Julia Stereo #2 

I tak trzymaj :)

pozdrawiam z Meksyku. Moje gratulacje i zycze powodzenia w swoim Hobby.

I chwała Ci za to,pozdrawiam Cię

masz na sprzedaz Julie?

U mnie jedna została już na dobre :)

Szczypta dziegciu: irytuje mnie muza.Sflaczały marsz pogrzebowy. Treść filmu mówi: oglądaj, oglądaj, a muza: Eeee... połóż się i zaśnij... i niech ci się śni na smutno. Ale dałem łapkę w górę.

HerrGrasso Na elektrodzie to same zarozumiałe bufony siedzą, uważają ze zjedli wszystkie rozumy i generalnie są naj, takie towarzystwo wzajemnej adoracji. Na palcach ręki można policzyć tych normalnych, którzy maja wiedzę i chęć podzielenia się nią bez jednoczesnego wywyższania się.

Czy możesz podzielić się tym swoim opracowaniem w sensie opisu bądź filmu?

@@JanKowalski-qv1oe Witam.Tak oczywiście ale nie teraz opracowanie jest gdzieś to muszę szukac jest sierpień to u mnie urlop .Jezeli chcesz czekać to proszę.,rozwiązanie jest też na stronach jak Ci się spieszy Pozdrawiam.

@@mieczyslawszczepaniak1164 dziękuję za odpowiedź, jesteś fachowcem więc zdam się na Ciebie i poczekam.Miłego urlopu!

Z giełdy w słomczynie?

@@jakubn.7412 Gliwice :)

@@Yaroo.s acha bo myslałem ze słomczyn czy pan ma w swojej kolekcji małe radyjka?

100/100 Dokładnie tak!

To jest temat dość skomplikowany, który można rozpatrywać w wielu aspektach. Tak szerokiego dostępu do mediów, różnych, TV, gazety, jak w normalnym świecie, nie mieliśmy. Nasza uwaga siłą rzeczy była skupiona na tym, co nam proponowano. Często się czyta, że w PRL były super programy w TV, w radiu, czy były super gazety (miesięczniki). To w sumie bzdura. A cóż było takiego niesamowitego w TV? Kojak w czwartki po dzienniku i kino nocne o północy w sobotę? Zwierzyniec i Cyrki świata w niedzielę rano? Sonda raz w tygodniu? Była straszna nędza! Tak była super ta telewizja, że jak pod koniec lat 80'tych zaczęto montować TV sat, to nieważne było co się ogląda, byleby było cokolwiek innego niż w TVP! Wystarczyło tylko patrzenie, w sumie jakikolwiek język to i tak mało kto znał. Gazety to też była nędza z rozpaczą. Na zdjęciach mało co było widać, z artykułów wiało socjalistyczną nędzą. Na jednej kartce były jakieś informacje na temat tego, co produkowało się na świecie. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem zachodnie czasopismo dla miłośników astronomii. To był szok! Kupa artykułów, a zdjęcia i grafika to był...kosmos! U nas w sumie oprócz Radioelektronika i Młodego Technika nic nie było! Później doszła Wiedza i Życie, to już było coś! Insynuowanie, że programy TVP czy czasopisma, to było super w porównaniu do tego co jest dziś, to jest po prostu bzdura. Z radiem wcale lepiej nie było, z muzycznego punktu widzenia. W tamtych czasach to nie wiem, czy w naszym radiu prezentowano jakiś promil muzyki, jaka była dostępna w zachodnim radiu. Jaka to była nędza to można było się przekonać na początku lat 90'tych. W PRL, lekko po 1990 roku, radio miało trochę inny charakter niż dziś. Wtedy było jednym z niewielu mediów, więc skupiało uwagę praktycznie wszystkich. Z radia po prostu się korzystało, nagrywając na przykład muzykę. Audycje słowne były dobre, bo je ktoś słuchał. Dziś tradycyjne radio mało kto słucha. Ludzie mając dostęp do innych mediów nie potrzebują już radia. Radio nie jest źródłem muzyki, a i audycje słowne nie ma komu robić. Radio zostało zredukowane do przysłowiowego brzęczydełka, które gdzieś tam gra w tle. Chcąc posłuchać muzyki to włączamy sobie kompa, można wcisnąć Pendrive z mp3 do amplitunera kina domowego, a nie słuchać debilnych komentarzy "spikerów" (Jezu, skąd oni tych idiotów biorą!) z muzyką dobraną bez żadnego sensu. No i te reklamy! Jeszcze kilka lat temu reklama jedna czy trzy leciały po kilku piosenkach, dziś jak w TV, blok reklam przez 5 minut, potem jedna czy dwie piosenki, na dodatek ze wstawkami jakiś młodych radiowych debili. Radia przestałem słuchać wiele lat temu. Czasem włączę sobie jakiś sprzęt z PRL, a mam małe muzeum więc robię to z sentymentu, ale wytrzymuje tylko z godzinę. Dłużej nie da się słuchać dzisiejszych "radiowców" i tych reklam RTV AGD o całorocznych nocnych wyprzedażach i czyszczeniach magazynów. Wytrzymuję tylko z godzinkę, reklamy RTV AGD działają na mnie jak płachta na byka, przy kolejnym bloku reklamowym, przy kolejnej reklamie Media Expert, zaciskając zęby wyłączam na przykład Radmorka, czy innego Zodiaka. Mam kilka tunerów na pilota, wzmacniaczy zresztą też, więc nie ma problemu z przyciskiem np. MUTE, ale na takim sprzęcie kompletnie nie widzę sensu słuchania radia, bo w nim nic nie ma! Radio słucham tylko na sprzęcie z PRL, i to tylko z sentymentu do niego, by grał, a nie z powodu chęci słuchania radia. Niemniej jednak nie zgodzę się do końca, że w PRL choć programów było mniej to były lepsze. W sumie to ciężko radio z tamtych czasów porównać do dzisiejszego, bo dzisiejsze radio ma kompletnie inną formułę. Wtedy, tak jak w TV, były tylko pojedyncze sensowne audycje, 90% pozostałego czasu antenowego to było jedno wielkie nic!

