Jeden z najlepszych filmów z podróży jaki widziałem. Wciągnęło mnie do monitora i jechałem z Wami . Dzięki za niesamowitą przejażdżkę, jesteście debeściaki :)
...wspaniala przygoda. podziwiam obojga Panow, bo juz nie mlodziez a duchem jakby. gratuluje wyprawy zyczac kolejnej i kolejnego filmiku. zdrowia zycze i szczesc Boze!!!
Panowie ogromne wyrazy szacunku i gratulacje udanej wyprawy! Przecieracie szlak dla innych na przyszłość i jesteście żywym przykładem, że nie tylko nowoczesne moto ale i nasze klasyki z duszą potrafią po dziś dzień zwiedzać świat! Serdeczne dzięki za ten film :)
Dzieki za mile slowa. Jazda motocyklem i atmosfera wyprawy lagodza obyczaje. O przeklinaniu nie ma wtedy mowy, rowniez z szacunku dla polskiej mowy :-)
Dla mnie Ci dwaj panowie są po prostu niesamowici, trzeba mieć mega jaja zeby wybrać się w taka podróż motocyklem i to nie byle jakim, na każdy film czekam z ogromna niecierpliwoscia! Pozdrawiam Panowie! Chylę czoła
Nie zdążyłem dojechać do domu ze stacji na której miałem okazja Pana dziś poznać a filmik obejrzany. Super produkcja świetne widoki. Jeszce raz pełen szacunek 🖐👍
Super film . Gratulacje za odwagę. Jeżdżę Suzuki DL 650 i nie miałbym odwagi tak daleko jechać a co dopiero Junakiem..rispekt szacun kłaniam się czapką do ziemi.
To są prawdziwi motocykliści! Szacunek panowie :). Doskonale pamiętam swoje problemy z iskrownikiem i ciągłe grzebaniny w silniku ale zawsze dojeżdżałem do celu swoim leciwym Jankiem. Pozdrawiam i LWG! :)
Najwazniejsze to sie nie poddawac i kombinowac nad rozwiazaniem. We czwartek w drodze do Sandomierza wylazla szpilka kamienia blokujacego os dzwigienki zaworu W. W jej miejsce od srodka glowicy wstawilem srube m8, uszczelnilem poxipolem i dojechalem do celu a w piatek wrocilem.
Rewelacja i za to kochałem Junaki, kilka kluczy, parę śrubek i różnych dziwnych szpargałów i można śmigać dalej. W moim rozklekotanym iskrowniku, systematycznie pękały druciki spełniające funkcje sprężynek ciężarków regulatora odśrodkowego zapłonu. Kilka razy w trasie miałem "przyjemność" , naprawiać ten element iskrownika, ratując się wypleceniem jednego drucika z linki hamulca tylnego i majstrowaniem sprężynek do regulatora. Naprawa zawsze kończyła się sukcesem i mogłem jechać dalej. Kochałem i nienawidziłem swojego Junaka ale śmigałem nim przez cały rok, nie przejmując się pogodą czy stanem swoich nerwów :). O wyciekach ze skrzyni biegów pomimo kapitalnego remontu nie wspomnę, a w tamtych czasach nie było speców od remontów Junaków, o jakiś osiowaniach wałków nikt nic nie wiedział itd. Teraz jak widzę, można spokojnie oddać serducho swojego moto do doktorka i odebrać je w stanie zawstydzającym fabrykę. Aż miło popatrzeć na te Wasze modyfikacje. Teraz jeżdżę dużym cruiserem, ale sentyment pozostał i w przyszłości być może kupię staruszka do kapitalnego remontu :). Podziwiam dobrą robotę i pasję, albo pasję i dobra robotę. Kiedyś może się zgłoszę ze swoimi gratami do nowego nabytku :) Pozdrowionka i LWG!
