Humankind - Nie tak popularne jak powinno? - Felieton 

Bede musial przetestowac ☕☕☕

Moim zdaniem przez bug-i na początku i niezrozumienie mechanik gra straciła bardzo wielu graczy. Gra jest kompletnie inna niż civ6 a gracze civ 6 nie mieli czasu/chęci na naukę nowych zasad i stąd ten problem. Mam mimo wszystko nadzieję, że gra jeszcze "wróci" ale może być już za późno bo civ 7 na horyzoncie :)

grałem w humana mam 180h zagrane i bawiłem sie dobrze ale po czasie stała się monotonna i teraz przeżywam przerwę od tej gry

Kocham civ6 i dlugo przymierzałam sie do humankind. Ostraszaly mnie mieszane opinie na steam. Wszedzie widzialam raczej negatywne opinie i filmiki na yt. Tydzien temu kupilam sama podstawke bo akurat byla na promocji za 35zl. Zaluje ze tak dlugo zwlekalam z zakupem. Nie moge sie oderwac od tej gry. Kocham ja.

ja wróciłem do Humankind po ponad roku i widzę że trochę się pozmieniało, jest trudniej a przez to ciekawiej

Humankind moze pobil na poczatku Civ6 bo kazdy liczyl na cos innego niz Civ6, tego co po Civ6 oczekiwal po Civ5 a dostal cos innego ale wszystkiego bylo za malo i na dodatek bez balansu.

Zaraz na początku narracji pada, moim zdaniem, odpowiedź "czemu gra nie zachwyciła". No to jak dla mnie - totalnym idiotyzmem jest uzależnienie wygranej od jakiejś tam "sławy". Strategia powinna być RACJONALNA czyli, nawet gdy opisuje krainy fantasy pełne magii itp. to jej psim obowiązkiem jest bazowanie na zasadach znanych nam ze świata realnego. No więc nigdzie w całym realnym świecie potęga państw nie polegała na byciu sławnymi. W realnym świecie chodziło, koniec końców, o to kto komu skopie tyłek w wojnie, jeśli rywalizacja z ekonomicznej, poprzez polityczną, dojdzie do tej ostatniej, KLUCZOWEJ fazy. Jako że to właśnie jest istotą rzeczy w relacjach między narodami: kto wygrywa wojny, jakby co. Przy czym oczywiście niedopuszczenie do wojny - poprzez politykę i, na wcześniejszym poziomie, ekonomię - to też forma wygranej. Bo oto - nie dopuściło się, by wróg w ogóle zdołał dokonać najazdu. Czyli sukces. Ale nie kojarzę, by ktoś kogoś pokonał w rywalizacji między mocarstwami czy tylko sąsiadami przez miedzę, bo był SŁAWNIEJSZY. Nie było takiej opcji, by czyjaś sława jak niewidzialne pole siłowe mogła zatrzymać czyjś najazd. Zdrowo zbudowana strategia znaczy tyle, że jak mam oddział 30 chłopów z drągami, to i tak mogę dokonać najazdu na sąsiada, który posiada 350 gwiezdnych flot, z dywizją kosmicznych marines na pokładzie każdej. Owszem, moi chłopi polegną od pierwszego wystrzału - ale gra musi mi umożliwić takie piękne samobójstwo i nie może dopuścić do sytuacji "ten z chłopami był sławniejszy, więc to on wygrał, cienki bolek z gwiezdnymi flotami przegrywa na punkty, hańba cieniasowi!" No a poza tym, jak sądzę, większość graczy w gry typu 4X jednak najbardziej lubi to, co kochają tygrysy, czyli przelew krwi w wojnach - i to wojny są dla nich magnesem, który tak przyciąga do gatunku. Cała ta ekonomiczna podbudowa jest po to, by stworzyć fundament pod wielkie armie, które na wielu frontach pobija wielu wrogów i na koniec, po serii epickich bojów, gdzie czasem los będzie się ważył do ostatniej salwy - zatkną sztandar na gruzach ostatniej wrogiej stolicy. Więc jak tego gra nie daje a wojna jest tam tylko jedna z opcji - to sorry, ale tłumów nie przewiduję.

Pan ekspert po jednej rozgrywce i tygodniu grania xD