Przyjrzyjmy się Panu Leśniczemu... Po tym, jak Ochnik go oszczędził, a on zamydlił mu oczy, mógł spokojnie zadzwonić na policję i przygotować zasadzkę, w której ujęliby "maniakalnego mordercę". Pan Leśniczy - zgodnie ze swoim słowem - przyjechał po niego następnego dnia i DOBROWOLNIE zabrał go na policję. Pan Leśniczy jest BOHATEREM i trochę więcej niż bohaterem - jest CZŁOWIEKIEM. Pamiętam sprawę i zawsze zastanawiałem się, co stało się z tym nieszczęsnym żołnierzem. Bardzo dziękuję za film.
Nie zgadzam się, że był bohaterem. Dlaczego??? Bo mimo tego, że jego postępowanie wymagało dużo odwagi i mało kto by postąpił tak samo to nie nazwałbym go żadnym bohaterem..... Pan leśniczy podjął najgłupszą i najbardziej nieprzemyślaną decyzję z najgorszymi możliwymi konsekwencjami. Nikt rozsądny by tak nie postąpił!!! Nikt normalny ani nikt trzeźwy! Przecież nawet dziecko by pomyślało o tym, że jest ogromna szansa na to, że jeśli nikomu nie powie i przyjdzie następnego dnia na umówione spotkanie to po dostarczeniu uciekinierowi odzieży i żywności tamten może go zastrzelić żeby nie poinformował policji o dezerterze!!! Czy leśniczy miał gwarancję, że nie zostanie zastrzelony??? Nie! Nikt nie będzie miał całkowitej pewności, że przeżyje i że uciekinier przemyśli sprawę i postanowi pozbyć się świadka!!! Co powinien był zrobić? Najpierw powinien się cieszyć, że udało mu się wydostać z niebezpieczeństwa i że został puszczony wolno w takiej sytuacji. Powinien skakać ze szczęścia, że uzbrojony i wykończony psychicznie facet go nie zastrzelił z obawy przed złapaniem lub że go weźmie za zakładnika, a nie pozwoli odejść, umówi się na drugi dzień i na dodatek przyjdzie na spotkanie oraz da sobie odebrać broń!!! Było bardziej prawdopodobne, że tak się stanie i że nie będzie szczęśliwego zakończenia. Powinien powiadomić odpowiednie władze, które zorganizowałyby zasadzkę i tylko powinien się modlić o to, żeby uciekinier dotrzymał słowa i się zjawił na spotkanie. Natomiast jego postępowanie nie ma w sobie żadnego bohaterstwa.....Pozdro
@@fentoxytramorphinetylko kiedy przyjechaliby sluzby efekt mógłby być inny. Czyli strzelanina i nie wiadomo ile ofiar. Myśl. Mial 330 sztuk amunicji i Kalacha i Ci następni też ostro uzbrojeni. Rozumiesz.?
Dobrze znam tą fale choć nie na tyn poziomie . Niestety jezeli czlowiek czuje sie zbyt zaszczuty idzie na ostrze noża. Sam przeszedlem wkurwienia i upokorzenia falii sam na 15 żołnierzy, dalem rade tylko dzięki tężyźnie fizycznie ,którą była moja przewagą nad rywalami ale to tak mialo wyglądać wojsko polskie w 2007 roku?wolne zarty. Żołnierze powinni być braćmi kompanami ,wzajemnie się wspierając by tą więź utrzymać gdy nadejdzie najgorzej ,a w czasie pokoju pokazać ze Polak dla Polaka jest bratem ale to można było widzieć...
Dokładnie brachu! I zobacz, ...Chińskie wojsko.... ZJEDNOCZONE NA AMEN!!!! TAM JEST SZACUNEK I BRATNIA SOLIDARNOŚC...tego wojska boję się najbardziej...
A gdzie służyłeś, że byłeś "sam na piętnastu"? Jeden kot na ni to drużynę, ni to pluton, że już o kompanii (a fala była właśnie na kompanii) nawet nie wspomnę? I co, '"tężyzną fizyczną" dałeś sobie radę? Możesz takie bzdety opowiadać panienkom w barze :) Widziałem niezłych kozaków, takich ura bura król podwóra, co to fala to im może... I co? I prostowanie pacjentów rzadko kiedy trwało choćby tydzień. Ile wytrzymasz bez snu? Ile pociągniesz bez żarcia, bo dziwnym trafem nie zdążyłeś już nie to, że zjeść, ale nawet pobrać? Do tego jak najbardziej regulaminowa jazda ze wszystkim, ostatnim duperelem, i po kilku dniach kozaczenie przechodziło, jak ręką odjął. A kadra dorzucała swoje, bo kadra też nie chciała mieć na kompanii stwarzających problemy. Patologia wśród starych zdarzała się tak samo, jak patologia wśród kotów. Z poboru przychodziły zarówno kompletne mameje jak i dwudziestoletnia recydywa. Jak chciałeś utrzymać to za pysk, skoro po 16:00 na siedmiuset szwejów w batalionie zostawał jeden oficer dyżurny i kilku kaprali na służbie? To właśnie fala pilnowała, żeby cały ten skoszarowany i wkurwiony cyrk nie porozwalał sobie nawzajem łbów, nie spił się w trzy dupy albo się nie powywieszał czy pociął. I tak to wyglądało w rzeczywistości, a nie na mocno podkoloryzowanych filmach, czy w płaczliwych opowieściach panienek, które oderwane od mamusinego cyca po prostu nie dawały sobie w armii rady i fala nie miała z tym nic wspólnego, bo oni zdychali już na zaprawie porannej.
Fala to coś co przyszło do Polskiej Armii razem z sowiecką hołotą. Na szczęście sukcesywnie z roku na rok takie zwierzęta które chętnie by ją nadal uskuteczniały, są wydalane ze służby, same odchodzą albo wysyła je się tam gdzie nie szkodzą nikomu. Oczywiście o ile nie mają solidnych pleców...
@Santiago.de.Chilli taka prawda. Syf to syf. Tylko fala potrafiła nad tym wszystkim zapanować i to dobrze zadawało egzamin. Jak jest tam dziś gdy nawet panienki sluza to niewiem.
Nie nazwałby go mordercą. Z tego co wiem ostro ofiary się postarały o taki los. Jeśli mieczem wojujesz, jeśli jesteś gnidą, to się nie dziw, że pewnego dnia ktoś cię zdepcze.
Służba w Hel Bór. To było tak: do 15:00 - 16:00 była kadra i wtedy było ok. Po 16:00 kadra opuszczała koszary, a wtedy władzę przejmowało "stare wojsko". Stare wojsko to żołnierze z najdłuższym stażem, tzw. "dziadki". Od 16:00 to oni rządzili, a że do wojska brano często psycholi, żeby łatać dziury po synach generałów, to od 16:00 koszary zamieniały się w dom tortur, gdzie psychopaci mogli realizować swoje najbardziej chore pomysły. Na mojej komisji typ, który miał 6 klas szkoły podstawowej i był dwukrotnie skazany za znęcanie się nad zwierzętami, w tym za spalenie żywcem kota w piwnicy, dostał kategorię A. Pomyślałem wtedy, co on będzie robił z młodymi żołnierzami, gdy zostanie "dziadkiem"? W "syfie" (tak mówiono wtedy na wojsko), nie chodziło wcale o to, żeby mieć dobrych żołnierzy, ale o to, źeby były miejsca pracy dla kadry. Mój kumpel dostał od "dziadka" zadanie, żeby przynieść mu szklankę wrzątku. Sprawdzcie sobie ile jest z byłych koszar Hel Bór do miasteczka Hel. Zimą biegał z szklanką po domach i prosił o wrzątek. Jak dostał, to wracał do jednostki, ale wiadomo, że woda była zimna zanim dotarł. No to kara i znowu zapierdal*ć po wrzątek. I tak w kółko. Spełniaj fantazje nayebanych psycholi, bo inaczej będą cię torturować. Wielu tego nie wytrzymywało. Mój kumpel wrócił z "wojska" jako wrak. Uzależniony od alkoholu, narkotyków, cień człowieka. Wszystko według modelu armii sowieckiej, gdzie trzeba człowieka złamać, zgnoić, aby stał się bezrozumną, posłuszną kukłą, dla której atak z nożem kuchennym na gniazdo karabinu maszynowego, będzie w gruncie rzeczy, wybawieniem. Przecież to samo robią dzisiaj ruscy ze swoim wojskiem na Ukrainie. Takie to były czasy wtedy w Polsce. Nic dziwnego, że ludzie się wieszali na paskach. Szkoda gadać. Pozdro dla tych, co wytrzymali i nie dali się złamać.
