To praktyczne podejście, oparte na obecnie niestety piętnowanych i zakazywanych pod względem ekologicznym rozwiązaniach. Cóż, ... niektórzy zapominają, że są miejsca gdzie nie zawsze jest prąd. Mieszkam w miejscowości, w której od czasu do czasu zdarzają się zimowe awaryjne kilku i kilkunastogodzinowe wyłączenia. Na przestrzeni 18 lat skrajnością była 3-dobowa przerwa z powodu oblodzenia linii elektroenergetycznych i ich zerwania, przy mrozie w nocy -16'C. Na szczęście podczas modernizacji instalacji CO, tak ją zaprojektowałem (spady i przekroje rur z miedzi), aby działała bez pompki. Kocił CO mam zasypowy z pompką i dmuchawą, teraz tak chętnie nazywanym 'kopciuchem' (z czym się do końca nie zgadzam). Co prawda, nie mam mechanizmu sterującego dopływem powierza jak tu przedstawionego, jednak w sytuacjach awaryjnych przy częstszej kontroli temperatury na piecu, jestem w stanie może nie komfortowo, ale w miarę stabilnie ogrzewać dom. Co by było gdybym miał ogrzewanie oparte kotle CO z podajnikiem klasy 5 lub obecnie tak promowaną pod względem ekologicznym pompę ciepła?
Panie Honoriuszu dziękuję za pański komentarz. Podzielam pański punkt widzenia a wynika on głównie z doświadczenia i pewnych refleksji natury, powiedzmy, historycznej. Ja mieszkam w mieście a kilku lub kilkunastogodzinne przerwy w dostawach prądu zdarzają się regularnie niemal co roku. Strach pomyśleć o większej awarii lub poważnym kryzysie. Osobiście obawiam się, że ekologiczne szaleństwo doprowadzi do wzrostu cen opału i tzw. ubóstwa energetycznego. Dlatego jakoś trzeba sobie radzić i kombinować z węglem, drewnem, brykietem itp. Do czego zachęcam i pozdrawiam.
Witam, chciał bym dokupić do swojego pieca miarkownik spalania, problem w tym, że piec ma już na pewno 15 lat, czy ta śruba co jest w poszyciu pieca może się nie poddać i ukręci mi się prędzej gwint niż się odkręci?
Jak piecyk osiągnie 60 stopni to przymknąć łańcuszkiem maksymalnie nawiew powietrza klapką ale nie zamknąć całkowicie, i ustawić na pokrętle miarkownika 60, temperatura powinna być w miarę stała jakiś czas, jak będzie spadać szybko to podkręcić pokrętło miarkownika aby bardziej uchylić klapkę, powodzenia.
Do popychania wody mam pompę, ale w latach sześćdziesiątych instalacja działała grawitacyjnie. Byłoby super obejść się zupełnie bez prądu ale dziś to prawie niemożliwe.
@@survivalpogodzinach ja zaprojektowałem swoją tak aby działało nawet woda z wymiennika ma obieg grawitacyjny bo do najdalszego punktu czerpalnego jest 8 metrów hydraulik myślał że oszalałem kaloryfery zostały pozbawione oryginalnych zaworów na to miejsce zostały wstawione zawory kulowe nie zakłócają grawitacji na klapa miarkownika z ogranicznikiem rozwarcia na cięgle sprężyna aby miarkownik nie cierpiał do tego śruba rzymska do dokładnej regulacji za pomocą której ustawiam co do stopnia czajniczek dolnego spalania ale powiem ciekawostkę od 3 sezonów walczę z utrzymaniem wilgotności spadła do poziomu 22% teraz trzymam 40% ale w sezonie idzie na ten cel 800 do 900 litrów wody ale jeśli miałeś grawitację to trzeba zamknąć oczy pomyśleć i naprawić to co przeszkadza aby była znowu
@@jacekgajdzik1197 U mnie powrotu do grawitacji raczej nie będzie bo instalacja jest wspólna dla pieca na węgiel i dla pieca na gaz. Generalnie palę w węglowym ale jakbym zaniemógł to zawsze mogę przełączyć na gaz.
@@survivalpogodzinach witam moja instalacja była pod kocioł gazowy instalacja pod węglowy została dorobiona kocioł węglowy jest w innym pomieszczeniu ja był gazowy
@@jacekgajdzik1197 To podziwiam, taka przeróbka to nie byle co. Przyznam, że odłączenie instalacji grzewczej od sieci elektrycznej to moje marzenie. Może kiedyś się na to zdecyduję. Pozdrawiam.
@@karoll8707 Drzwiczki zasypowe po zamknięciu nie da się uchylić więc tylko te od popielnika, tam nawet powinien być taki haczyk do zamocowania łańcuszka.