Najlepsze podsumowanie sprzętu audio ma moja żona. Kiedy po długim remoncie kolumn włączyłem sprzęt do odsłuchu i mówię żeby żona przyszła posłuchała jak to gra. Z pokoju obok powiedziala: "no słyszę że gra" :)
Ostatnio poszło kilka tysięcy na wzmacniacz, a żona pyta, czemu on musi się zagrzać, a nie gra od razu? :-) Poza tym mówi, że wygląda jak nagrobek 1 listopada.
Najważniejsze żeby muzyka dawała uczucia i zadowolenie.Nie ważne czy to z sprzętu za 500 zł czy za 50 000 zł.Wazne żeby właściciel był zadowolony.Czesto płaci się słono za szczegóły.Pozdrawiam
Jak zwykle super film. Jest tylko mala kwestia, moje odczucia. Nie ma w tym żadnej złośliwości, odniosłem wrażenie, że Panowie rozmawialiście na dwa oddzielne tematy. Pozdrawiam
Nie tkwię w tym świecie ale cieszę się, że Panowie nagrali taki odcinek ponieważ potwierdza moje spostrzeżenia z obserwacji życia, odnośnie wszelkich poruszonych kwestii w tym odcinku.. Dziękuję :)
Tak poza tematem ale musiałem to nareszcie napisać. Chciałbym aby reszta tzw yutuberów przygotowywała swoje filmiki (a już na pewno o elektronice) tak jak autor RS. Brawo.
Pozwólcie, że przytoczę własną przygodę z "Hi-End". Otóż zacząłem od prostego sprzętu Unitry wiele lat temu. Byłem bardzo zadowolony, nawet myślałem, że złapałem Pana Boga za nogi. Było aż tak dobrze. A przesiadłem się z radiomagnetofonu Kasprzaka. Jako, że jestem elektronikiem, pewnego razu uświadomiłem sobie, że mogę ten sprzęt trochę podrasować, co też uczyniłem. No i to już był szczyt! Ale pojawiła się pierwsza praca, trochę funduszy i upgrejd na zachodni sprzęt, taki jeszcze budżetowy ale jednak. No i to już była NIEWYOBRAŻALNA jakość dźwięku! Myślałem sobie, że tak właśnie powinien grać sprzęt najwyższej klasy, wszystko na swoim miejscu, jak na żywo a te wszystkie drogie sprzęty w folderach to tylko ładnie wyglądają i nie mogą grać lepiej, bo przecież mój gra już idealnie. Lata mijały, ja zmieniałem sprzęt, ekscytacja rosła z prawie każdym zakupem, słyszałem coraz więcej firm, zestawów, nauczyłem się słuchać, rozpoznawać muzykę, nawet nagrywać i nagłaśniać zespoły, i wiecie co? NIE MA GÓRNEJ GRANICY! Zmienia się technika, percepcja, finanse, to wszystko jest w głowie i w postrzeganiu muzyki. Wielu zawodowych muzyków słucha muzyki na dość tanim sprzęcie (i jest to dość powszechne) i wcale im to nie przeszkadza w odczuwaniu jej pozytywnie i czerpaniu z niej przyjemności. Ja dalej dążę do doskonałości w hi-fi ale bardziej już zwracam uwagę na samą jakość nagrania i wykonania niż na sprzęt odtwarzający. Bo tam jest pies pogrzebany.
@@tomaszm2448 Napisałem, że jakość brzmienia utworu muzycznego to w 70% zasługa inżynierów dzwięku pracujących przy nagraniu tego utworu, reszta to zasługa sprzętu i pomieszczenia odsłuchowego.
@@tomaszm2448Chodziło o to, by pokazać w jak niewielkim stopniu mamy wpływ na jakość brzmienia utworu. Czy jest to 70%, czy więcej lub mniej nie ma znaczenia. Ja kolekcjonuje płyty winylowe (głównie tzw. 1 pressy) z lat 70 i 80 tych i z własnego doświadczenia wiem, że były płyty wybitne (chodzi o brzmienie) jak i bardzo przeciętne. Te wybitne zagrają przyzwoicie na Altusach a przeciętnym nawet najlepszy sprzęt nie pomoże.
"Inżynierskiego" Hi-Endu to sądzę że jest niewiele. Skoro nie ma specyfikacji to każdy może ładnie opakować tradycyjne bebechy i walnąć naklejkę.Zgadzam się jednak że prawdziwy Hi-End POWINIEN pokazywać aktualny szczyt możliwości.
Ja rozumiem hi-end w następujący sposób: - z jednej strony jest to połączenie wysokiej jakości dźwięku z artystycznym, kreatywnym designem wyglądu zarówno kolumny głosnikowej jak i wzmacniacza (lub całej wieży) - z drugiej strony hi-end oznacza zobowiązanie producenta do „spełnienia obietnic” czyli, że jeśli producent deklaruje, iż kolumna głośnikowa pracuje w zakresie od 20 Hz do 30 kHz i ma liniową charakterystykę, to tak rzeczywiście będzie. Sam mogę tego nie słyszeć, ale chce móc ufać producentowi, że tak jest, że tabliczka znamionowa zestawu głośnikowego mówi prawdę. O samej jakości dźwięku ciężko jest dyskutować z powodu zdolności adaptacyjnych ludzkiego ucha oraz specyficznej psychologii rządzącej gustami. Bo o ile przy sprzęcie tanim łatwo odróżnić kiepską kolumnę od przeciętnej, a przeciętną od niezłej, o tyle w segmencie sprzętu produkowanego starannie, różnice w brzmieniu dwóch dobrych zestawów głośnikowych mogą być na tyle małe, że adaptacja ucha je zniweluje, ale tez i zadziała tu ta psychologia, która sprawi, że przy znikomych różnicach w brzmieniu, słuchacz na pewno powie, ze lepiej brzmi zestaw głośnikowy tej marki, do której słuchacz jest po prostu przywiązany, lub którą darzy sentymentem.
