First verse My homie got stoned on his first day of high school to fool his teacher into thinking that it’s natural that his eyes are bloodshot like that. He kept telling her it’s because of an allergy until he graduated. My homie had a flat bottle (of alcohol) which he kept refilling. He had a thermos filled with vodka. He would lie to his teachers that it’s tea. He would travel to school by taxi or Uber. My two homies would play poker for their parents’ money during school skiing trips. My homie won some, my homie lost some. My two homies smoked hydro during recess at the back of a school building. At winter time they would hide in bathrooms. My homie had Supreme and Bape garms. My homie got a Merc for his birthday. Some Ukrainians used to clean his penthouse. My homie wanted to spend his father’s whole salary on drugs but his old man was making too much. He would kick the bucket trying. My homie hung himself on New Year’s Eve. I still remember how we would steal alcohol from Carrefour and down them (bottles) in one go. We were shitfaced during breaks all the time. We were shitfaced during breaks all the time. And in class too. We’re the demoralized intellectuals. Second verse My homie would shoot heron while listenin’ to Kazik. Railway station, dossers, parents and hospital. His father was a broker and mother was a lawyer. They had fat wallets which would get thinner and thinner. As would their son after all them rehabs. My homie would get his dick sucked by a female friend in the disabled toilet in Golden Terraces. My homie who was studying in a private junior high school got one of his classmates knocked up. A year before that whole class would laugh about muff, fallopian tubes, sperms, vagina or willy during biology classes (ha ha). My homie was taking designer drugs, my homie couldn’t study without coke. I won’t tell you what happened to him. My homie would steal Xannies from his mother’s drug cabinet. He didn’t get a scholarship because he was caught high after one of them OFF festivals. Each year my homie would receive Principal’s Honor Roll even though he was rollin’ blunts all the time [play on words] My two homies and their classmate had a threesome during a school trip. My homie drank three beers in a pub to pluck up his courage before an interview in King’s College. My homie was accepted to Oxford university even though he was drinking vodka all through high school. My homie was carrying few baseball bats and some mephedrone in his Toyota Corolla. He told me to change the car brand in the lyrics so that his folks won’t find out. My homie is a thug, my homie is a zoophile, my homie is an artist. My homie is a pedophile, my homie is a necrophile, my homie is a highbrow. We’re the demoralized intellectuals. Third verse We’re the demoralized intellectuals, catholic kindergartens and gated communities. English and geography contests, probation officer, slinging for fun, not because we’re strugglin’. Schools, tennis courts, extra-curricular activities, private lessons, bottles and L’s in the pictures. We’re drinking beers in the open air and throwing F-bombs. We’re well-mannered, snorting lines dressed in cotton sweaters. We’re the demoralized intellectuals. We’re the demoralized intellectuals. We’re spending holidays under palm trees or at the language camps. Open’er Festival in Sopot or MDMA during Christmas. Salmon, jazz carols, silver Christmas tree, floor filled with presents. I’ve started doin’ rap because I was fuckin’ fed up with this warmth and beauty. I’ve started doin’ rap because I was fed up with this beauty and warmth. I never wanted to be white and I wanted to be gangsta. I wanted to be from the block, from the ghetto. Fuck my mom and dad for the rhododendrons, jacuzzi and three floors. I’ve started doin’ rap because I was fed up with this beauty and warmth. I never wanted to be white and I wanted to be gangsta. I wanted to be from the block, from the ghetto. Fuck my mom and dad, they would give me their organs if they had to.
