Jak zostać lektorem? Jak nagrać demo lektorskie? Jakie są najczęstsze błędy początkujących lektorów? 

Cieszę się bardzo, dziękuję za te słowa i trzymam kciuki za Twój rozwój! :)

Dziękuję!

Dla takich komentarzy warto robić to, co robię! Dzięki! :)

Cieszę się, że mogę pomóc! :)

Bardzo budujący komentarz, dziękuję! :)

Tu nie ma co marzyć, tu można działać i spełniać marzenia! Ja na przykład miałem marzenie, żeby ludziom wyskakiwać z lodówki. I co? Parę lat temu mój głos trafił do opakowań mlecznych deserów Riso, w konkursie polegającym na znalezieniu "głosu pod wieczkiem". Marzenia się spełniają! ;)

Chyba nigdy nie jest za późno, by zrobić sobie mały audyt swojego dema lektorskiego - osobiście aktualizuję i modyfikuję swoje przynajmniej raz w roku. Żeby nie zardzewieć i widzieć, że człowiek ciągle do czegoś dąży :)

@@lepszyglos Z pewnością. Kiedy słucham dzisiaj swojego dema sprzed prawie dwóch lat, to aż mi wstyd, że takie popełniłem. Przede mną jeszcze długa droga...

Lepiej jednak przyczaić się trochę dłużej na kursach i konsultacjach przed wysłaniem czegoś takiego w świat ;) Dzięki, że jesteś! :)

Bardzo dobrze myślisz! SM7B wpięty w SPL9844, a obraz z Sony A6500 i Sigmy 30mm 1.4 :)

@@lepszyglos Dziękuję pięknie, poleciał sub. Będę śledził poczynania! ;)

Dziękuję! Cieszę się niezmiernie! :)

Dzięki za miłe słowa, bardzo się cieszę, że mogę pomóc! A z tym Zbrojewiczem to ciekawe spostrzeżenie... :D

@@lepszyglos Brzmienie wymuszone, ale tembr trochę podobny. ;)

Dzięki za dobre słowa, cieszę się, że moje materiały pomagają! Ale... daj spokój z tym "Panem", bo za każdym razem gdy ktoś mi tak mówi, przybywa mi jeden siwy włos w brodzie 😉

W kwestii uniwersalności? Sennheiser MD421 oraz poczciwy SM57/58 . W kwestiach stricte lektorskich/głosowych? EV RE20 jest świetny :)

Cieszę się niezmiernie! Do zobaczenia! :)

Dzięki za ten komentarz! Poruszyłeś bardzo ciekawy temat! Fakt, że klienci zazwyczaj (choć tu też są wyjątki!) nie mają problemów z wykorzystaniem ich materiałów po realizacji zlecenia - i lektorzy wykorzystują to do swojego portfolio. Sam mam w ten sposób skonstruowaną swoją lektorską stronę www - nie umieszczam nawet nagrań na swoich serwerach, korzystając tylko z oficjalnych miejsc eksploatacji materiału z moim głosem. Dla pewności. Ale co poradzić zanim uda się zrealizować pierwsze zlecenia? Jest na to kilka sposobów - darmowych lub tanich, no i zgodnych z prawem. Oprócz spisania własnych (zmyślonych) skryptów, zlecenia tego komuś, oraz parafrazowania istniejących - coś na pewno się jeszcze znajdzie w puli, aczkolwiek wymaga to odrobiny riserczu. Myślę, że to temat definitywnie warty filmu, więc postaram się w niedalekiej przyszłości przygotować spójny i warty scenariusz i nagrać materiał :) Dzięki, że z nami jesteś!

@@lepszyglos Dzięki za szybką i merytoryczną odpowiedź. Czekam z niecierpliwością na materiał!

Dzięki! To jeden z najbardziej motywujących komentarzy mojej pracy, jakie kiedykolwiek przeczytałem! :) Praca z głosem to proces tyleż długi, co fascynujący - trzymam kciuki za Twój rozwój. Cieszę się, że jesteś!

