To, co publikujesz jest jak cudowna wyspa opływana przez rzekę ścieków, czyli współczesne treści publikowane przez media i internet. Bardzo Ci dziękuję za Twoją wieloletnią wspaniałą pracę
W dzieciństwie w randomowych sytuacjach zadawałem sobie to pytanie: "Dlaczego istnieje wszechświat, dlaczego w ogóle istnieje możliwość istnienia czegokolwiek?" Nagły kryzys egzystencjalny i ból głowy był gwarantowany
Też tak kiedyś miałem jak o tym myślałem, ale już nie mam :-) Zmieniło się to gdy zacząłem SZUKAĆ i POZNAWAĆ Stwórcę - Słowo - Logos. Kiedy szukając "zbliżałem" się do Niego widziałem coraz wyraźniej swoją niedoskonałość i brud (jak na szybie samochodowej - póki nie świeci na nią światło to wydaje się czysta) i wtedy wiele osób rezygnuje z dalszej podróży bo nie chce uznać tego brudu (zazwyczaj porównuje się do innych bardziej brudnych osób i usprawiedliwia się). Ja tego nie zrobiłem i doświadczyłem MIŁOŚCI absolutnej - przebaczenia i podniesienia. Nienawiść do ludzi zamieniła się we współczucie, a lęk w pokój. "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez nie się stało, a bez niego nic się nie stało, co się stało. W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A ta światłość świeci w ciemności, ale ciemność jej nie ogarnęła... Był na świecie, a świat został przez niego stworzony, ale świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. Lecz wszystkim tym, którzy go przyjęli, dał moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w jego imię; Którzy są narodzeni nie z krwi ani z woli ciała, ani z woli mężczyzny, ale z Boga. A to Słowo stało się ciałem i mieszkało wśród nas (i widzieliśmy jego chwałę, chwałę jako jednorodzonego od Ojca), pełne łaski i prawdy." Ew. Św. Jana 1,1-14
@@spaniellkowalski5433Ten kraj wygląda jak wygląda i historie ma taka jaka ma przez takich "mędrców" jak ty - jest tu takich jeszcze wielu - szukają prostych odpowiedzi na niewyobrażalnie trudne tematy, twierdząc jednocześnie że znaleźli odpowiedź w jednej z tysięcy bajek dla "dorosłych" - tragedia.
@@ziomekzmiasta9292 To przypomnij nam o procentach i rozłoż to w czasie dla większego zrozumienia. Tak na marginesie, skoro już jesteśmy w temacie, napisz nam czy bostwo ma płeć lub cechy pewnej płci i czy jest zalezne od czasu (czy musi czekać żeby się dowiedzieć co dany delikwent zrobi w przyszłości, żeby móc go oceniać/karac/nagradzac - jeżeli musi czekać to dlaczego nazywa się go wszechwiedzącym i wszechmogacym?). Na koniec: do niedawna ludzie wierzyli też w "garbate aniołki" i co z tego - mamy wierzyc dalej? Brrak wiedzy działa czasami destrukcyjnie - ale dzisiaj po ta wiedzę można sięgnąć, no chyba że się idzie na łatwiznę, bo proste rozwiązania są "najlepsze" - oczywiscie nie sa :))) Rozumowanie "wierzacych" jest na zasadzie: bostwo istnieje i mnie kocha, a to że sasiad dostał małpią ospę czy dżumę, świadczy tylko o tym że widocznie kocha mnie bardziej niż sasiada :)))
@@setallsetall6181 ja nie mówię czy Bóg istnieje, czy nie istnieje. Ale przypisywanie wszystkich problemów Polski temu że niektórzy Polacy wierzą to kompletny debilizm. Niemcy, Amerykanie, Francuzi też jeszcze nie tak dawno wierzyli.
Za każdym razem gdy zadaję to pytanie, gdy o tym myślę, to odpala się u mnie brutalny atak lęku, coś tak prymitywnego, zwierzęcego, coś jak blokada gdzieś z małpiego DNA/ograniczenie programowania w symulacji. Jak to możliwe że z niczego wzięło się coś? Potem dochodzę do wniosku że stan: nic, jak i stan: wszystko, to tylko konstrukty w mojej głowie. Jesteśmy zbyt ograniczeni by to pojąć, więźniowie 4 wymiarów: mrówki nie mogą dyskutować o internecie, tak samo my nie możemy o nicości. Nie ma czegoś takiego jak nicość absolutna: jest tylko wszystko wszędzie zawsze, na raz.
Mam podobnie. Czuje niepokój i nie możność zrozumienia. To pierwszy filmik smartgazma który mam chęć wyłączyć bo po nim nie będę mógł spać z tym pytaniem w głowie i uczuciem niepokoju
To są głupie pytania. Np czas nie istnieje. Ale my musimy zdążyć na autobus. A te palanty wymyślili bombę atomową i w dupie mieć ich podejście do życia
Mnie bardziej rozwala to, że jakby od momentu powstania życia cokolwiek poszło inaczej w sensie konkretne gamety by się nie połączyły, to by mnie nie było. Czyli prawdopodobieństwo naszego urodzenia się jest tak bliskie zeru, że masakra. Wygranie w totka przy tym to pewnik nad pewniki ;)
Skłaniam się do teorii, która jest zdaje się w jednej z książek Janusza Zajdla, że tak jak kamień nie jest świadom istnienia świata ożywionego, tak jak zwierzęta nie są świadome istnienia rozumu, tak i my nie jesteśmy świadomi istnienia czegoś ponad nami, bo przynajmniej powinniśmy dopuszczać możliwość, że to nie na nas kończy się ta drabina, więc odpowiedzi na pytanie z filmu nie jesteśmy w stanie ogarnąć, ale zawsze warto próbować.
Idealnie napisane, Jak z myszą w naszej kuchni, ona nie ma pojęcia gdzie jest i że nam robi szkody. interesuję, ją tylko jedzenie. To my jesteśmy taką myszą, dla wyższej formy. :)
@@wagt3634 jeżeli chodzi o organiczny mózg to złożoność ludzkiego mózgu jest na szczycie możliwości ewolucyjnej. Ciut większa złożoność i osobnik będzie cierpiał na choroby psychiczne lub będzie fizycznie niedomagał. Te wyższe byty to albo hybrydy organiczno-cyfrowe albo transcendentne byty dla których bylibyśmy niczym mrówki dla nas.
Bardzo dziękuję za Twoją pracę. Odcinki takie jak te są bardzo ciekawe, skłaniają ku refleksji, często do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia nad rzeczami, które nas otaczają, na które normalnie nie zwracamy większej uwagi. Z niecierpliwością czekam na kolejny film. Pozdrawiam.