Dziękuję serdecznie za kolejny doskonały odcinek. Dyskusja bardzo ciekawa. Myslę, że racja jest po obu stronach, z tym, że bliżej mi do zdania Pana Krzysztofa. Nigdy nie stać mnie było, i podejrzewam, że tak już pewnie zostanie do końca moich dni na towary luksusowe i bardzo drogie. Co gorsza, nie mogłem także pozwolić sobie również na tzw. średnią półkę - z tych samych powodów, W swoijej chęci posiadania dobrego stereo, musiałem zatem wybierać sprzęt używany, bo to jedyna droga do osiągnięcia zadowolenia przy skąpym budżecie. Nigdy jednak fakt, iż na pewne towary mnie nie stać nie budził we mnie uczucia zazdrości i negacji faktu, iż istnieją one na świecie i wyznaczają granicę możliwości i zdolności technologicznych. Nie miałem mercedesa, nie będę go miał, ale wiem, że produkują piękne i dobre samochody i fajnie, że są takie na świecie. Lubię je obejrzeć, lubię na nie popatrzeć, podejść bliżej.... Robię to bez kompleksów, nie zazdroszczę tym, których na takie auta stać. Zawsze mówię sobie, że gdybym był mądrzejszy, spytniejszy, miał trochę więcej szczęścia w życiu to też tak bym mógł. Nie potrafiłem, trudno.... Trzeba obejść się smakiem. Tak samo jest ze sprzętem audio. Tyle tylko, że gdy mamy mercedesa i mamy malucha to oba te samochody dojadą do celu - pierwszy szybko, wygodnie, z klimatyzacją i dobrą muzyką na pokładzie, a drugi wolno, hałaśliwie, ciasno i pewnie się po drodze popsuje ale w końcu dojedzie. Tutaj różnica jest rażąca. To tak jakbyśmy słuchali dobrej płyty na sprzęcie hi end i na jamniku z bazaru. Ale jeśli porównamy jazdę mercedesem i skodą octavią to już takiej przepaści wcale nie będzie. Owszem luksus tego pierwszego i techniczna przewaga jest widoczna, ale wcale już nie tak bardzo. Oba auta dojadą, prawdopodobnie tak samo szybko, oba mają klimatyzację i niezłe audio. Różncia tkwi już tylko w niuansach, w rodzaju skóry na tapicerce, w gatunku użytych plastików, w 2-3 sekundach różnicy w przyśpieszeniu. Tak samo jest ze sprzętem audio - ta sama płyta na bardzo drogim sprzęcie HI END i na dobrym ale sporo tańszym HI-FI nie będzie już dawać takiej przepaści podczas odsłuchu, jak w pierwszym przypadku. Różnicą będą niuanse, smaczki, wybrzmienia, delikatnie lepsza stereofonia, ciut szersza scena... Ta różnica mocno się zaciera. Dlatego moim zdaniem gdy czasami widzimy sprzęp za kilkaset tysięcy złotych, spodziewamy się, że on zabrzmi niesamowicie, że te pieniądze zagrają.... a tymczasem albo dostajemy niuanse, albo zgoła nic, wręcz stwierdzamy, że nasze HIFI brzmi lepiej. Tutaj do głosu dochodzi jeszcze subiektywizm odbiorcy - lepiej gorzej, to są bardzo indywidulane sprawy. Hi END powinien wyznaczać trendy. Powinien pokazywać możliwości technologiczne i geniusz ludzkiego umysłu. Nie jest tajemnicą, że bardzo wiele z rozwiązań zastosowanych po raz pierwszy w modelach HI END z czasem przechodzi do modeli seryjnych tylko z korzyścią dla ich odbiorców - czyli nas konsumentów, A ciemna strona... cóż tak długo jak będą istnieć ludzie naiwni, wierzący w wygrzewacze kabli, podkładki antyrezonansowe do kabli, w to, że metr grubego jak wąż ogrodowy kabla sieciowego poprawi "prąd" docierający do wzmacniacza przez kilometry zwykłej instalacji elektrycznej w budynku, tak długo będa cwaniacy, którzy będa na tym robić pieniądze. I na koniec jeszcze jedna rzecz: śmieszne jest jeszcze czasem to, że wspólczesny marketing potrafi upychać rzeczy znane i stosowane kiedyś - lata temu w każdym szanującym się sprzęcie ze średniej półki, jako absolutny hi-end. Przykład - gramofon wyposażony w stroboskop do kontroli obrotów talerza - kiedyś norma, dziś - dodatek słono-płatny świadczący o hi-endowości sprzętu. O krążku do singli za dopłatą litościwie nie wspomnę. Pozdrawiam serdecznie.
Zgadza sie. Pracuje od lat w tej branzy i tylko potwierdze pewnie to co i tak wiekszosc osob juz wie - polowa sukcesu to pomieszczenie. Zaden sprzet "nie zagra" jesli pomieszczenie jest powiedzmy puste. Slyszalem gdy sprzet mocno budzetowy gral swietnie w zagraconym pokoiku 10m2 i sprzet tzw hiend (na audio show), ktory gral jak z d..py w pokoiku hotelowym. Ale wiadomo, marketing robi swoje i biznes hiendowy sie kreci;)
Na wstępie wypowiedzi chcę Panu Krzysztofowi podziękować za stworzenie kanału, na który trafiłem niedawno i mam teraz przyjemność oglądania po kilka odcinków dziennie :) Dzięki! A co do hi-end, to uważam, że jest potrzebny nam - odbiorcom, ponieważ pokazuje pewne granice możliwości technicznych, najczęściej nieosiągalnych cenowo ale pobudzających wyobraźnię i niejako dodających sensu hobby jakim jest ogólnie pojęta technika audio. Jest też potrzebna producentom, gdyż wypracowują sobie pewnego rodzaju wizytówkę. Gdzie się zaczyna hi-end, a gdzie kończy hi-fi? - według mnie to bardzo "rozmyta" granica.... o ile w ogóle istnieje :) Gdzie się kończy hi-end? - myślę, że nie ma granic, bo wkracza już w sferę wyobraźni. To są często dzieła sztuki wzornictwa z zaaplikowanymi wewnątrz dziełami techniki. Natomiast, nie zawsze odtworzą nasz ulubiony utwór chyba też z racji na to, że odbieranie wrażeń i doznań słuchowo - emocjonalnych podczas słuchania muzyki jest dla każdego z nas bardzo subiektywne i zależy od bardzo wielu czynników. Serdecznie pozdrawiam!
