmów tego wieku :D