Hej smart GSM... Dobre pytanie... bardzo dobre. Jesteś niewątpliwie najbardziej bystrą i mądrą osobą którą obserwuję w tym g.... intrenecie. Chapeau bas... Czapka z głowy. A i Twój Polski jest coraz lepszy. A tak chyba, to nic to wszystko. Wszechświat się rozszerza. Strzałka czasu. Jak się będzie zwijał. Będziemy żyć ze strzałką odwrotną. Dwużycie. Tak więc... EWIDENTNA łapa... Łapa. Miłego istnienia :p
Temat łąmiący umysł. Tak jak powiedziałeś - jestesmy ograniczeni .Zaczne od Biblii "Na poczatku było słowo,a słowo było u Boga i Bogiem było słowo" , ta pętla już jest trudna. Wyobraźmy sobie jak bysmy postrzegali wszystko nie czujac dotyku,smaku,zapachu,bez oczu i uszu, wówczas nawet jeśli istnielibysmy to nie bylibyśmy tego swiadomi,nie mogloby do nas dotrzec kim jesteśmy,nie moglibyśmy stwierdzic czy jest jakas przestrzen,ale to po ludzku. Trzeba tez sie pozbyc mysli,ze materia jest czyms stałym,jak to widzimy,materia jest materią tylko dla materii,ale moze byc najsłabszym,najmniej znaczącym przejawem kreacji i dopiero wówczas jaestesmy w stanie o tym myślec. Wówczas mozemy dostrzec ze taki tok myslenia sprowadza nas do pojedynczego punktu jakiegoś centrum,jedynego w swoim rodzaju, o czy moze swiadczyc zgranie tego wszystkiego,porzadek a nie chaos. Wyobraz sobie ze pomyslaes iz jestes,czy to byłoby poczatkiem,bo kim byłes zanim sie dowiedziałes ze jestes.
„Słowo” to moc sprawcza Boga, oraz bóg sam w sobie. Bóg rzekł „słowo” i stała się światłość i to było dobre :) Interpretuję to jako impuls energii, albo powstanie czegos takiego jak energia. Chrzescijanie wierzą, że bóg istniał od zawsze. Zatem- zanim stworzył on materię, to nie było upływu czasu, a zatem- ISTNIAŁ ZAWSZE :)
Odpowiadam odpowiedzią, która przyszła mi na myśl, kiedy zadałeś pytanie na początku odcinka i dałeś czas. Dlatego istnieje raczej coś, niż nic, że «istnienie» z treści pytania implikuje co najmniej byt. Jeśli «nic» by istniało, to już byłoby «czymś». «nic» nie może mieć nawet kategorii istnienia. Dlatego właśnie istnieć będzie raczej coś niż nic.
@@kubexiu ciekawą propozycję podał autor filmu: bez powodu. Biorąc pod uwagę że w nicości nie ma nic w tym żadnych zasad, z niczego mogło powstać coś.
@@svoltre8220 mi coś ta koncepcja czasu nie pasuje. Już pomijając to, że nic, to już jest coś i robi się paradox. Wydaje mi się, że wszystko po prostu jest a czas to tylko fizyczny parametr. Np my ludzie cały czas jesteśmy tutaj. Tylko się zmieniamy, przekształcamy, starzejemy.
Jeśli znamy liczby typu bilion, tryliard, czy uch, liczba grahama, to coś mi nie styka, że rzeczywistość ma tylko te 14 miliardów. Nie styka mi, że to wszystko, trochę pyłu, lodu, skał itp. Coś tu śmierdzi. No ale tak jak komar nie ogarnia budowy i działania elektrowni atomowej, tak my nie ogarniamy całości, nie da rady. Trzeba iść na piwo.
@@marcinseweryn4890 proponuję bezalkoholowe - jeśli już musi być ten właśnie smak. Piłem kilkadziesiąt lat i jednego pięknego dnia stwierdziłem, że już nie chcę - chociaż nigdy nie walczyłem z tym piciem, nigdy żadnych myśli o terapii, czy coś. Piękny jest właśnie ten stan, gdy masz świadomość, że możesz, ale nie musisz, nie potrzebujesz, nie chcesz. Wolę czasem zajarać i odpłynąć w błogie obszary. Czasem. Pozdrawiam.
Odkąd zaczęłam oglądać i czytać takie "popularnonaukowe" treści praktycznie cały czas rozmyślam o takich rzeczach, nie umiem przestać myśleć. Ciągle zastanawiam się co było zanim się urodziłam, co będzie jak umrę, jak wygląda świat z perspektywy kogoś innego itp. dosłownie zaczyna mnie to już prześladować. Ludziom bardzo daleko do doskonałości, przeraża mnie to że jesteśmy tylko zwierzętami obdarowanymi świadomością istnienia i nie możemy zrobić z tym nic więcej niż się pogodzić...
Pytania typu jak to jest patrzec na swiat z perspektywy kogos innego, ja to jest byc kims innym, jak inni mysla (nie "co" tylko "w jaki sposob"), sa ze mna od dziecinsywa, dosc wczesnego o ile pamietam.. wciaz jest to dla mnie wielka zagadka.
Nie martw się, wraz z śmiercią wszystkie te lęki i obawy znikną raz na zawsze ;p Lecz z drugiej strony nie wyobrażam sobie żyć wiecznie to kolejny absurd, taki sam jak to, że w ogóle żyje.
Nic, to brak obserwatora. Nic, to brak pytania, które zadałby obserwator. Gdzie znajdował się wszechświat, gdy mnie nie było na świecie? Dopiero moja świadomość zadaje to pytanie. Nic to dla mnie stan jej braku. Wszyscy już kiedyś nie żyliśmy i za chwilę będziemy w tym samym stanie. Sensu, przyczyn, logiki może szukać tylko obserwator. W dodatku świadomość u każdego jest na innym poziomie. Pytanie, które mnie męczy bardziej, to raczej... po co w ogóle zaistniałem? Po co w skali miliardów lat zapalila się na "mikrosekundę" moja świadomość i każe mi szukać znaczenia samego siebie i wszystkiego czego doświadczam zmysłami. Nie widzę w tym najmniejszego sensu ani jakiegokolwiek znaczenia. W kontekście zniknięcia mnie, a za parę miliardów lat, całej planety czy układu słonecznego, wszystko staje się totalnie bezsensowne. Pojawiamy się bez potrzeby i sensu, walczymy o przetrwanie, walka zawsze konczy się porażką i w końcu znikamy. Nic po nas nie zostanie... to tylko kwestia czasu by zgasło ostatnie o nas wspomnienie i tylko efekt motyla będzie roznosił informację o naszym istnieniu. Bezradność w tej sytuacji jest frustrująca... cieszmy się życiem i dzielmy dobrem, może w tym jest cały sens...
Nie zgodzę się, możemy obserwować przecież przeszłość, gdy jeszcze żadnego obserwatora nie było. Jeśli brak obserwatora miałby oznaczać, że czegoś nie ma, to pierwszy musiałby sie pojawić obserwator. Obserwator stworzony z materii którą ma dopiero zaobserwować, żeby jednak było coś. Dla mnie jest to po prostu sprzeczne
@@OGTroi No właśnie, obserwator może być skutkiem ubocznym, a nie przyczyną istnienia wszechświata. Nie wiem czemu zawsze stawiamy siebie na piedestale powodu powstania wszechrzeczy jak możemy właśnie być jedynie skutkiem ubocznym jego istnienia.