Fajnie że jest kanał, na którym nie ma bezsensownego bicia piany na temat koronawirusa, bo już chyba każdy youtuber, mniej lub bardziej na siłę, wplótł ten temat do jakiegoś swojego nagrania. Co do hi-endu i jego sensu lub jego braku - jeśli ktoś płaci, to trzeba od niego tę kasę brać ;)
A dlaczego nikt nie poruszył tematu upośledzonej ludzkiej percepcji? I to nie tylko chodzi o słuch gdzie ciężko jest usłyszeć człowiekowi dojrzałemu częstotliwość powyżej 16 KHz, ale także o percepcję czasu. Nikt nie usłyszy dźwięku np: 1kHz trwającego 1 ms, albo słyszeć może i usłyszy ale mózg tego nie zarejestruje. Parametry sprzętu dawno już przekroczyły ludzkie możliwości odczuwania i takie są fakty. Potrafimy wytwarzać częstotliwości z zakresu setek GHz ze ze znikomymi zniekształceniami a nadal nie możemy sobie poradzić z zakresem słyszalnym? Bez jaj. Dlaczego nikt nie robi ślepych testów takich Hi-End owych sprzętów? Dlaczego każda prezentacja dźwięku, ściśle powiązana jest z prezentacją opakowania? Ano kupujemy wzrokiem, gdyby wzrok wyeliminować okazałoby się co ten hi-end jest tak naprawdę warty. Nigdy nie słyszałem o teście porównawczym do którego zaproszono by niewidomego, albo też prezentacja odbywała się w całkowitej ciemności! DLACZEGO? Jeśli jesteśmy w stanie reprodukować obraz w sposób doskonały, to dlaczego nie dźwięk? Dlaczego nikt nie robi porównawczej analizy spektralnej koncertu i jego odtworzonej wersji? Mamy przecież doskonałe narzędzia do obrazowego pokazania różnic nawet z obszaru leżącego daleko poza zakresem naszej percepcji. Bo mogłoby się okazać że różnica leży poza naszymi możliwościami słyszenia czy też interpretowania różnic przez mózg. Większość naszych doznań to wmówione przez nas samych, istniejące tylko w naszej świadomości niuanse. Stratnej kompresji nie potrafimy odróżnić od bezstratnej co dopiero zachwycać się różnicami na poziomie 0.001%. Charakter brzmienia? No błagam! Cyfrowo można go dowolnie kształtować od dawna. Nie było takich eksperymentów? Ja tam się nie dziwię, bo biznes wart wiele set milionów dolarów poszedłby się...... gdyby za pomocą zwykłego programowego zestawu cyfrowych filtrów aktywnych usłyszeć by można było lampowego MCIntosha. Zapominacie że dźwięk to tylko zmiany ciśnienia w czasie. Można go przeanalizować, porównać, wychwycić różnice i tak skorygować brzmienie aby było wierne w 99.99% przyjemniejszego w odbiorze. Zapominacie że ludzki mózg można łatwo oszukać. Zapominacie że odpowiednio małe różnice są przez niego generalizowane - dotyczy to tak wzroku jak i słuchu.
Interesuje się audio od 30 lat, high-end to taki magiczny "teren" na którym trzeba mięć oczy szeroko otwarte, i wiedzę. Są urządzenia wybitne, ale są i takie które głównie służą wyciąganiu pieniędzy. (było tym w filmie). A sam odcinek jak zwykle rewelacja, jedyna krytyka jaka mu się należy to to że 😁 jest ich za mało 😁. Pozdrawiam i czekamy na więcej. Może historia Yamahy. (sektora audio oczywiście)
- to mam do Ciebie pytanie (bo mam swoje obserwacje): -czy słuchasz jeszcze muzyki? Interesujesz się albumami itp.? Czy jest to już tylko słuchanie płyt testowych "audiofilskich" wydań (np., Chesky Records itp.), stukanie w bębenek czy nagrania gdzie słychać, że w studio nagraniowym jest otwarte okno, muzyk ma katar itp. ? Wydaje mi się (ale to tylko taka moja dywagacja), że ci którzy wkręcili się w ten "magiczny teren" zatracili się w tym, zapomnieli że to muzyka jest celem a sprzęt tylko środkiem. Wiadomo - im lepszy tym lepiej, im bardziej hi-end tym lepiej. Ale czy zdecydowałbyś się posłuchać źle nagranego bootlegu? Koncertu zagranego z za...bistym feelingiem niestety nie nagranego zgodnie z dzisiejszymi standardami itp.? Ile razy słyszałem: eeee… to kiepsko brzmi. Nie da się słuchać. A muzycznie to po prostu "perełki".
@@delete8217 Miałem ze 20lat temu taki etap kiedy słuchałem bardziej sprzętu niż muzyki, dokładnie tak jak napisałeś, liczyła się jakość, a raczej pęd ku jakości. Każdy jednak kiedyś dorasta to były czasy kiedy korzystało, a przynajmniej ja, z cd i kaseciaków. Muzyka wróciła i mimo iż technika audio jest fajna to trzeba być "trzeźwym". Od lat już nic nie zmieniam w swoim zestawie, jest skromny i zupełnie mnie zadowala. Po za tym jakość wydań cd jest jak wiadomo różna i kierując się bezwzględnie w stronę permanentnej jakości miałbym do wyboru kilka płyt które brzmią rewalacyjnie, a co z resztą? 🙂. High-end jest fajny na zdjęciach czasami wystawach, na szczęście mnie nigdy nie było stać na drogie "klocki". Aczkolwiek w spirale zmian można się wkręcić na różnych pułapach cenowych. Im drożej tym łatwiej zabłądzić. Pozdrawiam
Dziękuję Panie Krzysztofie za kolejny, zacząłem oglądać ich sporo, odcinek pańskiego wideobloga. Temat jest dla mnie dość prosty i wszelkie spory moim jednak inżynierskim z natury już okiem i uchem, można rozsądzić przyrządem. Odpowiedni przyrząd oddzieli plewy od ziarna. Pozostaną tylko dyskusje o audio voodoo. Niewątpliwą rzeczą są rozwiązania trafiające z technicznego Hi Endu czy to audio czy każdej innej do urządzeń seryjnych. Zakładam tu, że Hi End nie jest produkcją seryjną, co nie dla wszystkich musi być oczywistym. Bardzo ważnym w ocenie Hi Endu jest pamiętanie o psychoakustyce (wspominał Pan o tym w jednym z odcinków). Nie słyszymy uszami lecz mózgiem, który jak możemy się przekonać w każdej chwili, "oszukuje nas" choćby w sprawie widzenia naszego własnego nosa. Podobnie jest ze słuchem. Na pewne rzeczy nie zwracamy uwagi do tego stopnia, że one dla nas całkowicie nie istnieją pomimo, iż realnie są obecne. Dla przykładu. Przez wiele, wiele lat nie słyszałem przydźwięku sieci (brum) na początku niektórych bardzo znanych nagrań. Ma to miejsce, gdy ciszę przed rozpoczęciem się nagrania zastępuje cisza samego nagrania. Nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe w profesjonalnych nagraniach bardzo znanych i szanowanych wykonawców. Mózg to odrzucał, do momentu gdy zacząłem się wsłuchiwać w różnice pomiędzy nagraniami z płyt winylowych i płyt CD. Usłyszałem raz i coś się odblokowało. Czasem takie coś, dla mnie kiedyś nieprawdopodobnego, się zdarza. Także wg mnie Hi End jest głównie bardzo subiektywną dziedziną. Jak sam Pan wspomina, nie ma tu norm. Sam mam zawodowo do czynienia z dziedziną urządzeń najwyższej klasy w której niestety nie ma norm i każdy może wypisać wszystko co przyjmie papier, a przyjmie wszystko. Jednak znając naturę rzeczy dostrzegam niestety wokół głównie marketingowy bełkot. Różnica jest tylko taka, że jest to w moim przypadku dziedzina profesjonalna, a nie konsumencka. W Hi End Audio niestety docelowo sprzęt trafi do konsumenta, którego marketing (za to mu płacą) obrobi klienta "do właściwej konsystencji". Jeżeli sprzedawca jest odpowiednio zmotywowany, a klient odpowiednio zasobny to da się mu sprzedać to co było do sprzedania. Dobrym pomysłem wg mnie w audio i jego korzystania z Hi End jest sprzęt profesjonalny. Jeżeli coś ma realną wartość techniczną to znajdzie się w sprzęcie profesjonalnym, w studiach, na koncertach czy wyposażeniu muzyków. Przepraszam, że się tak rozpisałem i to z dosadnym opóźnieniem w stosunku do publikacji tego odcinka.
