Cześć! Przeczytałem sporo komentarzy i wyciągnąłem wnioski, które spisałem w krótki odcinek zapraszam wszystkich zainteresowanych ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-FupKOpp0ung.html :)
Jestem bardzo typową romantyczką. Nie potrzebuję innych mężczyzn ani kobiet i nie chciałabym żyć w otwartym związku. Pełnią szczęścia jest dla mnie oddanie się jednej osobie całościowo. Jeżeli się rozpadnie po latach to trudno, choć nigdy nie zrywałam z partnerem, tylko on ze mną. Każdy mój związek traktowałam tak jakby miał być do końca życia i się tego trzymałam. Szkoda, że jestem takim wymierającym gatunkiem.
Jestem dokładnie taki sam jak Ty. Dobrze wiedzieć, że są jeszcze na tym świecie tacy ludzie. Jestem w związku już 6 lat. Mimo wszystko, że ja brzydze się innymi formami związków to w sumie nie jest to moja sprawa i życzę wszystkimi jak najlepiej.
@Strawberry Spring według mnie twoje postępowanie jest jak najbardziej prawidłowe. Ja mam dopiero 19 (prawie 20) lat i nigdy nie miałem partnerki z tego powodu, że nie widzę sensu bycia z kimś z kim nie będę wiązał przyszłości. Można powiedzieć, że jestem staroświecki, bo przede wszystkim to dla mnie coś honorowego i godnego. Myślę, że tacy ludzie jak my będą dawać innym wzorce, by inni czuli się równie odpowiedzialnie za swoją przyszłość i bycie w nieprzerwanym związku
Bardzo uroczy komentarz ❤️ Mimo to nie uważam, że jesteś gatunkiem wymierającym. Może być tak, że ludzie zawsze tacy byli, tylko teraz więcej się o tym mówi i jest na to większe przyzwolenie. Umówmy się też, idealistów nie ma aż tak dużo na świecie 😁
Nie zgadzam się, że jesteś gatunkiem wymierającym. Ja dużo analizuję i patrzę w przyszłość, wobec czego chcę znaleźć sobie partnera, dla którego nie byłabym tylko chwilową opcją. Wszystkim, którzy są w związkach, życzę aby trwało to jak najdłużej!
Ale ta "Wiktoria" musi mieć bekę z tym swoim nauczycielem że ją publicznie jeszcze usprawiedliwiasz. To wygląda jakbyś tym filmem szukał osób które ci przyklasną, ponieważ w klasycznym związku 2 osobowym po prostu Ci nie wychodzi. Zaczęło Cię to męczyć, zapewne trapiły cię pytania gdzie leży błąd i stąd na taką decyzje otwartego związku. Ma to swoje plusy (wg. ciebie) do czasu kiedy twoja partnerka którą stawiasz na pierwszym miejscu nie postawi ciebie na 2-3? Hm?
Chłop powinien iść na szkolenie do jakiegoś Andrew Tate'a albo chociaż o Red pillu poczytać, przypakować..koleś nie czai że kobieta nie kocha za nic, tylko za to jakim się jest gościem...a tu cieniutko raczej
Co do książki "Nieznośna lekkość bytu" była to dla mnie ciężka lektura. Po prostu takie romantyzowanie toksycznych zachowań. Rozstania, powroty, rozstania i ciągle zdrady.. Wydaje mi się szkodliwa. Mimo bycia otwarta osoba to mialam negatywne odczucia. Może też dlatego, że kiedyś męczyłam się z taka "niezdecydowana" osoba i bardzo przypominała ja główna postać.
Też uważam, że te zachowania nie były w żaden sposób romantyzowane, a podbijały beznadziejność bierności głównych bohaterów. Dlatego ta "lekkość bytu" jest "nieznośna" :)
Mówisz, że taki związek wpływał na to że starałeś się być co raz lepszy i nie popadać w rutynę ale może być tak, że dana osoba chodząc z kimś na randki może się ostatecznie w kimś mocno zakochać, a ty będziesz ją stopniowo co raz mniej interesował, bo prawda jest taka, że zawsze trafi się ktoś lepszy od nas, no chyba, że jesteś akurat Robertem Makłowiczem to wtedy może być o to ciężko.
Stary założę się ze to ona zaproponowała Ci luźny związek po tym jak gość który miał ją uczyć zaczął ją pukać.. Stary twórcą jesteś dobrym ale straszny z cb gonciarz
W wolnym tłumaczeniu. Kobieta chce se skakać po kutangach i jednocześnie chce mieć zawsze bezpieczną przystań, kogoś do kogo będzie mogła wrócić (gdy chad już się nią znudzi). Do swojego beciaka, co o nią zadba. Sam beciak będzie szczęśliwy, że ma kogoś, łudząc się jednocześnie, że uda mu się zamoczyć na boku. W tym czasie dziewczyna będzie miała powodzenie, on tak średnio bym powiedział ☺️ Dobry układ xD
@@andredo4880 beta to właśnie taki człowiek jak masny jeżeli kobieta tobie się oddaje i da ci dziecko twojego syna lub córkę twoje pokolenie to jesteś już wyżej niż zwykly cuck jak masny albo beta lewicowe psy
Trudno mi uwierzyć, że wpuszczenie trzeciej osoby do klasycznego związku będzie zawsze pożyteczne i zdrowe dla wszystkich stron. "Ta trzecia" osoba wychodząc w taką relację, nawet mimowolnie, angażuje się emocjonalnie, jednocześnie będąc pozbawioną perspektywy stabilizacji w związku. Fakt, takie rozwiązanie może być przyjemne i stanowić pewne urozmaicenie, ale na dłuższą metę będzie szkodliwe. Change my mind
"Nie wszyscy chcą się poświęcać" to prosta rada - nie bawić się w związki xD bo w takim wypadku to tylko strata czasu, najlepszym dowodem jest to, że już z tą laską nie jesteś
Znam osoby, które próbowały być w związkach otwartych. Niestety żadne nie trwały zbyt długo. Wkradała się zazdrość, niepokój a w jednym przypadku koleżanka płakała z powodu nawracających infekcji. Nie zaglądam nikomu do łóżek i uważam, że postawienie sprawy jasno jest znacznie lepsze niż zdrady i okłamywanie, ale uważam też, że mało jaki osobnik naszego gatunku czuje się dobrze na myśl, że partner/ka ma innego partnera. Związek kosztuje mnóstwo energii. Dzielenie tego na więcej niż 1 osobę, to jazda bez trzymanki.