Dzisiaj jest właśnie lepiej, bo jest Internet, bogactwo podcastów z całego świata i łatwość upublicznienia treści zarówno profesjonalnych, jak i amatorskich. Weźmy np. ten kanał, jaka klasyczna stacja (wtedy i dziś) poświęciłaby czas antenowy na taką ciekawą, jednakże raczej niszową tematykę?

Np. "Jestem za, a nawet przeciw"... PRIII PR

bardzo trafna uwaga !

A czy w ogóle musi coś brzęczeć? Po co? żeby rozpraszać i denerwować? Gdy się słucha dwóch rzeczy równocześnie i jeszcze ogląda inną, to żadnej z tych czynności nie wykonuje się dobrze.

bardzo jedzie Dieterem Ramsem

Od czasow Solidarnosci zaczelo sie rozkladanie socjalizmu od srodka , wspolnie z polskimi opozycjonistami i oczywiscie zachodnimi inwestorami roszarpali miedzy siebie dorobek calego 45 - lecia PRL-u wyprzedali za bezcen i sprywatyzowali Pozdrawiam !

maks kijowski . W sumie szkoda faktycznie. Socjalizm mógł być nadal. Gdyby był, to dziś z pewnością mielibyśmy Julię II, pewnie tradycyjnie po naszemu, coś by tam zaokrąglili, doszłyby jakieś diody, reszta byłaby identyczna. Wszak 80% elektronicznej produkcji konstrukcyjnie było takie samo przez całą dekadę lat 80'tych, i gdyby był socjalizm, to nie byłoby przeciwskazań, by dziś w 2021 roku, elektronika była identyczna jak w latach 80'tych. No i byśmy dalej jeździli Polonezem...może nawet i Nyskami z Żukami, bo w sumie Lublin został drakońsko szybko wdrożony z powodów przejścia w kapitalizm (wyszła kicha, dopiero Daewoo poprawiła konstrukcję tworzoną przez polskich inżynierów przez...20 lat!)...ale się rozmarzyłem...

Dlaczego porównujesz z Chinolami

Dziękuję bardzo! Jestem też pod wrażeniem Pańskiej działalności. Śledzę od dawna :)

@@ZabytkiTechniki bardzo mi miło, dzięki.