Swego czasu porównywałem Tonsile z innymi kolumnami. Tonsil, duży głośnik, a basy cieniutkie. Coś, co przeczy fizyce.. Od tamtego czasu wiem jedno. Jest różnica w tym, co mi się podoba, a tym co powinno być ( z technicznego punktu widzenia). Tym jest dla mnie HI End. to jest maximum tego czego ja oczekuję. Ja i tylko ja!
Prawie zupelnie sie nie zgadzam z Panem Markiem. Uwazam, ze analogia RSa z super luksusowymi samochodami jest tu bardzo na miejscu. Moim zdaniem hi-end, to bezkompromisowosc jesli chodzi o rozwiazania techniczne, materialy itp. To proba wycisniecia ile sie da z obecnej wiedzy, technologii, nie zwazajac na koszty. Natomiast kwestia tego jak to brzmi, to juz sprawa subiektywna i niepomierzalna. I to prawda, ze jedno brzmienie komus bardziej sie podoba, a inne mniej, ale z powyzsza 'definicja' hi-endu moim zdaniem to nie ma nic wspolnego. Idac dalej tym tropem, pitolenie, ze 'hi-end' dla jednego to moze byc sprzet za 1000zl, dla drugiego za 5000zl, a dla innego pierdylion zl, nie ma kompletnie sensu! To tak jakby powiedziec, ze "dla mnie seicento to samochod hiper sportowy, bo tylko na niego mnie stac". Bzdura, nieprawda? Bo obiektywnie patrzac seicento tym nie jest. A ze dobrze sie komus nim jezdzi, nie ma z tym nic wspolnego. p.s. Nie wiem kim jest pan Marek z Oxfordu (lol, a ja jestem pan Adam z Galway, i co z tego?), ale z jakiegos powodu strasznie mnie irytuje jego przekonanie o swojej nieomylnosci. Tekst pt. "Ale sprzet z lat 70tych nadal jest Hi-Endem!!!111oneoneone" sprawia, ze mam ochote wstac, podejsc do okna i pierdolnac lbem w parapet. Ferrari Daytona BYL spersamochodem, z obecnymi supersamochodami nie ma porownania. Pewnie fajne jest uczucie prowadzenia Daytony, ale w tej chwili to zabytek, a nie samochod sportowy...
Uważam,że ludzie sprzedają teraz tyle fajnego dobrego sprzętu,że za jakieś 4-5 tyś. można spokojnie sobie zestawić własny prywatny i nie taki mały hi-endzik.Łącznie z kabelkami i wszystkim co jest potrzebne.I na pewno to będzie dobrze grało.Nie potrzeba wydawać np. 70 tyś na cały zestaw choć gdyby się miało tę kasę to korciłoby.Oczywiście jest jeszcze kwestia dobrego słuchu a poza tym uważam,że muzyki trzeba też umieć słuchać-nie tylko ogólnie ale z podziałem na instrumenty i później połączyć poszczególne partie muzyków razem w całość-wtedy jest super.Dzięki-pozdrawiam.
Cześć, audiofile. :) Kto z szanownych państwa regularnie, np. co dwa lata, poddaje się badaniom audiometrycznym w tzw. ''kabinie ciszy''? Moim zdaniem: tu jest pies pogrzebany. Czy zdajecie sobie sprawę, że cywilizacja niszczy nam słuch? Miałem wgląd do badań wielu osób, z którymi pracowałem i mogę stwierdzić, że wielu z nas (w tym i ja!) posiada spore ubytki słuchu - po takim badaniu audiometrycznym zobaczymy to na indywidualnym wykresie: osobno dla ucha lewego i prawego. Takich ubytków nie zrekompensuje nam nawet sprzęt audio za setki tysięcy złotych. To naprawdę jest temat na poważną dyskusję.
Na ostatnim audio show po odwiedzeniu wystaw kilkudziesięciu producentów byłem lekko zszokowany, jak wiele zestawów nie zrobiło na mnie wrażenia, a wręcz czasami degustowały swoim brzmieniem. Po tej rozmowie kamień spadł mi z serca 😊
Z Hi-End to jest trochę jak z kobietami. Nie ma ideałów i musimy się na coś zdecydować, tym bardziej, że wady i zalety są zależne od naszych warunków użytkowych. Natomiast wspomniany motoryzacyjny Hi-End to widać na slubach, jak Tesla podjeżdza polną drogą pod gopodarstwo rodziców pary młodej i staje pod stodolą na tranwiku - te warunki... Dla mnie Hi-End w audio to system - całościowe podejście, nie naklejka na końcowym elemencie jakim jest sprzęt odsłuchowy. Czy dzisiaj produkuje się masowo źródła audio dające najwyższą jakość? Jak powiedziął pan Marek, granica Hi-End ma różny próg. Przez lata użytkuję kolumny Dali 104, teraz w kinie domowym. Ostatnio zakupiłem Dali Mentor 6 i planuję kupić wzmacniacz ocieplający dźwięk. To co dało mi już teraz Dali Mentor z Technics a700 mk 3 jest Hi-Endem dla mojego ucha. Próg wejściowego porównania był po prostu niższy. Dla mnie wspomniane nowe głośniki i docelowy wzmacniacz będa wystarczające. To chyba jest zdrowe podejście. Skoro gra dobrze dla naszego ucha, to co tu zmieniać. Z wiekiem tylko co raz mniej słyszymy, a najbardziej sprawni ludzie, czyli 20latkowe wolą smartfona z byle jakimi słuchawkami ;)
Nabyłem drogą kupna nowe HI FI.Gra tak jak można sobie wymarzyć.Zapytałem żonę co o tym sprzęcie sądzi i...jej też się bardzo podoba: bo ma piękny czarny lakier i srebrne obudowy głośników...