Sensem isntnienia jest rozwój pozytywnego wyrażenia wszystkich funkcji kognitywnych kolektywnego zbioru wszystkich obserwatorów i obserwacja piękna świata oraz jego doświadczanie w sposób cudowny.
Zaistniałeś, bo mogłeś, bo to było możliwe. Tylko tyle i aż tyle. A sens swojego istnienia możesz nadać sobie sam, pozwolić innym na jego określenie lub uznać, że nie ma żadnego sensu. Jest to całkowicie subiektywna rzecz.
Ty mozesz po tym.spac😅? Ja wręcz przeciwnie. Zawsze jestem po takich tresciach totalnie rozwalona, chociaz jakos radzę sobie z tym od dwudziestukilku lat.
Uwielbiam oglądać twoje materiały do snu. Wczoraj w końcu skończyłem oglądać ten film, a 3. noce pod rząd oglądałem. Tak dobrze się przy tym zasypia. Dziękuję!
Czy to jest w ogóle możliwe logicznie aby przed istnieniem była nicość? W końcu nicość to brak istnienia czegokolwiek. Skoro zatem obecnie coś istnieje, to znaczy, że musiało istnieć od zawsze, bo wcześniej nie ma żadnego odniesienia, które wskazywałoby że coś jest lub nie ma nic. Z naszej perspektywy świat musiał być od zawsze zatem
Kiedy słyszę różne pytania i odpowiedzi, które generują coraz to nowe i niekończące się pytania, to w pewnym momencie włącza mi się tryb owego "chłopa z zabitej dechami wioski" który pojechał do miasta, poszedł do ZOO i tam zobaczył żyrafę. "Takiego zwierzęcia nie ma - powiedział do siebie" i ze spokojną głową wrócił do domu. Słowem, dochodzę do ostatecznej granicy. Krótko mówiąc na pewne pytania istnieją tylko odpowiedzi filozoficzne, "Byt Absolutny który sam w sobie jest przyczyną swojego istnienia". Albo religijne, w zasadzie to samo tylko prościej aby każdy zrozumiał. Świetny materiał, dzięki.
@@eddag4005 To bardzo znany dowcip maił kilka wersji, jedna z nich mówiła o cyrku zamiast ZOO, ale dziś chyba już mało używany. A co ciekawe oparty na rzeczywistych faktach. Jakieś 15 lat temu w mojej wiosce pewna wiekowa babcia wyszła sobie wieczorem w pole do grządek. Kawałek dalej biegnie polna droga tak zwany gościniec przebiega on także przez odległy o kilka kilometrów las. W tamtych czasach łosie praktycznie nie były u nas spotykane, (nawet dzik pojawiał się pojedynczo raz na 5 lat) i wywoływał sensację, bo łosie potrzebują śnieżną zimą ogromnych obszarów porośniętych młodymi drzewkami aby się wyżywić. Obecnie jednak kilka razy w roku głównie latem, wieczorami łosie przemieszczają się akurat tym gościńcem od lasu do lasu. No i ona właśnie zobaczyła takiego wielkiego dorosłego łosia. Przybiegła do wsi i mówi: "Ludzie widziałam stworzenie, którego na świecie nie ma!"
Dokładnie...umysł przekonuje nas, że brak czegokolwiek równa się jakiejś nieokreślonej, idealnie wygłuszonej ciemności w której się znajdujemy i obserwujemy.. A przecież ciemność, pustka czy czerń, obojętnie jak to nazwać, też jest czymś. Równie dobrze ta przestrzeń niczego mogłaby być też różowa
Jedno z pierwszych pytań, które sama sobie zadawałam będąc naprawdę małym, może 8-letnim dzieckiem brzmiało: "dlaczego JA jestem?". Pamiętam tę dezorientację i mętlik w głowie.
Miałam podobnie. W podobnym wieku bawiąc się i biegając po podwórku nagle stanęłam jak wryta i zaczęłam się zastanawiać jak to się stało, że powstałam (wiedziałam już o ciąży i że z brzucha kobiety rodzą się dzieci, pytanie było bardziej filozoficzne), dlaczego tu jestem na tej Ziemi i po co. Ale za chwilę usłyszałam w głowie myśl, że to jeszcze nie czas, żeby się nad tym zastanawiać, teraz mam się bawić. Pamiętam to do dziś. To było jedno z pierwszych metafizycznych pytań jakie sobie zadałam.
Odniosę się do głównego komentarza. Postrzegamy nasz swiat tylko w ograniczonym spektrum. Wydaje mi się że jesteśmy klawiaturą od komputera dla całego komputera. Niezbedna częścią wszystkiego. Robimy swoje jak mrówki. A nic to jest dalej niż 30:02 tego filmu lub przed 0. Czyli idea(teoria). Czy pytanie o tym co było przed / po ma sens? I tak i nie bo z pytania rodzi sie doznanie. Dla ludzi ważne jest doznanie. A dla świata nic.
Dziejemy sie, wszystko sie dzieje, dziejesz sie i nic na to nie poradzisz, jesteśmy częścią dziania się, a ono nigdy sie nie zaczelo, ani nigdy nie przestanie
Zawsze lubiłem sobie wyobrażać absolutną nicość jako stan pomiędzy przebudzeniem a zaśnięciem z wyjątkiem tego że nie mamy żadnych snów, ale czujemy natychmiastowy przeskok do poranka, jednak z tym wyjątkiem że ta chwila przeskoku trwa wiecznie, nigdy się nie kończąc. Jakoś to dawało mi poczucie najbardziej precyzyjnego porównania takiego zjawiska, ewentualnie obrazu tego jak się sprawy mają po śmierci gdyby jakiekolwiek inne teorie życia po śmierci okazały się błędne. Smacznej herbatki, miłego dnia/nocy każdemu kto przeczytał i wyrazy szacunku dla autora za kawał dobrej roboty, pozdrowionka!
Mam dokładnie takie samo wyobrażenie i porównanie co do tej "prawdziwej" nicości. Może jakby reszta ludzi zdawałaby sobie sprawę z tego, że to najprawdopodobniej dzieje się z nami po śmierci, zaczęli bardziej by doceniać to, że istnieją, są obserwatorami, mogą o tym napisać komentarz, zamiast psuć życie innym, licząc na to że z zaświatów będą mogli spoglądać na swoje dokonania.
@@tonyhowk7507 ja jebie, i kto tu mieszka politykę. TVP nauka nie ma grama polityki w sobie i leci tam regularnie świetny program o tytule Astronarium w godzinach porannych właśnie..... Weź przerwę od wszelkich medii żeby ta polityka odparowała z Twojej głowy trochę skoro wszędzie się jej doszukujesz....
