Człowiek, który od 11 lat zmienia świat, pozostając w cieniu. Rób zakupy z cashbackiem Letyshops - letyshops.onel... Zainstaluj wtyczkę Letyshops - bit.ly/3hHHLBv
To w takim razie polecam też jakiś menedżer do literatury (ja korzystałem z mendeley’a, ale to elsevier, wiec polecam odpowiedniki 😁) Bardzo ułatwia pracę.
A jak tam coś wyszukać? np. po prawej wiedzę najnowsze dokumenty i wybrałem sobie słowo "Macrophages" . Po wpisaniu w wyszukiwarkę dostaje :"Unfortunately, Sci-Hub doesn't have the requested document: Macrophages" W najgorszym wypadku powinno wyświetlić ten jeden dokument z którego kopiowałem frazę.
Fakt że jako cywilizacja jesteśmy w stanie spowolnić nasz rozwój naukowy by pozwolić kilku wielkim firmom zarobić miliony na czymś co w ogóle nie powinno być przedmiotem sprzedaży, dużo świadczy o systemie w którym żyjemy
Fakt, że kraje stopniowo zabraniają aborcji a bez ubezpieczenia się musisz zapłacić grube tysiące złotych, a też miliony w przypadku ciężkich do uleczenia chorób, to dużo świadczy o systemie w którym żyjemy. Każdy człowiek to.. produkt. Który musi słono płacić za to że żyje wbrew swojej woli.
Jako student psychologii 3ciego roku mogę powiedzieć, że jestem jej wdzięczny. Nie wiedziałem, że to dzięki niej istnieje ta witryna ale wszyscy studenci i wykładowcy korzystają z tego portalu. Bardzo pomaga promować naukę.
@@Aura-bu9jb Jakich korporacji? Przecież to autorzy i wydawnictwa naukowe na tym tracą. Jak autorzy stracą zyski z wydawania swoich dzieł to nie będą ich tworzyć xd To samo tyczy się wszelkich innych utworów.
@@szklanedomy9675 Powiedz mi czy lubisz przerywać oglądanie serialu lub filmu przed jego zakończeniem? Ja nie lubię i mnie to denerwuje. Lubię i chcę wiedzieć co będzie dalej. Tak samo jest z filmami SciFuna. Chcę wiedzieć co ciekawego wymyślił. I nie uważam żebym miał z tego powodu nieogarnięte życie.
Ja już postawiłem krzyżyk. Nie czekam. Po swojej długiej przerwie poszedł na łatwiznę i produkował słabe filmy (to moja subiektywna ocena) Olał wiernych widzów, dzięki którym osiągnął ponad milion subów. Bardzo lubiłem jego filmy i lubiłem go słuchać, ale... Lekceważenie ludzi odrzuciło mnie od niego. Już nie czekam. I zabrałem suba.
Wybitna kobieta. To co Denis Diderot zrobił spisując wiedzę w encyklopedię, tak Aleksandra pokazała jaka moc drzemie w nieograniczonych zasobach internetu!
Na początku myślałem, że będę znał. Myliłem się, nie znałem. Natomiast jak już się dowiedziałem, to w 100% popieram jej działalność i działalność serwisu, który prowadzi. Wiedza i prace naukowe, które przecież służą nam wszystkim, powinny być ogólnodostępne. Rozumiem, że czasopismo ma spore koszty, bo musi opłacić swoich pracowników, recenzentów, w ogóle cały proces recenzji itp. Ale po (powiedzmy miesiącu) wszystko powinno być ogólnodostępne. Dlatego bardzo popieram działalność tej pani i trzymam kciuki, aby zawsze wygrywała. :)
To znaczy recenzja koleżeńska jest działalnością charytatywną, czasopismo za nią nie płaci (nie płacą też autorom, ani grafikom, bo wykresy, zdjęcia itd. trzeba im dostarczać od razu sformatowane pod ich czasopiśmienny styl)
@@jobda1211 Bardziej chodzi mi o koszty własne wydawnictwa, utrzymania serwisu, pracowników, etc. Ale to powinno być finansowane z budżetów uniwersyteckich lub nawet krajowych, a wygląda to tak, jakby to miała być wyłącznie działalność biznesowa.
@@Radek.68 czasopisma nie mają wysokich kosztów, nawet nie opłacają recenzentów. Polecam poczytać jaki zysk miało np takie Elsevier na czysto w ostatnich latach
Tylko po co tworzyć czasopisma i płacić za pracę skoro można stworzyć jeden, darmowy ogólnodostępny portal dla całego świata? Strona Pani Alexandry jest aktualnie bardziej prestiżowa niż jakiekolwiek czasopismo naukowe. Profesorowie i Doktorzy nie publikują artykułów dla zysku, książkę piszą dla zysku. Artykuły dlatego żeby utrzymać tytuł owego profesora lub doktora. Muszą to pisać i się z tego rozliczać, tytuł doktora i profesora można stracić w każdej chwili jak się przestanie publikować prace naukowe.