@@lepszyglos :)

Ludzie zakładają, że nie jestem obiektywny w tej kwestii, bo w końcu uczę, sprzedaję kursy i szkolenia - więc w moim interesie jest mówić, że świat lektorstwa to El Dorado i każdy powinien jak najszybciej w to wchodzić. Ale świat nie jest czarno-biały. Lektorstwo to zawód, który kusi wysokim komfortem pracy (w bamboszkach i szlafroczku) przy wysokich zarobkach (dobry lektor w domowym studiu zarobi tyle, ile dyrektor banku). Ale droga do tego pułapu trwa dobrych kilka lat i wymaga sporo pracy - nigdy tego nie ukrywam. Obserwuję jednak to, jak moi podopieczni wchodzą na rynek - i wiem, że z mądrą strategią, dobrze przygotowaną ofertą i porządną demówką zleceń nie brakuje. Tworzą audiobooki, są głosami kanałów na YT, jest ich pełno w socialach firm i instytucji, zostają głosami central telefonicznych, systemów DSO, grają w słuchowiskach, grach komputerowych, tworzą też swoje projekty i zarabiają na nich. Pracy jest aż nadto, a inteligentni adepci szybko znajdują swoje nisze i specjalności - a jeśli ich nie ma, sami je tworzą. Początki są żmudne i trudne, ale dla osób stawiających na rozwój - to tylko etap :)

@@lepszyglos cenna wypowiedz, osobiście mam wrazenie choc nie znam seodowiska od srodka, ze miejsce jeszcze tam i Ai tak szybko lektorów nie wygryzie jak to sie niektorym wydaje ;p... Musze roWazyc czy podejmkwac rękawice i wracać do tematu... Bo wiem ze bylo juz fajnie w pewnym momencoe ale zabraklo pewnosci siebie by wyslac demóweczki gdzies 😂😂

Sprawdź ostatnią transmisję Live na kanale (zapis z zeszłej niedzieli), gadaliśmy dużo o AI i aktualnym stanie tej technologii w świecie lektorów :) Dobra wiadomość jest taka, że przy dość wysokim progu wejścia w branżę, większość inwestycji to czas i praca. Sprzęt czy szkolenia nie są drogie (jeśli weźmie się pod uwagę, że cena 2-dniowego szkolenia w studiu czy kursu online jest porównywalna z zarobkiem z jednego spotu reklamowego na YT), co jest pewnym ułatwieniem wobec branż, które na start wymagają sprzętu za setki tysięcy złotych. Jest za to sporo do ogarnięcia na starcie i to może człowieka blokować przed działaniem. Ale, jak mawiała moja babcia: "oczom straszno, a ręce wszystko zrobią" :)

Nie wiem jakim cudem czytasz w moich myślach, ale oglądaj film, który pojawi się w niedzielę na kanale - dokładnie ten temat się tam pojawi :)

@@lepszyglos czekam z niecierpliwością 😀

To niby takie oczywiste, a tak unikane w dzisiejszych czasach ;)

Dzięki! :)

Dzięki za dobre słowa i za szczery opis odczuć - mam podobne! Wszystko, co wiem na temat głosu i sztuki lektorskiej przekułem w kursy i materiały szkoleniowe na www.akademialektorska.pl A z kodem LEPSZYGŁOS jest do wzięcia rabat na każde zamówienie :)

Dzięki! Cieszę się, że mogłem trochę pomóc i rozjaśnić temat :)

Cóż, sprawa nie jest zero-jedynkowa, zacząć należy zawsze od oceny tego, co (w jakim języku, z jakim akcentem, jaki rodzaj głosu, jakie doświadczenie) konkretna osoba ma do dyspozycji, a potem określić w jaki sposób można to wprowadzić na rynek i sprzedać. Może to być rodzimy język nagrywany na potrzeby rodzimego rynku (nawet jeśli mieszka się poza ojczyzną), może to być język rodzimy sprzedawany poza granicami kraju pochodzenia, może to być język przybrany, nagrywany z konkretnym rodzajem akcentu/naleciałości, może to być użyczanie głosu charakterystycznym postaciom. Możliwości jest wiele, a sprawa zawsze jest bardzo indywidualna :)

@@lepszyglos bardzo dziękuję! )

Pozycja stojąca zawsze będzie pozwalała na pełniejsze brzmienie i swobodniejszą emisję głosu, więc jest preferowana przy nagraniach. Wiemy jednak, że przy wielogodzinnych sesjach audiobookowych czy szeptankowych byłoby to niewykonalne, więc siedzimy. Jeśli jednak siedzimy prosto i zachowując linię grawitacyjną organizmu - aparat głosowy powinien pracować prawie tak samo wydajnie jak w pozycji stojącej :)

Działaj! :) Na przestrzeni lat czasem żałowałem, że dopiero na studiach poznałem świat realizacji dźwięku, pracy w studiu i wszystko to, co teraz robię zawodowo. Znam ludzi, którzy zaczęli jeszcze w szkole, więc w wieku maturalnym mieli już jasno wyznaczoną ścieżkę - i od lat się jej trzymają. Warto zaczynać wcześnie i pracować na spełnienie swoich marzeń. Trzymam kciuki!