Bardzo słuszna uwaga popieram komentarz w 💯 procentach gdy byłem w wojsku polskim w Strzegomiu kapral po objęciu służby podoficera dyżurnego na kompanii robił zbiórkę kompanii i mówił tak posłuchajcie koty jak mi ktoś podpadnie to go kurwa żywcem zajebie taka była prawda ten kapral był psychicznie chory 🙈🙈👻👻👻👻👻
Wojskowi wszystko zdementowali. A to w porządku, trzeba im wierzyć, bo przecież oficerowie nie kłamią, prawda? Prawda? A tak poważnie, w szkołach wojskowych nie było fali, ale znęcanie się jak w ZSW było jak najbardziej. I nie, to nie są niewinne żarciki tylko upodlenie człowieka, na które kadra przymykała oczy. Chodziło o wyeliminowanie słabych. Tyle tylko, że trafili na gościa, który zaciskał zęby i szedł dalej, aż sięgnął swojej granicy. Zamiast odejść ułożył sobie plan wyrównania rachunków i go zrealizował.
bzdura totalna, mówię to jako absolwent WSOWZ 1992, odpadali tylko słabi i ci którzy chcieli odbyć służbę zasadniczą jako podchorążowie bo właśnie nie było gnębienia
W mojej rodzinie był podobny przypadek. Zasadnicza służba gnębienie przez kaprala, obiecał sobie ze go zabije powiedział to głośno prosto w oczy. Kapral się wystraszył, odpuścili. Jak poszli do cywila znalazł tego kaprala i go zabił.
Zawsze znajdą ofiarę i z byle czego można przedobrzyć...ale dla innych to śmiech nie koniecznie dla tego z którego się robi durne żarty..a granicę przekroczyć łatwo...
@@WiktorJanSzablewskiTak był w więzieniu napewno z piętnaście lat. Raz w życiu go widziałem na pogrzebie mojej babci w 99r w obstawie SW. Podobno powiedział dziadkowi że niedługo zacznie nowa czastą kartę życia i sam się odezwie. Do tej pory zero kontaktu. Wiemy tylko tyle że nie jest osadzonym w żadnym więzieniu w Polsce.
A ja wam prawdę moge powiedzieć mój ojciec to trep starszy chorąży,widziałam jak pastwisk się nad żołnierzami,stawał przef sądem polowymzawsze uniewinniony.w końcu miarka się przebrała ale dali mu wybór odejdziesz sam po 28 latach i dostaniesz zasługi i emeryturę albo znajdziemy ludzi którzy zaczną mówić i my cie wykopiemy
To była totalna patologia a nie wojsko w cywilizowanym kraju. Całe szczęście że wtedy nie doszło do jakiegoś konfliktu, żołnierze tamtej postkomunistycznej armii zwłaszcza poborowi z przymusu pozałatwialiby porachunki między sobą i trepami. Całkowita demoralizacja i upadek morale.
byłem w ZS i pozwole sobie powiedzieć kilka słów. armia z początku lat 2000 to czysta patologia. zostałem wysłany na szkolenie jako specjalista. konkretnie działonowy bwp-1. już w tedy przestarzałego sprzętu z którego nigdy w życiu nie strzeliłem. ani z armaty ani z kpt 7.62 nie mówiac już o rakiecie. 0 szkolenia taktycznego tylko zaprawa i "rejony". na poligonach ta sama sytuacja 0 strzelań z wozu bojowego. przydziałowa broń to pm z czego na pierwszym strzelaniu 3 naboje tak 3 za jakieś 80gr sztuka. na drugim 4 albo 5 na trzecim 4 sztuki. potem poligon zaopatrzeniowy gdzie przez 2 miesiace byłem.... kelnerem. moja służba wiec polegała na przynoszeniu jedzenia siedzącym oficerkom bo szlachta nie podejdzie na wydawke po miske zupy. logika betonowego monu specjalista no.... "specjalista" zostaje klenerem. oczywiście zdarzał sie nagminnie sytuacje w których poniża się żołnierzy, wydaje im bezsensowne rozkazy których przykładów można mnożyć. tak oto wyglądała zasadnicza służba. sama idea wojska nie jest zła jednak w polskim wykonaniu jest to bardziej poniżanie i dręczenie młodszych kolegów, stracony czas. i to wszystko ( w tedy) za 173.50zł miesiecznie. a cały nasz pobyt oczywiście z kasy szeroko pojętego podatnika. wiec końcowe rozważania pozostawiam wam. jednak w moim odczuciu taka armia to tylko marnowanie naszych pieniedzy.
@@dormk8875 uwierz mi że twoje zdrowie nic ich nie obchodzi. podam ci przykład. na poligonie w grudniu przy -13 stopniach staliśmy w beretach na silnym wietrze bo czapki można było ubrać dopiero od -15. popierdolone?
To ja byłem w BIB-ie w 86 r taki sam syf ja nazywałem to nie ZSW w WP tylko POP czyli Przymusowy Obóz Pracy w WP też trzy strzały z PM 43 i całe szkolenie reszta to rejestracji by,fala i walka z poniżaniem o przetrwanie a trepy to kryminalna opowieść o złodziejstwo i tumiwisizmie, żeby tylko nie podpaść.Pozdrawiam żołnierz POP 1125 i trepów z kompani BIB z ul.Marcelinskiej i z remontowanej Polikliniki rękoma niewolników.
to były lata 90"s w Polsce po przemianach był rozpier... gangsterzy sie strzelali na ulicach a Policja była bezradna dopiero po magdalence sie wzięli ze ten syf, w wojsku podobnie , w sęsie syfu podejrzewam że takich mniejszych incydentów ukrytych przed opinią publiczna było dużo więcej, że ktoś kogoś odstrzelił , tu już poszło seryjnie i nie dało sie zatuszować
zdefiniuj "dokuczac" - to pojecie wzgledne, bo czasami cos co jest akceptowalne jako zart spolecznie inni odbieraja jako dokuczanie. wiem bo moj dzieciak prezentuje takie objawy i musze z nim chodzic na terapie "dokuczaniem" jeszcze do niedawna byly prace domowe, "takżę tę". z tej historii raczej rysuje sie taki obrazi tutaj diagnoza lekarzy wydaje sie byla sluszna
Gdy przyszły moje wnuki miałem u siebie super chłopaków.nigdy nie było konfliktu Jako dziadek mogłem im załatwić wszystko co mogłem.gdy w nocy jakiś pajac wchodził do pokoju I zaczął gonić było źle.drzwi się zamykały I pasy leciały na delikwenta.gdy któryś miał problemy na przepustce stałej to cały pokuj brał odwet.nawet rejony z nimi robiłem.była zasada łeb za łeb.jak któryś miał problem mógł liczyć na resztę.nie miałem może takich kontaktów z wiosną 96 czy z moją falą Jesień 95 97.ale chłopaków z Jesieni 96 z JW Wałcz 1696 zawsze miło wspominam
fala to spuścizna postsowiecka-sięgająca jeszcze czasów carskich(tzw diedowszczizna),to obyczaj który od wewnątrz osłabia i niszczy morale w w armii jak rak-w takiej armii żołnierze nienawidzą śmiertelnie swoich przełożonych a przełożeni gardzą niższymi szarżą ale jednocześnie boja się swoich podwładnych,nie było tego w WP przed 1939 i nie ma tego w żadnej nowoczesnej armii ani w legii cudzoziemskiej RF
Pomimo, że jestem byłym (wieloletnim) żołnierzem zawodowym uważam, że zasadnicza służba wojskowa nie jest nam absolutnie potrzebna (też ją odbyłem - pełne dwa lata). Nawet nie chodzi tu o patologię tej służby. Jest dużo więcej nowoczesnych rozwiązań niż służba przymusowa, która jest synonimem reżimów. Jest służba zawodowa, dobrowolna zasadnicza służba wojskowa, są WOT itp. Bez przesady - i tak państwo przymusza nas do wystarczającej ilość danin, a tu jeszcze obowiązkowa służba :) Niech państwo (nie MON), stworzy najpierw warunki dla tych, którzy już są. Niech stworzy sensowny system szkolenia rezerw. Na razie nic tu się nie klei, co widać po wydarzeniach na granicy z Białorusią. Samo państwo nie szanuje munduru, a chce pchać w ten mundur kolejne pokolenia. Łatanie dziury, to nie to samo co nowe ubranie. Zakupy sprzętu - ok, ale ktoś go musi obsłużyć; dziś nie wystarczy poganiać żołnierzy z karabinkiem na poligonie. A myślenie wielu decydentów sprowadza się właśnie do ilości. Nie tędy droga.
