Czy kurs szybkiego czytania działa? | Szybkie Czytanie Online | Strefa Czytacza 

Oj tak, te ćwiczenia najmilej mnie zaskoczyły. "Wejście" w książkę jest dużo łatwiejsze.

Dokładnie

Właśnie z myślą o studiach czy nauce taki kurs jest najlepszy. Wyłapywanie ważnych fragmentów, zwiększenie tempa - to może dać naprawdę dobre rezultaty, bo i motywacja inna niż przy czytaniu dla rozrywki :)

Aż mi się przypomniał mail sprzed kilku lat. Coś w deseń: "Hej, Czytacz, mam problem. Bo czytam na czytniku książkę XYZ i czytnik mi pokazuje, że ona ma 1500 stron, a jak sprawdzałam książkę drukowaną, to miała niecałe 700... Co jest grane? Drukowana jest skrócona?" - rzecz jasna, miała mocno powiększoną czcionkę w czytniku :D

Ja też. Ale % jakoś szybciej mi lecą, niż przy małej czcionce😊

A to akurat prawda. Im szybciej strony uciekają, tym płynniej mi to idzie. Morale wzrasta :D

Wielkie dzięki za pokazanie istnienie czegoś takiego. Zawsze jednak łatwiej się przekonać do recenzji kogoś kogo się zna i to odbył (zwłaszcza takiej krytycznej jak twojej) niż że śmiesznego quasi-coachowskiego obrazka na jakimś medium.

Startując z kursem miałem w głowie głównie: "yhm... na bank zadziała... już to widzę...", stąd też szło to dziwnym trybem. Zakładałem, że jak "przelecę" przez kurs i nic się nie zmieni, to siądę jeszcze raz i jeszcze... A w ostateczności skupię się na jednym ćwiczeniu, żeby wycisnąć z niego wszystko i sprawdzić, czy to w ogóle ma sens. To trochę jak z szukaniem potwora z Loch Ness. Mogę pojechać nad jezioro i gapić się w wodę, ale nie wierząc w cuda, po prostu się wyłączę, rozkojarzę, a po 15 minutach pójdę do domu :D

Dla mnie czytanie wielkim plam tekstu to nadal wiedza tajemna i, co tu dużo mówić, podchodzę do tego sceptycznie. Ale wiem jedno: nie da się szybko czytać, jeśli przestanie się wykonywać ćwiczenia z kursu. Nie, i już. To trochę jak z chodzeniem na siłownię - żeby efekt się utrzymał, nie wystarczy zrobić rzeźby - trzeba cały czas ćwiczyć, żeby ją zachować.

Porównałbym to do chodzenia na siłownię i wyrabiania "rzeźby". Chodzisz, ćwiczysz, osiągasz wymarzone rezultaty. Po czym rzucasz ćwiczenia i okazuje się, że wracasz do punktu wyjścia. Niestety, szybkie czytanie również wymaga systematycznych ćwiczeń. Bez tego nie ma rezultatu. Ja po mniej więcej tygodniu od zakończenia kursu i zaprzestaniu ćwiczeń, zauważyłem, że wróciłem do punktu wyjścia.

To trudne pytanie, bo przyznaję, że ja nie fonetyzuję, więc dla mnie próg wejścia był niższy. Niemniej, jeśli dobrze zapamiętałem, pierwsze lekcje właśnie uczą rozpoznawania kształtów wyrazów, a co za tym idzie - czytania bez werbalizacji. Jednak trudno mi ocenić, czy to skuteczne...

Zakan na kursie z tego co pamiętam poprzez ćwiczenia uczysz się tego żeby nie powtarzać sobie w głowie. Ja byłam niechętna do ćwiczeń bo to lubię. Ale nie musisz tego umieć od kopa tylko uczysz się z czasem i działa. Choć tak jak Czytacz mówił trzeba ćwiczyć stale. Nie to że przejdziesz kurs i już, tylko musisz ćwiczyć no tak na mnie to było przynajmniej 2 razy w tygodniu. Dla Ciebie może być mniej lub więcej. Zależy od człowieka :) ale działa.

Pewnie tak, ale czy w dobie internetu jesteś w stanie kompletnie nic nie czytać? Mając telewizor czy telefon jest to raczej nie do "osiągnięcia".

Muszę tylko jedno sprostować: czytanie książki nie zastąpi ćwiczeń. Wiem to na swoim przykładzie. Jeśli przestaniesz ćwiczyć poszerzanie widzenia, oko bardzo szybko i samoistnie wraca do tego, do czego było najdłużej przyzwyczajone i wybiera najmniej wymagającą formę czytania. Niestety, nawet po zakończeniu kursu, systematyczne, przynajmniej kilkuminutowe ćwiczenia, to podstawa.

