U mnie na osiedlu jest pan który od czterdziestu paru lat jeździ gruszką i wozi beton. Jak sam powiedział, nie pamięta dnia kiedy był trzeźwy w pracy. Nigdy nie miał wypadku a parkuje gruszką na żyletki.
Miałem w latach 1995 miałem przyjemność odbyć praktyki w FSO w Warszawie. Nie było dnia by któryś z załogantów nie obchodził hucznie urodzin na linii montażowej. Oczywiście wydarzenia takie były zakrapiane i to całkiem solidnie. Byłem przydzielony do jednego z odcinków w którym przykręcano elementy podwozia. Jako, że byłem młokos z mlekiem pod nosem to pilnowałem by wszystko było podokręcane jak należy, podczas gdy pracownicy tego odcinka co i rusz chodzili "zajrzeć do szafki" i mieli w dupie swoja robotę. Na hali montażowej dostępne było picie za darmo. Były nimi woda gazowana i mięta w butelkach szklanych. I tymi popitkami rozcienczano zazwyczaj wniesiony spirytus lub inny zajzajer. Podsumowując: conajmniej 30% załogi było pijanej, dodatkowo mozna dodać jeszcze kilka procent pracowników, która była na lekkim rauszu. Ogólnie jakimś cudem te samochody były zmontowane bez jakiś wiekszych usterek. By skorzystać z kibla, to trzeba było wchodzić do takiego WC po położonych cegłach bo woda po kostki stała. Więc parę kroków robiło się po tych cegłach, stawało na środku, oddawało mocz do tej sadzawki i wracało na produkcję.
Pracowałem kiedyś w takim po PRLowskim zakładzie pracy z ludzmi którzy w nim pracowali (dzis już wiek prawie emerytalny) i jeden na drugiego mi mówił jak to pracowali kiedyś. Kiedy kierownictwo pracowało na pierwszej zmianie to wszystko szło z godnie z planem a kiedy kierownictwo wychodziło już do domu to na drugiej zmianie były libacje alkoholowe, i tak pierwsza zmiana wykonywala pracę drugiej zmianie i taki sposob wymieniali się co tydzień.
@@lukaszgrabas5087 u mnie w dwóch ostatnich pracach zanim zaczynała się praca (pracowałem od 6) to już byli pijani ale tak że już na nogach ledwo stali
Tak było, to były czasy :) Pamiętam, że zawsze w tygodniu czyjś stary wracał z roboty pijany, wężykiem z teczką po ziemi. Nikogo to specjalnie nie bulwersowało jeśli delikwentowi nie przyszło do głowy się awanturować. Jeden taki tato pamiętam miał takiego flowa, że dołączył do nas kopać piłę, żeby pokazać smarkaczom jak się gra. Nigdy później nie widziałem człowieka, który tak szybko, zgrabnie i często podhaczał się o piłkę i własne nogi. Za każdym razem kiedy padał jak długi krzyczał do nas: "Powtórka, powtórka!" 😁🤷🏻
Pamietam rok 1984 . Nowa huta . Krakowskie a tam na trawnikach leżący pijani pracownicy z kombinatu . Zaraz przed moim wyjazdem do USA . Wspominam te trudne czasy !
A jakie dzieciństwo w tym alkoholizmie. Dla mnie pijaństwo jest odrażające. Ile zła,cierpienia i ludzkich tragedii przez alkohol. Wszystko jest dla Nas ale we wszystkim należy zachować umiar.