@@ZabytkiTechniki ARQbyTontechUNITRA to już pewna legenda w świecie dawnej elektroniki.

Witam. Jestem pasjonatem audio polskiego też. Oba wasze kanały są wartościowe życze wam dalszego rozwoju

@@ZabytkiTechniki Tak sobie myślę że mógł Pan zapytać o współczesny desing radioodbiorników dzisiejszej eltry, jestem ciekaw odpowiedzi :) A pytam nieprzypadkowo, bo wszedłem kiedyś na stronę eltry i się zniesmaczyłem jakie tam obulaste brzydajskie o dysharmonicznym stylu są te radyjka,

Tutaj już chyba ktoś napisał, że przekaźnik krakowski podobno nadawał III PR w stereo.

Ja też jestem chory , i nie zamierzam się leczyć .

Może jakaś zamiana na coś czego nie masz 😉

Łatwo się tak pisze będąc jakimś młodzianem co PRL zna tylko z opowieści i z filmów. To były czasy kiedy "szczypano" się o jeden, i to dosłownie, kondensator czy rezystor! Po za tym, odbiór jednowstęgowy? Krótkofalarstwo było kontrolowane, a słuchanie audycji zagranicznych nie było mile widziane, tym bardziej nikt z władzy nie chciał by jeszcze masowo odbierano emisje jednowstęgowe z amatorskich transceiverów, w których nadawać można w szerokim spektrum częstotliwości, całkiem losowo, więc z utrudnioną kontrolą.

W PRL to wszystko było trudno dostępne, wręcz nieosiągalne, i niesamowicie drogie. Dziś ciężko zrozumieć to, że każda rzecz to była wielokrotność pensji, a nie jak dziś ułamek. TV kolorowy Rubin to ok. 6 pensji, polski Jowisz to 8 pensji. Za całą Diorowską wieżę z kolumnami trzeba było dać prawie roczną pensję. I w sumie prawie wszyscy mieli to samo, czyli tak naprawdę nic!

Ooo,to cenna wiadomosc dla mnie,marynisty.

Według mojej wiedzy nie utrzymywaliśmy żadnych "stosunków" inżynierskich w zakresie elektroniki użytkowej, za wyjątkiem licencyjnej produkcji OTC Rubin.

Ciekawy pomysł. Moim pierwszym magnetofonem był właśnie MK232P. Póki co nie znam nikogo z Kasprzaka. Wkrótce powinno się to jednak zmienić, bo gdzieś z tyłu głowy mam duży projekt z Koncertem w roli głównej. Gdyby więc ktoś mógł pomóc w takich kontaktach, to będę wdzięczny :)

@@ZabytkiTechniki Niestety nie znam nikogo, kto pracował w Kasprzaku. Myślę, że na Unitra-Klubie znajdziesz kogoś, kto mógłby mieć takie kontakty.

Prawdziwym skokiem technicznym i "szałem" był wtedy magnetofon Koncert. Mechanike miał chyba Revoxa.Ten sprzęt, można juz był porównywac z zachodnimi maszynkami.

@@slavokal7376 Koncert mimo mechaniki Revoxa miał gorsze wykonanie elektroniczne. Niekiedy poczciwe Zetki były bardziej niezawodne.

@@unitrakg8530 To prawda elektronikę miał naszą, i siedziały w nim chyba niebieskie elwy :) No ale w tego typu sprzętach mechanika, naped odgrywają duże znaczenie a tym bił na głowe inne nasze magnetofony.

No nie bardzo. To co jest dostępne to po wyglądzie widać, że to wyciągnięte ze szrotu czy z piwnicy. Ceny niemałe, ze względu na sztucznie napędzony popyt handlarze starzyzną bardzo się cenią. Są egzemplarze "domowe", w dobrym lub bardzo dobrym stanie, ale są tylko w opcji "kup teraz" a ceny są bardzo wysokie jak za taki sprzęt, no chyba, że uznamy Unitrę za sprzęt kolekcjonerski, a nie do normalnego muzycznego użytkowania.

Na filmie jest podany zakres: CCIR do 100, z czego wynika ze West odbierał wszystko, co nadawał Ost, a Ost łapał tylko połowę tego, co nadawał West.