Obejrzałem dopiero 10 minut materiału, ale tknęło mnie, żeby podzielić się pewnym spostrzeżeniem. To, co my nazywamy logiką, to jest pewien uporządkowany sposób myślenia, który stworzyliśmy my - ludzie. Zrobiliśmy to na podstawie gigantycznej liczbie obserwacji naszych przodków. Ale my wszyscy jesteśmy zamknięci w naszym uniwersum! Nie mamy pewności, żeby twierdzić, że poza Wszechświatem kierowanie się logiką daje takie same efekty, jak w naszym Wszechświecie. Dlatego: 1) początek świata może być prawdą, której nie da się dowieść - traktuje o tym problem kompletności matematyki, znany jako "Entscheidungsproblem". Zapoczątkował go Hilbert i Ackermann. (odsyłam do angielskiej wiki) 2) śmiem podważać stosowalność logiki w całej nieskończonej przestrzeni - nasza logika wynika z obserwacji zmian zachodzących w naszym świecie. W innych wariantach wszechświat miałby inną logikę, której nie jesteśmy w stanie zasymulować, bo kierowalibyśmy się własną logiką przy symulacjach. Taki inny świat działałby trochę jak ostateczne science fiction. Chętnie zapoznam się z Twoją odpowiedzią i krytyką! 😁
Bardzo ciekawe jest to co piszesz. Swojego czasu miałem podobne przemyślenia co autor filmu i doszedłem do wniosku,że trzeba dostrzec różnicę pomiędzy nic i absolutnie nic. Tłumaczyłem sobie wtedy ,że wszechświat w tym wariancie musiałby ulegać ciągłemu rozciąganiu i zwijaniu do punktu zdrowego , a czarne dziury to po prostu miejsca gdzie tkanina rzeczywistości rozrywa się pod ciężarem masywnych obiektów. Nic byłoby tu polem możliwości,a absolutnie nic byłoby przyczyną kurczenia się pola możliwości , gdzie czarne dziury stanowią swojego rodzaju leje łączące się w jednym punkcie podprzestrzeni...takie trochę teoretyczne rozkminy .
Dziękuję za wspaniały materiał. Jak zawsze potrafisz wywrócić wszystko do "góry nogami" , by później w burzy mózgu pokazać gdzie co i jak powinno leżeć.
To pytanie zadawałam sobie w podstawówce. Potem pogodziłam się z tym, że nie ma na nie odpowiedzi i nie będzie . Ani za życia ani po śmierci. Teraz cieszę się każdą chwilą życia i wiem, że to i inne pytania egzystencjalne są po to, żebyśmy eksportowali te niezbadane obszary, rozwijali umysł ❤
Dokladnie, nawet prożnia wg najnowszych badań nie jest nicością, a oceanem potencjału zaistnienia kwarku materii lub kwantu energii w każdym jej punkcie, osculujacego jednocześnie na pograniczu jednej i drugiej formy... Sam ten fakt przerażająco nam uświadamia, że sama przestrzeń jest formą życia, bytu, energii sprawczej, infromacji, czy materii... Kocham scifi Alasteira Reynoldsa, ktore pisze w oparciu o swoja prace w Europejskie Agencji Kosmicznej i pracy pdzy zderzqczu Hadronow.
A my tu czekamy na kolejny odcinek. Ostatnio robiąc Deca Ultra Ttiathlon marzyłem o tym, że jak skończę to położę się na kanapie i obejrzę nowy odcinek a tutaj nie ma 😭
Dwie myśli mam odnośnie pytania zadanego na koniec. 1. Ludzie mają tendencje do upraszczania modelu działania świata na potrzeby robocze, bo w końcu ewolucyjnie trzeba zawsze oszczędzać energię. W związku z czym na ogół zwracamy uwagę na skrajności, a nie zauważamy spektrum pomiędzy. Możliwe, że zasady logiki jakie znamy i stosujemy nie są pełne, bo zbudowaliśmy je w oparciu o typowe przypadki, często się powtarzające, a być może istnieją jakieś egzotyczne stany pośrednie pomiędzy prawdą i fałszem. Możliwe, że chaos jaki widzimy na poziomie kwantowym jest właśnie tym "spektrum" przypadków nietypowych. 2. Pytanie zadane w filmie jest tak trudne, że do rozwiązania raczej bym podszedł etapami. Tzn. zakładając, że np. jeśli matematyka jest bardziej fundamentalna od materii i była w związku z tym pierwsza, to wtedy wyjaśnienie pojawienia się materii może być dość proste. Nicość materii jest tylko jednym stanem, a stanów istnienia może być nieskończona ilość, a więc prawdopodobieństwo istnienia jest nieskończenie wielkie, bez względu jak trudno by było zainicjować proces powstawania materii. Czyli, żeby odpowiedzieć na największe z pytań, myślę że najpierw trzeba ustalić jednak zależności między matematyką, materią i umysłem.
1. Logika to zwyczajnie funkcja f bieżąca zdania p i, lub, etc.., q i przyporządkujaca im wartość 1 lub 0 tych funkcji |f(p,q)|=16 które można napisać w matrycy np. [1,1,1,0] (dygresja. Także p i q mogą być od siebie niezależne czyli 17 stanów) 2. Poruszyłeś ciekawy temat którym zajmowal sie Kurt Godel. Aksjomaty są atomami arytmetyki (Peano) Geometri (elementy Euklidesa (bez piątego postulatu)) Ale nie są wewnętrznie nie sprzeczne oraz jednocześnie kompletne.
