To jest niesamowicie tajemnicza i zagadkowa sprawa i ciężko mi ją racjonalnie wytłumaczyć. Mam przeczucie ze pracownicy cukrowni wiedza więcej niż powiedzieli.
Wedlug mnie, winni sa koledzy z pracy. Krzysiek wrocil do Leszna, nie ma innej mozliwosci w koncu, bo gdyby porzucil auto to jak by wrocil. A wiec znalazl sie w cukrowni, doszlo do awantury, zabili go i wrzucili do pieca, nastepnie porzucili auto a wymiociny byly osoby, ktora zacierala slady i byla zdenerwowana tym. W koncu kolega, u ktorego byla impreza, byl wtedy w pracy a i na pewno dobrze znal trase, ktora jezdzili, wiec wiedzial, gdzie podrzucic auto. I uwazam, ze to musialy zrobic dwie osoby, jedna jechala autem Krzyska, druga za nia i wrocili do cukrowni jej samochodem.
Dziękuję za odcinek. Sprawa rozwiązana, jednak nie do końca. Jest ciało tylko wydarzeń nie znamy. Straszne ze tak kruche jest ludzkie życie. Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejny odcinek 💐🌹🌺❤️🌿🥀🥰🍀💕🥀
Bardzo lubie Twoje podcasty👌 zawsze rzetelnie przedstawione. Spokojny sposób opowiadania... Brawo👏👏 za prace i serce które wkładasz w przedstawienie spraw. Pozdrawiam
Mógł mieć kolizję maluchem, przez co dotarł spóźniony do pracy, a koledzy wściekli się, że nie mieli %%% do powitania nowego roku i wywiązała się sprzeczka, która zakończyła się tragicznie :/ szkoda, że nie sprawdzono od razu cukrowni, ew.sladow auta na jej terenie itp.
Coucou. Nie wierze w "symboliczne" spozywanie alkoholu - (dokladnie pamietam lata 90-te) tak jak i nie wierze ze sam sie tam znalazl; ktos mu w tym pomogl wg. mnie odpowiedzi nalezy szukac na terenie cukrowni a dokladniej ludzi tam przebywajacych tej nocy. Jedyna nadzieja w archiwum x
Ja także. Najpierw pili w pracy, potem chłopak pił na domówce. Do tego jazda po alkoholu. Lata 90 w pełnej krasie. Być może wrócił do cukrowni i tam doszło do jakiejś sprzeczki zakończonej śmiercią i ukryciem zwłok, a sprawca/-y postanowił odstawić malucha w inne miejsce, żeby wyglądało to tak, jakby chłopak zaginął gdzieś w drodze x imprezy ( i wtedy też sprawca a nie ofiara miał stłuczkę).
@@kawurec po co uczestnicy mieliby kłamać, że praktycznie z nimi nie pił? nie mieli w tym specjalnego interesu. jakby był taki pijany to ciężko byłoby mu wrócić jeszcze 8 km bo taki jest dystans od Gawartowej Woli do Leszna.
Witam! Bardzo smutny materiał o śmierci chłopaka w noc sylwestrową. Przyczyn jego śmierci może być wiele. Może kogoś ruszy sumienie i opowie jak było. Dziękuję za opowiadanie i pozdrawiam 💞
Poproszę grzecznie, przemyśl odcinek o Mateuszu Domaradzkim z Rybnika. Mama wciąż na niego czeka, choć rzekomo mają moreerców...Tak fajnie opowiadasz...
3 года назад
Temat będę realizować przy okazji materiału, o siostrach Boromeuszkach. Uważam, że wspomniana już w jednym z odcinków Sylwia Iszczyłowicz - również zalicza się do grona ofiar, wychowanków.
@ z niecierpliwością czekam na ten odcinek... Jestem bardzo ciekawa czy Ty osobiście sadzisz, że Mateuszek nie żyje. Gratuluję świetnej pracy przy każdym odcinku!
