Gdy w grze zabija cię sojusznik 

Szef miał dosyć i zabił wszystkich pracowników redakcji. Co za szaleniec.

0:22 właśnie taki komunikat powinnien się pojawiać za zabijanie sojuszników

Gdy wróg jest ledwo żywy, strzelasz i jeden z twojej drużyny próbuje ci ukraść killa ale dostaje twoim pociskiem i nazywa cię teamkillerem...

Rainbow Six Siege: -celujesz w kamerę jako atakujący i akurat ci przed celownikiem twój team mate przebiega... -Caveira przesluchuje powalonego sojusznika i zamiast zabić ją to przez przypadek trafiasz swojego. -Kiedy w drużynie jest czterech rekrutów i jakiś wyjątek to wiesz ze on zginie z rąk swoich.

Ten komunikat trafiony w dychę. Tak samo muzyka z Battlefielda 1, gdy już Gregorz zaczął mówić!

Powinien być jeszcze Hed z nikiem xX_PussySlayer_69_Xx

Te intro rozwala wszystko xDDDD

Uwielbiam te historyczne ciekawostki i prowadzącego. Pozdrawiam Panie Grzegorzu!

W king's bounty też jest ciekawy system friendly fire mianowicie jeżeli ilość jednostek przewyższa ilość dozwoloną przez nasz parametr dowodzenia to nasze jednostki będą uderzać nie jednostkę przeciwnika a jednostkę im najbliższą, działa to trochę jak zaklęcie berserk z heroes 3.

Kolejna udana akcja aktorska na początku :)

Kiedy babcia mówi że powinieneś iść do wojska 0:00

>Roses are red >Wololo! >Roses are blue

Ten początek. :)

W Rising Stormie jest to fajnie rozwiązane, że kiedy zabijasz przeciwnika to dostajesz karę punktową i zwiększony czas do respu, ale jak twoja ofiara Ci przebaczy to kary są anulowane

Świetny materiał: dużo ciekawostek historycznych, nawiązanie do szerokiego spektrum gier, a do tego bezbłędne intro :D "Behind the scenes" zresztą też :P

Friendly Fire!

Aktorstwo dalej lepsze niż w "dlaczego ja?"... o ile to cokolwiek znaczy

Najgorsi są teamkillerzy którzy zabijają lub ranią sojuszników w grach rankingowych już na początku rundy...wtedy niewiadomo co z takim niedoj*bem zrobic.

Raz mnie wyrzucili bo zabiłem sojusznika ale ta osoba weszła mi pod celownik kiedy oddawałem strzał.

Red Orchestra czy Rising Storm nie miałby prawa bytu bez FF, chociaż faktycznie to czasem frustruje :D Na dobrą sprawę ogranicza to nieco zbyt głębokie flanki czy inne dziwne miejsca, bo często strzelamy oczekując, że w tamtym miejscu na 90% nie ma naszych.

Sytuacja z rising storma dwójki, dodatku Vietnam. Dobiegam do sojusznika, patrzy się na mnie, kucam, gość patrzy nadal. Macham na boki bronią, gość musiał zobaczyć niebieski znacznik, chyba że jest ślepy. Słychać kroki, wychylam się zza rogu i posyłam do piachu dwóch żółtków z vietcongu. Biegnie kolejny, chowam się, przeładowuję. Typ dalej stoi i się gapi. Jakieś 20 sekund. Wychylam się strzelam, żółtek schował się za workiem z piaskiem, chyba się bandażuje. Celuję, czekam aż się wycofa. Nagle obrywam serię z grease guna i padam. Typ stojący obok mnie prawie minutę mnie zabił. I to "ups" na czacie.

Nie wiem co to jest kurwa, ale cieszę się że przyszedłem dla papierosa, naprawdę

W World of Warships dostałem raz odznakę Kraken Uwolniony (zatop 5 statków) za rozwalenie czterech wrogów i przypadkowe ztorpedowanie sojusznika EDIT: to na pewno był bug, bo za teamkill normalnie jest -1 do killi, czyli 4 - 1 = 3

Problem z teamkillami bardzo dobrze rozwiązała według mnie Red Orchestra i Rising Storm 2. Możliwość wybaczenia teamkilla, bądź nie faktycznie pomaga w ukaraniu griefera, a nie pechowca. W sumie dziwię się, że te gry nie zostały wspomniane w materiale. Ale wstępniak cudowny.