Oh.. to może perspektywa osoby trzeciej. O ile zawsze byłam tolerancyjna i było to dla mnie totalnie fair, że obie osoby ustalają sobie takie zasady i się obie na nie zgadzają o tyle zawsze robi mi się przykro, kiedy ktoś zagaduje do mnie, flirtujemy, budujemy znajomość i po czasie przyznaje, że ma dziewczynę i jest w otwartym związku. Zawsze jest to dla mnie jakiś plaskacz "patrzę na Ciebie czysto seksualnie, to o czym rozmawiamy nie ma zupełnie żadnego znaczenia, bo ja już jestem emocjonalnie zajęty". Niby nigdy nie można mieć gwarancji, że osoba, z którą rozmawiamy ma takie same intencje, ale nie powiedzenie tego od razu jest dla mnie jakimś rodzajem oszustwa
Czasami jednak jest tak, że osoba jest zaangażowana emocjonalnie w jedną relację, ale nie wyklucza to zaangażowania emocjonalnego w drugą relację, więc wtedy nie chodzi tylko o zainteresowanie seksualne.
Jak dla mnie to pozwolenie na oszustwo tych trzecich osób, a co kiedy twoja partnerka w takim związku będąca zajdzie z panem x w ciążę mimo stosowania prezerwatyw a także stosowania środków antykoncepcyjnych?
Co w sytuacji gdy nowa osoba wyda się lepszą przystanią niż obecna, tak jakbyś obiecała że ona jest tą jedyną a serce podpowiada coś innego, poryta sprawa
Znałam kilka takich par - związki otwarte, swingersi, trójkąty... Skończyło się rozstaniami, rozwodami i gorzkimi żalami. Do tego osobiście nigdy nie kręciło mnie takie "rozwiązanie".
mieszkałem z 4 lata w Holandii, w tym z rok w samym Amsterdamie, bylem na dwoch paradach rownosci , poznalem mase ludzi o roznych orientacjach ,ale nikt mi nie probowal wcisnac takiego kitu jak Masny.On sie oficjalnje oglasza , poprzez takie video, i szuka naiwnych ktore z nim zapala helupy i sie poruchaja bez obawy pozwu. Ich metody sprzed lat sa juz teraz karane :-) wiec kombinuje ,,liberalnie" :-)
Na takie rozwiązania godzą się dziewczyny, które nie chcą zerwać z obecnym chłopakiem bo nie chcą zostać same, a jednocześnie nie chcą tracić okazji na poznanie kogoś lepszego. Być może tak też było w tej sytuacji, zwłaszcza, że Masny mówi o byłej dziewczynie. Trzeba na to uważać.
Z całą moją tolerancją mogę powiedzieć, że to co mówisz jest dziwne. Po co miałbym budować relacje z osobą, która w każdej chwili może mnie kopnąć w tyłek i powiedzieć do widzenia znalazłam sobie lepszą partię. Wolałbym być sam niż robić coś takiego. Może to jest właśnie sedno sprawy. Być szczęśliwym sam ze sobą zanim się wejdzie w jakikolwiek związek.
Niestety ale w klasycznym związku też jest dokładnie takie samo ryzyko, takie już czasy... więc argument dosyć słaby. Jednakże jednosłownie zgadzam się z tym aby być szczęśliwym sam ze sobą zanim się wejdzie w jakikolwiek związek, to bardzo ułatwia relacje międzyludzkie oraz powoduje że przynajmniej zaczyna się z dobrej strony. :)
@@pluszq7326 to już raczej zależy od moralności danej osoby. Może ta osoba gdyby była w zamkniętym związku nie zrobiłaby tego bo miała by moralną blokadę, a w otwartym już tak bo nie ustalili żadnych ograniczeń?
@@pluszq7326 tylko że w otwartym związku dochodzi do zbliżeń z różnymi osobami, przez które można się zwyczajnie zakochać w kimś innym, a w klasycznym związku takie poczucie bliskości daje tylko partner i ryzyko na ponowne zakochanie się zmniejsza
Otwarty związek to już nie związek, w takiej formie to bym traktował dziewczyne jako fwb bo nie wyobrażam sobie że mam kogoś tak bardzo mi bliskiego i jednocześnie ona skacze na cudzej knadze w sobote wieczorem bo mnie nie ma w mieście
Wszystko to jakieś takie "techniczne" i pozbawione uczuć.Nie dotrwałam do drugiej połowy filmu.Nie składamy się tylko z popędów, tej biologicznej części, a wielość opcji nie oznacza,że mamy za tym ślepo podążać,bo możemy.
Nie potrafiłabym dzielić się swoim partnerem z kimś dodatkowym. Myślę, że bardzo bym żałowała, gdybym się zgodziła na taki układ. Jestem dość terytorialna i podskórnie potraktowałabym to jako zdradę - wiem, że dałabym przyzwolenie, ale prędzej czy później wyszłoby ze mnie to poczucie. Nie potrafiłabym tak samo patrzeć już na partnera, ciągle miałabym w głowie pytania - gdzie był? z kim? co robił? Jestem w związku 6 lat, myślę, że udanym. Nie mam poczucia chorej zazdrości (uważam, że lekka zazdrość nie jest niczym złym), jednocześnie to o czym mówisz byłoby dla mnie robieniem czegoś wbrew sobie. Myślę, że ten związek by nie przetrwał, a ja skończyłabym ze złamanym sercem. Pewnie kilka osób nazwie mnie zacofaną, z zamkniętym umysłem, jednak odnoszę wrażenie, że próbujesz na siłę wybielić ten trudny temat. Szukasz poparcia w mądrych książkach, argumentujesz swoją postawę. Może to nie moja sprawa, ale dlaczego nie jesteś z Wiktorią? Co się stało? Komuś przestał podobać się ten układ? Może to nieumiejętność pielęgnowania relacji i utrzymania stabilizacji powoduje potrzebę szukania nowych wrażeń? Nie chciałabym stać po żadnej ze stron - ani partnerki, której facet chce randkować czy sypiać z innymi, ani tej trzeciej jako piątego koła u wozu, który nigdy nie będzie istotny.
Obejrzałem cały film i jestem stanowczo przeciw takim relacją i z każdym argumentem właściwie się umacniam w moim zdaniu że to normalizacja zdrady, ale wiecie każdy ma swoje życie i decyzje, ja podejmuje swoje inni swoje i git
Nie, nie, nie. Przeraża mnie to i obrzydza. Jak poznałam parę swingersow, którzy nie rozumieją słowa 'nie' tym bardziej się w tym uświadomiłam, że to nie dla mnie. :X
Cóż, słowem wstępu powiem że też nie jestem fanem takich układów. Jednak w tej sytuacji poprostu trafiłaś na złych ludzi. Taki już jest niestety nasz świat i wątpię że ma to coś do tego że byli swingersami.