Jak dla mnie winni są koledzy, Krzysiowi zepsuło się auto 8 km od cukrowni żeby nie zawieść kolegów i donieść wódkę poszedł pieszo. Doszedł ok 2 w nocy a ci wściekli że nie zdążył do północy pobili go i wrzucili go go czopucha.
Wygląda to na zabójstwo KW w którym brały udział osoby trzecie. Przecież musiał się jakoś dostać z powrotem w pracy jeżeli na trasie przejazdu miał wypadek jego samochód został porzucony a jego ciało znaleziono w cukrowni. więc ktoś go wtedy podwiózł do pracy. Tam wywiązała się jakaś kłótnia bójka i efektem tego KM został wrzucony do komina gdzie zginął śmiercią tragiczną. Szkoda młodego chłopaka :(
A może zabrał na okazję jakiś pijanych znajomych po drodze. Któryś z nich po drodze zwymiotował w samochodzie i wywiązała się kłótnia, a nawet bójka podczas której ciężko pobity chłopak został zawieziony i wrzucony do tego czopucha (sprawcy mogli go znać i wiedzieć gdzie pracuje - dlatego chcieli upozorować wypadek lub po prostu pozbyć się ciała). Potem pojechali do domu jego samochodem dlatego samochód był widziany 1 stycznia w jakiejś wsi. Jak wytrzeźwieli postanowili pozbyć się auta, po drodze jeszcze mieli stłuczkę ze słupem/byli jeszcze nie do końca trzeźwi albo miał na to wpływ stres/. A malucha faktycznie nie trudno było odpalić bez kluczyków, widziałam kiedyś jak robił to mechanik.
To on rozbil auto bo przywalił prawym bokiem w slup (a nie wracający np. zabojcy).Najbardziej prawdopodobna wersja: Ktoś mu zaszedł lub zajechał droge w syzczytnie i wjechal w pole. Pijani ludzie poprosili go ze sie dogadają,a on sie spieszyl bo chcial wrocic do pracy na zmiane. Pomogli go wypchnac na droge i pojechali z nim do domu jednego z nich żeby się dogadać bo to po drodze, w Podrochalach, jeden po drodze puścił pawia. W Podrochalach wysiedli i wywiazala sie awantura z pijanymi ludzmi ,moze chcial wezwac policje (wtedy wybili mu szybę z tylu?). Zostal przypadkowo zabity po pijaku i ukryty. Tamci wiedząc ze on byl z cukrowni jak troche otrzezwieli wpadli w panikę (samochód stal na światłach pusty)i malucha ukryli a potem innym autem zawieźli trupa z kluczykiem w kieszeni i wrzucili( szkielet sie przemiescil). To musial byc ktos ze Szczytna lub Podrochali kto znal dobrze topografię cukrowni typowalbym pracownikow lub rolników uprawiajacych buraki z okolicy. Sprawa do wyjasnienia. Koledzy nic nie mówili ze mial przygodę a byloby dziwne gdyby się zmówili z szefem tzn nie bylo go tam.
Świetny materiał, nieznana sprawa, szkoda, że nie rozwiązana, śladów, materiału DNA nie zabezpieczono? Po latach, teraz mogłyby być zbadane i dać odpowiedź.....
Proste że stuknęli go w cukrowni. Później ktoś chciał odprowadzić auto i miał jakąś kolizję bo nie ma szans że był trzeźwy. A to że ktoś puścił pawia można wytłumaczyć na dwa sposoby , albo przez alko albo na skutek sporych emocji po zaciukaniu właściciela pojazdu. Jeśli to się stało w cukrowni i gościa znaleźli w kominie to ktoś z ochrony albo jest sprawcą albo byli napruci jak bobry.