Z remontem swojego przyszłego silnika, nawiązuję do pana wywiadów z panem Jackiem Tomaszewskim i jego modyfikacjami. Super warsztat i spora wiedza. Dopiero dzisiaj zacząłem je oglądać i skończyć nie mogę :)
Piękna historia o prawdziwym motocyklizmie :-) Zbieram takie smaczki na swojej stronie www.otostrona.pl/piotrc/index.php?p=1_102 Czy mógłbym ją także "przygarnąć"? Tu opisałem moje zastosowanie linki hamulca jako materiału do naprawy www.otostrona.pl/piotrc/index.php?p=1_48
Oczywiście może pan przygarnąć moje przygody z iskrownikiem. Do tego całego pasma nieszczęść w moim Junakowym szczęściu, dodam jeszcze jedną przygodę. Było to chyba pod koniec lat 90, zlot motocykli HD w Wenecji koło Żnina. Wybrałem się tam z dziewczyną, motylki w brzuchu, bo jadę z plecaczkiem, miękkie nogi bo setki motocykli HD, ogólnie kosmos :). Zrobiło się późno, zaczęło popadywać, iskrownik "nie zawiódł" i wysiadł podczas wyjazdu ze zlotu. Raz woda w środku, dwa druciki sprężynujące jak zwykle wysiadły w najmniej odpowiednim momencie. Czyli co? Wyciągamy płytkę z regulatorem, wygrzebujemy drucik z linki hamulca (wtedy jeszcze bardzo grubej :D ), szybka akcja i regulatorek naprawiony, teraz tylko montaż i do domu. Takie było założenie, 90% planu się udało, do pełni szczęścia potrzebowałem małego klinika na wałek iskrownika... gdzieś się zapodział! :D. O jasny gwint, wypadł z pokrywki iskrownika gdzieś w kamyczki na poboczu. Szukałem chyba z pół godziny, brzydko komentując całą sytuację. Zrezygnowany wpadłem na genialny plan znalezienia klina magnesem, którego nie miałem. Wycieczka po okolicznych domach zaowocowała zdobyciem małego magnesu, szybkie czesanie pobocza i jest! Myślałem, że się rozpłaczę ze szczęścia :D. Klinik na swoje miejsce, odpalanie Junkersa i do domu. Ciekawa przygoda, dziewczyna cierpliwie zniosła nerwową atmosferę i nawet została moja żonką, o dziwo :D. Pozdrawiam! :)
Nie pieszczone, z raczej męczone :-) Dzięki za miłe słowa. Dały radę na wdrapać się na przełęcz 4200, dały radę w mega upale. Junakami można śmigać. PiotrC
WIELKI SZACUNEK ja bym się raczej Junkiem nie wybrał w tak trudną trasę ale to pewnie przez to, że nie znam tak dobrze jak bohaterzy filmu tej maszyny... .
Szczery szacunek Panowie za niezwykłą wyprawę, świetnie się ogląda i słucha, ponieważ muzyka tez oddaje klimat tej trasy. To wspaniałe że pokonaliście taką trasę Junakami. Zafascynowały mnie widoki tej wyprawy, piękne góry, stepy, doliny, błękit nieba... te dziewczyny w Moskwie i dalej na trasie wyprawy :) . Jesteście niesamowici, oglądałem i czytałem wyprawę na Kubę. Jednak wschodni kierunek to jest to co mnie zawsze ekscytuje. Zupełne przeciwieństwo Europy zachodniej, naturalne niemal dziewicze krajobrazy, z dala od autostrad. Coś w tym jest, coś czego nie czuć na zachodzie. Czyli co, w przyszłym roku Polska Chiny w 24-y godziny... albo wyjazd do Irkucka :) ? Tak by the way... te Junaki chyba bardzo pozytywnie wpływają na Wasze zdrowie :) :)
Dziękuję za miłe słowa. Na przyszły rok jeszcze plany są w sferze planów :-) Był już wschód, była północ, południe wiec chyba nie ma rady i trzeba jechać na zachód. Zgadzam się w pełni, że Europa zachodnia takiego klimatu jak wschód czy południe nie ma, ale można też wyszukać fajne miejsca. Nieśmiało myśleliśmy o uatrakcyjnieniu wypadu i zahaczeniu o Afrykę. Na początek delikatnie Maroko, Algieria i Tunezja (stamtąd prom do Włoch). Jeżeli będzie ciekawie w przyszłości można pomyśleć o pełniejszej eksploracji. Co do zdrowia to pewnie, że dzięki Junakom można utrzymać formę. Krzych leci dziś nad Jeziorak (może się podłączę jutro wieczorem). A na koniec października planujemy kolejną edycję biwaku pod hasłem "Zimny chów". Trzeba się hartować.
