Fajny materiał. Na popularność tego amerykanskiego pick upa bym upatrywał w innej kwestii. Jak mam kupić suva lub inne podobnych gabarytów europejskie auto za 200k z 2 litrowym dieslem pod maską, który będzie palić ok 10 litrów ropy, to w podobnym roczniku moge mieć Ram z V8, normą euro6, pozbawionego ekokagańców w postaci dpf i horendalnie drogich wtrysków, z trwalszymi podzespołami oraz przede wszystkim tańszym w serwisowaniu, do ktorego mogę dodatkowo założyć LPG z 150 litrowym zbiornikiem (lub nawet 2x po 100 litrów tj toroid pod paką i walec na pace) na którym bez problemu pokonam 800km i sumarycznie mieć pojazd tańszy w eksploatacji. Minus jedynie takie, że gabaryt znacznie większy, bo te europejskie full size kończą się na długości ok 5.2m i szerokości ok 2.2m (z lusterkami) podczas gdy amerykaniec bedzie o metr dłuższy i 20cm szerszy, co czuć w środku i wszelkie manewry czy parkowanie w galeriach, pod marektem czy nawet przed blokiem to będzie utrapienie 😂
Trochę się z Tobą nie zgadzam, to właśnie w Europie pickupy to moda, symbol statusu i 99 % nie jest wykorzystywana z przeznaczeniem, w USA jednak pracujące pickupy to dużo większy odsetek niż w Europie. Natomiast w USA jest ich więcej z trzech powodów: 1. Tanie paliwo - zwłaszcza jeśli porównamy do zarobków. 2. Te same pickupy można kupić też w Europie, ale cena jest od 50% do 100% wyższa niż w USA ( żeby było śmieszniej europejskie Mercedesy, Porsche czy BMW są w USA tańsze o 10-20% niż w Europie). 3. I najważniejsze: Ograniczenia masy pojazdów i zestawów dopuszczalnych do prowadzenia z europejską kat B prawa jazdy. W Europie 3,5 tony, w USA prawie 12 ton.
Masz rację, co do mody w Europie. I rzeczywiście pickupy w USA są używane powszechnie do roboty. W filmie nie twierdzę, że nie są. Tak naprawdę robotę, którą w Europie robi się dostawczakami typu Transit/Transporter/Traffic/itp., tu najczęściej wykonuje się z pomocą pickupa. One są podstawą transportu wszelkiej maści małych firm i rzemieślników. Dostawczaki też, ale w znacznie mniejszym stopniu. Natomiast pickupy to bardzo popularny też wybór osób, które nimi ani nie pracują ani nie jeżdżą w teren itp. To dla bardzo wielu po prostu kwestia statusu i mody. Wypasione i zawsze czyste pickupy są tu wszędzie. Co, do Twoich 3 punktów, to się z nimi zgadzam. To też są powody ich popularności. Uważam jednak, że kwestia kulturowa i miejsce pickupa w rozwoju Stanów, to bardzo ważny element ich popularności.
@@StanySkupienia Moim zdaniem pickupy w USA nie zupełnie służą do podkreślenia statusu, przynajmniej nie wszędzie, a mam na to takie argumenty: - ani Cadillac Escalade w wersji pickup, ani Lincoln Blackwood a potem Mark LT nie stały się hitami sprzedażowymi, w przeciwieństwie do swoich osobowych wersji. - Mercedes też miał jakieś powody żeby nie wprowadzać modelu X na amerykański rynek. - Toyota mogła by do Tundry przykleić znaczek Lexusa o sprzedawać to jako pickupa premium ale tego też nie robi.
@@lukaszbryczysz7192 Ale moje odniesienie do statusu dotyczy bardziej stylu życia i ich generalnego wizerunku w tutejszej kulturze. Luksusowe wersje pickupów są atrakcyjne dla ludzi, dla których pick-up jako taki to obiekt pożądania. Dla tych osób wypasiony „truck” to automatyczny wybór, szczególnie dla facetów. Z tego, co czytałem Mercedes nie wszedł na rynek pick-upów w US, bo z badań im wyszło, że Amerykanie są w tej kwestii bardzo konserwatywni i przywiązani do istniejących marek i za dużo kosztowałoby ich budowanie na tym rynku pozycji od zera. Do tego ich X wielkością odpowiada klasie mid-size, a większa część rynkowego tortu jest w klasie full-size, gdzie nie mają żadnego doświadczenia (a X to w sumie lepiej wyposażona Navara). Warto też pamiętać, że obecnie ceny wysokich wersji wyposażenia popularnych marek są już w rejonach cen aut premium, czego klienci mają świadomość siłą rzeczy jest to zakup statusowy. Ale nie będę o szczegóły kruszył kopii. Pozdrawiam!
@@StanySkupienia Tak ,tutaj sie zgodze,kilka lat temu model 150 Ford a,bylo kupowany przez najbogatrzych obywayeli US, oczywiscie jako trzeci- czwarty,w domu. I chyba nawet ten model wyciagnal firmeF, jako pierewsza z finansowych klopotow.