Prowadzę audyty nagrań i demówek lektorskich, ale jeśli chcesz, możesz zawsze też skorzystać z bezpłatnej sesji diagnostycznej ze mną na Zoomie. Bez haczyków, bez sprzedaży garnków, czysta merytoryka i rozpracowanie Twojego głosu :) bit.ly/bezplatnakonsultacjaglosu

Bardzo zasadne pytania i super, że je zadajesz! Tak, docelowy materiał wysłany klientowi powinien brzmieć tak poprawnie jak demo. Nie mam tu na myśli postprodukcji, ale poprawną akustykę pomieszczenia, brak szumów czy dobre wysterowanie mikrofonu. Oczywistym strzałem w stopę będzie promowanie się demówką, która znacznie odbiega od tego, co możemy dostarczyć. Klient określi stosunek jakości do ceny na podstawie tego, ile zaproponujesz za nagranie takie jak demo. Jeśli dostanie nagranie słabszej jakości, poczuje że przepłacił i został oszukany. Dlatego na początku nie jest złym pomysłem nagrać demo w studiu, z którym możemy realizować pierwsze projekty. Oczywiście zmniejsza to przychód z pojedynczych zleceń (studio zawsze policzy jednak minimum 50-150zł za pojedynczą sesję i zgranie), ale pozwala szybciej zbudować dobre portfolio, zaufanie klientów i bazę własnych zleceń. A jeśli do tego założymy, że pieniądze ze zleceń idą na stosik w celach rozwojowych, to po kilku-kilkunastu zleceniach można już zaopatrzyć się w przyzwoity mikrofon, preamp i przygotować sobie przestrzeń do nagrań w domu. To analogiczna sytuacja jak budowanie portfolio filmowca: można kręcić telefonem, który mamy w kieszeni, ale ciężko jest pozyskać klientów na podstawie nagrań w takiej jakości. Można natomiast zrealizować pierwsze zlecenia na kamerach, obiektywach i świetle wynajętych w rentalu, przez co zarabiamy mniej (lub czasem wychodzimy na zero), ale budujemy silniejsze portfolio i znacznie łatwiej pozyskujemy kolejnych (coraz droższych) klientów. Po paru zleceniach kupujemy własny sprzęt z wysokiej półki i nie tylko mamy bazę klientów, ale bierzemy odpowiednio wyższe stawki, jednocześnie uniezależniając się od rentali i zachowując całość pieniędzy z realizacji. Oczywiście możemy robić to wszystko bez inwestycji i działać wolniej (nagrywając w domu i ulepszając sprzęt w miarę zarabiania na nagraniach), i nie ukrywam, że jest to droga, którą sam przebyłem lata temu - ale obecnie prawdopodobnie nie poszedłbym w tym kierunku. Współpraca ze studiem mogła być pod wieloma względami łatwiejsza i szybsza rozwojowo. Co do rozsyłania materiałów do baz i banków - generalnie utarło się, że "im więcej tym lepiej", a sporo lektorów rozsyła dema dosłownie w każde miejsce, nawet nie sprawdzając czy takie studio chce otrzymywać takie wiadomości. Osobiście mam do tego trochę mieszany stosunek, bo rozsyłanie ofert jest określone i obwarowane ustawowo - ale mam świadomość, że freelancerski "grind" ma przynosić efekty, a liczby rozesłanych maili na pewno przekładają się na zdobyte zlecenia.

@@lepszyglos wow! Dzięki za tak obszerną odpowiedź ^^ Mam na obecną chwilę jeszcze jedno pytanie, na swojej stronie masz możliwość umówienia darmowej konsultacji diagnostycznej, na czym ona polega i jak przebiega? Jeśli mam trochę pytań związanych z "przyszłością" swojego głosu to opłaca mi się na takie umówić? Jak wyglądają te konsultacje?