Piotr Jun Junakami po Afryce brzmi nieźle, tylko już widoków nie będzie... kobiety w arabskich strojach :) Bardziej mi pasują klimaty za naszą wschodnią granicą, szczególnie gdy obejrzałem wyprawę na Ukrainę motocyklami z wózkiem bocznym: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-_U_mg0AgSx8.html Tutaj Białoruś i Litwa: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-UHzqRBKnQiQ.html
Panowie jesteście niesamowici. Momentami widać, że kręcąc niektóre kawałki filmu wzorujecie się trochę na MYA for adventure. Nie ujmuje to Wam nic; uważam, że ta podróż to wyczyn co najmniej 10-lecia w światku motocyklowym. Podróż zaczynacie od Biszkeku, brakuje mi tylko info, jak tam się z Junakami dostaliście... Byłbym wdzięczny za te informacje. Pozdrawiam
Dziekuje za sympatyczny komentarz. Zgaduje, ze pisal go motocyklista wiec tym bardziej takie slowa ciesza. Inna sprawa czy na nie zasluzylismy :-) Co do transportu korzystalismy z uslug advfactory (na ich stronie sa wszelkie niezbedne informacje). Z Samborem zaprzyjaznilismy sie - to prawdziwy motocyklista. Zawiozl nam tez motocykle na Kube w zeszlym roku (poslal caly kontener motocykli. Jednak najbardziej lubimy wyprawy ze startem i meta na Ksiezycu (nasze magiczne miejsce). W przyszlym roku tak wlasnie planujemy. Pozdrawiam serdecznie PiotrC
O MYA for adventure nic nie wiedzielismy. Jak widac klimaty motocyklowe bliskie sa wielu i w oczach wielu wygladaja podobnie. To mile, ze inni postrzegaja swiat podobnie do nas :-)
Respekt za umiejętności radzenia sobie z tak leciwymi sprzętami. W dodatku w takich spartańskich warunkach. Ale warunki, a właściwie widoki - ciągle to samo. Do znudzenia w dodatku zimno. Krajobraz księżycowy. Tego Wam nie zazdroszczę. Ale oczywiście, życzę dalszych udanych wojaży motocyklowych. Pozdrawiam
11:35 w instrukcji Junaka z 61 roku napisali, że Junak dobrze radzi sobie jazdą powyżej 2000 m.n.p.m. tylko trzeba używać przesłony powietrza. :-D Czy to prawda? Tylko, że w Polsce nie było dróg tak wysoko położonych. :-D
PL to znany symbol naszego kraju. Znak ten staramy sie niesc jak najdalej promujac Polske. Mysle, ze w wielu miejscach zostawilismy dobre wspomnienia i znaczek PL bedzie tam dobrze kojarzony :-)
Ale to się psuje ,masakra cały czas .miałem Junaka to wiem .usmarowany cały czas.Kupiłem Royal Enfield Thunderbird 350 z 2011 roku to inna bajka.Super motocykl na takiej samej zasadzie silnik co w Junaku Ca
W gorach po szutrach wolniutko 200-250 km/dzien czsami 20 km/h. Po dziurawych asfaltach czsami niwiele wiecej :-) Po lepszych drogach jedziemy piecietnie 80-90 km/h. Jednak ze wzgledu na pogiete kolo w Krzycha moto wracalismy 60-70 km/h. Kolo mialo bicie promieniowe ze 2cm a poprzeczne 3 cm!!!
szanowni panowie jedno pytanie mam sporo czesci do M10 ale gemeralnie ile potrzeba kasy na calkowite odrestaurowanie M10 mam kpl silnik rame ktora koncze w sensie sprawdzam spawy musze zczyscic rdzy nalot i zabezpieczyc ja
Jeżdżę na dynamie więc problem ze szczotkami odpada. Prądnica leży grzecznie na półce :-) Prądnice to niestety nie są urządzenia niezawodne i co najistotniejsze nie pozwalają na dobre oświetlenie. Dadzą radę z żarówką 25W, przy wyższych mocach nie wystarcza im energii, a 25W to moc współczesnych świateł pozycyjnych, a nie głównego reflektora :-( Co do części zamiennych i narzędzi zabieram ze sobą: iskrownik, dodatkowy kabel WN z fajką, komorę pływakową gaźnika z zamontowanym pływakiem i zaworkiem (ma ustawiony poziom paliwa), linki (2 x gaz, 2 x sprzęgło, hamulec przód, hamulec tył), tulejki oporowe linki hamulca/sprzęgła i gazu, regulator dynama, szprychy (w tej trasie zużyłem 15 sztuk) + kilka nypli, szpilka silnika z nakrętkami, zawory, sprężyny zaworowe (1 komplet), pasta do docierania zaworów, tłok z pierścieniami, 2 x dętka, śruba