picie w pracy było rzeczą wręcz niezbędną, kto nie pił, uznawano go za donosiciela albo wariata ... takie czasy Panie były takie czasy, osobiście nie piję, ale zdarzyło mi się raz czy dwa wypić w pracy, inaczej pewnie uznali by mnie za donosiciela, wariata , po prostu w tamtych czasach picie w pracy było na porządku dziennym, pili pracownicy, kierownicy. Jedyna różnica polegała na tym że jedni pili by kierownik nie widział a kierownicy pili tak by pracownicy nie widzieli ...ileż to razy widziałem majstrów z kierownikami po zakończeniu pracy ledwie na nogach trzymających się ...i jeszcze jedno ...bez wódki niczego w tym kraju w tamtych czasach nie załatwiło się ...flaszka na stół i możemy rozmawiać ...:) ...dziś to jest nie do po myślenia , w owych czasach wręcz przeciwnie ..kto nie pije ten przeciw nam ;)
Mam 24 lata i powiem, że są takie zakłady do dziś, tylko nie państwowe. na każdej budowie pili a na sortowni odpadów było i jest tak jak wyżej napisane przepracowałem tam 3 lata i wszystko za flaszke np. "urlopówka" albo za podpadnięcie albo za chorobowe albo za jakiś lepszy sprzęt lub towar z firmy nawet dało się pracować za flaszkę. Dobrze wspominam tą prace po za tym ze za tych pijanych trzeba było robić ale było fajnie chodź nie wiele mogłem wypić aby po pracy wracać autostrada do domu. jeden kieliszek góra 2 jak urodziny lub jedno piwo to o 15 już dawno trzeźwy byłem więc sie nie liczy. obecnie jestem dostawcą i też proszą, żeby skoczyć do sklepu to robie jak w tym filmie i nie mam z tym problemu
Nie rozumiem ludzi którym życiowym celem jest najebanie się w miejscu pracy, co to wnosi do jego osobistego życia oprócz kłótni z żoną po powrocie do domu..
Nie każdy może pić np. z przyczyn zdrowotnych, lub po prostu nie lubi, a jeśli rzeczywiście taka była prawda, to była to istna patologia!! Zresztą, czego się spodziewać po rosyjskich wzorcach?! :o
Latwo z dzisiejszej perspektywy oceniac i smiac sie ze pijacy. Ale wtedy wodka byla dla wielu z nich jedyna rozrywka czego nasze pokolenie nie rozumie.
dworzec w o-ce to ruina. te stanowiska z busami w 1:40 minucie to jest tak samo teraz. nie remontowane od 40 lat. poważnie.rok temu byłem tam. nawierzchnia chodnik zryte.udeptane i wyjeżdżone od pół wieku.
@@nouti2345 a instytut aromatoterapi w wojciechowicach? i Sahara przy P.G.0.? ostrołęka to miasto ze zmarnowanym potęcjałem. kulturowym etnicznym turystycznym.
Też pamiętam i potwierdzam. Młodzi myślą, że teraz mają wesoło, tak im się wydaje. PRL jaki był taki był ale w mojej okolicy wszyscy się znali, co tydzień Sobota ognisko nad Wisłą. Obecnie tylko wszędzie ogrodzenia i nikt poza "swój rewir" nosa nie wychyli.
@Jack Frost z tym rozwojem to bym nie przesadzał, wręcz przeciwnie obserwuje regres intelektualny. Szczególnie jak się analizuje jakie marzenia i pragnienia ma młode pokolenie.
@@filipmajcherek8115 haha... Teraz butelek piersiówek leży po krzakach więcej niż liści o jesiennej porze. To według twej filozoficznej myśli (rozumem nieskalanej) muszą zapijać ten cudowny dobrobyt i koloryt jaki ich otacza a może wczasy w Hurgadzie? Głupi jesteś i tyle a pier... aż głowa boli.
Szczeniak bylem ale pamietam..... Dzieciństwo o niebo lepsze niz to teraz zamkniete w smartphone 😢😢😢 !!! Nawet nie wiedza ile I'm ucieka czasu siedzac i czekajac na like w Facebook.....
Mojego śp.męża w '87 roku milicja złapała pijanego w pracy a był ajentem CPN i został dyscyplinarnie zwolniony z pracy i trzeba było zapłacić potężną karę finansową eh...
