Czy warto wyprowadzić się na wieś? Czy warto rzucić wszystko i wyjechać...? 

Ani wywiało, sami się dziwimy 😀

Sporo czasu nad tym tematem się pochylaliśmy ale w końcu klamka zapadła i jesteśmy na wsi. Po kwartale już takiego pełnego wiejskiego życia uważam że warto było.

To prawda, mamy nadzieję żyć w zdrowiu, a jeśli by tego miało zabraknąć to w najgorszym wypadku zawsze można wrócić do miasta :)

@@NaSkrajuGaju Sami państwo wiedzą że nie jest to takie proste. Ja kupując dom na wsi również myślałem że jak mi nie będzie pasowało to go sprzedam. Teraz mając psa kota super sąsiadów i 15 arów dookoła nie wyobrażam sobie przeprowadzki. Jeszcze raz szczerze gratuluję i z całego serca życzę spełnienia marzeń i długich lat w zdrowiu i szczęściu.

Nam torchę zeszło z WZtką, pozwoleniem na budowę, budową. Ale od miesiaca już na swoim :)

Rodziła się w bólach przez ładnych 5 lat albo dłużej :)

@mariaokruch5771 teraz już jesteśmy pewni ze super, ale obawy były, odwlekanie też było :)

Super, nam też to się też podoba i na razie żadne wady wsi nam nie przeszkadzają.

@michamatusiak8737 jak wszystko, nie wszystko jest dla wszystkich. To inny klimat, ale na jesień życia wydaje się wymarzony

@neptuneappliancerefrigerat9902 to prawda, jak będziemy schorowani to pewnie będzie problem, choć lekarze są w miasteczku obok 15 minut albo 45 minut drogi do Szczecina. Więc myślę, że tak źle nie będzie, a jak będzie to wtedy się będziemy zastanawiali.

LinkedIn to jest pewien stan umysłu. Ale ja tam nic nie pompuję. Bo rzeczywistość jest trochę inna niż ta na LI. Dziękuję że jesteś :)

Kiedy to planowaliśmy jakieś 5 lat temu nikt nam nie wierzył i wszyscy stukali się w głowę :)

Przestawienie się na zarobki to chyba mniejszy problem, bardziej mentalny niż egzystencjalny, bo koszty życia przy dużej samowystarczalności są niewielkie. Ale faktycznie życie płynie tu też dużo inaczej. No i coraz mniej się chce pracować tradycyjnie, coraz bardziej ciągnie do siania, sadzenia, hodowli drobiu, pszczół - to wszystko w planach

Trudno sie zdecydowac jezeli najwazniejszy jest pieniadz ale kiedys to wszystko musisz zostawic.

@dariuszdarek5919 można, choć łatwy proces to nie jest. Na klasach V i bezklasowych raczej się da bez większych problemów, ale jak są już klasy IV to może nie być łatwo a III i wyżej raczej trudne choć nie niemożliwe. Ale jeśli w pytaniu kryje się taki trik, że kupujesz działkę rolną powiedzmy hektar czy dwa i odralniasz ją aby dostać WZ i pozwolenie na budowę to temat jest baaardzo trudny a często niemożliwy. Zbieram materiały na film jak kupić ziemię rolną aby się nie dać oszukać i tam trochę o tym będzie.

Dziękuję. Dzialka jest z zabudowa zagrodowa tzn. jest tam stary dom i stodoła. Ale ten dom nie nadaje się do zamieszkania. Wyburzenie ewentualnie przebudowa. Nie jestem rolnikiem i myślałem zeby ten teren pod domem przekształcić na budowlankę.

@@dariuszdarek5919 to ja bym to zrobił inaczej. Domu bym nie wyburzał tylko zrobił "remont generalny", czyli w sumie wyburzył i postawił nowy. Wada jest taka, że musiałby być taki sam jak poprzedni gabarytowo. Terenu nie opłaci się odralniać w takim przypadku, bo jak jest to działka rolna to i podatek jest rolny. Po odrolnieniu już będzie kilkakrotnie wyższy bo za teren budowlany. No i jest jeszcze coś co się chyba nazywa opłata adiacencka czy jakoś tak, gdzie gmina może nałożyć po odrolnieniu podatek wysokości chyba do 50% różnicy w cenie działki po odrolnieniu, czyli różnicę pomiędzy wyceną działki budowlanej i działki rolnej. Przy 50 arach to już mogą iść kwoty rzędu dziesiątek tysięcy i więcej. trzeba być w tym temacie barzo ostroznym i wszystko uprzednio sprawdzić w gminie, szczególnie to ostatnie.

