Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur 

Skyrim: o miksturka zdrowia. Zachowam ją na gorszą okazję. Podczas walki ze smokiem: poczekaj chwilę, daj mi zjeść 200 serów

Problem leży też w tym, że mikstura daje milion profitów ale na 15 sec. Do dupy z takimi miksturami.

W Wiedźminie najczęściej używanym przeze mnie eliksirem jest butelka wody.

najpierw: zostawię sobie na później, będzie bardziej potrzebna... później: na tym etapie gry daje już za mało hp żeby się opłacało marnować punkty akcji/turę/zawracać sobie tym głowę...

W grach typu RPG to i ja cierpię na tzw. Kompulsyne zbieractwo :P

materiał : "Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur" Arasz : Bo boimy się że to jeszcze nie ten najlepszy moment *napisy końcowe*

Nie używam bo po co, mogę się jeszcze przydać :D

Zawsze nosiłem z sobą mikstury poprawiające statystyki w Skyrimie, bo myślałem, że kiedyś je użyje. Prawda była taka, że żadnej takiej nie używałem, a jedynie co mi to robiło to tylko 30 zbędnego udźwigu.

Tvgry: czemu nie używamy mikstur? Gothic: wait..

Nie wiem jak w grach, ale w życiu się zawsze używa mikstury szczęścia, ktora w dużych ilościach nadaje na efekt spania.

0:15 Czyli jednym slowem bimber dziadka :P

Świetnym systemem jest wprowadzenie widocznego limitu potionów w ekwipunku: np. mając max 5 potionów oszczędny gracz powinien się starać utrzymać do 4 w ekwipunku, na wypadek gdyby znalazł kolejny, bo największym marnotrawieniem będzie zostawienie przedmiotu na ziemi

Pamiętam jak w Skyrim miałem tyle mikstur że były aż za ciężkie i nie mogłem chodzić normalnie a i tak ich nie używałem

12 letni ja gra w G2:NK pierwszy raz: o, ten korzeń daje 1+ do siły! SZAMANKO! Dwie godziny później, kiedy dowiaduje się, że mógł z tego zrobić eliksir siły: Może zacznę od nowa, tak na poważnie...

TVGRY: Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur Tymczasem: metin

A myslalem ze tylko ja w skyrimie nosze po 30 mikstur i tylko tych od Hp czasem uzywam xD

10:57 Idź do NrGeeka, on ma drzwi do lasu.

6:10 faja zdrowia z Postala :D

Dałem wam like'a, mimo że można to zrobić tylko raz. Chyba przestaję być chomikiem

O mikstura wszechobecności!

0:29 a myślałem, że powie "umiejętność błyskawicznego montowania filmów"

W Metro Redux naboje które były zarazem waluta oszczędzałem jak się da i wkoncu PYK koniec gry i 1050 naboji na koncie. 😊

3:19 w ogole nie było na TVGRY nic o Wiedzminie. A nie czekaj Hed zrobił materiał o Wiedzminie 2 godz temu. 😊

Pamiętam jakie mieszanki narkotyków stosowałem w Fallout tactics by iść tyralierą i ile trudu zajmowało odpowiednie balansowanie na granicy utraty przytomności i uzależnienia lunety czy zszywacza :D

Tymczasem gracze Dark Souls: *Am I joke to you?*

0:44 Czy tylko ja myślałem że Arasz to wypije i zmieni się w Fanggottena albo Heda?

Kiedyś jak grałem to zawsze nie chciałem używać żadnych przedmiotów, typu eliksiry, zwoje itp. Później na sam koniec gry miałem tego za dużo, okazywało się że nigdy tego nie użyłem ani nie użyje. Z czasem chyba do tego "dorosłem", teraz gdy odpalam grę używam zwojów, eliksirów itp. Nie patrzę że na przyszłość się przyda. Od tego momentu gry dla mnie są strasznie przyjemne, wykorzystuje wszystko. A co do końca gry i tak nadal tego mam za dużo :D Miłego dnia czytającym

3:19 wspomnieć o Wiedźminie ✅

Nie używam bo " JESTEM HARDKOREM "

Dobrze, będę używał tą dziwną miksturę z białego czegoś co przypomina mak. Dzięki za dodanie pewności siebie!