Sklep o którym mowa to potem nazywał się Mikrus, znajdował się przy ulicy Modzelewskiego róg Woronicza. W budynku mieścił się obok sklep spożywczy.... później nazywał się Tęcza... fryzjer a po bokach była naprawa AGD i kaletnik, który miał piekne rzemyki.. Po drugiej stronie ulicy jest szary płot gdzie rozpoczynała się budowa kościoła.. Za płotem widać dach baraku w którym się bawiliśmy w.,, bazę,, Na miejscu tego budynku postawiono niedawno nowy budynek mieszkalny. I ciekawostka, ten sklep monopolowy to ten z serialu Alternatywy 4 gdzie Kołek z Kotkiem kupują alkohol i Kryszakowi wódka na podłogę wypada. Pozdrawiam Wierzbno.
@@Patrk38 za komuny było zdecydowanie lepiej. Mój tata wspomina ten czas w samych alternatywach dobra praca, atmosfera, zero stresu, budowa domu, z szefem było sie na ty i piło w przerwach. Na początku lat 90 wszystko zaczęło się sypać i znajomości się urwały.
@@patrykjachcegrafik6797 jak narazie idzie świetnie, eurostat podał, że w ciągu 30 lat Polska zanotowała drugi najwyższy wskaźnik PKB, tylko Chiny nas wyprzedziły. Szkoda tylko, że pis trochę zmarnotrawi ten sukces.
Zrzucanie winy na ludzi którzy stali w kolejce że nie jest wyrobiony jakiś plan 5 letni . Wtedy były przymusowe przerwy w pracy. Czekało się na towar jak ktoś był stolarzem to na deski . A w kolejce się stało żeby pogadać . Nie było tylu samochodów co dzisiaj więc ryzyko wypadku małe .
Byly duzo lepsze niz teraz !!! bo..te czasy.... byly napawde polskie .... a nie importowane z innych krajow ! Tez pijanskich ...ale .tzw. ZACHODNICH .... a wiec "lepszych "hahahaha
I te dworce PKS...i czekanie z niepokojem w oczach, czy ten spózniony 30 minut autobus zabierze wszystkich , i czy kierowca jest trzezwy i nie drze pizdy przy wejsciu :) "Fajnie" bylo jak po godzinie czekania przy minus kilkunastu stopniach na jakis zapyzialym przystanku na wsi przyjeżdzał wyczekawiwany Autosan z PKS-u , zapchany po brzegi, a napruty kierowca ryczał "nie ma miejsca" :) Pamiętam to z dzieciństwa.
Ludziom to czekanie i niepewność została gdzieś w podświadomości. Patrz na dworcu PKP, każdy ma kupiony bilet na konkretne miejsce a i tak się pchają przy wsiadaniu😀
@@fhgghdreyu1945 Chyba zdrowo przesadził. Owszem, zdarzały się sytuacje, że kierowca był pod wpływem, tak jak dziś zresztą, ale nigdy nie słyszałem o sytuacji opisanej przez gościa. To chyba przesada!
Wesoło to może było ale ilu już nie żyje? Później za Balcerowicza trochę się uspokoiło i paru ludzi odbiło ale prawda była taka że siódma rano była i ćwiartka z samego rana była i tak w dzień w dzień a najśmieszniejsze jest to że robota jakoś szła do przodu.
