Przez chwilę pracowałem w firmie transportowej jako ,,biurowiec''. Podobno zobaczyłem ten gorszy obraz transportu. Byłem zdziwiony jak transport wygląda w realu. Szef dyspozytorów miał co drugi dzień ,,ciekawą/kłótliwą'' rozmowę z kierowcą. Jak słyszałem jakim językiem dyspozytorzy odzywali się do kierowców to jakbym tak odpowiedział do swojego taty to automatycznie nie miał bym gdzie mieszkać. I nie pisze że takie coś było codziennie ale raz na dwa tygodnie była jazda..... Po którejś kłótni spytałem się czy tak jest w każdej firmie transportowej dostałem odpowiedz że w każdej. Ciągła rotacja kierowców kłótnie, wrzaski to standard w tej pracy? Dyspozytor miał 15 kierowców. praca kierowcy jeśli chodzi o psychikę jest stresująca. Dla mnie tamci kierowcy się męczyli w tej firmie transportowej i jedynym moim wytłumaczeniem tej męczarni i koszmaru jest to że praca kierowcy jest stresująca ale to nie jest typowa praca fizyczna? I dużo ludzi mając jebać za 1,8 -2,5 (jak ktoś chce więcej to musi milion nadgodzin narobić) NETTO w na magazynie, na budowie,w strefie przemysłowej, fabryce etc. (jako spawacz, Elektryk, pracownik produkcji nie daj Bóg z jakimś debilami których jedną pasją w życiu jest podpierdalanie kolegów albo zawyżanie normy) oczywiście z fizycznym wykończeniem oraz psychicznym użeraniem się to praca kierowcy jest atrakcyjna? Dlaczego tamci kierowcy się męczyli w tamtej firmie? Czy może źle trafiłem? Co powoduje że tak dużo kierowców godzi się jeździ na Międzynarodówce bo dużo Polskich ciężarówek po Europe Zachodniej jeździ? Firma jeździła na międzynarodówce kierowca min 3 tygodnie w trasie? Co kierowców trzyma poza pieniędzmi (jak wyżej napisałem ja żyje w świecie gdzie typowy kowalski zarabia 1,8 -2,5 NETTO) na Międzynarodówce?