Są ciekawsze rzeczy na tym świecie niż pogoń bez końca za... ale trzeba samemu się często o tym przekonać i słuchać muzyki jak kiedyś na tym co było w zasięgu normalnego Kowalskiego Byliśmy wtedy bardziej szczęśliwi :) Ale to prawda, że dobry high end gra bajecznie
Mam poważną wątpliwość, czy ludzi dziś mają potrzebę odtwarzania dźwięku w jak najlepszej jakości, patrząc na te douszne słuchaweczki cieszące się super popularnością, a łączące się po BT ze sporym ograniczeniem pasma, o ile mi wiadomo. Druga sprawa - i za mojej młodości raczej chodziło o odtwarzanie jak najgłośniej i z jak najbardziej podbitymi basami, niż o jak najwierniejsze odtworzenie dźwięku.
Według mnie sprzęt grający ma dawać nam pewne wrażenia artystyczne czy estetyczne, im wyższe tym lepiej. Więc świetnie grającą sprzęt, który w dodatku pięknie wygląda to kwintesencja estetyki i znakomite źródło pozytywnych wrażeń. A że są koneserzy takiego sprzętu za niewyobrażalne pieniądze, cóż, kto bogatemu zabroni?! Może dzięki nim tworzy się sprzęt pionierski, a nie tylko za średnią krajową? Bo jeśli równać, to do najlepszych, a nie jak to bywa w naszym kraju w dół...
Niestety życie jak piszą moi przedmówcy jest takie że mamy słuch muzyczny w wieku np 20 lat a w wieku 50+ kiedy stać nas na lepsze urządzenia, audiogram mówi że słyszymy pasmo do max 15-16kHz.Kazdy może to sobie sprawdzić na plycie testowej.Stąd ja poprostu oddaje się słuchaniu muzyki a sprzęt mam średniej klasy i ceny ale i część też sprzętu sprzed 40 lat odrestaurowany i cieszący moje oczy i uszy.
Krzyś oraz Panie z UK. Słuchać a słyszeć tego trzeba się nuaczyć. Co do Hi-End.... jest potrzebny by nasza ciekawość doznań muzycznych była wciąż niespłeniona. W mojej ocenie każdy zestaw kolumn głośnikowych gra tak jak chce tego producent. To nasze prefercje decydują o jakości dzwięku danego sprzętu. Goraco polecam! Mission 770 freedom lub argonaut. Tam się zaczyna prawdziwy Hi-End.
Kolejny ciekawy odcinek :) Już czekam na następny. W kwestii HiEnd. Mam podobne podejście jak Pan Marek. Znam swój profil brzmieniowy, dobrany sprzęt i nie latam jak kot z pęcherzem, żeby sprawdzać testować i kupować, co rusz coś nowego, bo być może okaże się lepsze od tego, co mam. Poniżej pewnego poziomu nie zejdę, zgodzę się na pewne kompromisy. Znam jednak osoby potwornie bogate, które są w stanie wydać na sprzęt setki tysięcy złotych. Nie mają przy tym za grosz słuchu, nie potrafią powiedzieć, co im się w danym dźwięku podoba, ale sprzęt jest, bo mając pewien status majątkowy wypada takowy mieć. Podobnie jak drogi obraz, piękną zastawę, czy też kilka butelek szlachetnego trunku. Znam też osoby, dla których słuchanie muzyki to całe życie. Zmieniają sprzęt co chwila, przerabiają go, testują różne dziwne rozwiązania (przewody głośnikowe puszczone przez rolki papieru toaletowego, czy też wymyślne piankowe podkładki), cały czas gonią króliczka, a każdy nowy element zestawu powoduje nieprawdopodobną ekscytację. Postawy na pozór absurdalne, ale ja się cieszę, że są takie osoby, bo dzięki temu rynek dobrego sprzętu home audio jeszcze jakoś się trzyma. Ostatnio nawet trochę odradza. Dzięki takim ludziom producenci mają zastrzyk finansowy i motywację, żeby robić coś trochę lepszego, niż tania chińsko-marketowa masówka, która rozpada się po dwu-letniej gwarancji. Każdemu według potrzeb. HiEnd nie potrzebuje definicji. To forma sztuki. Dla jednego obrazy Picassa, to straszne bohomazy, dla innych sztuka najwyższych lotów. Każdemu według potrzeb. Pozdrawiam :)
No właśnie żałuję że nie mam teraz słuchu 24-latka w wieku mojego syna bo wydaje mi się że niuanse w brzmieniu są słyszalne właśnie wtedy (tak jak wzrok był kiedyś ostry jak brzytwa a teraz jedynie przez okulary : )
Dla mnie Hi end subiektywnie to co dało sie kopić kiedyś w zależności od zasobności portfela czyli Deck Pioneera CT 676 i Wzmacniacz A339 a grały głośniki B&W 602 na kablu za jakieś 50 zł za metr.
Hi_end definiuje nasz portfel a na pewno dla większości, niestety często cena nie idzie w parze z jakością. Dzieki filmowi wiem że ten skromny Pan co czesto umila mi czas to Tomasz 😊
Widzę, że nawet Pioneera A-400 jest teraz nazywany na popularnym serwisie aukcyjnym jako High-End. Wzmacniacz, który miał po prostu kiedyś dobry stosunek jakości do ceny, urósł do tej rangi i oczywiście cena porównywalna z ceną nowego wzmacniacza. Posiadałem też Pioneera SA-608 i jak widzę ceny tego modelu to mnie śmiech ogarnia - dziwią mnie ludzie, którzy są w stanie zapłacić za te urządzenia taką kwotę. Sprzęt w tym wieku po prostu generuje trzaski tak niemiłosierne, że nie wolałem nie marnować głośników i go sprzedałem. Próba regenerowania nie dawała żadnego efektu. Grał jak zwykły wzmacniacz, ale teraz to High-End. Nostalgia za klasycznym wyglądem urządzeń pcha je do rangi High-End. Ale jak wiadomo, co kto lubi. Jak ktoś lubi wydawać pieniądze na 40 letni szrot z niemieckich wystawek, w którym trzeba by wymienić wszysto, aby był jeszcze w stanie grać jak w dniu zakupu to nikt mu tego nie zabroni. Ja skutecznie wyleczyłem się z tej choroby.
