Pier Audio MS-880SE - ma ogromną ochotę do grania. 

Ten pajac nowak upadl na glowe nie zadawaj mu trudnych pytan.

O jak ładnie 👌Poziom kultury Pana wypowiedzi jest bardzo niski. Polecam konsultacje z lekarzem lub terapię u psychologa. Rozumiem że chcąc jak najszybciej rozładować swój lęk, stara się Pan odpowiednio dobierając słowo tak żeby jak najbardziej mnie zabolały. Kiepski pomysł, na Pan frustrację na którą nie pomogę.

Zmiana lamp w stopniu wzmocnienia napięciowego w tym wypadku jest kluczowa, każda lampa ma swoją charakterystykę pracy i owszem jest pewien wzorzec np. RCA czy Philips natomiast w rzeczywistości w żelazności od konstrukcji lampy są pewne zmiany choć pod względem elektrycznym są zbliżone do noty katalogowej. Emocje podczas odsłuchu jak i te które potrafi przekazać wzmacniacz są cechą subiektywną, ja opisuje swoje wrażenia. Dalej sięgnął Pan kluczowego tematu, owszem wzmacniacz powinien w swych założeniach przenosić pasmo "jak stół" ale w praktyce tak nie jest, natomiast sama charakterystyka nie opisuje do końca brzmienia wzmacniacza. Sam jestem zwolennikiem że wpierw wszystko musi się wszystko zgadzać technicznie, a w przypadku wzmacniaczy opartych o lampy elektronowe tak naprawdę słuchamy niedoskonałości i zniekształceń które w większym stopniu kreują końcowych efekt soniczny inaczej jak w przypadku tranzystora ( ale pytanie mosfety, bipolarane, układ darlintona etc...). W moim przypadku to jak wygląda nie ma większego znaczenia, cena jest wyłącznie tym co może posłużyć do porównania go z innymi wzmacniaczami na podobnym pułapie cenowym. dziękuje za komentarz. Pozdrawiam.

@@nowakAudio1 Kompletnie nie rozumiem tej reakcji. Odnosiłem się do meritum, a nie do Pana osobiście i w tym zakresie liczyłem na ewentualną polemikę lub wyjaśnienia. Staram się zrozumieć (czysto poznawczo) mechanizm emocjonalnego odbioru odtwarzanej muzyki, którego nie podzielam i dla którego - w oparciu o posiadaną wiedzę - nie znajduję uzasadnienia. Nie sądzę jednak, aby cokolwiek upoważniało Pana do wyrażania opinii na mój temat i to takich. Jeśli też chce Pan utrzymać "poziom kultury".

@@nowakAudio1 Jeśli charakterystyki elektryczne (wszystkie znane i mierzalne) nie opisują do końca "brzmienia" wzmacniacza, to co jest jeszcze? Tego staram się dociec, nie kwestionując subiektywnych wrażeń. Skłaniam się jednak ku opinii (z zastrzeżeniem, że mogę się mylić), że zaburzenia, które wprowadza poprawnie skonstruowany wzmacniacz, pracujący z marginesem od swoich granicznych możliwości, są poniżej możliwości percepcji większości słuchaczy. Możliwości percepcji sa sprawą indywidualną i są jednostki wybitne, z wytrenowanym słuchem (sam do nich z pewnością nie należę), które zauważą więcej. Ale zauważyć "coś" to zupełnie inny wymiar, niż odczuć zmiany w charakterze muzyki. Jeśli przez np "dynamikę" rozumiemy rozpiętość pomiędzy głośnymi i cichymi fragmentami muzyki i ewentualnie gwałtowność przeskoków pomiędzy nimi, to wzmacniacz - jakikolwiek - nie ma na to najmniejszego wpływu. Trudno też znaleźć uzasadnienie dla wpływu wzmacniacza na "równowagę tonalną", jeśli nierównomierność charakterystyki częstotliwościowej szanujących się konstrukcji (w cenie od 1500 PLN) w całym pasmie odtwarzanej muzyki nie przekracza 0,1 - 0,2 dB, natomiast dla zestawów głośnikowych jest to ok +,- 3 do 5 dB, a dla akustyki pomieszczenia +,- 15 dB lub nawet gorzej. Jako inżynierowi trudno jest mi sobie wyobrazić, że do dziś nie odkryto innych - poza charakterystykami elektrycznymi - mechanizmów wpływu wzmacniacza na wrażenia odsłuchowe. Choć oczywiście doskonale rozpoznane sa związki tychże wrażeń z bodźcami odbieranymi przez inne zmysły niż słuch, jak również oddziaływanie psychoakustyczne. Mój komentarz proszę traktować jako polemikę, a nie jakiekolwiek zarzuty.