Tvgry: Dlaczego w grach nie używamy mikstur? 4/5 społeczności Terrarii: are we joke to you?

Wszyscy gracze czekali na taki odcinek, ale nikt nie wiedział że właśnie tego potrzebujemy

Jak grałem w Terrarię to tylko podczas bosów używałem.

hello potion seller, I'm going into battle and I need only your strongest potions!

O matko... Taaaaaaaak bardzo ja XD "Schowam na później, na pewno się przyda" Taaa jak ch...

Ja zawsze mam tak: Znalazłem miksture dającą charyzmę ale użyje jej gdy nabije kolejny lvl i dodam charyzmy by mieć więcej do jakiejkolwiek rozmowy i zawsze wychodzi na to, że nie zużywam tej mikstury za to nabijam 2lvl i dopiero wtedy rozmawiam z npc

Gracze Dark Souls i Bloodborne: weird noises

W skyrimie zawsze na bossach zużywalem wiekszosc tych "lepszych" mikstur, potem sie zdobywalo nowe i uzywalo na nastepnym bossie

Dlatego najbardziej ceniłem sobie mikst óry z permanentnym efektem jak w Gothicu :3

8:20 "pokaż mi swoje towary" xD

"To się pewnie jeszcze przyda" powtarzał sobie gracz aż do końca gry

Apropos Baldura mam to samo ze zwojami z rzadkimi zaklęciami - nigdy nie ma właściwego momentu, a jak znajduje się nowe zwoje, to nie ma ich gdzie włożyć, bo poprzednie zajmują miejsce :P

Ja przeszedłem całą serie risen lecząc się w łóżku. Na koniec zawsze miałem setki mikstur.

Jest Arasz, jest Wiedźmin....jest łapka w górę! :D

"Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur ?" Ja intelektualista *wypija kolejnego estusa*

Filmik: Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur. Arash: Dlaczego przed filmikami nigdy nie używam żelazka :D

Co mnie najbardziej zniechęca do używania mikstur itd. to że w każdej chwili może się skończyć i to najczęściej kończy mnie do śmierci, bo skupiam się na tym by odnowić ten efekt

0:13 ooo... wódka

Faktycznie często tak bywa, że mocnych mikstur nie wykorzystujemy do samego końca gry, no ale muszę tutaj podać pierwsze 2 przykłady, które przyszły mi do głowy: 1. Gdy pierwszy raz grałem w Diablo 2 w zwykłych lokacjach ciągle byłem czujny i nie szarżowałem co pozwalało mi rzadko wypadające fioletowe mikstury zastępować czerwonymi. Coś w mojej głowie podpowiadało mi, że muszę je zachować i wtedy wpadłem na Andariel, a fioletowe mikstury uratowały życie przy takiej nawałnicy obrażeń. 2. W Gothicu 2 NK zaobserwowałem, że im większą wartość siły już zdobyłem tym więcej muszę wydać PN u NPC, żeby podnieść statystykę. Z kolei mikstura siły dodawała konkretną stałą wartość kompletnie niezależnie od postaci, ale nawet nie to było największym plusem zachowania mikstury na później tylko to, że pozwalało to na dalsze podbicie statystyki nawet po osiągnięciu maksymalnej granicy do której uczyli NPC.

Ktoś pamięta stare, dobre Gorky 17 ? Były tam trzy potężne bronie jednorazowego użytku, zadające ogromne obrażenia... które oczywiście trzymałem aż do głownego bossa i nawet na nim nie chciałem ich użyć :D Jak przeszedłem już grę i się dowiedziałem, że to koniec... to dopiero wtedy wczytałem zaspis, by przejść bossa jeszcze raz, szybko masakrując go zahomikowanym arsenałem :D

"Johnny I Hardly Knew Ya" ;)

Ja zawsze tak robiłem,ale w skyrimie się to zmieniło,bo mikstury swoje ważą,a nie chcę ich wyrzucać kiedy zabraknie miejsca.