Bardzo mnie ciekawi to jak ten związek się zakończył, nie liczę na cała historię tylko wydaje mi się że ważny aspekt. Czy w takim związku nie dochodzi łatwo do sytuacji gdzie osoba traci zainteresowanie partnerem na rzecz kogoś innego, nowego ?
O właśnie, nie wiem dla mnie też to w sumie chyba największa obiekcja do takiego związku, jeśli jest spowodowany nudą czy rutyną to czy poznanie kogoś nowego naturalnie nie zniechęci nas do partnera i nie sprawi, że stracimy zainteresowanie dla kogoś 'świeżego' kto wtedy właśnie przynosi tą ekscytacje, której brak był powodem otwarcia związku
@@hali495 uważam ze wszystko jest w porządku jeśli pasuje to każdej ze stron :> i jeśli ktoś będzie dzieki temu szczęśliwszy, bardziej spełniony nie krzywdząc przy tym drugiej osoby to nikt z zewnątrz nie powinen mieć nic do gadania. Uczucia niepokoju nie potrafię wyjaśnić z jednej strony całkowicie to rozumiem z drugiej nie wiem jak bym zareagowała na taka propozycje :D
Bardzo cię rozumiem i myślę, że może, to być spowodowane, tym, że niepokoi nas, to co jest dla nas nieznane- niestandardowe? Trochę wtedy musimy wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby zrozumiec coś nowego, co się różni od tego jak nam wpojono jakiś dany temat (trochę chaotycznie, ale mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi)⚰️
Otwarty związek ma sens jak jesteś w stanie dorównać swojej partnerce w ilości obracanych na boku ludzi, co w przypadku mężczyzn warunkowane jest wyglądem 8/10 i w zwyż, albo niezwykle zasobnym portfelem. W innym przypadku nie jesteś w otwartym związku, tylko jesteś walony po rogach.
Jest jeszcze jeden rodzaj mężczyzn. To prawdziwy fenomen. Facet, który fascynuje. Jest brzydki, ledwo wiąże koniec z końcem, ale zamienisz z nim 2 zdania i przepadłaś. Intelekt, wyjatkowa osobowość, niecodzienne umiejętności, brak kompleksów i większego zainteresowania kobietami, a one same obsiądom go jak muchy. Ale to akurat niezmiernie rzadki okaz. Jeszcze rzadszy i prawie wymarły za to jest typ mężczyzny dobrze wychowany, wierny ideałom i rozwijający się, pragnący zbudować trwały, oparty na pracy własnej związek.
Jestem z rocznika 94, obecnie 9 lat zwiazku i 2 letnie dziecko. Nie wyobrazam sobie zadnego innego scenariusza niz ten "standardowy", a nawet dodam, ze musialbym sie powaznie zastanowic, czy akceptuje i szanuje inne wybory :P Co do mojego zwiazku, nie potrzebujemy "bata", zeby nadal sie o siebie starac, nie wprowadzac monotoni itd, moge smialo powiedziec, ze nadal jestem zakochany w zonie i na odwrot :)
Znowu pochwała zdrady🤮 gdybyś zagłębił się w temat otwartych związków, trójkątów i skoków w bok nieco bardziej dowiedziałbyś się, że w tego typu związki rozpadają się dużo częściej, prawdopodobnie jakaś depresja i inne rzeczy też pojawiają się częściej
@@patrykrobakiewicz9253 Ludzie z natury nie są monogamiczni. Jest bardzo dużo kultur, w których monogamia nie jest dominującą formą związku. Poczytaj sobie badania Marthy Kauppi albo generalne porównanie pierwszorzędnych związków poliamorycznych z monogamicznymi "Comparing Relationship Quality Across Different Types of Romantic Partners in Polyamorous and Monogamous Relationships" na researchgate. Ale w sumie czego ja oczekuje od zacofanych i ograniczonych polaczków w internecie, którzy nie rozumieją, że ktoś może być inny. Do zrozumienia tego tekstu potrzeba jakiejkolwiek znajomości angielskiego, jakiegoś sensownego (o zgrozo!) wykształcenia. Wystarczy instynkt stadny + chłopski rozum i już można komentować wszystko bez jakiegokolwiek zbadania tematu, co nie?
Uważam, że otwarte związki to opakowywanie nieumiejętności zbudowania trwałej, stabilnej i zdrowej relacji w papierek otwartości i rzekomej dojrzałości. Tworzenie dobrego związku z jedną osobą wymaga dużego wysiłku obu stron, a co dopiero, kiedy chce się wprowadzać w tę relację inne osoby... Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to nie będą cię interesowali inni ani nie będziesz chciał/a dzielić tej osoby z innymi. Motorem do starania się w związku nie powinna być zazdrość (trochę to toksyczne, nie?), tylko miłość i szacunek do partnera/ki.
Ale przecież nie każdy chce, żeby jego życie to była orka na ugorze. Niektórzy chcą przejść przez życie lekko, doświadczać go i jego priorytety nie są wcale gorsze od tych pierwszych. Nie mów proszę innym co to znaczy kochać "naprawdę", bo każdy z nas ma własną definicję i jedno życie, by je przeżyć tak, by czuć się spełnionym.
@@adusza8902 Napisałam swoją opinię na ten temat i swoją definicję miłości, która, jak sądzę, jest oparta na znajomości ludzkiej biologii i psychologii. Nikogo nie zmuszam do trwania w niesatysfakcjonujących relacjach na siłę. Wręcz przeciwnie, uważam, że jeśli dana osoba nie jest gotowa wejść w stały związek, to nie powinna tego robić, a jeśli z jakichś powodów związek jest niesatysfakcjonujący i próby naprawienia go nie przynoszą rezultatów, to lepiej go zakończyć i np. przejść na stopę przyjacielską, niż próbować zjeść ciastko i mieć ciastko jednocześnie. Skoro jest nam na tyle nudno z daną osobą, że musimy chodzić na randki z innymi, to nie lepiej po prostu się rozstać? Ale jeśli u kogoś dobrze to funkcjonuje, to proszę bardzo, tylko należy pamiętać o tym, że w grę wchodzą nie tylko uczucia nasze i naszego partnera, ale też wszystkich osób, z którymi randkujemy. Jasne, można definiować miłość na różne sposoby, tylko otwiera to furtkę do uzasadniania toksycznych zachowań, bo "ja po prostu mam inną definicję miłości".