Świetnie powiedziane, zawsze stałem na stanowisku, że z niewolnika nie ma wojownika. Jest wystarczająco dużo chętnych do armii, tylko trzeba im zapewnić dobre szkolenie, sprzęt i szacunek!
Ja też uważam, że to była strata pieniędzy. Jestem rezerwistą ZSW po szkole młodszych specjalistów wojsk radiotechnicznych. Na jednostce macierzystej ciągnąłem służby na sprzęcie prawie non stop, umiałem więcej niż połowa kadry zawodowej. Gdy odchodziłem dowódca mojej zmiany bojowej stwierdził, że teraz będzie tu totalny burdel i on idzie na emeryturę, bo zostaną same młotki. Byłem dobrze wyszkolonym żołnierzem i mój potencjał został całkowicie zmarnowany. Nikt nawet nie próbował zatrzymać mnie w wojsku, ponieważ trzeba było wcisnąć kogoś po "znajomości" i dla żołnierzy ZSW nie było etatów. Lepiej było trzymać w jednostce plutonowych czy sierżantów którzy nadawali się do tarcia chrzanu. Co nie zmienia faktu, że bardzo miło wspominam swoją służbę. Tylu pochwał i wyróżnień jak w MONie nie dostałem już w żadnym miejscu pracy.
@@romanwrobel1694 No właśnie niewystarczająco, dlatego biorą teraz ludzi "jak leci". W zasadniczej też było dużo ludzi nie nadających się do służby ale oni i tak po roku odchodzili do cywila. A teraz takiego zawodowego, który nawet nie powinien być harcerzem trzeba trzymać w armii, ponieważ nie ma go kto zastąpić. Miewam styczność z zawodowym wojskiem i (cytując klasyka): "To jest k...a dramat".
Pamiętam też byłem na CSłil w Zegrzu i obowiązkowy plan wycieczki to pokazanie gdzie i jak to się działo .dokladnie tak zabił tych co się znęcali nad nim
Cóż za przypadek.... Ojciec syna opłakiwać będzie. A to że synek skur... To wiadomo było od pierwszej minuty. Ktoś w końcu wyrwał chwasta. Nie popieram lecz rozumiem.
Jedno należy zaznaczyć zawsze i wszędzie: NIE MA usprawiedliwienia na dokuczanie, prześladowanie ani głupie żarty NIGDY, jeśli osoba z której się "żartuje" sobie tego nie życzy. Dla jednych coś będzie "tylko żartem hihi", ale dla obiektu "żartu" może już nie być śmiesznie. Tutaj facet zapewne miał problemy psychiczne, tym bardziej, że spotykało go to całe życie, już w szkole. I tym bardziej szczucie go było durne, żeby nie użyć mocniejszych słów. I równość stopni nie ma tutaj nic do rzeczy, widać że wojskowe trepy tego nie rozumiały zupełnie. Powinno się więcej mówić o takich "żartach" w różnych grupach, szczególnie grupach rówieśniczych wśród dzieci. Często gęsto coś co dla grupy jest dobrą zabawą, w rzeczywistości jest wyżywaniem się na słabszych osobnikach. To potem zostawia ślady na psychice na całe życie. W skrajnych przypadkach może się skończyć tak, jak tutaj. Jeśli prawdą jest, że Ochnik był prześladowany od dzieciństwa i to potem było kontynuowane w wojsku (nie wiem, nie było mnie tam), to wina rozkłada się nie tylko na niego ale na cały łańcuch ludzi, od rówieśników, poprzez "kolegów" z wojska, na tych, którzy go dopuścili do służby kończąc.
zgadzam sie, a wina spadla tylko na Ochnika. Sama reakcja lesniczego, ktory okazal mu ludzkosc i rozmawial z nim jak z normalnym czlowiekem zaowocowala tym, ze Ochnik sam sie zglosil na policje. Troche wiecej empatii a mniej szykanowan i swiat bedzie bezpieczniejszy.
Obyłem w tym czasie w WSOWŁ. Nie było tam prześladowania. Chociaż może chłopaki robiły sobie żarty. Ochnik był psychicznie chory. I nigdy nie powinien zostać podchorążym.
Jako ze przezylem prześladowanie w dzieciństwie ze strony rówieśnikow doskonale go rozumiem. Upokarzanie, niemoc nauczycieli i bezkarnośc sprawcow powoduje poczucie bezsilnosci, załamania ale przedewszystkim chęć zemsty. Gdybym wtedy jako 15 latek dostal karabin AK47 wystrzelalbym wszystkich moich oprawców i nie mialbym żadnych wyrzutow sumienia. Bohater tego materialu nie jest wiec dla mnie mordercą a ofiarą, ktora tylko sama wymierzyła sprawiedliwość
Co Ty chłopie pieprzysz, jeżeli chcesz się mścić to jak już to zemścij się adekwatnie do sytuacji a nie pozbawiasz kogoś życia .. zacznij ćwiczyć siłowo itp . Zbuduj siebie , pewność siebie , zemścić się możesz poprzez wzbudzenie respektu do siebie a nie będąc tchórzem z karabinem. Też mi dokuczali , grunt to się temu postawić .
@@hodowcazbombowca jak się stawić gdy WSZYSCY są przeciwko tobie? Gdy nie ma się do nikogo odezwac bo wszyscy z ciebie kpią, uciekają od ciebie. Raz się zemściłem adekwatnie do sytuacji. Popychał mnie to mu przywaliłem... I kto miał problemy? Oczywiście ja bo on miał kilku "świadkow" że to ja go zaatakowałem beż powodu, nikt nie powiedział jak było naprawdę że to była Samoobrona tylko. Całe szczęście moje problemy skończyły się z dnia na dzień gdy skończyłem gimnazjum i poszedłem do technikum, w zupełnie innym mieście niż "koledzy" z gimnazjum. Tam wszyscy mnie lubili bo dali sobie szanse by mnie poznać a nie słuchać jednego debila który nastawia wszystkich pokolei. Nie wiem jak ja przeżyłem to piekło, nie popełniając samobójstwa ani nie dokonując masakry w ramach zemsty w stylu amerykańskim , ale szczęśliwie dla wszystkich skończyło się bez większych tragedii. Natomiast, jeśli kiedykolwiek moje dziecko miałoby przechodzić to samo piekło co ja w dzieciństwie to przysięgam, zabije gnoja prześladowcę i nie będę miał wyrzutów sumienia.
@@RedSickle widocznie za mało się postawiłeś , powiedziałeś że jeden nastawiał innych przeciw Tobie .. nie pomyślałeś żeby się wzmocnić np treningami , siłowo i go przyczaić po szkole samego.. a ty chcesz kogoś zabijać ? O czym Ty mówisz chłopie .. widocznie chyba nie masz pojęcia , są inne sposoby na obronę a nie tchórzliwe strzelanie do kogoś albo używanie broni .. wiesz co Ci powiem . Wg mnie i osób z którymi się wychowałem . bicie kogoś jakimiś narzędziami i bronią jest wręcz frajerskim podejściem a osoba która tak robi jest ciotą i tyle . Teraz wiem czemu Ci gnębieni w szkołach to często squr.. bo się mszczą na innych za swoją słabość w dorosłym życiu . Jeszcze zapytam .. pewnie na ojca nie mogłeś liczyć ?
@@hodowcazbombowca treningowo? 13 latek? Mówisz piękne rzeczy ale kompletnie oderwane od rzeczywistości. Zło trzeba zwalczać większym złem. Inaczej wszyscy wejdą na głowę. Tak jak mi bo naiwnie wierzyłem że zło dobrem zwyciężę... skoro wymierzanie sprawiedliwości to tchórzostwo i bycie ciotą to czym jest prześladowanie? Kim są osoby które dla rozrywki uwezmą sie na jednego i go niszczą????