regulacyjna sprzęgła, popychacze sprzęgła + kulki, kawałek skóry na uszczelki, śruby i nakrętki (po kilka M6 i M8 różnej długości, nakrętki M6 drobny zwój), żarówki, bezpieczniki, taśma izolacyjna, kilkadziesiąt cm kabla, klamka hamulca (może posłużyć też za sprzęgłową). Do tego narzędzia (klucze 8, 9, 2 x 10, 2 x 13 (ja większość nakrętek 14 zastąpiłem 13), 14 do odkręcania głowicy, 17, 19, klucz szwedzki (np. do nakrętek koła tylnego), duży śrubokręt, mały śrubokręt, kombinerki, klucz do szprych, klucz do świec, 2 iglaki (plaski i trójkątny), scyzoryk, stara szpilka jako przetyczka do osi kół, przyrząd do ustawiania zapłonu, przyrząd do ustawiania poziomu paliwa w gaźniku (taki niewielki patent z "okienkiem" - jest na moim filmiku o ustawianiu poziomu), silikon, kawałek gumki (~170cm) kapeluszówki z haczykami na końcu do ustawiania liniowości kół, torebka rękawiczek lateksowych, latarka czołówka. Uff to chyba większość gratów. Może coś uciekło, ale pewnie niewiele.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Ja od 4 lat jeżdzę na detkach motokrosowych i nie złapałem kapcia. Poza tym żeby zarobić linkę sprzęgła genialne są nyple od motoroweru. Rowerowe są za małe. Pozdrawiam.
Śmigam na zwykłych dętkach i kapeć też jest rzadkością, ale na gwóźdź czy uderzenie przy wpadnięciu w wyrwę w drodze nie ma mocnych. Jedną dętkę warto mieć w zapasie. Zarobienie linki oczywiście jest ok tyle, że w drodze może nie być na to czasu, dla tego wożę linki. Znalazłem dla nich dobre miejsce. Wtykam wszystkie w przeciętą dętkę rowerową, zwijam w kółko i układam na błotniku pod kanapą. Nawet nie trzeba tego "balaska" przywiązywać. Pod kanapą trytkami do rury podsiodłowej mocuję też zapasową szpilkę silnika i klamkę. Tam też trzymam przesuwkę skrzyni (o niej zapomniałem napisać w liście szpejów). A propos upychania części to tłok mocuję na trytki do kolumny kierownicy w żółwiu, a zapasowy regler i łańcuch sprzęgłowy (o nim też zapomniałem) w puszce akumulatora. Zapasowy łańcuch napędowy (też zapomniałem) leży na błotniku pod kanapą otoczony linkami. To tyle uzupełnień. Co do Iranu to też chcieliśmy tamtędy wracać z Kirgistanu, ale w ambasadzie poinformowali nas, że od 2017 roku nie wpuszczają motocykli o pojemności powyżej 250 ccm. Oczywiście to teoria, a w praktyce śmigają tamtędy GS'y 1200, ale to chyba zależy od dobrej woli celników na granicy, albo od dobrego argumentu w postaci łapówki. Czy coś się zmieniło w tej kwestii? Rozpoznawałeś temat?
Dziękuję za przydatne rady. Ja np nie wożę łańcucha tylko ogniwa spinające i redukcyjne. Ale chyba DID czy Iwis nawet Iran powinien przeżyć bez wyciągnięcia się. A co do Iranu to tylko na razie czytałem, jest trochę zamętu z tym, ale myślę, że jakieś fajne koszulki z Polski, albo medal przodownika pracy im Dzierżyńskiego powinien dać radę, tka jak rozdawali swego czasu polscy dakarowcy. ;-) No i mam pytanie fundamentalne, gdzie miałeś regenerowany wał korbowy? Poza tym widzę, że najgrubszą tak ogólnie rzeczą do wożenia jest iksrownik, mam rację?
Junakiem? Ja przesuwkę zawsze mam w zapasie, od czasu gdy kilka lat temu gdzieś pod Wejherowem posypała się skrzynia. Ale to taka moja fanaberia. Do takich fanaberii należy też: tłok, zawory, iskrownik, komora gaźnika z pływakiem, regulator dynama, po jednym łożysku do kół i zabieraka, klamka, wajcha zmiany biegów, komplet linek, taśma teflonowa, izolacja, garść śrubek i kilka żarówek. Większość z nich przez 230 tysięcy przydała się choć raz. Przesuwka pewnie się nie przyda, bo to mało "chodliwy" towar. Nie sposób mieć całego motocykla w częściach. Ja uspokajam się licząc, że w 3-4 dni w każdy punkt w Europie i bliskiej Azji można dosłać części. Trzeba tylko mieć kogoś przytomnego w domu żeby ze składnicy wszelakiego dobra wyciągnął co trzeba i posłał kurierem.
