@、ヅ Karaluszki to czysty dodatek, przecież w dzisiejszych czasach to rarytas za który trzeba płacic, a ja go miałem juz wtedy za darmo. Cha, cha. Pozdrawiam.
Ja tylko chcę powiedzieć, że brakuje mi takiego poziomu dziennikarstwa tvp. Krótko, zwięźle, potrzebne informacje, dbają o różne prawdziwe opinie ludzi. I pomyśleć, że to było za czasów komuny
XD Przecież to jest czysta propaganda - zajmowanie ludzi jakimiś pierdołami i odwodzenie ich od prawdziwych problemów PRLu, czyli pałowań, zamordyzmu, okupacji i walki z podziemiem.
W moim mieście był jeden super bar mleczny do dziś wszyscy go mile wspominają. Przez rok miałam w nim szkolenie wiec znam go od kuchni a jedzonko mniam mniam!
no tak.. wpieprzanie pszenicy i mleka na potęgę i dzisiaj połowa 60 latków ma raka przez m.in. taką dietę. PRLowskie jedzenie MOGŁO być dobre ale nie było z powodu biedy i braków towarów. Gdyby trzymali ludzie dietę w tamtych czasach to by żyli wszyscy po sto lat a że jedli byle co, byle było to w wieku czterdziestu lat wyglądali jak starcy a mężczyźni umierali po sześćdziesiątce. Najgorzej że te nawyki żywieniowe zostały do dziś i większość Polaków nie może obyć się bez codziennego jedzenia ziemniaków i białego pieczywa mimo że w sklepach jest wszystko i prawie każdego stać
Kocham bary mleczne :) Bar Akademicki w Gdańsku, Bar w Gryfinie, Chojnicach. Bistro na Morcinka w Katowicach, legendarny o rewelacyjnym wystroju Bar Turysta w Szczecinie, bar na rynku w Suwałkach - schabowy- poezja. Aj mogłabym wymieniać i wymieniać. O! Toruń pod arkadami, Grudziądz niedaleko Ibisa. Barszcz z botwinki i szczawiowa w Głowaczowie (DK48) jak u babci. Od serca i smacznie. Świetny i klimatyczny Bar w Myślenicach na rynku. Bistro Obiadek w Darłowie. O! Nowa Sól chyba konsumy czy coś, tez pyszna szczawiowa. Stołówka Warmińska w Olsztynie, tanio i dobrze.
@@krzysztofnowak6121 A znam, jakieś 5-6 lata temu byłam. Nie wiem jak dziś, wtedy jedzenie pychota do tego tanie ale co wrażliwszych, co to tylko chrom, szkło i mebelki z marketu, to trzeba uprzedzić, że jest mocno klimatyczno-specyficzny ;)
Pod arkadami w Toruniu się bywało, ale w czasach studenckich był to wypas:) pamiętam, jak w latach 90-tych przychodziło się na stołówkę w Ds6 na menu kolacyjne, brało się wtedy podwójną wątróbkę, barszczyk i pojedyncze ziemniaczki (na koniec dnia i tak ich było dużo więc Panie Kucharki zawsze dawały ze 3 porcje). Cenę pamiętam do dziś 1,65 zł:)
@@michalpieczara7051 O co Ci chodzi? Jak będziesz w Suwałkach i jakimś cudem nie splajtują, to spróbuj a nie gadasz głupoty :) Nie pamiętam jak się bar nazywa ale na rynku, na rogu.
Jeśli chodzi o Bar Złota Kurka przy ul. Marszałkowskiej w Warszawie, to właśnie został zlikwidowany. Na TVN Warszawa jest wzmianka, że mozaiki na ścianach zostaną wpisane do rejestru zabytków.
było tak zdrowo, że ludzie w wieku 20 lat wyglądali na dzisiejszych zaniedbanych 40 latków spod sklepu monopolowego. z kolei w wieku 40 lat mało kto miał zęby.