Spodziewałem się wielu przykładów, ale nie tego z figurkowym młotkiem :D Serduszko się raduje x)

Uwielbiam te wstępy!!!

Warto wspomnieć też, że w bodajże Modern Warfare 3 jest chyba tytuł albo wyzwanie polegające na zabiciu przeciwnika przez przyklejenie semtexu do sojusznika który to przeniesie go w pobliże wroga. Takie tam korzystanie z mechaniki braku ognia sojuszniczego.

Arasz nie mógł powstrzymać śmiechu na początku, nie dziwię mu się xd

Powiem tak,zależy to od gry,bo w takiej na przykład armie to friendly fire jest zrozumiały,jest to w końcu symulator pola bitwy,aczkolwiek tak jak powiedziałeś w takim overwatchu friendly fire już by źle wpłynął na rozgrywkę

Pamiętajcie że jak jakiś cymbał kogoś z waszych zabije w waszej grze to się nie opłaca go zabijać. Każda śmierć obniża szansę na wygraną drużyny!

Odnośnie HoM&M3. Dziwię się że podano tylko przykład hipnozy, w tej grze jest więcej przykładów frendly fire. W zamku inferno jednostka drugiego poziomu "magog" atakuje kulą ognia która zadaje obszarowe obrażenia co jak gracz o tym zapomni powoduje straty wśród własnych oddziałów. Do tego dodać trzeba wszystkie smoki i Feniksa. Czyli istoty z cechą "zionięcie" co daje możliwość ataku dwóch jednostek w jednej linii i istotne było by właśnie przez przypadek nie zaatakować własnej armii. Tak poza tym to świetny materiał. Pozdrawiam

Najbardziej podobało mi się rozwiązanie w BF3 głównie mi chodzi o serwery hardcore, gdzie to ludzie, dawali narzędzie. Jeżeli kogoś przypadkiem zabiliśmy, i napisaliśmy, że przypadkiem na czacie, to spoko, ale jeżeli było to umyślnie to !punish i bratobójca ginął również.

Aż mi się przypomniał pewien medyk w Evolve - najpierw strzelasz między graczy i potwora granatami leczącymi, a potem napalmem. Brak Friendly Fire sprawia, że niektóre sytuacje wyglądają komicznie - gdy ktoś zsyła na ciebie łaskę proteinek czy innego leczniczego GMO, by po chwili zalać twoje ciało ognistymi eksplozjami... bo monstrum jest obok ciebie, a - jak wiadomo - cel uświęca środki.

W bf3-4 zawsze grałem na serwerach HC, z innych powodów wprawdzie, ale friendly fire uznawałem za miły dodatek. Szczególnie fajne były serwery które oddawały ofierze decyzję o tym, czy oprawcę ukarać (zazwyczaj zabić, po 3-5 powtórkach wywalić z serwera) czy mu odpuścić, bo np sami wbiegliśmy pod ogień czy wpadliśmy do budynku równocześnie z granatem kumpla. Brakuje mi tego systemu w R6S, gdzie okazjonalnie też zdarzają się przypadkowe teamkile. Wprawdzie ciężko złapać dwa w jednym meczu, ale zawsze warto mieć pewną furtkę. Pominąłeś jeszcze jedną okoliczność teamkili - celowe, ale z sensem. Wielokrotnie w bf'e miewałem takie sytuacje, gdy za sojusznikiem stał wróg. Otwarcie ognia i zabicie zarówno kumpla, jak i przeciwnika było lepsze niż wstrzymanie się i dostanie serią od przeciwnika zgarniającego dublekila... o ile oczywiście nie obrywałeś potem za teamkil.

W Total War Medival 2 to większość artyleri zawsze zabija sojusznicze jednostki , niekiedy w równej liczbie co wrogów , tak samo w Tw Warhammer 1 i 2 niektóre niekontrolowane czary jak wiry które lecą w losową stronę potrafią zniszczyć własne oddziały.

Jedyny kanał o grach na którym nie przeklinają, a ma dużo wyswietleń.

Nie lubię kiedy w pewnej grze biorę broń ciężką robię ogień zaporowy żeby wróg nie mógł się wychylić i moi koledzy mogli go otoczyć a zamiast tego jeden z moich przebiega mi przed twarzą i ma pretensje że go zabiłem

Hed mówił, że ogrywa Warframe. Czekamy na materiał!