@@StrefaCzytacza O rany, to jednak słabo. Sądziłam, że jednak ta umiejętność zostanie, i skoro, na twoim przykładzie, zacząłeś łapać dwie linijki naraz, to już to z tobą zostanie i tak każdą kolejną książkę będziesz czytał. Pewnie dlatego warto na kurs zapisać dzieci, ale z drugiej strony... te ćwiczenia nie brzmią mi na tyle pasjonująco, żeby dzieciaki wciągnąć na dłużej. I tak źle i tak niedobrze :D

@@ginewra akurat ćwiczenia są fajne, w przypadku dzieciaków tym lepsze, że można potraktować niektóre jako formę zawodów. Co do rozczarowania - szybkie czytanie to umiejętność jak każda inna. Jeśli się zaniedba, przepada. Działa to dokładnie tak samo jak ćwiczenia na siłowni - kiedy przestajesz ćwiczyć, nie ma co liczyć na utrzymanie rzeźby (dlatego ja nigdy nie byłem na siłowni xD).

@@StrefaCzytacza Co do dzieciaków nie będę nic negować: masz znacznie większe doświadczenie, więc i pewnie pełną głowę pomysłów, jak dzieciaki aktywować :D A co do siłowni... Gdyby codziennie podnosiła ciężary, w sensie chodziła na zawody i eliminacje do tych zawodów, to jednak byłabym rozczarowana, gdyby muskulatura ramion i klatki piersiowej by mi zanikła :D Nawet jeśli pierwszą bym wyrobiła na siłowni. Właśnie o to mi chodzi: to tak jakby rysownik nagle "cofnął się w rozwoju", bo choć codziennie rysuje ludzi, to przecież nie codziennie rysuje proste bryły i cieniowana w ramach ćwiczeń. A rysując twarz, to jednak tych prostych brył używasz., więc niejako, przy okazji, je ćwiczysz. No i myślałam, że z czytaniem jest podobnie: skoro przy "normalnym" czytaniu obejmujesz większy obszar, to tak jakbyś nadal ćwiczył "dalsze widzenie" i nadal będziesz obejmował większy tekst. Dlatego to mnie rozczarowało :) Fajnie jest się czegoś nauczyć i to umieć, a nie ciągle pamiętać, że wypadałoby poćwiczyć, by umiejętności nie stracić :D Simsy to jednak dobrze mają :D

Wiesz, ja też nie mogę mieć pewności co do tego cofania - zauważyłem to u siebie, ale to też nie jest miarodajne, bo ile ja poćwiczyłem? 3 tygodnie? Niecały miesiąc w kontrze do jakichś 27 lat "normalnego" czytania :D Może z czasem mózg przeskakuje i traktuje tekst jako ćwiczenie? Nie wiem :D

nie ma darmowych obiadow

to prawda ze w mozg dzieciecy bardzo sie rozni od doroslych u nich silnie zachodzi neurogeneza czyli tworzenie sie nowych neuronow u doroslych to spowalnia i wieksza role odgrywa synaptogeneza - powstawanie synaps polaczen miedzy neuronami zeby uczyc sie bardziej skomplikowanych rzeczy. Co do procesu regeneracji i rozwoju mozgu to swiat i nauka caly czas sie rozwija a my nadal bardzo niewiele wiemy o tym jak funkcjonuje wszystko co nas otacza. wiele rzeczy ma wplyw na jakosc Twojego mozgu - dieta, sport. Po dlugodystansowym bieganiu czuć olbrzymi zastrzyk energii, pomyslowosci i duzo lepiej krew krazy w organizmie co ma wplyw na reszte narzadow. Do tego jest wiele substancji ktore poprawiaja dzialanie mozgu np nootropy ktore pobudzaja mozg nie poprzez stymulacje jak narkotyki tylko wywolywanie tworzenia nowych neuronow w mozgu. Ale nic samo z siebie nie przyjdzie w poprawie wydajnosci bez cwiczen. ludzie ktorzy siedza tylko w pracy lub w domu maja o wiele mniej energii i wieksza sklonnosc do popadania w rozne choroby np depresje niz ludzie bardzo aktywni ktorzy ciagle cos robia / probuja nowych rzeczy

