Póżnym latem wiele , wiele lat temu , w godzinach popołudniowych , przy pochmurnej pogodzie , temp ok. 18 C i wiejącym mniej wiecej z SW wietrze o sile ok. 2B wypłynąłem na łódce wiosłowej wielkości bączka z plaży w Tolkmicku. W odleglości ok 100m od brzegu upuściłem wiosło ,a wskutek dryfu łódki nie udało mi się go przybliżyć do burty i pochwycić, mimo prób podjętych drugim wiosłem i pomocy drugiej osoby. Wiatr tężał pojawiała się wyższa fala, a w wodzie miejscami trawiaste wodorosty. Na plaży nie było ludzi i nikt nie zauważył wymachiwań podkoszulką by zwócić czyjąś uwagę. Także statku Krynica Morska _Tolkmicko płynącego w odległ. ok . 3 km. Chyba po ok. godzinie gdy łódka była na środku zalewu i w dość dużym czasem rozkołysie , podpłynął statek z krzyżem maltańskim , wziął nas na pokład a łódkę na hol. W porcie powiedziano nam, że przed obiadem jeden z ludzi postanowił jeszcze raz zlustrować zalew ,wszedł na wieżę obserwacyjna i wypatrzył nas lornetką .
Całe szczęście, że ta przygoda skończyła się bezboleśnie 👍 Trzeba pamiętać, że Zalew to jednak morskie wody wewnętrzne. Do brzegu daleko, a i warunki mogą się szybko zmienić...
Byłem wtedy, sobotę we Fromborku. Płynąłem z Gdanska przez cieśninę Pilawską do Gdanska. Zatrzymaliśmy się we Fromborku. W nocy z piątku na sobotę PRI podalo dla rybaków 12B, jakaś abstrakcyjna wartość. Wstałem w sobotę o 5 rano, wyszedłem na główki portu, było cicho, zupełnie bezwietrznie. Skorzystałem z okazji i przeskoczylem na Szkarpawę, tam pod osłoną oczekiwałem tego silnego wiatru. Jeszcze tej soboty wyszliśmy na Wisłę z Gdańskiej Głowy. W Przegalinie w porcie dowiedzieliśmy się, że szukają na zatoce Gdańskiej jachtu i lepiej nie wychodzić przez ujscie Wisły. Zawróciłem do sluzy w Przegalinie, przecisnęliśmy się pod mostem i dalej Wisłą Martwą przez Górki na Zatokę i do Twierdzy Wisłoujście. Na Zatoce wiało, ale było plasko, wiec.dobrze się płynęło. Mój rejs był o przepłynięcie przez Cieśninę Pilawską. Wyszliśmy w czwartek wieczorem na Zatokę, piątek o świcie na podejściu cieśniny, cały dzień przez ruskie kanały, Zalew Wiślany, ruska kontrola graniczna na Zalewie, tak, że około północy dojechaliśmy do Fromborka. Płynąłem Nefrytem.
Czyli można powiedzieć, że byłeś niemal naocznym świadkiem... Pamiętasz jaka pogoda była w Gdańsku w sobotę wieczorem i w nocy z soboty na niedzielę (z 8 na 9 września 2001)?
@@PrzerwanyRejs Z soboty na niedzielę musiałem nocować gdzieś koło Sobieszewa, ale dramatu z pogodą nie było. Na Zatokę i do Twierdzy wypłynęliśmy pewnie w niedzielę. Pogody w nocy nie pamiętam to było 23 lata temu, weekend przed tzw. 0911. Pamietam, że warunki na przekopie Wisły byly takie, że płynąłem na grocie i silniku jednocześnie, silnik do zwrotów pod wiatr i pod prąd, gdy wracaliśmy z portu w Przegalinie do śluzy w Przegalinie. Pamietam, że ekipa z regat się bawiła, myśmy byli skonani po nocnym podejściu do Fromborka...między sieciami. Poszliśmy spać, tyle co jeszcze odebrałem prognozę z 12B, jak dziś pamietam. Pilnowałem swojego planu na objechanie Pilawy, stopper w Rosji, czy przez pogodę spowodowałby, że nie mógłbym oddać jachtu w niedzielę i ew. do pracy w poniedziałek jechałbym autobusem z Fromborka. Ruscy pogranicznicy trzymali nas na środku granicy na Zalewie ze trzy godziny, dlatego poszliśmy do Fromborka zamiast do Krynicy i też Polscy pogranicznicy jechali samochodem z Krynicy do Fromborka, aby nas odprawić, chłopaki długo na nas czekali. Tą historię z Mrówką, to już z radia usłyszałem. Wiatr musiał być od południa, Frombork jest osłonięty przez Wyżynę Elbląską, możliwe, że to zmyliło Mrówke, jak oddalili się w kierunku Mierzeji to zorietowali się jakie rzeczywiscie są warunki. Pamietam, że z wysokości portu w Przegalinie widziałem wielki przybój w ujściu Wisły, dlatego nie specjalnie miałem ochotę wtedy wychodzić na Zatokę przez ujście. Zastanawia mnie jak temu gościowi z Mrówki udało się dostać na brzeg, to jest chyba najciekawsze.