@@czerwcowanoc8087 Dzięki za to wypracowanie. Równie dobrze, można powiedzieć, że otwierasz furtkę dla "to nie jest prawidłowe, bo ja myślę inaczej". Dobranoc
@@adusza8902 Cała przyjemność po mojej stronie :* Well, dyskusja polega na przedstawianiu i uzasadnianiu swoich opinii, co też uczyniłam. Ewentualnie mogę dodać, że przez życie nie da się przejść lekko - i lepiej być na to gotowym, niż udawać, że nie widzi się problemów, albo iść na skróty, robiąc z partnera wentyl bezpieczeństwa, jednocześnie zabawiając się (z) innymi.
@@czerwcowanoc8087 ty coś mówisz o dyskusji hm? "Nie da się tak żyć" "To nie jest prawdziwa miłość"... To nie dyskusja, to monolog kogoś, kto przypisuje sobie większą inteligencję niż rzeczywiście posiada :)
Skórce wam cały film, żebyście mogli zaoszczędzić 15 minut: "była ładna, wiec godziłem się na wszystko co wymyśliła, a teraz musze udawać, że sam tego chciałem, bo mnie i tak zostawiła."
Ten film dopełnia obraz Masnego jako człowieka smutnego zagubionego i bez wyższych uczuć. To moja opinia i mam do niej prawo. Lubie Cię Masny i jednocześnie jest mi Ciebie żal.
Dla kobiet? Czyli dokładnie jakie? Nie kojarzę, żeby istniały takie gatunki filmowe jak „dla kobiet” lub „dla mężczyzn”. Proszę o rozwinięcie, bo pachnie smutnym stereotypem i generalizacją.
Bardzo ciekawy temat. Jestem w związku od 11 lat, nigdy nie pomyślałam o otwartym związku. Nigdy wcześniej nie zadałam sobie samej pytania czy taka opcja wchodzi w grę. Po obejrzeniu calą sobą czuję, że to nie jest opcja dla mnie. Uwielbiam tą naszą wyłączność, pod wieloma względami. Ale świetnie było po prostu zadać sobie nowe, ciekawe pytanie 😊 pozdrawiam
Ja sobie takie pytanie zadałam w gimnazjum, kiedy trafiłam na artykuł o życiu współczesnych mormonów. W skrócie - zamiast żyć w jednym wielkim domu na wsi, mormon wynajmuje każdej żonie mieszkanie, w którym żyje ze swoimi dziećmi, a on nocuje u nich na zmianę. Wtedy wydawało mi się to spoko opcją - nie jestem samotna, a jednocześnie nie muszę się z nikim kłócić o kolor ścian w kuchni i sprzątanie łazienki. Jakiś czas później weszłam w swój pierwszy związek i wyobraziłam sobie tę samą sytuację, ale nie z hipotetycznym facetem, tylko konkretnie z moim chłopakiem. I wtedy okazało się, że jest to dla mnie nie do przejścia. Samo wyobrażenie, że mógłby być jednocześnie z jakąś drugą dziewczyną było bolesne.
@@Machefi Zawsze możesz mieć jednego faceta, a żyć w osobnych mieszkaniach do końca życia i każdy sobie urządzi całkowicie w jego stylu i będzie sprzątał lub nie, kiedy będzie chciał. ;)
Otwarty związek?! To raczej naiwne pozwolenie kobiecie na skakanie na czyjejś kuśce… Ciekawy jestem jak taka relacja będzie wyglądać w dłuższej perspektywie czasu l5/10/15 lat. cuckolding w 100%
Ciekawie się czyta komentarze tutaj. Jest wiele osób oburzonych do szpiku kości tym, że takie związki istnieją i tym, że można się w nich czuć szczęśliwym. Wiecie, ja mam wrażenie, że to oburzenie tworzy się tak naprawdę na fałszywym przekonaniu, że w związku monogamicznym partner NIGDY nie poczuje motylków w brzuchu na widok kogoś innego albo NIGDY nie spojrzy na inną osobę i nie pomyśli "cholera, fajny człowiek, a do tego naprawdę ładny". Jest nas kilka bilionów na świecie i prawdopodobieństwo, że są inni ludzie w typie twojego partnera, jest naprawdę dość wysokie. Piszę to z perspektywy szczęśliwego, siedmioletniego związku (od początków liceum), w którym mamy nawet przegadane jak mamy się zachowywać, gdyby jedno z nas zmarło. Osobiście nie chcę oszukiwać mojego partnera, że nie istnieją inni ludzie, którzy mi się podobają, bo istnieją, i czasem rozmawiając z innym facetem po prostu wiem, że mi się podoba, kropka. Wiem też, że mój partner zna kobiety, które mogą mu się podobać. Nie, nie jesteśmy w otwartym związku, po prostu znamy się na tyle, że wiemy, że ostatnie, co byśmy zrobili, to krzywdę sobie nawzajem. I wiem, że mi na nim zależy, i w drugą stronę działa to tak samo. Czy gdyby, w klasycznej definicji, mnie zdradził, to czułabym się gorsza? Nie wiem, myślę, że raczej nie. Całkowicie przyjmuję do wiadomości, że on może to zrobić, jeśli będzie chciał. Tak po prostu jest. I nie myślę, że jego hipotetyczna bliska relacja z inną kobietą przekreśliłaby lata wzajemnego wsparcia i przechodzenia przez najgorsze bagna, jakie nam życie sprezentowało. Nie traktuję go jako dodatku do mojego życia, nie oczekuję od niego niczego. Jesteśmy partnerami na równych prawach i wszystko podlega dyskusji, jeśli tego potrzebujemy. Szczerze, to nawet rozstania nie traktowałabym negatywnie. Jesteśmy dwójką dorosłych ludzi, i jeśli nasze drogi już by się nie pokrywały, to życzyłabym mu wszystkiego dobrego i w razie, gdyby tego potrzebował, zapewniłabym mu wsparcie, mimo że nie bylibyśmy już razem. Drugi człowiek nie jest moją własnością, stąd też nie czułabym, że coś mi odebrano. Ktoś poszedł w inną stronę, tyle. Wracając, całe to pilnowanie drugiej osoby i wymuszona wierność w związkach monogamicznych mnie przeraża, choć sama w monogamicznym jestem i nigdy nikogo przed moim partnerem nie miałam. Wizja związku klasycznego, jaką wiele osób ma, będąca posiadaniem kontroli nad drugim człowiekiem, mnie osobiście odrzuca. Posiadanie wolności, a jednocześnie niewykorzystywanie drugiego człowieka, jest dla mnie chyba najlepszą rzeczą, do której doszliśmy w naszej relacji. I to ma filozofię otwartego związku, bo oboje godzimy się na naturalne zachowania.