@@jelen1649 tak, ale ja raczej o tym "synchronizacja półkul". Jak czyjeś półkule mózgu nie są prawidłowo ze sobą zgrane - co się przecież zdarza - to zasypianie przy czytaniu to twój najmniejszy problem. I to nie są rzeczy które na ten moment da się naprawić. I to jest przerażające że ktoś pociska taki kit, a na świecie są ludzie którzy np. nie widzą nic po prawej stronie, nie rozpoznają siebie w lustrze, albo nie umieją połączyć twarzy z głosem... i w zasadzie jest też pierdylion innych stanów wynikających z tego że się nam półkule mózgu nie mogą dogadać. A ten stan to może być wynik choroby - guza mózgu, urazu, udaru, jakiejś choroby degeneracyjnej (priony). Póki co nie mamy na to żadnego leku, ćwiczenia nie pomogą... Jasne te osoby mają rehabilitacje, ale to nie to co jest w kursie szybkiego czytania, no badźmy poważni. Co do nootropów - to też jest w większości ciężki bullshit. Większość z tych środków nie dziala na zdrowy mózg, używa się ich do wspomagania leczenia osób po wylewach czy urazach. Na zdrowych osobach - zero efektu. Dlaczego - neurolodzy zrobią tu zdziwionego misia i powiedzą "nie wiemy". Ale tak samo nie wiemy dlaczego dieta ketogeniczna działa na osoby z epilepsją i niektórymi innymi problemami neurologicznymi - działa? No to super. A dlaczego - "nie wiemy". Nie, moja droga depresja to nie jest choroba która dokonuje selekcji na aktywnych i nieaktywnych. Jedni i drudzy chorują równie często. Takie durne myślenie jak twoje prowadzi potem do tego że ktoś nie akceptuje diagnozy, bo on nie może mieć depresji. Ma przecież dobrą pracę, ładny dom, jest aktywny, rodzina jak z obrazka... to tak nie działa. Serio ja nie wiem dlaczego ludzie tak myślą - choroby nie kierują się stanem portfela, urodą czy poziomem aktywności.

Pisałeś na piotr@5plus.edu.pl i kontakt@5plus.edu.pl ?

Na to pytanie mogę odpowiedzieć, bo posiadłem tę "mistyczną" wiedzę xD Diabeł tkwi w szczegółach: czytając "normalnie", odczytujemy poszczególne słowa, powtarzamy je sobie w mózgu, jedno po drugim. Czytając np. dwie linijki na raz nie werbalizujesz słów, tylko przyjmujesz ich sens. Porównałbym to do oglądania filmu - kiedy widzisz na ekranie np. drzewo, nie musisz sobie w głowie powiedzieć: "o, to drzewo!" - gdyby to robić, niemożliwym byłoby oglądanie filmu bez notorycznego stopowania klatek bądź oglądania w bardzo zwolnionym tempie. Twój mózg wie, że to drzewo. Wie też, że obok jest rzeczka, a pan ma na sobie czerwoną koszulkę. I wie to wszystko bez poświęcania temu wszystkiemu większej uwagi. Tak samo działa czytanie większej partii tekstu. Widzisz to w głowie, masz obraz, ale nie widzisz słów. Nie wiem, czy można sobie w ten sposób coś zdradzić - o to trzeba by zapytać kogoś, kto potrafi (albo przynajmniej twierdzi, że potrafi) czytać całe "plamy" tekstu. To nie mój poziom, ja jestem początkującym Jedi i moc we mnie słaba jest :D

@@StrefaCzytacza To mnie trochę uspokoiłeś :D ! Słyszałam o ludziach co czytają całą wręcz stronę na raz ale jakoś średnio to widzę w praktyce dla pospolitego człowieka ^^. Ale rozumiem z Twojego filmu że te techniki ciągle trzeba ćwiczyć czy potem już czytając tak szybko samo czytanie wystarczy?

Obawiam się, że bez cyklicznego ćwiczenia (przynajmniej po 5 minut), ta umiejętność się cofa. Tak czy siak, gra warta świeczki, jeśli będzie się zdecydowanym poświęcać tych 5 minut przed każdą lekturą :)

Do świadomego śnienia wystarczy zamiar. Kurs niepotrzebny. A szybkie czytanie to ściema.

Szczerze: nie wiem. Materiał ma już blisko 2 lata. W czasie, gdy powstawał wszystko działało jak należy, natomiast jak to wygląda teraz: niestety nie wiem.

Napisałem do twórców kursu, dostałem autoresponder, może to coś pomoże: Cześć Daniel, szybka pomoc z kursem Egzamin Na 5 Plus 1. Brak danych do logowania: bit.ly/eg8l 2. Strona logowania: bit.ly/eg8s 3. Link do skryptu: bit.ly/eg8c 4. Reset hasła: bit.ly/eg8hs 5. Grupa FB: bit.ly/eg8fb Jeśli któryś z przedmiotów jest nieaktywny, należy wylogować się, wyczyścić dane przeglądarki i po 10 minutach zalogować jeszcze raz. Jeśli nie udało nam się rozwiązać problemu - pisz śmiało na kontakt@5plus.edu.pl

Wielkie dzięki będę próbować :) dam znać czy się uda

@@StrefaCzytacza niestety żadna z tych stron nie działa, tel fundacji wyłączony , na emaila też nie odpisują ,szkoda

Hej, kupiłam dziś kurs i wszystko działa. Był problem z pierwszym logowaniem, ale zrobiłam reset hasła i wszystko już ok.