Na zabawę w audio wydałem kwotę wartości małego auta z salonu. Czy to dużo, czy mało? Nie wiem, nie ważne. Jednak według mnie szukanie grala w tym wspaniałym hobby często odrywa nas od istoty dobrego audio. Za dużo dźwięków, za mało muzyki. Tym czasem ciarki po plecach potrafią płynąć przy słuchaniu muzyki na sprzęcie wartości zacisków głośnikowych klasy HiEnd. Będąc przy nim to osobiście dzielę tę urządzenia na dwie grupy. Technologiczne dzieła sztuki o których wspomina RS i czego nie brakuje technologiczną masturbacje ;-) pozdrawiam
Właśnie. Często o tym zapominamy w takich rozmowach o najlepszej jakości dźwięku. Co jak brzmi i "gra" na czym. Czasem ulubiona melodia Pink Floyd zagra lepiej na "niby" gorszych kolumnach, już choćby na tych sponiewieranych przez większość audiofili Altusach a czasem na dużo "lepszych" i droższych głośnikach kulimy się w sobie i zaprzestajemy słuchania. I bądź tutaj mądry ;)
Az mi ślina poleciała od patrzenia na tego przepięknego Studera. Cudo! Miałem niewiarygodny przywilej zakupienia kilka lat temu do Studia "ubogiego krewnego" Tannoy'a Royal Westminster, mianowicie : Tannoy System 15" DMT *MKII*. DOKŁADNIE ten sam Coax-Driver 15" co w royalach, ale zupełnie inna- Studyjna obudowa (wykonana z 3 roznych materialow znoszacych wzajemnie rezonanse wlasne "pudla" - umozliwiajaca zabudowe w scianie). Rozumiem dokładnie Pana odczucie z odsłuchu Royali. Moje życie dziele na czas przed i po Tannoyach System 15 :D Słyszalem już wiele świetnych monitorów jak Geithein serii 901, czy np. niedawno budowane na zamówienie angielskie ATC za "jedyne" 16k €... Moim skromnym zdaniem- było wspaniale, ale to ciągle nie liga 15 calowego Tannoy'a. Krótko mówiąc, pomijam szaloną liniowość i pasmo przenoszenia... Tubowa forma (coś na wzór roztrąbu waltorni czy bardziej suzafonu) tego niezwykłego drivera produkuje niespotykany, wszech obecny sweet spot, a co za tym idzie- niesamowity efekt phantom-mono. Prosto rzecz ujmując, kiedy np. wokalista jest w miksie ustawiony centralnie - mamy wrażenie, że śpiewa 3 cm od naszego nosa :) ...że stoi dokładnie przed nami... a przecież monitory są roztawione w pomieszczeniu po bokach... Z tego co wiem, dla wielu najwybitniejszych inż. dźwięku to jest właśnie podstawowy parametr oceny jakości zestawu głośnikowego. Jeśli phantom-mono jest dobre, to i szerokosc sceny jest dobra. Na koniec: wzorcowy Mix-translation. Długo by o tym pisać, ale chodzi głównie o to, że dobry mix wykonany na monitorach, powinien zabrzmieć dobrze i przewidywalnie w każdym innym otoczeniu i różnym sprzęcie. Jest to zmora wielu, nawet bardzo drogich konstrukcji. Pod tym względem, Systemy 15 są referencyjne....bardzo ułatwiają pracę. To jest właśnie to, co rozumiem pod pojęciem Hi-End. Nie ważna cena czy szalony wygląd. Pytanie czy od strony technicznej - mamy doczynienia z fenomenem i przebłyskiem geniuszu konstruktora. Choć pewnie ilu ludzi, tyle definicji ;) Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w tworzeniu tego przedniego kanału!
Rany, ile błędów w warstwie faktograficznej ... 1. To nie są kolumny Focal Utopia, tylko Grande Utopia EM. Utopia to zupełnie inny model. 2. Krell KSA-100, nie pochodzi z lat 90-tych, lecz z roku 1983. 3. Wilsony ze zdjęcia to model Maxx, a nie X-1. Jeżeli wspominamy o "legendarnych" modelach tej firmy, to należałoby raczej wymienić modele WAMM lub Watt/Puppy. 4. Najnowsze topowe Wilsony nazywają się WAMM Master Chronosonic, a nie Chronosonics (z S na końcu). To do 8min. Dalej nie słuchałem.
Panie Krzysztofie pomysł na odcinek , mógł by Pan przedstawić nam krajowych producentów kolumn głośnikowych , jestem pewien że był by to ciekawy materiał odcinka , nie pomijając dyskusji , która by powstała po takim materiale , co do hi-endu moje zdanie jest takie ceny tego sprzętu są zaporowe , w większości to ludzie na podstawie tylko ceny określają sprzęt audio jako hi-end .
Ja nie wierzę w chwyty marketingowe - wierzę w to co słyszę. Nie tak dawno słuchałem "wspaniałego" wzmacniacza za ok. 11 tys PLN. Z tymi samymi komponentami (podam tylko kolumny - Focal Aria, najwyższy model) grał gorzej niż NAD za mniej niż 2500... Może "parametrami" grał lepiej, ale nie słucham parametrami czy wykresami a uszami. Dla moich uszu dużo tańszy wzmacniacz grał lepiej... Trzeba odróżnić dwa pojęcia: audiofila - który ocenia własnymi uszami (bez względu na to ile ma lat i ile kHz mu już z góry uciekło...) i hipstera, który ocenia pod kątem marketingu i wysokiej ceny, bo ten sprzęt kupuje dla "mania" a nie słuchania... Pozdrawiam wszystkich sympatyków wspaniałego sprzętu audio!
Dlatego jest jak jest i będzie dalej ,dopóki nie ustali się konkretnych parametrów dla sprzętu HI-END . Przede wszystkim dla kolumn i oczywiście osobnych dla wzmacniaczy ,nie zapominając o całej reszcie ....
Ja jestem obecnie na etapie konstruowania swojej produkcji gramofonu, o konstrukcji bijącej na łeb na szyję wszystko co do tej pory wymyślono. To będzie prawdziwy high end. Mianowicie gramofon, w którym płyta stoi w miejscu, a kręci się wkładka z ramieniem. Po pokonaniu wszystkich problemów kręcić się będzie wszystko łącznie z płytkami drukowanymi. To będzie high high endu.
@@hubertpawlak5330 zawsze wskaż który bo w zamyśle macie marketowe audio ze znanymi napisami: pioneer, denon, sony a to prawdziwy złom. Jak coś porównujesz to musi mieć sens
Po obejrzeniu odcinka, chcę podzielićsię swoimi 2 spostrzeżeniami. 1 - Samo pojęcie Hi-End jako najwyższy możliwy w danym momencie poziom technologii, szczyt myśli inżynierskiej i bezkompromisowość jeśli chodzi o zastosowane podzespoły, meteriały, technologię wykonania i projekt; podporządkowanie wszystkiego osiągnięciu najlepszego możliwego brzmienia, jest idealizowaniem niestety. Chciałbym, żeby tak to właśnie wyglądało, ale często spotykamy się ze zgoła innym podejściem. W wielu przypadkach, więcej tam niestety audiovoodoo, designu i marketingowego bełkotu. 2 - Niestety również teza o przenikaniu technologii z Hi-Endu to sprzętu dla szerszego grona użytkowników wydaje mi się mało aktualna. Jestem przekonany, że dawniej tak właśnie się działo, jednak obecnie częściej sprzęt niższej klasy jest projektowany całkowicie oddzielnie. Po prostu technologie z Hi-Endu są zbyt drogie do zastosowania na masową skalę. Na pewno jakaś cząstka rozwiązań przenika, ale większość technologii rozwija się odrębnymi torami.