@@leonell1234 Z pierwszym zdaniem jak najbardziej się zgadzam, jednak jest to propozycja na przyszłość (bo zmienia obecny status quo); co do drugiego zdania to niekoniecznie, scihub jest po prostu repozytorium, są w nim i te dobre prace, jak i te złe; co do trzeciego to nie; na wydanie książki naukowej też się pozyskuje grant i ni ma się z tego zysku (na logikę kto poza kilkoma specjalistami i bibliotekami będzie chciał kupić książkę np. pt. „Nowe metody mierzenia zmian w zawartości białka p53 in vivo i in vitro”?); co do piątego zdania to też nie; jak się nie publikuje to można stracić pracę (na przykład na posadzie asystenta czy profesora*), ale nie można stracić tytułu doktora ani profesora (belwederskiego); bo ten tytuł pokazuje tylko czy dana osoba jest w stanie prowadzić naukowe badania na odpowiednim poziomie, a nie czy te badania prowadzi, a nawet jak prowadzi to czy są istotne (tak samo jak z magistrem, nie traci się go jeśli nie publikuje się prac naukowych; tak samo jest z każdym innym tytułem naukowym; istnieje nawet takie coś jak profesor emeritus = czyli emerytowany, a więc niepracujący i niepublikujący)
Moja dziewczyna (będąca na doktoracie z biologii) mówiła mi naprawdę dużo o Sci-Hubie i jak ratuje on jej życie przy robieniu swoich badań. Przyznaję, nie spodziewałem się, że zrobisz o tym odcinek! Mega z Twojej strony że nagłaśniasz jak ważny jest ten serwis. Wesołych Świąt!
9 miesięcy bez wstawiania filmów i żadnej reakcji na komentarze tych którzy się martwią czemu nie wstawia nowych filmów? Widać że ci którzy ostrzegali przed 'szprycami na 'co-widać 19' ; a z których naśmiewał się SciFun w swoim 'szorcie' mieli rację !!!
Dzięki, nie wiedziałem o tym. Ale trzeba przyznać że skoro zarabiają tylko wydawnictwa, a nie autorzy prac, to jak najbardziej powinno się to udostępniać za darmo, szczególnie że popycha to rozwój nauki. To tak jakby mówić że misjonarze budujący szkoły to źli ludzie bo uczą tego samego co w płatnej szkole za darmo
@@zajawaczowieku5779 w mojej dziedzinie to średnio. Zazwyczaj muszę płacić za publikację. Zazwyczaj drobne kilkaset zł. Kontrakt dotyczy tego ze nigdzie indziej nie wolno mi tego opublikować. Sporo magazynow ma tez usluge open access, gdzie za publikację płacę np 1000$ ale wtedy jest za free. Całe szczeście to uczelnia (PW) płaci za moje papiery a jak opublikuję coś za 150punktów to dostaję premię i mogę pojechać na skromne wakacje, więc aż tak źle nie jest. Naturalnie ze scihuba korzystam bo wygodniejsze to niż logowanie się na stronę biblioteki PW.
Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Aleksandrę machająca na Sci-Hubie. Swoją drogą to urocze, że szukała wtedy pracy, może zresztą szuka jej dalej
Bardzo przypomina to ruch Open Source, za którym jestem całym sercem - to jedna z najlepszych idei jakie przydarzyły się branży IT i przyczyniły się do jej tak dynamicznego rozwoju. Dobrze byłoby, gdyby w nauce było podobnie.
Nieee to nie jest ruch podobny do open source.. to ruch typowo piracki czy korzystny no cóż ja zawsze uważałem że piractwo to dobra rzecz do pewnego stopnia.... w OpenSource nie ma idei okradania kogoś :).
@@adapienkowska2605 No moment... wydawnictwo zarabia na tym że publikuje.. i ktoś to czyta... na pewno by ludzie to czytali z tego wydawnictwa gdyby było gdzieś za darmo... :D Taaa.
To juz 6 miesięcy od najnowszego odcinka Dariusza "Scifuna" Hoffmanna. Z moich bardzo luźnych przypuszczeń, więcej czasu poświęcil na skupienie się na własnym życiu, ponieważ nagrywanie na RU-vid zajmowalo bardzo dużo czasu i researchu. Z jednej strony Cieszę się, bo dla mnie nikt inny jak On zasługuje na odpoczynek za poświęcenie dla nas tworząc wszystkie filmiki pokazujące jak nauka jest piękna, a z drugiej smutne jest to, że nie wiem co u Niego się dzieje, czy ze zdrowiem wszystko w porządku, czy ma w planach jakieś ciekawe projekty itp... Mimo to cały czas obserwuje i czekam na jakąś aktywość w internecie :)
Fakty: 1. naukowcy nie otrzymują pieniędzy za opublikowane artykuły w czasopismach (czasami za publikację muszą sami zapłacić) 2. recenzje są wykonywane nieodpłatnie przez naukowców 3. istnienie wydawnictw miało jakiś sens w erze przedinternetowej (koszty składu, druku, dystrybucji czasopism papierowych). Wypracowaną wówczas pozycję bezlitośnie wykorzystują do robienia pieniędzy i zainteresowane są tylko utrzymaniem status quo za wszelką cenę (lobbing, ograniczenia prawne, itd.) czerpiąc zyski z pracy innych osób 4. Istotą nauki i odkryć naukowych jest żmudny proces kumulowania wiedzy. Napisanie 1 artykułu naukowego wymaga przejrzenia dziesiątek-setek publikacji (czasami nawet idzie to w tysiące). Koszty dostępu są absurdalne (np. 50 USD za 48 godz. dostęp on-line do JEDNEJ publikacji). Obecny system hamuje więc rozwój nauki (i szerzej - postęp cywilizacyjny). Zwłaszcza w krajach biednych, jak nasz 5. Jedyne, co jest darmowe, to wydawnictwa płaskiej Ziemi ;-)
Naukowcy! Udostępniajcie w Open Access! Ale nie w tym, jaki oferują wielkie wydawnictwa, po raz kolejny wykorzystując system, tylko np. naukowe portale społecznościowe, albo repozytoria (np. w Polsce CEON).