370. Aczkolwiek to była bardzo zmienna wartość. Jeśli przed czytaniem robiłem ćwiczenia ze skryptu, tempo się zwiększało. Ale już np. po tygodniu bez ćwiczeń, wraca się w zasadzie do punktu wyjścia (w moim przypadku 280 słów na minutę).

Dlatego przy wywiadzie pytałem Piotra po co czytać szybko dla przyjemności. Sam przyznał, że ten kurs najlepiej sprawdza się przy nauce, kiedy należy wyciągać najważniejsze rzeczy z tekstu. Co się tyczy rozrywki, mnie kupił stwierdzeniem, że dzięki szybkiemu czytaniu można w miarę szybko zweryfikować, czy chce się w ogóle daną książkę przeczytać :D

Płatna recenzja. Dlaczego recenzja, a nie materiał sponsorowany: bo śmierdziało mi to z kilometra oszustwem i postawiłem warunek, że mogę za kasę przygotować rzetelną i subiektywną recenzję, w tym kompletnie negatywną, jeśli potwierdzą się moje przypuszczenia. Kasę zarobiłem, ale negatywnej recenzji nie nagrałem, bo to działa. Podszedłem do tematu bez jakiejkolwiek wiary w to, że to działa, a efekty widziałem u siebie już po kilku dniach krótkich ćwiczeń. Sęk w tym, że to nie tyle metoda ucząca szybkiego czytania, co czytania w ogóle. Sposobu patrzenia na tekst, ćwiczenia wzroku. Dawno już minął czas obowiązywania tej współpracy, a ja nadal podkreślam i będę podkreślać, że to działa (w sumie nadal mnie to dziwi i zaskakuje...). Nawet kilka lat później, zupełnie nie robiąc tych ćwiczeń, pewne mechanizmy automatycznie się zachowały, co ma odbicie na szybkości czytania. Dlatego z czystym sumieniem polecam. Inna kwestia: na tę chwilę nie korzystałbym z tego linku. Słyszałem, że były jakieś problemy z dostępem do kursu - nie wiem z czego to wynikało. Widziałem gdzieś na FB reklamy, że już wrócili. Nie wiem na jakiej zasadzie działają teraz, więc w żadnym razie nie namawiam do próbowania.

@@StrefaCzytacza Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Tak czy siak, zainteresuję się tematem by chociaż trochę przyspieszyć tempo czytania.

Nie wiem czy jeszcze mają, ale kiedyś oferowali lekcje próbne. Fajna rzecz, bo szybko można zweryfikować czy i jak to działa. W moim przypadku, w szczytowym momencie czas czytania strony, która zajmowała mi ok. 45-50 sekund zszedł do 25-30 sekund, więc było to dla mnie zauważalne. I mówimy tu o "normalnym" czytaniu, z pełnym rozumieniem tekstu (bo bez rozumienia, da się nawet w 5 sekund przeczytać stronę xD).

Ouu, fakt. Z perspektywy czasu stwierdzam, że to był kiepski dobór muzyki. Ba, z perspektywy czasu stwierdzam, że najlepiej w ogóle jej nie mieć w tle poza pojedynczymi sytuacjami :D

Problem raczej leży w tym, że nie obejrzałeś/obejrzałaś tego filmu uważnie. Od początku: Skrypt pokazuję tak samo, jak zawsze pokazuję książki. Czym różni się jedno od drugiego? To również jest współpraca, więc pokazuję produkt, który RECENZUJĘ, a nie reklamuję. Długość wymaganych ćwiczeń wychodzi w trakcie kursu, którego przebiegu/kształtu nie znałem przed przystąpieniem do niego. Czy uczciwe powiedzenie, że jest to jedna z rzeczy, która do mnie nie przemawia (jakkolwiek jest sensowna i zrozumiała) sprawia, że nierzetelnie podszedłem do kursu? Dzięki temu, że to powiedziałem, niejedna osoba dwa razy zastanowi się nad zakupem, zamiast bezmyślnie kupić, "bo działa". Natomiast, co się tyczy początkowych słów o tym, że nie przyłożyłem się w 100% od początku wynika również z prostego faktu i szczerości: wierzyłem w ten kurs tylko trochę bardziej niż w istnienie potwora z Loch Ness. Sam kurs szybko okazał się nieść dużo bardziej realne rezultaty, stąd też zmieniło się moje podejście do niego. Czy to wszystko jest naprawdę aż tak żenujące?