Wiesz, żeby mogło się "nie opłacać" to musiałoby coś kosztować ;) Na sesji diagnostycznej mogę właśnie odpowiedzieć na wszelkie pytania, ale przede wszystkim robimy krótką diagnostykę głosu - jego mocnych i słabszych stron, co pozwala mi od razu określić priorytety pracy nad danym głosem i stworzyć zarys planu treningowego. Taka wiedza pozwala nam precyzyjniej i sprawniej pracować, jeśli zdecydujesz się na kolejne sesje, albo może być zestawem wskazówek do samodzielnego ćwiczenia i rozwoju. Żadnych zobowiązań nie ma :)

@@lepszyglos Trochę źle sformułowałem pytanie powyżej - jasne, że się opłaca - bardziej chodziło mi o to czy będę miał możliwość zadania pytań i takiej luźnej pogadanki na ten temat, czy to tylko określenie możliwości głosu :D Ale już uzyskałem odpowiedź na swoje pytanie. Widzimy się w takim razie w poniedziałek ^^

Do zobaczenia! :)

Bartku, cieszę się, że tu jesteś! I niezwykle cieszę się, że chcesz działać! Jeśli miałbym poradzić Ci coś w możliwie obiektywny sposób - nie spiesz się z siadaniem przed mikrofon, masz na to jeszcze czas! Praca nad głosem, poprawną emisją, artykulacją, dobrą pracą z tekstem, interpretacją i budowaniem narracji - to wszystko zajmuje mnóstwo czasu. Jeśli już w wieku 17 lat wiesz, że chcesz spróbować swoich sił w świecie lektorskim - wykorzystaj ten czas właśnie na zgłębianie tych umiejętności. Są one znacznie (!) ważniejsze niż mikrofon, preamp, komputer czy oprogramowanie. Zazdroszczę tak wczesnego startu, osobiście zaczynałem dopiero na studiach, jak chyba większość znajomych z branży - ale pierwszych kilku miesięcy czy lat treningów i tak nie unikniesz. Nie skupiaj się zatem na kwestiach technicznych, bo to nie one zrobią z Ciebie zawodowca. Ćwicz, poznawaj swój głos, wykorzystuj sprzęt, który już masz (nagranie na telefon lub mikrofon ze słuchawek też pomoże Ci diagnozować swoje niedociągnięcia i uczyć się), obserwuj lektorów w radiu i telewizji, osłuchuj się ze sposobami narracji, z różnicami w wykorzystaniu głosu w reklamie, filmie, szkoleniu, audiobooku. Masz tysiące sposobów, by się rozwijać, zanim będzie pora siąść przed mikrofonem i przekuć tę wiedzę na nagranie - a nawet wtedy na pewno znajdziesz w okolicy studio, które Ci pomoże, często nawet nieodpłatnie, w ramach inwestycji w świeży głos. Trzymam kciuki za Twój rozwój, a jeśli będziesz chciał skonsultować się, porozmawiać, dowiedzieć więcej - zajrzyj na www.lepszyglos.pl i skontaktuj ze mną, postaram się pomóc Ci na Twojej drodze :)

Ale dlaczego zdemotywowana? 😮 Początki nie są łatwe, ale ta ścieżka jest niesamowicie satysfakcjonująca! 🙂

Dziękuję! Choć Poradnia Językowa PWN się nie zgadza... ;) sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/A-wiec;7843.html

Z jednej strony lektorstwo jest dość mozolną drogą i wymaga poświęceń, czasu i inwestycji (w siebie i sprzęt). Z drugiej jednak mam dwa argumenty do rozważenia: 1. Głos, o ile jest ćwiczony, staje się coraz lepszy z biegiem lat. Ewoluuje i obniża się wraz z rozrostem różnych elementów górnych dróg oddechowych. Mężczyźni w przedziale wiekowym 18-29 mają stosunkowo trudniejszą drogę i większą konkurencję na tym rynku niż mężczyźni w wieku 30, 40 czy tym bardziej 50 lat. 2. Nigdy nie ma dobrego momentu by zacząć. Zawsze są przeciwności i trudności. Ale jeśli robimy ranking najlepszych możliwych momentów na start w tej (czy jakiejkolwiek innej) branży... Jak to się mawia: Najlepszy moment był rok temu. Drugi najlepszy jest dziś :)

Cóż, właściwa strategia biznesowa jest podstawą rozwoju w branży. Nagranie dema w świetnym studiu gwarantuje wysoką jakość i potencjalnie łatwiejsze pozyskanie zleceń, to prawda. Ale wiąże się też z ryzykiem konfliktu, jeśli klient dostanie potem nagranie zrobione w domowych warunkach na mikrofonie tańszym o jedno zero. Więc... Tak, nagranie dema w studiu nagrań raczej wiąże się z późniejszym realizowaniem zleceń w tym studiu. Chyba że jesteśmy w stanie zapewnić (obiektywnie) podobną jakość nagrań u siebie. W sytuacji, w której chcemy realizować zlecenia u siebie (co sam zawsze polecam), bezpieczniej jest stworzyć demo w warunkach, w których działamy na co dzień. Nawet jeśli nie są idealne. Klient musi wiedzieć co kupuje, z wszystkimi plusami i minusami tego rozwiązania. Podsunięcie mu dema ze świetnego studia, by potem wysłać materiał ze smartfona i ze szczekającym za ścianą psem sąsiada (ekstremalny przykład) to recepta na awanturę ;)