DOKŁADNIE .OR Maria bił Julię na zakresie KF bez problemu (dzięki podwójnej przemianie).W Julii widać mocną fascynację lepszymi odbiornikami przenośnymi firmy Grundig ( tyle że sprzed kilku lat przed jej powstaniem...)Podobną "fascynację" przejawiały zakłady "Radiotehnika" ze swoimi VEF z ZSRR (Łotwa). Ale trzeba przyznać , że takiego radia z 1 głośnikiem i torem audio /dekoderem stereo chyba nikt nie robił.Smutna muzyka w tle , bo niestety byliśmy strasznie do tylu w latach 70-80 w elektronicznym sprzęcie powszechnego użytku :) .Jak u nas topowym osiągnięciem był b.drogi amplituner Radmor serii 5100, z przestrajaniem "gów......mi" potencjometrami wieloobrotowymi z Telpodu i 2N3055 w końcówkach m.cz., (chociaż brzmienie miał rzeczywiście dobre) to liczące sie firmy zachodnie już dawno produkowały tunery z syntezą PLL ,cyfrową skalą, tranzystorami MOSFET w głowicach UKF itd.Sony produkowało przenośne odbiorniki z PLL, podwójną przemianą na KF(100kHz-26MHz np. ICF-2001) i o mniejszych wymiarach(zasilanie 3x R20) np w 1980r(!) .Podobnie National Panasonic, Sanyo, ITT czy ciągle niedościgniony Grundig . Ale SZACUNEK za przedstawienie sprzętu z Unitry, to NASZA HISTORIA, podobnie jak wypowiedzi ludzi zaangażowanych w powstanie tych urządzeń w tak trudnych , specyficznych czasach(np. braku dobrych podzespołów). To była także moja młodość, te urządzenia, wtedy podziwiane (gdy wiedziałem więcej i poznałem inne -to czasem trochę mniej ).Na nich uczyłem się elektroniki i radiotechniki, sentyment pozostał. Dziękuję i czekam na następne.

@@SP4XD No niestety byliśmy do tyłu. W czasach Julki i Mari na zachodzie były już radyjka z syntezą. Nawet nie dawno oglądałem filmik z Sondy 1983r, jak Kamiński prezentuje radyjko w którym częstotliwość wybiera się przyciskami ;). No ale w tedy można było sobe pozwolić na katalog, folder reklamowy z tymi sprzętami, jak udało się zdobyc. W VEF-ach podoba mi się ten bębnowy przełącznik zakresów , jak w wojskowych starszych sprzętach. Co do radmorów to nie do końca rozumiem ten zachwyt i obecną fascynację (ceny jakie osiągają) tym sprzętem. Te stroiki to rzeczywiście szajs, końcówka na 2N3055 ok, ale to nie była przecież para komplementarna. Ale w porównaniu z kleopatrą, meluzynż to był skok.

Slavo Kal To może w przypadku Radmora nawet nie tyle kwestia parametrów, ile tego, że rzeczywiście był niezły i jednocześnie na tabliczkach znamionowych umieszczano napis "Made in Poland". Bo my nadal jesteśmy ambitni, nadal sporo potrafimy, tylko musimy mieć możliwość rozwoju.

Bardzo ciekawa informacja, ale pomimo, że znalazłem spis treści SE (w.serwis-elektroniki.com.pl/spis_tresci_SE.pdf), to artykułu nie mogą namierzyć. Może pamięta Pan coś jeszcze?

Trzymam kciuki :) A ta malinka? To może jakiś projekt?