A odpowiedź tego typu: Wszystko miało swoją przyczynę lecz ciąg przyczynowo skutkowy ciągnie się w nieskończoność w przeszłość. Dlaczego zastanawiamy się nad początkiem istnienia a nie nad jego końcem? Jeśli nie mamy problemu z nieskończonością w przód, dlaczego mamy problem z nieskończonością wstecz? To wręcz nieintuicyjne sądzić, że coś nieskończonego miałoby kiedykolwiek swój początek, oznaczałoby to, że jest niesymetryczne, niemożliwie niesymetryczne. Albo inne podejście: przyczynowość to pojęcie ludzkie, tak samo jak matematyka, materia, umysł, wszystko to wytwór naszego umysłu, wyćwiczony mechanizm w toku ewolucji a wszystko co doświadczamy i co rozumiemy jest jedynie wizualizacją naszego umysłu. Wcale nie musi istnieć coś takiego jak przyczyna, nie musi istnieć nawet podział na coś i nic, nie musi istnieć żadna logika, żadne zasady. Cała historia naszego wszechświata może być bezczasowym mignięciem z nieskończoną liczbą początków, zakończeń a nawet algorytmów cyklicznych i nieskończonej liczbie innych konstrukcji, których nigdy nie będziemy w stanie sobie wyobrazić. Jeśli to jest bezczasowe mignięcie i zawiera wszystko to jak odróżnić to coś od niczego? Nie da się. Więc możemy się siłować, ale jedyną prawdą do jakiej możemy tak dojść to ta, że odpowiedzi na to pytanie nigdy nie otrzymamy, wręcz otrzymanie odpowiedzi na to pytanie jest niemożliwe, niezależnie od tego kto lub co je zadaje. Nie ważne czy jesteśmy na 2 5 10 100 czy 1000 poziomie skali kardaszewa obejmując swoją świadomością nadmultiwszechświaty nadmultiwszechświatów (...) i tak do liczby grahama. Odpowiedź na to pytanie będzie zawsze ta sama, a mianowicie jej brak. A najprostsze podejście moim zdaniem tłumaczące to pytanie jest takie, że to pytanie jest błędne. Takich błędnych pytań można sobie wymyślać w nieskończoność np. Jakiego koloru jest muzyka? Ile kątów geometrycznych ma wzrok? Co jest na północ od bieguna północnego? Dlaczego jutro zdradziłeś swoją żonę? Dlaczego cząstki to liczba mnoga a nie biała? Dlaczego ta cyfra kolorowy jeżyk chce zatankować nas bez pustki? Czy mistrz brama kołowrotek bo uczeń walczyć tudzież wędrowcze mam szympans ongiś? Czy istnieje początek czegoś o czym mamy równe zero informacji? (uproszczenie myślowe, traktuje jakąkolwiek skończoną liczbę w nieskończonym zbiorze jako zero a nie nieskończenie mały ułamek)
Twoje pytania przykładowe są nie tożsame w obrębie jednego zdania, ale jesteś blisko. Ponieważ nicość jest niemożliwa do realizacji, tak samo jak nieskończoność jest nie wyobrażalna, tak samo nicość oba stany wywołują ten sam lęk, gdy ktoś potrafi umysłem zbliżyć się do ich wyobrażenia. Pytanie tożsame z tym w filmem to: "czy zupełny brak światła może oślepić?" lub zupełna cisza ogłuszyć? Można pytanie odwrócić i też odpowiadać: "Dlaczego nicość nie istnieje bez czegoś?"
@@mountainhobo przecież nie podawałem przyczyny tylko wybrałem jedną z odpowiedzi. Co do tworzenia symulacji, to wydaje mi się, że to naturalna kojej rzeczy dla wysoko rozwiniętych cywilizacji.
@@3dhYT Ależ ja nie zaprzeczam Twojej hipotezie, wręcz odwrotnie. Dodałem tylko że tak często podawany argument "a czy oni też są w symulacji" (które w innej formie pada w tym video) jest próżne dopóki najpierw nie odpowiemy na pytania podstawowe, jak cel naszej symulacji. Jesteśmy więc w całkowitej zgodzie.
@@mountainhobodrabina symulacji nie ma końca. A co najlepsze, co jeśli ten wszechświat jest niemożliwie skomplikowany. Czy wtedy symulacja mogłaby zaistnieć ?
@@fabianos9538 "niemożliwie skomplikowany. Czy wtedy symulacja mogłaby zaistnieć ?" - Tak, oczywiście, bo tak jak w grach komputerowych nie symulujesz w pełni wszystkich możliwych detali na raz, tylko te które są w układzie odniesienia grającego.
Pojęcie wieczności i nieskończoności są dla nas ludzi niezrozumiałe. Niektórzy mówią, że najpierw istniał świat duchowy, potem powstał świat materialny. Świat duchowy istniał zawsze, nie miał początku. Bóg, czy jakkolwiek go zwać, też istniał od zawsze. A jeżeli chodzi o wszechświat materialny, to niektórzy twierdzą, że wielki wybuch był końcem poprzedniego wszechświata i tak będzie też z naszym wszechświatem. Na razie się rozszerza, ale potem stopniowo zacznie się kurczyć, aż do momentu gdy ponownie eksploduje, dając początek nowemu wszechświatowi. I tak bez końca.
9:40 bo gdyby nie istniało nic nikt by o to w ogóle nie pytał. Istniejemy więc powstało coś, mogło istnieć od zawsze, mogło byc extremalnie rzadkim zjawiskiem ale coś istnieje więc dla nas niemożliwy jest stan niczego
Myślę że istnieje od zawsze i wszędzie COŚ... Gdybym zakładał że jest też obsolutne 'nic' to i ono musiałoby być 'gdzieś', a to 'gdzies' jest już 'czymś' co istnieje... Nigdy 'coś' nie powstanie z 'niczego' a "absolutna nicość" jest paradoksem samym w sobie...
10:00 Problem jest tylko jak faktycznie powód istnienia umiejscowimy "przed istnieniem". Nie, jeśli istnienie pozbawimy początku lub powiemy za Parmenidesem: byt jest, niebytu nie ma. Wtedy sprzeczność znika, "przyczyną" istnienia jest konieczność (brak innej możliwości). Dzięki, że przypomniałeś mi studia ❤
Pan profesor Krzysztof Meissner opowiedział o pewnym fizycznym fakcie - mianowicie w kosmosie rodzi sie materia z niczego , jeżeli dobrze pamietam to w przybliżeniu 1 atom na metr sześcienny na miliard lat.
Materia nie tworzy się z niczego tylko z energii (zawsze w parach cząstka - antycząstka, przeważnie po chwili się zderzają i ponownie przekształcają w energię).
Dla nas przed narodzinami tez bylo nic, ale z perspektywy naszych rodzicow juz dawno bylo coś. Nie myslelismy i nikt o nas nie myslal, po prostu nas nie bylo. Az pewnego razu dwojka ludzi stworzyla przyczyne naszego istnienia. Wszechswiat pewnie ma podobnie, to ze dla czasoprzestrzeni przed wielkim wybuchem nic nie bylo nie znaczy ze nie bylo nic dla czegos innego.
@@Rolkowy_Podroznik nie jestem fanem spisku o wszechświatach w czarnych dziurach, są one strasznie ciekawe, i masywne.. ale żeby odrazu wszechświat? Raczej nie.
Mi bardziej nasuwało się pytanie: Dlaczego ja rozumuję akurat w swoim ciele i przechowuję wszystkie w nim przeróżne zwiazane ze wspomnieniami momenty i dlaczego akurat teraz 🤔
Najważnjeszym wyrazem w tym pytaniu jest wyraz "RACZEJ". Świadczy to o tym, że naprawdę nie wiemy czym jest np. zjawisko zwane fotonem, elektronem itd. Jeżeli foton raz jest cząsteczką, a raz falą to znaczy, że nie jest ani tym, ani tym, więc czym jest? Czyli RACZEJ jest COŚ, ale NIEKONIECZNIE.
Czy może brak obserwatora dostrzec interferencję fal pojedynczej cząstki fotonu? Tylko obserwator może skrócić nieskończoność do nicości. Bez tego nieskończoność=nicość. Jedno i drugie wywołuje ten sam stan w umyśle, dla jednych to lęk dla innych niemożliwość a dla jeszcze innych fascynacja.