@@NaSkrajuGaju o dobre. Spróbuję przez remont generalny. Pierwotnie myślałem o odrolnieniu do 500m2 to ponoć jest bezpłatne. Faktycznie klasa ziemi pod domem jest nieokreślona to nawet nie wiedziałem że może być ziemia bezklasowa. A z tego co czytam ułatwia sprawę. Może gmina pomoże w końcu ktoś by płacił podatki i mieszkał zamiast opuszczonego domu.

@@dariuszdarek5919 powodzenia.

Na pewno nie 'trafisz' jezeli jestes uczciwym czlowiekiem.

Zawsze znajdą się ludzie nieuczciwi. Ale ja ze swoją wiarą w ZUS (zaufanie, uczciwość i szacunek) jakoś tak sprawiam, że ci źli trzymają się od nas z daleka. A i my takich unikamy. Zobaczymy, jak będzie dalej, ale wczoraj dostałem od weterynarza zaproszenie na kawę, a drugi raz go widziałem. Wystarczyło pogadać o sztuce, pszczołach, rolnictwie, rękodziele czy wędkarskie i już mamy wspólną nutę.

Faktycznie nie pasujemy do profili "miastowy od 20 lat" chociaż przez 7 lat mieszkaliśmy w centrum Łodzi, przez 7 w Kwidzynie, przez prawie 20 w Krakowie, a właściwie w podmiejskiej wsi. Ale wsią to ona była przez pierwsze 4 lata, potem stała się sypialnią miejską i wyszły wszelkie wady, no i wieś przestała być wsią a stała się miastem, w promieniu 10 minut jazdy samochodem 2 olbrzymie centra handlowe, korki we wsi, chamstwo i brak społecznej kultury. Od tego właśnie uciekliśmy. Ale faktem jest też, że żona pochodzi ze wsi i tam się wychowała, ja też ze wsi i też w dużej mierze na wsi wychowany. Więc trochę jesteśmy pewnie inni niż typowi 20 letni miastowi

"Chamstwo i brak społecznej kultury" to zjawisko występujące wszędzie. Tak się składa, że swego czasu, byłem częstym nazwijmy to "tymczasowym lokatorem" wsi różnych (od wschodu do zachodu) i z kulturą miało to niewiele wspólnego, chociaż przyznaję, czasami było sympatycznie. Pozwolę sobie również uzupełnić Twój materiał o pewne istotne, w mojej ocenie wątpliwe walory życia na wsi. Uff.. od czego by zacząć? Mentalność ludzi jest skrajnie odległa od "starych mieszczuchów" (inna galaktyka), pełno robactwa, które jest wszędzie i potrafi doprowadzić do szału, w zależności od tego jak się trafi, zapachy potrafią być równie kontrowersyjne. Co do legendarnej wiejskiej ciszy, to jest to jeden z największych mitów, który należałoby podnieś pod dyskusję. Po pierwsze brak zabudowy wzmacnia akustykę do potęgi "entej" i tylko jeden piesek (a często jest ich kilka) szczekający u sąsiada (oddalonego od naszego domostwa nawet o 1km), potrafi ostro dopiec a to tylko jedna z wielu atrakcji (ludzie na wsi często zaczynają pracę bladym świtem, czyli - traktory, maszyny itp. idą w ruch. W głośny ruch.) Dyskusja z sąsiadem/ami na ten temat, oczywiście nie ma sensu (inna galaktyka). Po drugie, to ciągła praca i zmagania ze wszystkim, bo ciągle wszystko się psuje, wszędzie daleko, brak fachowców (poza panem Ziutkiem spod sklepu). Sklepy to bardziej folklor niż asortyment z żadnym wyborem (chyba zrzuty po Biedrze), często niestety z cenami z kosmosu. Z internetem baaardzo różnie a bez tego (jeśli ktoś pracuje online), to koszmar i frustracja (teraz być może ciut drogi Starlink pomoże, ale nie próbowałem, tak więc tutaj o tym zakończę). Z plusów to na pewno przydomowy ogródek, być może kury jakieś (o ile ktoś wie co z nimi robić..), czasami cisza, która faktycznie bywa kojąca i ciepłe, otulające poczucie, że za tydzień, dwa powrót do miasta ;). Życie w mieście wcale nie jest takie złe (w zależności od sąsiadów a jeśli ma się swój własny domek, to już bajka). Z plusów można wymienić wszystko to co jest minusem wsi. Osobiście lubię jak mi zakupy zamówione online (z np. łóżka) pojawiają się pod drzwiami i nie muszę ich taszczyć ze sklepu, lubię przejść się do osiedlowej piekarni po ciepły chleb a po drodze (o ile ładna pogoda i mam kaprys) zaliczyć straganik z warzywami, których nie było w sklepie online. Jeśli koniecznie muszę coś na mieście ogarnąć, to teraz nawet nie warto korzystać z metra itp. - jest tani uber, kończy się wieczorem wino, jajka to po prostu idę spacerkiem te 5 min do sklepu i nie muszę planować 1-2 godz wyprawy. Miasto ma ogrom zalet, ale i tak już się zbytnio rozpisałem i tutaj zakończę. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