Tak, szkoda, ale niestety, słuchanie radia powoli odchodzi w siną dal. To globalna tendencja. Ludzie po prostu przestają słuchać radia bo mają alternatywę w wiadomych rzeczach. UKF zamiera, tunerów FM jest już w sprzedaży tyle co kot napłakał, i każdy jest bardzo złej jakości. DAB to już praktycznie przepadł i nikt nie jest zainteresowany jego rozwijaniem, co w sumie mi to nie przeszkadza. Mnóstwo stacji z fal krótkich zniknęło, ze średnimi falami robi powoli się to samo! W dobie Netu i satelity radio straciło na znaczeniu. Radiostacje krótkofalowe i średniofalowe są w sumie utrzymywane przez niektóre państwa tylko z powodów prestiżowych. Oczywiście nie mam na myśli Chin, państw afrykańskich czy arabskich, tam z oczywistych względów takie radio ma jeszcze sens. Nie ma chętnych do słuchania rozgłośni radiowych, to i nie ma produkcji odpowiednich radyjek. Sony, Philips, i inni, już dawno zrezygnowali z produkcji globalnych odbiorników, Sangean trzepie jeden niezmieniony model od wielu lat, który zresztą nie jest dobrym komunikacyjnym odbiornikiem, bo na KF jest "głuchy" (miałem, sprawdziłem, oddałem do sklepu). Tecsun już praktycznie kończy produkcję globalnych odbiorników, jego najnowszy model PL 990, czy H 501, mają już być ostatnimi radiami i jak długo będą produkowane to nikt nie wie! Więcej, nawet firmy robiące sprzęt dla krótkofalowców rezygnują z produkcji samych odbiorników. Nie ma już co słuchać, poginęły małe rozgłośnie, na falach tylko chińszczyzna powielana przez dziesiątki nadajników i kilka stacji bogatych państw, które stać na wysyłanie kasy w eter, którego nikt nie słucha. Niestety, powoli jesteśmy świadkami śmierci radiofonii opartej na falach radiowych. Tak na marginesie. Julia to bardzo dobre radio i chętnie bym kupił, gdyby było w bardzo dobrym stanie. To co mi się podoba, to bardzo dobry dźwięk, słuchanie stacji KF to prawdziwa przyjemność. Inne dzisiejsze radia, Sangean, Tecsun, i podobne, nawet do pięt nie dorastają pod tym względem. Na koniec przygody z globalną radiofonią chciałbym sobie kupić tego Tecsun PL 990 ( ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-9asB3keMrE0.html ), ale zastanawiam się bo jakość dźwięku nie odpowiada mi. Dziś nikt nie potrafi zrobić barwy dźwięku porządnie, albo dźwięk cienki, nadający się do komunikatów głosowych a do muzyki nie, albo zbyt basowy - do niczego się nie nadający. Julia pod tym względem to naprawdę rewelacja!

W PRL to nawet ciężko powiedzieć, że jakiś program radiowy był w stereo. W stereo leciały pojedyncze audycje, i to w sumie tylko na II PR.

To że PR2 nadawał w stereo to ogólnie wiadomo ale PR3 w stereo jak wspomina Grzegorz Strzelewicz?

@@AdamAdam-bp4qq Trochę zaintrygował mnie ten temat i tak na szybko znalazłem taki materiał: stareaudycje.pl/category/program-iii/ Jest tam taki wybiórczy program, i faktycznie, w roku 1985, 1986, na PR III są pojedyncze audycje oznaczone jako stereo. Lata 80'te to podstawówka i szkoła średnia, w sumie program III istniał tylko z powodu LP PR III i raczej nie był to wiek do angażowania się w słuchanie radia na innym poziomie niż muzyka. Mnie stereo raczej kojarzy się z dwójką, jakoś nie pamiętam by na PR III zapalała mi się dioda stereo, choć tak naprawdę audycji jakiś się nie szukało, tylko włączało się od razu LP PR III. Dziwna to historia, ale w programowej rozpisce są jakieś audycje w stereo.

@@NecrosDeus W 1986r PR3 w stereo odbierałem z Krakowa mając pod nosem nadajnik z Katowic ale niestety długo jeszcze nadający w mono. Kolejna stacja radiowa nadająca w stereo to styczeń 1990r, retransmisja francuskiego Fun Radio, obecny RMF FM także z Krakowa.

