Trochę porównanie do bani. Nie można wprost porównywać popularną Breżniewkę, będącą dość wierną kopią Optimusa Hunter 8R do nowoczesnego i o 40 lat późniejszej produkcji Hikera +. To pół wieku rozwoju. Pompkę dostał o ile pamiętam dopiero model późniejszy Hiker 8R który przejąl także zmiany radzieckie. Breżniewka do Huntera 8R różniła się dwoma elementami i radziecka myśl techniczna była tu lepsza. Pierwsza różnica to pokrętło z główką z tworzywa co było rozwiązaniem lepszym i wdrożonym później w kolejnych modelach przez Optimusa. Drugą różnicą był oddzielny kluczyk serwisowy zamocowany na pokrywie, w Optimusie za kluczyk robiło samo metalowe pokrętło które w trakcie użytkowania było gorące co skutecznie uniemożliwiało jego szybkie użycie w tracie pracy. Oba rozwiązania Optimus zaadaptował do kolejnego modelu i dodał jeszcze pompkę paliwa i tak powstał właśnie Otpimus Hiker 8R. Zarówno Huntera 8R jak i Breżniewka, pomimo swoich wad, swoja popularność zawdzięczały bardzo zwartej i niewielkiej konstrukcji. Kuchenki na paliwo płynne były popularne już od przełomu 19/20 wieku, jest choćby masa starych samowarów z palnikiem gazowym i pompka, pompka nie było to więc rozwiązaniem innowacyjnym, pompka to jednak dodatkowe części i elementy mogące ulec uszkodzeniu. To owa zwartość konstrukcji i jej prostota, minimalizacja ilości części stały właśnie za popularnością obu kuchenek. Od czasu Huntera 8R i Breżniewki, kuchenki benzynowe choć wciąż podobne, też przeszły jednak ewolucję i jak wyżej nie można ich porównywać wprost. Czy Breżniewka i Huntera 8R wybuchały - NIE, to mit, mogły wybuchnąć jak każdy inny sprzęt gazowy czy benzynowy jeśli ktoś niewłaściwie ją obsługiwał lub użył brudnego paliwa. Po prostu podgrzewanie powodowało zwiększenie ciśnienia (co chyba wie każdy z lekcji w podstawówce), tym samym powodowało to wyciekanie paliwa poprzez dyszę, jeśli ktoś nie dopatrzył, że paliwo nie wycieka czyli dysza jest zapchana to ciśnienie rosło aż do momentu puszczenia zatoru w dyszy lub zaworu bezpieczeństwa co mogło skończyć się kitą ognia. Dokładnie to samo możemy zrobić z każdą współczesną kuchenką, jeśli zwiększymy ciśnienie a nie będzie ujścia też skończy się to eksplozją jeśli będzie obok źródło ognia, choć i samozapłon też jest możliwy, acz trudniej spełnić takie warunki.
Mam od lat Breżniewkę - kostkę - i nie obchodzę się z nią jak z bombą. Test pokazuje próbę odpalenia brudnej i zaniedbanej kostki i nowego modelu. Moja Beżniewka działa bez zarzutu, dobrze wyregulowana i czysta rozgrzewa się pięknie do czerwoności i gotuje czajnik wody w 3 minutki. Czy może wybuchnąć? czy jest niebezpieczna? wszystko jest niebezpieczne jak nie potrafimy obsługiwać i nie dbamy. Zapewne jak bym gotował w lesie na niej rosół przez 8 godzin to mogłaby się przegrzać ale do odgrzania obiadu, zrobienia kawy jest idealna i co najważniejsze tania w eksploatacji.
