Już barwny motyl nocą znikł z mych rąk,
szara samotność znów gna,
Już echo twoich kroków zabrał mrok
i tak daleko do dnia,
a dobry sen omija mnie
Nie lubię płakać nocą, łez szkoda,
nie umiem śmiać się poprzez łzy.
Nim bzy zakwitną znów w ogrodach,
będę czekać na mój świt.
Nie lubię płakać nocą, łez szkoda,
nie umiem śmiać się poprzez łzy.
A może jestem jeszcze za młoda,
żeby wiedzieć to, co ty?
Świat bywa smutny, kiedy nie ma cię,
w pustkę odpływa mój czas,
znów deszczem zapłakane idą dnie,
w niebie nie widzę swych gwiazd,
za oknem wiatr złe pieśni gra.
Nie lubię płakać nocą, łez szkoda,
nie umiem śmiać się poprzez łzy.
Nim bzy zakwitną znów w ogrodach,
będę czekać na mój świt.
Nie lubię płakać nocą, łez szkoda,
nie umiem śmiać się poprzez łzy.
A może jestem jeszcze za młoda,
żeby wiedzieć to, co ty?
12 апр 2019