Przyznam, że zupełnie szczerze nie pamiętałem tych skryptów po tylu latach i nie odsłuchałem materiału przed nagraniem, więc reakcja była stuprocentowo spontaniczna. I myślałem, że zejdę jak to usłyszałem :D Uczę cały czas, jestem do dyspozycji tutaj: www.lepszyglos.pl/zajeciaonline :)

Dziękuję, acz nie polecam ;) Lepiej potrenować, poczekać i publikować dobre jakościowo rzeczy. Choć fakt faktem - nawet z nienajlepszym demem można zdobyć pierwszych klientów czy zlecenia, co obserwuję w internecie codziennie - ale wymaga to znacznie większych nakładów pracy typu "grind-work", czyli rozsyłania setek ofert, ogłaszania się pod każdym postem na grupach, zarzucanie potencjalnych klientów mailami, przypomnieniami i propozycjami współpracy... Przy tysiącu rozesłanych wiadomości na pewno "coś" wpadnie do roboty. Ale czy warto ryzykować takie działanie klientom na nerwy...? ;)

O rany... 😂

Podpisuję się wszystkimi kończynami! :)

@@lepszyglos z ciekawości wyślę Ci kiedyś swoje demo. Nie jestem w branży, ale pewien producent audiobooków kazał mi się odezwać za pół roku, jak trochę poćwiczę. ;)

Zawsze i z chęcią - kontakt znajdziesz na www.lepszyglos.pl - ślij śmiało! :)

Dzięki!

Myślę, że ten neosemantyzm wiąże się z trochę głębszym problemem językowym. I muszę go jednak trochę bronić, już tłumaczę dlaczego: W żargonie informatycznym, przemysłowym, a także studyjnym powstaje mnóstwo nazw sprzętu czy oprogramowania stworzonego do jednego, konkretnego celu, niejednokrotnie na zamówienie konkretnego producenta. To samo oprogramowanie może być "przeznaczone" do korekcji (tzw. EQ), ale "bardziej przeznaczone" do parametrycznej korekcji śladu wokalnego w utworach hip-hopowych. Takie doprecyzowanie nie zmniejsza funkcjonalności na innych obszarach, ale sygnalizuje ideę, która przyświecała twórcom, a także ułatwia odbiorcy (np. realizatorowi) rozeznanie się w gigantycznym i rozwojowym rynku. I w tym drugim kontekście utarło się używanie "dedykowanego" - absolutnie nie jako odpowiednika angielskiego "dedicated" (choć i tak się czasem zdarza, bo w angielskim ten sam problem występuje), ale jako odpowiednika "custom", "tailored" lub "custom-made", na które nie ma żadnego dobrego, polskiego tłumaczenia. W tym kontekście: pomieszczenie można wytłumić na potrzeby skrawania metalu, kina domowego lub hydroforni - ale to konkretne pomieszczenie jest wytłumione w sposób jednoznacznie przystosowany do nagrań lektorskich, co odróżnia go od innych wytłumień. Stąd po angielsku użyłbym "custom acoustic treatment" czy "tailor-made acoustic treatment" - które w branży są już notorycznie opisywane jako "dedykowane", zamiast "indywidualnie stworzonych", "skrojonych na miarę" czy "projektowanych według własnych wytycznych" :)

Ić stond

Nudziarz

Kanał młody, cały czas rośnie ;)

Aż sprawdziłem na ich kanale, ale z tego co mi wiadomo, to nie ;) A tak zupełnie serio - czasem człowiek się gubi w tym, co czyta i gdzie go można usłyszeć... więc faktycznie warto sprawdzić :)

To chyba oczywiste. Nie wiedziałem, że nie wolno :P

Potraktuję jako komplement ;) Dzięki! :D

Masz bardzo fajny, naturalny i swobodny potencjał w głosie! Artykulacja i emisja wymagają odrobiny szlifu, no i akustyka pomieszczenia jest dość mocno słyszalna w nagraniu - ale to wszystko rzeczy do przepracowania i ogarnięcia przy odpowiedniej pracy i czasie :) Gdybyś chciał zrobić dokładniejszą analizę i pogadać - wpadnij na konsultację online, porozmawiamy i zaplanujemy co (i w jakiej kolejności) jest do zrobienia. Pierwsze spotkanie jest bezpłatne, a termin dobierzesz w interaktywnym grafiku: lepszyglos.youcanbook.me/

