Przypomnę, bo pewnie mało kto kojarzy sprzed tak wielu lat, że "Protest song" to było odtworzenie jingla Dziennika Telewizyjnego z PRL'owskiej TV. W tamtym czasie byli niesamowici, ale z perspektywy lat trzeba przyznać, że w miarę upływu czasu szczegóły dopracowali do perfekcji. Fenomen Sikory - nic dodać nic ująć.
Pamiętam jak pierwszy raz wystąpili na FAMIE w Świnoujściu. To było coś naprawdę innego niż pozostałe kabarety. Wszyscy byli pod wrażeniem. Władek Sikora to był gość! Gratuluję im, że zrobili karierę.
Byłem wtedy na tej FAMIE i zapoznałem się z POTEMowcami, więc mogłem obserwować ich na próbie: od tamtego czasu jestem pod wrażeniem tej metody "wywodzenia" sytuacji z siebie (wtedy ćwiczyli skecz o Indianach i kowboju).
A ja, zamiast na występach PAKA'87, wylądowałem w 27 Batalionie Łączności 15 Dywizji Zmechanizowanej... ...czyli utrzymałem się w tradycji kabaretowej.
Ale już wtedy klaszczą na raz, jak w niemieckim marszu. Obciach i tępota. Jeszcze w latach 70 takie aryymiczne klepanie pod prąd byłoby nie do pomyślenia...Ludzkość sië conęła dramatycznie szybk ...
Się nie zna to się nie wypowiada. Akcentujemy podbicie pod mocną część taktu, tzw auftakt. A poza tym to się czuje. Chyba że się jest chowanym i osłuchanym w diskopol. 1.45 ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-zO6D_BAuYCI.htmlsi=H3iovxWLhXXS6juL
O jejku... Jaki dziwny skład. Wiem, że ta kobieta gra kiepsko :/. Aż przykro mi się patrzyło. Bo mam przed oczami te same skecze w dużo lepszym wykonaniu.
No bo to niby jej wina, tak? Po wszystkich tu widać, że byli jeszcze gołowąsami. Sikorze jakby trochę brakuje tej późniejszej charyzmy, Kamol jakby nie aż taki zwariowany, a Gancarza to ledwie da się poznać :P Tylko nieodżałowany Smutny jak zawsze klasa sama w sobie! Zresztą można porównać te same skecze w finalnym składzie z różnych okresów (są na yt), gdzie widać jak pewne rzeczy ewoluowały. Każdy potrzebuje trochę czasu, żeby się otrzaskać i każdy kiedyś zaczynał.
Ewa Sopielewska na tej PACE zdobyła chyba nawet nagrodę indywidualną. Problem polega na tym, że Kołaczkowska ma tak silną osobowość sceniczną i jest tak charakterystyczna, że znając jej występy trudno kupić jakąkolwiek inną interpretację.