@@RedSickle ja mam trójkę dzieci i wychowałem się na innych wartościach . A Ty widocznie stałeś się zawistnikiem i tyle. To nie jest wymierzanie sprawiedliwości tylko nieodwracalne zło które Cię zniszczy jeszcze bardziej niż przed zemstą oraz zniszczy rodzinę tego człowieka . Można dać komuś nauczkę w inny sposób ale Ty tego nie rozumiesz i jesteś potencjalnym mordercą z tego co piszesz bo masz spaczone podejście do słowa sprawiedliwość. Ja wierzę w Boga i życie po śmierci . Zabijając kogoś z premedytacją pozbawiasz się życia po śmierci . Już teraz po latach warto by było pójść nawet do spowiedzi i się z tego oczyścić . Bo widać że nie masz spokoju i masz dużą ranę z tym związaną
Pochodzę z wojskowej rodziny moj ojciec zawodowy wojskowy oficer zecspecjalizacja mechanik moj dziadek był pilotem, drugi w łączności, moj pradziadek jeszcze nie było Polski na mapach byl oficerem w arimi Austro węgierskiej i wczesie I wojny oberwal w reke szrapnelem tracąc palce u dłoni. Ja przerwalem tradycje mimo ze militarystyka jest jednym z moich zainteresowań. Wiem z doswiadczen rodzinny i koleżeńskich jak ta służba potrafi ryć banie, cenie sobie wolność wyborów i nie znosze robic wszystkiego na rozkakaz i dryg. Wybralem prace mechanika, mam zamilowaniecdo historii i szpeju wojskowego, ale do sluzb to ja dziękuję, chce postrzelac ide na strzelnicę
@@jonarryn5107ten jeden aspekt tak, ale pewne zdolności i pasję moich przodków kontynuuje min tak jak pisalem moj ojciec z godnie z wyksztalceniem po wojsku pracowal w motoryzacji ja tez w tym siedzę od pewnego czasu a interesowalem sie tym od dziecka
@@AndrzejUrbanski-cl2on jedno jest pewne, mieszkam ponad 40 lat na osiedlu, gdzie większość to byli i obecni zolnerze zawodowi. Jaki wniosek?!?. Tam, gdzie kończy się logika-tam zaczyna się armia!. Mimo to pozdrawiam żołnierzy, którzy nadstawiają swoje głowy, strzegąc granic naszej Ojczyzny..
Mi ojciec zawsze kazał tego unikać, sam ''służył'' w PRLu, to była wylęgarnia przemocowych alkusów, teraz jest to dalej, na nieco mniejszą skalę, ale dalej nie brakuje
Pamiętam tę sytuację służyłem w w jednostce w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego i miałem służbę jako dowódca warty nr 1 na terenie jednostki (była również warta nr 2 na obiekcie bojowym z rakietami w pobliskim lesie) W nocy wpadł spanikowany oficer dyżurny i poinformował nas że w Zegrzu uciekł żołnierz z bronią z wartowni a wcześniej zabił swoich kolegów .Niby daleko jakieś 60 km ale przez kolejne dni atmosfera była napięta.
Pracuję w służbach mundurowych od 22 lat i to co teraz się wyrabia to jest tragedia w ostatnim czasie coraz więcej przyjmują chorych psychicznie, można powiedzieć że weryfikacja przy przyjęciu nie istnieje
Żółta brama jednostki wojskowej pokazywana kilka razy znajduje się w Sieradzu. Otwierałem i zamykałem ją setki razy w trakcie rocznej przymusowej odsiadki za nic, dokładnie 20 lat temu w roku 2004. Służba wojskowa to jedna z największych bzdur w jakich miałem nieprzyjemność uczestniczyć. Nikt mi nie dokuczał, do domu miałem 60km, na przepustki jeździłem co 2 tygodnie-to już nie były czasy fali, kocenia i innych głupot ale po prostu był to zmarnowany rok, w czasie którego nie nauczyłem się kompletnie nic, co po wyjściu mogło by się do czegoś przydać.
Sądzę, że sluzzba zadadnicz lat 90-2000 to mały pikuś do tego co miało miejsce w latach 70. Trawy na zielono nie malowałem ale śnieg na biało owszem . Swoją droga sprawa Ochnika miala miejsce w szkole pficerskiej , ktora pod względem wyciskania z żolnierza ma sie tak do jednostki z poborowymi jak przedszkole do zakładu poprawczego
dokładnie tak jak slusze o fali po 90 roku to była parodia wojska i nie chodzi tu że był gnębiony miał cos z głową i tyle. z mojej komapani młody kałacha do głowy sobie przystawił , przełączył na ciagły i dwa pociski w głowę władował dwa poszły w niebo i przeżył, ale to juz inna historia. dokaladnie go pamietam mimo upływu tylu lat. był jakis dziwny od początku
@@jandec6800 jesień 1971-1972 batalion saperów Krosno Odrzańskie 217 wart , przeładowanie trzech magazynków razy 30 sztuk 217 razy , /amunicję pobierało się od zdających wartę/, pozdrawiam.
Psychiatra powinien badać każdego , kto idzie do wojska. Niestety badania są lipne , powierzchowne. W mojej jednostce żołnierz z poboru , na pierwszej warcie zakończył swoje życie.....inny przypadek , to problemy rodzinne -powiązane z jednostką , skłoniły młodego oficera do odejścia w zaświaty.......natomiast przypadki strzelania w niebo na warcie , bez poważnej przyczyny , to była normalka ....delikwent jechał do Orzysza i na tym kończyły się sprawa. Jak widać wielu miało problemy psychiczne , jednak trafiało do służby , bo liczy się sztuka...................
@@Krystian-yl8mf ja bym większość p0laczków na głowę przebadał. Tak pro forma. Bo to co łazi po ulicach i mijasz ich codziennie, to kurwa normalne nie jest
kiedyś się człowiek chwalił co się w wojsku nie robiło jak to się przeżyło fale, potem się piło, kradło, poniżało młodych... Kiedyś z dumą się o tym opowiadało. Teraz się człowiek tego wstydzi i żałuję tej służby. .... Tworzenia tej całej patologii. Zasadnicza służba niczego nie uczy... Przełożeni mieli to gdzieś co z nami robili i co my robiliśmy, takie są fakty.
@@vaderpolska2838 byłem w MONie 25lat temu i o takich rzeczach to się słyszało legendy tudzież jak Krolla w tpv puszczali... było pijaństwo, tacy z lepkimi rączkami się trafili ale falę to się w kiblu przy spuszczaniu wody widziało
@@tomaszszymon935627 lat temu.... jeszcze znam kolesi z rocznika,86 gdzie chlali na potęgę. i nie próbuj mi wmawiać że przymusowa służba wojskowa coś daje. ktoś kto to czuje to niech idzie nie ma problemu.
0:27 "Specjaliści dyskutują o przydatności takich poborowych w momencie konfliktu zbrojnego". Zychowicz i Bartosiak to nie są żadni specjaliści. Dziękuję za uwagę.
Ja byłem miałem nawet zostać.Wszystko zależało od jednostki.U mnie była ściema całkowite zero strzelań zero wszystkiego a obok w rozpoznaniu prawie jak szkolenia w grom😂 quady,strzelanie non stop, i cała masa innych ćwiczeń.Jednej strony zmarnowany rok a z drugiej wakacje życia 😅
5:30 Nie żadna "wojskowa służba więzienna" tylko zapewne chodzi o żołnierzy WSW - czyli Wojskowa Służba Wewnętrzna, przemianowane później na Żandarmerię Wojskową
Janusz Ochnik to bohater. Skończył z tzw. "falą". Kto był w syfie, ten wie o co chodzi. My załatwiliśmy tych zwyrodnialców inaczej. Gdy wychodzili do cywila, to jeden(najbardziej zwyrodniały) dostał łomot na peronie od kibiców Arki. Gość spędził w szpitalu, chyba 2 tyg.
Ochnik był najlepszy w różnych dziedzinach i to już samo w sobie utorowało drogę by pozostali się nad nim znęcali. Będąc w wieku szkolnym sam z tego powodu byłem gnębiony przez "ruwieśnikuff" oraz niektórych nauczycieli. Niemiłosiernie przeszkadzało im to że potrafię pisać, czytać, malować, z czasem odkryłem w sobie pasję do modelarstwa, aktorstwa czy tworzenia czegoś czego reszta nie potrafiła, szczególnie bolała mnie postawa tych drugich bo dzisiaj mówi się że "młodziesz nie ma pasji/hobby" a dawniej wystarczyło że miałeś pasję czy jakieś inne umiejętności to byłeś przez tych samych "ludzi" gnębiony bo przecież jak to tak żeby dzieciak miał pasję?! I to jeszcze pochodzący z rodziny która nie ma żadnych wyższych znajomości?! To skandal! Więc wcale się nie dziwię że Ochnik postanowił wziąć sprawy w swojej ręce i wyrwać chwasty raz a skutecznie, na jego miejscu zrobiłbym to samo ale dzięki pasji jaką uprawiałem udało mi się uniknąć zmarnowania reszty życia przez zabicie idiotów którzy dzisiaj z pewnością ledwo wiążą koniec z końcem. Jako przykład podam że kilkoro z tych oprawców spotkałem, jak tylko zawołałem ich po nazwiskach to odrazu uciekali, bali się konfrontacji.