@@lepszyglos Super! Dzięki za odpowiedź. Z chęcią skorzystam. Spojrzę na to wieczorem w swobodnej chwili! :) Pozdrawiam

Tomku, temat jest sporo głębszy niż opisujesz. I niestety nie mogę się zgodzić z wieloma sprawami. Poziom maksymalny (peak lub true peak), czy to -9dB, -24dB czy -0,1dB nie ma nic do rzeczy przy masteringu materiału pod platformy streamingowe. Od kilku lat funkcjonuje tu standard pomiaru oparty na tzw. LUFS (Loudness Unit Full Scale). Mówi się, że to system, który zakończył tzw. Loudness War. Każda platforma ma swój ulubiony poziom głośności (stąd kiedy tworzy się mastering płyty, podcastu, reklamy czy filmu, zawsze robi się jedno zgranie na jedną platformę, żeby spełnić ich zachcianki), każda też publicznie go podaje. RU-vid określa swoje parametry dźwięku jako -14LUFS (uśredniony, long-term), a jeśli materiał będzie miał inny poziom głośności, zostanie poddany dodatkowej kompresji przez YT (w celu zgłośnienia lub wyciszenia). LUFS to system pomiaru, który - najprościej mówiąc - operuje "gęstością" dźwięku, a nie jego poziomem głośności. Podane tu "Loudness Units" mogą mieć mały poziom na skali, a wysoki poziom postrzeganej głośności. Są dokładniejszym systemem niż dawne pomiary oparte na dBFs (które są sensowniejsze w domenie analogowej). Wszystkie materiały na kanał są nie tylko masterowane pod podane specyfikacje (kompresja to tylko jeden z elementów procesu, który robię na Ozone 9 i paru wtyczkach od Waves), ale też sprawdzane podczas renderu przez miernik Waves WLM, by odpowiadać specyfikacji portalu (-14LUFS, +/-1). To nie jest materiał zgrany z kamery i puszczony tandetnym kompresorem w programie montażowym. Bo nie tylko mam "jakąś wiedzę" w tym temacie, ale mam całkiem sporą wiedzę w tym temacie i zaplecze techniczne do realizacji - to moja praca, od wielu lat :) Gwarantuję Ci, że na smartfonie brzmi to głośno i wyraźnie, sprawdź sam (ja to właśnie zrobiłem, na wszelki wypadek, żeby nie robić z gęby cholewy). Nie jestem pewien na jakim urządzeniu lub systemie odtwarzasz ten film, oraz w jakiej jakości - ale to, co nazywasz "normalizacją" jest, i to bardzo precyzyjnie, bo następuje w kilku etapach. Mam na kanale film, w którym pokazuję proces postprodukcji nagrania lektorskiego - tutaj działam podobnie. Ręczna obwiednia i czyszczenie nagrania, potem FXy, potem miks z muzyką, a na koniec mastering emisyjny i zgranie. Co do tego, że w innych filmach na YT dźwięk może być głośniejszy - owszem, może być! Po pierwsze dlatego, że są na platformie filmy sprzed wprowadzenia nowych algorytmów pomiarowych, które nieraz wykręcają skalę poziomem głośności. Po drugie dlatego, że agresywniejszą postprodukcją można znacznie zwiększyć poziom postrzeganej głośności przy zachowaniu poziomu LUFS (samo wycięcie z głosu niskich częstotliwości zmniejsza poziom LUFS, więc pozwala wykręcać gałki w prawo) - co i ja mógłbym robić. Ale nie robię tego świadomie, bo silniejsza kompresja powoduje zmęczenie słuchu przy dłuższych materiałach. Reklamy masterowane w moim studiu są znacznie głośniejsze, choć wpadają pod te same specyfikacje pomiarowe. Ale na moim własnym kanale? Robię głównie długie filmy, i nie chcę męczyć moich widzów. Czasem RU-vid postanowi także skompresować audio w filmie według swojego widzimisię, mimo że poziomy są odpowiednie, a czasem puści babola i nie zmodyfikuje źle zgranego dźwięku (z czego potem jest ubaw na forach realizatorskich) - no ale na to nie mamy już wpływu. Tu takiego problemu nie ma, dźwięk jest dokładnie taki, jak ma być. Od tamtego czasu przebudowałem nieco tor nagraniowy i wpiąłem SM7B w inny preamp, więc nowe filmy brzmią odrobinę inaczej - ale postprodukcję robię według tego samego schematu. I sprawdzam na różnych urządzeniach (PC, laptop, car audio, smartfon, słuchawki). PS.: Wiesz, że poprawnie nagrany studyjny materiał, np. głos, ma mieć (książkowo) średni poziom -18dB, czyli znacznie niższy niż -9dB, które podałeś jako bardzo niską wartość? To tak tylko dla pewnej perspektywy. Czasy wykręcania sygnału do -0,1dB pod mastering płyt CD już się naprawdę skończyły, od kiedy standardem jest 24-bitowa domena cyfrowa :)