Widziałeś co znajdowało się w menu? Wszystko z dodatkiem cukru i masła, a większość dań oparta na białej mące. Gdzie tu białko? Gdzie witaminy? Było tanio, to na pewno, ale na pewno nie zdrowo
@@Emil-gq5qe (cytuję Emila) "Wszystko z dodatkiem cukru i masła, a większość dań oparta na białej mące" - no tak, gmo i glifosat zdrowsze... Biały cukier, mąka masło były obecne w każdym domu - nie tylko w barze mlecznym
W tamtych latach bar mleczny w Bolesławcu na rogu zawsze przeżywał oblężenie klientów. Przynajmniej było ekologicznie, domowo bez wszechobecnego plastiku i sterylności.
@@tedi65 621 tys starych zł ale jeszcze przed hiperinflacją lat 90. Biorąc pod uwagę że średnia pensja wtedy była ok 17 tyś złotych, no to na dzisiejsze ponad 200 tyś zł straty rocznie na lokal.
To byly bardzo dobre i tanie smaczne i dietetyczne bary. Osoby samotne emeryci rencisci korzystali z posilkow . Nie stac samotnego gotowac codziennie posilki liczac prad woda gaz zakup itd. W tycary byly smaczne i zdrowe.
jest jeszcze jeden super bar mleczny we wroclawiu, nazywa sie Mis jest obok uniwerku na ul kuznicza, mozna zjesc dobrze i tanio, np zupa, do tego schabowe, ziemniaki i kapuste wszystko razem 10zl
Na pierwszych zmianach na śniadanie tam jeździliśmy z ziomalami z roboty. Najbardziej mi się tam podoba jak jesz sobie jajecznicę a obok przysiada się osrany śmierdzący żul😎
@@Vorteksio3 nie jestem twoją matką więc trochę więcej kultury proszę- sama jesteś imbecylem, niczego kretynko nie krytykuje tylko opisuje swoje wrażenia z miejsca, w którym sam lubiałem spożywać śniadania na pierwszej zmianie. Chodziło o klepaki, którymi lump płacił za swoje jedzenie pół godziny wcześniej. Durna krowa.
cudze chwalicie, swojego nie znacie. dzisiaj znajomi z niemiec, którzy byli u mnie w gościach, przynieśli mi białą kiełabasę, nazywaną wurstem, mówiąć, że niemcy jedzą to tylko od święta. jednocześnie też wspomnieli o jakichś wiedeńskich itp. knajpkach. poprzednio piekli podpłomyk i mówili, że to jakieś alpejskie ciasto. bary mleczne to najlepsze co może być do jedzenia i wszędzie na świecie by to docenili, tylko nie w polsce. czy to włosi, czy amerykanie, wszyscy potrafią sprzedać swoje najprostsze jedzenie i pieklić się o składniki, a kompleks polaka czy to w 1984 czy w 2021 roku musi wspomnieć, że to nie francuskie, nie hiszpańskie, tylko zaściankowe. otóż nie jest, jest bardzo dobre, smaczne i zdrowe. i na każdej wsi powinien być taki bar z produktami z pobliskiego gospodarstwa, od którego państwo nie brałoby podatku, a w każdym mieście powinny być produkty głównie z polski i własnego regionu. wtedy może docenilibyście to, co własne i jeszcze opchnęli to przyjezdnym.
@@adrianczesc5723 ja tez. Chorowalem co roku , a kiedy wycieli migdaly... , zero.., czasem bol plecow... mam problem z kondycja..., ale i tak chodze bez mask, w niemczech wyganiaja mnie ze sklepu... nie zachoruje!!! Lubie czosnek, stare slowianskie jadlo... a ten wirus jest po to by uszczuplic nam portfele...
@@Robertus696 ja od kąd nue sczpię sie na grypę nie choruję a jak sie zaszczpilem to z 2 razy w roku mialem grypę a i takim sposobem nie mam grypy a i oststnio moja babcia zaszzeoila się na covid i ona od 30 lat miała padaczkę po zaszczepieniu 3 tygodnie temu nie ma jej więc pierdole te sczpionki depopulacja na oczach nie zaszczepię się jak to ma działać na zmiany w mózgu
@tobi toto podjedź pod szkołe podstawową i zobacz jaki tam ruch od tylnego wejscia na kuchnię. Jak przychodzą z torbami i wychodzą z tobołami... O różnicy pomiedzy swiną z prl karmioną kartoflami a dzisiejsza pompowana soją GMO z glifosatem to wiesz??? Bo chyba nic a nic
podoba mi sie ten tekst na poczatku,ze nie zostaly stworzone dla smakoszy..dzis w natloku kababow i macdonaldsa bary mleczne sa perelka kulinarna na mapie Polski przypominajac swoim menu polska tradycje kulinarna
@@Dougerro przed wojną tradycje kulinarne były w domach szlacheckich, u bidoków chleb, kasza, kartofle, śmietana, słonina i czasem gotowany bez przypraw mięsny gnat.