Przecież wyszukiwarka, która sprawdza całe światowe dostępne dane w zakresie nauki to jest faktyczny przełom. Powiedzmy sobie wprost, że to genialny separator autentycznej wiedzy i gówna które produkuje cały internet. Good job (Y) Skorzystam na pewno :)
Własność intelektualna to jeden z najbardziej destruktywnych monopoli, który nawiedza nas od wielu dekad. Trzeba chwalić i dziękować Pani Alexandrze za dostarczanie ludzkości tak niesłychanie użytecznego serwisu, ukazując nam szczątki wizji lepszej przyszłości
w przypadku prac naukowych na warunkach że ktoś kto napisał na niej nie zarabia, za to zarabia kto innym, się zgodzę, cała reszta, no nietstety nie zgodzę się
Tak samo, jak własność prywatna - odebrać ludziom auta i mieszkania, a potem rozdystrybuować! Za pracę nie należą się pieniądze, tylko kartki redystrybucyjne - wszyscy mają mieć to samo, bo inaczej jest monopol dekad destrukcyjny hur dur!
bohaterka z zapędami socjalistycznymi. To że jest konieczna tylko udowadnia że kapitalizm wcale nie jest zainteresowany postępem i rozwojem cywilizacji
Zdecydowanie pozytywna postać, która świetnie pokazuje, że interes grupy stoi w sprzeczności zarówno z interesem jednostki, jak i z interesem ogółu. Wydawnictwa działają na szkodę autorów, którzy nie otrzymują odpowiedniego zysku z publikacji, traci też ogół naukowców, który ma utrudniony dostęp do wiedzy. Ten sam mechanizm ma miejsce w najrozmaitszych grupach politycznych, społecznych, zawodowych czy akademickich. Zawsze należy pomijać interes grupowy.
Nie dokońca. Jednostka często zyska na dobrze grupy i na odwrót - jak wszyscy w twoim mieście będą szczęśliwśi to wpłynie to dobrze na ciebie, jak ty będzie szczęśliwsze to wpłynie to dobrze na otoczenie. Tutaj chodzi o sprzeczność interesu grupy jaką jest ludzkość z interesem poszczególnych grup i ludzi jakim jest zysk
@@Aura-bu9jb Jak wszyscy w moim mieście są szczęśliwi, to nic nie tracę (o ile nie jestem psychoterapeutą albo grabarzem). Jeżeli jednak grupa zaczyna przeforsowywać rozwiązania korzystne wyłącznie dla siebie, wtedy należy przeciwdziałać.
@@zwzr5262 Dokładnie tak, ale to nie zmienia faktu że interes grupy bywa zgodny z interesem jednostki. Myślę, że do tego powinniśmy dążyć w społeczeństwie, nie do kapitalistycznej zachłanności i poświęcania dobra ludzi dla pieniędzy, co koniecznie tworzy konflikty interesów
Ale nikt nie zmusza autorów do publikacji akurat w tych wydawnictwach. Zanim SciFun powiedział że chodzi o portal piracki myślałem że Alexandra stworzyła wydawnictwo działające na bardziej fair zasadach. Skoro sami autorzy decydują się współpracować z wydawnictwami to znaczy że wydawnictwa oferują im jakąś wartość, po skutecznej walce z wydawnictwami mogło by się okazać że że autorzy zamiast zajmować się pisaniem prac i pchaniem nauki do przodu (na czym pomimo że dostęp nie jest w pełni otwarty, korzystają wszyscy), zajęli się wypasem bydła, bo system przestał działać bez wydawnictw, a kariera naukowa stała się trudna lub nieopłacalna. Inny przykład: usunięcie patentów medycznych może wydawać się dobrym pomysłem, wzrośnie konkurencja, leczenie stanieje, więcej ludzi będzie na nie stać, grupa straci, ogół i jednostki zyskają, nie? Tyle że badania staną się nieopłacalne, a rozwój medycyny się zatrzyma. Po co grupa miała by się zajmować tym tematem skoro grupa na tym nie zyska, tylko ogół? Przewidzenie skutków walki z interesami grupy jest zbyt trudne żeby formułować stwierdzenia typu "zawsze należy pomijać interes grupowy".
Nauka nie jest finansowana przez czasopisma naukowe, tylko przez granty państwowe. Ciężko mi znaleźć przykład naukowca który działa naukowo w celu zdobycia zysku - uniwersytety nadal na szczęście oporują i przeciwstawiają się wprowadzania wszędzie zasady zysku monetarnego z każdego działania i dzięki temu wciąż mogą pełnić swoją rolę. Nauka nie rozwija się w celu zysku, nauka rozwija się dzięki pogoni za wiedzą.