Powinieneś uczyć historii, mega ciekawie opowiadasz ;D

Mam taki sam rewolwer xDD Ale magazynek gdzieś zgubiłeś ;P Ale materiał na propsie, pozytywne i edukacyjne 15 min

W World of Tanks był niegdyś włączony system strzelania do sojuszników. Tolerował pojedyncze (przypadkowe) trafienia, ale jeśli zniszczyłeś sojuszniczy czołg, albo zbyt często trafiałeś swojego (w domyśle robiłeś to specjalnie), to (przy zabiciu) odliczało 1 zabitego od puli zabitych oraz stawałeś się niebieski, co oznaczało, że wszyscy mogli Cię atakować, również sojusznicy, bez żadnych konsekwencji dla nich. Taka forma samosądu wojennego. Zdarzały się wtedy sytuacje, że niektórzy specjalnie dawali się w jakiś sposób zabić, czy to podjeżdżając pod Twój ostrzał, czy to dając się zepchnąć z klifu (wystarczyło, że inny gracz Cię dotknął swoim czołgiem, a jak spadłeś, to była jego wina, bo Cię "zepchnął"). Inni po prostu strzelali we wszystkich i wszystko. No, nie było różowo. Oczywiście były to sporadyczne przypadki, ale się zdarzały. Czasem zdarzały się "wypadki przy pracy", które system odczytywał jako przyjacielski ogień. Konsekwencje te same. Ciężko też się grało artylerią, zwłaszcza wtedy, kiedy inni atakowali wroga w zwarciu. No więc albo powstrzymujesz się od strzelania (potem dostajesz opierdziel, że arta nic nie robi), albo ryzykujesz i strzelasz. W najlepszym razie swojego tylko ogłuszasz, w najgorszym... Zabijasz swojego, bo wróg akurat się cofnął. Wtedy też dostajesz opierdziel, nawet jeszcze większy. Obecnie wycofali sojuszniczy ogień. Aktualnie możesz strzelać, ale nigdy nie przebijesz czołgu sojuszniczego. Dostajesz tylko informację, żebyś uważał gdzie celujesz, bo trafiłeś swojego. Jedynie co zostało, to ogłuszenie wszystkich celów podczas strzelania z artylerii.

Każdy kill, to dobry kill.

tak jak w materiale gry bez ognia własnego ,czy tryby "normal" są luźniejsze, jednak to na hardcorach była prawdziwa zabawa, gdy bronie w takim bfie jednym strzałem odbierały około pół zdrowia , a koleś który rzucił granat w windzie był linczowany kolejne dwa tygodnie za ten błąd

Fajnie że użyliście muzy z cod 3 i WWII

7:30 Mogłeś wspomnieć że w HoM&M niektóre postacie też mogą nieźle przydzwonić sojusznikom tzw rykoszetem, np Smoki Lisze , Magogi lub czar Łańcuch Piorunów czy Fala Śmierci

Co do gier single: Friendly Fire w RimWorldzie jest śmiechowe. Atakują twoją bazę, odpierasz atak, dwóch z twoich jest w stanie ciężkim. Patrzysz co się stało, diagnoza: trafienie z rewolweru w głowę. Patrzysz na uciekające plemie wyposażone w maczugi... I już wiesz co się stało xD

Na starcie macie zajebistego plusa za pomysł i muzykę z mw2. Szacunek👍

w XCOM 2 przejmowanie kontroli nie było aż takie złe, tylko na początku kiedy nie miało się ochrony przed tym lub miejsca na dodatkowe wyposażenie (bo poświęcało się np specjalną amunicje w zamian za odporność na kontrolę) W póżniejszym etapie gry nie było z tym problemu

No nareszcie choć na chwilę wyszliscie zza biurek, pozdrawiam 😉

brawo panowie za intro i making of na koncu

Kocham aktorstwo na najwyższym poziomie!😍👌

Bardzo fajny materiał uwielbiam takie

Najlepsze rozwiązanie jakie widziałem w grach z Friendly Fire widziałem w multi Halo 4 . Tam gdy ktoś zabił cię z premedytacją (zabrał ci całe hp) pojawiał się komunikat gdzie mogliśmy zadecydować czy wyrzucić danego gracza czy też nie.