Kuchenka nie wybucha. To co ludzie biorą za wybuch to uchodzenie oparów benzyny przez zawór bezpieczeństwa w korku. A dlaczego tak jest? Chociażby przez stawianie za dużych garnków, płomień idzie wtedy po dnie i znajduje się w pobliżu tego zaworka. Uszczelka wlewu paliwa i zawór bezpieczeństwa mają być, szczelne, porządnie zakręcone. Jeżeli do zbiornika będzie przedostawało się powietrze to palnik zapali się co najwyżej na żółto, jak świeczka. Po latach warto też wymienić oryginalne uszczelnienia na oringi. W 5x2,5 i 14x2,5. Czym się objawiają nieszczelności? Np. żółty płomień ciągle wydobywa się z osi pokrętła. Wymiana jest bardzo prosta, największe trudności sprawia wydłubanie starych twardych uszczelek. Igliczkę po rozbiórce ustawiamy na cztery ząbki. Tj. wkręcamy pokrętło w prawo do oporu, wrzucamy luźno igliczkę i kładziemy na niej palec. Teraz powoli otwieramy zawór w lewo i obserwujemy ile razy zeskoczy z ząbka. Ma leciutko podskakiwać. Za czwartym znowu kręcimy w prawo, żeby opadła ciągnięta przez zębatkę na osi pokrętła.
Po sposobie zapalanie zapałki wnioskuję że jeszcze nigdy nie miałeś strzała z siarki w ubranie. Zawsze zapala się od siebie a nie do siebie. Trochę jak z nożami i narzędziami
Stara jeszcze radziecka kuchenka była ze mną w -20 C. Do normalnego użytkowania potrzebny jest lejek wiadomo do napełnienia zbiorniczka i strzykawka 2 ml -paliwo do podgrzania gruchy palnika i działa. Do obsługi tej maszynerii podchodziłeś tak jakbyś ja już na samym starcie zdyskredytował .
…nie powiedział też że dobrego ruskiego prymusa można jeszcze kupić za około 100-200 pln a ta z zielonym zbiornikiem kosztowała 800pln (3lata temu). Gość obchodzi się z tymi kuchenkami jak gdyby pierwszy raz ich dotykał.
Rozpalanie "Breżniewki" jest proste jak budowa cepa: Bierzesz ją do ręki, i odkręcasz korek od zbiorniczka. Następnie podnosisz tak, żeby zbiornik był ponad palnikiem, delikatnie odkręcasz zawór i pozwalasz żeby paliwo wypływające z dyszy pod wpływem grawitacji zmoczyło palnik. Jeżeli uda się sztuczka w której część tego paliwa spłynie na talerzyk to super, ale najczęściej nie jest to konieczne. Jak już całą część robocza jest mokra to stawiasz kuchenkę tam gdzie będzie pracowała, zakręcasz zbiornik i podpalasz palnik. Przy odrobinie wprawy cała operacja trwa poniżej dwóch minut i jest całkowicie bezpieczna. Druga metoda to zwyczajne odkręcenie zaworu, korka, i delikatne wdmuchnięcie powietrza przy pomocy paszczy tak, żeby paliwo wypłynęło dyszą i zebrało się w talerzyku. To chyba jeszcze szybsza metoda, ale dla niektórych może być "niehigieniczna". Zalewanie talerzyka ręcznie to naprawdę idiotyczny pomysł :). O wybuchających kuchenkach tego typu słyszę już 30 lat, nigdy nie poznałem nikogo kto byłby bezpośrednim świadkiem takiego zdarzenia. Podobno zdarza się "pierdnięcie smoka", czyli działa zawór bezpieczeństwa w korku zbiornika przy zbyt dużym ciśnieniu... Ale top wymaga naprawdę solidnego przegrzania zbiornika. W swoim czasie używałem tej kuchenki bardzo intensywnie np. jako jedynej kuchenki na kempingu dla 8 soób i nigdy nie miałem najmniejszego problemu. EDIT: w komplecie do "Breżniewki" powinien być lejek oraz klucz do zaworu. A osłonę się zamyka jak kuchenka zacznie palić równo, niebieskim płomieniem. Zbiornik musi być ciepły żeby parujące paliwo utrzymywało ciśnienie.
