Deszcz, jesienny deszcz smutne pieśni gra. Mokną na nim karabiny, hełmy kryje rdza. Nieś po rosie w dal, w zapłakany świat, przemoczone pod plecakiem osiemnaście lat. Gdzieś daleko stąd noc zapada znów. Ciemna główka twej dziewczyny chyli się do snu. Może właśnie dziś patrzy w mroczną mgłę i modlitwą prosi Boga, by zachował cię. Deszcz, jesienny deszcz bębni w hełmu stal. Idziesz, młody żołnierzyku, gdzieś w nieznaną dal. Może jednak Bóg da, że wrócisz znów, będziesz tulił ciemną główkę miłej twej do snu.