Pazerność w nauce to nic nowego ale jednak wciąż szokuje. Aktualnie żywym tematem jest próba uregulowania zawodu i kształcenia psychoterapeutów. Wszyscy są zgodni, że należy to zrobić ale największy krzyk podnoszą Ci, którzy zarabiając krocie kształcąc "specjalistów" doprowadzili do sytuacji, że certyfikowanym terapeutą może być i - nie ujmując - Zbyszek Złota Rączka, byle opłacił kurs, superwizję i terapię u wybranych terapuetów + członkostwo w licznych stowarzyszeniach. Szkoły psychoterapii, o których mowa kształcąc nowych psychoterapeutów nie weryfikują wykształcenia co doprowadza, że nie istotne jest to czy skończyło się psychologię i medycynę, nawet jako socjolog czy politolog możesz leczyć ludzi. Dostęp do wiedzy jest kosmicznie drogi, całym biznesem rządu grupa szkół, cierpią pacjenci (brak regulacji czy odpowiedzialności zawodowej) i dodatkowo oporują względem np. uregulowania grupy osób mogących rozpoczynać szkolenia.
Nie miałbym nic przeciwko płaceniu naukowcom i ich zespołom za dobre i rzetelne badania ale fakt, że tak naprawdę płacę wydawnictwu/korporacji która nie jako wymusza na naukowcach "oddawanie" ich prac sprawia, że sam nie miałem problemu z używaniem sciphuba i osobiście pozytywnie oceniam tego mitycznego "najbardziej wpływowego naukowca" o którym nie wiedziałem. Udanego Nowego Roku dla Wszystkich !!
Teraz wciel się w naukowca, który dla napisania aryykułu poświęcił np. Pół roku na research a ktoś przychodzi i krzyczy, że wiedza powinna być za darmo! Ciekawe ile oklasków potrzeba aby wykarmić siebie przez pół roku, nie mówiac o rodzinie.
@@KrzyhcoMao cieszę się. Aczkolwiek granty na działalności badawcze nie spadają z nieba. Skądś to jest finansowane i nie tylko z podatków. Są wyprawy archeologiczne, ekspedycje, itd. Które ktoś finansuje. Nigdy nie jest tak że to tylko z podatków lub od anonimowego darczyńcy. Więc panuje też deal zarabiajcie na dostępie ale procent dla nas lub od razu z przeznaczeniem na granty.
Darku jak można się tak znęcać nad widzami ? !!! :P rok przerwy kilka filmow i znow rok przerwy ? zaplacisz za mojego psychoterapeutę ? bo bedzie mi potrzebny jak nie zobacze zaraz nowego odcinka :P
Świetny i potrzebny materiał, uświadamiający, jak działa nauka sama w sobie, że to nie jest dziedzina wolna od "ludzkiego spaczenia". Niestety. Gratki i pozdrawiam 🎉
Dowiadujesz się o Niej na studiach, zazwyczaj w okolicach 2 roku i jeśli tylko wykażesz odrobinę zainteresowania znajdujesz artykuły, które wgniatają w ziemię! W czasie studiów miałem okazję przekonać się, że tylko znając abstract (ten akurat zazwyczaj jest dany do przeczytania) i wiedząc jak szukać aktualnej strony sci-huba można rozwinąć dużo lepiej temat pracy i swoich zainteresowań.
Rewolucjonistka, mam nadzieję, że za wiek może dwa upadnie ten system społeczny który został stworzony. A ludzkość zacznie rzeczywiście się rozwijać, na temat wiedzy o życiu.
A ja przebijam, mówię że usługi fryzjerskie powinny być dostępne dla ludzkości i od teraz oczekuję strzyżenia za darmo. Typowo socjalistyczne podejście. Zastanów się czy gdyby ta jej piracka stroka publikowała nie prace z RENOMOWANYCH tytułów naukowych, tylko byle co, to byłoby takie zainteresowanie?
@@zofiaagnieszkabiernacka826czyli to nie same publikowane prace wzbudzają zainteresowanie, a to że byly one publikowane w renomowanych tytułach. A renoma ta wymagała dziesiątkek jak nie setek lat pracy - to nie jest za darmo. To jest taka sama różnica jak między bazarowym no namem a produktem Gucci czy YSL
To zalezy gdzie publikujesz bo to sa ortogonalne sprawy. Mozesz opublikowac w czasopismie open access ale ono ma albo maly IF wiec dostajesz malo punktow albo za taka publikacje placisz tysiak dolcow. Uczelnie preferuja czasopisma za paywallem bo sa tansze i daja duzy IF. Taki NCBIR premiuje publikacje w pismach z listy ministerialnej a to oznacza zazwyczaj wiekszy IF i paywall. Gdyby byl wymog publikacji w czasopismach open access i przewidziana kategoria wydatkowa to byloby super.