Bo polak jest po to by był biedny i zapierdalał za miske ryżu wtedy słowa pinokia zakłamanego skurwysyna morawa którzy polskę fake pandemią prześladuje
Szkoda , że dzisiaj Sanepid nie wpada do fabryk mięsnych ......kilka lat temu 8 letnia dziewczynka umarła po zjedzeniu wędliny z prywatnego znanego dużego zakładu mięsnego ....okazało się, że w wędlinę były larwy pasożytów .......
@@adapodolska419hahaha hahaha właśnie był program w telewizji ..kilka lat temu 8 mioletnia dziewczynka umarła po zjedzeniu wędliny z prywatnego znanego dużego zakładu mięsnego....okazało się, że w wędlinę były larwy pasożytów
Najsmaczniejszy bar mleczny jakiego doswiadczylem byl na ulicy Krupowki w Zakopane '84-'86 .........ambrozja powinien sie nazywac ,tam byla wyzerka w klasie #1. A pozniej na Orla Perc ,Rysy ..wszedzie doszlismy
Drobna uwaga: bary były tanie, bo ktoś do nich dopłacał. A ten "ktoś" to państwo, które ma tyle pieniędzy ile zabierze obywatelom. Taniocha była więc pozorna, bo przez nią inne produkty były droższe. A jedzenie dla niewybrednego podniebienia było całkiem niezłe, choć biała mąka, a zwłaszcza cukier nie są zbyt zdrowe. A i mięsnego białka też trzeba od czasu do czasu dziabnąć, więc w samych barach mlecznych nie można było się stołować. Wbrew mitom ówczesne jedzenie wcale nie było lepsze. Chyba, że ktoś porównuje suchą myśliwską z wędlinopodobnymi wyrobami z sieci. I na pewno było droższe - roczniki statystyczne nie kłamią.
Jak wszystko na tym świecie bary mleczne też ulegają zmianie.W zasadzie to już niewiele mają wspólnego z mlekiem,kakao czy też jajecznicą które to były podstawą serwowanych dań.Gotowano smacznie i niedrogo.nie przypominam sobie by były jakieś spektakularne zatrucia pokarmowe a w restauracjach i owszem.Niestety stara gwardia kucharek w sposób naturalny wykrusza się i bary chcąc nie chcąc przeistaczają się w fastfood'y - po prostu przepisy i umiejętność gotowanie jest obca młodemu pokoleniu a i kucharki też nie bardzo miały motywacje by szkolić młodych.W Warszawie jest jeszcze kilka barów które bardzo smacznie i urozmaicono gotują,że wspomnę tu słynny bar ,,u dziada,, czy Rusałka,Malwa ,Biedronka.W latach 70-tych na dzisiejszym skwerze Wiecha była prawdziwa fabryka z barowym jedzeniem-Zodiak.