Oglądam dopiero teraz, i trochę rozbawiło mnie że instrukcje do nowej kuchenki przeglądał. Ale żeby spróbować prawidłowo rozpalić stara to już nie :) ja swoją starą kostkę dokładnie taka jak na filmie odpalam bez problemów. Świeże uszczelki po latach gdzieś w garażu i śmiga aż miło :)
Dokładnie. A na rozpałkę warto mieć plastikową buteleczkę po wodzie utlenionej, tylko z benzyną ekstrakcyjną. Można wtedy precyzyjnie nalać do tego talerzyka, nic się nie rozlewa. Strzykawka jest mniej precyzyjna, zawsze chlupnie na boki.
Ciekawe rozwiazanie widzialem w Kazachstanie: Trojnog, pod nim przyspawane kolanko 90stopni. Takie od rury, hydrauliczne Do tego przystawiona lutlampa i kolanko kierowalo płomień lutlampy w gore pod kociołek
Nie należy po prostu stawiać zbyt dużego naczynia, żeby po jego dnie płomień nie pełznął w kierunku zaworu ciśnieniowego. Przesłona w czasie gotowania ma być w górze, oparta o zakrętkę. No i nie rozstawiamy kuchenki zaworem wycelowanym np. w ścianę namiotu 🙂Zawsze trzeba mieć wyobraźnię. Sytuacja sprzed kilku lat - jedna pani rozstawiła kuchenkę na rozkładanym stoliku, dookoła samochody, materace i namioty. Obok kuchenki rolka papierowych ręczników. Zagadała się, papierosek, koleżaneczka, wiatr zawiał i chwyciło ten papier. Jedna kula ognia. Na szczęście w porę zrzuciłem i zadeptałem. Czyli niby urlop, luz, ale trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Mój patent na nalewanie np. nafty do lampy jest taki iż przelewam sobie naftę do butelki po płynie do mycia naczyń tak aby mi wystarczyło na kilka uzupełnień nawet nie połowa z takim smoczkiem. Mam taką butelkę kilka lat i nafta jej nie rozpuściła, butelka nie jest jakoś szczególnie chroniona przed słońcem, nafta mi nie wyparowała przez parę lat, można śmiało używać. A jakie wygodne! Ściskasz butelkę leci, nie ściskasz nie leci, łatwo nalać bez rozchlapania i nawet lejek niepotrzebny. Na trudne czasy na pewno będzie niezastąpiona kuchenka z puszek która spala gaz drzewny, do budowy dwie puszki, mało spala, długo się pali a mi np. gdy zasypię peletem do pełna daje przez 20min. ogień, a po tym czasie jeszcze jest wytwarzane ciepło z żaru. Pelet nie drogi 15kg zapłaciłem 13 zł a kuchenka konsumuje trzy garść na 20 minut. to z worka prawie nic nie ubywa. Pod palnik można podłożyć wentylator to kuchenka wytwarza jeszcze większy płomień, paliwo spala się jak świeca od góry do dołu, nie dymi, nie śmierdzi. A masz np. lampę karbidową? Ciekawe czy są kuchenki karbidowe hmm...
I refleksja... Kuchenki wielopaliwowe mają dwie zalety: łatwość dostępu do paliwa (paliwo samochodowe), oraz działanie w bardzo niskich temperaturach. Mówiąc brutalnie: chcąc używać gazu w temperaturach poniżej 0 C trzeba nosić kartusz przy ciele, ewentualnie spać z kartuszem w śpiworze. Przy mieszankach "zimowych" granica przesuwa się do -5, -10 C. Jeżeli w celu ucieczkowym nie ma stałego ogrzewania, a może się zdarzyć że dotrzesz tam w zimie, to zdecydowanie polecam kuchenkę typu Primus, Breżniewka... Będzie działała w dowolnej temperaturze otoczenia, nawet po kilku latach stania na półce. A to może uratować życie. Kiedyś. W określonych okolicznościach ;).