W końcu lat 90-tycg kilku moich kolegów było w wojsku. Jeden próbował ucieczki, dwóch symulowało problemy zdrowotne podczas służby po czym zostali zwolnieni, jeden cwaniak silny psychicznie odbył służbę bez większych przygód. Musztra w środku nocy, podkradanie ubrań, siedzeniem na butelce od wina, wypicie szklanki wódki na raz bez zapojki to tylko nieliczne rozrywki organizowane przez "falę". Wielu znajomych udawało głupa na komisji wojskowej, wielu zapisywało się na byle jakie studia zaoczne, aby ich ominęły podobne atrakcje. Wszystko było tuszowane i udawano, że nic złego się nie dzieje. Facet był bez dwóch zdań gnebiony. Może był wrażliwcem, może psychika szwankowała. Jestem jednak przekonany, że tam nie chodziło tylko o głupie żarciki, tylko o ostrą jazdę, którą mu zafundowali agresywni i zakompleksieni mężczyźni.
....je..c fale, je..c zlewów. Służyłem na Słowackiego w Gdańsku w niebieskich beretach. Czasami znajdzie się charakterny ale zazwyczaj to banda frajerów i zwyroli jak w cywilu tylko że mogą i mają czym zrobić tobie krzywdę. Pamiętaj kim jesteś w wojsku, a szczególnie w zasadniczej, mięchem armatnim i tak jesteś traktowany. Musisz przeżyć reszta się nie liczy. Najebałem kiedyś sierżanta bo nie wytrzymałem skutki tego odczuwam do dzisiaj, rozpiepszone kolana, historia. Ogólnie to cieszę się, że żyje. Mojego kumpla tak przejeb..i na warcie, że chłopak nie wytrzymał przeładował ale nie zabił tylko pociągnął nad głową no to go zawieźli na Srebrzysko do wariatkowa i tam już został. Faszerowali go czymś dosyć długo. Potem Wojtuś został ćpunem, żarł wszystko i palił, ochlewał się do nieprzytomności, był stan wojenny to cud, że go nie odjeba.i. Trepy to zwyrole z uprawnieniami, może nie wszyscy ale zdecydowana większość. Tam idziesz żeby nauczyć się jak zabijać i ewentualnie przeżyć.
Widać że obejrzałeś film a nic z niego nie zrozumiałeś. Gościu miał nierówno pod kopułą, a te jego wymówki że go gnębiono można o kant dupy roztrzaskać. Chorąży nie miał wcześniej żadnej styczności z tym czubem a mimo to został przez niego zamordowany. Poza tym gdyby rzeczywiście go gnębiono, to dlaczego nie zgłosił przełożonym? Dlaczego nie zdecydował się na opuszczenie szkoły i tym samym rezygnację z dalszej nauki? Najpierw trochę pomyśl zanim cokolwiek napiszesz.
Nie byłoby problemu, gdyby nie poszedł do szkoły oficerskiej, ale leczył swoje psychozy. On nie poszedł tam z poboru, ale z własnego wyboru. I w każdej chwili mógł zrezygnować, jeśli wymagania przerastały jego możliwości.
@@dubsteppl1410 Bez względu na to co zrobisz wobec osoby chorej psychicznie to ona decyduje o tym jak postrzega twoje działania. Ochnik był chory psychicznie. Dla chorego psychicznie nawet opowiedziany żart w radiu mógłby być złośliwością wobec niego.
15:26 trepy wtedy myśleli "sztuka jest sztuką". Na 100% mieli to gdzieś kto dostaje broń i idzie na wartę. Wartę ogarniał kapral z poboru. Stracha mieli tylko na strzelnicy, bo stali blisko. Tam się przejmowali i tępili nakładaniem kar za nieregulaminowe zachowanie.
Nie pochwalam takiego zachowania ale wiem po sobie, że jak ktoś mnie próbuje dojechać, to idę pod kij i nie odpuszczam a w głowie tylko odwet ! - mając najlepszą kategorię nie robiłem uników, jednak los był dla mnie łaskawy i pracując już wcześniej w górnictwie miałem możliwość odróbki. Mój krewny o podobnym temperamencie i poglądach wytrzymał do przysięgi i w tym dniu wysłał kaprala do szpitala a sam pod eskortą udał się na odsiadkę. Na szczęście wyskoczył na połowę kary, bo był z pierwszej łapanki. Z mojej strony mimo ofiar - szacun dla kolegi Ochnika, bo tamci powinni wiedzieć, że "kto mieczem wojuje"...
Śmierć za kawały i wyśmiewanie... Za takie rzeczy właściwą karą jest danie 'po pysku". Przesadziłeś i to grubo, nawet gdyby przestrzelił im nogę lub rękę kara byłaby zbyt wysoka.
@@wecallittechno nie wypisuj głupot człowieku, ty sobie nie zdajesz sprawy jakie stosunki międzyludzkie panowały w tamtej zdemoralizowanej pseudo armii postkomuny lat 90tych. To była totalna patologia nawet na szkołach oficerskich.
Nie, nie powinno w ogóle być obowiązkowej służby, jedynie dla chętnych. Ja nie wiem jak ludzie co byli zmuszeni jak zwierzęta do tego mogą pisać coś takiego, że powinna wrócić, to, że was brali jakbyście nie mieli żadnych praw to nie znaczy, że inni też powinni być tak traktowani. Jak już by miała być to maksymalnie na miesiąc, nie więcej oraz o sowitym wynagrodzeniu, najlepiej więcej niż średnia krajowa za ten jeden miesiąc.
A nie wpadło ci do łba, że w razie "W" ci zmotywowani ochotnicy mogą się skończyć? I kim ich kurwa zastąpisz, następnymi ochotnikami? Nie, bo widząc rzeź na froncie większość p0laczków spierdoli, a linia obrony się posypie z braku żołnierzy. Czy nam się to podoba czy nie, jesteśmy skazani na pobór, bo nie jesteśmy w stanie oprzeć armii na modelu ochotniczym jak jankesi czy brytole.
podobnie ze szkołą publiczną... jedynie że przebywasz tam kilka godzin, a nie ma stycznosći z burakami całą dobę u nas w gimnazjum, w opinii najgorsze w mieście, na przerwach, niby 2 nauczycielki pełnily "wartę", w teorii każda na swojej połowie, w p[raktyce często stawały na środku i dyskutowały sobie, a w tym czasie na kalatkach schodowych różne rzeczy się działy...
"Specjaliści dyskutują" i w tym momencie autor pokazuje nam oblicza Bartosiaka i Zychowicza. Dobreeeee!!!!!!! To tak jakby program o roślinożercach ilustrować zdjęciami lwa i tygrysa.
Też mnie to śmieszy, Bartosiak to gorący orędownik przymusowego wojska i to nawet dla kobiet jak w jego ukochanym Izraelu. Oczywiście on swoich dorosłych już córek do takiego przymusowego wojska nigdy by nie posłał. Taki to nowoczesny geopolityczny patriotyzm.
Były momenty w czasie służby wojskowej że człowiekowi nerwy wysiadały.Podam tylko jeden przykład.Ze szkółki podoficerskiej trafiłem do jednostki liniowej.Tak mi się trafiło na sali że spałem na piętrowym łóżku nad żołnierzem starego wojska .Ja od zawsze w czasie snu dużo się kręcę na posłaniu.Wtedy właśnie temu na dole to przeszkadzało .To wstawał ,brał garnuszek z szafki nalewał w umywalni wodą i wlewał mi na pościel.Trafialo się że w nocy i 3 razy tak robił.Co mogłem zrobić ? nic tylko cierpieć nie wyspany.
Byli z tego samego rocznika.. ale jeden z zabitych był synem trapa. Nie wiem jak było kiedyś w armii ale mogę się domyślać że dzieci wojskowych miały dużo łatwiej i na wiele więcej mogli sobie pozwolić..
Gościu, nie. Nie wszyscy byli z tego samego rocznika. Marek Czarnecki był chorążym. Był z mojej grupy. A my nie mieliśmy styczności z podchorążymi do chwili odprawy wart. Bez mitów. Masz informację z pierwszej ręki!
@@Janusz-qv4nk dzięki. Miałem na myśli fakt, że jeden z zastrzelonych miał ojca żołnierza. Jak wywnioskowałem z powyższego materiału, żołnierza zawodowego. Stąd mój powyższy wniosek
@@MaranHand bo masz rację, ten co się tak tu zaklina , sam brał udział w tej patologii. W innym komentarzu dokładnie to opisał. Dla niego to były tylko żarty. Obrzydliwe.
