Dzień dobry,To jest poważna choroba.Zachorowałem na nią 4 lata temu,przed toksyczne zachowania w rodzinie i może też z osobowości pedantycznej która mi wpajano do głowy.Wiele osób myli tę chorobę głównie z myciem rąk co na pierwszy sposób myślenia jest nie prawdą.Przy tej chorobie na okrągło odczuwa się zagrożenia czyli obsesje.Dla przykładu podam czy w samochodzie,którym zaparkowaliśmy został zaciągnięty ręczny i wrzucony bieg bo inaczej mózg zacznie sobie wkręcać zagrożenie,że na przykład auto może się stoczyć i komuś zrobić krzywdę i my będziemy odpowiedzialni za te błędy jak komuś się coś stanie.U mnie natręctwa objawiają się na sprawdzaniu dzwi,czy krany wszystkie w domu są pozamykane bo inaczej boję się,że zaleje mi mieszkanie,czy okna są podomykane,jak będę ubrudzony na ciuchach i ciele to się boję,że ludzie sobie coś o mnie złego pomyślą i będą mnie z tego powodu nienawidzieć.Druga sprawa po dłuższym czasie gdy ta choroba nie jest wogle leczona mózg dostaje tików nerwowych od tego sprawdzania i mam wrażenie,że też jest jakiś problem z pamięcią krótkotrwałą i zaufaniem czy na pewno daną czynosc wykonaliśmy dobrze.Mózg sobie wkręca abstrakcyjne myśli(zagrożenia) po dłuższym czasie możemy wchodzić w depresje,lęki i fobie społeczne.To też wynika czy w najbliższym otoczeniu było koło Nas dużo agresji w życiu z strony społeczeństwa i rodziny i poczucia własnej wartości.Planuje się wybrać do lekarza bo nigdy nie byłem jeszcze na żadnej wizycie a ta choroba rujnuje życie bo jest związana z lękiem wiec jest czymś gorszym niż depresja.
Moja koleżanka ma potrzebę ciągłego sprzątania i stale opowiadania o tym jakie czynności wykonała każdego dnia. Z tym związana jest obsesja na punkcie COVID - przymus bardzo częstego mycia rąk i stosowania płynu dezynfekującego. Do tego ona zmusza osoby ze swojego otoczenia do robienia tego samego co jest bardzo męczące. Nie wiem jak jej to powiedzieć, że ma nerwicę natręctw. Widzę, że rodzina stopniowo się odsuwa od niej ale jeszcze są koleżanki .....
Witam serdecznie od jakiegoś roku mam palpitacje serca co dziennie najbardziej odczuwam je w spoczynku byłam 2 razy u kardiologa i serducho mam ponoć zdrowe od kilku miesięcy też mam dość dużo innych dziwnych obiawow jak np.Czesto mam uczucie goli w gardle. Nieraz siedzę w kuchni przy herbacie i na raz zaczyna mi się kręcić w głowie i uczucie omdlenia ale to takie chwilowe. Mrowienie w nogach nogi mam jak z waty nieraz mi się wydaje że zaraz stracę w nich czucie i walne jaka długa takie uczucie miałam przez kilka dni dzień w dzień,Posłuchałam wasz filmik i mi to przeszło😁 dygota mi całe ciało od środka, mrowienie w wargach i na czubku nieraz na całym języku, jakieś dziwne kłucia w różnych częściach ciała 2 razy mi się przytrafiło że na raz zrobiło mi się mega zimno zaczęłam się całą telepać zawroty głowy wrażenie ze zaraz zemdleje i naszły myśli że to już koniec że dostanę zaraz jakiegoś udaru wylewu serducho zaczęło mi walić bardziej niż zwykle położyłam się bo się bałam ze zemdleje i po kilku minut mi przeszło. Raz na zakupach miałam problem z zwrokiem na raz mi się obraz zalał i miałam również wrażenie że zaraz zemdleje ale na szczęście po chwili mi to przeszło. Czy to byly napady nerwicy?? I co do tych moich obiawow czy to przy nerwicy tak się dzieje że każdego dnia może być co innego i czy te moje serducho od raku dzień w dzień może tak bić przez to że może mam ta nerwice??? Bo to mnie najbardziej martwi. Od kilku tygodni biorę na własną rękę tabletki z dziurawca i pije melisę staram się nie myśleć o tych moich obiawach i jak coś mnie bierze to próbuje się czymś zająć i wmawiam sobie ze to tylko nerwica żebym nie panikowała bo nic mi nie jest itd sobie wmawiam i takie mówienie do siebie mi pomaga. Ale czy to naprawdę ta nerwica?? Czy nie bo aż się boję że głupialam już do reszty Też przez zasypianiu zaraz jak się położę to mam takie dziwne uczucie jak bym przestawała oddychać jak bym po prostu odlatywala straszne uczucie ale też jak się kładę i mówię sobie w ciszy jest dobrze spokuj się odpręż się odpoczywaj i tak sobie powtarzam i wtedy zasypiam normalnie masakra jakaś. Może powinnam iść do psychiatry czy walczyć że sobą dalej co mam robić
Dzień dobry :)) Bardzo proszę o odpowiedź ponieważ mam pytanie związane z filmem. Czy ciągłe od paru lat robienie głupot, które zachodzą coraz dalej, bo "ktoś umrze" możemy zaliczyć do nerwicy natręctw? Kiedyś kończyło się to na napiciu się z szklanki wody tyle razy ile mam lat, bo "inaczej coś się stanie", ale kiedy np. było haloween i miałam ozdobiony pokój zaczęło zachodzić to coraz dalej. Na parapecie miałam rozłożoną watę. Chciałam zapalić świeczkę obok, ale nagle tak strasznie obsesyjna myśl przyszła mi do głowy. Straciłam tatę (ponad rok temu) i nagle "jeżeli nie przybliżę tej zapałki do waty moja mama umrze". Zrobiłam to. Cała wata nagle zaczęła się palić, część spadła na moje nogi i do dziś mam małe blizny ponieważ się paliły :// Nie potrafię tego pokonać, bo jest to silniejsze ode mnie. Czy powinnam powiedzieć to na wizycie u psychiatry (20 lutego) ponieważ trochę mnie to przeraża. Czy jest to nerwica natręctw?
Dzień dobry. Biorąc pod uwagę to, co Pani napisała, może to być OCD. Użyłem słowa "może", ponieważ do postawienia ostatecznej diagnozy potrzeby jest pogłębiony wywiad. Jak najbardziej proszę o tym porozmawiać z psychiatrą - proszę się nie obawiać, jesteśmy po to, żeby pomagać! :)
Mycie rąk, albo powtarzanie w myślach ostatniego zdania z przeczytanej książki - i ciągle to powtarzaasz będąc w pracy co meg autrudnia pracy - dobrze że nie ejstem pilotem
Dzień dobry, nie powiem Panu, jaki jest najskuteczniejszy, bo różnie z tym akurat bywa - leki dobieram w zależności od różnych czynników. Co do drugiego pytania - moim zdaniem nie, zazwyczaj da się znaleźć lek, który nie będzie dawał nasilonych skutków ubocznych :)
Ja nie biorę leków, próbowałam dwa razy w ciągu 12 lat i tak źle na mnie działały, że odstawiłam i staram się sama sobie radzić z chorobą na szczęście nie mam aż tak mocnych objawów jak inni.
