Wiedząc, że będą zapytania o moją posadę w Szwajcarskim Banku, śpieszę Was uspokoić! :) W regulaminie istniał przepis, który pozwalał każdej korporacji na zaproszenie jednego szachistę niezwiązanego z firmą. Szwajcarski bank, UBS, postawił na mnie; inne drużyny sięgały po takich tuzów jak Dubowa, Dudę czy Shanklanda. PS: dobijemy 500 łapek? :)
Świetne są takie partie na krótszym czasie bo są jednak dużo mniej przewidywalne i przy trudnych pozycjach wynik zawsze jest zagadką ;) gratulacje za dobre potyczki!
Po tych partiach widać, że Nowy York po prostu był ci pisany i żadna WGM nie może w tym przeszkodzić. Dzięki temu Twoi widzowie mają świetny materiał do oglądania. Dzięki, czekam na kolejne odcinki, chociaż partyjki do kawusi też by się przydały. Pozdrawiam
Miłosz, z tego co widzę, to musisz wreszcie trochę poważniej potraktować debiuty, szczególnie po 1.e4. Caro-cann, to gra w której czarne praktycznie nigdzie nie stoją gorzej niż -0.2 czy -0.3, czyli po prostu kompletnie równo w ocenach silników. Ale to debiut w którym np. Tal wielokrotnie białymi grywał bardzo ryzykownie, np. w pierwszym meczu wygranym z Botwinnikiem i ogrwał w taktyce rywala startując ze skomplikowanch kompletnie przegranych pozycji. Jest mnóstwo współczesnych wariantów po tym 3.e5, gdzie białe mają inicjatywę i wiele taktycznie wygranych białymi w pozycjach około minus 2.5 dla białych, czyli "prawie decydująco" przegranych białymi... Kto się umie bronić /czyli jest dobry w taktyce/, ten po prostu grywając czarnymi z taktycznymi ryzykantami ma całkiem za darmo po debiucie wygrane pozycje w tym systemie. Ale białe mogą też grywać wiele różnych rozgałęzień i pułapek, jest tego ogrom. Ten wariant Tala, który białymi grałeś to też pomysł z tej samej bajki, gdzie białe komplikują grę i mają przegraną pozycję, ale z inicjatywą. Przeciwko silnemu rywalowi to samobójstwo.