@@MS-sm2xj Ogień był i tak w tych wagonach w tak rozwiniętym stadium po przyjeździe straży że ludziom przebywającym w nim już by nic nie pomogło, a strażakom nie odłączone napięcie prądu mogło zaszkodzić i to strasznie, a dowodzący akcją mógłby dostać poważne zarzuty, sprawy ludzi w wagonach nikt by nie poruszył ale dlaczego przystąpiono do działań pod napięciem owszem
Rozumiem problemy z uszynianiem (aczkolwiek w kolejach z 3cim torem często było stosowane awaryjne wyłączanie zasilania poprzez spowodowanie zwarcia specjalnym drągiem), ale nie rozumiem problemów z zatrzymaniem ruchu. A co gdyby ten wagon na torze obok nie był zajęty ogniem, ale wykolejony? Wówczas jakikolwiek ruch na torze obok byłby zagrożony zderzeniem z nim. Taką okoliczność kolej jest w stanie obsłużyć, więc czemu nie zastosować tego samego sposobu? (W ostateczności jeśli nie ma żadnego sposobu skontaktowania się z dyżurnym ruchu: wysłać ludzi w obie strony, nakazać im dawać ręczny sygnał stój czemukolwiek co nadjeżdza i uszkodzić pierwszy semafor na który natrafią.)