Czy Francuzi są mili? | kasiakos.com 

Co maja powiedziec wlosi gdy maja 48 milionow turystow w rzymie,powinni strzelac z karabinow..Paryz jest przereklamowany wiecej tam turystyki biznesowej moze..

Nie wiem jak w Paryżu (chociaż byłam tam 2 dni), natomiast na północy i na południu Francji ludzie są mili i kontaktowi znacznie bardziej niż w Polsce. I bardzo cierpliwi. Nawet nie wiem jak często wściekałam się w duchu na tę powolność obsługi czy w sklepie czy w restauracji. Potem się przyzwyczaiłam i...było mi z tym super! Tam zobaczyłam, że można inaczej żyć.. A u nas ciągle ta sama gonitwa..jak te chomiki w tym kieracie. Gonimy zachód, bo już nie ma tej przepaści, jaka kiedyś nas dzieliła.. Ale jakim kosztem? 😜

Czyli trzeba się nauczyć mówić Francuzom: dzień dobry, przepraszam i dziękuję, bo jeśli nie, to Francuz albo się zapłacze albo będzie niemiły. U nas Kasiu też tego uczą już w przedszkolu, tym niemniej, jeśli nie powiesz "dzień dobry" to nikt z tego powodu nie będzie płakał, ani nie będzie chamem. Dziwnie duszny, wsteczny, zapyziały, wąski i nietolerancyjny jest ten francuski świat. Owszem, tam się przyjemnie odpoczywa i zwiedza, ale cieszę się że tam nie mieszkam. Wpaść tam i pozwiedzać owszem, porozmawiać z nimi też, czemu nie, ale żyć tam i znosić ich stetryczałe fochy, zmanierowanie czy fanaberie - jamais! Żyjąc gdziekolwiek indziej, nie musisz przestawiać sobie mózgu na cudze podobieństwo, żeby być rozumianym i akceptowanym. Ja olewam zdziwaczały francuski "kod kulturowy", bo mój własny - polski, europejski - jest na tyle uniwersalny że i oni powini go rozumieć. I pewnie rozumieją ale próżność powoduje, że Francuzi chcą więcej. Jest pewien zdrowy limit, do którego można taki lokalny kod przyswoić w każdym kraju gdy się tam mieszka, z powodów czysto praktycznych, by zyło się łatwiej poza własym krajem. Ale francuskim wytresowanym kameleonem, paplającym według ich utartych "wzorców, kodów, kalek" być nie zamierzam. Dowartościowuje to jedynie ich i utwiedza w ich stetryczałej "wyższości". Ale jeśli oni będą szanowali moją kulturę i ją przyswajali, ja, na zasadzie wzajemności, mogę szanować ich. Ale nic na wyrost, nie ma sensu małpować Francuzów. Naród jak każdy inny. Te ich bajki o własnej "wyjątkowości" niech mają na swój prywatny lokalny użytek.

Warszawiacy też tacy są!!

Na calym swiecie to kelner mowi gosciom dzien dobry a nie odwrotnie. Mieszkam w Kanadzie i bylismy kilka razy w Quebec w Montrealu. Wiecej tam nie pojedziemy bo francuzi sa bardzo chamscy. Zapytani o droge zawsze pokaza zly kierunek i bardzo sie ciesza, ze kogos oszukali. Kanada jest 2 jezyczna wiec francuzi powinni mowic rowniez po angielsku. W restauracji zaczelismy mowic po angielsku i kelner stwierdzil, ze nie zna tego jezyka. Nie, to nie. Wstalismy zeby opuscic ten lokal i kelner nagle przypomnial sobie, ze zna angielski. Taka sama sytuacje mielismy w kilku sklepach. Francuzi uwazaja , ze francuski jezyk jest jedynym jezykiem, ktory wszyscy MUSZA znac. No nie musza. Gdziekolwiek sie znajduja sa halasliwi . Nie obchodzi ich absolutnie, ze w ich towarzystwie jest jedyna osoba ,ktora tego nie zna tego jezyka. Znajac np. angielski i tak wszyscy rozmawiaja ignoruja obcojezyczne osoby. Bedac wsrod wlochow wszyscy wiedzieli, ze znam tylko polski i angielski a oni wszyscy starali sie rozmawiac po angielsku. Dlatego w calej Kanadzie nie lubi sie francuzow. Przykre ale prawdziwe. N o i jeszcze jedna rzecz, francuz zawsze kogos w pracy zakabluje, poskarzy i to bez skrupulow. Bylam swiadkiem jak zostala wyrzucona z pracy kobieta, ktora miala na utrzymaniu male dziecko bo francuzka na nia naskarzyla i jeszcze sprawe mocno ubarwila. Wredny to narod.

Bardzo dobrze to ujęłaś 👏. Godzina dojazdu i godzina powrotu do domu i to jest minimum. Co się dziwić że są zmeczeni. Osobiście pracuje 50 godzin tygodniowo. Kelnerzy są uprzejmni z reguły. Dla mnie to turyści są źle wychowani i czasem po prostu nie do zniesienia. Potwierdzam że Francuzi są przekochani, mili i kulturalni. Oczywiście jak wszędzie są wyjątki. Bravo Kasia!