Niestety, doświadczalnie przekonałem się że kartusze zamarzają. Te "zimowe" działają nieco lepiej, ale tylko do pewnego momentu. Rok temu grzaliśmy kartusze przy ognisku, co z jednej strony jest cudownym przepisem na nieszczęście, a z drugiej czystą paranoją... :).
@@jszania To było podczas biwaku w zimie, w nocy temperatura spadała do -10C. Spałem pod tarpem, ale znajomi spali w namiocie i mieli dokładnie ten sam problem z gazem. Wiem, ognisko to była GRUBA przesada, ale spokojnie, gaz stał w pewnej odległości od ogniska, płomienie nie lizały kartusza ;). Tak czy inaczej, następnym razem tylko "Breżniewka" ;).
Dzięki kostce Breżniewa pozbyłem się kiedyś brwi, rzęs i części włosów na głowie. Zalałem ją też kiedyś benzyną lotniczą - paliła się tak, że jakby ją odwrócić, toby odleciała.
Do brezniewki tez byl lejek i sluzyl rownierz do podlewania tego podgrzewacza palnika. Pasuje do tej blaszki z wycieciem obok palnika i nie trzeba go nawet trzymac podczas podlewania.
Breżniewka to kopia Optimus 8R który był identyczny, Hiker to rozwinięcie 111R. Na tależyk najlepiej lać denaturat, nic nie wybucha i kuchenka nie zjarana jak Twoja
Wiesz co, ja chyba zostanę przy swojej prawie 60 letniej breżniewce ( takiej co leży ci na ławie) i BRS8a. Grzeją tak samo jak te Optimusy, hałasują tak samo jak te Optimusy, gotują tak samo jak te Optimusy a kosztują średnio 20% tego co te Optimusy. A zarówno breżniewka jak ii brska pracują ma wszystkim co się pali a nie tylko na "wysokiej jakości oczyszczonym paliwie.
Turystyczne kuchenki benzynowe to moje hobby od co najmniej 15 lat. Mam w swojej kolekcji palniki Svea 123, duże maszynki stołowe Primus i ich sowieckie klony po maszynkę zrobioną przez Zakłady Metalowe Dęba oraz Juvel 34. Teraz poluję na kuchenkę Optimus 111T. Lubię dobrze wypolerowany mosiądz. Kartuszy gazowych używam ale raczej rzadko i z lenistwa. Jako komentarz do filmu dołożę swoje tak zwane 3 grosze. Generalnie mam zastrzeżenia co do obiektywnej strony materiału ale o tym później. Rosyjską kostkę dostałem wstępując do harcerstwa zatem znaj ją dość dobrze. Jest kapryśna to fakt ale eksplozje rosyjskiej kostki miały związek ze zbyt mocnym rozgrzaniem zbiornika lub z nieszczelnościami w układzie doprowadzającym paliwo. Oryginalny szwedzki Primus 8 lub 8R którego klonem jest "kostka" miał dołączaną maleńką pompkę zwiększającą ciśnienie w zbiorniki paliwa. Sam do rozgrzania kostki używam denaturatu, który targam ze sobą w opakowaniu po 100ml wodzie utlenionej. Alkohol spala się wolniej w bardziej kontrolowany sposób i lepiej nagrzewa cały układ. Dodatkowo podpalone alko idzie na kapselek od piwa, którym ogrzewam sam zbiornik. Zasadność tego rozwiązania jest dyskusyjna. Kto chce niech testuje. Teraz tak: 1. Optimus Hiker + ma znaczne gabaryty. Jeśli ktoś podróżuje z plecakiem pojemności rzędu 50 litrów jest problem z upchnięciem. Poza tym według oficjalnej informacji waga to 1590 gram. Doliczyć trzeba paliwo w zbiorniku i ewentualny zapas. Cena kuchenki w Europie utrzymuje się na poziomie +/- 200€ 2. Optimus Polaris Optifuel przedstawia się trochę lepiej. Cenowo nie odstręcza. Biorąc pod uwagę, że jest to zakup raczej na następne 2 - 3 dekady to warto zainwestować. 