W Dragon Ageu miałem taka akcje z tą obrona wioski przed zombie, gdzie każdy Item był na wagę złota. To były początki gry i grałem na najtrudniejszym poziomie. Okazało się że nie można z tamtad już wyjść, a ja sobie nadisalem wcześniejsze postępy. Więc kombinowałem ile mogłem i miałem naprawdę mocno ograniczone lekarstwa i wzmacniacze, a wróg był potężny. Podchodziłem do tego kilkanaście razy jednak w końcu udało mi się wygrać wykorzystując wszystko co tylko miałem w plecaku. Mocno pomocne bylo leczenie i chronienie sprzymierzonych npc. Od tamtej pory zawsze zbieram zapasy wspomagaczy, bo gdybym miał więcej mikstur niż 4 to byłoby to nieporównywalnie prostsze.

"Dlaczego w grach nigdy nie używamy mikstur" - Toście chyba w Tibię nigdy nie grali. xD

Ja jestem winna takiego kompulsywnego zbieractwa nie tylko w grach, ale i w prawdziwym życiu. Dosłownie wczoraj znalazłam czekoladę z wycieczki do Hiszpanii sprzed roku, którą oszczędzałam aż przyjdzie ktoś specjalny, bo to w końcu taka niesamowita czekolada!

*_I na początku ta muzyka z Getting Over It :D_*

Pamiętam swoje rozczarowanie po przejściu RtC wolfensteina. Zawsze zostawiałem thompsona "na później" bo nie dało się do niego znaleźć amunicji. I po przejściu gry zorientowałem się, że ani razu z niego nie wystrzeliłem. W gorky 17 były jakieś takie dwa mega potężne itemki. Też nigdy nie nadszedł odpowiedni moment na użycie ich. Ale w walce z ostatnim bossem pomyślałem sobie, że jeśli nie teraz to nigdy. Umarł dokładnie bo użyciu obu :P W gothicu podobnie praktycznie nigdy nie używałem zwojów zaklęć, chyba, że było wymagane w jakimś queście.

Największy problem z chomikowaniem mikstur miałem w Gothicu II (który był dla mnie pierwszą grą tej serii) z uwagi na ograniczoną i nierespawnującą się w świecie gry ilość mikstur i ziół do ich tworzenia. Do tego efekt chomikowania nasilił mi się w związku z przeczytaniem jakiejś informacji w wieży Xardasa, na początku gry, mówiącej, że wraz z używaniem mikstur są one coraz słabsze. To powodowało że aby odnowić życie czy manę wolałem podejść pare minut do łóżka niż użyć mikstury, a grę kończyło się z paroma setkami mikstur w ekwipunku. To była już chyba patologiczna forma opisanej w materiale przypadłości :p

Jakbym widział tutaj samego siebie :-) Pamiętam jednak jedną sytuację, gdzie po prostu musiałem wypić miksturę, a nawet kilka z nich. Bez tego przejście do kolejnego etapu gry było po prostu niemożliwe. Chodzi mi o Icewind 2 i o półsmoczycę Sherincal. Jaki był z niej badas... Zawsze przechodziłem tę grę jedną postacią, a w takiej konfiguracji pokonanie jej było po prostu niemożliwe, a w każdym razie ja nie potrafiłem. W końcu wpadłem jednak na pomysł kupienia wszystkich możliwych mikstur od kupca w lewym dolnym rogu. Po wypiciu ich ruszyłem na nią, i po dłuższej wymianie ciosów w końcu ją pokonałem! Wspaniałe uczucie, dawno nie byłem z siebie tak dumny. Ech, stare czasy... :-)