11:37 wrzucasz do wody płytę chodnikową a wychodzą kółka-wedle tego zjawiska każda "modna"buda głośnikowa "będzie".A to,że mózg(ludzki)ma zdolność do swego samokształcenia to za sprawą doznań i marketingu chce.
@Waldemar Sobkowiak częstotliwość pilota radiowego sygnału stereofonicznego to 19khz, musiałby Pan mieć uszy nietoperza żeby to usłyszeć:) dodatkowo pasmo stereo FM było ograniczone do 15khz z powodu owego pilota, wszytko powyżej było tłumione
Osobiscie traktuje segment sprzetu audio HI END jak segment super samochodów. Ma wzbudzac emocje. Czy dobre, czy zle ale zawsze jakies sa. Super samochodu nie da sie wykorzystac jako daily car, czesto nawet ciezko do niego wsiadac, nie wspominajac nawet o praktycznym wykorzystaniu ale w okreslonych warunkach daja mega frajdę. Uwazam ze sprzet hi end jest temu podobny, w okreslonych warunkach, czyli m.in. akustyka pomieszczenia, dobre źródło moze robic dobre wrażenie ale nie nadaje sie do zwyklej codziennej eksploatacji, czyli sluchanie tv, mp3 itd. Podsumowując fajnie ze taki sprzęt powstaje, a to czy nas na to stac i czy go potrzebujemy to inna kwestia. Kto na codzien potrzebuje np Bugatti Veyrona? Raz sie mozna przejechac i to wszystko ;-) Fajnie jakby rozmowy z Panem Markiem byly nagrane w lepszej jakosci, bo nawet na słabszym sprzecie slychac slaba jakosc. Pozdrawiam.
Pan Marek dobrze gada :) niestety hi-end moim zdaniem także często wchodzi niebezpiecznie w audio-voodoo... może Panowie zaprezentujecie swój sprzęt audio w ramach odcinka Reduktora Szumu? Jeszcze jedna myśl na odcinek - jak dbać o sprzęt? Jak używać wzmacniacza, magnetofonu, odtwarzacza CD czy jak dbać o kolumny - co robić, żeby starzejące się sprzęty posłużyły jak najdłużej 💪
Pamiętam, że kiedyś przechodziłem często koło sklepu z tego typu sprzętem. W końcu wszedłem i właściciel zrobił mi demo na sprzęcie za 100k. Wrażenia przekroczyły najśmielsze oczekiwania. Gdybym miał bardzo dużo pieniędzy, to uważam że warto mieć taki sprzęt, o ile ktoś jest melomanem.
Bardzo fajny odcinek, do czasu tej bezproduktywnej kłótni o semantykę z Markiem. Problemy marketingu, oszustw i sprzedaży to tematy już na tyle oczywiste, że zwyczajnie nudne. Ja chciałbym dowiedzieć się więcej o konkretach, nowatorskich i jedynych w swoim rodzaju rozwiązaniach, tych drogich sprzętów. Najlepiej opatrzone jak zwykle wnikliwą profesjonalną analizą Pana Krzysztofa :)
Hi-End. Kawałek granitowej płyty z której zrobimy parapet, próg, czy stopień schodów, to tytlko kawałek granitu.Cena, ok 250 - do 750 zł za m2, przy grubości 40mm. Ten za 250 to nasz strzegomski granit, ten za 750 to jakis importowany kolorowy kamień, tak, czy siak jest to kamień. Ale, ten sam kamień moze stać się super, hiper podstawą do gramofonu, odtwarzacza CD, czy wzmacniacza. Trzeba go tylko postawic na ładnym stojaku i taki blat wielkości 50x60 cm (0,3m2) kosztruje już 500 zł, bo jest Hi-endowym blatem. pod gramofon. :) Kiedyś drewniana obudowa kolumn to była norma, dziś paździeż, a MDF - super hiper, drewno - zarezerwowane do Hi-Endu. Aluminiowy front dostepny w sprzęcie Unitry, dziś tylko w wysokich modelach. Norma, to tworzywo. Podobnie jak stroboskop w gramofonie. Jak tak patrzę dziś na gramofony wiodących producentów za ok. 2000 zł, to płakać się chce. w porównaniu do polskiego Fryderyka.
Zacząłem od : Vincenta cds6 i wzmacniacz mc237 Obecnie zatrzymalem sie na: Mcintosh mc 601 x2 Mcintosh cd 550 Preamp mcintosh c2500 Kolumny thiel sc2,7 Sieciowki na zamowienie Powiem tak: Jak sie wkrecisz imasz budzet to w hifi w warszawie kolumny jedna sztuka kosztuje 450tys zl Ja wysiadam to juz 3 zestaw mcintoisha i trzeba umiec zaczac sie cieszyc z tego co ma bo to dziala jak z operacjami plastycznymi lub tatuazem raz zrobisz i potem chec robienie nastepnych.
Uwielbiam jak w procesie tworzenia filmu o audiofilach, jakości audio czy drogim sprzęcie nikt nie myśli o sensownej jakości mikrofonu i nagrania rozmowy w rozsądnej jakości. Moje gamingowe słuchawki za 300 zł mają lepszy mikrofon na pałąku, niż ten pan.
Granie na ludzkiej próżności - sama nazwa: hi-end. Czuj się lepiej niz reszta biedaków. A przecież chodzi tylko o jakość dźwięku, który nie musi kosztować majątek Ale wystarczy przypiąć łatkę "hi-end" i ludzie tracą rozum. Dobrzę że są znakomite sprzety ale dzielenie na low, mid czy hi jest niepotrzebne. To marketing.
Moim skromnym zdaniem oprócz walorów artystycznych i przesadnych funkcji sprzętu zjawiska takie są pułapkami na kieszenie snobów i smiało można zmienić nazwę na HIGH CNT....powinno im sie nawet spodobać, bo może to 'trendy'.... Pozdrawiam autorów i sluchaczy dobrej muzyki na dobrym sprzęcie ;)
Wszyscy audiofile krytykują korektory graficzne, a dlaczego nikt nie krytykuje korektorów w McIntosh np.MA8900? Diore za taki korektor opisuje się za żart konstruktora ale na McIntosh zikt nic nie mówi i jest ok?