@@Possessed_Owl mówiąc o ciszy mówiłem o ciszy bez miejskiego "szumu". Dla mnie szczekający pieś to zwykła rzecz, sami mamy trzy psy. Wady o których piszesz jak najbardziej występują, choć tego robactwa nie rozumiem. Fakt, że na łąkach i lasach jest tego pełno i wchodzą do domu, szczególnie na jesień chowając się przed chłodem. Ot trzeba się do tego przyzwyczaić. Życia w mieście nie neguję jako coś gorszego, my po prostu mieliśmy już dość miasta i marzyliśmy o kawałku ziemi. Traktory, maszyny rolnicze szczególnie wiosną i podczas żniw są oczywiście uciążliwe, ale wszak bez rolnictwa nie ma życia. Ale... zobaczymy co będę mówił po kolejnym roku spędzonym już na odludzie :)

@@NaSkrajuGaju Ale to tylko od ciebie zalezy czy wiesz czego chcesz

@@NaSkrajuGaju Wedlug ciebie Krakow to takie cos jak inne miasta?

Do apteki jakieś 10km. do najbliższego małego miasta, są tam trzy i w zasadzie wszystko jest. Przychodnia i podstawowa opieka zdrowotna też tam jest. Dentysta jest. Okulista też jest. Oczywiście prywatnie. Szpital to już Szczecin. A tak się stało, że podczas wylewania wieńca pękła pode mną drabina i wylądowałem właśnie na SOR w Szczecinie. Godzina jazdy no i musi mieć kto dowieźć. To są te wady życia na wsi.

@@NaSkrajuGajuJezeli dobrowolnie wybrales wies to tak zyj, tym co masz, badz chlopem a nie udawaj inteligenta.

@@willie9560 po co ten jad? Po co ta złość? Właśnie od takich zachować uciekliśmy i od tego typu komentarzy. To, czy się inteligentem jest czy nie jest to można też wyczytać z poziomu komentarzy. Polecam... odrobinę wyluzowania, może parę dni na wsi :)

​@@NaSkrajuGaju Na samym poczatku to przepraszam autora, nie chcialem personalnie. Bo przeprowadzajac sie na wies to trzeba byc blisko przyrody a nie ogladac z balkonu ciezko pracujacych rolnikow. Wstajesz wczesnie rano i myjesz sie w pobliskim strumyku lub kaluzy, masz ochote na filizanke kawy to najpierw przynies wiaderko wody z pobliskiej studni i wyslij zone do lasu aby nazbierala galezi lub szyszek zeby rozpalic w piecu. Jezeli obrodzily ci ziemniaki no to masz co jesc na obiad a jezeli nie obrodzily to sprobuj ukrasc sasiadowi a dzieci poslij do lasu aby nazbieraly grzybow i jagod to bedzie na deser. I tak dalej i tak dalej a wtedy twoja rodzina to prawdziwi mieszkancy wsi.

@@willie9560 faktycznie chyba odebrałem to niepotrzebnie personalnie, biję się w pierś. Ten obraz wsi już dawno nie funkcjonuje. Teraz na wsi woda jest bieżąca i ciepła i nikt się w strumyku nie myje. Nawet w mojej wsi są panele na dachu, wody nikt wiadrami ze studni nie nosi. Choc są faktycznie jeszcze starsza gospodarstwa ze studnią ręczną a nawet żurawiem, ale to już wyjątki. Drzewo i gałęziówka to wciąż standard w połowie wsi, sam przez ostatnie miesiące rąbałem drewno na opał i paliłem w piecu. My postawiliśmy na wygodę, mamy pompę ciepła, podłogówkę, rekuperację, dom pasywny, własne ujęcie wody, własną oczyszczalnię biologiczną z kompostownikiem. I tak teraz zaczyna wyglądać wieś. Nowocześnie. I jednocześnie zdaję sobie sprawę, że dla rdzennych mieszkańców Dąbrowicy pewnie nigdy nie będziemy "prawdziwymi" mieszkańcami. Ale wyprowadziliśmy się na wiś nie po to, aby się umartwiać, a aby żyć wygodnie i być samowystarczalni.

Nie bardzo rozumiem pytanie. Rozwiniesz co rozumiesz przez utrudnianie życia miejscowym?

Zaczynamy już kupować bezpośrednio u rolników, póki nie mamy własnych upraw. W mieście faktycznie może być taniej, ale tylko patrząc przez pryzmat zakupów w marketach. Na wsi potrzeba mniej, a i żyć chcemy trochę jakby zdrowiej wiedząc co jemy.