To on rozbil auto bo przywalił prawym bokiem w slup (a nie wracający np. zabojcy).Najbardziej prawdopodobna wersja: Ktoś mu zaszedł lub zajechał droge w syzczytnie i wjechal w pole. Pijani ludzie poprosili go ze sie dogadają,a on sie spieszyl bo chcial wrocic do pracy na zmiane. Pomogli go wypchnac na droge i pojechali z nim do domu jednego z nich żeby się dogadać bo to po drodze, w Podrochalach, jeden po drodze puścił pawia. W Podrochalach wysiedli i wywiazala sie awantura z pijanymi ludzmi ,moze chcial wezwac policje (wtedy wybili mu szybę z tylu?). Zostal przypadkowo zabity po pijaku i ukryty. Tamci wiedząc ze on byl z cukrowni jak troche otrzezwieli wpadli w panikę (samochód stal na światłach pusty)i malucha ukryli a potem innym autem zawieźli trupa z kluczykiem w kieszeni i wrzucili( szkielet sie przemiescil). To musial byc ktos ze Szczytna lub Podrochali kto znal dobrze topografię cukrowni typowalbym pracownikow lub rolników uprawiajacych buraki z okolicy. Sprawa do wyjasnienia. Koledzy nic nie mówili ze mial przygodę a byloby dziwne gdyby się zmówili z szefem tzn nie bylo go tam.
@incelpolskatv3855 rodzina nie podejrzewała nikogo z pracy. Przez jakiś czas dostawali info, że ktoś widział Krzysztofa w różnych miejscach. Zawsze te informacje sprawdzali,ale z tego co pamiętam,a było to już dawno temu, brat Krzysztofa nie miał nadziei, że odnajdą go żywego.
Poza tym Wyjaśnić - Niewyjaśnione dobrze jak popracujesz nad słyszalnością.. Nie ma nic gorszego dla słuchacza jak wsłuchiwanie się w to co jest mówione.
moze gdyby nie wypil sobie dalby rade sie wydostac z tego komina czy gdzie to bylo. Alkohol zawsze jest przyczyna nieszczesc szczegolnie w tak mlodym wieku, kiedy organizm nie jest przyzwyczajony do podniesionego poziomu alkoholu we krwi. Ludzie unikajcie tego typu nalewek i dbajcie o swoje rodziny
Ta trasa to min. 45min wiec naprawdę pędził. Według mnie wrócił do pracy pijany i może stracił przytomność. Przerażony kierownik zmiany, zamiast wezwać karetkę, wrzucił go do komina, bo przecież w przypadku śmierci na zmianie pijanego pracownika dostałby wyrok i dyscyplinarkę z pracy, nawet w 97. A tak to wypisał przepustkę i pracownik nie wrócił. Ustalono ze nic się dziwnego nie działo w cukrowni i nikt go nie widział - oczywiście, cukrownie to bardzo hermetyczne miejsce, może teraz zaczną gadać.
Nazywasz gościa sumiennym i odpowiedzialnym a ten pije alkohol w pracy i wyrywa się że zmiany na imprezę gdzie dalej pije alkohol po czym znowu wsiada pijany w auto i wraca do pracy z butleka wódki. Rozbił auto nie wiadomo czemu znał drogę no w sumie to ,że jechał pijany na pewno nie miało żadnego znaczenia.
z żadnej reakcji nie wynika, że facet pojechał na imprezę mocno wstawiony albo że wyszedł z niej pijany. łącznie może wypił 4 kieliszki wódki przez godzinę czy dwie. to nawet wątła osoba po czymś takim nie straciłaby kompletnie panowania nad sobą. chyba że miał problem z alkoholem ale nigdzie to nie zostało powiedziane czy napisane.
Szkoda młodego mężczyzny . Nawet jeśli trochę wypił w pracy ,a potem jednak prowadził samochód i jeszcze zabrał ze sobą alkohol ... smutne to wszystko . Alkohol to przyczyna wielu tragedii i nieszczęść. To zdarzenie jest tego potwierdzeniem. Kto słucha niech wyciąga wnioski.