Sam nie rzadko trafiałem w grach na takie potki czy modyfikacje broni (a czasem i ekwipunek), którego wartość (w oczach gracza) była unikalna, przez co odkładałem je "na lepsze chwile". Koniec końców często to gdzieś gniło w skrytkach, ponieważ oczekiwałem lepszej okazji (lub ekwipunku/sprzętu) do wykorzystania. Żal było zmarnować na coś bezsensownego, choć bardziej (teraz) bezsensowne wydaje mi się odkładanie tego "na zaś", szczególnie mając np. wytrzymałość ekwipunku oraz będąc wystarczająco zapoznanym z grą, aby i bez tego sobie poradzić. Z drugiej strony zdobędziesz coś ekstra w przyszłości, zmarnujesz coś dobrego z przeszłości, a później będziesz pluł sobie w twarz... W takim Warframe pamiętam jak grubo ponad rok temu siedziałem nad posiadaniem (na bieżąco) po 100 sztuk najlepszych odnów zasobów (amunicja, energia, życie, tarcza) - tak na czarną godzinę. W praktyce wyglądało tak, że poza zabawą tymi odnowami - głównie przy Somie opróżniającej magazynek 200 pocisków w nieco ponad 4 sekundy - może 10 razy faktycznie wykorzystałem je w kryzysowym momencie, a w 90% przypadku użyć po prostu wspierałem nimi innych graczy. Tu jednak gra jest o tyle rozbudowana, że mój ekwipunek stanowi lepszy zamiennik dla odnów, więc nie czuję potrzeby w ogóle z nich korzystać - no i do tego dochodzą umiejętności gry. Nawet odrobinę tutaj nawiązuje mi się temat starych poczciwych apteczek w FPS-ach. Idąc przykładem ogranego przeze mnie latami Call of Duty. Apteczki głównie zdobywaliśmy jako drop z przeciwników, co zmuszało nas do zupełnie innych taktyk i praktyk. Żeby się uleczyć musiałeś po prostu eliminować przeciwników, ale mając mało HP musiałeś też grać rozważnie. Satysfakcja z sukcesu w trudnej sytuacji była o niebo większa, a sam system był bardzo prosty i wynagradzający w najbardziej intensywnej walce. Wtedy musiałeś dobrze oszacować swoje szanse, długość leżenia dropu oraz nieco logistycznie podchodzić do swoich "zasobów". Obecnie popularny jest Auto-Heal oparty o czas od ostatnich obrażeń, który raczej sprawia, że rzucasz się w walkę i z niej uciekasz w jakiś kąt, aby po chwili się podleczyć i wrócić. To często prowadzi do bardziej defensywnej gry, szczególnie iż rzadko widać faktyczny stan zdrowia naszej postaci. I nawet sam się niekiedy łapię na bardziej pasywnej grze przez to - bardziej starasz się unikać kul jak nimi pruć.

"Bo może się przydadzą"

Przeszedlem calego wiedżmina 3 bez mikstur olejkow i ze stepionymi miczami na najtrudniejszym poziomie, bo byłem zbyt leniwy, a jedyny krok w walce jakiego uzywalem to turlanie oraz znak quen. To było po prostu za łatwe żeby się tym kłopotać. Oczywiście chodziłem z najlepszym możliwym sprzętem, ale nigdy go nie ulepszałem licząc że dostanę coś lepszego i jakieś zapalenia krwawienia ktore mozna wbic w miecz przydadza się później.

początek wyjaśnia wszystko..

Pomijając mikstury, mam taki sam problem z jednostkami w Twierdzy. Robię tak liczną armię jak tylko mogę, ale cały czas myślę, że to nieodpowiedni moment by nimi zaatakować, bo wciąż ich jest za mało. Gdy kumpel wczytał mojego sejwa od Krzyżowca i to zobaczył, w kilka minut starł zamek wilka na proch. Podejrzewam, że to dlatego, iż w twierdzy bardzo uwidoczniony jest cały proces powstawania żołnierza. Od zebrania surowców po ich przetworzenie. W grze, gdzie wystarczy mi tylko złoto lub określony surowiec, który jest cały czas wydobywany w jakiejś kopalni, nie mam z tym problemów.

a ja w pierwszym baldurze całą gre trzymałem mikstury z czasowymi efektami na lepszą okazję i przed walką z Sarevokiem dopiero wszystkie wypiłem a potem i tak przegrałem tą walkę przez złe dobranie czarów i póki co nie spróbowałem jeszcze raz go pokonać

Dzięki, chyba wyleczyłeś mnie z tego panicznego chomikowania wszystkiego bo może się przyda. Trzeba przetestować w jakimś wiedźminie czy innym skyrimie

0:00 Jak słyszę tą nutę, to odrazu mi się przypominają moje godziny spędzone w getting over it.