Nieważne jaka jest prawda , z naszej perspektywy jakiekolwiek postrzeganie czegokolwiek wywodzi się z 1z 3 poruszonych tutaj kwestii : świadomości, której funkcjonowanie i "zasadę działania" świetnie wyjaśnił M Gazzaniga w książce Instynkt świadomości. Ostatnie pół roku próbuję się z przeprogramować z introwertyka na ekstrawertyka, w tym cellu poznaję i mapuję swoją podświadomość i zauważyłem na przykład że postrzeganie emocjonalne i logiczne mają to samo źródło, po prostu kierują się innymi zasadami tak jak np. języki: polski i mandaryński Podświadomość to jedna z słabiej poznanych stron naszej egzystencji, być może jakby ją opanować to pojawiło by się więcej wątków i odpowiedzi na te tak zwane "fundamentalne pytania"
Czyli twój introwertyzm uznajesz bardziej za 'winę' niewłaściwego wychowania przez rodziców, spotykania złych kolegów itp. niż kwestia odziedziczonych predyspozycji genetycznych?
Ja się chcialam przeprogramować na ekstrawertyka to tak mi to ciążyło, jakbym próbowała skorygować sobie jakąś kosc. Nie da rady. Po prostu nie umiałam, męczyło mnie to, nie mogłam się skupić bo wiedziałam że mój "entuzjazm' na wyjście ze znajomymi jest udawany. Dalam sobie spokoj i zaakceptowałam to że po prostu jestem ulepiona z takiej gliny :) jeśli mówisz że widzisz dobre efekty to fajnie, próbuj dalej ale nic na siłę.
Super zakończenie naprawdę mega robotę zrobiło 😊 , udało właśnie mi się muchę pacnąć ręką a myślałem że to jest nie możliwe 😅 rozwijajmy swoją świadomość powodzenia 💪💪
Zabawa z nicością jak i z nieskończonością kończy się tak samo. Stosem paradoksów. Musimy mieć w sobie pokorę na to aby zgodzić się, że nasze umysły są ograniczone. Kota nie nauczysz matematyki a człowiek nie zrozumie metafizyki. Wiem, że to co napisałem może być określone jako "wytrych" ale to też powoduje u mnie zgodę na niewytłumaczalnosc Wszechświata jako całości bez rodzenia frustracji jak czytam u niektórych. Pozdrawiam.
Dlaczego nie nauczysz kota matematyki? Jeśli nauczysz go, że 1+1=2 to już jest nauczony czy jeszcze nie można tak powiedzieć? Gdzie zaczyna się "znajomość" matematyki? Jeśli trza znać całą matematykę, to prawdopodobnie nie ma człowieka, o którym można powiedzieć, że zna matematykę (lub ich liczba dąży do zera).
@@ntcer no właśnie my odkrywając Wszechświat może rozumiemy 1+1 a jego tajemnice wymagają znajomości potęgowania i w tym momencie jesteśmy bezbronni jak koty i potęgowanie
Może być też tak, że tej "finalnej" odpowiedzi nie ma. Godel(teoria niezupełności aksjomatów) oraz Galois (że nie ma ogolnego wzoru na znajdowanie pierwiastków równania x^5 )
0 = 137 + ( -137 ) to znaczy, że materia mogła się wziąć z niczego, matematyka i prawa fizyki są pochodną danego równania, co dopuszcza istnienie nieskończenie wielu wszechświatów, a umysł jedynie poznaje dany wszechświat.
no, niestety, lub stety w naszym przypadku nastąpiła pewna niesymetria... 0 =137.000000(...) 1 + (-137) :) dzieki temu moge to napisać :). Czyli znowu powstało coś z niczego. Pozdro z .0(..)1.
@@KosoNseya może nie w przestrzeni, ale w tym hipotetycznym niczym, w którym nie ma zasad. W mojej hipotezie nie ma możliwości poznania innych wszechświatów, to znaczy nie mamy możliwości wyjść poza obszar naszego równania.
@@LukaszKornatowski-sr9sh niekoniecznie musi się to wykluczać. Dopuszczamy przecież istnienie materii i antymaterii, cząstek i antycząstek, jeśli nawet byłyby od siebie bardziej różne, niż jedynie byłyby swoim przeciwieństwem to, wciąż 0 = 137 + ( - 138 + 1 ). Myślę jednak ze możliwe jest odkrycie równania naszego wszechświata
Nieskończoności wydają się sensowne - nawet w naszym wszechświecie: każda możliwość istnieje, a to że wydarzyła się akurat w moim/twoim rozgałęzieniu - przypadek. Poza nieskończonością rozgałęzień, są nieskończoności wszechświatów, w tym też miejsce na wszechświaty z niczym. Tylko to cholernie cholernie droga energetycznie opcja, ta nieskończość nieskończoności.
Nawet jeżeli istnieje nieskończone wiele wieloświatów (Jakaś samsara czy coś. ) To i tak mam tylko jedno życie i zastanawianie się nad "nicoscią" prowadzi tylko do pustki. Nie ma nic gorszego niż niezaspokojona ciekawość.
Zastanawiałem się nad tym pytaniem przez wiele lat i często rozmyślałem, dlaczego wszystko istnieje akurat w taki sposób, a nie inny. Przypuszczając, że istnieje nieskończoność różnych wersji tego, jak wszystko mogłoby wyglądać, dlaczego akurat ten sposób jest rzeczywistością? Dlaczego obowiązują takie, a nie inne prawa fizyki? Samo to pytanie jest dla mnie w pewien sposób przerażające. Wiele razy zastanawiałem się, kim bym był, gdybym nie przejmował się takimi sprawami, i czy byłbym lepszą osobą, czy nie. Być może, gdybyśmy mieli dostęp do pełnego spektrum wiedzy o świecie - gdybyśmy znali wszystkie prawa fizyki i kwantowej, mieli idealne teorie wszystkiego - moglibyśmy odkryć namiastkę odpowiedzi na to pytanie. Ale przeraża mnie sam fakt, że prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy. Kiedy byłem mały, próbowałem sobie wyobrazić, jak to jest nie żyć, i nigdy nie udało mi się tego pojąć. Kiedy rozmyślam nad tym pytaniem, odczuwam pewien dziwny lęk i niepokój. Rozglądam się wtedy po pokoju i nie wiem, co się ze mną dzieje. Często w takich momentach uciekam do form "odmużdżenia", takich jak TikTok, aby uspokoić się i przestać o tym myśleć. Nie mam powodu, aby uznać jakąkolwiek odpowiedź za prawdziwą, ale to pytanie jest jednocześnie piękne i przerażające. Ciekawi mnie czy ktokolwiek ma podobne odczucia
@@Patryk-sx1kp Musi coś w tym, w konstrukcji naszego umysłu - musi coś być takiego, że nasz umysł reaguje takim niepokojem. Pod tym filmem jest mnóstwo komentarzy które opisują dokładnie to samo co ty. Ludzi ogarnia niepokój, niektórych wręcz panika od myślenia na temat nieistnienia. Jasne że nie wszystkich (są pewnie tacy którzy nigdy w życiu się nad tym nie zastanawiali) - ale bardzo wielu opisuje to tak samo.
