Cena dobrego aktorstwa. Aktorka grająca żonę Jacka Nicholsona w filmie została doprowadzona przez Kubricka na skraj załamania psychicznego. Począwszy od tego, że reżyser zakazał ekipie filmowej kontaktów z nią, podczas zdjęć maltretował ją psychicznie przez powtarzanie dubli by zniszczyć jej pewność siebie pomimo nawet wcześniejsze ujęcie było udane i ciągle ją krytykował bez powodu, aż zaczęły wypadać jej włosy ze stresu i pod koniec zdjęć nosiła perukę. Zachowało się nawet zdjęcie na którym Kubrick trzyma nóż przy jej szyi i instruuje Nicholsona jak ma to zagrać strasząc ją. A jeszcze jedna ciekawostka Jack był karmiony z rozkazu reżysera kanapkami z serem by ciągle był wściekły, ponieważ Nicholson nie cierpi kanapek z serem i się to udało bo wielokrotnie wylewał swe żale na ekipę cateringową. Obecnie takie traktowanie aktorów nie byłoby możliwe.
Walić zdanie Kinga i jego fanatyków że kubrick popsuł mu książke. Ten film to mistrzostwo horrorowe które w dzisiejszym kinie jest rzadkie jak robienie jajka (co ja gadam z tym jajkiem?). Chociaż jak oglądałem pierwszy raz to oczywiście bardzo mi się podobał ale nie tak bardzo jak powinien oraz w dodatku jakoś mnie nie przestraszył. A dopiero jak wróciłem do tego filmu o latach drugi raz to przyznam tym razem mnie wystrzaszył. Historia człowieka zamkniętego w jednym miejscu i powoli pogrążającego się w szaleństwie, Reżyseria, Klimat, Muzyka, Hotel i tak dalej no i of course on Jack Nicholson i jego ,,Here is Johnny" mistrzostwo. Moja ocena z 8/10 zmieniła się w 10/10
kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten nie spodobał mi się. Ale po latach przekonałem sie do niego doceniłem przede wszystkim za warstwe wizualną, świetną pracę kamery, piękne ujęcia , brawurową grę aktorską Nicholsona oraz muzykę Pendereckiego która tak dobrze podkreśla terror i grozę w każdej ze scen
Lśnienie to pierwszy film, w którym nie przeszkadzały mi znaczące różnice od książkowego pierwowzoru. Kubrick stworzył dzieło zupełnie inne, perfekcyjnie odrzucił elementy, które na ekranie wyszłyby po prostu kiczowato. Scenę końcową uwielbiam, książka sporo nakierowuje na interpretację.
Pamiętam jak postanowiłam obejrzeć lśnienie z racji właśnie że film jest klasykiem i ma niesamowite kadry. Podeszłam do tego na luzie- w sensie czego mam się niby bać (żadnych stworów itp). Ale kiedy już go obejrzałam..... majn god. Przez tydzień wszędzie złapalałam światło. Świetnie buduje napięcie. Ps. Uwielbiam główną aktorke- te jej wyłupiaste oczy. Pozdro!
"Lot nad kukułczym gniazdem"- to jest dopiero arcydzieło. Oglądałem ten film z 5 razy. To mój ukochany film, od którego zacząłem swoją przygodę z kinem. "Lśnienie" to film co najwyżej niezły, ale Jack Nicholson w obu tych filmach zagrał wyśmienicie. Pozdrawiam:)
@@larigot2066Nicholson też dobrze grał w Infiltracji, znaczy co ja gadam to jeden z najlepszych aktorów w historii kina nie bez powodu ma 3 Oscary. W lot nad kukułczym gniazdem też dobra rola niby przestępstwa a jednak jak się okazuje potem to też umie zrozumieć osoby które są w zakładzie psychiatrycznym też jakąś przemianę przechodzi.
Chociaż mam 34 lata boje się najprostszych horrorów jak mamińsyńskie dziecko. Ten jednak, zainspirowany twoją recenzją zobaczyłem. Mało mi serce przez gardło nie wyskoczyło, a to wszystko przez wspaniały soundtrack, niesamowitą prace kamery i jakąś taką przytłaczającą paranormalną atmosferę. Słowem, odetchnąłem, gdy film się skończył
No taka prawda ta scena gdy żona Jacka patrzy na te kartki i na każdej jest to samo napisane to jest coś niesamowitego i strasznego i właśnie nie było tak jak w dzisiejszych horrorach że zazwyczaj jest ciemno w pomieszczeniach ale tutaj przy pomieszczeniach dość oświetlonych można stworzyć fajny scenę gdzie można się przerazić.
I to jest retro komentarz . Dopiero nadrabiam Twoje filmy. Sam musiałem znaleźć ;) I ponownie mówię, że zajebiście się to ogląda :) Najlepsze w Nikolsonie(polisz inglisz :)) jest to, że on sam mało udziela wywiadów, a wszyscy inni aktorzy zawsze wrzucają o nim anegdoty. To człowiek legenda. Jeśli on jest w filmie, to od razu plus pierdyliard do jakości hehe.... Tylko Jack to robi od niechcenia. To geniusz.