Zostawię, przyda się przy walce z bossem Boss: *ma cię na hita*

Tu nawet nie chodzi o oszczędność. Końcowe etapy gier mają to do siebie, że nagle każdy goblin staje się aptekarzem amatorem podróżującym z dziesięcioma eliksirami w sakiewce i nawet korzystając z wspomagaczy bez przerwy nie jesteśmy w stanie fizycznie zużyć ich wszystkich przed napisami końcowymi.

W metinie 2 głównymi rzeczami były mikstury bo bez nich każdy potwór by nas zabił :(

czy przypadkiem tego już nie było w którymś filmiku? hmmm...

Ta rada o niechomikowaniu i nie odwlekaniu moze swietnie wplynac na decyzje podejmowane w naszym zyciu, nie tylko w grach. Nigdy nie doczekasz sie perfekcyjnego momentu zeby zaczac trenowac, inwestowac, swoja dzialalosc, karieirę, zeby zagadać do kogogs kto sie nam podoba. Trzeba to poprostu zrobic :D

"A bo zawsze przyda się na później " - a potem cały ekwipunek zawalony. 😂 Pamiętam, że tak miałem w Skyrimie, a leczyłem się zaklęciami.

Ja bym tu dodał jeszcze jeden rodzaj przedmiotów, z którym ja miałem poruszony w materiale problem kiedy te niecałe 20 lat temu ogrywałem drugie Diablo... otóż klejnoty, czy inne badziewie do umieszczenia w broni, czy zbroi, żeby zwiększało jej właściwości. Kończyło się wiecznym czekaniem na lepszą sztukę, bo z tą to będę biegał krótko i szkoda, a potem wypadała nowa broń bez gniazd lyub nowe, lepsze klejnoty i te stare ostatecznie leciały do sklepikarza za marne grosze, bo już miejsca w skrzyni nie było, żeby dalej to trzymać... a grało by mi się przecież dużo łatwiej, jakbym wykorzystał to od razu.

W Baldur's Gate nauczyłem się używać mikstur przy trudniejszych walkach, bo wiem które są trudniejsze. Podobnie masowo łykam mikstury uzdrawiające, bo przestałem spamować "Odpoczynek" po każdej potyczce. Na pewnym etapie gry przestawiam się wyłącznie na magiczną amunicję, bo podstawowa nie daje rady, a dodatkowo tej magicznej jest od chu... bardzo dużo. Podobnie z różdżkami. W końcu rozumiem po co te przedmioty istnieją. Gorzej w drugiej części - poza amunicją, przestaję używać miksturek itp., bo zastępują je wysokopoziomowe czary. Z kolei w jej następczyni, Neverwinter Nights, a w szczególności dodatkach - picie eliksirów jest niemal "wiedźminowskie". Postać bez nich jest dużo słabsza, dopiero po opiciu się eliksirami, możemy mówić o wyrównanej walce z przeciwnikiem, a przynajmniej na wyższych poziomach trudności.

Chyba najczęściej używałam mikstur w AION'ie i głównie tych wydłużających czas lotu i szybowania. Koniec końców zawsze mi tej mikstury brakowało, bo bardzo często go używałam i potrzebowałam.