3. Mój spacerowy palnik to MSR XGK EX. Minusem jest jedynie to, że nie ma opcji opalania gazem z kartuszy jednak dla mnie to nie problem. MSR ma dwie dysze, które opcjonalnie zmienia się w zależności od przewidywanego paliwa jakie będzie w użyciu. Jeśli mam coś powiedzieć o zużyciu paliwa to butla pojemności 300ml wystarczyła mi na 10 dni spaceru. Szybkie gotowanie na śniadanie i trochę dłuższe na obiadokolację. Stosowałem osłonę przed wiatrem ze składanych aluminiowych blaszek zakupionych kiedyś na aliexpress. Co do wątpliwości, o których pisałem na początku to wygląda to dla mnie tak, że Domowy Survival otrzymawszy kuchenki do testów miał je zaprezentować jak najlepiej co też zrobił. W tym kontekście mógłbym ozłocić rosyjską kostkę czy MSR. Konstruktywne komentarze mile widziane. Defetyzmy olewam.
Gdy dostajemy coś do testów, nigdy nie czynimy ustaleń "mamy zaprezentować jak najlepiej" w kontekście pokazania samych tylko dobrych stron produktu. Raczej staram się prezentować jak najpełniej, tzn. uczciwie podejść do testu i rzetelnie zweryfikować przydatność danego sprzętu. Trudno porównywać nową kuchenkę za kilkaset złotych z używaną kuchenką, która pewnie jest starsza ode mnie, a od dawna leżała nieużywana. Z braku czasu przy nagrywaniu materiału nie dałem już rady mojego starego prymusa rozebrać i wyczyścić (może jak kiedyś się z tym uporam, to przygotuję osobny materiał na ten temat, to mogłoby samo w sobie być ciekawe) ani nawet nie miałem za bardzo czasu na dalsze próby rozpalania. Zresztą, po tym, ile się naczytałem na przestrzeni ostatnich lat o wybuchających prymusach, raczej nie będę go już rozpalał, dopóki nie wyczyszczę całości, a w szczególności zaworu bezpieczeństwa. :) Rzeczywiście, Hiker to wielki i ciężki klocek, na którym fajnie można ugotować duży gar wody czy kartofli, ale do plecaka to bym go raczej nie zabierał. [Krzysiek]
Kolego , zle odpalasz przynajmniej na tym filmiku wszystkie 3 kuchenki. Zasada jest dość prosta. Płomień musi wygenerować ciśnienie co zamieni ciecz w gaz. Za szybko zaczynasz kombinować z pokrętłem głównym i już pózniej w ogóle z niego nie korzystasz . Praktycznie jedziesz na MAX i OFF gdy kończysz kuchcenie. Ten dość nie przyjemny przerywany dość mocno słyszalny płomień z palnika jest do częściowego wyregulowania , pokrętłem głównym oraz regulacją przy pompce ( proporcja mieszanki gazu i powietrza) Pobaw się , a zobaczysz , że będzie bardziej płomień stabilny nie pulsujący i deko się wyciszy. Ale najlepszym rozwiązaniem jest inwestycja w Silence Cap który polecam : www.shapeways.com/product/YWFSEX267/optimus-polaris-optifuel-stove-silent-cap?li=shareProduct
Przyjrzę się temu, co opisałeś, bo wydaje mi się, że w instrukcji na ten temat nie ma śladu. :/ Ale też może być tak, że jej dokładnie nie przeczytałem. Wcale by mnie to nie zdziwiło. ;) [Krzysiek]
@@domowysurvival Jasne , zrobisz jak zechcesz traktuj to jako lekką poprawę funkcjonalności, ale ten cap działa rewelacyjnie i cicho . Jestem pewien ,że byś polubił . Gość ma na imię Gary, odpowiada na każdy e-mail . Ps. Teraz testuję Soto Stormbreaker Combo i sądzę , że to Cadillac .