Zwykle nie wypowiadamy się o rzeczach, z którymi nie mieliśmy styczności, bo tak bezpieczniej. Diora jaka jest każdy widzi, każdy miał okazję posłuchać. Większość ludzi powie, że gra odpowiednio głośno i są szczęśliwymi posiadaczami. Tylko ktoś z lepszym słuchem, kto wie na co zwrócić uwagę, powie że słabizna. A jak ktoś wydał wszystkie swoje cebuliony na McIntosh-a to nie powie o nim złego słowa i nie ważne jak ciulowo gra.
Są różne powody ale moim zdaniem chodzi o sam projekt i budowę takiego korektora. Korektor korektorowi nierówny i nie da się porównać Diory z Mcintosh. Projekt, jakość części itd. Co nie znaczy, że jestem zwolennikiem korektorów. Absolutnie nie. I nawet gdybym miał McIntosha to słuchałbym Direct. Ale o to mniej więcej chodzi w Hi-End. Brak kompromisów i jakość wykonania. Idealizując...
Bo to są zaawansowane technicznie korektory, które nie powodują degradacji jakości dźwięku poprzez fakt przepuszczenia sygnału przez wiele stosunkowo tanich potencjometrów.
Nie tylko potencjometry. Wiele róznych czynników jak przesunięcia fazowe, kształt charakterystyki odcięcia konkretnego pasma, wyrównanie kanałów w poszczególnych zakresach, powtarzalność parametrów, jakość komponentów itd. To wszystko zebrane razem ma wpływ na brzmienie i ogólne odczucia przy odsłuchu. Szczegóły, które nigdy nie były brane pod uwagę przy polskich produkcjach Unitry. Dlatego zachodni sprzęt zawsze wygrywał.
Ja mam onkyo, tonsila, na tyle infinity i jestem zadowolony . Popatrzeć na ten sprzęt z WYSOKIEJ półki mogę i to mi wystarczy. 13.43 i tu się z Wami zgadzam.
Tylko czemu w klubach, dyskotekach i na wielu koncertach zapewniany jest bardzo głośny sprzęt nagłaśniający, ale o przeciętnej jakości dźwięku, z licznymi zniekształceniami, szumami, przesterowany, o nierównym paśmie zwłaszcza w stronę basów, kiepsko zestrojony, że aż uszy więdną? Wydawało by się, że w takich miejscach powinna być szczególna dbałość o jakość odsłuchu pilnowana przez profesjonalnych akustyków?
Mialem okazje sluchac muzyki z takiego sprzetu i bylo to ciekawe doznanie. Jednak uwazam,ze sprzet tzw. pospolity tez potrafi grac podobnie. To co decyduje o roznicy to unikalnosc rozwiazan technologicznych i ograniczona dostepnosc na rynku.
a ja mam wciąż jakiś ledwo słyszalny brum przy ciszy i 70% mocy i do szewskiej pasji mnie doprowadza. Chyba kupię podpórki do przewodów głośnikowych ;) . Taki hajend za 25 koła.
Oczywiście, że są potrzebne Hi End'y, tak jak Ultra Samochody. Niestety Pan Marek ma rację, mało co trafia do sprzętu dla "Kowalskiego", a ten trochę droższy często też nie powala jakością brzmienia. Firmy by przetrwać więcej wydają na "pusty" marketing niż na faktyczną jakość
Jakość brzmienia utworu muzycznego to w 70% zasługa inżynierów dźwięku pracujących nad danym utworem. Reszta to dopiero zasługa sprzętu i pomieszczenia odsłuchowego, więc nie dajcie się zwariować.
Każda firma głośników ma w swoim zestawie low, mid czy hi-end Czy to jtr, svs, psa, albo klipsch więc te najdroższe zagrają nam na pewno lepiej niz te co sa pod nimi
.... co do wieku .... to jako facet koło pięćdziesiątki to chyba całkiem nieźle skoro słyszę cykanie echolokacji nietoperzy , które dość obficie występują w mojej okolicy... I po tej echolokacji właśnie się połapałem, że latają w naszych stronach późnym wieczorem.
Gdy zdroworozsądkowo to ok, wg laryngologa znajomego dorosły zdrowy człowiek słyszy poprawnie do ok 8khz, i coraz ciszej do ok 12khz, i nie wszyscy. Recenzenci nie chcą publikować audiogramów, nie raz prosiłem, i o testy na ślepo, też nie. Przykład z moich doświadczeń - moje próby z płytami winylowymi - nie grały dobrze - z płyt CD mam dźwięk naturalny, gruby, wypełniony, dynamiczny, przyjemny. Analogi podobnież przenoszą na zewnętrznym rowku ok 20khz, a na wewnętrznym ok 15khz - dlaczego audiofile, fani winyli godzą się na taki dźwięk, a potem rozprawiają o kablach ?, do tego trzaski. W torze mam wzmacniacz SinusAudio z Krakowa z lampami el34 oraz 6sn7.
Gdy kupowałem mój sprzęt w salonie odsuchowym stały piękne wielkie kolumny które kosztowały ponad 400 tyś za parę i były podpięte do sprzętu za 100 tyś kablami za 50tys. Powiem tak. Ogólnie grało to bardzo dobrze, jednak wcale nie tak dużo lepiej niż sprzęt który ja wybrałem dla siebie. Na pewno nie było słychać aż takiej różnicy jak by można się spodziewać po cenie, bo kupiłem sprzęt za 5% wartości tego HI ENDu. Tyle w temacie. Nie mówię że grało to źle, bo bym zgrzeszyl ale nie za takie pieniądze. Pozdrawiam Specjalnie nie pisze jakie to były marki
Problem z Hi End audio polega chyba na tym że audio i wrażenia odsłuchowe są trudno mierzalne i porównywalne. Nie tak jak np. w branży kumputerów czy kart graficznych gdzie można łatwo porównać ilość flop-ów czy fps-ów. Dla mnie Określenie Hi End również powinno odnosić się do topowych modelów myśli inżynierskiej bez kompromisów. Plusem dla audio że prawdziwy hi end nie dewalułuje sie tak szybko z czasem jak w branży komputerowej gdzie za rok wychodzi kolejna generacja sprzętu i poprzedni hi end staje się mid range.
Denon to nigdy nie byl HiEnd i nigdy nie będzie - to chinczyki z naklejka. Yamaha to raczej topka technologiczna i jakosciowa, ale nie HiEnd w rozumieniu produktow jednostkowych i robionych wrecz na zamowienie. Sansui juz cieplej, acz nadal nie cieplo.
kiedy w polskich fabrykach produkowano półprzewodniki w Xinach zbierali ryż i jeżdzili na osiołkach dzisiaj jeZdzimy na osiołkach a Xiny produkują HAJ END