W tym temacie jestem jednak staromodna i tradycyjna , nie zdecydowałabym się na taki układ bo tak zostałam wychowana, tak podpowiada mi intuicja , że sex to jest doznanie dwójki ludzi, nie przekroczyłabym tej granicy, nie interesuje mnie to . Ludzie niech robią co chcą, jeśli im to sprawia satysfakcje, zgadzają się na to i szanują swoje granice, to ich sprawa.
Otwarty związek to jest oksymoron, jak jest otwarty to nie jest to związek, a jak jest to związek to nie jest otwarty. To ja już wolę swingersów, bo są to ludzie, którzy żyją ze sobą budują przyszłość swoją. O otwartym związku tego powiedzieć nie można. Możesz się też czarować, że nie jesteś zazdrosny.. Kolejna sprawa to inwestujesz związek, starasz się cały czas, a Twoja luba idzie z innym. To jest chore i niezdrowe. Wyobraź sobie, że masz problem i musisz o nim porozmawiać, a dostajesz odpowiedź od dziewczyny, "sorry ale jestem na randce z innym" XD, a tak naprawdę w realnym świecie jest to "sorry, jestem zajęta" To się kupy nie trzyma. Fajna zabawa dla młodych na studiach do eksperymentowania, a nie styl życia jak próbujesz nas przekonać.
Ludzie którzy budują związki otwarte/ półotwarte w ogromnej większości są to osoby o stylu unikowym lub lękowym tworzenia bliskich więzi. Polecam poczytać literaturę na ten temat :)
nie znam się na tym, ale intuicyjnie właśnie tak pomyślałam, że to musi być jakieś zaburzenie na tle lęku przed porzuceniem lub obawy przed przywiązaniem się i może utracie tej osoby, sama nie wiem. Jest to dziwne, i nikt nie przekona mnie że to naturalne dla ludzi.
Jestem tutaj po Twoim wywiadzie u Żurnalisty - Po obejrzeniu tego odcinka chciałbym tylko napisać. Współczuje Ci Chłopie - wybierz się jak najszybciej do psychiatry a później do psychologa na psychoterapie. Odklejasz się :/
Otwarty związek - czyli jak facet z miekkim langoszem daje sobie wcisnać kit o otwartym związku. Laska po prostu chce byc przewinięta przez innego faceta, prawdopodobnie aktrakycjnejszego seksualnie, nie chce miec psychicznego obciazenia, wiec proponuje układ. Skoro sama nie potrafi skupić sie na tej jednej osobie, i budowaniu relacji bo szuka innego bolca, prawdopodbnie nie obchodzi jej, z kim obecny partner bedzie sie zadawał. Na taki układ jest w stanie zgodzić sie ktos kto: albo ma wybitnie niskie ego/i lub slabą psychike i boi sie odrzucenia albo ktos, komu nie zalezy na 2 osobie, i w sumie wie, ze predzej czy pozniej sie z nia rozstanie albo ktos kto lubi gdy 2 osoba przychodzi do domu po przebolcowaniu przez chada i kladzie sie obok, bo rano do pracy. Tak czy inaczej, normalizacja chorych zachowań powinna być ograniczana, bo pozniej konczy sie psychicznymi chorobami i podłamaniem. A lewackie srodowiska i tak sa juz na granicach wytrzymałości, ledwo dają rade nie wejść na taboret przy pierwszej lepszej lekcji życia. Pozdrawiam tych, którzy widzą w zyciu wiecej niż spełnianie swoich chorych fantazji i maja szacunek do siebie i partnerów.
Smutno się tego słucha. W każdym człowieku jest pożądanie wobec innych osób niż partner. Jednak mamy z tym walczyć po to, żeby mieć zdrowe rodziny i zdrowe dzieci. Widać coraz mniej to rozumiemy.
Maśny, żeby kochać druga osobę trzeba umieć kochać siebie samego, as simple as that. Proponuję inna narrację piosenek o miłości skupiających każde słowo zamiast partnera na samego siebie. Co do tego tematu, ciekawe spostrzeżenie i egzotyka, ale ludzie chyba wszystko muszą przetestować by świat mógł pójść do przodu. Moja dusza jest taka że kocham męża mojego bardzo i właśnie wyobrażam sobie nas razem jako dziadków natomiast jutra nie znam a przyszłość niepewna jest czy dożyjemy tego momentu razem Czasem mam wrażenie że ludzie zapominają ze nie wiadomo czy się obudzą jutro.
Wydaje mi się że to nie jest rozwiązanie dla każdego. Zazdrość to nie tylko podejście do drugiej osoby jak do przedmiotu który się posiada, ale czasem też właśnie jako zdobyczy o która czasem mocno się walczyło. Nagrody za starania. Jednym z wyznaczników satysfakcji z tego może być właśnie to że ona chce obcować z tobą na tyle że jest w stanie wyzbyć się pokusy do innych za cenę bycia z tobą i vice versa. To odmawianie sobie wcale nie musi być czymś złym jeśli druga osoba poczuła by się tak samo źle jak ty sam gdybyś wchodził w strefę intymną z inną osobą. Każdy może sobie ustalać co chce, ale obawiam się że znajdą się i osoby którym wcale nie podoba się otwarty związek, a jednak są w nim dlatego że partner nie pozostawia im innego wyboru (albo to albo nic). Na prawdę wiele osób czuje po prostu że całowanie, a tym bardziej erotyka to czynności mocno wytwarzające i podtrzymujące poczucie miłości i potrafią one zniszczyć nawet otwarte związki bo po prostu partner zakocha się w kimś innym bardziej niż w tobie. Były takie przypadki. To po prostu bardzo intymne i jednoczenie wytwarzające najwiecej emocji czynności.
Jeszcze trzeba dodać, że osoby trzecie są tu zapewne oszukiwane przez osobników z otwartych związków. Ta była dziewczyna "Wiktoria" zbliżyła się do jakiegoś faceta bo jej pomagał przygotować się do egzaminów. Widzę tu tylko dwie możliwości. Pierwsza to, że ten pomagający został oszukany i wykorzystany, a druga wersja to zwykłe spłacenie przysługi usługami seksualnymi. Czyli jakby nie patrzeć prostytuacja. Nie wierzę, że przed każdym flirtem tłumaczą każdej osobie, że są w związkach i tamta osoba jest najważniejsza. Po prostu bawią się, wykorzystują i udają, że wszystko jest ok. To takie tłumaczenie sobie skoków w bok. Czują wewnętrznie, że to jest niemoralne i dla własnego psychicznego komfortu wymyślają otwarty związek. Dla mnie to zwykły singiel/ka co regularnie wraca do sprawdzonego kochanka, a w międzyczasie szuka dalej.