Muszę sobie ten film odświeżyć, bo pamiętam oglądanie go przysypiając w czasach gimbazy, teraz kończę książkę, która mi się niasamowicie podoba, więc jeszcze raz podejdę do sprawy z twoimi uwagami w pamięci 😉
Arcydzieło Kubricka. Chyba tylko Odyseja kosmiczna jest u niego dziełem większym. To nie jest horror tylko wykładnia historiozoficzna na temat losów i błędów ludzkości jakie ta popełnia w ciągu dziejów. Nasza główna trójka. Mąż żona i syn to nie są zwykle postacie. To symboliczne archetypy. Potoki krwi to nic innego jak symbol ludzkiej przemocy w ciągu jego historii a labirynt to bladzenie ludzkich losów zagubionych pośród własnych ideologii jakie wymyśla. Własnych ambicji które kończą się potokami krwi. W ich imię dusza Jacka Torrencea stała się zimna jak głaz. Nieczuła. W końcu zamarzł. A Danny nie stąpa po śladach ojca. Nie idzie za głosem jego wypaczonych idei. Ucieka bo staje się ofiarą ideologii ojca. Szuka własnej drogi. Danny jest głosem pokolenia, które ujrzalo słabości ojców i tworzy własne. Film cofa się do przeszłości. Na zdjęciu Jack jest w 1920. To błędne koło historii. Znowu się powtórzy jakas krwawa masakra. Znowu ojciec będzie gonił syna. Może tym nowym starym ojcem jest sam Danny.
Co do Lśnienia i ukazywania go w kulturze-w Player One jedno z zadań opiera się właśnie na Lśnieniu, gdzie bohaterowie jakby "wchodzą" do tego filmu,i ukazane są właśnie najbardziej charakterystyczne elementy/sceny. Bardzo fajna rzecz,jak ktoś lubi Lśnienie. W ogóle Player One to kopalnia nawiazań do wszelkiego rodzaju muzyki/gier/filmów, także warto obejrzeć :)
No nie wierze, stary twój gust filmowy w 99 procentach pokrywa się z moim, nawet nie wiesz ile życia nie marnuje dzięki tobie , big thanks! Za każdym razem oglądam i mówię sobie "no zobaczmy co o tym myśli" i praktycznie zawsze to samo co ja, jakby mi ktoś w głowie siedział. Zawsze sprawdzam Ichaboda sfilmowanych i kinomaniaka, ale przy zobaczeniu twoich gdzieś 50 recenzji , praktycznie mam punkt w punkt. Gdzieś już od pół roku nie oglądałem żadnego gniota czy filmu który by mi się nie podobał , i to jest zaaa...biste. Dzięki za robotę!
Fajnie, wbrew pozorom to ciężko tak się dopasować - ja oglądam swoich ulubionych ze stanów poglądowo, to praktycznie nie mam osoby, z którą widzę tak samo :d
Film wspaniały... do czasu przeczytania książki. Nie mówię że jest zły, bo to nadal świetnie wyreżyserowany film, ale został spłycony do cna. Danny z tym swoim palcem jest komiczny, a bardzo dobre zakończenie z książki zostało zmienione chyba ze względu na budżet (albo efekty specjalne, chociaż tego nie ma co wypominać). Chętnie zobaczyłbym dobry remake tego filmu, tylko raczej nikt nie potrafiłby zastąpić świetniej roli Nicholsona. To tylko moje zdanie 😊
Myślę, że Jake Gyllenhaal by się nadawał do tej roli. Polecam zapoznać się ze sceną z lustrem z filmu "Nightcrawler". Gdy ją oglądałem to od razu wyobraziłem sobie Nicholsona. :D
"Film (...) został spłycony do cna" - po pierwsze, to jeśli już, to książka została spłycona (co jest oczywiście nieprawdą), nie film, który wcale płytki nie jest ;) Podstawowa sprawa - dzieło Kinga jest o czym innym i dzieło Kubricka o czym innym. Reżyser inaczej rozłożył akcenty w tej historii, wybrał z niej to, co go interesowało, by powiedzieć coś swojego. Krótko mówiąc - dokonał autorskiej ADAPTACJI. Nie sztuką jest opowiedzieć książkę kropka w kropkę (zresztą, jaki ma wtedy sens robienie filmu), sztuką jest tak ją opracować i oszlifować, żeby powstało coś spójnego i autorskiego, coś co będzie dobrze wyglądać na kinowym ekranie (bo przecież literatura i kino rządzą się kompletnie innymi prawami, czego, mam wrażenie, nie dostrzegają ci, którzy krytykują film tylko dlatego, że nie jest wierny książce). Książka i film są całkowicie autonomicznymi dziełami i trzeba je rozpatrywać niezależnie od siebie, chociażby z tego względu, że, jak mówiłem, ich problematyka jest zupełnie inna.