@@pannaletowska Domyślam się że o mnie piszesz, bo podałem parę przykładów z naszego życia. To co ty widzisz jako patologię, my widzieliśmy jako żarty. Zarazem nasze wzajemne relacje były takie, że każdy za każdego by skoczył w ogień. I wciąż tak jest. Czasem spotykamy się. Całymi rodzinami. I ta przyjaźń, powstała z całokształtu wydarzeń, w tym zarówno wynikająca z żartów, ale też z dyscyplinowania nas za nadmiar indywidualizmu, wciąż trwa. Wtedy z sentymentem wspominamy żarty i ich efekty, jak również skutki choćby w postaci kar stosowanych wobec nas zbiorowo za zbiorowe milczenie i wzajemne wspieranie. Proponuję obejrzeć film Bravo Two Zero. Sugeruję zwrócić uwagę na moment, kiedy kumpel kumplowi w Anglii wkłada cegły do plecaka, a ten odnajduje je w Iraku. To nie była złośliwość, ale żart. A potem razem walczą i jeden z nich ginie. To jest umiejętność oddzielenia dowodzenia, dyscyplinowania, żartu, obowiązku i przyjaźni. Bez fali. Męska przyjaźń czasem jest szorstka. Ale prawdziwa!
Nie chciałem iść do wojska, ale mnie wcielili bez mojej zgody. Kiedy tam juz trafiłem, przez pierwszy miesiąc nawet mi się podobało, bo uczyli nas porządku i dbania o swoje, nauczyli że mogę wymagać od siebie więcej. Okres „unitarki” zwieńczony przysięgą, gdzie ja w tym czasie milczałem, bo wiedziałem już od ludzi że wojsko się skończyło. Po 72h od przysięgi powrót i rozdział na kompanię, gdzie trafił mnie „dziadek” i nakazał przynosić sobie posiłki😂 nie miał pojęcia że tego sosu zawsze było połowę mniej😅 jeśli to czytasz żołnierzu pamiętaj że przez kilka dobrych dni jadłeś moje gluty😁 przez całą drogę zbierałem z zatok kaczuchę 😊 to nie był sos grzybowy 😂 Miałem szczęście bo symulowałem chorobę serca i trafiłem do szpitala na obserwacje po czym postawili mnie na powtórną komisję, odroczenie na 6msc. a potem wujek już się wszystkim zajął i mam pięknie D. W latach 90-tych był gnój picie i kradzieże przez ostatnie trzy miesiące wątroba dostawała solidne baty. Kooooniec.
Dobrze że obecnie NIE ma obowiazkowej służby wojskowej i nie będzie bo Kosiniak-Kamysz wprost powiedział w sejmie 3 tygodnie temu poraz 2 że obowiązkowa służba wojskowa NIE wróci
Jakbym wam opowiedział co sie działo szczegiolnie wieczorami i nocami na jednosce wojskowej w 84r w Turowie koło Wielunia to byscie powiedzieli ze jestem łagodnie mowiac konfabulant a te filmy w TV to pikus jakies zarty w stosunku do tego co w tamtych czasach rzeczywiscie sie działo W pewnym momencie powiedziałem dosc i złapałem widelec na kuchni i chciałem kurwi.... jednej wyjac oko przy wszystkich kiedy zarli posiłek wystraszyli sie zaczeli krzyczec ze obcinki nie dostane ale widziałem w ich oczach ze zrozumieli ze mogło sie to skonczyc dla ich kolegi nie za dobrze Troche mi potem poluzowali tzn scigali ale nie podnosili brutalnie rak na mnie i nie uderzali tzw karczych ktore prowadziły nie jednokrotnie do utracenia swiadomosci potem jak moi koledzy z poboru zobaczyli ze im sie postawiłem i chciałem jednego chwasta wyeliminowac widelcem to tez sie zaczeli stawiac i tak razem jakos przezylismy ten okres do obcinki i przejscie na starego zołnierza Powiem tak wiele sie nauczyłem w wojsku przez te dwa lata i miło te rzeczy wspominam ale były rzeczy tez tam takie ktore nigdy nikomu tzn człowiekowi przez drugiego człowieka nie powinny sie wydarzyć Pozdrawiam nie raz a jestem 60 latkiem sie zastanawiam co by sie wydarzyło i jak by wygladało moje zycie gdybym wtedy tym widelcem wyrwał tego chwasta na tej zołnierskiej stołówce za to co robil młodym zolnierzom Hm...
Nie prawda, w 1990 wyszły ostatnie cztery pobory z roku 88 które odsłużyły dwa lata . Szukałem po lasach tego gościa, dość niemiłe doświadczenie. O kamizelkach kuloodpornych mogliśmy tylko pomarzyć.
Byłem w Żaganiu. Pamiętam jak na warcie na przerwie w wartowni sierżant opowiedział nam tą historię. Po tym wypadku broń była zabierana i zapinana na kłódkę.
Broń była zabierana i zamykana na kłódkę wcześniej. To co wydarzyło się ponoć wiązało się z zamiarem wyczyszczenia broni przed pójściem na posterunek. Na co zezwolił rozprowadzający. Samo zamykanie broni było czymś dziwnym. To swoją drogą być może było przyczyną dalszej tragedii. Żaden żołnierz nie mógł wziąć broni, kiedy była ona potrzebna.
@@szymonszymon4002 Broń była zabezpieczana linką przez kabłąk spustu. Od broni do broni i na końcu kłódka. Przypominało to płot na linie. Amunicja nie była zabezpieczana. Wystarczyło wziąć magazynek leżący obok broni.
Pierwsza sprawa to wychodzi że chłop był ochotnikiem skoro poszedł do szkoły oficerskiej, nie znałem ani jednego w zasadniczej który miał by "kapsel" podchorążego na pagonie. Druga sprawa takie zachowanie może spowodować cokolwiek, pamiętam przypadek "u siebie" tylko na innej kompani, wartownicy ( na jednej z wartowni) idąc do magazynu zdać broń przechodzili koło kuchni i jeden po drodze zajrzał do lodówki i stwierdził że ktoś zjadł jego porcję (każdy miał wydzielone miejsce na półce z suchym prowiantem) gość się tak wkur... że minął tych stojących przy magazynie broni i wpakował się do pokoju ze zmiana odpoczywającą, podobno nie stało się nic tylko dlatego że w nerwach źle podpiął magazynek i jak przeładowywał to magazynek sie wypiął. Podobno wylądował na Rakowieckiej a potem w psychiatryku. Z falą też bywało różnie, u mnie dziadki zrobili zbiórkę kompani po capstrzyku i zapytali czy wojsko chce iść falowo czy regulaminowo jak usłyszeli że falowo to powiedzieli ze nie będą nikogo ganiać bo to idiotyzm ale ma być na komapnii porządek, cisza i spokój żeby trepy się do nich nie przypier.. bo wtedy będą musieli na przej... . Z całej fali to tylko pokazywali wszystkie te durnoty jak to wyglądało żebyśmy wiedzieli jak wyglada szafa grająca, wyprowadzanie żółwia na spacer, święto lasu i cała reszta. Może to jakiś wyjątek był ale u mnie dziadków jak by nie było, czasem tylko któryś prosił (tak, prosił) żeby mu żarcie ze stołówki przynieść bo nie chce mu się samemu iść.
kiedys pracowalam z chlopami. Rany! Ile ja sie historyjek z wojska nasluchalam. Ciekawe o czym teraz faceci rozmawiaja skoro nie ma przymusowej sluzby wojskowej.
To wszystko zależało od jednostki . Ja byłem pobór jesień 96 , najpierw trafiłem na szkółkę pod oficerską do Biskupca, po szkółce do 5 Batalion obrony przeciw chemicznej w Tarnowskich Górach miałem szczęście bo do domu miałem raptem 15 km. U nas fala jako taka była ale raczej nikt się nad nikim nie znęcał. Wynikało to głównie z tego że wszyscy byliśmy ze Śląska a wręcz praktycznie z okolicznych wsi i miast najdalej co pamiętam to był koleś z Częstochowy na mojej kompani a tak cala reszta to okolice Tarnowskich Gór , ze ma na kompani była połowa mojej klasy z technikum wiec raczej nie wypadało gonić kogoś z kim przez 4 lata chodziło się do szkoły. Ale za to pamiętam jak pojechaliśmy po sprzęt to Zgorzelec tam naprawdę działy się cuda na kiju.
Ja bylem w latach 83-85. No, patologia to malo powiedziane. Ale przetrwalem. Czasami mi sie to przypomina jak koszmar. Miejsce przeklete. A co dopiero gdyby byla wojna.