Skuteczniejszym zagraniem w homm3 było rzucenie czaru "berserk" jednostka, na którą się rzuciło czar atakowała najbliższą jednostkę i często to była sojusznicza oraz nie było ograniczenia takiego jak w przypadku hipnozy

Friendly fire był też mocno widoczny w Supreme Commander, w przypadku gdy wróg zbyt blisko zbliżył się do głównej bazy/commandera uruchamiały się bombowce strategiczne spuszczające na wrogów ładunki z wzbogaconym uranem, duże pole rażenia ale katastrofa jeżeli zanim wystartował podjęliśmy walkę w zwarciu

W Urban Terror, gdy grało się w CTF-a, często lepszym rozwiązaniem było wpakować kulkę sojusznikowi broniącemu flagi, który respawnował się przy nastepnej fali (czyli, jeśli zrobiło się to w odpowiednim momencie - powiedzmy za sekundę) - niż próbować go leczyć, co często trwało znacznie dłużej. Jako zagorzałego medyka zawsze bolało mnie to rozwiązanie, ale gdy koledzy z klanu prosili... Cóż było czynić :(

Musze pochwalic za polaczenie ciekawostek historycznych i chyba "publicystyki" branzowej. Ciekawi i rozwija. I like it

"Nie wiem co to jest kurwa, ale cieszę się, że przyszedłem na papierosa." :D 14:57

W Enemy Territory stosowało się ciekawą technikę związaną z team killem. W momencie kiedy sojusznik miał mało życia, medyk zabijał go, a następnie 'podnosił' strzykawką. Efekt był taki, że sojusznik po podniesieniu strzykawką'miał połowę hp.

W HoMM V jest jeszcze "Szał", a sam czar Hipnozy (i nie tylko) jeśli nie zostanie odparty to możne być rzucony na każdy oddział z wyjątkiem tych odpornych na kontrole umysłu czy magię.

Brakowało mi tu tylko tf2, gdzie strzelanie do sojuszników nie zadaje im obrażeń, ale jest koniecznością-by sprawdzić czy to rzeczywiście sojusznik czy wrogi szpieg

Piekny poczatek

Jezus. Usłyszałem muzykę i serce mi mocniej zabiło od nostalgi.

Wciąż pamiętam jak grając w Chivalry, stanęła przede mnie dwójka rycerzy z wrogiej drużyny. Jeden z nich zamachnął się na mnie i... Odciął głowę sojusznikowi. Coś pięknego.

Jezus ten początek z theme MW2... ciary :D

apropo wykorzystania friendly fire (raczej przejęcia wrogiej jednostki bym tym nie nazwał, bardziej pasuje przykład gwardii z dawn of war) : jest taka karcianka co się Rise of Mythos zwie i tam jest umiejka rage która zwiększa obrażenia jednostki za każdym razem gdy otrzymuje ona obrażenia... dość często puszczam za nią jednostkę atakującą kilka pól w lini z małym atakiem, albo świadomie wpakowuję ją pod efekty zatrucia, lub podpalenia... ...to jest friendly fire z premedytacją (biedne są te jednostki) albo są również jednostki, które po śmierci zamieniają się w stos kości, z którego mogą się odrodzić, jeśli tenże przetrwa do następnej tury i zdarzają się takie z umiejką zadającą obrażenia wrogiemu bohaterowi za każdym razem gdy giną... (kolejne ofiary friendly fire) i jednostka (której raczej nie używam... z dość oczywistego powodu...), która co turę detonuje wszystkie sojusznicze jednostki (zadając nieszczególnie imponujące obrażenia... z ragem, oraz kapłanem to definitywnie nie idzie w parze...)

W Heroes 3 był jeszcze dość silny czar zwany Berserkiem(powoduje że potwór zaatakuje najbliższą jednostkę najczęściej sojuszników) przy 3 levelu magi ognia można było rzucić na kilka jednostek

Pamietam mapę Rust z mw2, mapa była na tyle mała że można było przerzucać granaty na drugi koniec mapy, wręcz pod nogi wroga, który miał się dopiero zrespić

Co do FF w Borderlandsach, to Psycho ma umiejętność która skraca mu czas odnowienia umiejętności, i w tedy też może otrzymywać obrażania od sojuszników i to one mu najefektywniej działają :)

Powinniście byli użyć w materiale Red Orchestra 2 Heroes of Stalingrad, tam na MP friendly fire (a raczej jego brak) i współpraca drużyny grają niewspółmiernie dużą rolę w porównaniu z innymi fps :P

Co do borderlands 2, w grze, przy zakupie postaci (tej z robotem), jest pewien skill, który umożliwia zabicie ciebie przez twych kompanów NAWET kiedy nie wyzyważ przeciwnika na pojedynek, i chyba jest w drzewku 2, bo mi się przypomniało o tym