Tak sobie pomyslalam czy ogladales japonskue horrory, jestem fanem horrorow ale pare lat temu ogladnelam ju on czyli japonski pierwowzor klatwy... i lecze sie do dzisiaj na glowe jest boski ten film! Vzekam na twoja opinie :)
Film nie jest straszny. Popieprzony to na pewno . Tarantino też takie pokręcone wizję kręci . Jack świetny , dość śmieszny . Film średni , klasyk ale dla mnie nic specjalnego .
,,Lśnienie" Kubricka u mnie poza skalą. Swoją drogą polecam (tym, którzy nie czytali książki, lub zwyczajnie szkoda im na nią czasu - co w pełni rozumiem, gdyż jest nieskończona liczba bardziej wartościowych pozycji) miniserial Micka G. Wierną (dosyć), do wyrzygania nudną ekranizację pierwowzoru, która najlepiej zobrazuje z jakim literackim ekskrementem pracował Kubrick tworząc swoje arcydzieło. Po tym poznać geniusza, że na bazie rachunku z pralni potrafi stworzyć ponadczasową kompozycję.
Moim zdaniem, końcówka polega na tym, że Jacka po prostu pochłoną hotel. Ciągle trwa tam bal, ale dla tych, którzy w nim zaginęli. Są po prostu skazani na wieczność w tym hotelu.
Wiem że recenzja z przed roku xd, ale mam pytanie, którą wersję filmu oglądałeś, bo z tego co wiem to orginalna wersja miała 146 minut, a ta puszczana w europie to tylko niecałe 2 godzny (115 minut)
A może po tym poważnym bloku filmowym coś "odmóżdżającego"? Jakąś komedię może by tak omówić? Moja ulubiona to "The Mask": Są w niej głupoty straszliwe. NO ALE! Scena w której Jim Carrey w stroju "Cuban Pete" tańczy na ulicach, a za podąża nim wężyk wniebowziętych SWAT-ersów i innych policjantów z udziałów prewencji BEZCENNA! A jak w parku udaje Pepe Le Swąda (Pepe le Pow), albo w barze wygłasza sławetną kwestię Brudnego Harrego! PODOBNIE BEZCENNE!
Jeśli już mówimy o szalonych komediach w stylu Braci Marx to czy oglądałeś dzieło pt: "Brain Donors" (Czacha Dymi) z 1992 r.? Przyznam, że ten film to komediowa jazda po bandzie! A John Turturro w roli szalonego prawnika Rolanda T. Flakfizera bije rekordy śmieszności. To chyba jedyna komedia na której rżałem dzikim, niepohamowanym śmiechem. A sceny w trakcie przedstawienia baletowego (Jezioro Łabędzie) są absolutnym majstersztykiem. POLECAM! PS: Dziwny objaw! Zacząłem się śmiać na samo wspomnienie!
no tu zas idizesz w druga strone Halloween dales tlyko 6 a lśnieniu 10 to za wysoko nie jest lepsze od Halloween lepsza byla by ocena z 7 moze max 8 musze jszcze ogl keidys bo ogl raz i chyba dalem naciagane 7 ale ogl 2 raz to lepiej ocenie
Ciężkie jest recenzjowanie retro. Trudno uciec od podejścia "skoro wszyscy uznają za klasyk to nie wypada krytykować".. Tymczasem Lśnienie to film co najwyżej... przeciętny. Fabuła ma dziury logiczne. Straszaki są w większości bez sensu. Popkulturowe nawiązania i wykorzystania motywów nijak nie świadczą o "wielkości" tego filmu. Nicholson jest świetny i to fakt, ale jest aż przesadzony w tym szaleństwie . Tak naprawdę ani na moment nie widzimy go jako" normalnego" to błąd bo nie odczuwa się zmiany i postępującego jego szaleństwa. Nicholson dobrze się bawi w roli szaleńca, ale rola normalnego ojca rodziny mu nie idzie. Duvall zagrała fatalnie, jest przerysowana do sześcianu. To nie ma sensu. Do tego nie wykorzystane postacie - chłopiec ma rozdwojenie jaźni i co? I nic. Do niczego to nie prowadzi. To on widzi większość "ostrych" scen. Ale na końcu to i tak chłopiec uciekający przed ojcem goniącym go siekierą i tyle. Tak samo postać kucharza - jedzie tysiące kilometrów tylko po to by zginąć na progu hotelu. Nie widziałem bardziej zmarnowanej postaci w żadnym filmie...
Weź może zrób recenzję czegoś nowego, co w kinie leci albo najlepiej jakieś Star warsy np. clone warsy lub wypowiedz się na temat tych nowych serialów gwiezdnych wojen. :)
Co za kretynizm masakra o czym my tu rozmawiamy dobry film to jest nad Niemnem, noce i dnie , lalka , nad rozlewiskiem a to jest kretynizm chora wyobraźnia taki film to powinien być zakazany