@@Andrews-s8s To jest dopiero dylemat kogo zabić najpierw?. Swojego jednostkowego prześladowcę czy nieznanego ci wroga znajdującego się gdzieś daleko po drugiej stronie frontu?.
1997 rok. Kolega z poboru podszedł do stojaka,podpiął magazynek do kałacha i zrobił dziadom trening na wartowni. Pięknie pompki i zabki robili. Sprawę zatuszowano. 3 brygada WLOP
Póki nie skończy się kolesiostwo i beton w wojsku nic sie nie zmieni. Jako kapral rezerwy, 25 lat, wykształcenie wyższe chcąc przejść na zawodowego uslyszalem bezpośrednio od dowódców, że nie chcą ludzi z zewnątrz bo chcą wyszkolić swoich. Do tego jeszcze wprost żołnierze mówią, że kiedy były braki nabrano pijaczków żeby uzupełnić luki, na których teraz wszyscy narzekają ale nic im nie mogą zrobić. Nawet jednostki prowadzące nabór uznały, że się nie nadaje więc pytanie kogo oni szukają bo na pewno nie osób chętnych do zostania zawodowym żołnierzem.
No jak po wakacyjnym przeszkoleniu w ramach studiów masz dowodzić i odpowiadać za ludzi pod sobą to się nie dziw, że Cię nie chcą, pretensje należą się do systemu z dawnych lat, a który zrobił z Ciebie podoficera w dwa miesiące
Bardzo dobry film. W 1990 roku byłem podoficerem w Batalionie Łączności w Opolu. Nasz dowódca batalionu był w czasie tej tragedii na szkoleniu w Wyższej Szkole Wojsk Łączności w Zegrzu. Opowiedział nam co nieco co widział. Dość wstrząsającym widokiem była woda z rozbitego kaloryfera wymieszana z krwią i wylewająca się na zewnątrz. Masa krwi wszędzie.
4:36 łokurła W jednym z moich ulubionych skeczów kabaretu moralnego niepokoju dotyczącego poboru do wojska pierwszy poborowy przedstawia się nazwiskiem... CHOMIK. Do dziś mnie to bardzo śmieszyło... To nie może nie mieć związku przecież.
@@jankesjankeski9378 nie pytam o to jak było w wojsku , sam niestety prawie zostałem zawodowym żołnierzem.. po drugie ten główny bohater był widać psychopatą niestety i to właśnie on był tym sq jak to nazwałeś bo zabił męża i ojca małych dzieci (pierwszy raz go na oczy widział) bo ktoś inny się z niego śmiał . To jest powód do zabijania ludzi ? Tu od początku widać było że z gościem coś nie tak było , chorą ambicja , obsesja wygrywania i doskonałości itp .
@@hodowcazbombowca Tak się składa, że pochodzę z Puław! Pamiętam, jak wojsko obstawiało okolice jego domu. Tamtędy jeździłem do pracy rowerem. Po latach, gdy go wypuszczono, dostał mieszkanie na ul. Piłsudskiego po sąsiedzku z kuzynem mojej żony. Rozmawiał z nim i opowiedział, że się nad nim fizycznie znęcali. W Śledztwie o tym nie mówił. Dlaczego Nie wiem.
@@jankesjankeski9378 jeśli to prawda że się znęcali nad nim fizycznie to po części łagodzi jego winę ale w dalszym ciągu uważam że nie powinno się zabijać z premedytacją niewinnego człowieka który znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie
Może to największa masakra w WP, ale w LWP gdzie fala była jeszcze większa, były o wiele grubsze masakry, chociażby wydarzenie na lotnisku w Borsku na Pomorzu gdzie żołnierz wystrzelał o wiele wiecej osób, armia zamiotła to pod dywan. Ciężko dotrzeć do tego incydentu, ale faktycznie miał miejsce.
Kiedyś tzw. fala w wojsku była czymś normalnym i akceptowalnym przez kadrę która o tym wiedziała, w większości wypadków nie było jakiegoś specjalnego wyżywania się na ,,kotach" ale zdarzało się że trafił się jakiś sadystyczny psychol i w tedy było ciężko, nie raz człowiek miał mordercze wizje jak taki zwyrodnialec topi się we własnej krwi.
@Zbrodnia Ikara służyłeś, czy znasz temat z internetu jak 99%? Specjaliści w osobach Zychowicza i Bartosiaka? To żart czy kpina z widza?? Wiesz jakie mamy czasy, czy mentalnie jesteś w 1990???
Jeśli chodzi o Lublin ... To tak naprawdę w tamtych latach była to norma . Przestępcy za najcięższe wyroki świrowali i trafiali do Psychiatryka na Abramowickiej . Bo łatwo było stamtąd zwiać . Pamiętam nie jedne alarmy kiedy kto uciekał ze szpitala i tak było całe lata 90te .Ten szpital to żaden szpital był a korupcja panującą w nim po przemianach to było coś normalnego. Wiem bo mieszkam w Lublinie i mimo że trochę daleko od tego szpitala to lata 90te pamiętam doskonale. Za gówniarza żadne opowieści o duchach nic na nikim nie robiły wystarczyło rozniesienie się plot o ucieczce z psychiatryka . A co do Wojska nie oszukujmy się Wojsko w tamtych czasach zamiatali zawsze pod dywan wszystko.
Dobrze zrobił żaden z niego morderca jazda z kurwami skoro ktoś postępuje jak bestia to powinien być traktowany jak bestia skoro jakieś bestię go w kilku dojeżdżali to dostali to na co zasłużyli 😂😂😂 a mordercą jest ten kto zabija dla korzyść lub satysfakcji a nie zemsty na oprawcach tfu na ich groby a dziś z kumplami w barze wypijiem zdrowie Ochnika 🎉😊😊
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Wydarzenie obrosło legendą, choć na legendę nie zasługuje. A legenda zaczęła się od radia Wolna Europa, do której jakoś dotarła informacja. Ochnik był jak swój między swymi. Tyle, że był psychicznie chory. Z tym że to była choroba chyba do analizy z perspektywy czasu, bo pojedyncze wydarzenia jej nie ujawniały.
Bzdura. Z Markiem Czarneckim byłem w jednej grupie szkoleniowej. W dniu pełnienia służby wartowniczej służbę miał pełnić, jako dowódca warty, Jurek P... Ale zamienili się oficjalnie ze zmianą w rozkazie z Markiem na prośbę Marka. Z piątku na sobotę. I to była tragedia Marka. Jurek P... był służbistą większym ode mnie. Przepraszam syna Marka, bo kto wie... może życie jego byłoby inne i z ojcem? Gdybym wcześniej może zatrybił, to może świat byłby inny? Otóż jakiś czas wcześniej to ja byłem dowódcą warty. Jednym z wartowników był chyba Ochnik. Nie jestem pewien. Zapytał mnie czy w wojsku istnieje kara śmierci. Odpowiedziałem mu, że w cywilu nie ma kary śmierci. Jednak wojsko obowiązuje inne prawo. I zapewne jest. Jednak dla pewności musi porozmawiać z wykładowcami szkoły. Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Chłopak poszedł na swój posterunek, a ja nie zwróciłem uwagi na treść rozmowy. Po kilku dniach doszło do tragedii. Jeśli ktoś mówi, że to wynik fali, to nie jest to prawda. My nie mieliśmy styczności z chłopakami, którym dowodziliśmy w czasie warty. Sama fala? Przeszedłem służbę zasadniczą kilka lat wcześniej. Wiem czym była fala. Odczułem ją szczególnie wtedy, kiedy zdecydowałem się na zostać żołnierzem zawodowym. Dlatego za bzdurę uważam falę na poziomie tego samego rocznika szkoły podchorążych. Uważam że fali tam nie było! Po prostu chłopak był psychicznie chory, a zarazem na tyle świadomy, że kontrolował to co robi. Może to jakaś psychoza? Nie wiem. Wiem, że kiedy byłem dowódcą warty nie miał możliwości wzięcia samowolnie broni. Mógłby zdobyć broń rozbrajając kolegę przy areszcie lub rozbrajając mnie. Tylko że... z perspektywy czasu uważam siebie za paranoika. Musiało być tak jak bozia przykazała. Za przeproszeniem żaden wartownik nie mógł pierdnąć bez mojego pozwolenia. Takie 24 godziny dało się wytrzymać. Dopiero po wydarzeniach dowiedziałem się, że Ochnik nie został przyjęty do szkoły ze względu na zaburzenia psychiczne. Potem że ktoś mu pomógł. Skutkiem była tragedia Marka Czarneckiego. I jego żony wraz z synem. Marek był ofiarą przypadkową. Do chwili wspólnej warty nie znał Ochnika. Tak jak ja, o ile to był on. Chociaż ja wciąż nie jestem pewien tego czy wtedy rozmawiałem z Ochnikiem. Pamiętam opartą sylwetkę na balustradzie przed pomieszczeniem dowódcy warty, z której wydawałem amunicję, ale twarzy nie pamiętam. Pamiętam pogrzeb Marka. W Nieporęcie. I straszliwą rozpacz Jego rodziny. Wiecie czym jest bezsilność? Tak wtedy się czułem. Brak słów pocieszenia dla rodziny. I dla dziecka, które wtedy miało chyba 3 latka. I chyba czekało... na powrót taty. A tato był tuż obok. W zamkniętej trumnie.