MATA KURWA BYŁAM TAK ZAJĘTA I NA ZAPIERDOLU CAŁY CZAS !! I KAŻDY WOLI WALCZYĆ O POLSKĘ NIŻ WRÓCIĆ DO DOMU I WYNIEŚĆ SMIECI I ZAJĄC SIE NA CHWILE DZIEĆMI - WALCZYLISMY PO BURDELACH JAK CHUJE
Mój ziomo w 1 LO zjarał Amsterdam pierwszego września po to, by nauczycielka myślała, że tak już ten ma z natury No i do matury mówił jej, że to alergia Mój ziomo miał piersiówę, którą uzupełniał W termosie trzymał wódę i ściemniał profesorom, że to herba Dom, szkoła w złotówie, dom, szkoła w Uberkach Mój ziomo z mym ziomem za pieniądze starych na białych tych szkołach pykali w pokerka Mój ziomo coś wygrał Mój ziomo coś przegrał Mój ziomo z mym ziomem walili wiaderka Na piętnastkach no i dwudziestkach I wiosna za budą, a zimą, gdy zimno na dworze, to kitrali się po łazienkach Mój ziomo miał Supreme Mój ziomo miał Bape'a Mój ziomo na uro dostał te kluczyki od Merca Na czarno Ukry sprzątały mu penthouse Mój ziomo chciał wypłatę starego przećpać Nie pykło, bo była tak wielka Że dużo prędzej by tu kopnął w kalendarz (ej) Mój ziom się powiesił w Sylwestra A ciągle pamiętam, jak kradliśmy te flaszki z Carrefa I jak je piliśmy na hejnał o 8:20 I tak najebani na przerwach, bez przerwy, oh I tak najebani na przerwach, bez przerwy I tak najebani na lekcjach, my to patointeligencja My to! My to! Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Pa-pa-pa-pa-patointeligencja Mój ziomo walił herę słuchając Kazika Centralny, menele, rodzice i szpital Ojciec był maklerem, a mama lawyerem I grube portfele, co chudły wraz z nim na odwykach Mój ziomo znajomej podawał kutasa w kiblu dla inwalidów w Złotych Tarasach Mój ziomo w prywatnym gimnazjum koleżance z ławki spłodził dzieciaka A rok wcześniej na przyrce cała nasza klasa Śmiała się z pipki, jajowodów, plemników, pochwy i siusiaka (ha, ha) Mój ziomo walił te dopy, mój ziomo nie umiał się uczyć bez koki Skończył, jak miał tu trzynaście tych wiosen i kurwa nie powiem, czy życie, czy nosy Mój ziomo podpierdalał Xany od mamy z szafki z lekami Nie dali mu stypendium, no bo go złapali, jak latał naćpany po jednym z offowych festivali Mój ziomo miał zawsze ten czerwony pasek I zawsze miał czerwone gały Mój ziomo z mym ziomem koleżankę z klasy na wyjeździe szkolnym w dwa baty jebali Mój ziom na odwagę pierdolnął trzy piwka W pubie, w Londynie przed interview na Kingsa Mój ziomo się dostał na Oxford A całe liceum raz pigwa, raz wiśnia, raz czysta Mój ziomo w Toyocie Corolli woził tu te parę baseballi i kryształ I kazał mi zmienić w tym tekście markę swego auta Żeby przed starymi tu nie było przypsa Mój ziomo bandyta, mój ziomo zoofil, mój ziomo artysta Mój ziomo pedofil, mój ziomo nekrofil, mój ziom intelektualista My to patointeligencja My to! My to! Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Patointeligencja (My to!) Pa-pa-pa-pa-patointeligencja My to patointeligencja, katolickie przedszkola, strzeżone osiedla Kurator, angielski i gegra, kurator, dilerka dla sportu, nie po to, by przetrwać Szkoła, korty, dodatkowe zajęcia, korki, butelki i elki na zdjęciach Harnaś, perełka w plenerkach, rzucamy chujami i nie jemy mięsa Dobrze wychowani, wciągana jest kreska w bawełnianych sweterkach, o My to patointeligencja My to patointeligencja W wakacje pod palmą albo na językowych campach Opener w Sopocie i emka w apartamentach przy nakryciu co święta Łosoś, jazzowa kolęda, srebrna choinka, podłoga w prezentach Zacząłem tu robić te rapy, bo miałem już kurwa tak dość tego ciepła i piękna Zacząłem tu robić te rapy, bo miałem już dość tego piękna i ciepła A nigdy nie chciałem być biały i zawsze tu chciałem być gangsta I zawsze tu chciałem być z bloków i zawsze tu chciałem być z getta I pierdolę mamę i tatę za te rododendrony, jacuzzi, trzy piętra Zacząłem tu robić te rapy, bo miałem już dość tego piękna i ciepła A nigdy nie chciałem być biały i zawsze tu chciałem być gangsta I zawsze tu chciałem być z bloków i zawsze tu chciałem być z getta I pierdolę mamę i tatę za to, że oddaliby mi nerki, wątroby i serca My to patointeligencja
Mata-ten to prawdziwy raper! Zna życie-bieda, alkoholizm w rodzinie, ulica to była jego szkoła. Bójki ,zamieszki ,kradzieże ,ucieczki z domu to jego chleb codzienny. A teraz to za hip hop do biorą sie dzieci z bogatych rodzin, dzieci polityków nawet rapują ! Nawijają o ćpaniu, chlaniu a najlepsze jest to, że kupe forsy za to zgarniaja a jeszcze młodsi słuchają ich i naśladuja.