Po pierwsze: takie słowa jak "dziennikarz gazety wyborczej" to oksymoron. Właściwa nazwa brzmi "funkcjonariusz ds propagandy". Po drugie zadałem sobie trud przeczytania tej książki. Mój stosunek do niebieskich jest jak najbardziej negatywny ale to co na wypisywał tow. Marcin woła o pomstę do nieba. Przedstawił obraz Górnego Śląska rodem z drugiej połowy lat 90tych. Harców psychfanów nie będę komentował bo część owszem jest prawdziwa a o wszystkim po prostu nie wiem. Znając linię ideologiczną autora śmiem wątpić czy aby napewno był do końca rzetelny. Najbardziej jednak autor popłynął kiedy powiązał środowiska kibicowskie z PiSuarem. No to już jest odlot totalny. Fajny kryminał na jeden wieczór