Jak już sięgnęliście po wiedźmina to można było rozwinąć temat z częstością używania przy konkretnych systemach na przestrzeni całej serii. W 1 to były szybko używane przedmioty, ale jednorazowego użytku i wymagające ponownego uwarzenia. Więc używało się ich do najtrudniejszych starć. W dwójce nie używało się ich prawie wcale przez ich upierdliwość. A w 3 przed każdą walką z wsiokami czy bandą drapieżnych chrząszczy wypijało się 2-3 odwary, 5 eliksirów i heja.

Ciekawe, bo ten film był w mojej playliście ,,Na później".

Dlatego lubię consumable, które są odnawialne np. ultra epicki kamień siły, który sprawi, że przez 30 sek będziesz zadawał większy dmg ale jego ponowne załadowanie zajmie kilka minut. Wtedy nie ma się wrażenia, że coś się traci. Wiadomo, że też można tego nadużywać i przed każdym starciem czekać aż dany przedmiot będzie naładowany ale można to też rozwiązać walką etapami. Masz kilka etapów w danej lokacji i tylko w jednym możesz go wykorzystać.

W Baldurze w najgorszym przypadku miałem nawet kilka postaci, które miały cały czas ekwipunki pełne mikstur, zwojów z czarami i innych teoretycznie przydanych przedmiotów. Dochodziłem do takiej sytuacji, w której jedna postać "zajmowała się" trzymaniem mikstur, inna zwojów magicznych, jeszcze inna strzał itd xD Nie muszę chyba mówić jak utrudnia to potem grę, kiedy miejsca w ekwipunku jest o polowe mniej niż powinno być ;) Sami twórcy chyba zdawali sobie sprawę z tego "problemu", bo w dwójce pojawiały się specjalne pojemniki rozszerzające ekwipunek np. tuba na zwoje czy torba na mikstury. ;)

Niech Ci dorzucą z wypłaty na żelazko bo tak koszulka jest w tragicznym stanie ;---;

Ja tam na "drodze ku zagładzie" nie używałem dekoktów. Wystarczyło się turlać.

Zanim obejrzę odpowiem na pytanie: Mamy zaklęcia, które często są tak jakby silniejsze, gdyż ich siła jest zależna od siły naszej postaci, są odnawialne / nie kończą się, można ich użyć w każdym momencie i w każdym miejscu na mapie przygód, lub przeciwnicy w grze są zbyt słabi, by nas zbić do poziomu, w którym użycie eliksiru staje się niezbędne. Tak w skrócie :P Ponadto, większość negatywnych efektów nałożonych na naszą postać trwa zwyczajnie zbyt krótko, lub ma za słaby efekt, by wyrządzić jakieś większe szkody i zamiast marnować na nie "cenne" eliksiry, które mogą przydać się, jak już wspomniano w filmie "później", wystarczy zwyczajnie przeczekać ich działanie. To samo ze zdrowiem, czy maną - jeśli w grze jest regeneracja wystarczy sobie przycupnąć w bezpiecznym miejscu i poczekać aż ich stan powróci do normy. Ale bez obaw. Myślę, że mam kilka "fajnych" rozwiązań takiego często niepotrzebnego chomikowania i końcówka gry tutaj się nie wpisuje, gdyż na tym etapie to raczej ich już nie będziemy mieli za wiele :>

Ja na szczęście nigdy takiego problemu nie miałem, nie rozumiem jak można odmawiać sobie takich wspaniałych wspomagaczy.

Fire Emblem ma z tym spore problemy, nie tylko boostery statystyk, ale też limitowane rzadkie bronie czy kostury, jako że niemal wszystko ma ograniczone użycia, i zawsze jest to uczucie że wszystko może być bardziej potrzebne później (w FE6 nawet dosłownie, jeśli pozwoliłeś jednej z legendanych broni w pełni się zużyć, nie dostaniesz ostatecznego zakończenie i gra kończy się 3 rozdziały wcześniej). Dobre użycie i rozłożenie swoich zasobów to kluczowa umiejętność do opanowania w tej serii.

Dlatego wolę przedmioty, które dają bonusy stałe, a nie czasowe. Wtedy nie ma, że nie użyję teraz, bo w przypadku takich przedmiotów im szybsze użycie, tym lepiej. No chyba, że użyjesz na towarzyszu, którego potem zastąpisz inną ciekawszą postacią.