Wszyscy subskrybenci wiedzą że jesteś kuchenkocholikiem. Ale każdy ma jakieś "hobby". Ciekawy materiał który mnie podtwierdził że zostaje przy swoim optimusie na kartusze.
Prawdziwy prepers nie potrzebuje zębów 😀Biały fortepian jest dla wymuskanych miastowych chłoptasiów nie potrafiących rozpalić ogniska 🙂Ironia? I tak i nie. Mój ś.p. dziadek bez sporej ilości zębów dożył 90 lat, jak wielu ludzi z jego pokolenia. Do dentysty chodzili tylko, kiedy jakiś ząb bolał i trzeba było go wyrwać. I nie jedli tylko kaszki. P.S. Swoją drogą to jest dobry temat na trudne czasy, co będzie kiedy zabraknie dentystów? Już teraz dostać się to wyróżnienie a w przypadku takiej apokalipsy? 🙂Jak sobie radzić z bólem zęba w warunkach polowych?
Breżniewki używałem przez 25 lat. Jak się do niej podchodzi umiejętnie jest super. W Szkocji jakiś gość chciał mi za nią dać 50 funtów. Do dzisiaj zdarza mi się zabierać ją w teren. Teraz mam też wielopaliwową z oddzielnym zbiornikiem z Ali. Po drobnym tuning jest bardzo fajna. Jedynym mankamentem tych kuchenek jest hałas.
Kolega źle rozpala kostkę. Szkoda, że taka brudna. Przed rozpaleniem trzeba odkręcić i zakręcić zawór żeby iglica przeczyściła dyszę. Potem nalewamy w talerzyk. Najlepiej denaturat. I przy zakręconym zaworze jak się wypali to cisnienie i temperatura jest wystarczająca do odpalenia kuchenki za 1 razem.
A i nalezy pamiętać o wymianie oryginalnych uszczelek na nowe !. Ciśnienie przewaznie z korka ucieka i z zaworka. Dlatego ludziom kuchenki prychają ogniem bo ich nie serwisuja.
A bo w ruskiej trzeba dyszę rozwiercić i mocniej podgrzać zbiornik ...to dobiero chodzi.. Fakt jak się za mocno nagrzeje to ciężko do niej podejść. By zgasić no cóż
Jest jeden problem z benzyna takze ekstrakcyjna. Benzen, toluen…wszystko to trucizna. Ma to sens tylko przy -15C i w czasie apokalipsy jak juz nic nie bedzie i trzeba miec 100% uniwersalnosci
Dobre są patenty na spiryt najlepiej biopaliwo, ponieważ można tego używać tez w domu/mieszkaniu bo nie kopci ani nie wydziela innego syfu. Spirytusowe są też najprostsze bez żadnych uszczelek, zamorków, pompek itd - najbardziej trwała i niezawodna konstrukcja.
Boję się kolego, że w surwiwalu to byś nie dał rady... Bałagan na stole, nieogarnięte badziewie, ciągle coś leci.... Idź Pan w uj! Siekiery nie bierz do ręki!
Ta kuchenka Optimus Polaris jest do bani. Ciągle psuje się pompka i możliwości regulacji płomienia. Wiem bo mój znajomy korzystał z niej a on podróżował po stanach z nią
Lajk za test i recke, ale szczerze to film za dlugi a kuchenki bym w zyciu nie kupil. Wole gaz i Meve Spider ;-) Mniejsza waga i rozmiar. Szczerze polecam.
..lampa bezynowa z pinowym palnikiem ,ktorej szukasz, moze byc gdzies jeszcze w starych dawnych PGR poniewaz jak pamietam byla uzywana do podgrzewania gruchy zaplonowej jako swieca zarowa w dawnych traktorach (lata 50-60) ...znajdziesz moze u jakiegos chłopa w stodole, który miszkał daleko od skupu zlomu ( byla z mosiadzu ).