"jak to jest nie żyć..." To stan absolutnej nieświadomości, i chyba można go porównać właśnie do nicości... Jeśli np. urodziłeś się w 1990r. to gdzie byłeś wcześniej, gdzie byłeś w roku 1970, 1900, itp. Nic nie pamiętasz, nic nie wiesz, pełna pustka i nieświadomość. Nie było cię, nie istniałeś - albo nie dane ci było się jeszcze obudzić...
Raz miałem sen przerażający. Leciałem samolotem i rozbiliśmy się o górę - nagle zrobiło się ciemno, pusto, głucho i zostałem z myślą "to już koniec? To tak zawsze już bedzie?". Najgorsze jest to, że obudziłem się po chwili i bycie w tej pustce było okropne. Sny to przecież w pewnym sensie przygotowanie się mózgu do śmierci. Jak się o tym pomyśli to paraliżuje.
Raczej wszystko nie istnieje w jeden określony sposób ze wszystkich możliwych, tylko ten jeden sposób był jedynym możliwym do powstania wszystkiego, co jest. Moim zdaniem
Na samym początku mamy problem naszego języka, bo pytanie: "dlaczego istnieje coś niż nic" powinno brzmieć: "dlaczego istnieje coś niż nie istnieje nic? Jeżeli istnieje nic to już jest sprzeczność sama w sobie. Bo sugerujemy, że nic istnieje. Samo formułowanie takiego pytania jest w naszym języku skomplikowane. Nie potrafimy nawet zadawać właściwych pytań, tak z perspektywy języka. A próby odpowiedzi to zabawa słowami. To może robić nasz mózg... i prawie nic ponadto... Chociaż niektóre mózgi mogą odrobinę więcej... UWIELBIAM ten kanał i jego autora! 🥳😍
Oczywiście semantyka słowa nicość jest niczym. Tak samo słowo opisuje samo siebie. Stwierdzenie: "to zdanie jest fałszywe" przyprawia filozofów o ból głowy od wieków.
Ostatnio zastanawiałem się co oznacza że wszechświat jest wieczny, jesteśmy sobie w stanie uświadomić wiek ziemi, dystans od wieliego wybuchu, ale kiedy wszystko się zaczeło, odpowiedź nawet z przeogromną liczbą byłaby okej, ale tak nie jest, zastanawiałemem się więc kiedy powstał wszechświat i odpowiedź że nigdy, że jest on wieczny przytłacza, ten ogrom cofania się wstecz, a tam dalej nie wiadomo co, może pustka, a może inna cywilizacja, nie wiadomo i to przytłacza. Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić nawet ogromne ilości czasu mimo krótkiego życia, ale wieczności już nie, gdyż nie da się tego określić i to jest straszne.
Wyobrazić sobie wieczność? Nic prostszego... Wyobraź sobie betonowy sześcian o boku kilometra. Raz na 1000 lat przelatuje ptak i dziobie ten blok betonu. Gdy go wreszcie rozkruszy - to minie pierwszy dzień wieczności.
Nie musi być powodu, by istniało coś lub nic. Nie musimy też wiedzieć dlaczego istnieje coś i skąd się wzięło. Nasza egzystencja we wszechświecie jest tak nikła i nieznacząca, że przyjmowanie na siebie odpowiedzialności i ciężaru dowodu dlaczego świat istnieje i jest taki, a nie inny, jest wielkim wyzwaniem. Ale nawet jeśli nigdy się tego nie dowiemy, to nie jest wstydem przyznać się, że po prostu "nie wiem". Wstydem jest jednak definiowanie wszechświata kreacjonizmem, bo to droga na skróty, która prowadzi do łatwych ale fałszywych i prostych do podważenia tez. Odpowiedź "nie wiem" jest na tę chwilę najbardziej uczciwa i z tego powodu nie czyni ona człowieka ani lepszym, ani gorszym.
Jako 16 latek, od kiedy pamietam zadaje sobie to pytanie. Doprowadziło to do wielu problemów rodzinnych, poznawczych itp. Nie rozumialem dlaczego w ogóle istnieje i muszę odczuwac ból. To samo pytanie doprowadziło do tego, ze nie mialem zadnego powodu, aby być pewnym, że bóg istnieje, wiec odsuwałem się od religi, co tez doprowadzilo do klutni z rodzicami. Próbowałem im wytłumaczyć, że to nie tak, że jestem agnostykiem i twierdzę, że boga nie ma, tylko że świat jest albo nieskończony, albo powstalo coś bez przyczyny i inni nazywają to bogiem, drudzy materią, a inni jeszcze inaczej. Na szczęście doszliśmy do jakiegos porozumienia z rodzicami, chociaz kosztowało mnie to sporo nerwów, kłótni o chodzenie do kościoła, o to że powinienem się zrzec bierzmowania itd. Po sporym kryzysie egzystencjalnym, wiary i psychicznym, uważam że po polsku trzeba być dobrym człowiekiem dla innych ludzi i korzystać z tego co dał nam świat, właściwie bez żadnego powodu. Reinkarnacja, życie pośmierne to tylko domysły, tak jak teorie o tym co było pierwsze. Dlatego dalej nie rozumiem świata. Nie chodzi mi tutaj o to dlaczego i jak dokładnie powstał, tylko tego ile zła jest na nim wyrządzonego przez człowieka, ktory dostaje jedną szansę i nawet jej nie marnuje, tylko wykorzystuje przeciwko innym ludziom. Jedyna rzecz w którą wierzę, to że jeżeli Bóg istnieje i jedt sprawiedliwy i milosierny, jak większość religi zakłada, to nie bedzie go obchodziło to czy się modliłem, tylko czy byłem dobrym człowiekiem. Pytanie zadane w filmie to pytanie z kategorii, gdzie zgłębiając temat, coraz mniej cie to pytanie obchodzi, bo rozumiesz, ze nie ma na nie odpowiedzi. Filozofia jest piękna, szkoda tylko, że zbyt dużo osob stawia politykę, finanse, chęć zemsty, popędy seksualne, uprzedzenia i tym podobne, przed filozofią.
Chciałbym mieć nadzieję że jest tak jak napisałeś - z tym Bogiem. Bo ja, po wielu podobnych przemyśleniach dochodzę do wniosku, że Bóg, o ile istnieje, musi być w naszych kategoriach moralnych istotą bardzo okrutną. Stworzenie życia wg takich zasad - że praktycznie każdy organizm żywy jest zmuszony swoje własne życie podtrzymywać kosztem innych (nawet rośliny zagłuszają wzajemnie swój wzrost zasłaniając światło niższym sąsiadom) - co wiąże się z cierpieniem, bólem, u form wyższych również strachem... Jak to wytłumaczyć inaczej? Naprawdę nie można było stworzyć innych zasad istnienia życia? Musimy wszyscy (mówię o wszystkich organizmach żywych) zabijać się nawzajem by móc żyć? Jaki inny może być tego powód - poza upodobaniem stworzyciela takich zasad istnienia do takiego akurat porządku rzeczy? Nie buntuję się przeciw temu bo mam świadomość własnej bezradności w tej sprawie. Ale nie potrafię już wyobrazić sobie szacunku czy oddawania czci komuś takiemu.