Całe życie uczę się używać zużywalne przedmioty w grach i coraz lepiej mi to idzie :)

😂 ja w skirimie rzucalem sie na cale miasto i jaskinie i zasze mialem cociaz 50 ptek leczniczych a mialem level 41 i ebony prawie caly set buty mialem z slory smoka

Akurat w Wieśku dobrym rozwiązaniem było to, że mikstury uzupełniały się w trakcie wypoczynku, więc można było testować ich działanie bez obaw, że właśnie w najważniejszych momentach ich zabraknie.

W Monster Hunter World jak już potrzebuję się uzdrowić miksturką to zwykle potwór nie daje chwili wytchnienia i bezpieczniej będzie po prostu poczekać aż koleżkot wyśle tego chrząszcza czy inne robactwo aby mnie uleczyło, lub próbować się ukryć za przeszkodą. Naprawdę... Długo tam to trwa... Jak by ten koks w ogóle się potworem nie przejmował. Pije.... Pije... Pije i pije... -_-

Też mnie dopadł syndrom chomika. Nieraz zamiast się dobrze bawić człowiek trzyma te dziadostwa na jakiegoś bossa a potem zapomina użyć.

Ale pognieciona koszulka To jest dopiero PROFESKA:)

Ej ta mikstura miała Ci dać też efekt niewidzialności zepsute XD

Znaczy, ja mam taką ideologię. Mianowicie, jeśli jestem beznadziejny w grze, to używam czego się da, byleby pchać do przodu, ale jeśli sobie radzę bez mikstur i przedmiotów wspomagających - oczywiście jeśli gra na to pozwala, bo są gry w których nie da się uniknąć obrażeń nawet po wyuczeniu się gry - to tak robię i potem eq albo skrzynia pff, bo ja wiem w mieście czy domu, jest pełna tego typu rzeczami. Jednak to dobrze, bo nawet wyuczona gra daje poczucie pchania do przodu bo, znam grę - oczywistość - a z drugiej strony wiem, ze jeśli sobie nie będę radził np. w finałowej lokacji mam w tej skrzyni masę mikstur i dlatego nie jestem skazany na "farmienie dropu", by przejść grę.

Kiszenie mikstur siły w Gothic, aż do czasu jak za punkty wbiło się 100 i potem wypicie wszystkich na raz. Bezcenne.

Pamiętam jak Fallout 4 ukończyłem z ponad dwustoma steampackami, bo wolałem się zdrzemnąć niż użyć apteczki. Tylko podczas ostrej walki używałem gdy hp mi spadało.

Czy tylko ja nie używam mikstur, potek czy innych buffów tego typu bo nienawidze efektów czasowych? nawet buffów nie lubię bo trzeba je ciągle poprawiać ._.

Też kiedyś tak mialem. Znajdowałem potke czy coś ale nie zużywałem no albo magia mnie leczyła, czy mailem jakiegoś perka do regeneracji. Do czasu aż zaczołem grać w Dark Souls. Ta gra nauczyła mnie że wszystko się przyda a jakieś braki w jak zasobach mogą się okazać bolesne. Podobnie w Monster Hunter Wolrd i Elexie.

W Wiedźminie 3 chomikowałem dosłownie wszystko, do tego jak widziałem po drodze jakąś roślinkę czy cokolwiek innego to MUSIAŁEM to zebrać. Dlatego też praktycznie nie jeździłem na Płotce, tylko wszystko na piechotę ;) Z resztą w AS Odyssey zrobiłem dokładnie to samo ;D

Jak zaczynałem grać w PUBG, nabierałem się na to, że nie używałem painkillersów ani redbulli, bo przecież "kiedyś się przydadzą". To samo z apteczkami. Łatać się dwie minuty bandażami, zamiast palnąć strzykawkę na szybkości i szybko podjąć walkę ponownie. Człowiek uczy się na błędach XD