Haha. Faktycznie brzmisz jak po alko :D. Jednak wolę ognisko niż kuchenki. Może w kolejnym filmie sposoby i metody palenia małego ogniska? Pozdrowienia.
Uznaję tylko jedno ognisko do gotowania -- Dakotę. Ale pomysł na film niezły, umiejętność gotowania na ognisku jako któraś z kolei warstwa zabezpieczenia się przyda. [Krzysiek]
po raz pierwszy zacząłem używać granata w 1981. Później przyszła kolej na różne multi paliwowe, bez wyjątku je chwaliłem. Obecnie używam wyłącznie propanu-butanu i kostek wojskowych. Co do filmu i kanału: fajnie ale kłaniają się braki doświadczenia: rozpuszczalnik blisko kuchenki to proszenie się o kłopoty. 2 razy w życiu się paliłem w podobnych okolicznościach. No i benzynówka ma wielką wadę: trzeba mieć ze sobą paliwo a z nim się wiąże ryzyko kanapek, śpiwora itp o specyficznym smaku i zapachu
kuchenka patent zacny, mysle ze to kupię bo obecnie mam gazówkę na kartusze demontowalne a to z paliwem samochodowym moze byc niezle. Do tego widze ze jest odporniejsza na wiatr (ja swoją musze osłaniac dołączoną do niej walizką) oraz zapewne jest odporniejsza na zimno bo gaz na zimnie nie chce sie palic. Ale na to sposób tez znalazłem podgrzewam puszke zamontowanym pod nią stabilizatorem liniowym zasilanym z zapalniczki samochodowej lub ogniw 18650
W scenariuszu, w którym o przetrwaniu będzie decydowała umiejętność odpalenia najprostszego ruskiego prymusa i wybrania auta na trudne czasy -- niechybnie zginę. [Krzysiek]
Na początku sądziłem ze jej nie odpalisz jak tak mało wlałeś benzyny ale pompując tyle razy pompką to nie ma siły usiało ciśnienie zrobić. Na ropie ją sprawdz z tą zapalniczką
Ten Optimus Polaris Optifuel został u mnie po testach i korzystam z niego do teraz. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba ta opcja korzystania z wielu różnych paliw, bez potrzeby wymiany na przykład dyszy w palniku. Ale czy to jest optymalne rozwiązanie? Nie wiem. Kelly Kettle też uwielbiam i sam mam dwa. Plus czajnik aluminiowy polskiego konkurenta -- Survival Kettle. Doskonale sprawdza się do gotowania dużych ilości wody w krótkim czasie, gdy na przykład szykuję sobie kąpiel wieczorem na działce, albo potrzebuję nagrzać wodę do prania czy mycia naczyń. Ale wczoraj na przykład rozmawiałem przez telefon z potencjalną klientką mojego sklepu, która chciała kupić Kelly Kettle w zestawie z akcesoriami, ale po paru minutach doszliśmy do wniosku, że to nie będzie dla niej optymalne rozwiązanie. Bo jej zależało w pierwszej kolejności na możliwości gotowania posiłków w garnku, a nie na gotowaniu wody. I dla niej do tego celu dużo lepiej sprawdzi się jakakolwiek kuchenka -- ona poszukiwała kuchenki na drewno, więc poleciłem składaną kuchenkę Survival Kettle. Podsumowując -- uważam, że nie ma optymalnego rozwiązania. Gdybym miał wybrać JEDNO, to mieszkając w bloku brałbym tego Optimusa, a mając dom pod miastem i łatwiejszy dostęp do opału w formie drewna, szyszek i patyków, to brałbym Kelly Kettle. [Krzysiek]