Ciekawe, u nas w Czechach mielismy tez bary mleczne, do dzis wspominam jak mnie tam tata bral za nagrode na koktajl mleczny, pycha, ale teraz tez juz prawie zniknely albo staly sie z nich cukiernie, jak bede kiedys w Warszawie to musim odwiedzic wzpomniane bary. Dzieki Pozdro
@@StenCpu Zdarzyło mi się spotkać coś w rodzaju baru mlecznego w Czechach w kilku miejscowościach. Są dużo krócej otwarte niż w Polsce i jest ich nieporównanie mniej. W Polsce jest tego naprawdę sporo :)
tam obok w domach centrum było okienko gdzie sprzedawali bułki nadziewane pieczarkami z cebulą. Smak do dziś pamiętam kto nie jadł pół życia zmarnował :) Ale co ciekawe, dziś młodzież opowiadała mi o kebabach jarskich o pszprszm :) VEGE, z opisu wynika, że to to samo. o tempora o mores, kiedyś zwykła bułka z pieczarkami dziś musi być po obcemu - kebab vege!!! yeah
2:13 niedaleko mojego bloku jest taki pawilon...obiekt epoki późnego prl-u i był w tym miejsu bar "wrzos" z leniwymi pierogami....ja pierdole...ale flashback... ;D
to jest sentyment. Wydaje ci się że były pyszne, bo tak je wspominasz i jadłaś je w czasie kiedy na tle innych produktów były pyszne. Zakładam się o każde pieniądze, że dzisiaj we wszystkich naleśnikarniach są lepsze. No ale dzisiaj masz duży wybór i wydaje ci się że naleśnik by cię tak nie zachwycił. No i wspominasz piękne czasy beztroskiego dzieciństwa
@@CyprianKozlowicz Wiesz, że Twój argument jest klasycznie demagogiczny? Nie posługuj się nim bo nie najlepiej świadczy o Twojej zdolności analitycznego myślenia. Chyba, że robisz to celowo, to rozumiem. Tyle, że wtedy zdradzasz, że nie masz rzeczowych argumentów po swojej stronie i dyskusje prowadzisz w kierunku zdewaluowania (ad personam a nie merytorycznie) swojego adwersarza. A jedzenie wtedy było o wiele smaczniejsze niż dziś, naturalne, nie chemiczne, nie przetworzone. Dziś naprawdę niemożliwe jest zjeść prawdziwego pomidora. Nawet te które mam w ogrodzie, to już nie to. Ostatnio jadłam w Katowicach, jakiś pan wstawił do warzywniaka. Chleb to piekarnia w Borzykowie (od roku chyba już nie działa), Oborniki też mają świetną piekarnię a wędliny, nie pamiętam nazw miejscowości ale najwięcej małych masarni gdzie przywożą w skrzynkach, luzem to okolice granicy łódzko-mazowieckiej.
@@Florka100 A co to wg. Ciebie znaczy "naturalne i nie przetworzone"? Jeśli pomidora posypiesz solą (NaCl, czyli chlorek sodu), to już zamieni się w sztucznego i sztucznie zakonserwowanego. W dodatku sól jest szkodliwa dla zdrowia, a kiedy jej zjesz ponad 300 gram, to nie przeżyjesz tego eksperymentu. Z naukowego punktu widzenia każdy kundel jest psem zmodyfikowanym genetycznie, bo może to być jamnik zmodyfikowany genami pudelka, lub odwrotnie. Wszystko zależy od tego jakiej rasy piesek, pokryje jakiej rasy suczkę. Tak...tak... Psy kopulujące na chodniku, właśnie modyfikują genetycznie swoje potomstwo. I co... kundle nie są naturalne ?? Znam takiego, który z łezką w oku wspominał smak oranżady w woreczku:) To jest niestety prawda, że pewne produkty wspominamy w kontekście tamtych czasów. My nie tęsknimy za oranżadą w woreczku, czy za naleśnikami z baru mlecznego, ale za dzieciństwem.
@@CyprianKozlowicz Twoje zdanie, masz do niego prawo. Jednak nie wszyscy mieli fajne dzieciństwo czy młodość, by je z przyjemnością wspominać. Natomiast są inteligentni i nie dają się zmanipulować demagogicznym argumentom. Bądź proszę na tyle otwartym, by przyjąć tę informację. Wyobraź sobie, że są ludzie dla których PRL był najbliżej ideałowi zycia społeczno-ekonomicznego. Ludzie się różnią, mają odmienne wyobrażenia o szczęściu, ulubione formy spędzania czasu, ambicje, cele, styl życia. To co dla Ciebie jest niefajne dla drugiego będzie spełnieniem marzeń.