Najciekawsza bitwa gdzie sojusznicy stoczyli bitwę ze sobą jest Bitwa pod Karánsebes z 17 września 1788 podczas VIII wojny austriacko-tureckiej . Jest to bitwa gdzie armia Austriacka stoczyła nocną bitwę z armią Austriacką . Dosłownie . Oprócz Austriaków wchodzili w skład armii także: Serbowie, Węgrzy, Chorwaci, Słoweńcy, Włosi, Czesi oraz Polacy i Rusini z I zaboru w większości nieznający niemieckiego . W bezksiężycową noc 17 września 1788 roku kawaleria straży przedniej przeszła w okolicach miejscowości Karánsebes most na rzece Temesz i rozlokowała się obok obozu Wołochów. Tam kawalerzystów ugoszczono m.in. alkoholem, a ci postanowili kupić jego cały zapas, nie dzieląc się z nadchodzącą piechotą. Wywiązała się kłótnia pomiędzy oddziałami, zakończona strzelaniną i walką na szable. Piechurzy, chcąc zmusić kawalerzystów do odwrotu, zaczęli krzyczeć: Turci, Turci! Szeregi jednych i drugich ogarnęła panika . Tymczasem na drugim brzegu rozlokowywały się główne siły Józefa II. Gdy wycofująca się w popłochu przez most kawaleria wpadła do obozu, uznano że nadciągnęli Turcy i otworzono ogień artyleryjski. Wrażenie nagłego tureckiego ataku spotęgowali jeszcze żołnierze piechoty w całkowitym bezładzie biegnący za kawalerzystami . Oficerowie zaczęli wykrzykiwać komendy. W bałaganie jaki powstał, wydawane rozkazy Halt! Halt! (niem. Stać!) Słowianie - nie znając niemieckiego - wzięli za Allah! Allah! i rzucili się do ucieczki. Część oddziałów natomiast, widząc nieznane sobie mundury innych jednostek, otworzyła do nich ogień myśląc, że to rzeczywiście Turcy. Ostatecznie cała armia w panice wycofała się, a cesarz Józef z najwyższym trudem zdołał ocaleć, unikając stratowania, utonięcia i przypadkowej kuli . Dwa dni później do Karánsebes wkroczył Wielki Wezyr ze swoją armią, nie napotykając żadnego oporu. Ku jego zdziwieniu armii habsburskiej nie było nigdzie w pobliżu. Natomiast w okolicy mostu i na drugim brzegu znaleziono blisko 10 tysięcy poległych i rannych żołnierzy Józefa II . W sumie przed i w trakcie „bitwy, której nie było” Józef II stracił około 44 tysięcy ludzi (33 tysiące zmarło przed bitwą w wyniku chorób i waśni między nacjami), sułtan natomiast odniósł największe zwycięstwo w czasie swojego panowania (1774-1789).

Szef jak to szef ma najwyższy poziom.

Przykładów na gry w których Freiendly fire jest super rozwiązany można mnożyć. Tym bardziej dziwi, że w topowym obecnie tytule jak Fortnite, nie potrafili sobie z tym poradzić i po prostu go wyłączyli :( Mogli dać system reputacji, więzienia itd. a zamiast tego poszli na łatwiznę.

Warhammer. Najzabawniejszy friendly fire występuje wtedy, gdy działo ci wybucha samo z siebie niszcząc obsługę i raniąc okoliczne jednostki ;)

W Borderlandsie 2 to akurat jest jedna taka postać - Psycho, który ma skill pozwalający sojusznikom bez pojedynkowania strzelać w niego, co odnawia jego zdolność podstawową.

"Gdy w grze zabija cię sojusznik" - na początek wykład z historii xD

Kocham te wstępy i ten dźwięk na 0:20 XD

Szacunek za muzykę z MW2! Najlepsze multi dla mnie, tactical nuke

W League of Runeterra (karcianka od LoLa) jest cały region, który specializuje się w efektach przy śmierci sojuszników tym samym tworząc możliwe taktyki zabijania własnych jednostek z korzyścią.

Aż przypomniały mi się misje w armie 3 z kumplami z klanu w Wietnamie,i ile to razy spadał na nas napalm czy rakiety z Hueya grajac Amerykanami

Pamiętam, że w Warcrafcie 3 była taka śmieszna misja u orków, że mieliśmy za sojuszników klan wojennej pieśni i jak się ich zaatakowało, konkretnie ich bohatera, to nagle stawali się wrogami i mieliśmy sześciu przeciwników, zamiast pięciu. To było całkiem śmieszne.