W dodatku kosztują grosze. Od kilku lat mam kilka kartuszy które sam napełniam 5kg butlą turystyczną. Wiem że znajdą się przeciwnicy ale mało wiedzą w temacie. Napelnienie kartusza kosztuje mnie 1-2zl. Jedyny większy koszt to zakup przejściówki za kilkadziesiąt zł
Za każdym razem odruchowo zapalam z włosem, z przyzwyczajenia, ale potem przy drugiej, czasem później, już dociera do mnie, że tak jest gorzej. [Krzysiek]
tysiac zloty za kuhenke zwlaszcza na polskie warunki to jakies nieporozumienie a sama cena to w wiekszosci fantazja producenta.. produkowana tak czy inaczej w hinah gdzie caly koszt produkcji z materialem zamyka sie pewnie w kwocie jesli nie 50 to 100 zloty
Breżniewkę w wersji skandynawskiej (wiem że powinno być na odwrót😁) można by było mieć w zapasach domowych w razie W albo Z (zombie). Ale bardziej współcześnie praktyczne są na kartusze gazowe. Zeszłej zimy ogrzewałem się kuchenką taką nakręcaną na kartusz (niemiecką) gdy musiałem stać na mrozie 8h(taka praca) a którą miałem w aucie. I pomogła. Ale na podgrzanie kawy lub posiłku w lesie podczas długich wypadów u mnie najbardziej sprawdzają się takie małe kuchenki rozkładane na paliwo stałe z Bundeswehry a które swój początek mają w czasach II wś. Też polecam bo są lekkie i malutkie. Dzięki za film.
Beznadzieja. Gościu bawi się, nic nie mówi czym i po co. Za to kiedy niczego nie pokazuje miele językiem jak najęty. Pierwsze 6 minut to porażka. Dziękuję za resztę.
@@domowysurvival Przede wszystkim mówić co się pokazuje, do czego służy i jak się obsługuje, a nie miętosi się palcami i przewraca zupełnie bez sensu w milczeniu. Dlatego odpuściłem sobie i fim i cały kanał. Amatorszczyzna i tyle
@@domowysurvival A kto oglądając jak bawisz się sprzętem zna treść instrukcji. I po co wówczas cały ten filmik? Podaj po prostu instrukcję i tyle. Zamiast iść w zaparte pomyśl jak sprawić, żeby twoja praca była zrozumiała i sensowna. Może wówczas wrócę do twojego kanału.
@@klimeryd no właśnie -- skoro więc można znaleźć w Internecie instrukcję obsługi urządzenia, nie ma sensu omawiać tego, co tam się znajduje. Pozdrawiam! KL
Sorry ale kompletna amatorka kuchenkę na benzynę (ta stara rosyjską) rozpala się poprzez porządne ogrzanie zbiornika z benzyną. Osłona powinna być podniesiona do póki zbiornik nie jest naprawdę ciepły, co powoduje wzrost ciśnienia paliwa i samoczynne wypływanie. Wystarczyło mysleć podczas kręcenie odcinka :)
Cukier w kawie bulletproof? Pierwsze słyszę. To raczej oryginalna, czyli ketogeniczna nie jest... a filozofia idąca za spożywaniem tłuszczy nasyconych bezpiecznie mówi o eliminacji węglowodanów... No nic, oby na zdrowie Ci wyszło :-)
Ja od jakiegoś czasu szukam jakieś kostki, ale ta kostka jest dla mnie trochę zbyt duży i drogi. Ta radziecka mi się podoba, ale trochę się jej boję. Ja przez większość czasu spędzam poza domem i chciałbym czasem sobie odgrzać posiłek i nie płacić za to nikomu.
Radziecka kostka jest super z tym wybuchaniem to jest tak że jak się zagrzeje za mocno zbiornik i nie opuści się osłony to może zadziałać zawor bezpieczeństwa i mamy przez chwile miotacz ognia Ale to samo może się stać z przymusem. Na lato osłony nie trzeba podnosić bo ciśnienie samo się robi w zbiorniku.