XDDDDD jak nic laska zaczęła się dymać z innym typem i zaproponowała otwarty związek. Tamten zaspokoja ją w łóżku,a masny frajer buli tylko na prezenty dla nich
@@viviennebenet1991 to nie był atak personalny. Perspektywę zawsze można poszerzyć, wystarczy się trochę otworzyć i zaakceptować, że nie wszyscy są dokładnie tacy jak ty.
Masny: kochanie spotkamy sie dzis? Dziewczyna: nie bo dzis z Grzeskiem sie widze i mi sie spuszcza w tzibe. Masny: a ok a jutro? Dziewczyna: w sumie jutro mozesz mi wylizac tzibe po Grzesku. Masny: jasne.
Czym różniła się relacja waszego zwiazku od relacji z innymi osobami? Chodzi mi o to ze planowaliscie wspolna przyszlosc? Wiecej czasu spedzaliscie razem?
Prócz tego, związki otwarte mogą być okresem, a nie definicją waszej relacji. Możecie być w klasycznym związku 2 lata, potem poeksperymentować z otwartym, aby potem znowu się "Zamknąć" na siebie nawzajem. Takie ugaszenie swych pragnień, ale relacja romantyczna i przyjacielska żyje ciągle
Jest trochę tak, że na początku znajomości jesteśmy zauroczeni nowością. Wtedy nie rozmawia się o wspólnej przyszłości, dzieciach czy innych bliżej nieokreślonych kwestiach. Otwarty związek wydaje się dla mnie być chwilowa odskocznia do drugiej osoby. Bo jeśli to jest na dłużą metę to chyba nazwałabym to trójkątem.
@@rokson2782 hmm, nie wiem czy chciałbym usłyszeć coś podobnego od partnerki. "Jesteś super z charakteru, ale jesteś dla mnie brzydki, więc chcę szaleć z innymi". Nawet powiedziane w łagodniejszy sposób mocno by zabolało... Skoro jej się nie podobam to po co szopka z takim otwartym związkiem
A wiesz co nas odróżnia od zwierząt? umiejętność panowania nad pierwotnymi instynktami, nawet jeśli pojawia się pokusa zrobienia tego z inną osobą po kilku latach związku, to nie ulegamy temu ponieważ człowiek potrafi oprzeć się zwierzęcym pokusom, tysiące lat budowania kultury i zdobywania wiedzy tylko po to by jacyś "oświeceni i nowocześni" ludzie chcieli cofać się na drzewo.
Osobiście bał bym sie zgodzić na to aby podczas zwiazku na odległość moglibyśmy zbliżać sie z innymi osobami ponieważ obawialbym się że druga połówka mogła by znaleźć kogoś lepszego ciekawszego i nie chciałaby już powrotu...
@@nielubiewisni a w standardowym związku się o to nie starasz? Równie dobrze w pewnym momencie może cię to przytłoczyć i zaczniesz żyć w strachu że może cię od tak wymienić. Jasne, w normalnym związku też może to tego dojść, ale masz powiedzmy takie podparcie, że partner/partnerka będzie mniej skory/a do odejścia przez hmm moralność(? ciężko to jakoś wytłumaczyć)
nie możesz bac się o to co zrobi druga osoba, nie masz na to zbytnio wpływu, trzeba zakładać ze osoba jest nam wierna(oczywiście trzeba umieć oceniać sytuacje czy jednak nas nie okłamuje jak się dzieją niepokojące rzeczy) bo na tym to polega, jeśli jednak już odjedzie do kogoś innego to trudno nie miałeś na to zbytnio wpływu
Dla mnie to jakoś tak zawsze było proste. W sumie w życiu pokochałam tylko jedną osobę (nigdy nie spodobał mi się nikt inny w taki sposób), byłam tylko w jednym związku (idzie 6 rok i to jest niezmiennie to cudowne głębokie uczucie, nie wiem jaka to magia ale tak jest) choć to pewnie dziwne dla wielu ludzi, chyba miałam duże szczęście, bo nigdy nie doświadczyłam zawodu czy złamanego serca. I od początku była rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa, o dosłownie wszystkim, 0 wstydu, 0 udawania, w końcu to też mój najlepszy przyjaciel, osoba mi najbliższa, nie chcę brzmieć naiwnie no ale idealnie pasuje określenie bratnia dusza. I jak ktoś czegoś chciał, chciał coś zrobić to sobie rozmawiamy, znajdujemy razem rozwiązanie i zawsze jest super, zawsze patrzymy na to co będzie najlepsze dla nas obu i dla naszego związku i w rożnym czasie są to różne rzeczy ale nigdy nie było dziwnych sytuacji, kłótni itd. Z resztą wyznaję zasadę żeby nie zasypiać z istniejącym konfliktem. Do innych osób możemy czuć wiele emocji - przyjaźń, ciekawość, pożądanie, robić różne rzeczy itd. ale miłość (która spaja ze sobą wszystkie inne emocje ale jest czymś znacznie głębszym), taką prawdziwą, szczerą miłość można (według nas) czuć do tej jednej osoby i ona zawsze będzie nieskończenie razy najważniejsza, są tylko dwie połówki jabłka :p a ja to taki duży romantyk (choć mniejszy od mojego partnera) jestem Zawsze też dziwiłam się, że ludzie twierdzą, że nie chcą być w związku bo chcą się wyszaleć. A jakby tak mieć oba? Szaleć z ukochaną osobą jest dużo przyjemniej niż samemu. Można mieć ciastko i zjeść ciastko. Ustaliliśmy, że potem jak się wyszalejemy i będziemy chcieli przestać podróżować, weźmiemy ślub i będziemy mieć dużo historii do opowiadania dzieciom czy wnukom haha oczywiście w wersji dostosowanej do wieku XD I mam się za romantyka, chcę spędzić moje życie z ta pierwszą i jedyną osobą, której jestem oddana, jestem też (z wzajemnością) bardzo zazdrosna a jednak mamy taki otwarty związek, choć nigdy go tak nie nazywałam bo nie czułam potrzeby kategoryzacji i działa super, wręcz powiedziałabym, że jest dużo głębszy i ma w sobie więcej zaufania niż wiele standardowych. Cholernie długie to wyszło, przepraszam
@@Zlotousty A kto to przyszedł? Pan niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. Większość to nie wszyscy, nie odbieraj nam nadzieji :< a w ogóle to podrzucisz jakiś link do statystyki bo ciekawa jestem
Jeżeli kogoś się zdecydowało kochać naprawdę, to nawiązywanie innych relacji nie dość, że oznacza, że jednak to nie jest miłość. To dodatkowo osoba, ktora jest dodatkiem do ,,podstawowego zwiazku" jest traktowana jak taki przedmiot, ktory jest chwilo dla zabawy, aby osiagnac jakies korzyszci
Dla mnie to nie ma nic wspólnego z tym, czy naprawdę kocham daną osobę, czy nie. Nie, nie traktowałbym żadnego człowieka jak przedmiotu, stawiam sprawę jasno, osoba od początku o wszystkim wie, może się na to zgodzić albo nie, to jest jej wybór, a ja traktuję ją z szacunkiem i uważnością, a nie jak zabawkę, która ma mi życie urozmaicić.
