To jest właśnie efekt PRLowskiej biedy połowy lat 80, produkcja licencyjnego PR110 okazała się za droga oraz niektóre części trzeba było sprowadzać z zachodu. Więc poszli na kompromis, dogadali się z Węgrami na dostawę podwozi z Ikarusa 260 po czym zmodyfikowali nadwozie PRki i połączyli to wszystko razem i tak powstał M11 :) Nie zmienia to faktu że PR110 był autobusem nowocześniejszym zarówno od Ikarusa jak i od M11. I co najważniejsze był średniopodłogowy.
@@YTtomek Mimo wszystko układ napędowy z Ikarusa wydaje się być bardziej dynamiczny niż polskie, na plus też zawiecha i sprzęgło, hamulce w porządku. Na srogi minus - skrzynia. No i głośne to wszystko, ale dla miłośnika to najlepsze dźwięki świata
Jeździłem PR110, jeździłem M11, L11. Wtedy żygać mi się chciało na te rupcie. Dzisiaj z sentymentem patrzę na te filmy. Chciałbym się przejechać. Chciałbym popatrzeć jak z takim sprzętem radzi sobie mój syn.
Najciekawsze ze wprawny kierowca mógł tym jezdzić nie urzywając sprzęgła .Oj wyjeździłem się obok kierowcy gdy tato był szoferem w miejscowym MZK to auto miało duszę mówiliśmy na nie stodoła wszystko się trzęsło tłukło most wył że siedząc z tyłu trzeba było go przekrzykiwać ,zimą z pomiedzy nieszczelnych drzwi wlatywał śnieg a na szybach zamarzał lód to były czasy
Za gowniaka jezdzilem do ciotki i tam sie jezdzilo jelczami po miescie i dokladnie jak mowisz najbardziej zapamietalem snieg wpadajacy przez drzwi :D Piekne czsy dziecinstwa
Te autobusy, to była tragedia kiedyś, bardzo niedobre dla osób z chorobą lokomocyjną, przez miękkie zawieszenie szarpanie spowodowane manualną skrzynią, zapach dermy, gumy, spalin, zmieszany z dezodorantami pasażerów, były bardzo głośne, wszystko się trzęsło. Neoplany przy tym jawiły się jako wybawienie i technologiczny kosmos. Fajnie by się było przejechać takim Jelczem turystycznie, ale jeździć nimi na co dzień, to dramat
Kiedy zakończy się remont klubowego Jelcza M11 #95 który należy do klubowej kolekcji zabytkowych autobusów KMKM (Klub miłośników komunikacji miejskiej)