@Wyjaśnić - Niewyjaśnione - wrzucisz gdzieś ten usunięty odcinek o kuzynie Iwony Wieczorek? ... nie zdążyłem obejrzeć zanim go usunąłeś, a interesuje mnie ten temat
Nic w tej sprawie nie trzyma się kupy. Miał losowy wypadek w sylwestra w połowie drogi w sylwestra gdzie wszyscy siedzą w domach, albo na impezach na ulicach pustki. Jakim cudem potem się dostał do pracy. Oczywiście można tyle przejść na pieszo, ale to z 2 godziny. Co szedł na pieszo i koledzy tak się wkurzyli, że go zabili? Chyba, że wypił te pół litra po drodze koledzy też coś pili jak go nie było i doszło do awantury. Bo jeśli wypadek miał związek ze śmiercią to też nie ma sensu bo kto i jak i po co by ukrywał ciało na terenie zakładu pracy pilnowanego.. Dodatkowo to byłyata gdzie nie było komórek więc ciężko o jakieś ustalenia między sobą i kontakt
Właśnie. I to jest kolejna sprawa, kiedy przyczyną tragedii jest alkohol. Nie mam pojęcia, co tam się wydarzyło, każda z hipotez przedstawionych przez Autora jest prawdopodobna. Ale najgorsze jest to, że zginął tak młody człowiek. Miał dopiero 19 lat...
@@alicjakaminska4760 Teraz też jeżdżą po pijaku. Ciągle słyszymy, że policja łapie pijanych kierowców. A ilu nie złapie? Nawet kobiety jeżdżą 'po kielichu'. Skrajna nieodpowiedzialność . Alkohol jest przyczyną tylu nieszczęść...
Jak auto nie chcialo juz jechac dalej czyli od Gawratowej Woli to taki byl juz pijany ze nie wylaczyl swiatel i poszedl na piechote do Leszna .Mial z soba ten alkohol i pewnie go pil w czasie drogie.
Nie znam sprawy by dziecko.odnalazlo się ...w Polsce.zywe.😣😴po latach.zagranicą już tak.musialoby uciec oprawcy wiedzieć że zostało kiedyś porwane.i adoptowane..okropne😱😣w głowie setki myśli gdy słucham.
Pewnie wszystkiemu winien jest alkohol.Krzysztof wypil sporo wiec mozliwe ze wpadl do tego kanalu .Tylko czy dotarl na piechote po wypadku do miejsca pracy?
3 года назад
Właśnie to stanowi zagadkę, jak i to - kto przestawił samochód Krzysztofa, skoro klucze znaleziono przy ciele.
bandyci na terenie cukrowni? no dobra, a czemu reszta kumpli nie reagowała? pijani w sztok? a gdyby to kumple mieliby go zabić to wcześniej czy później ktoś by chlapnął. wydarzenia ze Szczytna są kluczowe
Ja obstaje przy drugiej wersji. Po wypiciu alkoholu w ciepłym miejscu jakim był dom a następnie wystawienie ciała na działanie zimna ,potęguje stan odurzenia alkogolowego. Jechał,stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Pewnie zabral kluczyki od samochodu,może jakiś alkohol który sie nie stlukl podczas kraksy i udał się pieszo w stronę pracy,od czasu do czasu popijając żeby się rozgrzać. Dotarł na miejsce i tam przez omyłke wpadl do tego czegoś.
Raczej ta druga wersja jest najbardziej prawdopodobna tym bardziej, że był pijany i może ranny i wlazł gdzie nie trzeba. Ciekawe czy znaleźli przy nim butelki z alkoholem które wiózł kolegom.
Sprawa samochodu to raczej zdarzeniem po jego śmierci.Moze jego koledzy sprawy chcieli cos ukraść przy okazji ze jego nie było i ich nakrył.Kto by wrzucił ciało do takiego pieca.Ktos tylko kto wiedział że nie będą go tam szukać..