@@AdamAdam-bp4qq To znaczy, że czy był sygnał w stereo, czy też nie, zależało od przekaźnika? Fun Radio odbierałem w szumach, stereo się zrywało, ale najważniejsze było to, że ciągle leciały piosenki, i to fajne. W naszym radiu cały PRL to była jedna wieka rozpacz, pojedyncze audycje z muzyką, i tylko chyba pół promila tego, co wtedy grali na świecie. Dlatego Fun Radio było jak z innej galaktyki. Wtedy w DX'owanie na UKF nie bawiłem się, więc nie nasłuchiwałem wcześniej, przed Fun Radio, krakowskiego przekaźnika. Korzystałem z przekaźnika na Świętym Krzyżu. na "trójce" słuchałem w zasadzie tylko LP PR III, więc mogły mi jakieś inne audycje w stereo umknąć, chyba że, przekaźnik na Św. Krzyżu nie retransmitował PR III w stereo.

W Polsce w latach 90 położyli chyba 17 masztów do średnich zażądzanych przez emitel należądzy do tpsa, no ale jak juz było france to się nie opłacało, pominięto chociażby względy strategiczne. Jeżeli chodzi o średnie to odpal julke wieczorem, sporo nadajników rumonskich (im się oplaca :), angielskie stacje sporo. Ogólnie to kręć gałą, pozdrawiam

@@slavokal7376 Tak, wiem o tym. Na średnich wieczorem dużo stacji mam na średnich i parę też na długich, nie licząc Polskiego Radia. Na krótkich nawet w dzień potrafię coś odebrać czysto i to wszystko na kawałku kabla. Anglikom się opłaca, Rumunom się opłaca, Chińczykom się opłaca, tylko w naszej najjaśniejszej Rzeczypospolitej się nie opłaca

@@slavokal7376 Fale średnie nie mają zbyt dużego zasięgu. Radiofonię buduje się w oparciu o jakieś założenia. W naszym kraju było założenie, że dostęp do wiadomości z kraju powinni mieć obywatele przebywający w Polsce i czasowo w najbliższych Polsce krajach, nie ukrywajmy, socjalistycznych. W czasach kiedy UKF dopiero raczkował i nie pokrywał zasięgiem sensownej powierzchni, to stacje średniofalowe były stacjami głównymi. W latach 90'tych sporo się pozmieniało, zwłaszcza z pieniędzmi. Turystami nikt się już nie przejmował, nikt na nich nie chciał kasy łożyć, a pokrycie nadajnikami UKF było wystarczające do pełnego pokrycia stacjami całego kraju. Rumunia na dużej przestrzeni jest terenem górzystym gdzie UKF się nie sprawdza, natomiast użycie radiostacji średniofalowych ma jak najbardziej sens. Może dlatego utrzymują średnie fale. Wiele bogatych państw utrzymuje radiostacje średniofalowe dla prestiżu, choć co chwila jakaś radiostacja milknie. Dziś średnie fale nie mają ekonomicznego uzasadnienia w przeciwieństwie do fal krótkich, których globalny zasięg daje możliwości reprezentowania kraju na całym świecie. Fale średnie były wykorzystywane do pokrycia stacjami radiowymi terenu kraju przed erą nadajników UKF. Potem straciły na znaczeniu. W Polsce raczej nie ma kasy na prestiż, więc zrezygnowano z radiofonii średniofalowej.

@@NecrosDeus Rzeczowa opinia, trudno się nie zgodzic, pozdrawiam.

Niektóre zachodnie konstrukcje odbiorników globalnych miały podobne gabaryty, czasem nawet były większe.

Mnie jakoś brak CEMI i Telpodu przede wszystkim absolutnie nie przeszkadza! W przypadku Telpodu to nawet bardzo się cieszę bo akurat do niej mam osobisty uraz. Ciężko lubić tę patologię gdy jechało się grubo ponad 100 km do firmowego sklepu na Zwierzynieckiej w Krakowie, po czym stało się ze 3 godziny, a to co kupiłeś to z marszu 1/3 nadawała się do wyrzucenia do śmieci, a reszta dużo lepsza nie była! Zajmowałem się elektroniką od 1980 roku. Od tego momentu, aż do powiedzmy 1990 roku, ani CEMI, ani Telpod, kompletnie nic nie zrobiły by polepszyć jakość swoich wyrobów, całe 10 lat dziadostwo! Ja tam po nich nie płaczę!

W ogóle świat okazał sie mądry imaczej, pozwalając Chinom wszystko przejać.