@@gkasprow To jest inna sprawa. Finansowane publicznie, to ma być publikowane tak, żeby było dostępne publicznie, a nie za paywallem, bo IF. Poza tym dochodzi patologia tworzenia publikacji dla publikacji, bo trzeba się wykazać ilością publikacji. Dobry IF też nie jest zły, ale pracownik naukowy musi pokazać, że pracuje naukowo, publikując co roku jakieś artykuły. Mamy stajnię Augiasza w publikacjach naukowych. Ale to już OT.
@@pwolkowicki z tym ze u mnie na uczelni publikacja np w SPIE czy na arxiv nie daje nic. Za to jest tania/free. Uczelnia po prostu jej nie uznaje. Nie dopłaci mi za to 1000$ do publikacji w Elsevier ktora jest open access. Więc błędne koło się zamyka. Mam sporo publikacji open access ale byly finansowane z grantow gdzie była na to kategoria wydatkowa.
Jakiś czas temu byłem na warsztatach naukowych, gdzie sam prowadzący, doktor nauk przyrodzniczych, przyznał że korzysta z Sci-Huba a nawet poleca go co roku swoim studentom.
SCIFUN! pomysł na odcinek! Urządzenie do czyszczenia wody, żeby była zdatna do picia(np z rzeki czy bagna). Wsypuje sie proszek i w 30 min woda jest przejrzysta. Sprawdzić tą wodę pod mikroskopem!
Wychodzi na to, że koniec końców nie każdy może zostać wielkim naukowcem, bo może Ci to uniemożliwić tak trywialna rzecz jak chciwość korporacji. Ale tu jest też druga strona medalu, jeśli piszący te prace zgadzają się na blokadę dostępu do swoich prac by połechtać swoje ego, nie są lepsi niż ci "wydawcy".
To znaczy raczej naukowcy nie mają wyboru, jeżeli nie opublikują w dobrym czasopiśmie (będącym na liście ministerialnej) to mogą nie przejść recenzji okresowej (w skrócie jak dobry ten naukowiec jest w robieniu nauki) i stracić pracę; a raczej wszystkie „lepsze” czasopisma są płatne (te typu open-access wymagają dość sowitych opłat za to, więc nie zawsze naukowcowi może starczyć z grantu) Edit: przy czym naukowcom raczej nie zależy na tym prestiżu, więc dobra rada, jeśli kiedykolwiek zdarzy się, że jakaś praca cię zainteresuje to napisz mejla do autora korespondencyjnego i na 99,9% wyślą ci pdf tej pracy (aczkolwiek niedawno słyszałem, że czasopisma zaczęły dodawać klauzulę o przekazaniu praw autorskich, więc takie działanie może stać się nielegalne)
@@jobda1211 To ja powiem tak... Palnąć w łeb aktualnemu systemowi i stworzyć w pełni darmowy system, w którym recenzenci będą ZA DARMO recenzować prace naukowe. I te prace naukowe ZA DARMO będą udostępniane... Bo jak na razie, to rozumiem że wygląda to tak: Uczony płaci za to, że ktoś oceni jego pracę i mimo iż jest to przełom w nauce! To i tak płaci... Inny uczony, płaci za to, żeby móc skorzystać z czyjejś pracy... Aby móc dokonać kolejnego przełomu... A co gdy dokona przełomu? Znów płaci... Aby ktoś to ocenił... I w tym momencie wystarczyło by, aby ktoś za darmo oceniał i za darmo podawał dalej... A cały system był opłacany z podatków lub funduszy wszystkich krajów świata.
@@Boszu Człowieku, nie masz pojęcia o czym piszesz. Po pierwsze, za darmo to nikt nie będzie pracował. A kto zapłaci za koszt serwerów i ich utrzymania? Po drugie, obecnie publikuje się tyle prac w tylu różnych czasopismach, że nonsensem jest nazywanie ich przełomowymi. Przełomowy to jest drobny ułamek z tego wszystkiego. Cała reszta to są sprawozdania z drobnej, rzemieślniczej dłubaniny. Nie twierdzę, że niepotrzebnej, ale jednak dłubaniny. Sytuację pogarsza fakt, że wielu uczonych idzie w ilość zamiast w jakość, często dzieląc temat na kilka publikacji. Dlaczego? Bo są rozliczani z ilości. Po trzecie, to nie do końca jest tak, że za każdym razem trzeba płacić kilkadziesiąt dolarów za 2-dniowy dostęp do jakiegoś artykułu. Uczelnie z reguły wykupują stały dostęp do pewnej grupy czasopism - zależnie od możliwości finansowych. Ale czasem się zdarza, że interesujący nas artykuł został opublikowany w czasopismie, do którego dostępu nie mamy i wtedy jest kaszana. I tu pojawia się pytanie - wolimy, żeby każdy mógł opublikować za darmo, aby nie blokować możliwości kreatywnym, ale biednym naukowcom, ale żeby korzystanie z tego było odpłatne, czy żeby autorzy płacili za publikację, ale dostęp był powszechny i darmowy? Jak już wspomniałem, obu rzeczy za darmo nie za bardzo się da mieć... Na szczęście oba wspomniane wcześniej rozwiązania w jakimś stopniu