Raczej miłość nie jest czymś wyjątkowym, a ludzie, którzy są w otwartych związkach traktują ją podmiotowo. W sumie dobrze, jeżeli chcą uniknąć bólu związanego ze zdradą. Właściwie po dłuższym przemyśleniu~ jeśli osoba, która jest w otwartym związku jest wystarczająco dojrzała i dąży do stałego związku, to tak w dalszej perspektywie może zbudować bardziej trwały związek, gdyż będzie mieć większe w tym doświadczenie. Co innego niedojrzałe osoby, które będą w związku, może nie tyle, że nie są nim wystarczająco usatysfakcjonowane, ale po prostu szukają czegoś więcej... Te osoby, raczej będą w innym typie związku. W sumie, nie określiłabym tego, że dodatkowa osoba jest jak *przedmiot*, gdyż ona też czerepie pewne korzystać. Gdyby tak popatrzeć z perspektywy, w której to obie strony wiedząc, że są dla siebie tylko przez pewien czas, to żadna ze stron nie powinna czuć się z tym źle~ a przynajmniej w teorii. Popraw mnie, jeżeli źle myślę~
Wszystko spoko, ale prawdziwy problem pojawi się kiedy partnerka zajdzie w ciążę, bo jeżeli chodzi o wychowanie dziecka to takie środowisko będzie dla niego bardzo niekorzystne i prawdopodobnie będzie najbardziej skrzywdzone. Także imo to troszkę egoistyczne podejście. Pozdrawiam
Ja miałem parę relacji FWB i powiem szczerze że zakochiwalem się w każdej osobie u której znalazlem tą bliskość której mi brakowało. Wydaje mi się że nie nadaje się do związku otwartego bo zazdrość i fakt, że usta tej drugiej osoby całuje ktoś inny niż ja jest dla mnie miażdżycy. Moja perspektywa🙂
otwarty związek to przeciwieństwo fwb xd więc nie wiem o czym wy tutaj piszecie. Fwb jest raczej dla osób które nie chcą być w związku a chcą mieć stałego partnera seksualnego, otwarty związek dla osób które chcą być w związku ale z różnymi parterami seksualnymi (xD)
Nie ma bezwarunkowego wsparcia ani miłości. Jak tak by było to człowiek by się zakochiwał w każdym a tak nie jest. Jest jakiś zestaw cech/zachowań które respektujesz, podziwiasz, lubisz itp i takich których nie zniesiesz. I od tego zależy czy z kimś np możesz współpracować, zostać przyjacielem czy się zakochać.
Tak się dzieje ponieważ dziś ludzie są słabi, poddają się łatwo pokusom co prowadzi do zdrad, łamania VI przykazania Bożego - nie cudołóż. Ludzie w naszych czasach są bardzo obojętni, leniwi i niestali emocjonalnie.
Komentarze tu są okropnie przykre:( nawet nie bulwersujące, tylko smutne, że tak bardzo tyra was fakt, że ktoś może chcieć innego życia i mu to pasuje:) po prostu macie tak ograniczone łby, że jest mi was żal.
@@S4LEM dobrze że Ty jesteś dumnym rozpłodowym osobnikiem alfa xD który swoją drogą nie jest w stanie zrozumieć że ktoś może sobie żyć inaczej nikogo przy tym nie krzywdząc
Dlaczego ludzie się rozwodzą teraz częściej? Między innymi dlatego, że w przeciwieństwie do "dawnych czasów" mamy coraz mniejszą tendencję do tkwienia w szeroko rozumianych złych relacjach. Jest taka pułapka myślowa, że mniej rozwodów = więcej szczęśliwych małżeństw, a to nieprawda. Znam mnóstwo przykładów par będących ze sobą tylko dlatego, że no nie wypada się rozwodzić, kto to widział - zwłaszcza w tym kraju. Ci ludzie nie są tak naprawdę w romantycznej relacji, tylko jakoś się znoszą. Dodatkowo malejąca liczba zawieranych ślubów nie oznacza, że ludzie coraz rzadziej chcą tworzyć trwałe związki, tylko że coraz rzadziej zależy im na ich formalizowaniu. Są osoby uważające ślub za ważną deklarację, ale są też takie, dla których to jedynie urzędowy papierek - i nadal część tej drugiej grupy chce mieć taki papierek (bo to jednak trochę przywilejów), ale część nie czuje potrzeby i nijak to się ma do ich prywatnych deklaracji. Żeby było jasne - może faktycznie niektórym łatwiej się jest rozstać niż walczyć o związek (też nie jestem pewna, dlaczego każdy zawsze miałby podejmować taką decyzję), może faktycznie "w dzisiejszych czasach" coraz mniej ludzi chce wchodzić w stałe związki (to również jest dla mnie całkiem neutralne zjawisko) - mnie chodzi tylko o to, że liczba zawieranych i zrywanych małżeństw nie jest jednoznaczną przesłanką do wyciągania takich wniosków, bo główne powody mogą być całkiem inne.
@@Pako9713 Myślę, że nie chodzi tylko o szukanie sobie kogoś nowego, ale ogólnie o rewolucję w życiu i to, jak inni ludzie w ich wieku (oraz oni sami) postrzegają rozwody.
Pamiętam jak byłam na imieninach u kuzynki babci i rozpoczęła się rozmowa na temat związków. Jubilatka wraz z mężem zgodnie stwierdzili,że są z przyzwyczajenia i od dawna między nimi miłości nie ma. Babcia się oburzyła,bo to dla niej nie do wyobrażenia
Nieprawda. Generalnie badania pokazują też, że na jednym rozwodzie się zwykle nie kończy więc to nie kwestia toksycznej relacji, a po drugie spadła ogólna radość z życia w związku, więc jest tylko gorzej.