Niestety ten bar z filmu czyli Zlota Kurka zostal zamknięty. Lokal stoi pusty i czeka na nowego najemce. Te płytki na ścianie sa wpisane jako zabytek. Warszawa ul.Marszalkowska 54
Nie bede marudzic ,bary mleczne byly swietnym rozwiazaniem dla ubozszej grupy spolecznej. W tamtym czasie ( PRL '70-'90 ) nie widzialem tylu glodnych na ulicach ilu teraz w Chicago '21. Moze dlatego ze mleko jest koloru bialego ?
heh celnie powiedziane, w końcu to nie tajemnica, że ci którzy w gastronomii pracują głodni nie chodzą. Mieszkałem w bloku wojskowym i raz w tygodniu ciężarówka wożąca jedzenie na lotnisko wojskowe w Krzesinach najpierw podjeżdżała pod klatkę szefa zaopatrzenia, a jego żona odbierała zakupy z wojskowego magazynu. Ci którzy robili w społem najpewniej zaopatrywali nie tylko siebie i swoje rodziny ale i przyjaciół i sąsiadów. To co miało być w twojej porcji za którą zapłaciłeś lądowało w torbach.
LORD KRZYŻOWIEC. W wielu wypowiedziach, na różne tematy, przedstawiasz dość prymitywny sposób myślenia. Nie da się ukryć, że pracownicy tych barów, mówiąc kolokwialnie kradli, bo w PRL kradli prawie wszyscy, to było normalne! Nawet z biur wynoszono wszystko co się mogło przydać w domu. Problem jest jednak bardziej złożony. Bary mleczne z założenia służyły do żywienia biedniejszej części społeczeństwa, wiec ceny musiały być do tej grupy dostosowane. Tu był całkowity brak zasad gospodarki rynkowej, zresztą jak w każdej gospodarczej dziedzinie w PRL. Po prostu, musiało być tanio, by najbiedniejsi nie głodowali! Tu wspomnę emerytów tzw. starego portfela, którzy w PRL autentycznie przymierali głodem, i gdyby nie te bary mleczne, to chyba byłyby przypadki zgonów z głodu, tak jak w Korei Północnej! Kobieta na filmie mówi, że w domu jakby zrobiła to samo co jadła, to wyniosło by ja drożej! Ten komentarz bardzo wiele mówi i wyjaśnia! Już w 1989 roku, kiedy wchodziła gospodarka rynkowa, a co się z tym wiązało, urealniono ceny, to w wielu "tematach" ceny potrafiły wzrosnąć o kilkadziesiąt procent!
@@NecrosDeus Ale to byl PRL to mozna bylo. Teraz oszczedzic na lewo na VAT czy cos to zlo, to okradasz panstwo. A panstwo pisowskie samo kradnie Polakom takie masakryczne pieniadze i robi syf w kraju ze PRL zaczyna wygladac calkiem atrakcyjnie z jego calym badziewiem.
Bary, restauracje, hotele otwarte ,tanie obiady ,ludzie bez maseczek i dystansu społecznego❓ I do tego mogą jeszcze mówić co myślą 😲 ❓ A przepraszam - to komunizm - PRL 🙃
@@gmilmi8822 komuna skończyła się tylko na papierze, ci ludzie nie wyparowali i dalej dążyli do swoich celów i w koncu im sie udało i zarobić i ujebać polaka z oszczędności
Czy dzisiaj jest lepiej? Barów już dawno nie ma,a istniejące obecnie małe gastronomie też mają liczne wpadki.Np.frytki na oleju na którym wcześniej smarzono ryby,albo lody z kawałeczkami kiwi śmierdzace cebulą./tym samym nożem krojono cebule a potem kiwi/.Za komuny tak było co nie znaczy że nie można było dobrze i czysto zjeść. W latach 70 tych na grzyby jezdzilem do Chlewiska k.Szydłowca .Tam po grzybach szliśmy do GS baru,tam nie oszukiwali pełny talerz flaków a na drugie jeszcze pełniejszy talerz młodych ziemniaków z kapustką i kotletem schabowym wielkości tego talerza.Do tego zestaw surowej i flaszka czystej./jeszcze była strażacka/.Kolega wolał golonke z chrzanem.To wszystko smacznie przyrządzone za przystępną cenę.Z sąsiedniej piekarni unosił się zapach chleba którego już dziś nigdzie się nie kupi!.
To byly czasy kiedy wmawiano nam na sile ze dojdziemy do dobrobytu jaki jest u Czerwonej Gwardii Zlodziei. Ja pracowalem w firmie gdzie po cichu do Kacapow wywozono cukier chociaz zaklad produkowal sprzet techniczny. Panowala ciemnota i zaklamanie.