@@b.k.2804 Tu faktycznie źle wyszło. Nie jestem zwolennikiem socjalizmu i zdecydowanie nie widziałem szansy przetrwania polskiej elektroniki po 1989 roku, ale fakt oddania elektroniki (i nie tylko) przez cały świat Chińczykom, to była zła decyzja z punktu widzenia konsumenta.

@@NecrosDeus Brak protekcjonizmu się zemścił, szansa była, Chińczycy też tłukli badziew. Konsument jako taki nie cierpi, bo jak zapłaci dobrą cenę to i dobry towar Chinczycy dostarczą, tu chodzi o bezpieczeństwo, lepiej mieć swoje i toporne nawet, niż uzależniać sie od żółtej szarańczy.

Chyba pierwszej Julii do tej drugiej :)

W warunkach PRL to ciężko mówić o jakimkolwiek zysku, bo ekonomia była fikcją. Do przemian gospodarczych w 1989 roku, kiedy urealniono pieniądz, i kiedy kasy było tyle ile udało się sprzedać tego co się produkowało, to wcześniej zysk był pojęciem abstrakcyjnym. Zakład po prostu miał produkować, ilość produkcji była ważna o tyle, że były braki na rynku, więc produkcja musiała być maksymalnie duża. Na wyniki finansowe zakładu nie miało to kompletnie wpływu, bo finansowe regulacje dokonywało się według potrzeb, drukując odpowiednią ilość pieniędzy. Na Zachodzie, 1000 pracowników produkowało czegoś 100 000 sztuk, u nas 10 000 pracowników (a były takie zakłady) produkowało czegoś 30 000 sztuk! W sumie każdy musiał mieć pracę, i to było najważniejsze! Eksport był o tyle ważny, bo z niego były deficytowe dewizy, które były na gwałt potrzebne do wkładów dewizowych w zakładach produkcyjnych, jak i na spłatę rat kredytów, zaciągniętych zresztą przez Gierka. Manię sprzedawana na Zachód wszystkiego za wszelką cenę, celem pozyskania cennych dewiz, zapoczątkowano w 1976 roku, wywożąc z Polski praktycznie cały cukier. To co zostało w Polsce było sprzedawane normalnie w sklepie po dużej podwyżce, a żeby nie było tradycyjnych robotniczych rozruchów z powodu podwyżki, to pewną część cukru sprzedawano po niskiej cenie, aczkolwiek był on dostępny w pewnej formie reglamentacji - bony/talony/kartki. Zwał jak zwał, to "coś" umożliwiało zakup cukru po normalnej cenie. Celem eksportu nie był zysk, tylko pozyskanie dewiz. Ciężko mówić o jakimkolwiek zysku, pod jakąkolwiek postacią, kiedy wiele wyrobów sprzedawano poniżej granicy zdrowego rozsądku. Dziś byśmy to nazwali sprzedaż poniżej kosztów produkcji. Skutek był taki, że za dewizy sprzedawaliśmy co mogliśmy, i to za przysłowiowe pół darmo. Na temat naszego eksportu na Zachód powstało wiele mitów. Prawda jest taka, że nasze wyroby były jakościowo kiepskie i technologicznie słabe. Udawało nam się cokolwiek sprzedać, bo to było tanie! Tak skąpiliśmy dewiz, że nie wypromowaliśmy "marki" Unitra, choć sporo jej produktów faktycznie było eksportowanych. Pod tym znakiem sprzętu było niewiele, za to różne firmy, dziś nawet jeszcze istniejące (Conrad), kupowały za niewielkie pieniądze tę Unitrę, i pod różnymi nazwami handlowymi sprzedawali ją. Ten sprzęt był o ok. 30% tańszy niż np. Tesla, która na Zachodzie istniała pod swoją marką i była w klasie średniej, a nasza Unitra to niestety sprzęt klasy marketowej. To taka dzisiejsza np. Manta. Taka jest prawda o eksporcie naszego sprzętu audio. Zresztą, Polonez też był naszym hitem eksportowym, sprzedawanym za 3-4 pensje w hipermarkecie. Z przedmiotami stricte przemysłowymi było podobnie. Nasz hit, silniki elektryczne, to kobyły o połowę większe i bardziej prądożerne od podobnych konstrukcji zachodnich. Sprzedawały się, bo kosztowały ułamek ceny silników firmowych. Do nawiewów i mniej ambitnych zastosowań napędowych nadawały się. Tak było praktycznie ze wszystkim. Proponowaliśmy bardzo niskie ceny, więc Zachód to kupował. Czasem ceny były naprawdę niskie, byleby tylko były z tego jakieś dewizy! Zysk był nieważny, bo ciężko operować w PRL pojęciem zysku z ekonomicznego punktu widzenia, najważniejszy był fakt pozyskania bardzo dla nas cennych dewiz!