Patologia! Wmawianie ludziom że coś nienormalnego jest normalne. Charakterystyczne dla czasów współczesnych! Masny pomyśl o tym w kontekście Twojego ojca, nadal uważasz że to co mówisz jest normalne? Normalne byłoby gdyby Twój ojciec, mąż twojej matki bzykał sąsiadkę???albo kilka sąsiadek??? Albo pomyśl o swojej potencjalnej córce i jej przyszłym mężu, czy życzyłbyś sobie faceta o takich poglądach za męża. Nie wydaje mi się! Mam nadzieję że zostali jeszcze faceci na tym świecie, którzy nie ulegają tego typu " wątpliwym trendom" które jak dla mnie są dowodem braku szacunku nie tylko dla drugiej osoby ale i w dłuższej perspektywie czasu dla siebie samego. Oglądają Cię młodzi ludzie, zastanawia mnie czy chęć większej " klikalności" i zarobku jest wystarczającym powodem aby szerzyć szkodliwe treści zwłaszcza wśród osób młodych???
Ja mam podobnie, całkiem niestandardowe podejście do związków, nigdy nie marzyłam o jakiejś romantycznej miłości, a gdy dochodziło do tego, byłam zakochana itp, to potem i tak traktowałam to jako przyjaźń, wydaje mi się, że to dobre łączyć to wszytsko z przyjaźnią, ale stąd też w mojej świadomości nigdy niebyło potrzeby trzymania się tych zasad, że nie można z nikim innym się spotykać. Dla mnie to była jak każda inna relacja, czemu nagle z pojawieniem się miłości obustronnej mają znikąd wskakiwać magiczne zasady? Dużo myślałam na ogólnym znaczeniu relacji i doszło do mnie, że bez sensu są te szufladki na: przyjaźń, koleżeństwo, związek itp. relacje są bardzo dynamiczne, ludzie nawet nie są otwarci by o tym gadać, według mnie właśnie najważniejsza jest częsta szczera rozmowa i ustalanie ewentualnych zasad, oczekiwań i kompromisów. Niech każdy znajdzie coś dla siebie, bez niedomówień.
Czesc. Zobaczylem urywki tego filmiku dzieki innemu "youtuberowi". Napisze tak. Twój flmik ma juz kilka miechow. Mam nadzieje, ze juz jestes po terapii, bo jesli sam na nia nie poszedles to mam nadzieje rodzina Cie wyslala. I teraz juz bedzie normalnie... Pzdr.
Najlepsze w tym wszystkim jest to że mówisz to w taki naukowy sposób i próbujesz to normalizować na podstawie takiej że teraz się wszystko zmienia i musi być trochę ciekawości w związku . Tylko jaki to jest związek skoro musi być jakaś inna osoba żeby ten związek według twojego myślenia przetrwał ? Nie sądzisz że jeśli do takiego związku wchodzi inna osoba która ma na celu ożywić wasz związek to może istnieć ryzyko że twoja partnerka może ciebie zostawić bo nie dajesz jej tego samego co tamta osoba i jeszcze nie walczysz o nią bo ty to odbierasz to jak jakąś gre miłosną która ma na celu ożywić wasz związek . Dodałeś jeszcze że to jest taka zazdrość i ty musisz o to walczyć no i co jak o to walczysz ? Jak pokazujesz że ci na niej zależy ? Rezerwujesz jej hotel żeby miała gdzie się bawić z tym kolesiem ? Zrozum otwarty związek to nie jest oznaka dojrzałości bycie z tą jedną osobą cały czas jest dużo bardziej wymagające niż bycie w otwartym związku bo będąc w otwartym związku nie musisz się aż tak starać i tak poświęcać dla drugiej osoby w otwartym związku bardziej ty na tym tracisz bo tylko tracisz poczucie własnej wartości i to jest jedyne czego się nauczysz nic więcej .
Masny szanuje za szczerość, ale to o czym mówisz nie na nic wspólnego ze związkiem. Nie chcę analizować z czego biorą się takie zachowania. Może to znak naszych czasów i fakt, że jest nam ,, za dobrze". Mamy mnóstwo możliwości poznania kogoś poprzez internet. Poza tym gdybyś znał się na kobietach, to byś wiedział że kobieta Ci prawdy z reguły nie powie. To, że Twoja była Ci mówi że nie była zazdrosna to może być blef. Nie wyobrażam sobie być z kimś i z tyłu głowy mieć że ona chodzi na randki z innymi typami. Twój argument o ,, staraniu się i byciu lepszym " również do mnie nie trafia. Masz być taki sam dla siebie, a nie dla drugiej połówki, aby Cię nie zostawiła. Jeżeli chce, puścisz wolno. Podobnie sprawa tyczą się tej tak zwanej ,, przerwy " byłbyś w stanie przyjąć kobietę, która spała z kilkoma faceta w trakcie waszej przerwy? Fajnie, że się otworzyłeś, ale to co Ty stworzyłeś ze swoją byłą to nie jest związek dla mnie. Przespanie się z kimś innym = zdrada a zdrada= koniec związku. Zdradę warto wybaczyć dla siebie, dla własnego komfortu psychicznego by nie chować urazy, gniewu ale zdrada zawsze w 100% powinna oznaczać koniec związku.
Ale zobacz jak jest przyjemnie: ona może powiedzieć mamusi i koleżankom, że jest dziewczyną znanego i ustawionego finansowo youtubera. On może się chwalić przed kolegami swoją księżniczką i robić z nią dziubki na imprezach.
Dziękuję Ci masny za szczerość. Otwierasz się w każdym filmie przez co możemy Cię lepiej poznać i oczywiscie wynieść coś mądrego z filmu. Twoja twórczość jest świetna i ze smakiem oglądam każdy film. Dziękuję ❤
Tylko że w tym filmie nie było nic mądrego. Pseudointelektualny autor bezkrytycznie przyjmuje głupoty wyczytane w książkach napisanych przez "amerykańskich wykładowców" (tak jakby to była jakaś rekomendacja xD) i racjonalizuje swoją własną słabość.
Nie czytałem książki, ale skoro była ona napisana przez terapeutkę, to strzelam, że jest po prostu chłodną analizą różnych przypadków. Sam cuck masny używa jej tylko jako wymówki, żeby przykryć swój brak asertywności i brak poczucia wartości jakąś postępową świadomością. xD Czytał książkę, więc jak jest dumny, że mu pukają babę, to znaczy, że jest mądry.