W 1:06 min to Bar pod Niedźwiedziem Pizza ( super pyszna pizza na tamte czasy ) był bardzo blisko starówki i placu J.Bema jak pamiętam to ulica Kilińskiego ? W 84’ była budka z super frytkami zaraz obok dworca PKS zaraz obok kiosku "Ruch" super pyszne oraz jeszcze jedna budka z frytkami po drugiej stronie ulicy Bogusławskiego przy sklepie "Społem" a najlepsze zapiekanki były z tyłu szkoły ZSZ 1 jak się wychodziło z bramy z warsztatów samochodowych szkolnych w kierunku poczty. Najlepsze miejsce na picie alkoholu było nad rzeką Narew obok PTTK oraz obok klubu kajakarskiego. Na dworcu PKS placu bywałem codziennie jako mechanik ten firmy, przyjeżdżaliśmy z zajezdni która była z tyłu sklepu "Kurpianka" ( było po flaszkę przez płot ) 😂 na dworcu placu zawsze stał jakiś zepsuty autobus który musieliśmy odholowywać na bazę a podstawić drugi w zamian bo już było spóźnienie na tarasie WWA lub GDA. Co to były za czasy. Kto nie wie gdzie były sklepy handlowe blisko rynku gdzie sprzedawali produkty rolnicy lub też gdzie był sklep składnica harcerska lub sklep RTV na Łęczysk lub też nie pamięta słynnej budki z piwem ( prawie te same miejsce gdzie teraz jest McDonalds przy fortach Bema ) ten nie znał prawdziwego życia w Ostrołęce. Wyjechałem z PL za Ocean w 89’ pozdrawiam serdecznie były pracownik PKS Ostrołęka okręg Białostocki ( remonty kapitalne silników oddział ) Cześć
zastanawia mnie jaką pizze tam serwowali? czy taką zbliżoną do Detroit, (póki co widząc przepisy z PRL takie na grubym cieście z blachy widzę) czy coś na płaskim placku mającym być chociaż wizualnie blisko napolitańskiej
Babka w sklepie dobrze czerwonemu redaktorkowi odpowiedziała na pytanie, dlaczego w Peweksie koniaczek jest, a u niej nie. "Wie pan co? Co to za pytania? Nie mam czasu" XD
No raczej nie ma obowiązku prowadzić z klientem bajery, czy opowiadać o doznaniach smakowych. Tak była bardzo miła i kulturalna. Proszę sobie zobaczyć dzisiaj jak w sklepach nocnych obsługują, to jest dopiero masakra.
w sklepie GS obok mojego domu pracuje ekspedientka która do klienta zwraca się jak do osoby trzeciej np. "coś jeszcze bierze?" robi to naprawdę niegrzecznie :D
@@ErtixPoke Z kulturą to się rozmawia z normalnymi ludźmi a nie z popaprańcami co przychodzą siać ferment i trują dupe debilnymi pytaniami a tak było w tym przypadku.
mam 24 lata obecnie pracuje jako kierowca, jest rok 2019 i po za tym ze są mniejsze kolejki większy wybór i ceny nie wiele się zmieniło tylko zamiast AVIA mam Sprintera. nie uważam, że to coś złego
To za chwilę wykazujesz na odwyku. Kamery miejskie, kamery w samochodach, GPS-y , kontrole itd. Nie marnuj sobie życia człowieku. Młody jesteś. Szkoda Twoich młodych lat. One już nigdy nie wrócą
@@joanna2823 ja tylko podjeżdżam pod sklep i kupuje co potrzeba a koledzy też sobie sami kupują. nikt nie pije za kierownicą alkoholu, ale kupić komuś np papierosy czy coś spożywczego lubię pomóc. moi rodzice pracują na odwyku też często tam bywam, tylko nie jako pacjent
Czekolada czekoladopodobna , bogate czasy...wlasciwie to dziwne ze jeszcze zyjemy po takich przejsciach.Dzis kazdy ma swego psychologa i moze sie wyzalic jak mu sie paznokiec zlamal.
0:28 czy tam po lewej na górze jest napis PIZZA? I w 1:06 1984... wow, ciekawe jak smakowała. Wtedy w Polsce z fastfoodów były dostępne tylko frytki i zapiekanki.
Z dzieciństwa pamietam że bardzo dobra była. Placek drożdżowy z jakimś sosem pomidorowym, serem i kiełbasą. Nawet chyba ponownie otwarty lokal. I bzdury że Ostrołęka się nic nie zmieniła, ciągle to jest miasto z dużym potencjałem ale niestety mnóstwo osób wyjeżdża do większych miast.