@@playeronearcademode7217 Gościu, przeczytaj o czym napisałem. Nie zrozumiałeś? Ja nie piszę o służbie zasadniczej jaka wtedy istniała. Piszę o szkole oficerskiej tego samego rocznika. Nie było fali na poziomie tego samego rocznika szkoły oficerskiej. Na tym samym roku szkoły nie ma starszych i młodszych. Za to jest podział na dowódców i podwładnych. Dowodzenie nie jest falą. Ten sam rocznik szkoły podchorążych, przez analogię, można porównać do pierwszej klasy dowolnej szkoły. W pierwszej klasie takiej szkoły też nie ma starszych i młodszych. Ta tragedia, do jakiej doszło, to doszło między kolegami tego samego rocznika.
@@M.Kutrzeba Słyszałeś. Rzecz w tym, że generalnie podchorążowie i kadeci sami nie wiedzą co jest falą. Dlatego, że idą prosto z cywila do szkoły wojskowej z pominięciem służby zasadniczej. Ja, zanim trafiłem do szkoły wojskowej, byłem w służbie zasadniczej. Wiem czym była fala. Fala polegała na uprzykrzaniu życia młodszym żołnierzom przez żołnierzy starszych poborów. Różne miało to formy. Czasem poniżające. Tak starsze, nic nie znaczące w cywilu gnojki dowartościowywały się. Nie było to dowodzenie, ale pokazywanie chwilowej przewagi starszeństwa. W przypadku podchorążych i kadetów takie zjawisko nie występuje. Występuje przewaga dowodzenia. Spośród podchorążych i kadetów tego samego rocznika wyznacza się dowódców, którzy dowodzą swoimi kolegami. Wszyscy są na tym samym poziomie. Nie ma w tym poniżania. W szkołach występuje podział na roczniki słuchaczy. Jednak roczniki słuchaczy są od siebie separowane w ramach zgrupowań pododdziałów. Sporadycznie może zdarzyć się sytuacja, że żołnierz starszy pogoni przechodzącego młodszego żołnierza np. za to, że młodszy nie oddał starszemu honorów, każąc mu zawrócić i przejść jeszcze raz oddając honor. Tylko że to nie jest fala! Jest to forma dyscyplinowania. Nie jest to znęcanie się. Ludzie, którzy nie doświadczyli fali, dowodzenia i dyscyplinowania, jako oddzielnych form postępowania, wrzucają wszystko do jednego worka nazywając falą. Tymczasem fala jest znęcaniem się starszych nad młodszymi, dowodzenie jest wydawaniem poleceń przez przełożonych podwładnym, dyscyplinowanie jest to wdrażanie regulaminowego postępowania. Co do zasady to żaden człowiek nie lubi kiedy musi wykonywać polecenia innych ludzi. I dopóki nie zrozumie czym jest dowodzenie, to buntuje się. Uważa cudze polecenia za uwłaczające jego godności. Tym bardziej, że dowódcami w szkołach są zazwyczaj żołnierze o tych samych stopniach, ale o różnych funkcjach! W konsekwencji szeregowy (dowódca drużyny) wydaje szeregowemu (podwładnemu) polecenia, bo nim dowodzi. Brak zrozumienia występuje szczególnie na początku szkoły, kiedy żołnierze nie znają jeszcze regulaminów i przesiąknięci są przeświadczeniem, że "mogę, ale nie muszę" oraz "ja byłbym lepszym dowódcą". Tymczasem w wojsku to wyżsi przełożeni decydują kto będzie dowódcą niższego szczebla. A rozkaz oznacza przymus jego wykonania.
Jestem z okolic Puław i udało mi się znaleźć komentarz z jednej Puławskiej grupy: Znam tą historię z opowieści moich rodziców i dziadków, ponieważ Ochnik był w naszym domu podczas ucieczki. Spędził u nas całą noc, jak mówił,, widziałem jak spicie''. Groził bronią mojej rodzinie, na szczęście nikogo nie zabił. To tylko fragment historii jaką przeżyli moi najbliżsi...
To nie była służba zasadnicza. Nie można tego łączyć z obowiązkową służbą. Po prostu przyszłemu trepowi odpierdoliło. Był tam dobrowolnie, nie był wzięty wbrew woli jak setki tysięcy przed nim. Lata 90 i służba zasadnicza nie mają nic wspólnego ze sprawcą, calkiem inny świat, kto był ten wie.
Czyli że co? Jeśli chcesz być elektrykiem i pójdziesz do klasy dla elektryków gdzie Cie będą gnoić, to będzie Twoja wina bo mogłeś iść na mechanika gdzie było miło i przyjaźnie?
@@rychuxxx2738 Powtórzę, bo widzę, że niektórzy nie rozumieją kilku zdań po polsku. Był to przyszły trep, był w armii bo chciał, kontekst tego filmu jest taki, że fala w służbie zasadniczej to największe zło, a pomija autor fakt, że to był przyszły trep, na szkołce ale trep i gnoili go przyszłe trepy. Autor niech się weźmie za temat który zna, bo tematu fali nie zna i nie pozna.
Taki sam świat mistrzu, ty byłeś poniewieranym poborowym z przymusu, jego poniewierali zwyrodnialcy na szkole oficerskiej. Tamta postkomunistyczna patologiczna pseudo armia tak wyglądała.
Służyłem w jednostce gdzie chlopak na warcie po dowiedzenu sie że dziewczyna go zostawiła pocignol sobie seria z AK w głowę. Sprawa ciągła sie latami pytanie tylko jesli widziano że jest cos z nim nie tak kto dopuścił do objecia służby
ja WOP granica, Łeba, 1989-1990. Wiele się działo. Jedna uwaga - pociągnął anie pociagnoł....proszę nie kalecz języka ojczystego. Sprawa - ciągnęła się a nie ciągła. Nie że wytykam nadmiernie. Tylko proszę. Nasz język jest piękny.
@@rafalbejrut działaj sobie jak chcesz ale trzeba mieć z głową by czytać komentarze wyszukując błędów ortograficznych bo ktoś szybko pisze a nie składa literki które miałeś prześledzić by znaleźć błąd i wykazać się intuicją w komentarzu
@@Ramzes583 Moja głowa jest oki. Natomiast błędy ortograficzne naprawdę rażą oczy. Od zaraz, od pierwszego czytania. Intuicja nie ma tu nic do powiedzenia. Szybkie pisanie jedynie potwierdza czy ktoś zachowuje zasady ortografii czy nie. Dobra, tyle, bo nie chce mi się więcej z Tobą wymieniać myśli. Rzyj lub żyj jak Tobie wygodnie, urzywaj lub używaj języka jaki znasz. Bez odbioru.
Byłem w 92r, w okolicach Zegrza i to co się tu mówi o wojsku to jest przykrą prawdą może nie do końca tak jak w filmie Samowolka. Wiele by pisać, znam podobne sprawy. Na unitarce była podobna osoba z charakterem jak ten z filmu Janusz. Chłopak wykształcony , zero problemów w nauce czy taktyce, ale typ samotnika, targną sie na życie w łazience. Na szczęście nic mu się nie stało , wojsko wypuściło go na wolność po nie całych dwóch miesiącach jeszcze przed przysięgą. Myślę że dobrze bo potem na fali chłopak by się załamał.
Mój wuj zginął w w wojsku wskutek nie legalnego opuszczenia jednostki wojskowej zainteresowanie Armi było tylko takie aby przywieść go w trumnie wysłano nawet delegacje z wojska na pogrzeb i więcej nikt się nie interesował.Nawet babcia nie dostała odszkodownia
No niestety wojsko to mimo wszystko to sytuacja stresujaca, jesli ktos majakis deficyt to wyjdzie. Jesień 88-90. Pamietam to zdarzenie. Lesniczy uratowal chlopakowi życie i pewnie kilku innym zolnierzom