Czyli w sumie klasyka. Ale ja miałem kiedyś dorabiane zawory i po 9 ;latach jadę w Polsce a tu silnik stoi. Rozebrałem wszytko łącznie ze skrzynią a winny okazał się zawór ssący który pękł i wpadł do środka. :-D
Ups, pewnie coś tam narozrabiał :-( Dlatego zawory i tłok wożę przypięte trytkami w żółwiu. Nie zdarzyła mi się taka awaria w trasie, ale raz tłok pękł, na szczęście ponad sworzniem więc nic się nie poniszczyło i po 1,5 godzinie poleciałem dalej (mam pod siodłem ścisk stolarski do rozpinania zaworów więc szybko poszło).
Troszkę narozrabiał, ale na szczęście Junak ma tylko jeden cylinder, nieźle by było gdyby miał więcej. :-D Głowica poszła do tego samego zakładu do remontu, a przedtem zrobiłem porting. Polecam, po portingu jeździ jak szatan po kawie z redbulem. Może dlatego, że przed portingiem 3 mm kanału przy gnieździe było zastawione itp. :-D W sumie żółw to dobre miejsce, można tam wozić pół motocykla, pewnie dlatego go wprowadzili. :-)
Zawsze cieknie olej, ciągle się psuje, iskrownik to tragedia, prąd tylko z akumulatora... tak o Junakach mówią. Na szczęście tak nie musi być. A ile frajdy daje? Bezcenne :-) Pozdrawiam PiotrC
Panowie, Wasze wycieczki i opowieści są bardzo inspirujące, stąd ten mój wpis:). Bije od nich dobry klimat, wizualnie jest zawsze to ciekawie opowiedziane. Niezliczoną ilośc razy oglądałem Wasze filmy.. Co do Junaka, lubię staruszki, zawsze jakiś w garażu jest, a jak to każdy staruszek, ma swoje przypadłości. Junak mi od dawna chodzi po głowie, jak się trafi dobry materiał, to może w tą zimę...
Mial swoje mankamenty wynikajace z jakosci materialow i niejednokrotnie niechlujstwa wykonania (jak wiekszosc towarow za socjalizmu), ale dawal rade. O czyms swiadcza sukcesy w sporcie. Jasne, ze porownujac ze wspolczesnymi maszynami to jest przepasc, ale od owczesnych nie odstawal. Pozdrawiam PiotrC
@@PiotrJunak drogi panie Piotrze z całym szacunkiem do wypraw samozaparcia i zaciecia jak i motocykla na ktorym pan to zrobił ale w swoim czasie to klijenci swoimi portfelami zadecydowali o przyszłości tego motocykla. Pomysł był fajny ale projekt i wykonanie tragiczne! Wieczne problemy z iskrownikiem pradnica i sprzeglem. O cieknieciu nie wspomne. Fakt ze teraz dzieki zacieciu pasjonatow mozna go doprowadzić do stanu prawie bezproblemowej uzywalnosci i sie nim cieszyć. Życzę wam długiego zycia w zdrowiu na pielegnowanie tej pasji ale obawiam sie że po was na tych motocyklach już nikt nie bedzie dokonywał takich wyczynów.
@@jarosawgasiorowski7544 Licze, ze na nas nie skonczy sie historia intensywnego wykorzystywania junakow. Obserwuje z satysfakcja rosnace zainteresowanie i to rowniez wsrod mlodych entuzjastow. Co do glosowania portfelami oczywiscie zgoda, tyle ze w tamtych czasach o cenie i podazy nie decydowal rynek tylko centralne planowanie, a klienci mieli wybor mocno ograniczony. Na dodatek o ich pensjach tez decydowano centralnie. Tak wiec trudno jest obiektywnie stwierdzic jak to glosowanie przebiegalo i czy wynik i zasady mozna oceniac wspolczesnymi kryteriami. Pewne jest to, ze junaki nadal daja wiele frajdy. Dzis 400km w pieknym sloncu :-) Dziekuje za komentarz i pozdrawiam serdecznie PiotrC
@@PiotrJunak oby mial pan rację ja na szczęście junaka ominalem w swojej historii motocyklizmu ale często je naprawialem i byla to opowieść bez końca...