Czyli przyczyna tragedii byla niewiedza. Kapitan jachtu nie wiedzial ze niebezpieczne jest wychodzic taka mala jednostka w morze podczas sztormu, bez sprzetu ratowniczego. Kapitan statku ratowniczego nie wiedzial ze trzeba bylo zaangazowac sie w ratowanie rozbitkow.
Precyzyjnie rzecz ujmując Izba Morska orzekła, że: "l. przyczyną wywrócenia się jachtu Dzika Mrówka na Zalewie Wiślanym w dniu 8 września 2001 r. około godziny 1900, na pozycji około 54°22’ 800 N i 19°33’ E przy sile wiatru SW ok. 8, w porywach do 10 B, stanie zalewu 4-5, dobrej, a w opadach deszczu umiarkowanej widzialności oraz w efekcie śmierci kapitana jachtu Sewera C. było uderzenie szkwału w jacht nieprzygotowany do żeglugi w sztormowych warunkach i nieopanowanie jachtu w szkwale; II. zainicjowanie i prowadzenie przez kapitanów jachtów CZECZENA i SEQUOIA, akcji ratowniczej nie budzi zastrzeżeń; III. prowadzenie akcji ratowniczej przez OSC - kapitana jednostki ratowniczej MORKA - było nieprawidłowe z uwagi na brak należytej koordynacji działań jednostek uczestniczących w akcji; IV. wycofanie z akcji jednostki ratowniczej MORKA, a w konsekwencji, zawieszenie akcji ratowniczej około godziny 02.07 w nocy 9 września 2001 r. dokonane przez st. insp. operacyjnego MRCK w Gdyni było bezzasadne". Czyli podsumowując: wg. Izby Morskiej jacht przewrócił się, bo był nieprzygotowany na warunki jakie spotkał, a dodatkowo akcja ratunkowa była prowadzona źle.
mylisz pojęcia , wówczas był wiatr E, przy podawanych przez Ciebie kierunkach wiatru południowych nie mogli iść z Fromborka do Krynicy M Baydewindem a Baksztagiem, wówczas stawia się foka i jedzie bezpiecznie. Dodaj, ze załoga była pijana- SG Krynica M
Jeśli chodzi o kierunek wiatru to Izba Morska w swoim orzeczeniu napisała: "przyczyną wywrócenia się jachtu Dzika Mrówka na Zalewie Wiślanym w dniu 8 września 2001 r. około godziny 1900, na pozycji około 54°22’ 800 N i 19°33’ E przy sile wiatru SW ok. 8, w porywach do 10 B". Nie było mnie tam, ale nie mam podstaw by nie wierzyć ekspertom, że wiał wiatr południowo-zachodni. Jeśli chodzi o stężenie alkoholu we krwi ofiary, to ponownie Izba Morska: "Zgodnie z jednoznacznymi wnioskami fachowej i rzetelnej opinii biegłego lek. med. Janusza S. cała ilość alkoholu etylowego stwierdzonego we krwi pobranej ze zwłok S. C. mogła być pochodzenia endogennego. Brak podstaw wynikających z wiedzy medycznej, do przyjęcia, aby alkohol etylowy obecny w jego krwi w chwili wypadku miał wpływ na śmierć S. C. Stężenie bowiem alkoholu we krwi pobranej ze zwłok człowieka wkrótce po śmierci odpowiada na tyle dokładnie stężeniu za życia (w momencie śmierci), że można na tej podstawie rozstrzygać o stanie trzeźwości. Natomiast w wyniku procesów pośmiertnych, zwłaszcza związanych rozwojem mikroorganizmów w zwłokach, zawartość alkoholu w materiale pobranym ze zwłok najczęściej wzrasta, może jednak również spadać". A zatem ten alkohol nie jest pewny, a skoro nie jest pewny, nie zamierzam rozpowszechniać plotek.
Faktycznie w kontekście płytkiego Zalewu stan morza 4-5 wg. skali Douglasa brzmi dyskusyjnie, ale tak napisano w orzeczeniu Izby Morskiej. Nie podano źródła danych, na podstawie których orzeczenie powstało.
@@PrzerwanyRejs mialem „przyjemność” zeznawać przed przedstawicielami izby morskiej, 50 % orzeczeń to zwykła fikcja literacka. Przekłamania tego rodzaju (a jest ich bardzo dużo) ośmieszają wiarygodność wszyskich ich raportów. Pozdrawiam 😇