​@@lepszyglos Wow. Dziękuję za tak wyczerpująca odpowiedź. Nie spodziewałem się aż tak długiej. Oglądam akurat na laptopie, który ma przeciętne głośniki. Chodzi mi o to, że rozbieżności w odczuwalnej głośności różnych nagrań są ogromne (tak na ucho - pomijam pomiary). W przypadku twojego filmu nie ma jakiejś poważnej - że tak powiem - "tragedii" Jednak przykładowo w tym filmie: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-6p3U-uWUNps.html na ucho dźwięk jest sporo głośniejszy, a facet też gada... Mogę wstać od kompa iść do kuchni (3 metry dalej) i nadal rozumiem co... Są jednak filmy na których ciężko coś zrozumieć. W przypadku rozgłośni radiowych nie ma takich problemów. Mają swoje tory sygnałowe z ekspanderami, kompresorami, limiterami, bramkami, korektorami itd. Nie ważne, czy słucham jakiejś piosenki, prognozy pogody, czy najnowszych wiadomości. Poziom głośności (odczuwalny) jest zbliżony... (oczywiście pomijam celowo reklamy - era oudness war - o której wspomniałeś jednak się nie skończyła). Serwis RU-vid mógłby wprowadzić jakieś mądrzejsze algorytmy, które realnie uśrednią głośność w filmach różnych RU-vidrów. Wiem, że to o wiele trudniejsze. Szczególnie jeśli ktoś ma zwyczaj (a wielu tak ma), że na początku filmu daje animację (czołówkę) z głośną muzyką, a potem... cichuteńko coś duka pod noskiem... chyba wiesz o czym mówię. Taki ktoś mógł nawet zrobić normalizację pliku, ale w odniesieniu do całości, co czywiście nic nie dało. Gdyby znormalizował tylko "tam, gdzie jest gadane" byłby efekt . Pod warunkiem, że nie miał dziwnych "peaków" podczas nagrywania głosu (uderzenia w stół itp. Odnośnie Postscriptum: Ja pisałem o poziomie maksymalnym (szczytowym) w twoim nagraniu... I fakt: twoje nowsze filmy brzmią lepiej... Być może YT coś skopało. Pozdrawiam :)

Ten podlinkowany film jest właśnie klasycznym przypadkiem "wykręcenia" na maksa - ostre góry, wysoki peak (-0,8dB), mocna i szybka kompresja, a do tego dudniące pomieszczenie (słychać mnóstwo odbić od ścian). Takich materiałów osobiście nie lubię - 2-3 minuty da się obejrzeć, na dłuższą metę zaczynają pulsować w uszach. To trochę właśnie reklamowy miks - ale nadal jest w okolicach -15LUFS :) Co do algorytmów - co i rusz się zmieniają (sam średni poziom LUFS też był już zmieniany), także technologia ewoluuje ciągle. A ja nie ukrywam, że też obserwuję i uczę się ciągle, bo jestem jutubowym świeżakiem (niewiele ponad rok dopiero!), więc materiały też się zmieniają, powstają nowe procedury ułatwiające moją pracę i z biegiem czasu jest coraz lepiej. Pierwsze filmy brzmiały mizernie, bo przez parę miesięcy testowałem różne mikrofony i ustawienia (i dalej używam 2-3 różnych), więc brzmienie poszczególnych filmów było niespójne (mimo studia i doświadczenia w pracy z audio). No ale nie będę usuwać ich tylko przez bolączki techniczne - niech już są i grają ;) A będzie coraz lepiej :) Dzięki, że jesteś!