koegzystują. Po czwarte, a gdyby jednak udało się mieć wszystko za darmo? To pewnie by wyglądało jak Wikipedia - wszak korzysta się z niej za darmo, tylko c**j wie kto płaci za jej utrzymanie i kim są "recenzenci". Można znaleźć tam świetne, rzetelne artykuły, a są też jakieś brednie z błędami językowymi w co drugim słowie. Innym rozwiązaniem byłaby publikacja wyłącznie w internecie np. na serwerach uczelni macierzystej (lub kilku w przypadku grupy pochodzącej z kilku uczelni) plus jakieś zewnętrzne wyszukiwarki artykułów. Ale to znów obciążanie kosztami uczelni, nie wiadomo kto by miał utrzymywać te wyszukiwarki, co gorsza każda uczelnia miałaby inne standardy przyjmowania artykułów do publikacji i niektóre nie różniłyby się od blogów płaskoziemców. Kosztów uniknąć się nie da i wychodzi na to, że koniec końców i tak w każdym modelu płaci uczelnia. Po piąte, system jest zabetonowany. Uznane czasopisma są jak celebryci - znani z tego, że są znani. Czasopismom o niższej renomie, zwłaszcza nowym, trudno jest się przebić. Wynika to z tego, że autorów rozlicza się nie tylko z tego ile, ale także gdzie publikują (co ciekawe, nie do końca z tego co publikują). Zatem każdy uczony chce publikować w jak najlepszym czasopismie, aby być lepiej ocenionym bo wiążą się z tym jakieś drobne korzyści osobiste (np. nagrody pieniężne czy możliwość awansu w hierarchii) ale też ułatwia zdobywanie grantów na dalsze badania. Ministerstwa tworzą listy czasopism, przypisując im wartość wyrażoną w punktach, które później służą do oceny jakości pracy naukowca. W takim systemie trudno jest coś zmienić - kto się wyłamie, ten zostanie bez pieniędzy na badania i w końcu bez pracy. Aby coś się zmieniło, musi nastąpić "rewolucja" - nagła zmiana całego systemu. Po szóste, pomysł aby finansować czasopisma naukowe z podatków i ze wszystkich krajów to już czysta bolszewia. Powiem w skrócie - wyp******aj komuchu! Podsumowując - system ma wiele wad, z których wiele wynika z tego, że biurokraci biorą się za ocenianie pracy naukowców, o której nie mają zielonego pojęcia. Ale jakoś nie widać lepszego rozwiązania. Bo bolszewia to nie jest żadne rozwiązanie, tylko barbarzyństwo albo i gorzej.
@@usebrain6320 "Po szóste, pomysł aby finansować czasopisma naukowe z podatków i ze wszystkich krajów to już czysta bolszewia. Powiem w skrócie - wyp******aj komuchu!" No tak... Lepiej niech wszystko będzie prywatne i przysłowiowo prywaciarz ustala ceny. ^^ W taki oto właśnie sposób nasz piękny kraj obsikanego kartonu się rozpada. :P Wszystkie fabryki państwowe, które na siebie zarabiały, zostały po sprzedawane. I owszem, może dodało to jedną malutką łatkę do dziury budżetowej, ale finalnie po paru latach sprawiając że ta dziura zrobiła się 2x większa. Bo już nie ma stałego dochodu dla Państwa. I skąd się bierze pieniążki? A no z prywatnych kieszeni. ^^ Tylko nie firm które się sprzedało, a wszystkich obywateli. Swoją drogą... Masz Esę... Wspierana międzynarodowo i co? Śmierdzi tam jakimiś komuchami? No nie... A czy ma to swój sukces? TAK! Co do Wikipedii... Jesteś Typowy Cebulak. Będę hejtował! Że coś jest źle! Ale nie ruszę palcem aby to zmienić... Wszak Wikipedia umożliwia KAŻDEMU opcję edycji danego tekstu i jego poprawę! Ale nieee... Lepiej narzekać że jest źle, ale nie zrobić nic... I co do Wikipedii. Nie wyobrażam sobie czytać ton tekstu na jakiś forach, grupach, stronach i innych gównach w momencie, gdy chcę się tylko dowiedzieć jakąś jedną datę, czy nazwisko, czy cokolwiek. Które w Wikipedii znajduje się w minutkę...
9 miesięcy bez wstawiania filmów i żadnej reakcji na komentarze tych którzy się martwią czemu nie wstawia nowych filmów? Widać że ci którzy ostrzegali przed 'szprycami na 'co-widać 19' ; a z których naśmiewał się SciFun w swoim 'szorcie' mieli rację !!!
W momencie gdy wspomniałeś o publikacji od razu wiedziałem, o kogo chodzi. Miejmy nadzieję, że w końcu jej starania zniszczą korporacyjny monopol na wiedzę naukową. Na razie jednak cieszmy się niezliczonymi łzami, gdyż nie ma nic piękniejszego, niż korporacyjne łzy o poranku.
@@martingalaxy2256 Zdajesz sobie sprawę, że żadna z tych korporacji nie prowadzi żadnych badań prawda? Jedyne co robią, to zbierają od populacji haracz za dostęp do wiedzy sfinansowanej za państwowe pieniądze.