Tygodnik "Szpilki" w 1985 roku pisał: w Pruszkowie koło Warszawy pies wygrzebał dwie nogi. Może miejscowy szpital znalazłby lepsze miejsce grzebania amputowanych kończyn, bowiem wśród ludzi nieświadomych szczegółów rozeszła się optymistyczna wersja, że poprawiło się zaopatrzenie...
Daj nam Boże dzisiaj takie jedzenie jakie było "za komuny"! Niestety mamy śmieciowe, zatrute wszelką chemią od randapu i nawozów po ulepszacze i konserwanty. Komuno wróć! Pozdrawiam
Nierentowne 😂😂, te czasy nas zabiły. Lat 2 połowa 80 pamiętam, niby było spokojnie i swojsko , ale to jedzenie , wszystko z pod lady , brak fajek , cukru itd , miał ten co kombinował, zresztą ta mentalność w nas została 😂😂
@@adapodolska419nie było wojen , które by mogły zagrażać Polsce .....teraz USA kombinuje jak tu Chiny zaatakować i niech Polaczki pomogą , najlepiej niech idą się bić
Rodzice wtedy nie dostawali tego "pińcetPlus", więc możliwości płatnicze były ograniczone. Może kasy starczyło tylko na jedzenie dla nich? Mnie urzekła inna sytuacja, jakie to starsze dziecko jest grzeczne! Dziś to jest tragedia. Przyjdą z dziećmi do knajpy, jedzą, a dzieci biegają sobie i krzyczą na cały głos! Rodziców to nie wzrusza, a na zwróconą uwagę, bo takie najduchy ganiają się wokół twojego stolika i krzyczą, odpowiadają - przecież to dzieci więc wyszumieć się muszą! Wtedy jednak była inna kultura!
Bary mleczne teraz też znikają. W zeszłym roku (2016) tak zmieniono przepisy, że koszt ich utrzymania jest dużo wyższy, niż w 2015. Bo dotacje dostaje teraz kościół katolicki. I to w gigantycznych ilościach
Później przeistoczyły się w kebaby, dalej na takie budki z kanapkami typu Subway, a dziś jedynie zostaje Uber, czy pyszne pl. Chyba że lockdownu nie ma.
Ech, to były czasy... Pracowałem wtedy w gastronomii. Jakie tam odchodziły przewałki... żadnej kontroli, żadnych kas fiskalnych. Sprzedawałem rogaliki z marmoladą własnej produkcji. Czy zrobiłem 300 rogalików, czy 400, nikt się nie doliczył, bo co tam parę kilo mąki więcej, tym bardziej, że 1/3 marmolady z powodu nieszczelnych puszek, wyciekła na podłogę. Tak samo zapiekanki z pieczarkami. Kupowałem bułki w sklepie naprzeciwko. Zawsze brałem 50 bułek więcej, bez żadnej faktury. A kto się tam doliczył ile było farszu? Jajecznica z trzech jaj składała się z dwóch jajek i dwóch łyżek wody, albo taki napój firmowy, czyli sok + kranówa z takiego zbiornika z fontanną. Jak się zrobiło według receptury to było za słodkie, więc trzeba było dolać wody, a że w komunie wszystko było do d..., to papierowe kubki często przeciekały, bo były źle sklejone. Co ja robiłem? Wyciągałem z kosza zużyte kubki i przy pomocy kostki do gitary robiłem w nich dziurę, a potem rozliczałem się na podstawie ilości pobranych kubków i tych, które ciekły. Nie pracowałem w barze mlecznym i nie chcę wiedzieć, co w nich robili, bo sam się wtedy w nich stołowałem.
@@Hato1992 Nie łykaj tych bzdur. Gość konfabuluje po całości. Papierowe kubki za komuny? Poza tym tzw. prywatna inicjatywa za PRL była prześwietlana i pod nadzorem, że aż bolało. Sanepid to prawdziwy postrach wszystkich od gastronomii. Natomiast jeśli mówimy o roku od '89 do powiedzmy'98 to w pełni się zgadzam :)
@@Florka100 Oczywiście, że nie łapie. Choć z opowieści znajomych (bo sam nie żyłem w tamtych czasach) wiem, że złodziejstwo było straszne. I niektórym niestety nadal to w głowie siedzi, że jak "załatwi z roboty" to dobrze.