@@NecrosDeus To prawda, jako "zysk" raczej rozumiałem na przykład dostęp do dewiz, materiałów czy innych trudnodostępnych dóbr, ważnych dla producenta. Faktem jest, że pensja w ówczesnych złotówkach, nie pozwalała na zakup tego samego towaru sprzedawanego "na zachodzie", wiadomo jaki był wtedy kurs czarnorynkowy.

wzornictwo

Styl

Radmora nikt nie zgnoił do przysłowiowego zera! W PRL, produkcja audio była całkowicie marginalna, Radmor w ogóle zajmował się telekomunikacją. Po 1989 roku było dokładnie tak samo. Audio to margines produkcji, który w nowej gospodarczej rzeczywistości już był nawet pomijalny w tym co robił Radmor. Wieże serii 5500 nie sprzedawały się dobrze, więc Radmor zrezygnował sam z produkcji audio! Nikt nie zgnoił Radmora, no chyba że masz na myśli samych klientów, którzy wybierali inny sprzęt niż Radmora serii 5500, który wcale rewelacją nie był, na dodatek był bardzo drogi. To był sprzęt całkowicie przeciętnej klasy, jakich wtedy na rynku pojawiło się mnóstwo. Lepszą alternatywą była tańsza wieża Diory serii 500 i 700. Radmor zrezygnował z audio bo po prostu nie zaoferował sprzęt, który ludzie by kupowali. I tyle w tym temacie!

Ale RADMOR nadal istnieje. Sprzet radiokomunikacyjny robią. Jako jeden z nielicznych z zrzeszenia Unitry przetrwał.

Kolego. Praktycznie wszystko w PRL odnosiło sukces rynkowy, a słaba jakość absolutnie nie dyskwalifikowała, bo to była norma! Nie wiem, czy w PRL w ogóle jakiś egzemplarz magnetofonu, a tym bardziej radiomagnetofonu, był w pełni sprawny. Po ZURT'ach pełno było sprzętu, były nawet Radmory. Ileż to ja razy przyniosłem coś do domu i po włączeniu urządzenie okazywało się martwe! Był czas, gdy towaru nie sprawdzało się w sklepie, tylko czasem nawet kupowało się przez drzwi. Dawałeś pieniądze, dostawałeś paczkę i dopiero w domu sprawdzałeś co w ogóle w niej jest! Czasem było tak, że niedziałający, czy wadliwy sprzęt zanosiłeś do sklepu, a on był od ręki sprzedawany chętnej osobie. Po sklepach nic nie było, więc cokolwiek się pojawiło, to znikało. Ta Julia to był towar mocno deficytowy, znakomita większość potencjalnych klientów to jej nawet w sklepie nie widziała! W realiach PRL ciężko mówić o sukcesie czy nie, mając na uwadze niesamowity niedobór towarów w sklepach. Na pniu sprzedawały się nawet wadliwe egzemplarze, niby odrzuty z eksportu.

No tak. Dziś dróg bez liku a nie ma gdzie pojechać! 🤦‍♂️

Aha, to Polska była według ciebie wtedy kiedy byliśmy de facto republiką RAD, a jak komuniści przestali rządzić i ZSRR już do nas nic nie miał, to już Polski nie ma. No ciekawy pogląd!

Zgadzam się, mam nadzieję, że jest więcej takich ludzi, bo można zwątpić w ewolucję... Dziękuję za to, co mogłem przeczytać.

Racja, słuchałem wszystkich. Najgorszy był Głos Ameryki, RWE siało najwięcej nienawiści i zamętu. Teraz powinno być każdemu jasnym, że to była wojna ideologiczna a nie informacja.