Jeżeli już został przytoczony przykład Herosów to chyba bardziej tematycznym byłby aspekt walki gdy na polu bitwy znajdują się smoki,feniksy lub magogi

końcówka mistrzostwo :D

W Heroes 3 używałam prawie zawsze czar Berserka; przez jedną turę atakuje pobliskie jednostki, znacznie skuteczniejsze niż jakaś tam hipnoza, której nigdy nie mogłam wykorzystać.

Kiedyś w Fortnicie wybiłem w pień swój cały skład, bo jeden ciągle kradł mi loot, a jak go powaliłem to ci uznali, że oko za oko, ząb za ząb. To była najgorsza decyzja jaką mogli popełnić...

W Seawolf można było grać w kooperacji ale też była opcja zatopić okręt kumpla... nieraz tak się bawiliśmy ale gra nie przewidziała takiego scenariusza ;)

i ten dzisiejszy SCP SL w którym często jest tak że albo sojusznicy w ucieczce w stronę gate wbiegają do windy a ty strzelasz do SCP żeby zadać mu jak najwięcej DMG zanim spierniczysz i tak stoisz tyłem do elewatora nawalasz i chcesz wskoczyć szybko do windy a się okazuje że twoi koledzy odjechali już dawno tą windą na górę i przez to giniesz albo często jest też tak (a przynajmniej ja tak mam) że jesteś powiedzmy commanderem 3 oddziału MTF wkraczającego do placówki i tak biegasz ze swoimi i nagle kolejny spawn MTF i biegniesz do elewatora i wyjeżdżasz na górę i okazuje się że następną turą windy jedzie SCP i dowódca (tego oddziału który dopiero się zrespił) rzuca granat taktyczny i albo za wcześnie rzuci albo za późno albo rzuci idealnie czasowo i trafi nim w ciebie i giniesz ja dałem tylko niewiele przykładów dotyczących zabijania swoich w SCP secret Labolatory

Hahaha wasze wstawki najlepsze 🤣🤣🤣

To jest fajne urozmaicenie gry, nie można już strzelać gdzie popadnie bo trzeba uważać na swoich

Jeżeli w materiale jest wspominka o I wojnie to wiadomo kto będzie prowadził materiał xD

Wrrrrrrrrrrrrrr!!!!! Ten film, nie ma z tym nic wspólnego!

W battlefieldzie 3 w kampanii też przerywało misje po komunikacie "Friendly Fire will not be tolerated"

Jak ja gram to czasem ktoś zginie, ale tylko wtedy jak baran wlezie pod celownik albo ja nie zdąże przerwać full auto.

Właśnie przechodzę z kumplem po raz kolejny już pierwszą cześć Borderlandsów tyle że tym razem w plikach konfiguracyjnych gry znalazłem opcję włączenia friendly fire oraz zwiększenia poziomu trudności. Wrażenia są o wiele lepsze, a przypadkowy rzut granatu może poskutkować śmiercią ^^ no i czasem dochodzi do spontanicznych dueli kiedy przypadkowo lub też nie zaczniemy do siebie strzelać xD

,,Czy to jest jakiś skecz Monty Pythona?" Trochę wyglądało jak któryś z nich :D

0:00 soundtrack z call of duty modern warfare 4

Ahhh, w Heroes 3 czasem zabicie sojuszniczej jednostki było kluczowym elementem taktycznym - Przeciwnik ma wypasioną armię w zamku? Zabij sojuszniczą jednostkę przed mostem zwodzonym (przez to nie może się otworzyć), rozwal swoją katapultę i przeciwnik nie wyjdzie z zamku i zostanie stopniowo wytłuczony. Albo grając infernem zabijaj słabe jednostki i wskrzeszaj je jako silniejsze demony.

W Team Fortress 2 też nie ma friendly fire. Ale nie, tutaj tylko overwatch. Przynajmniej tym razem nareszcie pojawiły się borderki. Tylko, że pokazana była część druga a nie pierwsza.

Jak można było nie wspomnieć o friendly fire z Heroes 3 w postaci czaru "Berserk". Tutaj można było zmusić pół armii przeciwnika do zabijania się nawzajem. W dodatku czar działał na jednostki najwyższego poziomu. A i jeszcze jedna metoda friendly fire- atak większości smoków i Feniksów ranił w lini prostej. Więc trzeba było uważać, żeby przypadkiem nie upiec swojej jednostki. A sprytniejsi gracze potrafili wykorzystać atak smoków przeciwko armii oponenta.