@@kompatybilijny9348 rozumiem tok myslenia. Ale czy państwo nic z tego nie ma skoro na to pozwala? Są przecież biblioteki które takie dostępy powonny mieć. Tzn. Dla mnie kuriozalna jest temporalność dostępu. Tak samo jak odpłatny dostęp do norm których zastosowanie w danej branży jest wiążące.
Kochani masoni Dzisiaj poznałem tak niesamowicie śliczną osobę, czuję się jak po niesamowicie silnej i niesamowicie nielegalnej substancji Boże świat jest wspaniałym miejscem kocham ten swiat i tych wszystkich ludzi pisze to pod tym konkretnym kanałem bo to on przez ostatnią niecałą dekadę kształtował mój charakter i rozpalił moją niegasnącą pasję do chemii, fizyki i matematyki
Myślę że na platformach takich jak letyshops to my jesteśmy produktem a konkretnie informacje czym się interesujemy i jakie produkty kupujemy. To jest wiedza za którą firmy są w stanie teraz płacić bardzo dużo a te rabaty które dostajemy to jest nic w porównaniu do tego co zyskują firmy
Generalnie tak, ALE znacząca większość ludzi i tak takie dane dobrowolnie przekazuje za darmo, i jak dla mnie nie jest to takie złe, np. personalizacja reklam, skoro i tak i tak się wyświetlają to niech przynajmniej mi się pokazuje coś co może mi się przydać. Sytuacja win-win, ja mam propozycje z której mogę skorzystać, firma ma większą skuteczność reklam.
Ha, chciałbym spotkać choć jednego naukowca, który nigdy nie pozyskiwał prac naukowych, które były mu potrzebne, ale były za pay-wallem. Osobiście jeszcze nie korzystałem z Sci-Huba, gdyż jeszcze wystarcza mi ResearchGate (student), ale to tylko kwestia czasu, gdyż coraz bardziej się człowiek specjalizuje.
Jak w pewnym momencie swojej edukacji zacząłem się zastanawiać „po co mi dalszy rozwój ponad ramy” doszedłem również do pewnego ciekawego wniosku. Czemu rządy się dziwią o rozwój ruchów anarchistycznych? Jak to już na samych szkołach wyższych jest praktycznie powszechna próba werbowania nas do nich. I wielu z nas korzysta akurat. Stały zarobek dla studenta chemii 3roku wynoszący 8/9tys. Kontra niepewna przyszłość tłamszona przez korpo robi swoje
Aleksandra jak najbardziej ma socjalistyczne zapędy bo to dosyć naturalny wniosek kiedy się widzi skurwysyństwo wielkiego kapitału na spółkę z państwem i się wie że są inne teorię socjalizmu niż socjalizm kiedy państwo robi rzeczy
Już niedługo powstanie serwis Scientify, który za miesięczną subskrypcję da dostęp do największej bazy prac. Będzie też wersja bezplatna, ale pomiędzy czytaniem prac naukowych będzie trzeba czytać nudne reklamy mikroskopów
Patenty, prawa autorskie są głupie i tylko okradają nas z możliwości szybszego postępu. Jeżeli nie chcesz, aby inni czerpali korzyści z twojego wynalazku/książki/piosenki to nie publikuj tego. Organizuj sobie zamknięte koncerty i pilnuj, by ludzie nie wnieśli urządzeń, które mogłyby Cię zarejestrować!
Chwileczkę. Naukowcy publikują swoje artykuły w czasopismach, wiedząc, że będą one zamknięte za Paywallem. Wiedzą oni, że Paywall ten jest drogi, a zdjęcie go jest tylko tymczasowe. Mimo to godzą się na te warunki, by zdobyć prestiż danych czasopism. Następnie CI SAMI NAUKOWCY, najzwyczajniej w świecie narzekają na to, że muszą płacić za dostęp do innych artykułów, skrytych za Paywallem czasopisma, na którym sami chcieli się wybić, więc korzystają z pirackiej strony. To może ja mam inne rozwiązanie: publikujcie swoje artykuły na darmowych stronach, to nikt nie będzie musiał ich piracić.
Słuszna uwaga, choć problem wynika w dużej mierze z tego, że dążenie do publikacji w prestiżowych czasopismach, choć często kierowane chęcią zdobycia uznania, wynika również z systemowych wymogów akademickich i profesjonalnych. To prawda, że alternatywnym rozwiązaniem może być publikacja w modelu otwartego dostępu, co wielu aktywnie wspiera. Niemniej jednak by doszło do tego na drastyczną skalę, potrzebne są szeroko zakrojone reformy - zarówno w kulturze akademickiej, jak i w modelach finansowania i oceny nauki - tu mamy ciągle wiele patologii, a szeregowi naukowcy mimowolnie postępują nie tak jak postępowaliby gdyby nie wpływ tych patologii, o którym nie raz nawet nie zdają sobie specjalnie sprawy. Generalnie jest problem z tą "elitarnością" niektórych czasopism, ale mają one też dobrą stronę - mianowicie silnie weryfikują i tam publikacje są znane z wyższej jakości.