Też jeżdżę takim Dodge Ram 1500. Szukając auta do pracy proponowali mi forda tranzita.... w dieslu (fuj) i rozważałem tez pickupa, najeździłem się każdym modelem.... kupiłem dodga dakote.... potem rama.... zakochałęm się w tych autach i nie chcę już innego. Przewiozę narzędzia, sprzet, motocykl, pociągne lawetę a w środku jest ładny i mega wygodny żeby jechać z rodziną na wakacje czy na zakupy. Nie zamieniłbym tego auta na inne. U was w stanach jest więcej szpeju do tych aut, niestety u nas za mało jest wszelkich przydtanych dodatków. Widać to moje auto na moich filmach. Pozdrowienia z Żuław.
Mialem Ram 1500 teraz Ford f150 2017 3.5L off road obydwa kupilem nowe polecam kazdemu kto posiada dom wygoda nie wspomne o nieprzewidzialnych warunkach zimowych tym dojedziesz w wiekszosci wszedzie.
Widziałem ostatnio amerykański filmik o pick upach w USA. Po kryzysie paliwowym bardzo długo ograniczenia emisji, spalania i jakieś dodatkowe opłaty były dla nich łagodniejsze niż dla osobówek, to jeden z ważnych powodów popularności tych aut. Chyba do dzisiaj jakieś ulgi są.
Sens to ma ta Honda Odysei, która stoi w tle i to właśnie w europie, bo spala tyle co jakiś gówniane autko, mieści do środka trzy razy więcej i jedzie przy nim jak rakieta, nie psując się co chwile - jak to japoński amerykański samochód..
Co do spalania to nie do końca pali jak inne autko. Samochód o aerodynamice kiosku ruchu o wadze + 2tony . Musi spalić więcej od średniego kombi. Ale komfort podróży nie do przebicia. Ale oferuje znacznie więcej niż pickup.
Generalnie miejsca parkingowe są znacznie większe niż w Europie, co ułatwia sprawę, ale w miastach (szczególnie we wschodniej części Stanów, gdzie zabudowa jest gęstsza) czasem trzeba się nagimnastykować, żeby zaparkować coś takiego.
Po pierwsze to jest stylówa a po drugie ludzie w większych autach czują się po prostu bezpieczniej. Z tego samego powodu tak popularne w Europie są SUVy z napędem na jedną oś xD
Zależy do czego Ci potrzebny. Jak nie będziesz korzystać z paki do wożenia jakichś brudnych klamotów/sportowych akcesoriów itp., ani ciągnął ciężkiej przyczepy, to Grand Cherokee w Polsce będzie pewnie lepszym rozwiązanie. Tym bardziej, że to też bardzo fajny samochód.
Jeżeli zajmujesz się budowlanka, masz farmę to tak inaczej zakup takiego auta aby tylko się pokazać nie ma sensu, co innego w przypadku wersji "usportowionych" czyli Raptor Shelby etc , wtedy jak najbardziej taki zakup sprawi ogromną radość właścicielowi
Tak,do kamienia,landskejpingu,mozna pociagnac wiele,dupa lawete,kamper ,RV, Ale jesli chodzi o nosnosc,(capacity) to slabo, czy to ram,czy Tundra, jedna Tona(1000kg) I swiecisz po gwiazdach,chyba ze chcesz dowozic 15-20 Latino to Ok,mocy zawsze wystarczy.
Zależy do czego takie auto ma służyć. Jeśli do dalekich podróży autostradami to jak najbardziej. W takim np Krakowie, gdzie większość ulic w Śródmieściu jest jednokierunkowych poparkowanych z ibydwu stron, to słabo by było.
Jak przewiezie paletę cementu 1450kg czy 2 tony węgla to ma sens. Poniżej tych wartości to raczej bezużyteczny, bo do lżejszych rzeczy można podpiąć przyczepkę za passatem.
Od kikku lat jeżdżę na co dzień Amarokiem V6 i jestem tym samochodem zachwycony. Komfort jazdy, wyposażenie i osiągi jak w zupełnie sensownym SUVie, ładowność jak w dostawczaku, przyczepę po polu ciągnie jak traktor i takie też ma zdolności terenowe, a przy tym to V6 nawet znośnie brzmi względem 4 cylindrów konkurencji. Miałem okazję ostatnio pojeździć trochę RAMem znajomego i stwierdzam, że pod każdym względem to jest poziom wyżej niż Amarok, jak najbardziej ma sens i w tym kierunku chcę iść zmieniając samochód
Jak pickup to już heavy duty raczej. Najlepiej ford bo da całe z aluminium więc nie zardzewieją nigdy, robione w USA i mają najwięcej mocy oraz płaską podłogę z tyłu.
W 2007r sprowadziłem z US rocznego Rama 3gen po lifcie z 5.7hemi pod maską. Rzadkoscią wtedy u nas były Navary a co dopiero Ram... Prowadzę firmę budowlaną w Warszawie i jeździłem nim przez 13lat codziennie po Warszawie. Nigdy jego rozmiar mi nie przeszkadzał a wręcz przeciwnie bo zawsze mogłem zaparkować tam gdzie inni nie potrafili:) Bardzo dobrze wspominam bo jest to zupełnie inne auto a zrozumie to tylko ten kto nim jezdził...
Ja też je lubię. Mieszkając w Warszawie bym sobie takiego nie sprawił, ale rozumiem tych, którzy je kupują. Lubię nawet ich lekką „ciężarówkowatość”. Chociaż trzeba przyznać, że te najnowsze prowadzą się już znacznie lepiej i zwinniej jak na taką kupę żelaza na ramię.