@@lepszyglos Ja jednak jestem "niewierny Tomasz". Jak nie spróbuję, nie zobaczę, nie przekonam się na własnej skórze (lub uszach) to nadal będę targany wątpliwościami... Proszę się nie obrazić, ale pozwoliłem sobie na mały eksperyment. Otóż pozwoliłem sobie wyciąć fragment powyższego filmu od 10:43 ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-cG6N1IHbCvc.html Zastosowałem jedynie zwykłą normalizację w Audacity do -0.1 dB (nic więcej - tu kłamię, bo jeszcze fade in na początku i fade out na końcu) . Efekt? Wyraźnie głośniejszy dźwięk. Jednocześnie pojawił się nowy problem. Muzyka w tle jest za głośno (ja tak to słyszę) ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE--hRnyBoPEV4.html Powyższy fragment zamieściłem jako niepubliczny. Oczywiście nie jestem autorem, ani nie mam żadnych praw... (dopuściłem się samowolki), ale w dobrej wierze i tylko w celach demonstracyjnych. Wystarczy tylko słowo i zaraz film usuwam... Czy mam usunać, czy może sobie "wisieć" ??? Proszę dać znać. Pozdrawiam.

Spójrz teraz na statystyki dla nerdów (uwielbiam tę nazwę) i zobacz o ile YT wyciszył ścieżkę swoim własnym algorytmem ;) Dźwięk stał się płaski i skompresowany, dlatego muzyka zaczęła zrównywać się z głosem. Jest głośniej (trudno żeby nie było, jeśli wykręcasz do granicy skali - kwestia jeszcze czy 24-bitowej czy 16-bitowej), ale dźwięk odtwarzany na YT nie będzie już tym samym, który wrzucasz, bo został poddany dodatkowej, automatycznej obróbce. Na oryginalnym filmie poziom normalizacji (czyli ponownej kompresji) to 0%, czyli podawany sygnał z pliku wrzuconego przeze mnie jest poprawny dla systemu. Tak jak pisałem, nie chcę być krzykaczem i męczyć uszu moich widzów, więc mastering reklamowy i "dojenie" LUFSów odpada :)

Przyznam, że to bardzo specyficzne, ale... całkiem celne porównanie ;) Ale nie jest tak źle, dobrze zbudowana marka lektora pozwala całkiem przyzwoicie zarobić na tym fachu. Aczkolwiek wymaga to czasu i pracy :)

@@lepszyglos Zapewne idzie też grubo popłynąć i nieźle się rozczarować, jeśli ktoś niepoprawnie rozpozna swoje predyspozycje do zawodu, a jednak się uprze (przypuszczam, że z pani o walorach akustycznych w stylu posłanki Senyszyn drugiej Czubówny raczej nie będzie). Czy istnieje jakiś względnie bezkolizyjny sposób obiektywnej weryfikacji swoich predyspozycji (czy warto w ogóle zaczynać rzeźbić w temacie, czy ten głos w wersji optimum będzie się kiedyś dało sprzedać)?

"Obiektywnej" weryfikacji raczej nie ma, ale to przez fakt, że każdy głos da się w jakiś sposób zaprząc do pracy - czasem to kwestia znalezienie odpowiedniego pola wykorzystania, właściwego medium czy konkretnego rodzaju zleceń. Głos w stylu posłanki Senyszyn nie nada się do czytania filmów dokumentalnych, ale już w dubbingu... kto wie. Sporo zależy od umiejętności sprzedania swojego głosu i od samego warsztatu. I znam mnóstwo historii potwierdzających te zależności :) Jeśli natomiast chciałbyś bezkolizyjnej i subiektywnej weryfikacji - wpadaj na darmową sesję diagnostyczną i postaram się wszystko opisać, opowiedzieć i poukładać :) www.lepszyglos.pl/zajeciaonline

@@lepszyglos Kurde, dzięki. Na pewno skorzystam :)

Pewnie, że kocham swój fach, dziękuję losowi każdego dnia, że mogę robić to, co robię! Głos natomiast to tylko narzędzie, więc nie darzę go uczuciami tego kalibru 😉 I błagam, bez tego "Pana", bo człowiek momentalnie czuje się starzej j siwiej na brodzie 😁

Wreszcie miałem moment, by zajrzeć na Twój kanał :) Czytasz swobodnie, naturalnie i bardzo przyjemnie dla ucha - trochę pracy nad sprawami emisyjnymi i dykcyjnymi, do tego dobry mikrofon i można nagrywać audiobooki! Działaj, trzymam kciuki! :)

Absolutnie szczera... :)

Co prawda złych filmów na VHSach, ale filmów :P

Skoro są predyspozycje i kobiety to potwierdzają... to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sprawdzić i pchnąć temat ;)

Rozumiem z kontekstu, że 22 minuty to dużo... ;) I absolutnie nie uważam się za bardzo poważnego człowieka, zatem dziękuję!