Miałem podobne myśli w tym wieku, pomogło mi zauważenie że mam te 16 lat i Jestem jeszcze głupi i wiele rozumowań, które przeprowadzam może być niepoprawne i ograniczone moją wiedzą jak i zdolnościami intelektualnymi, a poczucie sensu dała mi chęć poznawania świata (w najogólniejszym sensie) oraz jeśli istnieje jakaś absolutna Prawda, Dobro bądź Piękno to pragnienie zbliżenia się do nich. I po kilku latach zacząłem się nawracać na Katolicyzm, warto sobie zadać pytanie jeśli Bóg istnieje to czy Jestem w stanie zaobserwować Jego obecność w swoim poznawaniu świata? No i warto zgłębić wiedzę z logiki, matematyki, filozofii i religii, mi pomogły w tym studia matematyczne. Pomodlę się dziś za Ciebie, Z Bogiem!
@@Faral-kf5et O jakich naszych kategoriach moralnych mówisz? myślę że w większości ludzie nie uznają cierpienia za zło (przynajmniej w absolutnym sensie), np. leczenie zębów - bolesne ale mające na celu zdrowie, więc dobre
Z naszej perspektywy pojawiliśmy się na tym świecie z nicości, nagle staliśmy się obserwatorami wszystkiego co możemy pojąć naszymi zmysłami. Dlaczego akurat trafiliśmy w ten wszechświat, w te miejsce w czasie, w tą planetę, w to ciało? Moim zdaniem, mimo to że nasz mózg jest tak skomplikowany to wciąż jesteśmy ograniczeni przez nasze zwierzęce instynkty i ludzkie doświadczenie. Daleko nam do obiektywnego postrzegania rzeczywistości.
Oj,tak miałam ten odcinek skomentować. Dodam tylko,że może doświadczamy te stany. Czas przeszły przed narodzinami nicoś,czas teraźniejszy rzeczywistość,czyli coś, czas przyszły po śmierci nicoś. Jest jakaś nadzieja na nieskończoność😊
@@jeronims3079 spróbuj myśleć co robiłeś wczoraj przedwczoraj i tak do tyłu aż dojdziesz do czarnej plamy to czas twojego Narodzenia próbuj cofać dalej….
Miłego istnienia, Igor!👍 Jeżeli zasada zachowania "czegokolwiek" działa we wszechświecie, to coś mogło powstać (bez przyczyny!) z niczego jako "coś" i "anty-coś", bo razem to będzie "nic". Chociaż raczej przychylam się do stanowiska, że coś (energia lub materia lub inna forma, której jeszcze nie znamy) istniało ZAWSZE, tylko podlegało przemianom, które obecnie próbuje Człowiek rozszyfrować i opisać różnymi teoriami (z dowolnym skutkiem, jak na razie). Bardziej do mnie przemawia, że nigdy nie było nicości, czas jest nieskończony w przeszłość i przyszłość. Choć ma charakter kwantowy, to jest nieograniczony z góry i z dołu na osi czasu. Bliżej mi do braku "początku czegokolwiek", gdyż jestem naukowcem z dziedziny elektroniki ciała stałego (w sumie ważniejsze od dziedziny jest sposób wyciągania wniosków i tworzenia hipotez rozwijany przez lata pracy) i istnienie "czegoś" od ZAWSZE mogę sobie wyobrazić, jak i istnienie "czegoś" w nieskończoność (oczywiście nie naszej Ziemi). Tak, mój komentarz nie odpowiada na pytanie: dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Gdyby istniało tylko nic, nie miałby kto na to pytanie odpowiedzieć i nie zostałoby sformułowane. Pytanie powstało, tylko dlatego, że istnieje coś. Czy pytajnik "dlaczego" można zamienić na "po co"? Po co istnieje "coś"? A był wybór: coś albo nic.
Sensem egzystencji wszystkich istot żywych na ziemi jest kolektywny rozwój ich funkcji kognitywnych do poziomu boskiego, w którym wszystkie funkcje przybiorą pozytywną polaryzację. Funkcji zgodnie z psychologią MBTI jest 8, a są to: Fi - uczucia introwertyczne (moralność, mimika twarzy, odczuwanie własnych emocji) Fe - uczucia ekstrawertyczne (empatia, pochlebstwa, motywowanie innych) Ti - myślenie logiczne (kreatywność, rozumienie natury świata) Te - myślenie ekstrawertyczne (status społeczny, objaśnianie i nauczanie innych) Ni - intuicja introwertyczna (planowanie przyszłości własnej, własna wola) Ne - intuicja ekstrawertyczna (planowanie przyszłości innych) Si - sensoryka introwertyczna (pamięć, obowiązkowość, przestrzeganie zasad, doznania węchu, smaku, zapachu i obecności ciała z poziomu fizycznego) Se - sensoryka ekstrawertyczna (motoryka, gestykulacja, autoprezencja na planie fizycznym)
1) MBTI nie jest zadawalającą "teorią" wyjaśniającą te rzeczy. Była robiona na podstawie teori Carla Junga, którego serdecznie polecam, ale z "dozą" szczypty soli. 2) Kolektywny rozwój funkcji kognitywnych ? Jeżeli chodzi ci o to, że rozum jest czymś specjalnym to nie. Ale jeżeli chodzi ci o coś innego to proszę to sprecyzować.
To wszystko ma coś wspólnego z wolną wolą oraz z pojęciem dobra i zła. Z decyzjami które podejmujesz, mając świadomość dobra i zła i ważąc te pojęcia (dobra i zła) przy podejmowaniu swoich decyzji. Brakowało mi tego tematu w Twoich rozważaniach.
pytanie jak zdefiniujemy "wolna wole". Zycie co krok pokazuje, ze jestesmy ograniczeni praktycznie w kazdym wymiarze naszych wyborow, a "wolna wola" to najczesciej mozliwosc wyboru jakiejs czynnosci z baaaaardzo ograniczonego ich zbioru.
Zapomniałeś o chyba najważniejszym, a mianowicie, że zgodnie z prawami fizyki i matematyką nie istnieje nic. Materia to jedna z form energii, a według prawa zachowania energii, tej nie da się ani stworzyć, ani zniszczyć, a co najwyżej zamienić jedną formę energii w inną, zaś jej suma zawsze jest taka sama i wynosi 0 (zero). Dla energii (fotonu poruszającego się z prędkością światła) nie istnieje także czas. Tak więc z naukowego punktu widzenia nie istnieje nic 🙈