Ostatnio inne "shadow library" z-lib przestało być dostępne przez zwykłą przeglądarkę (serwery działają, ale trzeba wchodzić przez tor lub aplikację na androida, FBI zamknęło ponad 240 zwykłych domen xd). Miejmy nadzieję, że sci-hub nie podzieli tego losu
Wydawnictwa naukowe argumentują, że opłaty są niezbędne do pokrycia kosztów procesu publikacyjnego, który zapewnia wysoką jakość i wiarygodność naukowych badań. Krytycy odpowiadają, że obecny model biznesowy wydawnictw naukowych jest przestarzały i nadmiernie opiera się na zyskach kosztem dostępu do wiedzy. Debata ta wskazuje na potrzebę znalezienia zrównoważonego rozwiązania, które pogodzi interesy wydawców, autorów, badaczy i społeczeństwa. Wymaga to przemyślenia i ewentualnej reformy obecnych modeli publikacyjnych i praw autorskich, tak aby promować otwarty i szeroki dostęp do wiedzy naukowej przy jednoczesnym zachowaniu wysokiej jakości i wiarygodności procesu publikacyjnego. Rozwiązania mogą obejmować alternatywne modele finansowania, takie jak opłaty za przetwarzanie artykułów (APC) w otwartym dostępie, wsparcie instytucjonalne i rządowe dla otwartego dostępu, a także rozwój i promocję repozytoriów i platform otwartego dostępu, które mogą służyć jako zrównoważone alternatywy dla tradycyjnych wydawnictw.
wydawnictwa naukowe to chyba najlepszy spośród istniejących modeli biznesowych i to w całości oparty na fikcyjnym prestiżu (i wymuszeniu z użyciem organów państwowych) produkujący marżę rzędu dziesiątek procent, podobne liczby da się uzyskać chyba tylko będąc celebrytą i byłaby to jedna sprawa gdyby ktoś finansował badania z własnej kieszeni, a potem domagał się opłaty za dostęp do ich wyników, ale tutaj mamy badania finansowane z pieniędzy publicznych, nie rzadko naukowcy muszą jeszcze zapłacić za publikację tych wyników, a na koniec wydawnictwo jeszcze kasuje czytelników za dostęp nie opłaciwszy nawet procesu recenzji czysty zysk i jakaś farsa
Ale co tu od nowa analizować? I po co? Lądowanie, czy raczej lądowania to fakt, można co najwyżej je omawiać, ale to też już wielokrotnie zrobiono. Choć z drugiej strony - program Apollo to jeden z moich ulubionych programów NASA, więc jeśli by był omawiany, to z przyjemnością bym obejrzał.
Jest fajna analiza zdjęcia lądowania na Księżycu wykonana przez przedstawiciela nVidia, który pokazywał swojego czasu najwydajniejszą kartę graficzną. Może ktoś jeszcze kojarzy, o jaki filmik chodzi i podrzuci jakieś słowa kluczowe.
Podobna sytuacja była z z-library gdzie można było piracko pobrać dziesiątki książek i artykułów naukowych których niemożliwym było znalezienie w legalnych źródłach. Strona została już zamknięta przez amerykanów, mimo że była swoistym protoplastą sci-hub'a
hej Sci Fun !!! Milo cie znowu widziec ... w koncu wyszedles z tego wiezienia, brawo... tylko uwazaj, za promocje nielegalnych stron internetowych moga cie znowu zamknac...
Zabawne jest to, ze sporo uczelni to placówki finansowane z pieniędzy publicznych a później ludzie muszą płacić za dostęp do prac, które wspólnie finansowali 😮
Zgadzam się. Myślę że to bardzo ważne, byśmy wszyscy wyrażali swoje poparcie dla niej. W moim odczuciu to laureatka pokojowego Nobla [i w istocie pokojowego], tylko że jeszcze go nie dostała.
Darku czy zrobiłbyś film typu bookshelf tour? Jestem od dawna niesamowicie ciekawy co masz na półkach z książkami i chciałbym się czymś zainspirować 😊 Pozdrawiam i wesołych świąt!🦖
Kapitalizm w niektórych przypadkach jest dobry, ale w tym, że duże firmy mają praktycznie monopol na wiedzę to skandal. Prawnie wiedza powinna być ogólnodostępna i darmowa.
Hej scifun. Chcę tylko tak powiedzieć że za każdym razem kiedy oglądałem twoje ciekawe odcinki, zawsze dowiaduje się czegoś nowego i ciekawego. Życzę ci dużo zdrowia i szczęścia! 🙂
Nie zapominajmy o twórcach Piratebay: Gottfrid Svartholm - 3 lata więzienia, wyszedł w 2015, Fredrik Neij - 200 dni w więzieniu + olbrzymie kary, stres i dewastacja prywatnego życia.
Boże. A ja myślałem, że średniowiecze minęło. A tu jego digitalny nawrót. Kapitalizm zdaje się ograniczać rozwój nauki. Choć to prędzej ludzka chciwość. Vivat Aleksandra
Hej panie Scifun, na koniec filmu o Płaskiej Ziemii pyta pan o jakiś temat, który można by poruszyć w podobnej konwencji. Może zmiany klimatu/globalne ocieplenie?? Coraz częściej się o tym mówi i chyba tworzą się powoli grupki ludzi, którzy uważają globalne ocieplenie za rządową ściemę. Jakie jest pana zdanie na ten temat? Może filmik podobny do tego o Płaskiej Ziemii ??