Pamiętam ten zlot. Pojechałem tam -z powodu opętania motorami i braku junaka na chodzie - samochodem ojca , Fiatem 125p. Jakieś 400km razem. Paliwo mnie kosztowało tyle, że zapomnieć potem mogłem o sensownych wakacjach.
Junaki popularne byly do przerobek na " Harleya " . Fajne czasy bo nikt nie patrzal na nikogo kto czym jezdzi czy jakis zlom czy cos drogiego jaka pojemnosc itp , tylko kazdy byl " taki sam " jesli chodzi o motocyklistow i kazda przerobka moto nie byla wysmiewana w jakis sposob itp . Teraz sa poprostu uzytkownicy danego pojazdu a z klimatem lat 90 tych nie ma nic wspolnego ...Nie wrzucam wszystkich do jednego worka bo nie o tym pisze a kazdy kto zna temat to wie co i jak . Zaczynalo sie roznymi 50 tkami Romety , Ograry kto majetny bardziej to Simsony itp . Najpopularniejszym sprzetem w moim roczniku to WSK 125 bo 175 to juz troszke inna bajka . Lato spedzone na jezdzie po polach , lasach z rekami brudnymi od smaru , oleju z zapachem paliwa heh ... Wiele akcji z Milicja jak gazikiem probowali zlapac mnie w podstawowce co ledwo co dosiegalem do ziemi ale juz sie smigalo heh . Fajne czasy z klimatem .
Nikt nie patrzył na nikogo? Przecież to były czasy największej pogardy... Panowie pseudoharleyowcy organizujący zloty uważali że tylko oni są prawdziwymi motocyklistami, bo albo byli nadziani i było ich już stać na jakiegoś sprowadzonego japońca, albo dlatego że ich pseudomotocykle(bo Junak to nie motocykl, tak samo jak Syrena to nie samochód) miały silniki czterosuwowe. Brudas na zatyranym, cieknącym, palącym tylko na popych Junaku partyzancko przerobionym na choppera był Panem Motocyklistą, posiadacz zadbanej MZ czy Jawy był wieśniakiem niegodnym miana motocyklisty. To dopiero w ostatnich latach trochę znormalniało i pojawiły się normalne zloty, gdzie nie jest ważne czym ktoś przyjedzie, a kto...
