Jasne! Koncerty. W polskich realiach, w których każdy muzyk "płynący pod prąd", skazany jest na zapomnienie za sprawą mediów i firm fonograficznych, które zamiast promować go, dążą do tego, aby wszelki słuch po nich zaginął. Ukłony z mojej strony dla Sony Music za brak promocji GLB i rozpad zespołu. Nie będę więcej pisał, bo dorobię się bana, zaś musiałbym napisać jeszcze wiele gorzkich słów odnośnie osób, kreujących polski rynek muzyczny.
Takich artystów jest jak na lekarstwo, ale niestety w naszym kraju zeszmaconym muzycznie dzięki mediom tacy ludzie muszą grać na ulicy.Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie przeżyłem nokaut, ale chcę jeszcze raz. James Brown nie żyje, od kilku lat, nie ma już Niemena, ale jest Gienek i jego atomowy głos. Jedyne antidotum i jedyna odtrutka na wszelkie muzyczne popłuczyny, którymi karmią nas media.
Odpowiadając szczerze muszę Cię zmartwić ale nie sugerowałem się demotywatorem (swoją drogą nawet nie wiem o jakim mówisz). Ale nie ulega wątpliwości, że gdybym go obejrzał mógł by mnie zainspirować do napisania jeszcze jednego posta. Ale jeśli tak bardzo będzie Ci zależało na "kciukach w górę" to sam chętnie wcisnę go przy twoim komentarzu ;) Pzdr.
Co za geniusz... :( Zmienił moje życie, gdy zobaczyłem Kraków i usłyszałem Stairway to Heaven w ich, z Makarem, wykonaniu. Dziękuję Wam. Mam nadzieję, że coś tam w górze istnieje i jeszcze się kiedyś spotkamy...