dwa lata trenowałem ten sport, coś wspaniałego :) z najlepszym w Polsce Piotrem Sawickim. Polecam wszystkim niezależnie od wieku. jestem po kilku operacjach i ciężkim wypadku ale nie mogę się doczekać jak wrócę na matę :) ossssss....
Gdy trenowałem Kyokushin było jedno,po śmierci sosai Oyamy rozpoczął sie cyrk,nie tylko z nomenklaturą ale też ze sposobem prowadzenia treningów.Ale to nieistotne.Mnie kyokushin nauczyło pokory i wiary we własne siły a to jest chyba ważniejsze niż napier... w MMA.Masutatsu Oyama powinien być wzorem dla młodego pokolenia zamiast małp w klatkach...
Karate kyokushin wspaniały choć brutalny dla niektórych "sport". Wymaga ciężkiej pracy ale jak wszystko również talentu, vide Kurbanov, Matsui, Andy Hug itd. Ale kasa ostatnio w Polsce za dużą rolę odegrała i założyciel, Andrzej Drewniak został wykolegowany, w jego miejsce powstały jakby firemki "mistrzów" nie patrzący na stopień (pas) Drewniaka, za to tzrepiący kasę na szkołach, kursach. Nie są to pewnie bajońskie kwoty, ale wg mnie niezbyt uczciwe A stosunek do trenujących bywa żałosny gdy przestają być potrzebni, bo sam się przekonałem, gdy zaatakowałem po nieuczciwej zagrywce, nie chcąc krzywdy zrobić jedynie zastraszyć kontratakiem pokazując, że jestem lepszy i też potrafię okazać agresję - nawet go nie uderzyłem średnio, zwłaszcza w głowę.. Póki pomagałem i robiłem co potrafiłem by ściągnąć kasę dla klubu, np. na zawody, sprzęt (ciężko było, raczej ważne ile ja kasy i cennego czasu straciłem na odgrzebanie swoich kontaktów i wydzwanianie całymi dniami do firm) byłem dla senseiów OK, ale potem gdy się zwyczajnie przed durniem, furiatem broniłem zrobili "wroga ludu". Sensie potraktował mnie jak śmiecia! Pomijam ciężką chorobę na jaką wtedy zapadłem. Zaginął mi certyfikat pasa, za który zapłacłem 4 godzinami cięzkiego egzaminu i pieniądze. Potrzebny był mi od zaraz. Prosiłem, nagle telefony zamilkły (no bo zachorowałem i byłem przedmiotem), napisałem do Japonii i tam wyjaśniono, że lokalny sensei to ma mi wydać. On mi powiedział nie dosłownie, że za karę mam sobie radzić sam. Zdałem egzamin, zapłaciłem, certyfikatu nie mam. Telefony milczały, dostałem jeszcze op..dol w mailu jaki to zły jestem. Nazwiska i miasto oszczędzę, bo to nie zemsta, tylko tak to działa teraz - kluby wzajemnej adoracji. Brudy wylazły już gdy z 1 Kyokushin zrobiło się chyba z 7. A w polsce tacy lokalni (nie pamiętam jak się nazywają - często bez ŻADNYCH OSIĄGNIĘĆ W ZAWODACH!!!!) zostali szefami tych spółek bez o.o. Mimo to kochm ideę kyokushin i wiem, że niezwykle utalentaowani karatecy tam są. Uważam nadal kyokushin za najlepszy stylk karate i walki. Ale nie w wpolskim wydaniu, bo nigdzie chyba lobby "młodych" wilczków nie uzyskało takich uprawnień, odsuwając Shihana Drewniaka, propagatora tego wszystkiego. Kasa Misiu, kasa. P.S> Nadal oglądam filmiki z kyokushin, ale wyłączam mój ulubiony i jak mi się zdawało pełny przyjaciół klub. To była FIKCJA! W wojsku usłyszałem "w wojsku nie ma przyjaciół", kto się łudzi spoza kręgu "mistrzów" od spółek ten jest naiwny jak ja wtedy. Zresztą spójrzmy jak spadły osiągnięcia Polaków po tej "prywatyzacji"? P.S.: Do tej pory nie dostałem duplikatu należnego mi certyfikatu egzaminu, który zaginął w trakcie pobytu w ciężkim stanie w szpitalu po niemal smiertelnym wypadku. Kim sa tacy ludzie? ZŁO WRACA PANOWIE I PANIE! Życzę Wam dobrze ale ....
Zdawalem 3 egzaminy u Drewniaka, to bylo za zycia Oyamy gdy kyokushinkai bylo potezne. Potem sie zrobil balet mongolski , zmiana treningow i spadek poziomu zawodnikow. Niedlugoz aczna jak w shotokan uwazac,zeby sie czas nie uderzyc na serio.